- e tam, ja swoje słuchawki mam na gło..gdzie moje słuchawki?! Oddawać mi je - popędziła za resztą. Wzięła słuchawki i usłyszała Mephisto.
- Wiesz.. mnie też uwolniłeś, więc mogę cię przytulić. - tuli.
- Bla, bla, bla. Nie jestem pegazem, który boi się starej babci. - znów się fochnęła. Po chwili się lekko odwróciła. - kto leży w łóżku obok? Bo nie widzę i nie wiem czy pokiwać.
- Aaaa! - spojrzała ostro na ciemność myśląc, że tam jest Mephisto. - I ty Jango nazywasz zbokiem. - przewróciła oczami i zaśmiała się cicho, a jej śmkech rozniósł się z echem.
- Cóż.. ja wiem. - podskoczyła do wyjścia do Kredensa!
Po drodze wszystkich mijało stadko kryształowych owieczek, ale mało było kucyków. Światło kryształów biło im w oczy.
Spojrzała nieco dziwnie na Jango, a po chwili byli na miejscu.
- Wychodzić! Ruchy. Idziemy do zamku, gdzie przywitamy się z Cadance, a ona wskaże nam bezpieczną drogę w góry.
- Pierwsze mogłam się domyślić, drugie też mogłam się domyślić, a o trzecim. - spojrzała mu głęboko w oczy. - o trzecim wiem.
po czym zaczęła wypatrywać przez okno. - Widać kryształową stację! za 5 minut jesteśmy na miejscu! Pójdziecie do Cadance wymiotować w jej toalecie.