Skocz do zawartości

Draco Brae

Brony
  • Zawartość

    2929
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Draco Brae

  1. Dziwną atmosferę jaką stworzył Pyde przerwał świst czajnika. Woda zagotowała się ekspresem. Lyriel od razu spytała kto chce herbaty z sokiem truskawkowym. W kuchni robiło się coraz cieplej przez sposób w jaki się gotowało wodę, czy też przygotowywało potrawy. Wszyscy zgodnie poprosili. Dodatkowo Lyriel uchyliła okna, by ostudzić nieco powietrze. Zaowocowało to tym, że palące się tu i ówdzie świece zgasły przez przeciąg. Zrobiło się małe zamieszanie. - Ajj! - jęknęła Lyriel. - Poparzyłam się. Chciałeś jakoś pomóc, jednak wpadłeś na kogoś i razem się przewróciliście. Byłeś na górze. Czułeś inne ciepło od tego kucyka. Znacznie różniące się od Lyriel, było intensywniejsze, przyjaźniejsze. Kucyk ten pachniał słodkim wypiekiem... Szarlotką, którą przed chwilą jadłeś. Jedna ze świec szybko została zapalona przez gospodynię. Ujrzałeś pod sobą Suzanne, była lekko zaczerwieniona. Lyriel od razu zaczęła się śmiać, zaraz po niej słoneczna klacz.
  2. Pyde tylko prychnął. Suzanne wywróciła na to oczami, a Lyriel zdawała się ignorować brak manier basisty. Tisa w całej tej rozmowie w ogóle się już nie odzywała. - Nie można powiedzieć, że zostaliście zniszczeni - stwierdził Pyde. Zbadał Cię wzrokiem i uśmiechnął się. - Oba zespoły uderzają w różnych odbiorców choć tak podobnych. Nie wiem jak przebiegł koncert, bo na tym pustkowiu radio nie odbiera nawet szumu. Jednak... W Blast, filarem zespołu jesteś Ty i Reira. Wasza wokalistka jest zbyt mało agresywna, jak i muzyka którą grace, toteż znajdujecie amatorów lżejszego brzmienia. Trapnest zaś jest dziwną całością. Grają mocniej, bo mają pewnego wokalistę, resztę dopełniają cztery niczego sobie klacze z talentem. Możliwe, że się mylę, jednak tak przedstawiają się oba zespoły dla każdego fana muzyki innej niż klasyczna. Po tym całym monologu, Pyde pochłonął w całości swój kawałek szarlotki... Suzanne wyglądała na nieco przestraszoną, bała się waszej reakcji po otwartych słowach brata. Lyriel wstała tylko od stołu kiwając głową w potwierdzeniu i podeszła do kuchenki wstawiając wodę... - Pychna charlotka - powiedział z pełną gębą basista.
  3. Trzymaj się trzech zdań jako minimum i serio potrzebne jest tyle tych wielokropków? Tak jakoś dziś mnie tknęło. _______________________________________________________ Morning odwzajemniła uścisk. Była niesamowicie ciepłym kucykiem. Jej włosy pachniały słodkimi wypiekami. Gładziła Twoje włosy jakby w tęsknocie. - Kocham Cię - szepnęła Ci do ucha.
  4. Suzanne odwzajemniła bez wahania uśmiech. Biło od niej wyłącznie dobro. - Cieszę się - odpowiedziała. - Również chętnie posłucham Twojej gry Ren - wtrącił Pyde. - Swoją drogą... Jak koncert? - Graliście koncert? - powtórzyła Suzanne. - Tak, ja jednak byłam kucykiem pobocznym w tym wydarzeniu. To gitary i wokal skupiały na sobie uwagę.
  5. Gorąca melisa powoli znikała z kubka, a Ty byłaś pod coraz większym jej wpływem. Morning wciąż wpatrywała się w Ciebie zmartwionym wzrokiem i nie zmieniała swojej pozycji. Czas leciał i w końcu dopiłaś melisę. Morning zabrała od Ciebie kubek i odstawiła go gdzieś w wolne miejsce, po czym przysiadła się do Ciebie. Podczas tej całej serii wydarzeń nie odezwałyście się do siebie ani słowem. Tylko patrzyłyście sobie w oczy. Pyszczek Morning w dalszym ciągu prezentował zmartwienie.
  6. Wszyscy przycichli, gdy wdałeś się w rozmowę z młodym buntownikiem. Patrzył na Ciebie nie ukazując żadnych emocji. Zupełnie jakby prowadził z Tobą pojedynek spojrzeń... - Jesteś Ren Canady? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Szybko jednak zaczął mówić dalej. - Śmiem twierdzić, że lepszy od Dave'a. Suzanne szybko zareagowała na jego ostre słowa. Zaczęła go upominać po cichu, że nie wolno być zarozumiałym...
  7. Ruszyłaś razem ze swoją dziewczyną do jej pokoju. Ta niosła cały czas dla Ciebie melisę. Szła tuż obok Ciebie i zdawała się być zmartwiona tym co Ci się przytrafiło. Gdy byłyście już w pokoju i usadowiłaś się na jej łóżku, ta podała uspokajający napój. - Już lepiej? - spytała i przykucnęła przed Tobą.
  8. Lyriel odwzajemniła uśmiech, jednak jej uwaga skupiała się na Suzanne. Ciepła klacz natomiast poświęcała wszystkim obecnym swoje zainteresowanie. - Nie robię nic nadzwyczajnego. Po prostu gram na harfie - odpowiedziała skromnie Suzanne. - Nic nadzwyczajnego?! - wtrącił Pyde. - Tworzysz z tym instrumentem jedność! - Rozumiem - stwierdziła Lyriel. Znów na gołębie klaczy gościł niezmącony spokój. - Dla mnie skrzypce nie maja tajemnic. A Ty młodzieńcze? Co jest Twoim talentem? - Bas.
  9. W sluchawce dalo się slyszec westchniecie. - Dobra, tylko nie szlajajcie się nigdzie. Zalatwie to z matka. Po chwili już slyszalas pikanie w sluchawce. Morning zdawala się stac obok Ciebie i czekac z melisa.
  10. Miałem taki nie ogar pisząc tego posta, że nie wiem co z niego wyszło... ____________________________________________________________ Pyde odpowiedział Ci łobuzerskim spojrzeniem. - Planuję kolejne, wbrew pozorom to nie boli - odparł. Kątem oka zauważyłeś jego cutie mark. Jakby wściekle drżące cztery struny. Lyriel poprosiła Cię o dostawienie krzeseł stojących w rogu kuchni. Bezzwłocznie spełniłeś jej prośbę. Pyde od razu usadowił się obok Tisy i Lyriel, Suzanne zajęła miejsce obok Ciebie i młodej perkusistki. Siedziałeś tuż obok słońca zamkniętego w ciele kucyka. Wszystko to było okraszone drobnymi uprzejmościami od każdego. Lyriel niebawem skroiła szarlotkę i zaserwowała każdemu jeszcze ciepłe ciasto. Zapach jabłek, cynamonu, kruszonki pachniał niczym ambrozja. - Jeszcze nie tak dawno mój domek tutaj był jedyną posesją - spytała wreszcie gospodyni. - Mogę wiedzieć co was tutaj sprowadziło? - Jasne. Pani Alexandros wspominała mi o Tobie Lyriel. Co do mnie również ma plany, dlatego tutaj czekam. A że z bratem jesteśmy nierozłączni, mieszka ze mną.
  11. Yhym. Jednak pierwsze zdanie Twojej odpowiedzi jest jakieś dziwne, mówi co robi lulz. ________________ Gdy podniosła się słuchawka, pierwsze co usłyszałaś to stęknięcia. - Bosz... moja głowa - rozległy się wreszcie pierwsze słowa. Głos należał do zmęczonej klaczy. - Pudło... Siostra. Co jest? W powietrzu, w kuchni rozległ się aromat melisy...
  12. Pomysł jak najbardziej ciekawy Kuoth. Zakasaj rękawy i do roboty . Tylko... może przychylisz nam nieco swój pomysł ? Daj kawałek kiełbasy marchewki z tego pomysłu ^^. Znaczy się zżera mnie ciekawość jak zaczniesz .
  13. Draco Brae

    [Zabawa] Walki Wieczoru

    Duety? Saga odpada, złoto jest miękkie . Do duetu proszę o dołączenie Victor von Doom of Latveria (Doctor Doom) Tag team: Brzydcy (zakrywają twarze więc coś w tym jest ) Music: just for lulz
  14. Tisa spokojnie pogryzała swoją porcje, a Lyriel po chwili przyniosła Ci spory kawałek chleba z farszem warzywnym i sosem. - Cieszę się, że Ci się tu podoba - odparła i postawiła przed Tobą talerz. - Smacznego... Już po chwili kolacja zmieniła się w przyjemną pogawędkę. Zupełnie jakby sytuacja w pociągu nie miała miejsca. Chwilę poświęciliście przyrodzie, by uczcić jej piękno, potem trochę męczyliście Tisę, by opowiedziała coś o sobie. Swoją drogą kto mógłby przypuszczać, że pochodzi ona z rodziny królewskiej... Z tymże jest daleką krewną księżniczek. Gdy rozmowa miała się zmienić w męczenie Ciebie o to byś opowiedział coś o sobie, rozległo się pukanie. Byłeś uratowany z racji, iż ostatnio nie miałeś ochoty na taką rozmowę... - Sąsiedzi. Dobra okazja by się poznać - stwierdziła Lyriel i wstała od stołu. - Przepraszam was na chwilę. Razem z Tisą czekałeś w konsternacji. Dało się usłyszeć dwa inne kuce oprócz Lyriel. Jeden z nich miał trochę buntowniczy rozdźwięk i należał do jeszcze młodego ogiera. Drugi zaś na pewno należał do klaczy. Był bardzo ciepły, melodyjny, można nawet powiedzieć kojący. Po krótkiej chwili Lyriel wróciła przyprowadzając za sobą gości. W dodatku, gołębia klacz przyniosła ze sobą blachę jakiegoś aromatycznego ciasta, najpewniej szarlotki. Zapach był zniewalający. Pierwszym z gości, a raczej pierwszą była słoneczna klacz. Gdy weszła do kuchni, jej pyszczek promieniował uśmiechem. Zaraz za nią przyszedł ogier. Miał bardzo dziwaczną, ale szaloną fryzurę w kolorze jasno niebieskim. Jego oczy mieniły się seledynem, a maść głębią oceanu. Na pysku miał trochę kolczyków i ćwieków, między innymi w wargach i uszach, zaś na lewym kopycie prezentowała się pieszczocha. - Witam - przemówiła słoneczna klacz. To do niej należał ten niesamowicie ciepły, kojący głos. - Jestem waszą sąsiadką, Suzanne. A ten urwis obok to mój brat, Pyde. - Hej - rzucił niedbale młody buntownik zaraz po tym jak usłyszał o sobie, że jest urwisem. - Przyniosłam jeszcze ciepłą szarlotkę, by lepiej można było się poznać. - H-hej, jestem Tisa - powiedziała cicho.
  15. Morning przeczesała Ci włosy i patrzyła na Ciebie zmartwionym wzrokiem. - Jasne, zejdź na dół. Telefon jest w kuchni przy lodówce - odparła. - Pójdę z Tobą i zaparzę Ci melisy. Z tymi słowy Morning wstała i ruszyła do kuchni. A Ty razem z nią. Ruszyłaś do telefonu, a Twoja dziewczyna wstawiła wodę na uspokajający napój...
  16. Pomimo zamiaru ignorowania tego co czujesz nie było to łatwe. Rozdział drugi był wprowadzeniem, podobnym do tego, które przedstawił profesor. Przebrnąłeś przez niego szybko. Masa opisów ułatwiających interpretację tej dziedziny magii. Z każdą kolejną stroną czułeś się dziwniej. Rozdział trzeci zawierał podstawy do używania czarnej magii. By z niej korzystać wystarczy poddać się złości, nienawiści czy też innym negatywnym uczuciom. Bazowała na tym, by wydobyć z siebie zło. Czytałeś w tym rozdziale o sposobach na wydobycie z siebie tego. By wykrzesać z siebie potwora jaki siedzi w każdym z nas nie trzeba wiele. Jednak nie zapominajmy o tym, że jesteśmy zwykłymi kucykami. Istotami przepełnionymi dobrocią, które "brzydzą się" złem. Gdzieś w nas zostało to zapomniane. Ale... Co jeśli w naszych sercach są uśpione takie cechy jak: pycha, chciwość, nieczystość, zazdrość, łakomstwo, gniew i lenistwo. To one są podstawą do przebudzenia w sobie siły. Wystarczy mocno chcieć, by zobaczyć w sobie zło i je rozbudzić. Nikt jednak nie może ich wyzwolić nieświadomie. Zatem skoro przeczytałeś już ten fragment tekstu, musisz się pilnować. Zawsze. Mimo iż bardzo chciałeś czytać dalej i starałeś się ignorować swoje odczucia, nie mogłeś. Wystąpiły nudności i osłabienie. Miałeś teraz dziwny mętlik w głowie. Natura kucyka odpychała Cię od tej książki...
  17. Tisa siedziała przy stole i już jadła, posiłek Lyriel również stał już na stole. Miejsce dla Ciebie było przygotowane tak, byś siedział na przeciwko gołębiej klaczy. W kuchnio-jadalni zapach był bardzo intensywny. - Chleb z farszem warzywnym - odparła Lyriel stojąca przy piecyku. Otworzyła go i wysunęła już częściowo nadkrojony wypiek. - Bardzo głodny? - spytała, uśmiechając się w Twoją stronę.
  18. Morning nic już nie powiedziała. Twoja dziewczyna teraz już tylko Cię tuliła i głaskała. Pozwala Ci wypłakać się w jej ramionach. Spokojne bicie serca Morning, było na swój sposób kojące, tak jak jej obecność...
  19. Miasto upadło. Skoro zdążyli już odprawić swoje rytuały i dokonać takiej rzezi... - Spalimy całą karczmę - oznajmiłem. - Jednak naszym priorytetem są zapasy. Więc Basilu, jeśli masz ochotę ją ściągnąć, to ją odetnij, nie będę Cię powstrzymywać. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. - Skoro nic tu niema, trzeba zajrzeć to piwnicy...
  20. Senność skłoniła Cię do szybszego powrotu. Lekko z wiatrem płynąłeś po nocnym niebie. Dzięki światłu księżyca mogłeś spokojnie zlokalizować trzy budynki. Nocne widoki były czymś niesamowitym, może nawet inspirującym. Wypoczynek tutaj doskonale ożywi Twoją naturę pegaza. Wkrótce doleciałeś przed domek Lyriel i wylądowałeś przed nim. Z jednego pomieszczenia świeciło nierówne, małe światło. Dochodziło najpewniej z kuchni. Wszedłeś do środka i od progu, od razu Lyriel zaczęła Cię wołać. - Już myślałam, że się zgubiłeś Ren. Zapraszam do kuchni, zjesz z nami. W powietrzu rozchodził się zapach warzyw i sosu. Nie byłeś pewien co to mogło być dokładnie.
  21. Morning nie przestawała Cię tulić. Głaskała Cię po głowie raz za razem. - Ciii, już dobrze - szeptała. - Nie ma takiego problemu, którego nie da się rozwiązać. Wiesz przecież... - zaczęła i urwała, zupełnie jakby wiedziała czym to za skutkuje.
  22. Szybko znalazłeś drzewo wystające ponad inne. Wzleciałeś i usadowiłeś się na jego czubku. O dziwo idealnie nadawało się by posiedzieć. Teraz księżyc już dawno wraz z mrokiem wyparł słońce. Byłeś teraz ponad wieloma drzewami i mogłeś obserwować olbrzymie hektary lasu, rozgwieżdżone niebo i przestrzeń na której była działka Lyriel. Wiatr przybierał na sile, podobnie jak chłód, jednak czy to miało znaczenie w obliczu takiego zjawiska jakiego byłeś świadkiem? Przecież nie prędko znów będziesz mógł odpocząć...
  23. Morning odwzajemnila uscisk. Czule pocalowala w policzek i zaczela glaskac. - Już dobrze... - zaczela. - Teraz jest już wszystko dobrze... Jej cieplo było dla Ciebie kojaca. Byla w koncu Ci tak bliska...
  24. Draco Brae

    [Zabawa] Walki Wieczoru

    Deadpool vs Mario Joker vs Hyoga Bee vs Roronoa
  25. Morning zdawała się chyba częściowo sprzątać bałagan. Chowała co się dało gdzie się dało, by choć trochę ogarnąć pokój. Robiła to cały czas latając po pokoju. Gdy skończyła dosiadła się do Ciebie. - Ale... dobrego czy złego? - spytała niepewnie.
×
×
  • Utwórz nowe...