Skocz do zawartości

Draco Brae

Brony
  • Zawartość

    2929
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Draco Brae

  1. - O to, że nie musisz się martwić. Wiesz przecież, że Cię kocham - odparła słabym głosem Morning. Twoje czyny przeczyły słowom i dziewczyna z którą jesteś, musiała odczuwać niepokój oraz niepewność. Czyżby nie tylko ciało uległo zmianie po "psikusie dydaktycznym" Dark? Zapewne. Morning coś teraz trapiło, ale nie sprawiała wrażenia, że Ci o tym powie.
  2. - Nie, nie trzeba - odpowiedziała szybko Suzanne. Odkręciła wieko od swojej maści i od razu uderzył Cię intensywny zapach miodu z czymś jeszcze. Nie potrafiłeś stwierdzić z czym, ale to nie miało znaczenia. Klacz z pod znaku zachodzącego słońca nałożyła Ci na świeże rany sporą ilość swojego specyfiku. Było to ciepłe kleiste i nie szczypało! Suzanne stała nad Tobą i gdy skończyła wreszcie nakładać maść, zaczęła wreszcie ją wsmarowywać w Twoje plecy. Jej kopyta pracowały z początku przy podstawie szyi okrężnymi i delikatnymi ruchami. Była niesamowicie ciepła. Nie robiła niczego co mogłoby sprawić Ci ból. Delikatnie zeszła do podstawy skrzydeł, tu czułeś ból, ale szybko zamienił się w kojące uczucie ulgi. Ta maść i idealna siła nacisku Suzanne, działały cuda. Delikatny masaż był kontaktem jakiego nie miałeś w zasadzie nigdy. Obecność innych klaczy ograniczała się do pewnych zachowań. Przytulanie, całowanie tak... ale masaż? To uczucie dawało Ci świadomość, że ktoś się Tobą opiekuje w tej chwili, że ktoś o Ciebie dba. Masaż przy skrzydłach trwał przyjemnie długo i nie zapowiadało się, by szybko się skończył.
  3. Draco Brae

    Zapytaj Hulkretha

    Heretyk, który niedawno został sprasowany i ostała się jedynie jego ręka, długo leżał. I tak to było jedyne co mógł aktualnie zrobić. Nie wiedział czy ma się cieszyć z tak łagodnego wyroku, czy dalej leżeć i czekać na zbawienie. Ostatecznie, ocalała kończyna, skorzystała z własnych płynów jako atramentu i zapisała kolejne pytanie. Czym według ciebie Hulkreth'cie, jest dobro.
  4. Morning poprawiła swój uścisk. Znów tuliła Cię jak dawniej, choć może nie do końca. Coś się zmieniło. - Źle się wysłowiłam. Chodziło mi... - zaczęła niepewnie. - Zresztą nieistotne. Jestem tu z Tobą. Jej lewa dłoń delikatnie przeczesała Ci włosy.
  5. Klacz przez chwilę nie odpowiadała tylko gmerała w szafeczce. Wreszcie postawiła wszystko na niej i odwróciła się do Ciebie ze swoim promienistym uśmiechem. - Kładź się na łóżko - zasugerowała. - Najpierw Cię nasmaruję, a potem założę opatrunek. To co wyciągnęła, zasłaniała sobą...
  6. ~ Świetna myśl! ~ stwierdziła Shiva. Czułeś jak Patronka Magii przesyca pomieszczenie swą mocą. To zapowiadało finał tego przedstawienia. Czułeś to w kościach, że czyjaś krew dziś będzie użyźniać ten świat. Płatki śniegu delikatnie wirowały w pomieszczeniu, a Ty sam czekałeś na znak. Life również oczekiwał końca waszej walki. Słyszałeś nieraz opowieści, że tuż przed końcem żywota, widzi się coś na wzór filmu z własnego życia. Ta myśl zagnieździła się w Tobie na dobre. Teraz już tylko ułamki sekund dzieliły Cię od wyniku starcia. Wszyscy czekaliście na jakiś znak, każde z was było niczym posąg. Oddech był powolny i spokojny. Wciąż jednak rozpraszała Cię myśl, o tym, że wszystko może się dziś skończyć. Chwilami nawet wydawało Ci się, że wołają Cię przodkowie, Ci sami z którymi odbyłeś rytuał by zdobyć tatuaże. Nagle wszystko zostało przerwane cichym zgrzytnięciem zbroi. Shiva nie zrobiłaby tego, gdyby nie była gotowa. Wiedziała, że zrozumiesz i tak właśnie było. Zaszarżowałeś, by przebić potwora mieczem. Niby dzielił was mały dystans, a jednak wszystko działo się wolno. Nie bałeś się, a straszne myśli o końcu uciekły. Widziałeś, jak Life broni się przed nawałnicą lodu i wody. Jego uwaga była bardzo podzielona. Jego prawe skrzydło nacierało, by Cię zmiażdżyć, a jedna z modliszkowatych kończyn pędziła, by rozciąć Twoje ciało z chirurgiczną precyzją. Była tam jednak luka, nieco u podstawy atakującej kończyny. Serce. Czułeś jak ostrze, które pchasz prosto ku wrogowi, emanuje esencją mocy Patronki. Nim dosięgnąłeś wroga ujrzałeś swój dom i dzieciństwo. Swoje szczeniackie lata, ten obraz gdzieś w umyśle przeminął, ustąpił wspomnieniu wspólnej pracy z ojcem. Ale i to nie trwało długo, bo szybko popędziło dalej, prosto do rozpoczęcia swojej podróży. Potem każdy kraj z kolei, aż do tego miejsca. Wszystko co widziałeś mijało niesamowicie szybko i nagle zgasło na ostatnim obrazie, pysku potwora. Byłeś szybszy, a może miałeś szczęście? Nie mogłeś tego jasno stwierdzić, jednak powykrzywiany miecz dosięgnął Life'a, ale nie tylko on. Był tam jeszcze lód w jego ranie. Ciężko dyszałeś, a nogi były jak z waty. Obok Ciebie były dwa grube, lodowe filary. Ktoś Cię uratował... Chimera zakaszlała i wypluła sporo czerwonej niczym najpiękniejsze rubiny, krwi. - Ahh... To koniec? - spytał się ściszonym głosem Life. Wreszcie masywne cielsko ugięło się pod swoim ciężarem i delikatnie opadło na ziemie.
  7. Draco Brae

    [Zabawa] Walki Wieczoru

    Igniz vs Potemkin Wtf happened there? Wtf was that? Niepokonany został rozgromiony. Umarł król niech żyje król, ale nie dociera do mnie to co się stało... Sakadetsu, tłumacz się jakim cudem ?
  8. Jajecznica którą pichciłeś, rozniosła wkrótce swój aromat po całej kuchni. Nęciła Twoje zmysły i żołądek. Sprawiła, że zapomniałeś o wszystkich dziwactwach tego dnia. Już po chwili mogłeś nałożyć sobie wszystko na talerz i z zapałem się zajadać. Spokój umysłu i skupienie się na jedzeniu, szybko gdzieś uleciało. Mimo iż jadłeś, zacząłeś się zastanawiać nad jednym z elementów, które wymienione były w książce. Obżarstwo Czułeś apetyt, czy raczej czystą chęć sprawdzenia czegoś? Porcja jaką przyrządziłeś, zwykle Ci wystarczała, ale czy teraz też tak będzie? Zacząłeś odganiać od siebie tę myśl... Musiałeś skupić się na czymś innym.
  9. Gdy tylko kierowałaś się by przytulić swoją dziewczynę, ta zdawała się uśmiechać. Szybko również odwzajemniła uścisk, nie zważając na Twój brak garderoby. Jednak, gdy wspomniałaś o kolejnej formie zdrady, siła uścisku ze strony Morning, osłabła. - Nie musisz - odpowiedziała nieco ściszonym głosem.
  10. Samo wparowanie Turańczyka, nie zrobiło na mnie wrażenia, jednak wieści, które przyniósł... Przekląłem siarczyście pod nosem i natychmiastowo zignorowałem dziewczynkę. Być może ocalenie jej jest błędem, jednak to niewinna istota. Wrażliwy ze mnie morderca, nie ma co. Odwróciłem się do wojownika, który przyszedł z kiepskimi wieściami. - Skoro tędy idą, musimy tu ich przeczekać - stwierdziłem i ruszyłem do pomieszczenia gdzie byli pozostali. Miałem cichą nadzieję, że Basil już skończył. - Czekamy gotowi do walki o nasze życia panowie, nawet najmniejsze pierdnięcie nie jest wskazane.
  11. Gdy rozłożyłeś skrzydła, poczułeś jak Twoje rany, otwierają się na nowo. Suzanne chciała Cię jakoś wesprzeć podczas lotu, jednak od razu się zatrzymała i zrezygnowała z tego. Zupełnie jakby przypomniała sobie incydent z wczorajszym zaprzęgiem. - Bo... bo - zaczęła się szybko zastanawiać i lecieć u Twojego boku. - Bo nie mogłam spać przez wyrzuty sumienia. Te rany są przez, to że znalazłam ten stary wóz - wyrzuciła wreszcie z siebie. Dolatywaliście już do drzwi jej domku. Otworzyła je i wleciała do przedpokoju, a z niego na prawo, najpewniej do własnej sypialni. Nie widziałeś specjalnie całego mieszkania z racji, iż było ciemno. Jednak wystrój był podobny do tego w domku Lyriel. Sypialnia Suzanne była cała biała i pachniała świeżością. Jedna szafeczka, duże białe łoże z puchową pościelą najpewniej. Klacz z pod znaku zachodzącego słońca bezzwłocznie poleciała do szafeczki.
  12. Draco Brae

    [Zabawa] Walki Wieczoru

    Uhh, troszkę ostatnio przysypiam tutaj i nie nadążam z komentarzami . Więc pozostaje mi tylko znów rzucić do dwóch, trochę przemilczanych walk. Deadpool lubi wskazywać oponentów, tak jak to zrobił w a potem w Cóż... Sama walka była dynamiczna i znów widziałem pełny popis mojego "śmieszka". Co tu więcej dodać. Hmm Hulk(reth) vs Pingu & Pingu Walkę mogę podsumować w jeden sposób, ktoś uczył nieloty latać. Jednak takie wypchnięcie w powietrze skutkowało jedynie bólem i łamanymi kościami . Tak w ogóle Saka, ośmielam się Ciebie wyzwać na pojedynek. Moi Brzydcy na Twoich ziomków . Czas i miejsce oraz podkład pozostawiam Twojej woli xD.
  13. Nie tym razem Soczusiu, nie tym razem. ___________________________________ Suzanne patrzyła na Ciebie zmartwionym wzrokiem. - Chodzi o Twoje plecy - zaczęła cicho. - Mam pewną maść w domu, uśmierzy ból i przyspieszy gojenie. Chcę Ci zrekompensować ten wieczór, bo chyba faktycznie lepiej było wykonać kilka rundek...
  14. Widok jaki ujrzałeś nie był zadowalający. Ciężki wóz z kiepskim zaprzęgiem odcisnął krwawe ślady na Twoim grzbiecie. Miałeś liczne dziury i przetarcia, z których powoli sączyła się krew.* Zacisnąłeś mocno zęby, by nie dać po sobie niczego poznać. Nie chciałeś swoją osobą niszczyć tej przyjemnej atmosfery. Grzaliście się długi czas przy ognisku. Podczas tego przyjemnego zakończenia dnia dowiedziałeś się kilku rzeczy o nowo poznanym rodzeństwie. Również żyli w Fillydelphi, jednak nie pochodzili z bogatej rodziny, byli przeciętnymi kucykami i pewno tak by zostało, gdyby nie interwencja Garnet. Starałeś się cały czas nie dać po sobie znaku, że promieniujący ból na plecach odbiera Ci całą przyjemność tego wieczora. Pyde stał się nawet przychylniejszy dla Ciebie po Twojej grze, chwilę rozmawialiście, jednak nie było to nic specjalnego. Nie dowiedziałeś się również niczego szczególnego o Lyriel, choć sama jej obecność była dla Ciebie czymś co ogrzewało Twoje serce. Wkrótce Pyde zgasił gasnące ognisko i wszyscy rozeszli się do siebie. Ty sam ociągałeś się z tym, chciałeś zadbać o swoje plecy, by nie zabrudzić nic w domku swojej gospodyni. Lyriel nawet dopytywała czy ma obejrzeć Twój grzbiet, jednak duma nie pozwalała Ci na to, byś ją niepokoił. Udało się jakoś dostać ze świecą do małej skromnej łazienki. Był natrysk! Choć raczej była tam tylko zimna woda, lustro nad umywalką i inne takie. Gdy spojrzałeś na swoje oświetlone plecy nie mogłeś się powstrzymać od skrzywienia się. Teraz, gdy spora część futra była zabrudzona krwią i widziałeś masę poważnych otarć oraz ran, nie było Ci do śmiechu. Skorzystałeś z natrysku by zmyć z siebie krew. Woda nie była zimna, była LODOWATA. Twoje ciało zatęskniło za ciepłymi kąpielami w jednej chwili, jednak, gdy chłód studził rany, poczułeś się lepiej. To musiało Ci wystarczyć, bo nawet nie znalazłeś nic czym mógłbyś się opatrzyć... Pozostało Ci wrócić do swojego pokoju i spać na brzuchu. Uczyniłeś to niezwłocznie. Zmęczenie, ból i ogółem dzisiejszy dzień dały się we znaki, więc zasnąłeś szybko. Sen jaki przyszedł, był czymś na wzór gonitwy. Galopowałeś w tunelu, gdy wreszcie dobiegłeś do jego końca uderzyło Cię światło. Jak tylko oślepienie osłabiło się ujrzałeś łąkę, a na niej Lyriel, która miała odwrócony łeb w Twoją stronę i się uśmiechała. Patrzyłeś na nią krótką chwilę, gdy nagle zaczęła biec przed siebie. Uczyniłeś to samo. Nie dogoniłeś jednak gołębiej klaczy. Wybudziło Cię bowiem stukanie w szybę. Byłeś cały odrętwiały od spania na brzuchu - plackiem. Podniosłeś się jakoś i spojrzałeś w stronę okna. Był blady świt. Księżyc jeszcze nie zdążył się schować, a słońce jeszcze się nie podniosło dobrze. Za szybą, w powietrzu wisiała Suzanne. Gestem kopyta sugerowała Ci byś wyszedł do niej... Teraz jej sierść, która idealnie pasowała do zachodu słońca, była zwyczajna, ale wciąż piękna. ________ *uległem Twoim prośbom .
  15. Ściskało mnie w gardle. Gdyby to był ktoś, kto mnie uraził, albo cel zlecenia, zrobiłbym to bez wahania. Nie potrafiłem się zebrać na jasny cel, aczkolwiek już wiedziałem co mam zrobić. Musiałem skrócić jej cierpienie. Widziała za dużo, a sen który przyjdzie do niej, nie da odpoczynku, będzie powrotem do koszmaru. - Chodź do mnie - szepnąłem i wyciągnąłem jedną rękę do niej. - Przytul się. To w jaki sposób chciałem jej ulżyć, było okrutne, ale innego wyjścia nie miałem. Nie zwracałem uwagi na Shemitę, bo chciałem w tej chwili, by istniała jakaś kraina po śmierci, gdzie ta dziewczynka mogłaby być szczęśliwa...
  16. Podczas gdy grałeś, ból zdawał się czasem uniemożliwiać Ci poprawną grę. Jak tylko skończyłeś, popatrzyłeś się na wszystkich, a ich oczy były skierowane na Ciebie. Pyde wydawał się być zainteresowany, jednak nie potrafiłeś stwierdzić czy chodzi mu o drobne błędy, czy podziw. Suzanne uśmiechała się w typowy dla siebie sposób, Tisa również była uśmiechnięta. Tylko Lyriel patrzyła na Ciebie w typowy dla siebie sposób. - Coś nie tak? - spytała gołębia klacz.
  17. "Szlag nie wzięłam stanika super..." I see what u did there. __________________________________________________ Morning przełknęła głośno ślinę, ale nie ruszała się z miejsca. Czułaś jak Cię obserwuje. Odstawiła babeczki na bok i nabrała sporo powietrza. - W dziwny sposób chcesz radzić sobie z problemami - odparła po krótkiej chwili ciszy, wypuszczając jednocześnie powietrze. - Weekend się dopiero zaczął, więc dzisiejszy szalony dzień zakończysz w taki sposób, że udasz się spać? Martwię się o Ciebie, to... To nie jest normalne.
  18. Draco Brae

    [Zabawa] Walki Wieczoru

    Może po kolei, bo nie było mnie jakiś czas na forum. Połaszę się tylko o opis tego co mnie dotyczy bezpośrednie. Wiem, leniwy gbur . Um, nowe miejsce potyczek? Szybsze ładowanie energii? Nie wiem co jeszcze. A po jednej takiej prezentacji dużo nie powiem, ale fajnie to wygląda, chociaż... szybsze ładowanie energii w przypadku co po niektórych jest imo bezsensu (Igniz np ;p). Potem walka duetów, w tym mojego i tu mi kopara opadła. Zasadnicze pytanie się rodzi: drużyna która walczyła prawie na równi z Ignizem&Lobo dostała łomot w króciuteńką chwile o_O. Kolejna walka to ta w której użyczyłem mocy DD. Co tu mogę dużo powiedzieć? Polecam się na przyszłość Plothorse, ale uważaj bo jak widać moi zawodnicy miewają humorki, raz walczą świetnie, innym razem dostają bęcki xD. "Działo orbitalne", padłem . @Goblin O Niezwyciężony, walka była przednia, jednak śmiem twierdzić, że wygrał lepszy w ogóle, a nie tego konkretnego dnia . W każdym razie, jak będziesz mieć nową postać, w miejsce Lobo, to czekam na sposobność do rewanżu xD.
  19. Draco Brae

    Zapytaj Hulkretha

    I przyszedł ten, którego serce spowite jest herezją. Woń jego innowierstwa rozniosła się tu, drażniąc każdego lojalnego. Heretyk przybył w pełnym rynsztunku, gotów podjąć się wyzwania - pytania do Hulkretha. Ciężka zbroja wydawała się zrośnięta z jego ciałem, a on sam dzierżył olbrzymi topór, o który ostatecznie się oparł. Wciągnął powietrze, by zebrać się w sobie, a potem wypuścił spokojnie. Czuł strach przed obliczem tej siły. - Hej Ty! - zaczął i wskazał na Hulkretha. - Tak do Ciebie mówię. Przyjdź i pokaż w jaki sposób niesiesz dobro i jedyną według Ciebie słuszną wiarę. Po tak śmiałym wyzwaniu, heretyk przygotował się do walki, a raczej do przyjęcia tęgich batów. Wiedział, że jeśli zostanie z niego choćby plama, to Hulkreth, wypije benzynę, by potem na niego się odlać i go podpalić.
  20. Morning patrzyła na Ciebie z niepokojem i troską. - Nie tyle, że się nie podoba, ale naprawdę dziwnie się zachowujesz - odparła. - Czy stało się coś jeszcze? Albo chcesz o czymś pogadać?
  21. Gdy Lyriel skończyła grać, dało się usłyszeć dźwięk otwieranej puszki. Wszystkie oczy zwróciły się ku Pyde'owi. Jednorożec miał przy sobie kilka puszek, może kilkanaście, a jedną z nich otwartą za pomocą magii lewitował w powietrzu. - No co? - bąknął zdziwiony. - Nie za młody jesteś? - spytała podejrzliwie Lyriel. - Niestety ma już skończone osiemnaście - stwierdziła zaniepokojona Suzanne. - Zejdźcie ze mnie - burknął znów buntownik.
  22. jak jest o niczym to o tym nawet nie wspominaj, ehh. _____________________________________________ Morning jedząc, musiała nad czymś rozmyślać, bo Twoja nagła reakcją ją zaskoczyła. W efekcie zakrztusiła się nieco i podskoczyła na swoim miejscu. Gdy odkaszlnęła swoje, spojrzała na Ciebie badawczo. - Masz wyczucie - zaczęła nieco zdegustowana. - Mówiłaś, że przeszłaś dziś tyle, a wciąż masz ochotę na harce? Dziwnie się zachowujesz... byłaś u lekarza?
  23. Suzanne spojrzała na Ciebie niepewnie. Jej nagły ruch łbem sprawił, że włosy na chwilę osunęły się do tyłu ukazując przez chwilę całą mimikę twarzy. Niepewność? Możliwe, ale zdecydowanie widziałeś poczucie winy. Być może nie chodziło tylko o Twoją urażoną dumę. - Nie uraziłeś mnie, po prostu... - zaczęła się tłumaczyć, jednak jej wypowiedź przerwało nawoływanie Lyriel, która już czekała przy ognisku z resztą. - Pogadamy w wolnej chwili... - oznajmiła i ruszyła. Nie pozostało Ci nic nnego by dołączyć do wszystkich. Twoje rany wciąż zdawały się piec, a chwilami nawet może czułeś jak coś spływa Ci po grzbiecie. Lyriel przygotowała trochę ziemniaków, dyni czy cukinii do upieczenia w ognisku. Przyniosła również w wolnej chwili Twoją gitarę i swoje skrzypce. Postanowiła pierwsza zacząć umuzycznianie tej nocy. Wyprostowała się jak najbardziej mogła i przyłożyła skrzypce do siebie trzymając je lewym kopytem. Zacisnęła je lekko na niektórych strunach, zamknęła oczy i smyczek zaczął delikatnie pocierać, może drażnić struny. Ta dziwna harmonia i ład bijący od tej klaczy zaczęła tworzyć muzykę, równie dostojną co ona sama. http-~~-//www.youtube.com/watch?v=mefmYoMiLhs
  24. Draco Brae

    [Zabawa] Walki Wieczoru

    Do trzeciej walki, o ile ta będzie mieć miejsce, proponuje coś dla tych dwóch lataczy jako podkład Just for lulz
  25. Wydawało mi się, że wspominałem o tym lol ____________________________________ Lyriel wróciła na chwilę do domku podczas, gdy Suzanne ostrożnie wyswobadzała Cię z zaprzęgu. Czułeś jak chłodne powietrze smaga Twoje rany, zaraz jak tylko zostałeś uwolniony od starego ustrojstwa. Chłód był kojący. Wkrótce byłeś wolny, jednak zanim ruszyłeś, poczułeś jak ktoś delikatnie przeciera Twój grzbiet. To była Suzanne, otarła swoim lewym skrzydłem Twoje rany, a zaraz potem je natychmiast złożyła. Wtedy również oba domki, jak i wszyscy wkoło byli oświetleni pokaźnym ogniskiem. Pyde się postarał, a Lyriel z Tisą niosły przekąski i napoje...
×
×
  • Utwórz nowe...