Skocz do zawartości

Draco Brae

Brony
  • Zawartość

    2929
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Draco Brae

  1. Dark zatrzymała się. Patrzyła na Ciebie w skupieniu. Morning zaś dotrzymywała Ci kroku. Wyminęłyście Dark. - Rozumiem... - westchnęła Misha. - Jakoś sobie sama poradzę. Na te słowa odwróciłaś się i widziałaś jak z trudem Dark prostuje skrzydła. Kilka zamachów i zacisnęła zęby... Wzniosła się w powietrze i leciała powoli tylko w sobie znanym kierunku.
  2. Dark popatrzyła na Ciebie ze zdziwieniem. - Oszalałaś chyba, krew dodaję uroku! - odparła z dumą. - Musiałam się potrzeć gdy mi leciała z pyska... Co do tego technicznego załatwienia tej nowej, to zwyczajnie. Dźwignia i uderzenie w kark. Ja nie chciałam przecież jej zabić. W ogóle to wymyśl jakąś bajkę dla rodziców... I chodźmy do domu. Z tymi słowami Dark ruszyła z wolna chwiejąc się...
  3. Dark popatrzyła na was ze zdziwieniem. - Widzę, wreszcie krok do przodu u was... Ekhem, starałam się jej nie uszkodzić, dlatego ona bardziej mnie zmasakrowała. Musiałam zwyczajnie dopaść ją technicznie, ale przy jej sile i szybkości to nie było łatwe... ugh...
  4. Fioletowa klacz zmrużyła oczy i przechyliła łeb na bok. - Przecież właśnie to powiedziałam... Ach nie ważne - westchnęła klacz i wzięła od Ciebie jedną fiolkę. - Już zabieram się za badania... I wspomniałeś, że zamek się zaczął walić po wyciągnięciu tego miecza? Tak jak myślałam, on był kluczem, który to wszystko napędzał. Co dalej zamierzasz podróżniku?
  5. Ku Twojej uciesze, ogier z przed chwili zaczął do Ciebie wracać. Cieszyłeś się na samą myśl, że zasłoni Cię przed klaczą. Entuzjazm był jednak zbyt wczesny... Pokojówka spojrzała w Twoją stronę, a po chwili została zasłonięta przez ogiera i jego pytanie... - Co podać?
  6. Stojąc tak na zewnątrz i czekając na Dark, mogłaś obserwować jak ogier drąży ziemię wzrokiem. - Nieśmiały strasznie - szepnęła Ci Morning na ucho. - A w ogóle gdzie jest Moon? Razem z tym pytaniem Dark wyszła z domu i spojrzała na was. - Co tak tu stoicie? Deth, jazda do domu, siostrą się zajmij. Na polecenie klaczy o ciemnym umaszczeniu, ogier wystrzelił do domu i tyle go widziałyście...
  7. - No k***a, Lightie, zabawę mi psujesz - wtrąciła zmęczona Dark. - Taka moja natura - odparł zawstydzony ogier i otworzył drzwi. Dom w środku wyglądał zwyczajnie, pomimo tego, że był urządzony jakoś tak... staroświecko. Dark nie czekała na specjalne zaproszenie i od razu do niego wparowała...
  8. Szliście wszyscy w ciszy. Krwotok Dark już dawno ustał. Diablica szła chwiejnie, ale nie ustępowała i stawiała dalej kopyto za kopytem. Droga była nieco długa. Przeszliście obok biblioteki Twilight, a potem skręciliście w lewo. Wzrok kucyków był skierowany na Dark i Exi. Szepty i pomówienia jednak nie przeszkadzały zwyciężczyni. Mijały minuty, a wy mineliście wiatrak. Przed wami jawił się mały domek, normalny, zwyczajny jak każdy inny. Deth się zatrzymał i odwrócił. - To tutaj - odrzekł ogier. - Pozwól, że położę ją chociaż na czymś miękkim - odparła Dark i splunęła krwią. Deth tylko się zaczerwienił, a Dark odpowiedziała westchnięciem. Była już zmęczona i nie miała siły się kłócić z ogierem, a tym bardziej pieścić...
  9. Dark zmrużyła oczy. Ciężko westchnęła i ruszyła dalej. - Obejdzie się - odparła z trudem. - Deth, prowadź proszę do waszego domu. Pegaz kiwnął łbem i wysunął się na przód. Dark zaczęła iść za nim...
  10. Bez problemu dogoniłaś Dark. Morning dołączyła do was po chwili. Dark i Deth patrzyli na was ze zdziwieniem, choć na pyszczku klaczy jawił się bardziej grymas bólu... - Ygh, hm? - westchnęła pytająco Dark.
  11. Morning przytaknęła kiwając łbem. Tłum dosłownie zaraz po wiwatach, się rozszedł. Dark stała nad nieprzytomną Exi. Ciężko dyszała, krew powoli skapywała jej z pyska. Liczne siniaki i zadrapania były widoczne na ciele obu klaczek. Oprócz nich został tam jeszcze Deth. Dark zarzuciła na swój obolały grzbiet Exi i powiedziała coś jej bratu. Grymas bólu wciąż był widoczny na Twojej opiekunce... Nagle ruszyli razem... Morning patrzyła na to zdziwiona.
  12. Twoja... dziewczyna, siedziała trochę skrępowana. - Em, Lightie, dziwnie się czuję przy tych wszystkich kucach - odparła. Tłum znów zasłonił wam walkę. Po chwili rozległ się okrzyk "mistrzyni znów wygrała". Rozległ się wiwat...
  13. - Odsuń się Lightie - odparła Exi. - Do Ciebie nic nie mam. - Spływaj Lighting, tak dobrze od dawna się nie bawiłam, to już nie jest zwykłe mordobicie... Ja tu bronię honoru... Ghahahah. Obie klacze stały przed Tobą. Czekały aż łaskawie się ruszysz z miejsca. Tłum przypałętał się znów do miejsca walki. Masa kucyków również nawoływała byś nie przerywała walki.
  14. Nadzieja na jeszcze krótki sen była mrzonką. Twoje ciało odrzucało myśl o dalszym odpoczynku. Każda komórka Twojego ciała wrzeszczała "już dość, nakarm nas". Westchnąłeś i leżałeś jeszcze chwilę w ciepłym łóżku. Wreszcie wstałeś i skierowałeś się do łazienki. Poranna toaleta dawno nie była aż tak przyjemna. Prysznicem zakończyłeś higienę, po czym wytarłeś się do sucha. Pozostało Ci ruszyć do Vendy. Hotel po wczorajszej imprezie był obrazem chaosu jaki po sobie zostawiły kucyki. Butelki, serpentyny, konfetti, balony, to wszystko walało się wszędzie. Zupełnie jak w nowy rok... Po za bałaganem pora, o jakiej kierowałeś się do Vendy, była taka, że nie widziałeś nigdzie żywej duszy. Wreszcie wszedłeś do restauracji. Tam również nie było żywego ducha po za obsługą. Od razu dostrzegłeś pokojówkę z wczoraj. Ze zmęczeniem lub smutkiem omiatała podłogę. Ogier z hotelowej obsługi z przed cofnięcia czasu, też tu był, od razu podprowadził Cię do stolika i poprosił o cierpliwość...
  15. Wchodząc do środka wpuściłeś wystarczająco dużo chłodnego powietrza, aby klacz wzdrygnęła się. Twilight odwróciła się do Ciebie. - Oh, jesteś - mruknęła i zamknęła drzwi magią. - Yyy, miecz? Odnoszę wrażenie, że był swego rodzaju źródłem problemu, ale trochę późno został wyciągnięty. Był jakby kluczem... Co do mikstur to mogę je sprawdzić.
  16. Morning zaczerwieniła się jeszcze bardziej. Mimowolnie odwróciła od Ciebie głowę. To uczucie musiało być dla niej zbyt silne... - I... ja... t-też Cię... k... ko-kocham - odparła nieśmiało. Dalszą konwersację przerwała wam Dark pchana z wielką siłą w waszą stronę, przez Exi'e. Obie używały swoich skrzydeł. Jedna by hamować, druga by nadać pędu... Dark była już mocno poobijana i posiniaczona, jednak nie była Exi dłużna, ona również doświadczyła umiejętności rywalki. Ciemno bordowa klacz dostrzegła iż leci w waszą stronę i zaparła się kopytami, wszystko po to by wam nic się nie stało. To był dla niej błąd, zaliczyła potężne uderzenie o ziemie. Morning jęknęła, a Exi była nie wzruszona i przymierzała się do uderzenie kopytem w twarz Dark. Diablica pomimo bólu i krwi lecącej jej teraz z pyska odrzuciła Exiled z dala od siebie... Obie były już zmęczone, jednak to Dark była bardziej poturbowana...
  17. Byłem głupi i nie ostrożny... Teraz jedynie wydawało mi się, że to koniec. Odrzucić torbę i zaszarżować na jednego z nich? To może być samobójstwo... Musiałem szybko działać. Czas mnie naglił, strach jednak nie pozwalał na żadne skomplikowane ruchy. Zdołałem jedynie zrzucić z siebie torbę i odrzucić kanapkę. - A więc to koniec..? Chyba, że... „Klucz. Leci wprost do zamku. Co znajduje się w najdalszych krańcach nieba? To, co poprowadzi zagubione dziecko z powrotem do ramion matki. Wygnany. Fale które barwią ziemie na złoto? Błogosławiony podmuch życia, pola pszenicy. Ścieżka zejścia aniołów? Ścieżka wielkich wiatrów, wielki strumień. Co znajduje się w najdalszych krańcach pamięci? Miejsce, w którym się rodzimy i do którego powrócimy, błękitna planeta.” - wymamrotałem słowa poezji z nadzieją, że zdołają ją usłyszeć, albo to co się teraz stanie, uratuję mnie...
  18. Wszystkie stragany i sklepiki były pozamykane. To chyba przez tą pogodę. Śnieg delikatnie opadając z akompaniamentem wiatru i chłodu, wywiał wszystkie kucyki z miasteczka. Nie pozostało Ci nic innego jak skierować się do wielkiego drzewa na środku Ponyville. Nie trudno było do niego trafić. Już po chwili stałeś pod drzwiami tego budynko-drzewa. Timber dotrzymywał Ci kroku, pomimo swojego niezadowolenia. Zapukałeś, lecz nikt Ci nie odpowiedział. Otworzyłeś drzwi i ujrzałeś Twilight lewitującą miecz i ślęczącą nad książkami.
  19. Morning wróciła wzrokiem na przedstawienie i westchnęła. - Wydaję mi się... że Dark. Ale ta nowa, wygląda na silną - odparła. Po chwili dodała jeszcze z niepewnością. - Czy my jesteśmy razem? Tworzymy związek?
  20. Ja ostatnio sam nie wiem co chcę zrobić i o co mi chodzi D: _____________________________________________________ Postać tego ogiera mnie przerażała. Każdy jego ruch, był dla mnie jak cios nożem. Rozcinał mnie. Bałem się tego co się stanie, gdybym jednak teraz był widoczny. Odegnałem od siebie wszystkie myśli. Przecież do tej pory nic się nie stało. Zabrałem torbę i wszystko z koszyka przepakowałem do niej. Wrzuciłem też mieszek ze złotem i bandaże. ~ Teraz mogę spokojnie ruszać do ruin. Wyciągnąłem jedną kanapkę. To właśnie ona miała mi umilać podróż do labiryntu...
  21. Wilk chwilę pokręcił się w miejscu i patrzył w dal... W głębię lasu. Wiatr świszczał, a powietrze wciąż chłodniało... Timber wreszcie z podkulonym ogonem ruszył za Tobą... Śnieg padał z wolna. Płatki lekko kołysały się na silnym wietrze...
  22. Morning przysiadła na ławeczce, tak by mieć możliwość dojrzenia finiszu całego cyrku. - Zastanawiam się... nad tym co by było... - tu się zatrzymała i spojrzała w niebo. - Gdyby inni o nas się dowiedzieli. Że no wiesz... my jesteśmy, razem? Na pysku Twojej lubej zagościł rumieniec...
  23. Po Twoich słowach Stan po prostu wyszedł. Zostałeś sam, znowu... Siedziałeś w pustym pokoju i słyszałeś te wszystkie dźwięki muzyki, własnego serca, oddechu. Samotność, gdy jest się często z innymi w kontakcie, uwiera niemiłosiernie. Uczucie pustki, której w tej chwili nie mogłeś niczym zapełnić, rozrywało Cię od środka. Naszło Cię pytanie czy to wszystko to Twoja wina... Myśl ta znikła pod osłoną snu... paskudny dzień się zakończył... Kraina snów zaprowadziła Cię do pierwszego koncertu... pierwszej wspólnej gry z przyjaciółmi na scenie... Piękny sen, kraina przeszłości wiecznie trwać nie mogła. Wybudził Cię chłód. Okno było otwarte. Pogoda nie dopisywała, a Ty się z jakiegoś powodu nie wyspałeś... Spojrzałeś na zegarek. Dochodziła szósta...
  24. Morning tylko wzruszyła kopytkami. - Prowadź - odparła krótko i jakby się zamyśliła. Tłum zaczął w między czasie rzucać okrzyki zagrzewające do walki obie strony...
  25. Parę kuców spojrzało na Ciebie nieco zdziwionych, ale szybko wróciło do oglądania walki. Morning natomiast patrzyła na Ciebie z niedowierzaniem. - J-ja wolałabym, aby jak najmniej kucyków o tym wiedziało - odparła szeptem. - I gdzie chcesz iść? - spytała jeszcze bardziej ściszonym głosem.
×
×
  • Utwórz nowe...