-
Zawartość
2929 -
Rejestracja
Wszystko napisane przez Draco Brae
-
- Do żarełka, psot i świntuszenia? Tak, pierwsza - wyszeptała. Stałyście w kuchni, gdzie Fire krzątała się robiąc już normalny obiad. Spojrzała na was i uśmiechnęła się szeroko. - Dziś na obiad będą naleśniki z marchewką i sianosół . Poczekajcie chwilę tylko. Dark posłusznie zajęła miejsce przy stole, a po chwili dołączył do niej Frost...
-
- A więc to mnie tak denerwowało?! - wrzasnęła zdziwiona Dark. - Rany... Zgłupieć można jak się czegoś chcę, ale nie wie czego. Dawaj, idziemy. Misha od razu wystartowała z Twojego pokoju... Zupełnie jak Morning, jeśli chodzi o jedzenie to się rzuca...
-
Dark spojrzała na Ciebie i puknęła się kopytem w głowę. - Pomyśl Lightie, czy Twoi rodzice zgodzą się bym tak szybko chodziła z Tobą rozrabiać? No właśnie... - odparła. - Bankowo będą chcieli byśmy wszyscy dziś spędzili razem czas, ehh - westchnęła. Misha już po chwili zaczęła się wiercić w miejscu. Kombinowała za czymś do roboty. Chyba wciąż tęskniła za towarzystwem Moon.
-
- Spokojnie Lightie, nie panikuj - odparła Dark. - Diabełek Dark już nauczy Cię jak radzić sobie w szkole. Ale wiesz co? Zróbmy coś z tą cholerną nudą, bo zwariuje - dodała Dark i wstała.
-
- Rany ile Ty pytań zadajesz Lightie! - podsumowała Cię Dark. - Z tymi rzeczami chodziło mi o "zmaterializowanie się"... Ta zabawka, jest między innymi dla takich niesfornych klaczek jak Ty i Morning. A co do ratowania... - zatrzymała się Dark. - Huh... to było dawno temu w górach... niedaleko Canterlotu. Była lawina, widziałam jak mały źrebak stał i patrzył sparaliżowany na to co się do niego zbliżało. Nie było czasu na cokolwiek innego niż odepchnięcie go w bezpieczne miejsce. On przeżył, ja nie - skończyła Dark uśmiechając się, zupełnie jakby się do niego zmuszała.
-
Dark spojrzała na trapiącą Cię kwestie i znów się roześmiała. - Dwu stronne urządzenie, do robienia sobie dobrze. Dla par - powiedziała bardzo rozbawiona. Po chwili spoważniała. - Widzisz, śmierć jest czymś naturalnym, więc zluzuj. Robię za diabełka od trzydziestu lat, a wszystko przez to, że byłam "przebojowa" - dodała z uśmiechem. - Ale nie "pracowałabym" jako jeden z asystentów, gdyby nie moje poświęcenie... Uratowałam małe źrebię, kosztem swojego życia - dokończyła skrótowo Dark. - No właśnie pracuję trzydzieści lat, a nie wiedziałam, że można robić takie rzeczy - dodała zdumiona...
-
- Nasze lata? Moje to zapewne nie tak dużo. Krótko robię za diabełka. I tak, zawsze byłam taka... przebojowa - odparła Dark. - Wiesz, rozglądam się tak, bo... się nudzę. Nie wiem co mam zrobić z faktem, że znów mam ciało. Dark rozłożyła się na łóżku i gapiła się w sufit. Intensywnie myślała, teraz już samodzielnie...
-
Dark podrapała się kopytkiem w głowę. Po chwili aż przysiadła, gdy dotarła do niej odpowiedź. - Wydaję mi się, że mam około 79 lat - odpowiedziała w pełnym skupieniu. - A Moon jest jeszcze bardziej stara - dodała szczerząc się. - Ale jeśli chcesz dokładnie wiedzieć, musisz ją spytać. Bo ja nie zwracam na to takiej uwagi. Dark znowu zaczęła się rozglądać. Nudziła się. Od dawna nie była na "wolności", a teraz miała jej tyle, że nie wiedziała chyba co ma ze sobą zrobić...
-
- Poczytać? Haha - roześmiała się Dark. - Nie wiem skąd to masz, ale czadersko, że jest. Przynajmniej nudzić się nie będę. Patrz na stronę dziewiątą. Tam dopiero jest fajna. Misha wstała i rozejrzała się za kolejnymi rzeczami w pokoju. Bacznie się przyglądała wszystkiemu. - Będziemy razem spać? Nie boisz się? - spytała lubieżnie.
-
- Bo widzisz Lightie... To jest głęboka lektura - odarła wesoło Dark, dalej czytając. Po chwili zatrzymała się i odsunęła od siebie gazetę. - Kiedy wcześniej miałam własne ciało? - spytała ponownie samą siebie. - Dawno temu... bardzo dawno. Nie było nawet na świecie Twojej mamy - odparła w zadumie, po czym wróciła do lektury. - Ha, ta jest niezła!
-
- Role? - powtórzyła Dark. - Chyba nie za bardzo łapiesz jak to działa... - odparła przeciągając się na łóżku. - Oni są przekonani, że ja tam zawsze gdzieś byłam, w ich przeszłości. Świetnie jest mieć znowu ciało! Tak w ogóle, już do łóżka mnie zaciągnęłaś... hahah - zażartowała Dark. Na spokojnie przyjrzałaś się Dark. Urodą nie odbiegał nic, a nic od Moon. Ale wciąż różniła się charakterem. Była ciekawska. Złapała za jakąś rzecz i badała ją uważnie...
-
Na to pytanie zareagowali wszyscy. A przynajmniej na to, że podszedłeś, Dave z Cameronem skomentowali to tak: Patrz wtyka kij w mrowisko. Reira spokojnie się obróciła i zmierzyła Cię wzrokiem. Był zimny, pełen zawodu oraz zazdrości... Tak zazdrości, mogłeś to bez problemu wyczytać z jej wyrazu pyska. - Nic co mogłoby być warte Twojej uwagi Casanovo - próbowała odpowiedzieć spokojnie, ale i tak można było wyczuć pretensje i zazdrość.
-
Misha podleciała do Ciebie i dosłownie wylądowała na Tobie. Tego można było się spodziewać po Dark: lenistwa. - Prowadź - powiedziała wesoło. - Bawcie się dobrze dziewczynki - rzuciła Fire. - Na pewno będziemy - dodała szeptając, lubieżnie Dark.
-
Mimo grymasów i ogólnego nie dysponowania niektórych członków zespołu wyszło wam to znakomicie. Jednak... w głosie Reiry wciąż czułeś gniew... a Cameron nie nadążał z rytmem. Dave poprosił o chwilę przerwy i położył się pod ścianą z butelką wody... dodatkowo spytał patrząc na Ciebie. - Co dalej?
-
Zjadałaś trzeci kawałek i czułaś, że to Twój limit. Rzuciłaś się na kanapę obok taty. Czas płynął powoli, ale jakoś leciał. Nim się obejrzałaś wróciła siostra, a po chwili wyszła z pretekstem, że idzie do chłopaka. Po kolejnej chwili przyszła Twoja mama. - Już jestem... mamy gościa - dodała i weszła do salonu. Twoim oczom ukazała się Fire i jakaś mała ciemno bordowa klaczka. Jej grzywa była krótko przycięta w kolorach grafitu i krwistej czerwieni, ogon dla odmiany był dłuższy. Patrzyła na Ciebie "niewinnymi" platynowymi oczkami. - Lightie, to Twoja daleka kuzynka Mischievous Darkness. - Hej - pomachała Ci klaczka. - Od dziś będzie z nami mieszkać - dodała z uśmiechem Fire. - Możesz mi mówić Misha lub Dark - dopowiedziała z błyskiem w oku bordowa klacz...
-
Tato tylko się roześmiał. - Zobaczysz Lightie, zobaczysz. Ale jestem pewny, że Ci się spodoba - powiedział tryumfalnie. - Spokojnie nie zjem Ci tej pizzy. Jedz powoli - dodał.
-
Tato zmierzył Cię wzrokiem, po czym westchnął i wrócił na kanapę. - Będziesz miała niespodziankę jeszcze jedną dziś - dodał spokojnie. - A i pizze możesz odgrzać, chyba, że mam Ci pomóc - zaproponował troskliwie. Teraz brakowało tylko komentarza Dark... Ale przecież jej nie było. Poczułaś znowu dziwną pustkę...
-
Nikt nie kwapił się odpowiedzieć na Twoje pytanie. Dopiero po chwili Dave powoli i delikatnie zaczął wygrywać melodie Rose. Cameron od razu pochwycił pomysł i spróbował sił z perkusją. Brzmiało koślawo, ale zaczynało powoli żyć. Reira wreszcie się do was odwróciła i podniosła mikrofon. Wszyscy czekali tylko na Ciebie...
-
- Gdzie byłaś? - spytał Frost, najpewniej z kanapy. Po chwili usłyszałaś jak się do Ciebie zbliża. Nie wyglądał na zadowolonego, że Cię nie było. - Hmm? Przyszedłem do domu z pizzą, z podwójną ilością ananasa i pomidorów a Ciebie nie było... Już wystygła - dodał z rozczarowaniem...
-
Nikt niestety Ci nic nie odpowiedział. Nikt nie komentował Twoich myśli... tak jakby nikogo już tam nie było... To było bardzo dziwne... Nawet Dark już zniknęła...
-
Dave popatrzył na Ciebie i zaczął powstrzymywać się od śmiechu, by jeszcze bardziej nie wkurzyć Reiry. - Khy... Stary, czy Ty pięciu minut bez klaczy... nie możesz wytrzymać..? - spytał żartobliwie. - Czarno widzę tę próbę... Cameron będzie padnięty, ja wcięty, Reira wkurzona, a Ty rozkojarzony... To śmieszne... hahah - nie wytrzymał i walną śmiechem po całej sali. Reira odwróciła tylko od was głowę i dalej siedziała napuszona... Przyszedł wreszcie Cameron, zmarnowany jak przewidywał Dave. - Cześć wszystkim - rzucił do was cicho, po czym usiadł przy perkusji...
-
Morning westchnęła i podrapała się kopytkiem w głowę. - Dziś - szepnęła Moon. Twoja przyjaciółka nawet nie zwróciła na to uwagi tylko sama się zastanawiała co dziś robi. - Hmm, nie mogę. Do mamy przyjeżdża rodzina i muszę cały dzień z nimi spędzić - odpowiedziała wesoło Morning. Po chwili rozległ się dzwonek kończący przerwę. Cała masa źrebaków rzuciła się do wejścia z powrotem do szkoły. - Będziemy się zbierać - odparła Moon. - Tak, do zobaczenia Lightie - dodała Morning.
-
- Dave się ogarnia, a od Camerona dopiero wyszły te dwie - burknęła wrogo. Już po chwili głos Reiry rozbrzmiewał w całej salce dzięki temu co zrobiłeś. - Cholera jak to się ścisza! - wrzasnęła. - Raaaanyyyy... Reira... ależ Ty głośna jesteś... - usłyszałeś głos Dave'a - Skolei Ty Ren, wcale mi pospać nie dałeś... Dave ściszył "Reire" i usiadł rozpakowywując swój bas. Wasza wokalistka teatralnie usiadła na krześle i gapiła się w przestrzeń... Widać było po niej, że intensywnie myśli i ocieka złością... Podszedł do Ciebie Dave, już z podłączonym basem. - Co ona taka wściekła? - spytał ostrożnie.
-
- I to Cię jeszcze bawi? - spytała z niedowierzaniem. - Rany... jesteś zupełnie zdemoralizowana... Tak w ogóle, rany Ci się już zagoiły, no i zaraz koniec przerwy. Co zrobisz dalej? - spytała Moon. Morning wreszcie nie wytrzymała i wylądowała obok was. Moon obdarzyła ją przyjacielskim uśmiechem jak gdyby nigdy nic. Morning zareagowała wzrokiem "o czym gadałyście" i mrugnęła parę razy szukając odpowiedzi od Ciebie i "Twojego anioła"
-
Lyriel słuchała Cię w skupieniu, dopiero po chwili postanowiła odpowiedzieć. - Mniej gdybania, więcej przeżywania teraźniejszości. Wiele przeszłam w życiu i... - jej wypowiedź przerwała Reira, gdy weszła na salkę. Obie klacze wymieniły się spojrzeniami. Reira pełnym gniewu i zazdrości, natomiast Lyriel spokojnym, które wyrażało jeszcze tylko wewnętrzny ład jakim cały czas emanowała. Nowa znajoma wstała z krzesła, zarzuciła na siebie futerał i zabrała się do wyjścia. - Pogadamy innym razem, trzymaj się Ren - pożegnała Cię spokojnie i wyszła. Reira nie skomentowała tego, tylko wzięła mikrofon i zaczęła go podłączać pod coś... Emanowała złością... Każda jej próba podłączenia mikrofonu spełzała na niczym przez nerwy. - Sszz kurde - wymruczała pod nosem...