Skocz do zawartości

Draco Brae

Brony
  • Zawartość

    2929
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Draco Brae

  1. Draco Brae

    Pociesz Pinkamenę!

    Wypraszam sobie! - wrzasnęła Gilda, wstając. - Ja do niczego takiego pazura nie przyłożyłam. W ogóle, kto tu jest ofiarą?! Po co są te wszystkie obozy lotników i inne między dwoma państwami. Gryf przylatuję tu, w nadziei, że spotka fajnych przyjaciół, a tu proszę! Problem ksenofobii! Wszyscy przeciw mnie. Dobry żart Pinkie, nieźle to sobie ukartowałaś! - wrzeszczała dalej i rzucała gniewne spojrzenia. - Po co to wszystko?! Po co?! Głupia banda przegrańców - wymruczała pod nosem. - Przepraszam za zabranie głosu Księżniczko... Poniosło mnie - poprawiła się, po czym usiadła.
  2. Ogier bezszelestnie wyszedł, zamykając za sobą drzwi w ten sam sposób. Drzemka przyszła niespodziewanie, a wszystko przez wczorajszy cydr. Był naprawdę dobry, ale zbyt rano zrywał z wyrka. Powoli odpoczywałeś w ten sposób. Świat jakoś leciał, układany przez Twoje mary. Obudziło Cię, wejście Dave'a. Stał na środku pokoju, trzymając kopytem swoją głowę. Spojrzałeś na zegarek, było grubo po jedenastej... - Czeeeść stary... Chciałeś coś ode mnie? - spytał głośno dysząc. - O, na słodką Celestie, moja głowa... - dodał rzucając zdanie jakby w powietrze...
  3. Frost przysiadł obok Ciebie i westchnął. - Nigdy nie byłem dobrym kucharze - powiedział lekko przybity. - Yyy, do 20 możesz spędzić czas jak tylko chcesz... z małymi ale oczywiście - skończył uśmiechając się i głaszcząc Cię po głowie. - I co, masz zamiar zjeść te zupę? - spytała wścibsko Dark, śmiejąc się...
  4. Ogier nabrał porządnie powietrza, po czym je spokojnie wypuścił. - Nie bardzo wiem o co chodzi z panią Reirą, ale w porządku. Salka prób, jest hmm, czymś idealnym dla pa... Ciebie Ren... Wytłumione pomieszczenie, dość duże. A wszystko to by cały zespół mógł spokojnie grać - skończył odpowiadać i wreszcie ze spokojem przełknął ślinę. - Mogę jeszcze jakoś pomóc?
  5. Frost nałożył potężną chochlą zupę. Była w niej masa kartofli i startych ogórków, ale mimo to wyglądała nieźle i tak samo pachniała. - Jeszcze się zdziwisz... - odparła Dark. Frost usadził Cię przy stole i postawił miskę. Po chwili dołożył jeszcze łyżkę. Z pewną obawą wzięłaś do ust trochę już letniej zupy... Dark miała rację, "nieco" zasłona... - I jak? - spytał z entuzjazmem Frost. - Yyyy, a mama? Powinna być koło 20, tak sądzę...
  6. - Zupa ogórkowa, robiona przeze mnie - odpowiedział wesoło. - Nie wiem czy dobra, kucharzem nie jestem. A mama? Jeszcze w pracy... Nałożyć Ci miskę mojej zupy? - spytał niepewnie. Frost zdjął pokrywkę z garka i do Twoich nozdrzy doszedł przyjemny zapach. - Jest przesolona... Czuję to wyraźnie - wtrąciła Dark.
  7. - I bardzo dobrze, bo też jestem ciekawa - mruknęła Dark. Przywitał Cię jedynie Frost całując w czółko. Siostra krzyknęła jedynie coś z góry, jednak nie zrozumiałaś. Musi się pewnie uczyć. - Wracaj wcześniej do domu, co? - rzucił retorycznie Twój tato. - Ja wiem, że dobrze się bawisz z Morning, ale jest już po 18. Obiad Ci wystygł...
  8. Stan był już gotowy zamknąć drzwi, gdy Twoje pytanie nim lekko wstrząsnęło. Spojrzał na Ciebie z lękiem w oczach. Stanowczo nie radził sobie z towarzystwem gwiazd. - Znam ją, jak pana, panie Ren - odpowiedział podenerwowany. - Choć fakt, zdarzyło mi się z nią rozmawiać, tak jak teraz z panem... Cała ta sytuacja go coraz bardziej stresowała. - Umm, jestem jeszcze panu w czymś potrzebny? - spytał z nadzieją na wiadomą odpowiedź...
  9. Morning, od razu popędziła z Tobą pod Twój dom. Po drodze wycedziła przez zęby: - O 11:25, aż tak Cię interesuję ta klacz? - dokończyła zatrzymując się przed Twoim domem. Jest szybka... - A jednak nie odpuszczasz haha...
  10. Twoja przyjaciółka odsunęła się od Ciebie i udowodniła jak jej skrzydełka się sprawują. Pomachała nimi parę razy i kiwnęła głową twierdząco. Po chwili już zdjęła Cię z drzewa lecąc w dół. Ostrożnie wylądowała. Ale po chwili znów podniosła się i chwyciła Cię w swoje kopytka, po czym spytała: - To co do domu?
  11. Reakcji nie było żadnej, po za westchnięciami przepełnionymi ulgą. Po chwili usłyszałeś lekkie pukanie. Drzwi się uchyliły, to był Stan. Musiał czekać cały ten czas... grałeś prawie godzinę! - Umm przepraszam pana, panie Ren. Ale jest pan trochę za głośno. Na dole jest salka do prób... Przepraszam za najście...
  12. Morning wtuliła się w Ciebie jak najbardziej tylko mogła. Nie płakała, ale czułaś jak drży ze zdenerwowania. Jej serce biło szybko, choć z każdą chwilą coraz bardziej się uspokajało. Pomału skrzydełka Twojej przyjaciółki również wracały do normalnego stanu. Morning, wreszcie postanowiła się odezwać. Czułaś jak jej oddech się zbiera by coś powiedzieć. Spodziewałaś się znów potoku słów, jednak to co usłyszałaś było z goła inne... - Dziękuję - krótkie słowo, bez żadnej nawałnicy...
  13. Twoja przyjaciółka załamała kopytka i zapłakała rzewnie. Nie potrafiła się zdecydować, wstydziła się tego, że ktoś mógł was przyłapać. - Nie wiem... zwyczajnie nie wiem co powinniśmy zrobić - odparła zupełnie zdruzgotana. Dark już umilkła, zdecydowanie nie miała nic do powiedzenia...
  14. Morning pokiwała główką i westchnęła... - Chciałabym, ale, ale, a-ale spójrz na moje skrzydełka... Były bardzo sztywne, a jej głos był bliski rozpaczy. Byłyście uwięzione na tym drzewie... A wszystko to, przez nudę... - Ty to się zawsze w coś wpakujesz...
  15. Morning wreszcie drgnęła i z lekką paniką w oczach spojrzała na Ciebie. - M-możesz przestać? - spytała zalękniętym głosem. - Mam dość na dziś... wracajmy do domu... - A jednak ustępujesz, no cóż. Jestem już prawie pewna, że Moon w jakiś sposób się wydostała na zewnątrz... nie wiem tylko jak...
  16. - No nic to ja lecę... A Ty siedź sobie na drzewie jeśli tak lubisz - odparła z uśmiechem Dinky. Po chwili już jej nie było, ale Morning dalej była sparaliżowana. Zupełnie jakby nie miała ochoty, aby ktokolwiek o tym wiedział... - Długo masz zamiar tu siedzieć jeszcze?
  17. Wreszcie miałeś chwilę spokoju dla siebie. Tylko Ty i gitara. Mogłeś spokojnie katować każdą strunę. Trochę ostatnio zaniedbałeś swoją najbliższą przyjaciółkę, gitarę i nie najlepiej Ci szło. Mimo to, już po trzydziestu minutach zacząłeś dawać z siebie wszystko. Czas jakoś leciał, a Ty mogłeś już zagrać bezproblemowo każdy kawałek. Tylko czy to Cię teraz luzowało..?
  18. Dinky pokiwała główką, a po chwili się po niej podrapała. - Mhm, dalej nie rozumiem czemu tam siedzisz... Nie możesz zwyczajnie tu na ziemi? Na mchu jest wygodniej... Czy na trawie jak kto woli. Dinky nie dawała za wygraną i wciąż stała pod drzewem na którym siedziałyście. - Teraz nawet nie zauważyła byś jakby Moon przechodziła... phi
  19. Obie klacze westchnęły. - Wiesz... - zaczęły razem. - Świat się wali jak mu na to pozwalamy - dokończyła Rika. - Dokładnie, weź los w swoje kopyta i zrób coś z tym co jest nie tak! - A jak, znowu będziesz miał ochotę na kubek czekolady wpadnij do nas. Rika i Riza wydawały się zakłopotane, choć robiły wszystko by Cię pocieszyć... Najpierw Dave, teraz one...
  20. Dinky popatrzyła na Ciebie lekko zdziwiona. - Yyy, przechodziłam obok i, i, i usłyszałam jęki... więc jestem tu i nie rozumiem co robisz na drzewie - odpowiedziała Dinky, robiąc zeza jak jej mama. Morning dalej była, sztywna i jakby przerażona. Zupełnie pozbawiona reakcji. - Masz farta, że to ktoś kto ma małe pojęcie o "tych jękach"...
  21. Twoje próby spełzły na niczym, Morning jest zbyt dobra. Jej kopyta i język to jakby osobne istoty, pracujące w idealnej harmonii. Twoja przyjaciółka wreszcie próbowała wsunąć w Ciebie kopytko. Fala przyjemności rozeszła się po Twoim ciele. Musiałaś wydać z siebie jęknięcie, bo aż Dark zareagowała... - Ścisz się... jesteś w miejscu publicznym... Nie słuchałaś jej słów, pozwalałaś by Morning dawała z siebie wszystko. Mogłaś tylko czekać aż skończy, by móc się zrewanżować. Twoja przyjaciółka powoli zjechała języczkiem do kopytka, którym przed chwilą Cię podrażniała. I zaczęła ostatni akt swojej sztuki. Delikatny, ciepły język powoli i ospale, zaczął sunąć jeszcze po Tobie, by po chwili się zanurzyć w Twoim rozgrzanym płomieniu. - Hej? Jest tam kto? - usłyszałaś głos z dołu. Ktoś był pod drzewem, Morning na te słowa dosłownie zamarła. - Ostrzegałam Cię...
  22. - Jeszcze ją przegapisz... - skwitowała Twój pomysł Dark. Morning zareagowała dreszczem, a jej odpowiedzią była przyparcie Cię do konara. Powoli zaczęła ssać Twoją szyję i kopytkiem pracować wokół tego miejsca, nie naruszając go. Sposób w jaki Cię pieściła, był szybki, gwałtowny i pełen jakby agresji oraz obawy. Świat pomału zaczynał wirować, a dreszcz przyjemności rozchodził się po Tobie. Morning wreszcie zjechała pyszczkiem niżej zatrzymując się na Twoim obojczyku. Delikatnie muskała go języczkiem. - Skubana, ma talent... Po chwili zaczęła drażnić Cię w tym miejscu kopytkiem, lekko pocierając. Towarzysząca temu przyjemność powoli odbierała Ci władzę w kopytach. Czułaś jak wyginasz się w kształt księżyca, pozwalając swojej przyjaciółce, pieścić każdy cal swojego ciała...
  23. - Jeśli ja mogę wyczuć obecność Moon, ona również może i moją... nie żeby coś, ale to zły pomysł... - skomentowała Dark. Morning bez wahania złapała Cię i poleciała z Tobą na drzewo. Usadowiłyście się dobrze i zaczęłyście czekać. Morning musiała podłapać pomysł, bo czekała w skupieniu. Jednak skupienie Twojej przyjaciółki nie trwało zbyt długo... - Eeee... długo mamy tak czekać? - spytała znudzona.
  24. - Ja również życzę wam miłego dnia, papa - odparła Fluttershy. Morning jakoś się wygrzebała spod zwierzątek i ruszyła za Tobą. Po chwili byłaś ze swoją przyjaciółką na zewnątrz. - Umm, co teraz zrobisz? - spytała niepewnie Dark. - I co dalej Lightie? - powtórzyła pytanie po Dark...
  25. Obie klacze ścięły Cię wzrokiem i dziwnie posmutniały. - Czy coś Cię trapi? - spytała Riza. - Jeśli masz problem zawsze możesz z nami pogadać - wsparła ją Rika. - Po za tym jesteśmy sąsiadami jeszcze przez jakiś czas. Ich słowa były ciepłe i pełne troski. Obce, a jednak się martwiły. Teraz dotarło do Ciebie, że są młodsze...
×
×
  • Utwórz nowe...