Skocz do zawartości

Parabellum Edge

Brony
  • Zawartość

    408
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Parabellum Edge

  1. Ciczej... Błagam ciszej...  - Szybka myśl przemknęła mu przez głowę powodując ból. Choć to nie był kac, to każdy dźwięk świdrował uszy i wkręcał się głęboko w mózg. Stukanie sprzętów w apteczce tworzyło kakofonię cierpienia nie do opisania. nie mogąc wydać z siebie żadnego dźwięku wypił posłusznie miksturę. Był teraz zdany na łaskę i nie łaskę wszystkich wokół. Mógł poruszać jedynie oczami, lecz powieki zdawały mu się być z ołowiu.

  2. Witaj. Podobnie jak ty trafiłem tutaj raczej z przypadku niż z zainteresowania. Mnie również ciekawiła ta społeczność w zwiazku z czym zadałem kilka pytań w tym temacie. Oczywiście na drugiej stronie są wyniki ;).

     

    Co do studiów, to zastanawiałem się nad tym kierunkiem, ale zdecydowałem się studiować zootechnikę i przyznam, że nie żałuję :)

     

    Dlaczego zostałem skoro trafiłem przypadkiem? Bo lubię pisać, a uniwersum MLP jest dobrą bazą. A poza tym mnie uświaomiono...

     

    Mam nadzieję, że Ci się tu spodoba. Uważaj tylko na Shoutbox :wow: Dziwne tematy potrafią się tam pojawiać...

  3. Więcej. Więcej! WIĘCEJ! - Płynąc tak szybko jak tylko mógł zjadał każde napotkane stworzonko. Ich soczysty smak zaspokajał jego żądzę, a każdy skurcz i rozkurcz mięśni wyzwalał falę adrenaliny. Wreszcie głód ustąpił, lecz żądza pozostała. Wrócił na brzeg, gdzie czekała topielica. Już chciała na niego krzyczeć, lecz Kain szybko znalazł się przy niej i przysłonił jej usta dłonią, przerywajac nie zaczętą wypowiedź. Patrzył głęboko w jej oczy. Czegoś chciał i z każdą chwilą uświadamiał sobie co to jest. Chcę... Strachu... Jej... Nagle jego źrenice wróciły do normalności. Cofnął się o krok i spojrzał na swoje dłonie przerażony. Uciekł znad jeziora do domku. Wpadł do środka, z impetem, który mało nie wyrwał drzwi z zawiasów. Pognał do siebie na górę. Kor i Shiba siedzieli przerażeni w kącie, bo czuli co się dzieje. Kain przerzucał fiolki jedna z drugą. Zaglądnął do szafki, lecz żaden z pojemniczków nie zawierał odpowiedzi. Gdzie to do cholery jest! - Wrzasnął. Przypomniał sobie, że to czego szuka ma w kitlu, który przemoczony wisiał na nim. Włożył rękę do kieszeni i skaleczył się. Fiolka była rozbita, a żólty proszek wewnątrz zamienił się w rozmokniętą papkę. Zdjął z siebie ubranie trzęsącymi rękami i koniuszkiem języka próbował wylizywać lek. Lecz było go za mało. Jego ciałem zaczęły wstrząsać dreszcze, a mięśnie miękły. Dopełzł do połowy schodów, gdy stracił kontrolę nad dolną częścią ciała. Zaczął się podciągać rękami, aby dostać sie do rośliny rosnącej w ogrodzie, ale było za późno. Świat zawirował mu przed oczami i padł bezwładnie w przedpokoju.

  4. Czuł jak zaczynają mu się trząść ręce, aźrenice mimowolnie się zwężają. Pomijając wszelkie formalności wpełzł do wody i chwicił za ramiona topielicę:

    -Ryb! Dużo ryb! JEŚŚŚŚŚŚŚŚŚĆ! - Nie czekając na zezwolenie wskoczył do wody i popłyną przed siebie po jedzenie, połykając wszystko po drodze co nie zdążyło przed nim uciec. Nie mógł już nad sobą panować.

×
×
  • Utwórz nowe...