Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5480
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Posty napisane przez Magus

  1. Czarny rynek

    - Błaganie... Płakanie... - pierwszy raz, ton i wyraz pysku klaczy, stał się niezwykle poważany, zupełnie jakby wracała do czegoś wspomnieniami. Nagle jednak spojrzała na Sinister i krzywo się uśmiechnęła, jakby przypomniała sobie, że nie jest teraz sama. - Ja nie błagam - poprawiła sobie lekko grzywę. - Wtedy na posterunku tego nie robiłam i nigdy nie zrobię. Wolę już zdechnąć, może to głupie, ale chyba mam jeszcze jakieś resztki godności - powiedziała z uśmieszkiem. - Co do Las Pegazus... Dla mnie to marne rozrywki i słabe drinki, ale może być fajnie. Nie sądzę również byśmy poznały osobiście cesarzową, to nie dla takich odszczepieńców jak my, ale może chociaż w końcu uda się zobaczyć jak wygląda, a nie tylko te witraże. Zawsze warto wiedzieć i może być śmiesznie - nagle spojrzała na White. - Pękło by mi serce gdybyśmy jej nie zabrały - powiedziała ukazując smutną minę, z taką dokładnością jakby robiła to szczerze.

     

    - Dbaj o siebie White Wish - nagle powiedział. - Myślę, że jeszcze się spotkamy, wkrótce - sam się odwrócił by odejść, ale nagle przystanął. - Wierze, że wkrótce spotkasz jeszcze swoją siostrę, a jeśli ja się jakimś cudem na nią natknę pierwszy, to sprowadzę ją do ciebie. Pamiętaj by być czujną, skierowanie na siebie wzroku roju, to nic dobrego. Wierzę jednak, że Butterfly Iron nie zrobi ci krzywdy. Mimo bólu jaki jej sprawiono, nadal wierze, że ma dobre serce, a twoja opowieść to potwierdza - dodał na koniec, nim zniknął w tłumie kucyków.

  2. Czarny rynek

    - Słuchając czegoś takiego, myśli się w sumie, jak mogło się nie poprzewracać w głowie od nadmiaru mocy, ale myślę, że jest jednak słabsza od dawnych władczyń. Nikt nie widział tej walki, tylko słyszano wrzask. Pewnie Luna i Celestia były też osłabione po walkach z ludźmi, więc wygrała tylko dzięki elementowi zaskoczenia - wzruszyła kopytkami, a potem spojrzała na Sinister. - To brzmi jak zaproszenie - krzywo się uśmiechnęła. - Co myślisz o tym, by potem poznać naszą władczynie? Druga okazja może się nie trafić - lekko oblizała wargę. - Chętnie zobaczę jak dziś postrzega się bóstwo w Equestrii, a co do twojego uroku osobistego, myślę, że dałabyś radę nawet bez słodziaka

     

    - Czyli wbrew pozorom jesteśmy do siebie podobni White Wish - uśmiechnął się słabo. - Ty jesteś gotowa bronić swoich ideałów do tego stopnia, że porzuciłaś dawne życie, a mimo szansy do jego powrotu i łatwiejszego życia, zdecydowałaś, że ważniejsze są dla ciebie ideały. Ja natomiast dla własnych ideałów porzuciłem gniazdo, rodzinę i przyjaciół, godząc się tym samym na powolną śmierć - zmarszczył lekko brwi. - Nie wiem co jest nie tak z oddziałami śmierci, ale podmieńce nieco wyczuwają, a w nich jakby brakowało iskry życia, niczym w bezwolnych marionetkach. Unikaj ścieżki cienia za wszelką cenę - nagle postać podmieńca zaczęła się zmieniać. Sierść stała się szara, a grzywa biała. Spojrzał na klacz czarnymi oczyma. - Nie chce zatrzymywać cię dłużej White, bo domyślam się, że nie przyszłaś tu słuchać historii podmieńca

  3. Czarny rynek

    - No w sumie na nerda nie wyglądasz, chociaż - przekrzywiła głowę, przyglądając się dokładnie Sinister. - Gdyby tak dać ci okulary z grubą oprawką, trochę zmienić fryzurę, to coś by z tego było - posłała jej krzywy uśmiech, a potem znów spojrzała na White i podmieńca. - To zabrzmiało w twoich ustach, jakby ta cała Crystal była jakimś porypanym bóstwem, któremu się zaczęło w główce przewracać - pokręciła głową. - Cóż, oby tak nie było dla dobra nas wszystkich, zresztą szanse, że ją kiedyś spotkamy są zerowe więc czym się martwić - wzruszyła kopytami, a potem znów spojrzała na Sinister. - A już myślałam, że użyłabyś uroku osobistego. Kątem oka zauważyła, że chyba podmieniec je zauważył. Widząc w jakiej pozie się ustawił, domyślała się, że chyba je z kimś pomylił. Czyli White musiała mu o nich nie mówić.

     

    - Zawsze walczycie, nawet gdy sytuacja jest beznadziejna, tym mi imponujecie - mruknął podmieniec, zdziwiony nieco, że White nie ucieka, mimo, że ktoś im się przyglądał. Czy mogła znać te klacze? - Ty nie wyglądasz na wojowniczkę, ale podmieńce uważają na takie pozory. W końcu sami możemy przyjąć jaki chcemy wygląd - potem lekko mrugnął, słysząc co dalej powiedziała. - Najpierw ratujesz życie naturalnemu wrogowi kucyków, a teraz chcesz pomóc jeszcze jednemu. Naprawdę jesteś nietypowa jak na te czasy - zaraz potem jednak spojrzał na klacz poważniej, gdy zadała pytanie. Uniósł kopyto w górę, a z niego coś skapnęło. Ziemia zaczęła wydawać siarczysty dźwięk i się pienić, gdy dziwny płyn tworzył małe dziurki. - Acid Moth - powiedział nagle. - Mogę sprawić, że mój pot zmienia się w żrącą substancje, podobną do kwasu, jednak nie tak silną. Mi nie sprawia przy tym żadnego bólu - lekko się uśmiechnął. - A ty?

  4. Czarny rynek

    - To zabrzmiało jakby nasze życie było jakąś grą dla nerdów, a jakiś pryszczaty okularnik poruszał naszym życie - lekko się wzdrygnęła. - Przerażająca perspektywa... A wracając do poprzednich słów... - znów zbliżyła papierosa do ust. - O Crystal właściwie gówno wiemy. Biorąc pod uwagę jak wiele ostatnio się zmieniło... No wiesz... W lasach Everfree żyją demony i inne stwor,y przy których obecnie patykowilki wydają się być jak potulne szczeniaczki. Załóżmy, że ta cała Crystal nie jest kucykiem, tylko czymś co wypiło ten cały eliksir ponyfikacyjny, by udawać jednego z nas i nie wzbudzać podejrzeń. Możemy chyba wtedy uznać, że jeśli jest czymś innym, to mogła urodzić się z wielką mocą - pokręciła lekko głową. - A wracając do buteleczki, brzmi trochę obrzydliwie jaki kucyk by tak zrobił - teatralnie, zrobiła udawaną przerażoną minę.

     

    - Zawsze go będę miał w sercu - powiedział nim zmarszczył brwi na dalszą część rewelacji White. - Jeśli Crystal da się zaskoczyć i wpadnie w te pułapkę, wasz los będzie marny. Nie zrozum mnie źle, bo też nie popieram obecnej tyranki, ale z nią macie pewien rodzaj udawanego wolnego życia. Chrysalis nie da wam tego luksusu, jeśli skradnie jej moce. Skończycie w kokonach jako posiłek dla roju - skrzywił się lekko, a potem słabo się uśmiechnął. - Butterfly Iron skoro cię zaatakowała, jest nadal w Equestrii, a skoro nie została ranna, musiała trafić pod kopyto innego wojownika, dopóki tamten do siebie nie dojdzie. Może istnieć szansa, że znowu się więc pojawi - słabo się uśmiechnął, a potem pociągnął nosem i ustawił się przy White w pozycji obronnej. - Dwie klacze nas obserwują - powiedział, patrząc teraz w kierunku Sinister i Crimson. - To nie jest dobre miejsce, może chcą ci coś zrobić. Uciekaj do wyjścia, dam ci czas żebyś mogła bezpiecznie opuścić to miejsce

  5. Czarny rynek

    - Świat jest popieprzony - skwitowała krótko na wszystko co zostało powiedziane przez Sinister. Zaraz potem sama wyjęła papierosa i go za paliła. Zaciągnęła się lekko jakby to przynosiło jej ulgę i znów spojrzała na klacz. - Może ta cała Crystal, urodziła się po prostu utalentowana, takie zrządzenie losu - wzruszyła kopytami. - Co do twojej buteleczki - lekko się uśmiechnęła. - Cieszy mnie fakt, że te zakute łby tego nie dostaną, chyba medal mi się za to więc należy - znów się lekko zaciągnęła. - Nigdy nie miałam okazji widzieć takiego wybuchu, ale chętnie zobaczę jak wiele może zdziałać to twoje maleństwo, ale lepiej nie tutaj - pokręciła ze śmiechem głową. - Wiesz o czym mówię - mrugnęła w kierunku Sinister. - Powiem ci jednak, że mnie zdziwiłaś, bo byłam pewna że pochodzi z Canterlotu czy coś - powiedziała, patrząc na White. - Widać pochodzenie naprawdę nas nie definiuje, bo teraz większość tych szlachetnych kuców całuje kopyta Crystal, a co do tej klaczy... Jeśli żyje, to nic nie jest niemożliwe, sama się o tym nie raz przekonałam. Może jeszcze ją spotka. Kto wie, może nawet gdzieś tutaj jest, to miejsce przyciąga wiele kucyków - znów się zaciągnęła.

     

    - Iron Butterfly nie może mówić? - spytał z rozpaczą chodząc w kółko. - Nie powinienem był jej tam zostawiać - zacisnął zęby. - Miała taki piękny głos - uderzył kopytem w ziemię. - Pewnego dnia królowa zapłaci za to - znów spojrzał na White. - Niezbyt dobrze znam Toxic Snare, a co do wojowników mało rozmawiają z dronami uważając się za lepszych w hierarchii, to nic nowego - przyłożył kopyto do brody. - Od czasu ataku na Canterlot sporo się zmieniło. Teraz gdy pojawiła się Crystal, królowa ma obsesje na punkcje kradzieży jej mocy. Nie może jednak zrobić tego ze zwykłymi podmieńcami. W czasie gdy jesteśmy w jajkach, usprawnia nasz kod genetyczny, dając nam nowe niesamowite możliwości, trochę jak wasze cutie marki - wskazał kopytem na bok White. - Podmieniec, który to przeżyje i przetrwa przemianę dostanie nagrodę w postaci niesamowitcy mocy, a ty już poznałaś talent Butterfly Iron - słabo się uśmiechnął. - Cieszę się, że nadal walczy z wpływem królowej, ale nie wiem czy jeszcze ją spotkasz. Jeśli naprawdę twoja brawurowa pomoc dla tego kapłana rozwścieczyła królową, to teraz wyślę inne podmieńce, które będą uczyć się na błędach poprzedników - potarł lekko kopytem brodę. - Mnie by bardziej jednak zastanawiało dlaczego chcieli kapłana. Co przyniósłby rojowi ten atak? Może kryło się za tym coś więcej. Wiem jednak, że moja przyjaciółka żyje i potrzebuje pomocy, muszę wymyślić sposób by ją uratować

  6. Czarny rynek

    - Wbrew pozorom nie jestem napaleńcem co rzuca się na każdą jaka jest pod kopytkiem - mruknęła, obserwując nadal całą sytuacje. - Pytałam bardziej z ciekawości, bo to wydaje się fajne, móc zmieniać się w co chcesz - spojrzała na kucyki dobijające się do straganu z kamieniami przemian. - Pomyśl tylko ile oni by mogli dać za możliwość podszycia się choćby pod jednorożca. A ten nie dość, że może sobie zmienić płeć na zamówienie, to zmienia się w co chce - lekko westchnęła i spojrzała na Sinister. - Mnie upokorzyli i pobili gwardziści, a teraz dostarczam im broń, więc już nic mnie nie zdziwi - posłała klaczy krzywy uśmieszek. - Jednak rozumiem co masz na myśli - spojrzała na White. - Twoja przyjaciółka widać nadal ukazuje cechy, które u kucyków zanikły z czasem gdy poznaliśmy ludzi - znów spojrzała kątem oka na Sinister. - Jej siostra różni się nieco, z tego co widzę, ale czemu bym miała jej nie poznać? - spytała sięgając do torby i wyciągając paczkę papierosów, spojrzała na Sinister i wyciągnęła ją ku niej, chcąc ją poczęstować.

     

    - Wybacz... - podmieniec wbił wzrok na chwilę w ziemię. - Nie miałem jednak wyjścia, byłem od tak dawna na głodzie, a twoje uczucia były tak silne tak szczere... Ciężko było mi się oderwać, a nie chciałem zrobić ci krzywdy, jedyne co mogłem w tej sytuacji zrobić, to odepchnąć cię, skupiając przy tym całą siłę woli... - uniósł jednak głowę, patrząc na White z nietypowym błyskiem. - Butterfly Iron... - wyszeptał cicho, niemal pusto. - Żyje? Cz ty... - lekko przełknął ślinę. - Wybacz... To moja przyjaciółka, znamy się od wylęgu... - lekko posmutniał. - Ona mnie rozumiała, mieliśmy razem opuścić rój i poszukać miejsca, które nas zaakceptuje, ale została złapana w czasie ucieczki - opuścił znowu wzrok, zupełnie jakby chciał się rozpłakać. - Nic nie mogłem zrobić, tylko patrzyłem bezradnie... Myślałem, że królowa ją zabiła za dezercje... Mam nadzieje, że nie zrobiła jej krzywdy - znów spojrzał na White. - Mimo to, znów zagięła ją do swojej woli i wpoiła nienawiść do was, skoro zaatakowała ciebie. Musiałaś narazić się rojowi w jakiś sposób, skoro na ciebie polują. Musisz uważać i nie ufać nikomu, gdy zobaczysz jakąś zmianę u swoich przyjaciół od razu bądź pewna... Zadawaj najlepiej czasem pytania, na które tylko oni znają odpowiedź - nagle uniósł głowę. - Mój gatunek chce ciebie, a mimo to pomogłaś jednemu z nich - lekko mrugnął, myśląc na głos

  7. Czarny rynek

    - Przyznaje, że w tym wypadku mnie zagięłaś - zaczęła lekko chichotać i uderzyła ją kopytkiem w bok, a potem znów spojrzała w kierunku White. - Czyli chcesz powiedzieć, że robisz z tego słodziaka maszynkę do zabijania? - spytała nim Sinister zaczęła robić swój wykład o demonach, a potem o tym co by spotkało White. - Nie znam się na magii, ale gwardziści chyba nie bez powodu unikają Everfree odkąd stwory podobnego typu się tam kręcą, lepiej tego unikać, a co do twojej przyjaciółki... - lekko się skrzywiła. - Uwierz mi, że czasem działy się tu rzeczy... - nim dokończyła, zobaczyła jak podmieniec zmienia formę, a potem usłyszała reakcje Sinister i na nią spojrzała. - Coś nie tak? - mruknęła, znów patrząc na podmieńca. - Zmienił się w jakąś dziarską klacz, w sumie fajna sprawa - wzruszyła kopytami. - Myślisz, że płeć mu się zmienia w czasie przemiany?

     

    Reakcja ze strony White zaskoczyła nieco podmieńca. Spodziewał się co prawda, że zdoła zwieść jej umysł, zwłaszcza gdy bardzo się za kimś tęskniło, ale nie do tego stopnia. Nie był do końca pewny jak powinien zareagować, więc tylko położył jej kopyto na grzbiecie czując się coraz silniejszy, Zmęczenie w jego oczach stopniowo zanikało, przywracając mu naturalny blask, który do niedawna był niemal niewidoczny. Dawno nie miał okazji smakować uczuć, a jej były tak silne i szczere, że ciężko mu było zdobyć się na siłę woli by ją odepchnąć. Nagle jednak zdjął kopyto z jej grzbietu, by odepchnąć ją od siebie.

     

    - Wystarczy... - wysapał głosem klaczy, który White znała. Mogła czuć lekkie zawroty głowy i znużenie po tym wszystkim, ale bólu naprawdę nie było. - Twoje uczucia były tak silne... - zaczął przybierać swoją postać. - Czuje się jak w dniu, w którym opuściłem gniazdo - pokręcił lekko głową, a przechodzące kucyki rzucały co jakiś czas na nich zaintrygowane spojrzenia. - Mam u ciebie dług, którego nie spłacę do końca życia. Jeśli będę mógł coś dla ciebie zrobić śmiało powiedz. Nikt jeszcze nie potraktował mnie z taką dobrocią jak ty

  8. Czarny rynek

    - Zaczynam się bać, że możesz mieć na mnie zły wpływ - Crimosn pokręciła lekko głową. - Do tej pory żyłam cnotliwie i w ciszy, a teraz? - pokazała na siebie teatralnie kopytkiem, udając niewinną minę. - Cóż zakładałam, że taki słodziak nie może być do końca sztuczny, ciekawe czy zachował jakąś pamięć z dawnego życia - skomentowała kwestie Stalkera i zaczęła się rozglądać. - Jeśli nie planujesz kupić książek o demonologii, czy innym tego typu bzdetach, to raczej nie powinnaś zbankrutować, przynajmniej tak mi się wydaje, raczej nie kupuje książek - potem skierowała spojrzenie w kierunku White, która nadal rozmawiała z podmieńcem. - Książki są bardziej w głębi rynku - mruknęła. - Chyba jednak powinnyśmy na nią zaczekać. Wbrew pozorom, nie tak trudno tu zniknąć, zwłaszcza gdy się wygląda jak ona

     

    - Dawniej być może by tak było, lecz teraz nawet wielu z was straciło nadzieje, więc po co dzielić się ostatkiem, który pozostał z robalem? - skomentował ostatnie jej słowa, nim spojrzał na zdjęcie. - Nie przejmuj się - wysilił się na słaby uśmiech. - Tyle wystarczy. Zdjęcia zwykle nie są wieczne, zwłaszcza gdy wciąż musimy je nosić - lekko westchnął. - Dobrze więc, niech się dzieje wola losu - powiedział, zamykając oczy, a jego róg otoczyło słabe zielone światło. Na jego pysku pojawiły się krople potu. Widać było, że to co było naturalne dla jego gatunku, teraz sprawiało mu znaczne trudności. Zaraz jednak obraz podmieńca zaczął zanikać, a sierść zmieniać kolor. Po niedługiej chwili, oczom White ukazała się klacz ze zdjęcia, która patrzyła teraz na nią wyczerpana.

  9. Czarny rynek

    - No wiesz... Są pewne granice - powiedziała nagle Crimson na komentarz o rozbieraniu wiwerny na kawałki, jednak widać było, że jej ton nie zmienił się, więc najpewniej po prostu się droczyła jak to ona. Sprzedawca w międzyczasie zabrał łuskę, nie racząc już słowem klaczy. Wydawał się jednak urażony. Chyba miał nadzieje na interes. - A tak wracając do reszty spraw... - mruknęła. - Wiesz...Ja wyznaje zasady by nie mieszać się w nie swoje sprawy i jak widać po tym co mi powiedziałaś, to ma sens. Znaczy tobie pomogłam, ale to było... Sama wiesz co innego - przekręciła oczyma. - A jeśli mowa o złodziejaszku, to może i ma tu kumpli, ale byliby durni jakby chcieli nam coś tu zrobić, szybko nakopiemy im w jaja - znów spojrzała na Sinister. - Nie musisz płacić ogólnie tylko bitami, czasem możesz spróbować wymienić swój towar na inny. Choć nie wiem do końca ile musiałabyś tego dać za łuskę, ale zapewne sporo

     

    - Chciałbym powiedzieć, że wiem co czujesz - podmieniec opuścił lekko głowę, a potem ją podniósł. - Wiem co o nas myślisz, ale czasem brakuje mi domu i rodziny. Wygnany podmieniec traci coś więcej niż się wydaje. Rój jest dla nas wszystkim, szanse, że możemy funkcjonować bez niego są nikłe. Być może pewnego dnia inni też zrozumieją, że mam racje. Poza tym ja nie jestem w roju od roku, a czuje, że to wieczność, więc nawet sobie nie wyobrażam co ty musisz czuć, nie widząc tak bliskiej osoby tak wiele lat - pokręcił głową, a potem spojrzał na nią. - Masz racje, te rzeczy mogą wydłużyć moją żałosną egzystencje, ale nie przywrócą mj nigdy do sił - pokręcił głową, a potem na nią spojrzał. - Nim zaczniemy, możesz przybliżyć mi jej obraz lub pokazać zdjęcie jeśli jakieś posiadasz? Niestety, sam z siebie nie utworze jej postaci

  10. Czarny rynek

    - Mi to mówisz - wzruszyła ramionami Crimosn. - Na dodatek macie na głowie tego frędzla - posłała jej złośliwy uśmiech, wskazujący jasno, że tylko się z nią drażni. - Jeśli chodzi o twoją kumpelę, to fakt , że naiwna nie jest, można to spostrzec po chwili rozmowy z nią - skierowała wzrok na wyrywającą się w klatce wiwernę. - Chyba boje się dowiedzieć co zrobiłaś temu słodziakowi - potem znów spojrzała na Sinister. - Wiesz ja tam nie wiem co mają w głowie. Zapewne gdy była wojna z ludźmi, wszyscy mieli dosyć, potem pojawia się nagle ona i pokonuje znienawidzonego przeciwnika. Zapewne, co niektórzy czują się bezpiecznie z nią i nowym modelem gwardii - nagle w ich kierunku odwrócił się zielony ogier w białej szacie. Miał już siwą grzywę i równie siwą kozią bródkę..

    - Oczywiście, że prawdziwe - powiedział niemal urażonym tonem i rzucił nią w kierunku Sinister. - Mój dostawca przywozi je prosto z ich wyspy, gdy zrzucają podczas dorastania, ta jest ze smoka, który wchodził w okres dorosłości. Proszę bardzo, sprawdź jeśli mi nie wierzysz - mruknął. - Kosztuje sto bitów, bo nie łatwo dorwać taki towar, możesz mi wierzyć

     

    W międzyczasie, podmieniec słuchał White z niemałym szokiem. Chyba nikt dawno nie był dla niego miły, bo w jego oczach pojawiły się delikatne iskry radości, najwyraźniej spowodowane tym, że ktoś okazał mu zrozumienie. Nie dziwił się jej, że czuła niechęć do podmieńców po ataku na Canterlot, sam na jej miejscu czułby podobnie. Gdy wspomniała, że nie ma pieniędzy uśmiechnął się słabo. Mimo wszystko, cieszył się, że ktoś poświęcił mu choć odrobinę czasu, chcąc poznać jego historie w jego ostatnich chwilach życia. Widząc jak klacz powoli odchodzi, znów chciał zająć swoje miejsce, aż nagle się znów do niego nie odwróciła. Zamurowało go gdy usłyszał jej propozycje.

    - Jeśli jest to osoba za którą szczerze tęskni twoje serce, nawet umysł można zwieść - odpowiedział słabo po niewielkiej chwili. - Uczucia są wtedy silniejsze niż nasz rozum - opuścił lekko wzrok. - Zostało mi energii na moją ostatnią przemianę. Więc mogę to zrobić raz, a jeśli nie wyjdzie wyzionę ducha na twoich oczach... - znów zaczął lekko kaszleć. - Zastanów się czy jesteś pewna. Po tym poczujesz się osłabiona i będziesz miała zawroty głowy przez kilka minut. Nie chce cię do niczego zmuszać - lekko mrugnął. - Jeśli jednak tego chcesz, to wystarczy jak po przemianie mnie przytulisz. Proces osłabia, ale jest bezbolesny, nic nie poczujesz, zapewniam

  11. Czarny rynek

    - Myślę, że mają teraz zapas po tym numerze - mówiła, patrząc gdzie idzie ich towarzyszka. Zdziwiło ją, że wybrała się do podmieńca, zwłaszcza po tym co mówiła niedawno. Znów jednak spojrzała na Sinister, słysząc o idiotach. - Wiesz jak to jest, wszędzie znajdziesz naiwniaków. Jak umiesz coś opchnąć, to wmówisz nawet, że kupa w sreberku to czekolada - wzruszyła kopytami. - Chociaż wiesz, w dzisiejszym świecie to każdy ma nadzieje urodzić się jednorożcem, więc nie dziwne, że są aż do tego stopnia zdesperowani - powoli ruszyła za Sinister. - No cóż ja nie wiem jak to ocenić, nie bardzo się znam na tego typu rzeczach - znów spojrzała na White. - Ma chyba to dobre serce, tylko żeby jej to kiedyś nie zgubiło - mruknęła, gdy zbliżały się do straganu. Było tu pełno dziwnych rzeczy poza smoczą łuską. Handlarz okazał się mieć nawet żywy towar. W jednej z klatek próbowała się wyrwać mała wiwerna, a w innej większej stała nietypowa chimera o ciele krokodyla i szyi i głowie węża. Syczała wściekle na wszystkich klientów. Na straganie poza smoczą łuską, było też coś co nazywało się okiem obserwatora, językiem ognistej salamandry, żuwaczkami kopnika, jajko czerwia, łapa gargulca czy szponami harpii i wiele innych dziwnych nieznanych przedmiotów.

     

    W międzyczasie, gdy White podeszła do podmieńca, ten słysząc ją, podniósł słabo głowę. Widać, że musiał być już naprawdę wyczerpany. Nawet blask w jego oczach wydawał się jakiś martwy i bez życia. Otworzył usta, starając się coś powiedzieć, ale zamiast tego wydobył się jego gardła kaszel. Uderzył się lekko kopytem w pierś. Najwyraźniej mało z kim tu rozmawiał i raczej go ignorowano. W końcu jednak wydobył się z niego ochrypły słaby głos.

    - Czy jestem niewolnikiem? - nagle spytał. - Królowa narzuca nam swoją wolę, ale jesteśmy wolnymi istotami. Mamy do tego prawo... - znów zaczął lekko kaszleć, nim zaczął kontynuować. - Gdybym przestał wierzyć w co wierze, ile byłbym warty? Niedługo zginę zapomniany przez wszystkich, pogodziłem się z tym dawno temu, ale umrę wolny - uśmiechnął się słabo. - Uważam, że nie musimy być wrogami. Wy teraz też cierpicie będąc pod kopytem tyranki, wszyscy czujemy... - znów zaczął kaszleć. - To jest odpowiedź na twe pytania... Dziękuje, że zainteresowałaś się moim losem...

  12. Czarny rynek

    - Gwardia przepadła wraz z księżniczkami - powiedział z nieukrywanym bólem ogier. - Teraz każdy musi sobie radzić po swojemu i lepiej pogodzić się z tym jak najszybciej. Crystal nikt nie pokona - westchnął, a potem spojrzał na wymianę słów między dwoma pozostałymi klaczami. Crimson rzuciła krzywy uśmieszek, słysząc słowa Sinister. Zaraz potem spojrzał na swoisty prezent od nieznajomej i uniósł brew. - W dawnym świecie uznałbym to za łapówkę - mruknął i powoli pociągnął worek do siebie. - Dawnego świata już jednak nie ma. Tym razem zgodzimy się na te warunki, ale nie chwal się tym głośno, nie każdy będzie zadowolony - sięgnął kopytem po zawieszkę oznaczoną napisem F11. - Trzymaj ją na szyi, to znaczy, że jesteś pod ochroną i przy okazji to miejsce twojego straganu, jeśli będziesz chciała na nim handlować. Twoja koleżanka będzie wiedziała, który to jakby co - spojrzał na Crimson, a ta wzruszyła kopytami. - Możecie iść

    - Sorki, zapomniałam powiedzieć, że jak nie ma tequili dostaje szału - powiedziała, gdy zaczęły się oddalać w stronę bramy. - Pamiętajcie, to zupełnie inne miejsce niż zwykle i nie wszystko co sprzedają jest tu pewne. Nigdy nikt gwarancji do towaru nie daje - mówiła, gdy nagle oczom klaczy ukazało się miejsce pełne życia. Niemal wszędzie były tłumy kucyków, ale nawet przedstawicieli innych ras. Na niektórych straganach stały nawet gryfy handlujące zwykle klejnotami.

     

    - Do mnie! Do mnie! - krzyczał jakiś handlarz, wymachując biżuterią. - Zapewniam, że zwiększa zdolności magiczne jednorożców! Zdacie test w świątyni i zrobicie karierę, zapewniam! Jedyne dwadzieścia pięć bitów!

    - Oferuje kamienie przemiany! Wciśnijcie go pod poduszkę, a z kucyka ziemskiego lub pegaza zmienicie się w jednorożca, w zaledwie miesiąc! Koniec z poniżaniem za to kim się urodziliście! - krzyczał inny.

    - Niesamowite ujęcie samej Crystal! - krzyczał kolejny. - Musicie kupić zdjęcie, które przedstawia samą władczynie Equestrii, koniec tajemnicy!

    - Rzadkie artefakty i magiczne przedmioty! Kupcie smocze łuski albo żuwaczki kopnika! Żaden mag, nie obejdzie się bez moich składników!

     

    Niemal przy każdym straganie były kolejki. Mimo, że wiele pewnie towarów było kłamstwem, jak choćby kamienie przemiany, to nie brakowało chętnych kucyków chcących spróbować żywota jednorożca, by przestać być poniżanymi. Handlarze naprawdę zarabiali tu niesamowite pieniądze, co było widać. Najwyraźniej wystarczył pomysł na biznes i wiedza jak to wcisnąć. Straganów pilnowali uzbrojeni strażnicy, dając tym samym do zrozumienia, że wywiązują się ze swojej umowy z handlarzami co zgodzili się na współpracę. Pod niektórymi ścianami leżały też żebrające kucyki. Najwyraźniej, żebranie nie było tu zakazane. Ciekawym widokiem mógł być jednak tu wychudzony podmieniec, leżący pod ścianą z dość wymownym transparentem. Zostałem wygnany z roju za swoją tolerancje dla kucyków. Potrzebuje pieniędzy na lekarstwa, bo inaczej wkrótce wyzionę ducha. Okażcie serce i dajcie choć bita dla umierającego podmieńca.

  13. Night Tale

    W miarę jak Dancing of the Fate kładła kolejne kryształy, dziwna "magia" wydawała się popadać w swoistą agresje. Zaczynała poruszać się wewnątrz kryształu, jakby szukając drogi ucieczki, a gdy natrafiała na ściany swojego swoistego więzienia, uderzała w nie swoją masą. To było dosyć dziwne, bo uderzenia wydawały dźwięki zupełnie jakby ta materia, mogła mieć prawdziwą masę. W końcu jednak gdy wszystkie kryształy pojawiły się, zaczynała znów się uspokajać jakby dostała środek nasenny. Znów pozostała nieruchoma w swojej "celi". Można jednak było zauważyć, że od uderzeń na krysztale, pojawiła się niewielka rysa, najpewniej spowodowana wyrywaniem się substancji. Całej sytuacji z zaintrygowaniem przyglądał się Night. Poczuł ponownie potężną magię, jaką wyzwoliła klacz, a potem patrzył jak dziwna rzecz się wyrywała, a sama klacz kładła kolejne kryształy z nieznanymi symbolami.

     

    - Czytałem wiele o dziedzinach magii, ale nigdy nie widziałem czegoś takiego jak to - wskazał kopytem na substancje w środku. - Zupełnie jakby nie było z tego świata, nie mówiąc o tych kryształach, które wykorzystałaś, a też... - nagle lekko ziewnął i złapał się kopytem za głowę. Zmarszczył lekko brwi i pokręcił głową. - W każdym razie, Canterlot to forteca pełna oddziałów śmierci i gwardzistów znacznie lepiej wyszkolonych niż ten z dziś, nie mówiąc... - znów złapał się kopytem za głowę i lekko nią pokiwał. - Marnie się czuje - westchnął. - Chyba to uderzenie z dzisiaj bardzo mnie zmęczyło... - znów lekko ziewnął, zakrywając usta kopytem. - Pójdę na górę i spróbuje opłukać się zimną wodą, może to mnie pobudzi - mruknął. - Gdybyście mnie potrzebowały krzyknijcie lub zapukajcie - dodał, idąc słabym krokiem.

  14. Night Tale

    - Niestety - powiedział ponuro Night, na ostatnie słowa Dancing of the Fate. Tak niezaprzeczalnie, to już nie była ta sama Equestria. Co prawda, nie był do końca pewny co miała ona sama na myśli, bo ona znała to miejsce na długo przed jego dziadkami. Nie potrafił też jej pomóc jeśli chodziło o te dziwną magię. Nigdy nie widział czegoś takiego jak to... Wydawało się jednak niepokojące. Wbijał swe zainteresowane spojrzenie w kryształ, aż nagle nie usłyszał pytania klaczy. Na jego pysku pojawił się szok, jakby nie mógł w to uwierzyć. Nawet chciał już odpowiedzieć, ale gdy tylko poczuł na sobie wzrok drugiej klaczy, lekko się cofnął, a jego uszy oklapły. Myślał, że zdołał już bardziej ją do siebie przekonać, ale najwyraźniej nadal widziała w nim słabe bezużyteczne ogniwo lub po prostu mu nie ufała. Zaraz potem znów zwrócił wzrok na Dancing of the Fate. - Możesz na mnie liczyć - słabo się uśmiechnął. Celowo użył liczby pojedynczej, bo domyślał się, że Qualm wcale nie chce go tam widzieć. - Czyli chcesz iść do Canterlot? - lekko mrugnął. - Czym są nieskoń... - nim dokończył nagle lekko się cofnął skołowany i pokazał kopytem na kryształ. - Dancing of the Fate to urosło... - powiedział, pokazując na to co było w krysztale i rzeczywiście wydawało się jakby było tego dwa razy więcej niż wcześniej. - Nigdy czegoś takiego nie widziałem - mówił zaskoczony. - To na pewno jest magia?

  15. Czarny rynek

    - Zasady są tu jasne - mruknął, patrząc twardo na White, co ciekawe jako chyba jeden z niewielu tu kucyków, nie oceniał jej wyglądu i nie patrzył lubieżnie. Kolejną ciekawostką było to, że na mundurze miał symbol dawnej gwardii Celestii. - Można sobie dawać po pysku, ale bez zabijania lub groźnych niemal śmiertelnych ran. Wtedy nie obchodzi nas kto zaczął, bo wszyscy stają się winni i są karani dla przykładu. Nie można też atakować handlarzy i strażników. A za kradzież... W najlepszym wypadku traci się kopyto lub róg. Interweniujemy tylko wtedy gdy sytuacja wymyka się spod kontroli lub łamana jest któraś z zasad. Możesz zatrzymać zabawki, ale jak zaczniesz nimi wywijać bez powodu lub zabijesz kogoś na terenie fortu, nie miną cię konsekwencje - potem skierował wzrok na Sinister, patrząc do torby. Nie skomentował jej żartu, podobnie jak w przypadku Crimson, co mogło odznaczać, że faktycznie ma słabe poczucie humoru. Zaczął przeglądać rzeczy w torbie z zainteresowaniem patrząc na kulki, skierował spojrzenie na Crimson. - Dzielisz się z innymi?

    - Ma takie ładne oczy, że nie sposób było odmówić - uśmiechnęła się do klaczy, a ogier zmarszczył brwi.

    - Sporo dosyć ciekawego towaru, jak dla mnie w porządku - lekko zagryzł wargę. - Jeśli chcesz handlować towarem na straganie, kaucja wynosi dwadzieścia procent zysków, tym zapewniasz sobie spokój i ochronę. Jeśli natomiast przyszłaś na wymianę towaru lub wolisz handlować po swojemu, musisz liczyć się z tym, że mogą cię okraść lub próbować pobić i zabrać towar. Gdybyś myślała, że to sposób zastraszania, to zapewniam, że tak nie jest. Kucyki, które tu przychodzą to nie są zwykli spokojni mieszkańcy, w większej części, mają ma coś na koncie, dlatego zwykle handlarze wybierają opcje ochrony, a fort przy tym zarabia na siebie - westchnął i spojrzał na klacze. - No dobra, nim wejdziecie upewnijmy się czy wszystko rozumiecie i czy... - spojrzał znów na White. - Nadal chcesz wnosić broń, a ty... - spojrzał na Sinister. - Jeśli chcesz handlować, to jaki sposób wybierasz?

  16. Crimson Burn

    - Dzięki - mruknęła do White, lekko klepiąc się po policzku jakby próbując sprawdzić czy rana zniknęła. - Do potem Stalker - powiedziała do stwora, nim ten zdążył jeszcze zniknąć. Potem znów spojrzała na obie klacze. - No dobra, skoro tak, to nie ma co, idziemy - uśmiechnęła się i ruszyła w kierunku fortu, prowadząc obie klacze. Nie skomentowała ostatnich słów Sinister, bo nie widziała powodu i tak było wiadomo, że nikt nie chodzi w takie miejsce kupować sznurówek. Im bardziej się zbliżały do fortu, tym więcej mogły napotykać kucyków, idących w te samą stronę. Co ciekawe, nie były tu same zakazane gęby, ale nawet takie kucyki, które na pierwszy rzut oka, wydawały się zwykłe i spokojne. Jedyny schemat jaki się tu utrzymywał, to brak źrebaków, co nie było niczym dziwnym, biorąc pod uwagę to miejsce. W końcu musiały jednak stanąć w kolejce do bramy. Kolejne kucyki były wpuszczane do środka po dokładnym sprawdzeniu. Obu jednorożcom mogło się to kojarzyć ,z kolejkami do świątyni na niedawny rytuał, ale tutaj jednak szło to znacznie szybciej. Im bardziej klacze się zbliżały, mogły zobaczyć strażników. Ubrani byli w hełmy, które przywodziły na myśl dawne wojska ludzkie. Ponadto, mieli na sobie pancerze, które zakrywały dużą część tułowia i kopyta. Nie wyglądały tak imponujące jak pancerze gwardii, ale z pewnością robiły swoje. Wszystko było w barwie piaskowej, zbliżonej do otaczającej pustyni tworząc idealny kamuflaż w tym terenie. Co ciekawe, żołnierze wybrani byli z różnych ras. Nie były to same jednorożce. Na bramie siedziały dwa kucyki ziemskie, stały przy wieżyczkach z karabinami. Natomiast w okolicy bramy stało siedem kucyków pilnujących wejścia. Były to dwa jednorożce i pięć pegazów. Wszyscy uzbrojeni w noże granaty, pistolety czy karabiny. Nie było tu włóczni jak u gwardzistów. Widać nie dbano tu o prezencje. Najciekawsze, że jeden z nich nawet miał bazookę.

     

    - Następny - mruknął jednorożec w kierunku tłumu. Gdy tylko zobaczył Crimson, natychmiast zmarszczył brwi. - Tylko nie ty - pokręcił głową.

    - Jak tam Left? - pokazała mu język.

    - Cholera jasna, Crimson, jeszcze tego baru nie wyremontowali...

    - Ej, chcieli mnie oszukać w karty - skrzywiła się lekko.

    - Tak... I dlatego złamałaś szczękę barmanowi? - skrzywił się.

    - No... Nie było tequili i wiesz...

    - Daruj sobie - znów pokręcił głową. - Co masz?

    - Mega kaca i ciężki dzień - ogier zmarszczył brwi. - No, a gdzie poczucie humoru? - uśmiechnęła się i otworzyła torbę.

    - Znowu te zabawki - mruknął patrząc na kulki. - Znasz zasady, prawda?

    - Tak mamo - włożyła ponownie torbę na grzbiet po dokładnym sprawdzeniu, a ogier spojrzał na Sinister i White.

    - Nie wiedziałem, że teraz praktykujesz trójkąty - skrzywił się.

    - Biorę z życia co najlepsze - uniosła sugestywnie brwi.

    - Znają zasady? - spytał sceptycznie i spojrzał po obu. - Co masz w torbie? - spytał, a potem spojrzał na White. - Co to jest maleńka? - zmarszczył brwi, pokazując kopytem na pręty. - Chcesz tu kogoś zatłuc?

    - Daj spokój... - jednak nie dał dokończyć.

    - Ciebie znam Crimson i mimo, że jesteś zdrowo walnięta, znasz zasady, ale te dwie muszę sprawdzić, nie chce by moja głowa skończyła na pice, Christian się nie patyczkuje - Crimson spojrzała na nie bezradnie.

  17. Crimson Burn

    - Jedni wolą kotki inni pieski, a ty jak widać masz ciekawszy gust - uśmiechnęła się ponownie, widząc reakcja Stalkera. - Patrz, a mówili, że zwierzęta mnie nie znoszą - mruknęła, powoli wstając. - Mówiąc szczerze, dobrze, że się oszczędzałaś. Znaczy nie żebym lubiła tego dupka, ale lepiej uważać - zaraz potem spojrzała na White. - Spoko, nie musisz się tłumaczyć. Wiem, że nie jesteś cykorem - spojrzała na Sinister. - Inaczej nawet byście nie gadały, a na widok tego wszystkiego już dawno byś uciekała - pokręciła głową. - Wiesz... Skorzystam z twojej propozycji - znów uśmiechnęła się i nadstawiła policzek do White. - W międzyczasie, powiedzmy sobie kilka spraw nim tam wejdziemy - spojrzała na Stalkera. - Lepiej żeby znów był mały, bo cholera wie jak zareagują tam strażnicy - pokręciła głową, z prawdziwym smutkiem. Chyba naprawdę się jej podobał. Znów spojrzała na fort. - Kuce, które chronią te miejsce mają wszelkie uzbrojenie. Istnieje tam kilka zasad takich jak zakaz kradzieży czy zabijania. Bójki są na porządku dziennym jeśli nie dotyczą ataków na strażników. Przy wejściu zaczepią nas strażnicy, rutynowa kontrola jak zawsze. W każdym razie, dopóki nie robimy problemów, nie ma kłopotów. Więc macie pytania czy idziemy?

  18. Pustkowie

    Oczywistym było, że słowa jakie powiedziała Sinister, nie bardzo zadowoliły ogiera. Rzucił ponownie wściekłe spojrzenia Crimson, a potem ostatni raz spojrzał na Sinister i schował nóż. Najwyraźniej nie miał ochoty na dalsze starcia. Zwłaszcza po tym co zobaczył. Kiwnął ostatni raz głową, chcąc w ten sposób przekazać klaczy, że rozumie. Nim odszedł rzucił spojrzenie swoim ochroniarzom, którzy cofali się do tyłu, nie mając odwagi się podnieść w kierunku tego czegoś. Dopiero gdy zdołali się wystarczająco odsuną,ć szybko się podnieśli i pobiegli do swojego szefa, a potem całą grupą ruszyli w kierunku fortecy. W międzyczasie Crimson splunęła na ziemię, a potem sięgnęła do torby wyciągając coś jak taśma, którą starała się naprawić torbę. Skierowała jednak swój wzrok na Sinister.

     

    - Dzięki za wsparcie - krzywo się uśmiechnęła. - Nie chciałam tego, serio. Nie narażam innych dla własnych interesów, jeśli jednak wolicie iść same, zrozumiem - dotknęła kopytem policzka. - Chyba będę miała po tym szramę - wzruszyła kopytami i spojrzała na White. - Niczym gwardzistka - posłała jej uśmiech. - Jeśli jednak chcecie iść beze mnie, musicie wiedzieć, że takie akcje są tu na porządku dziennym, zawsze ktoś jest niezadowolony - obróciła się patrząc na fortecę. - Zanim nam przerwano mówiłam o Christianie. To jego królestwo. Ma pod sobą armię i najemnych magów. Nikt z nim nie zadziera, bo źle kończy - westchnęła i spojrzała jeszcze na stworka. - Muszę przyznać, że uroczy - znów słabo się uśmiechnęła wracając do torby.

  19. Pustkowie

    Mimo ostrzeżenia Sinister, ogier nadal mierzył bronią w potwora. Nie wyglądało jednak by planował strzelić, a bardziej miał nadzieje, że broń go chroni przed zbliżeniem się tego czegoś. Żaden z nich nie zwrócił również uwagi, gdy klacz wyrwała monstrum kilka piór. Mieli teraz większe problemy niż zwracanie uwagi na takie szczegóły. W międzyczasie, Crimson wpatrywała się wręcz morderczo na jednorożca. Nie było w jej wzroku strachu, a jedynie wściekłość. Na pysku ogiera pojawił się jednak uśmiech, widząc, że udało mu się ją zranić. Niewiele brakowało, a otrzymałby to czego chce. Nim jednak którekolwiek zdążyło zrobić coś więcej, stało się coś niespodziewanego. Crimson pierwsza spostrzegła Sinister, która nagle się pojawiła obok jej oponenta, a nim ten ją zauważył było już za późno. Wrzasnął wściekle zataczając koła, gdy nieproszony intruz mu tak nagle przerwał i wrzasnął do ucha niczym przez megafon. Nie miał szansy dojść do siebie, bo nagle poczuł piekący ból na policzku. Złapał się przednim kopytem za krwawiący policzek i spojrzał na intruza. Nadal dzwoniło mu w uszach, a obraz był rozmazany, mimo to spróbował zebrać słowa.

     

    - Oszukała mnie! - wrzasnął, choć nawet tego nie dostrzegał przez dzwonienie w uszach. - Sprzedała mi trefny towar! Niech odda co zapłaciłem!

    - Ostrzegałam, że towar nie będzie sprawdzony, więc nie ma pewności do działania kretynie! - rzuciła oburzona Crimson. - Ryzykowałam własną skórę, by to cholerstwo przemycić, więc ta kasa jest moja - warknęła.

    - Walczysz za nią?! - znów powiedział w kierunku Sinister. Najwyraźniej przez dzwonienie w uszach, nie był w stanie słyszeć Crimson. - To dziwka i złodziejka nie można jej ufać! - mówił nadal do klaczy. - Was też oszuka jak mnie, bo tylko to potrafi! Jej słowa są warte tyle co nic nieznaczący pył!

    - Nie skomentuje tego - zmrużyła wściekle oczy. - Jednak nazywanie mnie dziwką mija się z celem, bo nie pobieram kasy za takie uciechy. Zresztą nie stać by cię było

  20.  

    Pomiędzy wymiarami

    Niemal  cała sala wypełniona była, nie mającą końca bielą. Można by pomyśleć, że idealna pustka, gdyby nie parę dodatków... Na środku sali stał ogromny drewniany stół z licznymi krzesłami, co mogłoby przywodzić na myśl salę bankietową. Mimo to, jednak siedziała tu tylko jedna klacz w zbroi, trzymając tylne kopyta na stole, a w przednich trzymając niesamowite berło. Zdawała się nie zwracać uwagi na dziwny dźwięk uderzeń, powtarzający się w kółko. W końcu czemu miałaby sobie zawracać głowę takim byle czym, gdy teraz sytuacja stawała się ciekawa? Zdjęła tylne kopyta ze stołu i przywołała szachownice, tworząc na niej figury. Nic nie było nigdy pewne, ale trzeba było czytać znaki, a ona widziała je lepiej niż ktokolwiek inny.

    - Daj spokój Rainbow - nagle dotarły do niej te słowa. - Rozbijesz sobie głowę

    - Ale my musimy... - warknęła, powtarzając czynność z podobnym efektem. - Nie można pozwolić jej wygrać, musimy coś zrobić. Twilight poprzyj mnie!

    - Przykro mi Rainbow - powiedział nagle słaby głos. - Moja magia nic nie może zrobić. Zupełnie tego nie rozumiem. Jej moc jest inna... - głos zaczął się łamać. - Księżniczko...

    - Też nie rozumiem tego Twilight - powiedział bardziej ciepły, a jednocześnie pełen smutku głos. - Wraz z siostrą, gdy pierwszy raz ją zobaczyłyśmy... To było niezrozumiałe. Jej magia...

    - To nie jest kucyk! - powiedział twardo inny głos. - Żaden jednorożec, nie włada taką potęgą. Przez całe moje długie życie, nie widziałam czegoś takiego! Musimy się stąd wydostać!

    - Serce mi się kraje, gdy pomyślę co ten potwór robi z naszymi poddanymi, a my nic...

    - Ja robię? - nagle dobiegł wszystkie uwięzione klacze głos. Kopyta Crystal poruszały się powoli wokół celi. - To nie ja sprowadziłam kucyki do tego zniszczonego i straconego świata. Jedynie wy sprowadziłyście tu zagładę, czyż nie Celestio? - spytała, kładąc kopytko pod brodę kremowej klaczy i patrząc jej prosto w oczy.

    - Zostaw księżniczkę w spokoju! - dobiegł nagle rozgniewany głos Rainbow Dash, która ponownie uderzyła w cele z takim samym efektem jak poprzednie.

    - Właśnie! - wrzasnął różowy kucyk. - Księżniczka nic ci nie zrobiła

    - Oh, to nie chodzi co ona zrobiła mi, ale co ja zrobię wkrótce wam - mruknęła, zabierając kopytko od Celestii.

    - Crystal... - nagle dobiegł ją głos Twilight. - Cokolwiek ci zrobiono, możemy to wspólnie naprawić. Pozwól aby przyjaźń ci pomogła, tak jak wszystkim

    - Wybacz księżniczko - zwróciła się teraz bezpośrednio do młodej alicorn. - Moje plany zaczęły się na długo nim się pojawiłyście. Myślałam, że może się mylę, ale wy to odebrałyście

    - Daj nam szansę...

    - Wasze szanse dobiegły końca! - wrzasnęła, przerywając Celestii i pierwszy raz tracąc cierpliwość. - A jednak koniec gry nie nadszedł i trwa... - mruknęła bardziej cicho. - Być może, szansa dla was przyjdzie nawet wbrew mojej woli, ale czas pokaże. Widziałam jedną z nich już, ale są też inne... - mówiła bardziej do siebie, powoli odchodząc, gdy klacze na nią patrzyły jak na wariatkę. Crystal powoli zniknęła w bieli pomieszczenia, trafiając do komnaty zupełnie innej. Wszędzie unosiła się ciepła para, a z nieskończonej przestrzeni nad nią zdawała się spływać woda tworząc wodospad. Ściągnęła z siebie żelastwo, odsłaniając swoją niebieską sierść i poszła usiąść w oczku. Czuła powoli jak para ją relaksuje, dzięki czemu mogła łatwiej skupić myśli. Uniosła kopyto, a w nim pojawiła się bańka i widok ze świątyni. Widziała porażkę gwardzisty i Dancing of the Fate, z którą niedawno miała pogawędkę. Była ciekawa czy coś do niej dotrze. Na razie musiała czekać, tak jak kazały znaki, czas nadejdzie wkrótce. Ułożyła się wygodniej zamykając oczy.

     

    Pustkowie

    Utarczka pomiędzy Crimson, a ogierem zdawała się ich tak pochłonąć, że ogier najwyraźniej zupełnie olał groźbę Sinister lub nawet nie zwrócił na nią uwag. Klacz mimo, że nie była wojowniczką okazała się całkiem zwinna, co sugerowało, że to nie pierwsza dla niej taka sytuacja. Robiła zręczne uniki przed ciosami noża ogiera, mimo obciążenia w postaci plecaka. Ponownie zamachnął się na nią nożem, a ta załapała go za kopyto i przerzuciła przez siebie, kopiąc w brzuch. Nim jednak zrobiła coś dalej, ogier uderzył promieniem magicznym i ledwo zrobiła unik, ale dostała w torbę, z której wysypały się jej zabawki. Widząc to warknęła wściekle i rzuciła się w jego kierunku. W międzyczasie oba ogiery stojące pomiędzy klaczami, a walczącymi kucykami wpatrywały się na nie z drwiną.

     

    - Nie szczekaj tak malutka, bo pożałujesz pierwsza - warknął jeden z nich, w stronę Sinister. - Wasza koleżanka spłaci długi i się rozejdziemy, nie mieszać się

    - A co ktoś taki jak ty tu robi? - spytał drugi, patrząc lubieżnie na White. Zaraz jednak oboje skupili się na Sinister, która wyciągnęła coś jak zabawkę? Sytuacja na początku wyglądała na zabawną, ale do czasu... Gdy zobaczyli jak dziwna zabawka zmieniła się nagle w monstrum z pokręconego koszmaru ich wielkości, obaj cofnęli się przerażeni do tyłu, przewracając się przy tym na grzbiet i wrzeszcząc jak opętani.

    - Co to jest?! - wrzasnął jeden z nich.

    - Nie zbliżaj się! - wrzasnął drugi, mierząc do potwora z karabinu.

    - Ah... Kurwa! - nagle dobiegł wrzask, Crimson która trzymała się za policzek, a szkarłatna ciecz spływała jej po pyszczku. Wpatrywała się wręcz morderczo w ogiera.

×
×
  • Utwórz nowe...