-
Zawartość
5482 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
8
Wszystko napisane przez Magus
-
Zostawiłem konia jak zawsze w okolicy. Po czym poszedłem za Elizabeth. -Będę dziś do czegoś potrzebny?
-
Uśmiechnąłem się, po czym ruszyłem koniem w stronę laboratorium. Jazda nie trwała długo jak zawsze zresztą. Nie był to samochód. Ale był na pewno szybszy niż łażenie na piechotę. Powoli zatrzymałem konia. Po czym zszedłem powoli pomagając zejść Elizabeth. -I jak? Chyba nie było tak źle?
-
Popatrzyłem chwilę. Po czym podałem rękę Elizabeth i pomogłem jej usiąść na koniu -Trzymaj się mnie mocno. Jest spokojny ale szybki więc lepiej się trzymaj mnie jak najmocniej. Jesteś gotowa?
-
Mój piękny koń? Chabetą? Nie zna się to zwierze jest niesamowite. Ale przynajmniej się do niego przekonała. Powoli się przebrałem zabrałem swoją broń i zacząłem schodzić na dół. Skierowałem się do konia. -Masz wszystko? Możemy ruszać? Spytałem Elizabeth powoli siadając na konia.
-
Nie bardzo miałem ochotę wstawać. Chyba się nie bardzo wyspałem. -Już ranek? Powoli się podniosłem z łóżka Chwilę rozejrzałem po pokoju. -Gdzie zjemy śniadanie tutaj, czy wolisz w laboratorium?
-
Sen szybko mnie ogarnął. Byłem zmęczony całym dniem. Cóż przynajmniej kilka spraw się wyjaśniło. Być może przez noc przyjdzie mi do głowy idealnie rozwiązanie problemu. Nie zwróciłem uwagi na kopanie Elizabeth. Bo byłem naprawdę zmęczony szybko zasnąłem.
-
Poszedłem do pokoju gościnnego żeby się przebrać. Po czym wróciłem do sypialni. Lekko pocałowałem Elizabeth w polik po czym położyłem się obok niej.
-
-Więc wyśpimy się lepiej niż laboratorium. Na pewno brakowało ci trochę domu. Podczas tak długiego pobytu w laboratorium
-
Zjadłem trochę zupki. Po czym się uśmiechnąłem -Miałem nadzieje że to powiesz
-
Popatrzyłem jak Elizabeth poszła po czym wstałem. Raczej nie jadałem zupek chińskich. Ale nie uważałem ich za złe. Przygotowałem dwie zupki i dwie kawy po czym wróciłem na kanapę. Wziąłem kawę i spokojnie się napiłem.
-
Przytuliłem Elizabeth -Ze mną nie musisz się bać. Nie martw się. Nie pozwolę żeby coś ci się stało już ci to mówiłem. Jeśli pojedziemy razem na pewno będzie dobrze. Najważniejsze to pokonać swój lęk. A uwierz mi w tej chwili to jeden z najlepszych środków transportu. Powiedziałem z uśmiechem
-
Podszedłem do Elizabeth usiadłem obok niej i lekko objąłem ramieniem -Chociaż co?
-
Popatrzyłem nieco zdziwiony. Po czym podszedłem do Elizabeth -Wybacz nie pomyślałem. Powinienem na ciebie zaczekać. To razem byśmy pojechali na koniu. Jak chcesz to mogę ci go użyczyć. Ale nie wiem czy teraz byś mogła na nim jeździć
-
Wpisałem kod podany od Elizabeth. Poszedłem do środka domu konia zostawiłem w okolicznym schronisku. Usiadłem na kanapie żeby w końcu trochę odpocząć.
-
-Tak masz racje to głupi pomysł. Musimy znaleźć dobre miejsce gdzie będzie można tym wylądować
- 866 odpowiedzi
-
- Laboratorium
- Gra
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
-Więc gdzie lecimy do jakiegoś miasta czy może lepiej do lasu? Nie wiem czy można zaufać ludziom w mieście
- 866 odpowiedzi
-
- Laboratorium
- Gra
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
Julia i Michael mają romans?! Na samą myśl aż źle się poczułem. No cóż czyli koniec ze spanie w laboratorium. Wstałem po czym poszedłem zabrać konia i ruszyłem. Przynajmniej tam się trochę wyśpię pomyślałem.
-
-Nie ważne lepiej wrócę do pokoju dla pracowników nieco się zdrzemnąć
-
Zmrużyłem oczy -Tak wszyscy robią sobie ze mnie jaja i nie dają spać. Westchnąłem
-
Nagle do pokoju wbiegł Michael. Gdy krzyknął natychmiast wstałem i zacząłem biec w domniemane miejsce. -Czy ktoś może mi wyjaśnić?! Jak to się właściwie stało?! W końcu jesteście naukowcami chyba znacie się na tym?!
-
(xD) Powoli się podniosłem i usiadłem gdzie indziej. -Tak ciebie też miło widzieć
-
Chwilę popatrzyłem jak Elizabeth wychodzi. Po czym oprałem się na miejscu na którym siedziałem. Też byłem nieco zmęczony. Ostatnio mało spałem. Sen mi się w każdym razie przyda pomyślałem. Wtedy będę lepiej myślał. Nałożyłem kapelusz na twarz i powoli zasnąłem.
-
-Cieszę się, że tak we mnie wierzysz. Będę musiał dokładnie pomyśleć jak to rozegrać. Bo gdy działasz zbyt prędko popełniasz zbyt wiele błędów a w tej chwili mogą być one śmiertelne. Chwilę milczałem i znów spojrzałem na Elizabeth. -Chcesz żebym ci pomógł w pracy?
-
Chwilę milczałem -Pamiętasz może kto niedawno próbował mnie szantażować? Kto chciał dowiedzieć się więcej o twoich badaniach? Wszystko wskazuje że to właśnie u niego Christopher poszedł szukać ratunku. Tak najpewniej ukrywa go Thomas Standhaft. Nigdy bym nie pomyślał że Christopher ma tak wpływowych przyjaciół. Z tego co wiedziałem do tej pory był raczej jak konkurencja. Więc pytanie brzmi jak mogli się dogadać?