Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Skierowałem się na górę butiku do pokoju siostry Rarity. Tak jak mnie prosiła. Mała klaczka malowała jakieś rysunki. Chwilę przyglądałem się pokojowi w milczeniu. Trzeba było przyznać, że pokój do spania, który dostałem od Rarity wyglądał lepiej. W końcu spojrzałem na Sweetie -Cześć Rarity prosiła żebym cię zaprowadził do szkoły -O supeeer. Czekaj tylko wezmę swoje rzeczy. A czemu Rarity mnie nie zaprowadzi? -Cóż twoja siostra ma sporo pracy, więc prosiła abym pomógł -Ona zawsze tylko pracuje stwierdziła Sweetie z irytacją w głosie -Nie mów tak każdy musi pracować. -Eh skoro tak mówisz a czemu ty nie pracujesz? -A, kto powiedział, że tego nie robię? -Naprawdę a czym się zajmujesz? Chwilę myślałem, co powiedzieć -Eee ja jestem żołnierzem -Naprawdę jesteś w armii królewskiej supeeer. Muszę o tym powiedzieć Apple Bloom i Scootaloo. Nigdy mi nie uwierzą. Szybko chodźmy. Powiedziała z uśmiechem Nagle Sweetie zaczęła skakać wesoło wokół mnie. Po czym opuściłem z nią butik.
  2. (Kierowanie Sweetie zapowiada się ciekawie xD) -Oczywiście muszę coś przemyśleć. Więc chętnie się trochę przewietrzę. Obym tylko nie spotkał Discorda pomyślałem. Lekko pocałowałem Rarity w czoło. -Do zobaczenia później Rarity powiedziałem z uśmiechem.
  3. Uśmiechnąłem się, gdy Rarity odwzajemniła mój uścisk. Czyżby Michael cały czas miał racje, co do mnie i Rarity? Lekko pogłaskałem ją po grzywie, po czym poczułem ten aromatyczny zapach. -Używasz całkiem intrygującego zapachu Rarity. Powiedziałem uśmiechając się.
  4. Miałem wrażenie, że chyba jednak może powinienem tu zostać. Dziwne sam nie wiedziałem, czego chcę. Na dodatek to spotkanie z Discordem tylko potęgowało i tak już wielkie zakłopotanie w głowie. Podszedłem do Rarity i ją przytuliłem. -Masz racje to głupi pomysł zostanę tu z tobą. Kamienie przeznaczę na coś innego. Powiedziałem z uśmiechem.
  5. Chwilę zacząłem się zastanawiać -Cieszę się że tak uważasz. Ale mam po prostu wrażenie że jestem tu jak piąte koło u wozu. Wiem że potrzebujesz dużo przestrzeni do pracy. A ja nie chciałbym po prostu ci przeszkadzać przy twoich obowiązkach. Chociaż nie powiem że też bardzo lubię twoje towarzystwo. Lekko opuściłem oczy w dół z zakłopotaną miną
  6. Usiadłem spokojnie -Okazuje się że sporo zarobiłem stać mnie na dom w Canterlocie. Kamienie które dostałem są bardzo rzadkie nawet w Equestrii. Niedługo nie będziesz się musiała ze mną tłoczyć powiedziałem z uśmiechem
  7. Stałem jak sparaliżowany. Nie mogłem nic zrobić. Nie nikt nie jest niepokonany. Ta runda należy do ciebie. Ale następnym razem, gdy się spotkamy to ja będę tu grał pierwsze skrzypce. Jeśli ty możesz być panem chaosu to ja mogę być panem bólu. Nikt mnie nie zmieni. Każdy jest panem swojego losu. Powoli położyłem katanę na grzbiet i z powrotem włożyłem mój płaszcz. Myślę, że czas już wracać do butiku. Na moim pyszczku pojawił się uśmiech. Nie wiesz jeszcze, z kim zadarłeś ze mną się nie pogrywa. Powoli wyszedłem ze szpitala, po czym wszedłem do butiku. Poszedłem prosto do pokoju Rarity. -Mam dobrą wiadomość Rarity powiedziałem z uśmiechem.
  8. Mówi, że nic mi nie zrobi. Ale jak można ufać komuś, kto ma tyle siły. Bomba atomowa przy nim jest jak zabawka dla dzieci. Nagle wyszedł jakiś żółty pegaz i chyba też go zna. Chwilę patrzyłem w milczeniu. W głowie mówiłem sobie opanuj się spokojnie. Nie bądź tchórzem. Pamiętaj tchórze umierają pierwsi. Jedna ten stwór mnie przerażał. W końcu spojrzałem na pegaza. -Nie wszystko u mnie w porządku. Chyba muszę wrócić do butiku odpocząć. Dziękuje za troskę. Powiedziałem z wymuszonym uśmiechem.
  9. To, co zobaczyłem wprawiło mnie w szok. To jest niemożliwe. Tego uderzenia się nie dało przeżyć. On teraz powinien być martwy. Jak on zabrał mój miecz? To jest niemożliwe. Co to ma być? Czułem się bezradny jak dziecko w arsenale został mi jeszcze czar, którym kiedyś zniszczyłem salę treningową, ale nie zastosuje go w szpitalu mógłbym kogoś zranić. I co ja mam teraz zrobić. Pierwszy raz czułem się tak bezradny. Nikt nigdy nie wzbudził u mnie takiego lęku. Powoli zacząłem się cofać z przerażoną miną.
  10. Co to ma być? Musi mieć dobry słuch. No dobrze skoro tak dużo wie to koniec uprzejmości. Powoli zrzuciłem płaszcz i nałożyłem katanę na kopyto. Po czym spojrzałem na stwora pewnym siebie wzrokiem i się uśmiechnąłem. -Ty o mnie wiesz? Ty nic nie wiesz. Gdybyś wiedział zacząłbyś już uciekać cudaku. Jeśli dowie się, że zrobiłeś coś Michaelowi. Ta zabawka przebije twoje żałosne ciało. Rozumiesz to. Nie rozmawiasz teraz ze zwykłym kucykiem. Ja jestem jak koszmar na jawie. Powiedziałem pewnym siebie głosem.
  11. Miałem racje a więc to jest on. Nagle na moim pyszczku pojawił się szok. Chwila co on powiedział skąd on mnie zna. Nie przedstawiłem się przecież dziwne. Co to ma znaczyć? -Chwila skąd ty mnie niby znasz? Przecież nie zdradziłem ci mojego imienia.
  12. Hmm dziwny cudak co to za jeden. Czy to możliwe? Nie raczej nie ale zaryzykujmy. Kto pyta nie błądzi. -Tak to chyba masz ciekawą pracę. Czy mam przypadkiem do czynienia z niejakim Discordem?
  13. Spojrzałem ze zdziwieniem na słowa Austina. Kolejny dziwak do kolekcji świetnie. Ale nikt nie jest niepokonany ten Discord zapewne nie spotkał jeszcze kogoś takiego jak ja. Bo zaraz by mu się odechciało siania chaosu. -Dzięki za informacje Austin. Jednak myślę, że każdego można zabić. A moja katana poradzi sobie z nim. Muszę na razie lecieć to wszystko przemyśleć. Spróbuje cię jeszcze odwiedzić. Jeśli ty wyjdziesz wcześniej to wpadnij. Wkrótce planuje się wyprowadzić z butiku. Nie chce już męczyć Rarity. Sporo zarobiłem planuje zamieszkać w Canterlocie. Później pogadamy wracaj do zdrowia Powoli wyszedłem z sali Austina. Na korytarzu zobaczyłem jakiegoś cudaka w dziwnym stroju. -Czy ja już cię gdzieś nie widziałem? Spytałem dziwnego stwora.
  14. Znów spojrzałem poważnie na Austina. Nawet on wie więcej ode mnie. W końcu się może czegoś dowiem -Nie mam pojęcia. Kwiat nagle przestał pisać. Niebezpieczeństwo to wszystko. Kto to jest Discord? Chyba muszę z nim pogadać i przedstawić mu moją katanę. Jeśli coś zrobił Michaelowi. To będzie jego ostatnia rzecz w życiu.
  15. Byłem w szoku tym co usłyszałem -Słuchaj Austin albo oszalałem albo ten kwiat ze mną gadał jego płatki układały się w słowa. Podpisał się Michael i mnie ostrzegał przed jakimś niebezpieczeństwem. Mówił coś o rozdwojeniu jaźni i jakimś Discordzie.
  16. -Cóż bardzo mnie cieszy, że doszedłeś do siebie już się trochę martwiłem, że padaczka do ciebie wróciła. Chwilę milczałem, po czym spojrzałem poważnym wzrokiem -Austin nie chce cię męczyć, ale chce się czegoś dowiedzieć. Dlaczego nie powiedziałeś mnie, że ten kwiat to prywatna linia do Michaela i jak to możliwe, że on go kontroluje. Ludzie nie mają takich mocy.
  17. Gdy skończyłem sok postanowiłem odwiedzić Austina w szpitalu. W recepcji od razu mnie rozpoznali. Powiedzieli do którego pokoju powinienem się udać. Jak twierdzili nie ja pierwszy go dziś odwiedzam. Spokojnie poszedłem do sali w której przebywał. Po czym wszedłem z tego co zauważyłem nie spał i najwyraźniej teraz był sam. -Witaj Austin i jak się czujesz?
  18. Nie mogąc znaleźć żadnych informacji. Opuściłem butik i poszedłem do restauracji sprawdzić miejscowe przysmaki i przy okazji pomyśleć spokojnie na świeżym powietrzu. Menu sprawiało niewielkie problemy. Hmm i co ja mam jeszcze zamówić. Niedawno jadłem sałatkę. Może wezmę tylko coś do picia. Eh cydru chyba na razie mi starczy. Dziwna rzecz sok z siana. No nic wszystkiego trzeba spróbować. Zamówiłem sok, po czym zacząłem spokojnie rozmyślać i patrzeć w niebo. Przy okazji trzeba było przyznać, że miejscowe przysmaki są znacznie lepsze niż te na ziemi. Tak to było zdecydowanie odpowiednie miejsce dla kucyków.
  19. Po zjedzeniu wciąż myślałem nad słowami Michaela. Co on miał na myśli podwójna osobowość zapewne tyczyła się niego. Discord czym jest niby ten stwór? Szkoda, że tak mało wiem o tym świecie. Może niebezpieczeństwo miało oznaczać bym nie zbliżał się do tego stwora, bo jest niebezpieczny? Nie to niema sensu. Niema rzeczy, która mogłaby mnie przerazić. Przydałby się jakiś większy zakres informacji. Ta gazeta niewiele mi dała. Hmm cóż jak niema komputera potrzebna jest książka. Może gdzieś tu będzie jakaś historia tego świata, która pozwoli mi, choć trochę pojąć, o co tu chodzi. Bo jak widzę ten kwiat nie jest już chętny do rozmów. Wstałem i zacząłem rozglądać się po butiku w poszukiwaniu książki czy czegoś innego, co mogłoby być pomocne w rozwiązaniu tajemnicy.
  20. Chwilę popatrzyłem na Austina i zmarszczyłem oczy. Czy to było ostrzeżenie od Michaela. Nie wydaje mi się. Ale nie mogę go tu tak zostawić. Austin już wcześniej miewał ataki padaczki, ale eliksir powinien go wyleczyć ze wszelkich dawnych chorób. Czy to przez to zaklęcie? Podszedłem i sprawdziłem puls tyle umiałem. Wyczułem słaby puls. Wyglądało mi to na osłabienie organizmu. Ja mu nie pomogę nie jestem lekarzem. A swoją magią to mógłbym go tylko zabić. Chyba w okolicy widziałem szpital tam powinni mu pomóc. Oni wiedzą jak zadbać o kucyki. Znów spojrzałem na źrebaka. -Idź powiedzieć w domu, co się stało. Zabiorę go do szpitala. Podszedłem do Austina, po czym położyłem go na grzbiecie. Jako źrebak nie był ciężki. Pobiegłem do szpitala w recepcji zastałem parę kucyków. Popatrzyli na mnie i nieprzytomnego Austina. -Co mu się stało?! Spytał lekarz patrząc na Austina -Nie wiem. Wygląda mi to na osłabienie organizmu. Już, jako człowiek cierpiał na padaczkę. Ale eliksir chyba powinien go wyleczyć -Z pewnością tak powinno być odparł lekarz -Ile on ma lat? -Wiem, że na to nie wygląda, ale to dorosły ogier. Przez jakieś zaklęcie zmienił mu się wiek -Rozumiem. Dobrze zabierzcie go. Lekarze zabrali Austina na noszach -Czy pan jest z jego rodziny? -E nie -Więc, kim pan jest -Miłym samarytaninem odparłem z uśmiechem -No dobrze to niech pan powie jak się pan nazywa. Muszę zapisać, kto przyprowadził Chwilę pomyślałem. Koniec z tym Jim Grayson umarł ostatecznie. Nie jestem tym człowiekiem, co dawniej. Michael ma racje, jako kucyk mam nowe życie. -Niech pan wpiszę, Wonderful Cut -Dobrze -Wkrótce zjawi się jego rodzina Opuściłem spokojnie szpital. Później go odwiedzę pomyślałem. Na razie lepiej zniknąć. Tu się nim odpowiednio zajmą. Wróciłem do butiku i znów usiadłem przy stole, po czym spojrzałem na swoje odbicie w lustrze. Dziwnie, na co dzień wiedzieć swoją twarz pomyślałem. Tyle lat ukrywałem się za maską a teraz nie muszę dziwne uczucie. Wciąż zastanawia mnie, co chciał mi powiedzieć Michael. Byłem już trochę głodny nałożyłem trochę sałatki, którą zrobiłem i położyłem na szafce obok Rarity. Jak się obudzi to zje pomyślałem, Po czym zszedłem na dół i sam nałożyłem sobie sałatki i zacząłem spokojnie jeść.
  21. Siedziałem i rozmyślałem nad tajemniczą wiadomością. Co to może oznaczać? Mam wrażenie, że gdzieś dzieje się coś złego. Ale gdzie? Nagle usłyszałem jakieś krzyki w miasteczku. Położyłem katanę na grzbiet a na siebie włożyłem mój stary płaszcz, po czym pobiegłem na górę butiku i w końcu wszedłem na dach. Czas wrócić do starych sztuczek pomyślałem. Zacząłem skakać po dachach. W pewnym momencie zacząłem się zastanawiać. Dlaczego to robię? Czyżby zmiana w kucyka tak mnie zmieniła, że chce teraz każdemu pomagać? A może zawsze taki byłem tylko nie chciałem sobie tego przyznać. Nagle zobaczyłem źródło krzyku. Na ziemi leżał Austin a obok niego była to źrebię, które przygarnął. Nagle zeskoczyłem z dachu tuż obok nich spojrzałem na małą klacz. -Co się tu stało?
×
×
  • Utwórz nowe...