-
Zawartość
5482 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
8
Wszystko napisane przez Magus
-
Dalej czytałem, gdy nagle coś ujrzałem kątem oka napis niebezpieczeństwo ułożył się z płatków. Niebezpieczeństwo? Ale komu grozi, co się stało? Czy to Equestria jest zagrożona, Austin jest w niebezpieczeństwie czy mi coś grozi a może Michaelowi coś się stało. Nagle spojrzałem na górę a może Rarity coś się stało. Pobiegłem na górę i wbiegłem do sypialni. Na szczęście się pomyliłem Rarity dalej smacznie spała. Zamknąłem drzwi i zszedłem na dół. Niebezpieczeństwo, ale komu grozi. Znów spojrzałem na kwiat -Michael przydałoby się więcej wskazówek. Przestałem czytać utknąłem w zadumie. Myśląc, co chciał mi przekazać Michael. Martwiła mnie ta wiadomość.
-
Widząc że kwiat się uspokoił uznałem że Michael już go nie kontroluje. Tego było naprawdę za wiele gadające kwiaty, latające mutanty czy wielkie robale co jeszcze może mnie czekać. Cóż póki co wracam do czytania gazety nie widać aby działo się w tym miejscu coś ciekawego. A skoro wszyscy najwyraźniej w butiku jeszcze śpią. Czytając przynajmniej nie będę im przeszkadzał. Ponownie otworzyłem gazetę i zacząłem pić kawę.
-
W odcinku "Niezapomniany wieczór"
-
Rozdwojenie jaźni Discord?! Chwila Rarity coś mówiła mi o jakimś Discordzie. Chyba jak się obudzi wypytam o niego. -Discord?! Czy mówisz o tym dziwnym cudacznym mutancie. Jeśli to faktycznie przez niego to poznam go z moją kataną to odechce mu się takich żartów. Dziękuje, że mi wybaczasz. Chociaż i tak się czuje jak drań. Słuchaj Michael cieszę się, że się do mnie odezwałeś, ale myślę, że lepiej będzie napisać list. Nie jestem pewny, co pomyśli Rarity, gdy tu wejdzie i zobaczy, że gadam z kwiatami. Chyba mają tu jakiś sposób na wysyłanie listów. Przy okazji jednorożec, który mnie wynajął pozdrawia cię. Nie chciałem od niego zapłaty za pomoc, ale się uparł. Cóż myślę, że już mnie raczej nie zobaczysz. Na ziemi nie mam, czego szukać. Jeśli księżniczki się zgodzą to zostanę w tej krainie na stałe.
-
Na moim pyszczku pojawił się szok. Chyba muszę się skonsultować z psychiatrą pomyślałem. -Eee witaj Michael to trochę niecodzienny sposób rozmowy. Skąd ty masz takie moce. Zaczynam podejrzewać, że ty nie jesteś człowiekiem. Jest mi bardzo przykro za to jak cię potraktowałem. To nie było fair. Mam nadzieje, że u ciebie wszystko dobrze i już doszedłeś do siebie. W razie, czego porozmawiam z księżniczką, jeśli potrzebujesz pomocy. Rarity powiedziała, że ją wkrótce odwiedzimy.
-
Czytałem gazetę i piłem kawę. Przygotowanego przeze mnie śniadania nie jadłem uznałem, że trzeba poczekać na Rarity, aby wspólnie zjeść. Nagle zobaczyłem jak kwiat od Austina lata i tworzy napisy z płatków. Co jest?! Czy w tym świecie takie rzeczy są normalne? kim jesteś?. Mam gadać z kwiatem no dobra pewnie wezmą mnie za wariata. Cóż spróbujmy. -Tak też cię witam kwiatku. Chyba nie jesteś obrażony, że wsadziłem cię do wazonu. Ja jestem Jim i jestem jednorożcem. Czułem się jak kompletny czubek.
-
"Lekcja stanowczości"
-
Patrzyłem na ten dziwny kwiat skąd on go wziął? Rosną tu takie. Wyglądał całkiem ciekawie. -Dziękuje Austin! I nie łam się wszystko będzie dobrze! Krzyknąłem, gdy zaczął się oddalać. Wróciłem do butiku a kwiat wsadziłem do wazonu. Chyba nie będzie przeszkadzał pomyślałem. Dzięki zaklęciu Austina sen był mi zbędny. Postanowiłem wyruszyć do miasta zrobić parę rzeczy. Spacerowałem spokojnie po mieście gdzie dowiedziałem się paru ciekawych rzeczy. Jak się okazało klejnoty, które dał mi jednorożec były bardzo dużo warte. Mogłem za nie kupić ładny dom w Canterlocie ze sporym terenem. Taka wiadomość może później ucieszyć Rarity, bo nie będzie się musiała ze mną męczyć, ale tym się zajmę za jakiś czas. Kupiłem parę rzeczy do jedzenia trochę warzyw i jabłka ze straganu od niejakiej rodziny Apple całkiem miłe kucyki. Przy okazji kupiłem jakieś kwiaty i gazetę zwaną expres Ponyville. Bez dostępu do laptopa ona musiała mi służyć za źródło informacji. Wracamy do starych metod pomyślałem. Wróciłem do butiku, po czym położyłem zakupy i powoli zamiotłem trochę w domu. Kwiaty postawiłem w wazonie na stole. A z warzyw zrobiłem sałatkę. Nie umiałem tak dobrze gotować jak Rarity ale uznałem, że chociaż śniadaniem się, choć w niewielkim stopniu zrewanżuje za jej gościnne. Położyłem miski z sałatką i jabłkami na stole rozłożyłem spokojnie talerze i zacząłem czytać gazetę popijając kawę. Niestety niewiele z niej rozumiałem. Główne artykuły opisywały jakąś zbliżającą się galę czy pokazy mody i życie celebrytów jak widać tutaj to normalne wiadomości. Niestety nie znalazłem nic o Michaelu. Albo księżniczki nic nie wiedzą o nim albo wolą nikomu o tym nie mówić. Ale jedna wiadomość mnie zaintrygowała brak słońca na ziemi ludzi. Dziwne wczoraj widziałem słońce w Equestrii. Czyżby Equestria była jak zupełnie inna półkula. Ale najwyraźniej księżniczki maczały w tym kopyta. Ciekawe, dlaczego to zrobiły? Miałem szczęście, że nie było mnie wtedy na ziemi. Już widzę swoja zaskoczoną minę spowodowaną brakiem słońca. Ponownie napiłem się kawy.
-
Potarłem się kopytem po głowie. -Cóż oby, więc lepiej się nic nie działo w ciągu tych dni. Niby jesteśmy tu bezpieczni, ale myślę, że trzeba być gotowym na wszystko. Wpuściłbym cię chętnie do środka, ale niestety to nie mój dom. A ja muszę jeszcze załatwić parę spraw. Myślę, że najlepiej teraz powinieneś być z rodziną przynajmniej do czasu, kiedy ci to nie minie.
-
Chwilę popatrzyłem. Cóż faktycznie to nie było miłe. -Tak masz racje. Głupio się zachowałem przepraszam. Jednak to nie rozwiąże problemu. Może powinieneś pogadać z kimś, kto się zna na takich czarach. Chyba w mieście jest jakiś specjalista, który będzie ci w stanie pomóc. Przychodzi ci ktoś do głowy. Bo niestety ja tu nikogo nie znam.
-
Popatrzyłem na niego w niezłym szoku. Po czym nie wytrzymałem i wpadłem w niekontrolowany śmiech. -Wybacz to silniejsze ode mnie wyglądasz tak zabawnie jak pomyślę, że to ty. Pomógłbym ci chętnie, ale moje zaklęcia są trochę niebezpieczne i nie do końca nad nimi panuje. Rarity chyba się zna na magii, ale wolałbym jej nie budzić wiesz nie wypada. Sytuacja wygląda, więc kiepsko. Masz jakiś pomysł, co z tym zrobić?
-
Poczułem nagle otrzeźwienie. Kurce nawet źrebaki tu czarują lepiej ode mnie. Muszę się chyba do jakiejś szkoły magii zapisać czy coś. Nagle moje zwoje w głowie zaczęły pracować. A moje oczy szeroko się otworzyły w wielkim zdziwieniu. -Austin?! Ale jak mają tu źródła młodości? Jeśli tak to też chętnie spróbuje, ale w mniejszym stopniu niż ty. No ty chyba trochę przesadziłeś. Bez obrazy.
-
Patrzyłem dalej zmęczony. Miałem wrażenie, że dalej mam jakiś pokręcony sen. Miałem tylko w głowie myśl o porannej kawie. Ale ten źrebak zna moje imię. Ale skąd? Jestem tutaj tak popularny czy jak? -Wybacz mały nie wiem skąd znasz moje imię. Ale nie wydaje mi się abym cię już gdzieś widział. A bez porannej kawy nie myślę i nie wiem, co się wokół mnie dzieje.
-
(W końcu odpisuje Light xD) Wyszedłem z sypialni. Ledwo myślałem bez porannej kawy nie byłem w stanie myśleć. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi butiku. Rarity jeszcze śpi. Chyba nie powinienem jej budzić. Oby to nie był jakiś klient. Dlaczego tak rano zawracają mi głowę jeszcze nie myślę. Spokojnie otworzyłem drzwi i zaspanymi oczami zobaczyłem jakiegoś źrebaka. Hmm czyżby to kolega siostry Rarity albo przyszedł po strój dla rodziców. -Wybacz mały butik jest jeszcze zamknięty. A jeśli przychodzisz do Sweetie Bell to jeszcze śpi.
-
W odcinku "Kucykowe dyscypliny"
-
"Jesienna przyjaźń"
-
O Wygraniu nagrody dla najlepszej aktorki i pisarki scenariuszy. Po czym następnie zaatakowała ją wielka chmura w kształcie Rarity niszcząc w ten sposób galę dobierania nagród w jej śnie.
-
(Kurce szkoda że kończysz grę Padocholik miałeś fajną postać) Spałem spokojnie w łóżku do czasu aż pierwsze promienie słońca zaczęły padać mi na pyszczek. Powoli zacząłem otwierać oczy. Dawno nie spałem tak dobrze. Miałem wrażenie, że wszystko, co stało się wczorajszego dnia było tylko jednym wielkim pokręconym snem. Potarłem oczy kopytem, po czym zauważyłem, że nie jest to mój pokój w bazie. Chwilę rozglądałem się nerwowo próbując sobie wszystko przypomnieć. W pewnym momencie zauważyłem, że ktoś śpi obok mnie. Gdy się odwróciłem zobaczyłem, Rarity. Powoli zacząłem zdawać sobie sprawę, że to wszystko nie był sen. Ja naprawdę jestem w Equestrii i naprawdę widziałem wczoraj szaleństwo Michaela. Zacząłem zastanawiać się nad całą sytuacją. Zachowałem się bardzo nie fair w stosunku do Michaela powinienem był wtedy zrobić coś więcej a nie się wściekać na niego i go uderzyć. Nie byłbym teraz w stanie spojrzeć mu w twarz. Jednak kolejne pytanie brzmi. Jak długo będę w Equestrii? Nikt mnie nie powiadomił jak długo ma trwać moja wizyta. Może księżniczki już nie chcą nas odsyłać na ziemię uważając, że to zbyt niebezpieczne dla ich poddanych. Chwilę się nad tym zastanowiłem. Właściwie to wcale nie mam ochoty tam wracać. Nie byłbym w stanie dalej działać dla POZ po tym, co widziałem. Jeśli nawet Michael znów jest normalny czułbym się okropnie z tym jak go potraktowałem. Nie potrafiłbym spojrzeć mu w oczy. Człowiekiem na pewno już nie chce być teraz jest mi znacznie lepiej niż dawniej. Wydaje mi się, że i tak już zrobiłem wiele. Nie raz udowodniłem, że jestem gotów oddać życie dla dobra sprawy. Może pozwolą mi zostać już na stałe w Equestrii. Widziałem już w życiu tyle śmierci, bólu, smutku i strachu, że też chyba w końcu zasłużyłem na odpoczynek od tego, co się tam dzieje. Jeśli księżniczki uznają, że POZ poradzi sobie beze mnie zostanę w Equestrii o ile to już wcześniej nie zostało zaplanowane byśmy zostali tu na stałe. Ale nie mogę też wiecznie mieszkać u Rarity. Ona ma własne życie. A ja nie chce żeby robiła sobie przeze mnie dodatkowe kłopoty z nadmiarem pracy. Ten jednorożec, który mnie wynajął mówił, że te kamienie, które mi dał w pociągu są na nowe życie. Być może dzięki nim będę mógł gdzieś tu któregoś dnia kupić dom i spokojnie się osiedlić, jeśli pozwolą mi zostać. Znów spojrzałem na Rarity nie mogę uwierzyć, że tak wiele dla mnie robi. Chwilę przyglądałem się jej w milczeniu, po czym lekko pocałowałem ją w czoło mając nadzieje, że jej nie obudziłem zacząłem powoli wstawać z łóżka.