Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Jessica Kobieta już nic nie powiedziała tylko nieznacznie pokręciła głową. Skupiała się teraz na trasie starając się jechać ostrożnie. Sama trasa przebiegała spokojnie może nie licząc jednego incydentu, w którym ktoś zajechał jej drogę, przez co omal nie doprowadziła do wypadku na drodze. Zirytowała się do tego stopnia, że na chwilę się zatrzymała wyzywając kierowcę przeciwnego samochodu od osłów. Niedługo później ruszyła dalej. W końcu po około godzinnej podróży zaczęła zwalniać powoli samochód w okolicy budynku przypominającego bardziej jakieś laboratorium niż szpital. Zaczęła wjeżdżać do jego podziemi gdzie stała trójka mężczyzny ubrana w stroje chirurgiczne najwyraźniej na nich czekając. Sama Jessica zaparkowała samochód. Zanim wysiadła spojrzała jeszcze na Cyrusa. - Zaczekaj tu chwilę. Gdy dam ci znak przynieś walizkę - powiedziała powoli wysiadając z samochodu i idąc do mężczyzn. Dlatego że nie poszła za daleko do uszu Cyrusa mogła dojść bez problemu cała rozmowa. - Nie śpieszyłaś się - odrzekł dość ponuro jeden z męskich głosów. - Niewielkie problemy po drodze nic, o czym warto mówić - stwierdziła ze znużeniem. - Mam nadziej, że przywiozłaś je w całości, bo inaczej... - Co? - spytała patrząc w oczy mężczyźnie, na co ten się aż cofnął a ta się krzywo uśmiechnęła. Nagle obróciła się w stronę samochodu. - Cyrus rusz się i to przynieś tym panom! - krzyknęła w jego kierunku.
  2. Golding Shield/Karol Patris Snow Night/Ewelina Szymańska Czy Crystal mogła posiadać jakąś moc w obecnym świecie? Wielokrotnie się z nią sprzeczałem i czasem miałem wrażenie, że jest w niej coś mrocznego a jednak nigdy bym nie pomyślał, że jej tajemnica może być aż tak wielka. Róg króla Sombry? Co ona z nim niby chciała zrobić? Co ona kombinowała za moimi plecami? Na samą myśl wściekle zacisnąłem pięść. Jeśli spróbuje coś zrobić księżniczce osobiście się z nią policzę. To dzięki mnie zyskała cześć wielkich wpływów w tym świecie, więc jestem za nią po części odpowiedzialny. Po wszystkim, co dziś usłyszałem mogłem być pewny, że Crystal nie kombinuje nic dobrego. Sama Snow nie wiedziała, co ma powiedzieć. Do niedawna bała się o swoje życie jednak to bała się krzywdy ze strony radykalnych ludzi, ale nigdy nie sądziła, że zagrożenie może nieść jakiś inny kucyk. Sądziła, że wszystkie złe kucyki dawno już przepadły. Widziała zarówno po Goldingu i księżniczce, że sytuacja stała się nerwowa. Nie mogła się im dziwić. Ciszę nagle jednak przerwało uderzenie pięści w stół a była to pięść jej kuzyna. Spojrzałem na księżniczkę poważnym wzrokiem. - Nie martw się księżniczko jestem pewny, że księżniczka Luna sobie z nią poradzi. Crystal gdyby była taka potężna to już dawno by mnie zaatakowała. Ja nie mam w ogóle w sobie magii, więc byłbym w ciężkiej sytuacji. Wiele razy się z nią poważnie kłóciłem, więc jestem pewny, że gdyby miała jakąś magię to już by jej na mnie użyła. Rogu jednak nie można zignorować. Sądzę, że trzyma go tylko, dlatego żeby móc go wykorzystać, kiedy odzyska prawdziwą postać. Jednak jej się to nie uda - powiedziałem twardo tak, że aż Snow spojrzała na mnie. - Nie cofnę swych błędów jednak mogę je naprawić. Gdy tylko nasze spotkanie dobiegnie końca osobiście porozmawiam, z Crystal i wyjaśnię sobie z nią parę rzeczy skoro jest w Polsce - Snow zdębiała, gdy to słyszała. - Czyś ty oszalał? - spytała z niedowierzaniem. - Właśnie się dowiedzieliśmy, że ta osoba może być skrajnie niebezpiecznym kucykiem być może starszym niż nam się wydaje z mrocznym niebezpiecznym rogiem upadłego władcy. Sądzisz, że masz jakiekolwiek szanse przeciw komuś takiemu? - Jestem gwardzistą księżniczki do mych celów należy ochrona księżniczek i innych kucyków. Poza tym nie oceniaj mnie tak nisko sam nie jestem taki słaby - odparłem z krzywym uśmiechem. Na co Snow pokręciła z niedowierzaniem głową. - Nie wątpię w ciebie, ale Golding jesteś zwykłym kucykiem być może utalentowanym, ale zwykłym jednak jak niby chcesz walczyć z kimś takim? Nawet nie masz grama swej magii byś mógł z nią walczyć. Proszę księżniczko przemów temu tumanowi do rozsądku - powiedziała Snow teraz patrząc na Natalię. - Już ci mówiłem gdyby miała swą magię to już by jej dawno użyła teraz nie stanowi dla mnie zagrożenia w obecnej formie - powiedziałem marszcząc brwi by nagle się uspokoić i lekko uśmiechnąć w stronę księżniczki. - Może na razie nie mówmy dalej o Crystal i wróćmy do tematu twojej historii księżniczko. Jeśli księżniczka Luna nic u niej nie odkryje sam z nią pomówię. Masz moje słowo odparłem z lekkim uśmiechem.
  3. Magus

    [GRA]Prawda Początku

    Nic z tego nie potrafiłem pojąć. W jednym momencie nagle miejsce, w którym przebywaliśmy się zupełnie zmieniło na inne pomieszczenie. Czymkolwiek ta istota była władała podobną magią teleportacji jak ta jednorożców. Jednak jak się tego nauczyła? W końcu jednorożcem nie była. Więcej pytań niż odpowiedzi. Zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu gdzie natychmiast rzucił mi się w oczy stół, na którym znajdowało się jedzenie jak i wygodne miejsca dla nas. Jednak nie to mnie najbardziej zainteresowało a biblioteka, która nas otaczała. Jakież pokłady wiedzy mogły się w niej kryć? Dopiero, gdy usłyszałem głos kota skierowałem na niego wzrok. Gadający kot? Dobra to wszystko z każdą chwilą stawało się coraz bardziej dziwne. Gdzie ja się niby znalazłem? Dopiero potem mój wzrok pokierował się na klacz, która rzuciła się od tak na posiłek, na co lekko zmrużyłem oczy samemu spoglądając na stół a dopiero potem na dziewczynę. - Wybacz, ale wolałbym dostać wyjaśnienia na początek - odrzekłem jeszcze na chwilę kątem oka spoglądając na stół. - Poza tym nie przywykłem przyjmować darów od obcych nigdy nie można być pewnym prawdziwych intencji. W końcu nic właściwie o tobie nie wiem. Jedyne, co wiemy to, że używasz jakiejś nieznanej magii i nas tu po coś sprowadziłaś nawet nie pytając o zdanie - powiedziałem ściągając hełm z głowy i obserwując te dziwną istotę.
  4. Każde słowo, które padło z ust profesora nie napawało mnie optymizmem. Było wręcz przeciwnie czułem jak po moim ciele przechodzą coraz liczniejsze ciarki. Tom Riddle pochodził z mugolskiego sierocińca? Słyszałem, co prawda jakieś plotki, że jest pół krwi, ale myślałem, że to kłamstwo patrząc na to, w jakim zawsze przebywał otoczeniu. Dziwnym jednak faktem było, że Elisabeth, która również była pół krwi była zawsze traktowana, jako czarownica gorszej kategorii. Nawet moja własna rodzina nigdy nie szanowała dzieci pół krwi czy mugolaków uważając ich za gorszych. A jednak ile razy w domu słyszałem jak to powinienem wzorować się na Tomie Riddlu jakby moi rodzice mieli szansę to by go chętnie chyba do rodziny przyjęli. Więc jak było możliwe, że on stanowił taką różnicę nad innymi dziećmi pół krwi? Nawet według słów profesora byliśmy osamotnieni. Nawet Gryfindor odczuwał przed nim respekt a my jedyni znaliśmy prawdę. Coraz więcej rzeczy zaczynało mnie martwić. Co takiego mógł powiedzieć wtedy profesorowi będąc zaledwie dzieckiem, że ten stał się niepewny Toma? Cieszył mnie jednak fakt, że znaleźliśmy, choć jednego sojusznika, co prawda niecodziennego, ale jednak. Niestety i profesor wydawał się być w tej walce równie osamotniony jak my. Nikt z całej reszty grona pedagogicznego nie chciał w to wierzyć. Czyli moje najgorsze przypuszczenia się sprawdziły. Próby jakiekolwiek skargi na Toma były z góry skazane na porażkę. Zawsze się w jakiś sposób wykręci. Cieszył mnie jednak fakt, że profesor był gotowy nam pomóc przez chwilę nawet na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Jednak, gdy powiedział, że mamy udawać zaufanie co do niego nie byłem taki pewny czy może się to udać. Sam byłem gotów do tego poświęcenia byle tylko Elisabeth nigdy już nie cierpiała tak jak do tej pory. Jednak czy ona była do tego zdolna? Gdy widziała Toma same jej oczy ją zdradzały. Widać było w nich mieszaninę strachu i obrzydzenia. Byłem pewny, że ten natychmiast zauważy jak jej oczy zdradzają prawdę, co o nim myśli. Miałem czasem wrażenie, że on potrafił odczytywać, co kryło się w ludzkich sercach niczym by czytał książkę. Musiałem jednak z nią porozmawiać, gdy tylko odzyska przytomność i choć spróbować ją przekonać do tego pomysłu. Ponownie podniosłem wzrok na profesora i lekko się uśmiechnąłem sięgając po cukierka. - Dziękuje za wszystko, co mi pan powiedział - odrzekłem na chwilę opuszczając głowę. - Co prawda dowiedziałem się tu wielu ponurych i nieprzyjemnych rzeczy, ale jednak cieszę się, że jest ktoś, na kogo pomoc możemy liczyć. Spróbuje porozmawiać z Elisabeth o tym, co pan mi powiedział. Może wtedy też zdołam ją przekonać do pana rady. Obiecuje również, że poinformuje pana, jeśli znów będę świadkiem jakiś nieprzyjemności ze strony Toma. Chociaż czasem odnoszę wrażenie, że wykazuje on cechy zdolne dla psychopatów - powiedziałem kręcąc głową. Jednak nagle powoli się wyprostowałem i wstałem. - Powinienem już chyba wracać. Spróbuje wszystko na spokojnie przemyśleć być może wtedy wszystko wyda się, choć trochę łatwiejsze. Jeszcze raz dziękuje profesorze i dobranoc - powiedziałem ściskając mu dłoń na odchodne. Sam zacząłem kierować się do sypialni ślizgonów. Nie sądziłem bym zdołał zasnąć po tym wszystkim jednak musiałem się uspokoić chociażby dla dobra Elisabeth. Nie mogłem jej tu teraz zostawić samej zwłaszcza po tym, co usłyszałem. Potrzebowałem jej tak jak i ona mnie. To właśnie razem byliśmy najsilniejsi. Oboje wypełnialiśmy się nawzajem w najlepszy możliwy sposób. W końcu minąłem pokój wspólny i zacząłem kierować się prosto do sypialni.
  5. Magus

    [GRA]Prawda Początku

    Nic z tego nie rozumiałem. Co to niby była za magia? Skąd znała moje imię? Nigdy wcześniej nie spotkałem tego stworzenia. Pamiętałbym gdyby tak było. Co to było za dziwne miejsce? Całe życie widziałem tylko 3 plemiona, ale tych innych stworzeń nigdy w życiu żem nie widział. Gdzie wyrzuciła mnie magia skarbu? Dlaczego byłem tu sam? Jeśli było to królestwo śmierci czemuż nie było ze mną mych braci czekających na mnie przy jednym stole? Czy mi należał się inny los niż im? Co żem uczynił złego, że nie mogłem zasiąść wspólnie z nimi? Czy to była jakaś ma kara? Poczułem jak ma włócznia opada, gdy tylko to stworzenie wyciągnęło swą kończynę. Jak to coś niby to zrobiło? Nie miała rogu, więc jak mogło użyć magii? Kolejne słowa tego stworzenia mnie jeszcze bardziej ogłupiły. Powiedziała gryfie? Czymże jest to stworzenie? Szybko jednak odpowiedź się ukazała. Stwór swym wyglądem bliski ptakowi a jednak jakże inny. Kolejne stworzenie, którego me oczy nigdy nie widziały. Być może pegazy już się z takimi stworami spotykały. Te ich barbarzyńskie zapędy mogłyby nawet doprowadzić do konfliktu z tego typu stworzeniami. Jednak ów stworzenie nie wydawało się być wrogie a całkiem spokojne. Postanowiłem się jednak zgodnie z radą uspokoić i zaczekać na wyjaśnienia. Mimo wszystko nadal byłem gotów by w razie potrzeby nie oddać swej skóry tanio. Skierowałem swój wzrok na to dziwne stworzenie czekając aż wyjaśni dlaczegóż tu byłem.
  6. Jessica - Nie wiem, po jakich ty stronach błądzisz w internecie. Jednak ja podejrzewam, że zapewne po jakiś typu xxx. Jeśli sądzisz, że ktoś z korporacji ci się włamał to chyba coś z tobą nie tak. Mamy ciekawsze sprawy na głowie niż włamywanie się na komputery pracowników. Jednak zgłoś to lepiej na policje później żeby nie znalazł ci czegoś ciekawego na tym twoim komputerze zwłaszcza, że z tego, co mówisz interesuje się naszą korporacją. Kolejna sprawa jeszcze raz mi spróbuj zagrozić choćby w formie żartu odstrzelę ci jaja bez ostrzeżenia - powiedziała marszcząc brwi i powoli się obracając. - Zapewne tak będzie. Będę teraz jechała ostrożniej. Obserwuj probówki i jakby coś się działo krzycz - powiedziała powoli ruszając. Im dalej jechała tym las zaczynał się przegęszczać. Sama zawartość probówek nieco podskakiwała, gdy samochód ruszał.
  7. Magus

    [GRA]Prawda Początku

    - Nie sądziłem, że znasz mój język szkaradna istoto - powiedziałem marszcząc brwi i cofając się nieco mierząc teraz włócznią prosto w to dziwne stworzenie. - Nie boję się śmierci jestem wojownikiem i jeśli tu mam doczekać końca swych dni niech i tak będzie. Możecie mieć nade mną przewagę, ale i tak jedno z was ze sobą zabiorę, jeśli taka będzie potrzeba a taka nagroda za swe życie w zupełności mi wystarczy - stwierdziłem teraz z wyraźną dumą w głosie. Wciąż szukałem wzrokiem jakiegoś wyjścia jednak żadnego nie widziałem. Ktokolwiek mnie tu uwięził nie chciał mi pozwolić wyjść. Znów spojrzałem na to stworzenie jak coś pije. Nie byłem pewny czy to nie był jakiś rytuał. Być może tak szykowało się to coś do walki i zaraz chciało się na mnie rzucić. Powoli wypiąłem pierś przed siebie i zacząłem się kierować w kierunku tych istot. - Ponawiam, więc pytanie. Co się tutaj dzieje? Chyba, że naprawdę chce się przekonać o prawdziwości mych słów - powiedziałem twardo ustawiając się w pozycji obronnej i czekając na ich ruch. Czego mogli ode mnie chcieć? Nagle otworzyłem szeroko oczy. Czy chodziło im o skarb królestwa? Jeśli tak było to byli głupi. Skarb przepadł wraz z eksplozją upewniłem się, co do tego.
  8. Jessica - Na szczęście nic się nie stało - westchnęła kobieta przecierając dłonią czoło. W paczce była jakby niewielka walizka widać, że z wbudowanym chłodzeniem. W środku walizki były cztery próbówki o dziwnych różnych kolorach. Jeden odczynnik w barwie krwi inne natomiast w barwach zgniłego fioletu, granatowego i jeden zgniło żółty. Wszędzie na walizce były naklejki z ostrzeżeniami by uważać przy otwieraniu preparaty bardzo mocno chemiczne i mogą stanowić niebezpieczeństwo dla życia. - Odczynniki chemiczne, które mamy dowieść - powiedziała kobieta jednak bardziej się nie zagłębiała w opis zawartości probówek. Powoli schowała broń i zmarszczyła brwi spoglądając na chłopaka. - Poważnie? Myślałeś, że chcę cię zabić? Nawet gdybym w New Medica pozbyła się obciążających mnie nagrań w mieście jak jadę z tobą widziały mnie dziesiątki ludzi nie licząc monitoringu miejskiego. Mam ciekawsze zajęcia niż spędzać całe życie w pudle przez ciebie. Wyjęłam pistolet by rozwalić zamek walizki gdyby coś się uszkodziło nie miałabym czasu na wpisanie kombinacji by ją otworzyć. Pomyśl czasami - odrzekła z niedowierzaniem, że coś takiego sobie ubzdurał, gdy nagle lekko zmarszczyła brwi. - Jaki przyjaciel? Jaką racje? Teraz mówię poważnie, jeśli chodzisz i komuś rozpowiadasz o tym, co dzieje się w korporacji odstrzelę ci jaja bez wahania.
  9. Magus

    [GRA]Prawda Początku

    Dziwnie się czułem. Moje zmysły nie pracowały jak należy. Próbowałem otworzyć oczy jednak było to dla mnie niezwykle ciężkie. Wciąż słyszałem krzyki mych towarzyszy, gdy walczyliśmy ostatkami sił by chronić królestwa. To ja ich wtedy zawiodłem gdybym poprowadził ich lepiej to wszystko tak by się nie skończyło. Dlaczego nasi władcy nas opuścili w takiej właśnie chwili? No właśnie i dlaczego nadal żyłem? Błysk energii był tak potężny, że miał zniszczyć wszystko wokół a jednak jakimś cudem ja sam ocalałem budząc się wśród trucheł mych braci i wrogów otoczony ruinami naszego niegdyś wspaniałego królestwa. Nawet do końca nie wiedząc jak i gdzie jestem. Wtedy wyruszyłem i co było dalej? No właśnie gdzie ja właściwie byłem? Do mych uszu dochodziły strzępki jakiś rozmów. Musiałem działać zanim czegokolwiek mogli się spodziewać. Nagle się potoczyłem po ziemi by chwycić kopytem włócznie leżącą obok mnie. Gdy tylko ją miałem natychmiast wstałem na równe kopyta. - Mówić natychmiast, co się tutaj dzieje albo wszyscy spotkacie się ze swymi przodkami! - wrzasnąłem wściekle rozglądając się przez hełm po pomieszczeniu i celując włócznią w każdego. Kto pierwszy się zbliży nie pożyje dość długo by tego żałować. Jednego byłem pewny nie znałem tego miejsca jednak było niczym wobec stworów, które mnie otaczały. Inny jednorożec? Nie był od nas nie znałem go mogła być mi wrogiem jak każdy. Jednak, co dalej? Jakiś kot, którego natychmiast zignorowałem. Widać biedne zagubione zwierze jakoś musiało tu zbłądzić. Ale to coś skrzydlatego o gadzim ciele? Co to był za stwór? Tak samo to coś wysokiego o dziwnym wyglądzie i nieznanych mi kończynach. Co to była za magia? Gdzie ja byłem?
  10. Jessica - Jak chcesz - odparła kręcąc głową i powoli wycofując samochód z garażu. Po nie długiej chwili byli już na ulicy włączeni w ruch uliczny. Dziewczyna obrała dość nietypową trasę, bo można było zauważyć, że im dalej jechali tym mniej było samochodów. Jedyne, co mógł usłyszeć Cyrus to choćby radio, bo sama kobieta przez całą drogę nic nie mówiła. Co ciekawe Jessica najwyraźniej była kobietą, która nie słuchała muzyki, bo jedyne, co leciało w radiu to wiadomości. Nawet nie pytała chłopaka o zdanie czy ma ochotę ich słuchać po prostu leciały. Dużo z nich było o ich szefowej między innymi o tym, że Felicja jest obecnie w Polsce i spotkała się z minister edukacji Polskiej. Pomimo że nie było tego widać Jessica nie była zadowolona tym obrotem spraw. Wszystko miało pójść inaczej. Crystal nie przewidywała tego powitania. Ale skoro się z nimi nie kontaktuje to najwyraźniej wszystko jest dobrze. Nagle samochód zaczął wjeżdżać do lasu. Teraz nie było tu zupełnie nikogo a sam pojazd, co jakiś czas podskakiwał na nierównej drodze. Z nim również tajemnicza paczka. W pewnym momencie, gdy się odbiła wydała dość dziwny dźwięk jakby coś w niej się stłukło. Samochód nagle zaczął zwalniać i powoli zatrzymywać się gdzieś na boku. W końcu całkiem stanął. - Otwórz ją - powiedziała Jessica ponurym głosem do Cyrusa jakby nie chciała słyszeć odmowy. Sama w międzyczasie zaczęła grzebać przy swoim boku by sięgnąć po zawieszony obok pistolet. - Delikatnie ją otwórz - mówiła cały czas patrząc na chłopaka i czekając na to, co zrobi.
  11. Crystal/Felicja Romanis Kobieta na spojrzenia gwardzistów tylko się delikatnie uśmiechnęła. Nie byli warci jej czasu. Mogła się ich pozbyć bez najmniejszego problemu gdyby chciała. Na widok dziennikarzy miała ochotę już coś powiedzieć jednak wtedy to poczuła. Księżniczka tak szybko się znalazła koło niej? Była tak niezwykle przewidywalna. Czego innego mogła się spodziewać po władczyni nocy? Ich spojrzenia mogły się na chwilę spotkać jednak Crystal szukała, czego innego swym wzrokiem. Szybko dostrzegła dwoje swoich ludzi, który mogli być jej niezwykle użyteczni. Co prawda liczebność ochrony księżniczki była znacznie większa, ale kto powiedział, że ona chce prowadzić wojnę? Wystarczyło tylko odwrócić uwagę żeby ona mogła się oddalić jak najdalej od obecnego źródła problemów. Ochroniarze Crystal natychmiast dostrzegli wzrok swej pani i już wiedzieli, że coś jest nie tak. Będą musieli czekać na jej instrukcje. Byli gotowi poświęcić dla niej życie. W końcu to ona miała dać kucykom nowe lepsze życie. Bez niej stracą wszystko. Sama Crystal nawet się nie stawiała idąc krok w krok za panią minister. Wyglądała wciąż na niezwykle szczęśliwą. Ciężko było określić czy coś planuje a może był to tylko sztuczny uśmiech, którym starała się ukryć strach? Pytanie jednak brzmiało czy ona kiedykolwiek odczuwała strach? Wszystko, co otaczało Crystal naprawdę jej się podobało. Tak będzie wyglądał każdy jej dzień, gdy obejmie władzę. Będzie traktowana po królewsku a każdy, kto się z tym nie zgodzi poczuje jej gniew. Byłoby jednak lepiej gdyby nie miała przy sobie tej kuli u nogi, jaką była drugą kobieta. Aż szkoda było opuszczać ten bankiet, ale co zrobić? Były sprawy ważniejsze a ona nie miała czasu na problemy związane z dawno upadłą władczynią. Dawała się dalej prowadzić mijając ludzi i się do nich uśmiechając bardzo miło. Wewnątrz ją jednak mdliło, gdy widziała symbole przedstawiające tą żałosną Celestie. Ona już dopilnuje by o niej zapomnieli raz na zawsze. - Może się trochę uspokój i daj mi nieco przestrzeni osobistej, bo zaraz pomyślą, że jesteśmy na randce. Nigdzie ci nie ucieknę - odparła cicho Crystal w kierunku Jolanty tak, że tylko ona mogła to usłyszeć. Nadal się jednak uśmiechała kierując się na podest. Musiała przyznać, że drwienie z Luny było zabawne. A najlepsze w tym wszystkim było, że nic nie mogła jej zrobić. One obie znały swoje sekrety. Ciekawe jak jednak by zareagowali ludzie gdyby się dowiedzieli, że o wiedzę ich dzieci dba dawna księżniczka krainy, która najechała Ziemie. To by było całkiem zabawne. Jednak teraz trzeba było grać spokojnie i czekać na odpowiedni moment. Striding Rason/Jim Grayson Tak jak powiedziała mu wcześniej Lüge wahadełko rzeczywiście zaprowadziło go na miejsce. Stał teraz w jakimś zaułku niedaleko bankietu. Jednak nie widział tu żadnej walki. Wszędzie panował typowy spokój. Może kobieta trochę przesadziła i chodziło jej, że jest to wojna na słowa? Sam nie wiedział, co myśleć. Nie był w stanie dostać się na ten bankiet i to sprawdzić. Ochrony wokół było zbyt wiele. Znaczy na samą myśl, jaki chaos mógłby tam wywołać aż się uśmiechał. Ta przeklęta druga natura starała się znowu w nim dominować. Musiał ją jednak teraz uśpić. Ostatecznie postanowił spokojnie czekać na rozwój wydarzeń. Skoro już był w okolicy nie chciał tak po prostu odchodzić. Musiał być pewny czy na pewno jest spokój. Na razie postanowił udać się do okolicznej kawiarni i stamtąd wszystko obserwować.
  12. Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska Snow otworzyła szeroko oczy, gdy księżniczka położyła naszyjnik obok niej. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego to robiła. Skoro Golding, jako gwardzista sam uważał się za niegodnego to, dlaczego księżniczka ją zwykłą klacz traktowała jak kogoś wyjątkowego czuła się całkowicie zagubiona. Chciała jej pokazać, że wciąż jest jej wierną poddaną, ale jak miała to zrobić, gdy miała wrażenie, że nadużywa jej dobroci? Sam byłem nieco zdziwiony reakcją księżniczki. Tyle lat jej służyłem a wydaje się, że nigdy tak naprawdę nie znałem naszej władczyni. Ten jej spokój i to jak mówiła jakby nie była nikim nad nami. A jednak to była nasza księżniczka. Była wszystkim dla każdego kucyka taka była prawda. Na kolejne słowa księżniczki Snow zbladła. Król Sombra ile razy już o nim słyszała w Crystal Empire. Pomimo że on już nie istniał kryształowe kucyki wciąż żyły przed nim w strachu. Gdy tylko ktoś wspomniał jego imię te natychmiast uciekały przerażone do domów. Nigdy się dokładnie nie dowiedziała, co takiego działo się za czasów jego władzy jednak ten obraz, który widziała wiele mógł powiedzieć. Bo czy ktokolwiek mógł się bać bez powodu kogoś, kogo już niema i na pewno nie wróci? Sam delikatnie natomiast zmarszczyłem brwi słysząc pytanie księżniczki. Słyszałem o Sombrze i nim gardziłem jednak nigdy go nie widziałem, więc nawet bym nie pomyślał, że to może być jego róg. Ja nawet nie wiedziałem, że w ogóle coś po nim zostało. Teraz miałem naprawdę złe przeczucia. - Gdy teraz o tym mówisz księżniczko - powiedziałem wyraźnie marszcząc brwi myśląc nad tym wszystkim. - Ten kamień jest wielkości rogu jednorożca jednak ja nigdy bym nawet nie pomyślał... - uderzyłem się głowę otwartą dłonią. - Gdybym tylko wiedział, że jego róg przetrwał, jaki ja byłem głupi - mówiłem kręcąc głową. Tym razem jednak pocieszenie nie dotarło od księżniczki a od Snow. - Nie martw się Golding. Skąd mogłeś wiedzieć? W końcu nigdy nie widziałeś Sombry. Pewnie nawet ja bym go nie poznała a mieszkałam w Crystal Empire - powiedziała delikatnie się uśmiechając i spojrzała na księżniczkę. - Poza tym to tylko jego resztki prawda księżniczko. Co może zrobić z jego rogiem? Przecież go już niema a chyba nie może go ożywić. Poza tym w tym świecie nawet ta cała Crystal jest tylko zwykłym człowiekiem bez mocy - mówiła dalej Snow starając się rozluźnić sytuacje. Ja sam jednak nie byłem taki pewny czy ten róg jest tylko jego resztkami nie po reakcji księżniczki. Miałem złe przeczucia. Jessica Dziewczyna w milczeniu szła przed siebie prowadząc chłopaka prosto do garażu gdzie miał na nich czekać samochód. Gdy tylko dotarli na miejsce Cyrus mógł zobaczyć dwójkę pracowników New Medica, którzy właśnie chowali jakąś paczkę do bagażnika samochodu. Nie był to jeden z potężnych samochodów typu Knight. Tylko zwykły niewielki biały samochód dostawczy. Na bokach wszędzie było typowe loga firmy. Gdy tylko paczka została załadowana Jessica zaczęła kierować się do samochodu na miejsce kierowcy. - Tylko się nie spieraj - powiedziała powoli wsiadając do środka. - Jesteś tu od niedawna a ja lepiej znam teren i nie chce tracić czasu aż się odnajdziesz poza tym wolę prowadzić, więc wsiadaj na miejsce pasażera obok i ruszamy - odrzekła twardo czekając aż chłopak będzie w środku.
  13. Jessica - Jak zwykle na czas - dotarł do Cyrusa znajomy mu już kobiecy głos. Jessica powoli szła w jego kierunku sącząc po drodze malutki plastikowy kubeczek z kawą. Za nim się jednak bardziej się do niego zbliżyła wyrzuciła go po drodze do śmietnika. Sama ubrana była w taki sam mundur jak chłopak. Z boku miała przypiętą pałkę teleskopową jak i pistolet. - Cieszy mnie twoja punktualność to można ci wpisać do plusów - odparła z krzywym uśmiechem. - No dobra mam nadzieje, że jesteś wyspany, bo dziś mamy pierwsze twoje poważne zadanie, choć może ci się wydawać głupie to wierz jest niezwykle poważne - stwierdziła teraz z lekkim westchnięciem. - Sonya kazała nam dowieść do jednego ze szpitali pewną przesyłkę. Musi tam dojechać w całości a skoro zleca to ochronie musi być niezwykle ważna. Nieistotne, co jest w środku po prostu musi być w całości na miejscu. A teraz idziemy na parking szykują już dla nas samochód - po tych słowach natychmiast się obróciła i zaczęła iść powoli w stronę parkingu.
  14. Dziwna wiadomość Czasem lepiej wiedzieć mniej niż wiedzieć za dużo i mieć problemy. Brzmiała kolejna zakodowana wiadomość. Zaraz po niej pojawiły się kolejne. Czas pokaże czy uznasz mnie za przyjaciela czy wroga nikt cię nie zmusza. Ja nadal będę patrzeć. Jednakże, jeśli tak bardzo chcesz się czegoś dowiedzieć. Mogę dać ci małą wskazówkę. Oczy nie zawsze pokazują nam całą prawdę. Pomyśl nad tym przez noc. Zakładam natomiast, że jutro Jessica będzie ci chciała pokazać bagażnik samochodu od, wewnątrz jeśli wiesz, co mam na myśli. Teraz jednak cię opuszczę być może jutro znów się odezwę. Ciemny ekran zaczął powoli zanikać w rytm słów, które układały się na ciąg całego ekranu, hahahhaha. Wiadomym było, że wskazywało to śmiech jednak teraz obraz powrócił do stron, które jeszcze przed tajemniczą rozmową przeglądał Cyrus. Wszystko wyglądało tak jakby tamta rozmowa nie miała nigdy miejsca.
  15. Dziwna wiadomość Kolejne liczby zaczęły się zmieniać na słowa Cyrusa, co jakiś czas układając się w słowa, które szybko znikały, lecz trwały na tyle długo by Cyrus mógł je odczytać. To nie jest odpowiedź na pytanie. Kolejny raz szyfr się zmieniał w słowa. Odpowiadasz pytaniem na pytanie? Nie ładnie. Ekran na chwilę się całkiem ściemnił. I trwało tak to dobrą chwilę można było nawet pomyśleć, że wszystko się po prostu wyłączyło lub dziwny tajemniczy gość zniknął. Jednak po nie długiej chwili można było się przekonać, że to nie koniec dziwnej rozmowy. Ekran znów się zapalił pokazując artykuły, które Cyrus czytał zaraz jednak stał się niebieski potem w pełni zielony by wrócić do czarnej barwy i do tajemniczej wiadomości. Jeśli nie odpowiesz mi teraz na pytanie skończymy te rozmowę i się obrażę. Kod ponownie się jakby zrestartował by zaraz w jego miejscu pojawiło się pytanie. Czy według ciebie jestem twoim przyjacielem czy wrogiem?
  16. Powoli szedłem za profesorem a im bardziej się zbliżałem do jego gabinetu tym bardziej mój strach rósł. Nie bałem się o samego siebie jednak bałem się, że nim wejdę do gabinetu zauważy mnie nagle Tom i wszystkiego się domyśli. Ponownie wymyśli jakąś bajkę i dostanie pozwolenie na zobaczenie Elisabeth pomimo późnej pory mogłem być tego pewny. Nawet po słowach profesora nie poczułem się lepiej. Pomimo że odległość nie była wcale tak duża miałem wrażenie, że wędrówka trwała całe wieki. W końcu jednak udało nam się dotrzeć na miejsce. Nigdy wcześniej nie byłem jeszcze w tym miejscu, więc przyglądałem się wszystkiemu z zaciekawieniem. Ciekawe ilu ślizgonów przede mną miało okazje zobaczyć to miejsce? Sam gabinet był bardzo ładnie wykonany, chociaż te barwy gryfonów nie do końca byłem w stanie do nich przywyknąć. Gdy tylko zostało wskazane mi miejsce chwilę na nie patrzyłem aż w końcu usiadłem. Spojrzałem zaraz potem na profesora, który chciał mi dać cukierka. Uznałem, że niegrzecznie byłoby odmówić sięgnąłem po niego palcami i go spróbowałem. Moje dłonie nerwowo się o siebie ocierały, gdy o tym wszystkim myślałem a oczy wbijały się w moje stopy. W końcu jednak podniosłem głowę i spojrzałem na profesora. - Powiem panu wszystko, co wiem. Nie sądzę by był mi pan w stanie uwierzyć, ale nie wiem już, co mogę zrobić - ponownie ciężko westchnąłem a me oczy posmutniały jakbym resztkami sił powstrzymywał łzy. - Wiele lat zajęło mi zrozumienie, że to nie moja rodzina była dla mnie najważniejsza nie spełnienie ich oczekiwań. Najważniejsza jest dla mnie Elisabeth. Tylko ona mi już została. Zawsze, od kiedy pamiętam w mym domu zachwalano Toma Riddle'a. Moi rodzice chcielibym był jak on bym dołączył do reszty szlachetnie urodzonych, którzy są z nim niż trzymać się czarodziei gorszego sortu takich jak ona ich zdaniem. Jednak ona nigdy nie chciała bym się zmienił. Lubiła mnie takiego, jakim byłem i taki jej najbardziej się podobałem. Elisabeth od początku ostrzegała mnie na temat Toma mówiąc, że jest w nim coś dziwnego jednak ja nie słuchałem myślałem, że to po prostu jakieś nerwy, które z czasem przejdą. Ja jej najlepszy przyjaciel a obecnie nawet ktoś znacznie bliższy ktoś, kto powinien być zawsze jej wsparciem nie chciał jej słuchać. Niestety zobaczyłem zbyt późno, że cały czas miała racje - mówiłem coraz bardziej łamiącym się głosem. - Wszystko miało być jak zawsze nasze rozpoczęcie nauki spotkanie znowu po całych wakacjach, kiedy tylko pisaliśmy listy jednak jej niechęć do Toma rosła, co on najwyraźniej w końcu dostrzegł. Najpierw była sytuacja w powozie, w której podszedł Elisabeth psychologicznie do tego stopnia, że musiałem stanąć w jej obronie wtedy najwyraźniej zwrócił też uwagę wtedy na mnie. Niedługo później doszło do starcia Elisabeth i Vivienne, co skończyło się szlabanem dla jedynej bliskiej mi osoby. Nie wiem, co się tam stało, ale Tom w jakiś sposób doprowadził ją do płaczu. Zagroziłem mu, że jeśli to powtórzy to rzucę na niego taki urok, przez który będzie chodził tyłem do końca roku. Co ciekawe następnego dnia taki sam urok został rzucony na Elisabeth a napastnikiem miał być, kto inny nie on. Ktoś, kto nigdy nie życzył źle ani mi ani jej. On jak zawsze się wykręcił. Niedługo później miałem kolejne utarczki z Tomem, podczas których groził nawet małemu braciszkowi Elisabeth na dodatek odkryłem, że ten potrafi w jakiś sposób używać magii bez różdżki. Nie wiem jak to robi, ale tak jest. Teraz stał się ten wypadek. Nie mam dowodów, ale jestem pewny, że to on jest za niego odpowiedzialny. Nawet w sali, gdy nikt nie patrzył zagroził mi, że zrobi coś gorszego jej, jeśli dalej będę próbował coś zrobić - moje oczy były niemal już czerwone. - Profesorze ja wiem, że to brzmi niedorzecznie, ale ja naprawdę nie wiem, co mam zrobić nikt mi nie uwierzy by ktoś taki jak Tom mógł zrobić tak straszne rzeczy. Jestem tylko ja i ona przeciw niemu. Nikogo innego niema - powiedziałem zrozpaczonym i bezradnym głosem.
  17. Informacje New Medica Główne informacje o New Medica, jakie można było znaleźć to chociażby proces jej powstawania. Korporacja została stworzona zaraz po powrocie Ziemi, gdy świat był jeszcze w rozsypce. Za całym jej pomysłem stała Felicja Romanis kobieta pochodząca z Europy. Przed samym powstaniem korporacji nikt o niej wcześniej nie słyszał. Jednak teraz niemal wszędzie można było znaleźć jakieś jej zdjęcia, które przedstawiały kobietę o szczupłej budowie ciała, dosyć bladą o długich blond włosach jak i zielonych oczach. Ciężko było nawet czasem uwierzyć, że ktoś tak młody osiągnął taki sukces. Można było znaleźć sporo wywiadów z Felicją Romanis. Ostatnie informacje o niej mówiły, że obecnie przebywała w Polsce w nieznanych nikomu sprawach. Wiadomo było jedno wkrótce po pojawieniu się korporacji ta zdominowała jakimś cudem światowy rynek zdrowia. Poza samą Felicją można było jeszcze znaleźć kilka informacji o samym Karolu Patrisie, który pojawiał się na niektórych zdjęciach. Mężczyzna o silnej posturze i chłodnych niebieskich oczach był widziany najczęściej obok Felicji choćby podczas wywiadów wyglądało jakby robił za jej ochronę. O ile o samej Felicji niewiele można było powiedzieć to o nim było jeszcze mniej informacji. Wiadomym było, że pochodził z Polski, choć jego nazwisko wskazywało również na częściowo angielskie pochodzenie. Jakiś czas miał służyć w armii potem jednak dołączył do New Medica. Uważa się, że prawdopodobnym powodem były lepsze zarobki. Szybko po dołączeniu do korporacji Felicja mianowała go nowym szefem ochrony prawdopodobnie przez jego bogate doświadczenie. Wszystkich jednak zastanawiało, że przez długi czas zarówno Karol jak i Felicja nie zatrudniali przez długi czas Equestrian. Tłumaczenia były dość podobne. Karol uważał, że nie są gotowi jeszcze by radzić sobie z ziemską bronią zwłaszcza po utracie magii. Natomiast Felicja sądziła podobnie, jeśli chodziło o ich doświadczenie medyczne uważała, że do tej pory kucyki używały ziół i magii by leczyć a teraz im tego zabrakło. Najdziwniejszym było, że nie wiadomo, co robiła ta dwójka podczas pobytu w Equestrii i dlaczego Felicja, która pochodziła z Europy i nie była kucykiem ani nie chciała ich wcześniej zatrudniać wybrała za narodziny korporacji właśnie Chiny gdzie była największa przewaga Equestrian. Nigdy jednak nikt w korporacji nie wyraził się negatywnie o kucykach czy życiu, w Equestrii. Wszyscy uważali, że nie było im tam źle. Więc z pewnością nie można było zarzucić nikomu rasizmu. Nagle jednak ekran, na którym Cyrus mógł widzieć informacje poczerniał a na nim pojawił się dziwny kod liczbowy, który na kilka sekund zmieniał się w wiadomość. Pierwszy dzień w pracy i już taka lektura? Brzmiała zakodowana wiadomość. Wyglądało tak jakby ktoś włamał się do jego komputera a wiadomość wciąż się powtarzała jakby czekała na odpowiedź.
  18. Gdy wysyłam do kogoś wiadomość np na drugi dzień ta łączy mi się z poprzednią przez co nie widać że napisałem nową wiadomość można coś z tym z zrobić?
  19. Jessica - To raczej kobieca ciekawość - powiedziała spoglądając na chłopaka. - Poza tym kiepsko by wyglądało gdyby się okazało, że pracownik takiej potężnej korporacji śpi na ławce w parku. Na razie niestety nie jesteśmy ci w stanie pomóc z noclegiem jednakże skoro jesteś zainteresowany wynajmem czegoś czy coś to zgłoszę twoją sprawę może coś ci znajdą. No dobrze myślę, że to tyle możesz iść ja muszę się jeszcze czymś zająć - powiedziała spokojnie by znów obrócić się w stronę widny i ruszyć. Gdy tam szła wyjęła po drodze telefon komórkowy a gdy tylko przyłożyła go do ucha, co jakiś czas posyłała badawcze spojrzenie na chłopaka. W windzie można było zauważyć, że jej usta otwierają się, bo z kimś rozmawia jednak nie sposób było usłyszeć, o czym dokładnie.
  20. Jessica - Karol jest twoim przełożonym tak jak i moim i każdego innego ochroniarza. Więc logicznym powodem jest, że pani Felicja będzie wszystko rozwiązywać z naszym przełożonym a nie z każdym okolicznym ochroniarzem. Ma ważniejsze rzeczy na głowie. Jeśli czymś się wykażesz to Karol cię pochwali jednak nie teraz gdyż oboje wyjechali i wszystko jest na naszej głowie - powiedziała tak ja by to było coś logicznego i nie zwracając uwagi na dziewczynę, obok która spojrzała niepewnie na Jessice kręcąc delikatnie głową jakby się czegoś bała. Kiedy jednak Jessica na nią zwróciła swój wzrok ta natychmiast wróciła do laptopa. - Idziemy - powiedziała teraz twardo do Cyrusa kierując go do windy, która znów zaczęła zjeżdżać w dół, gdy tylko dojechali winda zatrzymała się na parkingu samochodowym gdzie stały 2 typy samochodów. Były to typowe furgonetki z logiem firmy jak i samochody modelu Knight XV. - Więc tak te samochody - pokazała na samochody typu Knight. - Służą nam, czyli ochronie przy poważnych i niebezpiecznych zadaniach jak ochrona kogoś ważnego w korporacji. Natomiast furgonetkami dostarczamy przesyłki do szpitali czy innych laboratoriów. Zwykle robią to dostawcy, lecz gdy przesyłka jest ważna czasem zdarza się nam przydzielić zadanie dostarczenie czegoś. Więc to cała nasza wycieczka na dzisiaj. Prace możesz uznać na dziś za skończoną to był dzień płatny jutro już jednak będziesz miał zwykły dzień pracy, więc się nie przyzwyczajaj. Jutro o tej samej godzinie masz już być przebrany i gotowy do pracy koło szatni - nagle lekko zmrużyła oczy. - Mówiłeś, że chcesz się dorobić domu, więc gdzie teraz właściwie mieszkasz? Chyba nie w kartonie, co?
  21. Jessica - Nawet gdybyśmy chcieli nie jesteśmy w stanie. Nasza korporacja zajmuje się tworzeniem lekarstw a nie militariami. Broń kupujemy z firm zbrojeniowych sami tego nie programujemy - powiedziała ze znużeniem, gdy ponownie nacisnęła jakiś guzik a maszyna się ponownie schowała. Znów zaczęła kierować chłopaka do środka budynku. Minęła recepcje bez słowa i poprowadziła go do windy. Tym razem skierowała ją na ostatnie piętra w milczeniu oparła się o ścianę i znów spojrzała na chłopaka. - Pocieszę cię, że zostały ostatnie 2 miejsca, które ci pokaże i nasza wycieczka dobiegnie końca. Laboratoria już widziałeś, gdy pobierano ci krew a nie można ich dogłębnie badać są tam prowadzone niezwykle ważne i niebezpieczne badania - odrzekła ze znużeniem, gdy winda stanęła a drzwi powoli stanęły otworem. Miejsce, na którym obecnie się znaleźli wyglądało na bardziej eleganckie od reszty. Czerwony dywan rozłożony po podłodze czy klasyczna muzyka, która roznosiła się po korytarzu. Na dodatek światło, które pięknie oświetlało wszystko. Wokół znów było pełno pozamykanych drzwi. Jednak ostatnie znacznie się różniły od innych były większe i bardziej masywne a obok siedziała młoda recepcjonistka skupiona na laptopie. - To są pomieszczenia biurowe. Czyli wiesz księgowość i takie tam. A do ostatniego gabinetu nie masz wstępu. Należy do pani Felicji i nikt nie może niemal tam wejść najczęściej pozwala tylko Karolowi ze sobą rozmawiać. On nas reprezentuje - na imię Karol dziewczyna przy laptopie na chwilę podniosła wzrok w zaciekawieniu. Widać było, że miała najpewniej zaledwie 19 lat i była dość drobną blondynką.
  22. Jessica - Zanim ocenisz moje działania pomyśl - stwierdziła podchodząc do skrawka trawy w okolicach budynku. Gdy się tam zbliżała wyciągnęła jakieś urządzenie, którym zaczęła nad nim wymachiwać. W międzyczasie Cyrus mógł zobaczyć jak niedawno wyprowadzony mężczyzna był ładowany do radiowozu teraz przez policje. - Gdybyś wiedział, co nieco o nas to byś wiedziała, że nie jesteśmy wrogami bezdomnych czy głodujących - mówiła nawet się do niego nie odwracając. - Wszystkie media opisują panią Felicje, jako kobietę o złotym sercu, która pomaga wszelkim takim osobom. Jednakże ten mężczyzna był blady i się trząsł jakby był na głodzie na dodatek w jego płaszczu dostrzegłam błysk, więc szybko się domyśliłam, że ma nóż. Gdybym nie zareagowała to by najpewniej podszedł do recepcji i chwycił te dziewczyną, którą tam widziałeś. Była tak zaczytana, że nawet nie zdążyłaby pewnie zareagować i mogła by mieć poderżnięte gardło. Tak ćpuny nas czasem odwiedzają mają nadzieje, że zdołają coś nam ukraść. Więc zanim coś powiesz pomyśl - odchrząknęła niechętnie, gdy nagle maszyna zaczęła wydawać dziwny dźwięk. Powoli nacisnęła na niej jakiś guzik a wtedy kawałek ziemi się rozsunął a z niej wyłonił się jakby karabin umieszczony na dziwnym stojaku. - To jest wartownik, o którym już słyszałeś. Są kontrolowane przez centrum dowodzenia w budynku. Niestety przez ich działanie używamy je tylko w ostateczności. Wyróżniamy je na dwa rodzaje. Ten, który widzisz atakuje cel naziemny niestety nie rozróżnia swoich od wrogów i atakuje wszystko, co się rusza. Drugi natomiast atakuje cele powietrzne. Teraz wiesz, czemu używamy ich ostatecznie. W każdym razie czasem zostaniesz wysłany by sprawdzić czy coś się w nich nie popsuło i zdasz raport przez radio. Urządzenie, które trzymam w dłoni to ich wykrywacz pomorze ci wyśledzić ich położenie. Masz jakieś pytania czy możemy iść dalej?
  23. Crystal/Felicja Romanis Uśmiechnęła się tylko krzywo widząc zachowanie gwardzistów księżniczki. Prawdą było, że w jej odczuciu byli nic nie warci. Słaba i żałosna gwardia nocy żałosne podróbki pegazów. Nawet nie posiadali odrobiny magii takiej jak jednorożce. Jednak nie udało jej się w żaden większy sposób wyprowadzić z równowagi księżniczki. Czy jednak na pewno? Luna udowodniła, że potrafi chować swą prawdziwą naturę pod maską, którą nie sposób było złamać. Chociaż teraz wyglądała na niezwykle spokojną w jej wnętrzu mogło być inaczej. Niestety sytuacja nie była dla Crystal najciekawsza. Nie była jeszcze gotowa na spotkanie księżniczek. Spodziewała się, że ta kobieta coś ukrywa jednak coś takiego? Nagle do jej uszu dotarły dość dziwne nieznane jej słowa, na co zmrużyła lekko oczy. - Widzę, więc że dłuższa rozmowa niema sensu - odrzekła ze skrzywieniem przynajmniej do czasu aż zbliżyli się do bramy. Gdy tylko zaczęli się do niej zbliżać na jej twarzy pojawił się ciepły uśmiechem, którym zaczęła obdarowywać dziennikarzy, wokół gdy na nich spoglądała. Mimo że szczerze za nimi nie przepadała to teraz jednak mogli okazać się przydatni. Luna jej nic nie zrobi, gdy otaczało ją tylu ludzi zbyt wielu świadków. Teraz musiała tylko dostać się na bankiet. Na szczęście wciąż zostało z nią 2 jej zaufanych ludzi, dzięki czemu powinna mieć szansę szybkiego zniknięcia. Nim księżniczka czegokolwiek się domyśli będzie już daleko i zdąży odzyskać swoją moc. Tak to był plan idealny, bo ona się zapewne nawet niczego się nie spodziewała. Nagle zaczęła machać delikatnie dłonią w kierunku ludzi ignorując całkowicie kobietę obok. Jessica - Intrygująca odpowiedź i dość odważna jak na wasz gatunek - powiedziała spoglądając na niego kątem oka, gdy winda powoli stawała na miejscu. - Z tego, co wiem Celestia była dla kucyków spełnieniem ich marzeń a tu pojawia się wyjątek z reguły. Na dodatek nie lubisz ludzi i tego, że jesteś jednym z nas. Smutne, bo wychodzi na to, że jesteś sam w swej wizji i nie masz, dokąd pójść umrzesz samotnie i zgorzkniale czując do wszystkich wokół nienawiść. Powinieneś się z tym pogodzić żaden kucyk nie chce tronu Celestii tylko chcą jej taka jest prawda. A co byś nie powiedział i jak byś nie był zły nie zmienisz już tak głęboko zakorzenionej w nich opinii o niej - odrzekła powoli wysiadając z windy na parterze. Jednak wciąż rozmyślała nad tym, co powiedział ten chłopak. Być może Crystal powinna go poznać jednakże, jeśli nakieruje go sama do nich zostanie ukarana za narażenie wszystkiego dla jednego nienawistnego krzykacza. Nadal było ich zbyt mało by walczyć otwarcie. Golding miał przewagę. Niemal wszyscy w organizacji widzieli go, jako przykład szlachetnych cnót kogoś, kto ich poprowadzi nawet, jeśli księżniczki nie wrócą. Nie potrafią pojąć, że jest tępy żyjący w obłudzie i wizją, którą nie może się spełnić. Nie dość, że zabije siebie to i wszystkich, którzy za nim podążają. - Dobrze a więc, na co powinieneś zwracać uwagę w recepcji - powiedziała znużonym głosem stając na środku pomieszczenia. Jak zawsze do recepcji wpadało jasne światło, które roztaczało się po tym przestronnym pomieszczeniu. Za biurkiem siedziała ta sama dziewczyna, co ostatnio informowała o wszystkim Cyrusa teraz najwyraźniej coś czytając. W tej chwili mało, kto kierował się do budynku. Najpewniej było to spowodowane godzinami. Wszyscy już byli w pracy, więc nawet dziewczyna w recepcji mogła się spokojnie zrelaksować coś czytając. - Zwykle obserwujemy tu wszystko przez kamery jednak na wszelki wypadek... - nagle spostrzegła jak do budynku wchodzi jakiś zaniedbany mężczyzna w długim czarnym płaszczu. Gdy tylko zaczął iść powoli do recepcji zrobiła jakiś dziwny gest dłonią. Wtedy też otworzyły się jakieś drzwi umieszczone w ścianie. Były perfekcyjnie zakamuflowane a z niego wyszli 2 ochroniarze, którzy zaczęli kierować się do mężczyzny, gdy tylko się przy nim znaleźli złapali go za ramiona i zaczęli wyprowadzać z budynku ten coś burczał pod nosem próbując się wyrwać jednak nic nie był w stanie zrobić, gdy go wyprowadzali. Chwyt musiał być za silny. - No właśnie, gdy będziesz miał zadanie pilnować tego pomieszczenia będziesz musiał uważać, kto tutaj wchodzi. Jeśli masz jakieś choćby podejrzenia nie wahaj się i przepytaj każdego, kto tu wejdzie możesz tym ocalić komuś życie - odrzekła z krzywym uśmiechem. - Dobrze możemy iść dalej - powiedziała kierując się teraz na zewnątrz budynku. Najwyraźniej nic więcej do oglądania tutaj nie było.
  24. Jessica - Mężczyźni mnie nie interesują, więc możesz sobie darować próby podrywu - stwierdziła dość twardo nie zwracając jakby uwagi na komplementy chłopaka. Czy taka była jednak prawda? Jedyną prawdą było, że oddała swe życie Crystal i to ona o niej decydowała. Wszystko dla stworzenia lepszego świata. Jednak, czemu nie mogła sobie z niego pożartować dalej? Przynajmniej, Sonya dostanie nauczkę na przyszłość by jej w tego typu sprawy nie mieszać. - Świetnie całowała - odrzekła bez emocji. - Z czasem poznałyśmy się zbyt bardzo i wtedy odkryłyśmy u siebie różnice, które wpłynęły na nasze relacje, których świadkiem jesteś dziś - nagle jednak zmrużyła delikatnie oczy na słowa o ludziach. - Nienawidzisz nas? - spytała, gdy winda dojeżdżała powoli na miejsce. - No wiesz ludzi - mówiła spoglądając na niego kątem oka. - Czy gdybyś mógł nas powstrzymać przed zniszczeniem swego świata i odebraniem dawnego życia zrobiłbyś to? - pytała wciąż nie spuszczając chłopaka z oczu. - Powiedz szczerze nikt się nie obrazi chce tylko poznać twoje prawdziwe zdanie
×
×
  • Utwórz nowe...