Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Jessica - Tylko w 80% przypadków - powiedziała lekko wzruszając ramionami. - Gdybym ci powiedziała o burzliwym romansie moim i Sonyi to dopiero była historia, ale chyba lepiej nie wdawać się w szczegóły. Teraz przynajmniej wiesz, czemu za sobą nie przepadamy - stwierdziła nie zatrzymując się i kierując do windy, co najwyraźniej wskazywało, że to koniec zwiedzania tej części budynku. - Poza tym nic nie poradzę, że tak do siebie przyciągasz osobników płci męskiej. Może powinieneś pomyśleć w takiej sytuacji o zmianie orientacji zanim komuś złamiesz serce - odrzekła czekając aż Cyrus wsiądzie do środka, gdy tylko się tam znalazł nacisnęła guzik w windzie sugerujący, że jadą teraz na parter, czyli do recepcji.
  2. Jessica - Źle mnie zrozumiałeś - powiedziała teraz niemal się śmiejąc chyba pierwszy raz odkąd rozmawiała z Cyrusem. Nawet obaj mężczyźni wyglądali na lekko rozbawionych jakby cała ta napięta sytuacja zniknęła. - To, że powiedziałam, że będzie tu pracował nie znaczyło, że będziesz to robił teraz. Miałam na myśli, że jeśli dostaniesz taki przydział teraz dalej oglądamy budynek. No chyba, że tak ci zależy by tu zostać jednak nie mamy więcej miejsca byś raczej mógł tu z nimi siedzieć. No chyba, że chcesz to możesz usiąść jednemu z nich na kolanach i popatrzeć w monitory - stwierdziła z lekkim chichotem. Na co nagle odezwał się jeden z mężczyzn. - No wiesz może i jesteś na swój sposób uroczy, ale ja jednak jestem zaręczony a wiesz wolę mieć jednak głowę w całości jak wrócę do domu - powiedział lekko się śmiejąc. Zaraz dołączył do rozmowy drugi mężczyzna. - Ja to bym raczej najpierw wolał się poznać możesz mnie zaprosić na kolacje czy coś potem się pomyśli, co dalej - stwierdził z żartem w głosie i znów odwrócił się do monitorów. Nagle jednak ponownie odezwała się Jessica, której już zdążyła wrócić typowa ponura mina. - Dobrze żarty na bok teraz im nie przeszkadzajmy w pracy i chodźmy dalej - powiedziała powoli wychodząc z pomieszczenia.
  3. Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska Słowa Lust wyciągnęły mnie trochę z zamyślenia tak, że na chwilę przekierowałem wzrok na nią. Nie potrzeba było geniusza by się domyślić, że najwyraźniej korzystała z jakiegoś łącza sieciowego a jej słowa były skierowane na coś, co przed chwilą zobaczyła. Nie mogłem się dziwić, że nie włączała się do rozmowy skoro przebiegała spokojnie a ona sama już to wszystko słyszała. Później ją będę musiał spytać, co miała na myśli mówiąc ostatnie słowa. Sama Snow nadal siedziała lekko przybita na słowa, które nie dawno usłyszała jakby obecna rozmowa przestała ją chwilowo interesować. Ponownie jednak skierowałem wzrok na księżniczkę z chwilą, gdy ta otworzyła usta. Szczerze mówiąc nie byłem zachwycony po jej słowach. Nasz los spoczywał w rękach najbardziej nieodpowiedzialnej istoty, jaka tylko istnieje. Nie byłem w stanie zaufać mu za grosz a co dopiero przyjmować od niego pomoc. Jednak czy mogłem dziwić się księżniczce, że się zgodziła? Wszystko robiła tylko i wyłącznie dla naszego dobra nie mogłem się dziwić, więc że była gotowa by przyjąć ofertę pomocy od tego gada. Sama stwierdziła, że bez niego mielibyśmy niewielkie szanse. Ale skąd można było mieć pewność, że jego chaotyczna natura nie sprawi, że nagle zmieni zdanie i nas jakoś oszuka? No właśnie nie mogliśmy mieć żadnej pewności. Na dodatek cała ta sytuacja była tylko i wyłącznie jego winą. Więc jedyne, co mu się należało to znowu zrobić z niego wychodek dla gołębi nic więcej nie powinien dostać. Sama Snow zdziwiła się, gdy poczuła dobrowolny dotyk księżniczki. To było takie miłe, że chciała jej dodać wsparcia jednak znów czuła się po części jakby nadużywała opiekuńczej natury swej władczyni a takiemu kucykowi jak ona to nie przysługiwało. Prawdą było, że w społeczności kucyków nie była nikim wyjątkowym. Czuła wręcz, że nie zasługuje na te całą dobroć księżniczki. Nagle moje oczy szeroko się otworzyły na widok kamienia. Pamiętałem, że kiedyś o nim czytałem jednak widzieć go ponownie i to nie w diademie księżniczki było głębokim szokiem. Powoli zacząłem kierować dłoń by sięgnąć po kamień jednak, gdy tylko miałem już po niego sięgnąć nagle odsunąłem dłoń z powrotem. - Wybacz księżniczko - powiedziałem lekko kręcąc głową. - Wierze, że to jest ten kamień czytałem nawet o nim i jestem ci wdzięczny za zaufanie jednak nie jestem godzien by chociażby go dotknąć a co dopiero wypróbować jego moc - odrzekłem spokojnie próbując się powstrzymać po prostu nie mogłem tego zrobić to była własność księżniczki i jakiś podrzędny gwardzista jak ja nie miał prawa tego tykać. - Całkiem zabawna sytuacja księżniczko zarówno ty jak i Crystal nosicie kryształy na łańcuszkach jednakże jej jest inny bardzie zakrzywiony w barwie czerwieni jednak nie sądzę by posiadał taką moc pewnie jakaś jej pamiątka z Equestrii
  4. Profesor, co prawda zapewniał mnie, że rozmowa zostanie między nami i nikt się nie dowie. A jednak on nadal był opiekunem Gryfindoru a nie Slytherinu. Czy mógł mnie tylko okłamać? Jego twarz nie wskazywała by był do tego zdolny. Widziałem w niej pewne zmartwienie i wielką mądrość. Gdy patrzyłem na tego człowieka wydawał się wzbudzać większy respekt niż profesor Slughorn a nawet może niż dyrektor Dipet. Wiele razy miałem z nim zajęcia a jednak nigdy aż tak w nim tego nie dostrzegałem przynajmniej nie w takim stopniu. Elisabeth pierwsza wymyśliła ten pomysł. To właśnie ona zauważyła jakąś niechęć profesora do Toma. Jednak, co się stanie, jeśli Tom się dowie? Ona już teraz była w skrzydle szpitalnym a po jego ostatnich słowach wiedziałem, że może jej zrobić coś jeszcze gorszego. Jeśli jednak nie zaryzykuje będzie tylko gorzej zapewne. Co by zrobiła Elisabeth na moim miejscu? Wiedziałem, że ona była twarda chciałaby zapewne zemsty i byłaby również gotowa pójść za profesorem. Sama bała się Toma jednak zapewne by, chociaż tego spróbowała. - Jestem gotów przystać na pana warunki - powiedziałem z lekko opuszczoną głową jak bym był kompletnie tym wszystkim zmęczony. - Jednak nie sądzę by wiedział pan, co mnie dręczy - powiedziałem teraz siląc się na krzywy uśmiech. - Nie sądzę również by mi pan we wszystko uwierzył. Sam do niedawna żyłem w błędzie a me oczy dopiero zaczęły się otwierać na prawdę, jeśli jednak chce pan abym szczerze wszystko opowiedział tak zrobię - powiedziałem spokojnie starając się niezdarnie ukryć zmartwienie i zaraz ruszyłem za profesorem do jego gabinetu jednak idąc za nim cały czas rozglądałem się niepewnie czy niema gdzieś Toma lub kogoś z jego chłopców, kto mógłby donieść o tym, co właśnie chce zrobić.
  5. Crystal/Felicja Romanis - Udawać? - powiedziała szczerze zdziwiona delikatnie przechylając głowę by przyjrzeć się bardziej kobiecie. Na jej twarzy natomiast rysował się niepokojący uśmiech. Domyśliła się już, że ludzie, którzy są z nimi to dawne kucyki zapewne gwardia księżniczki nocy gotowa zrobić wszystko dla niej. W sumie mogła pobawić się ze wszystkimi tutaj i sprawdzić jak wiele będą w stanie znieść. Może to Luna coś zrobi nie mogąc wytrzymać albo jej lojalna gwardia, która nie pozwoli na obrażanie swej władczyni. Po Goldingu wiedziała, co znaczy zaślepiony gwardzista. Musiała zaryzykować i upewnić się, w jakim jest teraz położeniu a wtedy zaplanować, co dalej. Najlepiej będzie zniknąć z oczu Luny w czasie bankietu. W końcu będzie czymś zajęta, jeśli będzie trzeba sama jej to załatwi byle się od niej uwolnić. Nagle znów otworzyła usta kontynuując jakby nic wcześniej nie zaszło. - Myślałam, że się zaprzyjaźnimy - stwierdziła miłym sztucznym głosem wciąż nie odrywając oczu od kobiety. - Że może pójdziemy na jakieś wspólne zakupy. Zwierzymy się sobie z tajemnic po to by zacisnąć kręgi przyjaźni. W końcu podobno przyjaźń to najpotężniejsza magia - ostatnie słowa w jej ustach zabrzmiały wręcz tak jadowicie jakby miały tu wszystkich otruć. Uniosła dłoń w górę by lekko zacisnąć ją w pięść. Nagle zmarszczyła delikatnie brwi. - Nie ładnie - powiedziała spokojnie a zarazem z pewną wrogością w głosie. - Odcięłaś mnie od niej - powiedziała zaciskając dłoń jednak nie będąc w stanie użyć ani grama magii. Nawet róg Sombry nie chciał jej odpowiedzieć. Nagle jednak znów na jej twarzy pojawił się dosyć nieprzyjemny uśmiech. - Jest ci jej szkoda prawda? - spytała teraz z niezwykle chytrym uśmiechem jakby zaraz miała wybuchnąć drwiącym śmiechem. - Taka biedna samotna i skatowana. Czyż nie jest to smutne? - ponownie spytała teraz z udawanie smutną miną by zaraz przyłożyć dłoń do ust i zachichotać jednak nadal nie skończyła mówić. Po skończonym chichocie kontynuowała. - To nas różni jesteś słaba, bo współczujesz komuś, kogo nawet nie znasz. Już ci to powiedziałam jest śmieciem i zawsze nim będzie. Była nim nawet dla własnej matki, gdy się jej po prostu pozbyła. Poza tym skoro darzysz mnie tak głęboką pogardą powinnaś jej nienawidzić jeszcze bardziej w końcu to ona to zaczęła. To ona dała mi życie - powiedziała teraz szczerząc zęby radośnie. - Jesteś jak relikt przeszłości zarówno ty jak i twoja siostra, która mówiąc szczerze zginęła tak jak żyła, czyli w najgłupszy możliwy sposób - zmrużyła delikatnie oczy a jej głos spoważniał. - To tylko strata czasu. Ona już jest moja a wkrótce całkiem zniknie i nikt nie będzie o niej pamiętał a wtedy to ja stanę się tą jedyną prawdziwą. Dopilnuje również byś została zapomniana tak samo jak ona i wtedy się przekonasz, że ideały twojej siostry były nic nie warte. Muszę jednak załatwić jeszcze kilka rzeczy - nagle znów się uśmiechnęła. - Powinnam wam również podziękować chyba za wyszkolenie ciekawego gwardzisty - odrzekła nadal patrząc na kobietę. - Miałam nadzieje, że zdołam go przekonać do siebie niestety wasze ideały tkwią w nim za głęboko, chociaż tego nie wie nadal jest wam wierny niczym pies, ale mam dla niego nieco inną rolę w tej sztuce, która wiele zmieni - powiedziała nie zaprzestając się uśmiechać i wygodnie się opierając na swym miejscu.
  6. Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska Natychmiast spostrzegłem, że księżniczka zamknęła się w głębiach swych myśli. Sam wiele razy to robiłem, więc nie miałem problemu by dostrzec to, u kogo innego. Jednak, co mogło spowodować tak głębokie zamyślenie naszej władczyni? Odpowiedź zaraz zrodziła się w mojej głowie. Tylko to, co powiedziałem o Crystal mogło w tej chwili wykonać tak głęboką zadumę. Miałem wrażenie jakby księżniczka wiedziała o niej całkiem sporo a jednak uchylała się od odpowiedzi. Czy ta dwójka mogła się kiedyś spotkać? Księżniczka zasugerowała, że może mieć ona więcej lat niż na to wygląda, ale jakim sposobem? W co ja się mogłem władować? Czy zawiązując z nią ten sojusz sam sprowadziłem zagrożenie dla mych pobratymców nawet o tym nie wiedząc? Sama Snow kierowała wzrok to na panią Natalie to na swego kuzyna jakby dostrzegała, że ta dwójka była w głębokiej zadumie. W jej głowie chodziło pytanie, dlaczego tu właściwie jest? Nie powinno jej tu być jest tylko zwykłym kucykiem, który nie przyniesie im nic przydatnego w tej rozmowie. Jest kompletnie beznadziejna pomyślała po tym wszystkim, co dziś usłyszała. Jedyne, co mogła to dodawać im wsparcia. Nawet Anna, która nie uczestniczyła jakoś specjalnie w tej rozmowie wydawała jej się bardziej korzystna swoją obecnością. Nigdy nie czuła się tak bezwartościowa jak w obecnej sytuacji. Zaraz jednak moje zamyślenie tym wszystkim minęło z chwilą, gdy księżniczka znów otworzyła usta. Nigdy bym nawet nie pomyślał, że ich życie mogło wyglądać tak strasznie. Wiedziałem dokładnie, o czym mówiła księżniczka. Większość kucyków z naszej organizacji też we mnie teraz widziała nowego władcę. Kogoś, kto ich pokieruje w nowym świecie. Uważali, że stracili swoje księżniczki i zostałem im tylko ja. Jednak byłem tylko zwykłym jednorożcem nie dla mnie jest ciężar władzy. Nigdy nie byłem typem, który dowodzi. Nawet teraz stojąc na czele organizacji czułem się tym wszystkim zmęczony jakby to nie było moje miejsce. Natomiast kolejne rzeczy, których dowiedziałem się o Discordzie sprawiały, że jeszcze bardziej nienawidziłem tego składańca. Nigdy bym nawet nie pomyślał, że był tak okrutnym tyranem swego czasu. Chyba był nawet gorszy, od Sombry sądząc po tej opowieści. Tyle istnień ile zabrał ciężko było w to wszystko uwierzyć. Naprawdę jego natura od tamtego czasu uległa poprawie. Jednak nie zmieniało to faktu, że wciąż nienawidziłem tego drania jak zarazy. Sama Snow teraz wyglądała na okropnie przybitą słysząc całą te historie. Nigdy nie sądziła, że ich władczyni miała tak ciężkie życie. Chciała móc jakoś pomóc księżniczce pozbyć się części tego bólu, który nosiła od tak dawna. Wiedziała jednak teraz, że Discord to wstrętna i okrutna bestia, która nigdy nie powinna była się narodzić. - To szlachetne księżniczko, że chcesz nam poświęcać swój czas - powiedziałem niezwykle spokojnie. - Wiem, że nie mam prawa się z tobą porównywać księżniczko jednak rozumiem, że akt wybaczenia nigdy nie jest łatwy. Sama wiesz jak skończył mój ojciec - powiedziałem dość niechętnie. - Moja matka zginęła niedługo po tym jak wylądowaliśmy w tym świecie podobno jej serce nie wytrzymało na myśl o tym, że najpierw straciła męża a potem syna... - Ciocia nie żyje? - powiedziała zszokowana Snow, na co ja tylko pokiwałem głową w geście przytakiwania. Dawna klacz teraz wręcz zbladła na te wiadomość i oparła się bardziej na swym miejscu. Nie chciała jednak nic mówić, bo nie chciała przerywać opowieści księżniczki jednak nie czuła się za dobrze po usłyszeniu tej wiadomości. Co prawda myślała, że tak jest, ale chciała wierzyć, że ta jednak nadal żyje. Wiedziałem, że będę musiał później jakoś pocieszyć Snow jednak teraz musieliśmy dokończyć obecne sprawy. - Nie jestem w stanie stwierdzić czy przyjęłaś jego przeprosiny księżniczko. Nie wiem, co ja bym zrobił na twoim miejscu. Szczerze mówiąc miałem nadzieje, że po tym, co się stało ten stwór zniknął raz na zawsze. Nie wiem również, w czym będę mógł ci doradzić. Jestem tylko zwykłym jednorożcem, który służył w gwardii nikim więcej. Jednak przepraszam, że ci przerwałem - odparłem zamykając usta.
  7. Jessica - I to ich nazywasz żółtodziobami? - spytała z krzywym uśmiechem. - To nie jest wycieczka turystyczna - stwierdziła z wyraźną urazą w głosie. - To wszystko jest część twojej pracy - nagle Cyrus mógł poczuć coś twardego na plecach. - Nie znasz pomieszczeń nie wiesz gdzie iść, gdy dojdzie do ataku na budynek zostaniesz szybko zaskoczony i zabity i nie ważne jak duże będziesz mieć doświadczenie. Tak jak teraz mogłabym po prostu do ciebie strzelić - powiedziała z niezwykle zimnym pozbawionym emocji głosem by zaraz zabrać pistolet z pleców chłopaka. - To, że ci mówię, do czego służą te pomieszczenia nie znaczy, że robię to, dlatego że jest to wycieczka to dodatek do tego byś poznał budynek i łatwo nie zginął jak żółtodziób. A teraz idziemy dalej - powiedziała twardo. Kolejne miejsce, do którego zabrała chłopaka było już mu znane z widoku, gdy przechodził obok korytarzem. Jak zwykle siedziało tu dwoje ludzi patrzących w liczne monitory. Pomieszczenie nie było za duże składało się z biurka krzeseł i licznych ekranów nic ponad to. - Tu będziesz pracował przy monitorach - powiedziała znużonym głosem jakby nie lubiła tej roboty przy nich akurat. - Każdy skrawek budynku jest pod ich obserwacją za wyjątkiem gabinetu pani Felicji - nagle w kierunku kobiety i Cyrusa obrócił się jeden z mężczyzn. - Jessica? - powiedział nieco zdziwiony. - Tobie przydzielili kota? - potem spojrzał na chłopaka. - Biedaczysko ciekawe jak długo z tobą wytrzyma - Nie masz przypadkiem pracy do zrobienia? - odparła zez nużeniem. Mężczyzna kiwnął głową i znów obrócił się do monitorów.
  8. Jessica - Chyba już zdążyłeś zauważyć jak działa ten świat? - spytała marszcząc brwi i wbijając wzrok w chłopaka jednak nie dała mu czasu na odpowiedź mówiąc dalej. - Tu nawet policja czy wojsko nie używa broni palnej od tak a co dopiero my. Mamy do tego prawo tylko w ostateczności, czyli w przypadku zagrożenia naszego życia. Nie potrzebujemy tu kłopotów z prawem. Ale teraz chodźmy dalej - stwierdziła obracając się w kierunku drzwi i opuszczając spokojnie sale. Pomimo że nic nie powiedziała to trochę ją zastanawiały słowa chłopaka. Golding nigdy im nic nie mówił o takich praktykach w gwardii. Czyli więc najwyraźniej kłamał. Crystal zawsze ich ostrzegała, że jest kłamcą jak Celestia a jego pomysły przyniosą nową zagładę ich nowemu domowi. Był słaby a przez jego słabość wszyscy mogli ucierpieć. No, bo jak niby mógł myśleć, że zdoła się porozumieć z tym dawnymi wstrętnymi podmieńcami, barbarzyńskimi gryfami czy prymitywnymi zebrami? Zdradzą go przy najbliższej okazji. Crystal była ich jedyną nadzieją. Dbała o nich i z nią mogli stać się potężni tak jak obiecywała. Poruszając się ponownie w z dłuż korytarza można było teraz usłyszeć dziwne dźwięki jakby pocisków. Nagle zatrzymała się pod kolejnymi drzwiami. - Skoro tak lubisz broń palną to ci się powinno spodobać - odrzekła otwierając drzwi gdzie można było teraz zobaczyć pomieszczenie, które było strzelnicą. Grupy kobiet i mężczyzna w takich samych mundurach jak Cyrus strzelały właśnie do celów nawet nie zwracając uwagi na Jessice i chłopaka tylko skupiając się na strzelaniu. Wszyscy używali tradycyjnej broni palnej. - Zasady takie jak na sali treningowej w wolnych chwilach można tu przychodzić poćwiczyć z pistoletem - odparła znużona spoglądając w swoją dłoń.
  9. Jessica - Ponieważ dopiero zacząłeś tu pracę mam ci pokazać nieco budynek, czyli dziś będziemy mieli zwykłe obchody - stwierdziła ze znużeniem jakby nie bardzo ją cieszyło obecne zadanie. Zaraz również się odwróciła i zaczęła prowadzić chłopaka nadal nic nie mówiąc. Chociaż czasem przyglądała się mu kątem oka, co raczej ciężko było dostrzec. Wyglądało to również jakby robiła to bardziej badawczo niż by nawiązać jakiś kontakt. Jak na razie nie wyprowadzała nowego ochroniarza poza teren korytarzy ochrony, na których byli tylko pokazywała mu każdy ich skrawek, który niewiele się różnił od poprzednich. W końcu zatrzymała się pod jedną z par drzwi, które pchnęła. Jak się okazało była to sala treningowa gdzie nie brakowało najlepszego wyposażenia z siłowni. Były tu również liny do wspinaczki a nawet maty gdzie można było z kimś ćwiczyć typową walkę. Teraz jednak było tu pusto. Nagle stanęła w drzwiach bokiem tak by Cyrus mógł wejść. - To jest sala treningowa. Nasi ludzie zamiast na siłownie często tu przychodzą ćwiczyć, gdy mają chęć. Samo pomieszczenie ma ciebie interesować tylko po pracy, jeśli będziesz oczywiście zainteresowany. Jak sam zauważyłeś do niektórych ćwiczeń choćby walki potrzeba partnera, więc w razie, czego będziesz mógł poprosić kogoś by ci pomógł powinien się zgodzić - powiedziała lekko mrużąc oczy. - Domyślam się, że w Equestrii nie mieliście raczej okazji przechodzić tego typu szkoleń w końcu magia przyjaźni miała zawsze was ochronić - powiedziała ostatnie słowa z wyraźnym niesmakiem.
  10. Słowa profesora były nie dość, że niezwykle pokrzepiające to jeszcze wydawały się niezwykle mądre. Czy jednak mogłem to zrobić? Wciąż w głowie chodziła mi groźba Toma niczym wciąż powracający schemat. Jeśli zrobię coś głupiego Elisabeth ucierpi jeszcze bardziej a to będzie moja wina. Jednak, do kogo miałem się udać? Własna rodzina była przeciw mnie a nawet gdybym nie napisał tego listu nic by to nie zmieniło. W końcu wiele razy słyszałem w domu, jaki to Tom jest niezwykle utalentowany. Nasz opiekun był nim zachwycony a nawet dyrektor nie powiedziałby o nim złego słowa. Został mi tylko ten profesor, który wydawał się mieć pewną niechęć do niego czy jednak mogłem to zrobić? Podniosłem głowę by znów na niego spojrzeć. - Czy jest pan mnie w stanie zapewnić, że zupełnie nikt się nie dowie o tej rozmowie? - powiedziałem dość spokojnie starając się ukryć strach na myśl o tym, co się stanie, jeśli to się ujawni. - Nie mówię tu o wieczystej przysiędze. Chodzi mi tylko o pana słowo, że nikt ani uczeń ani nauczyciel nie dowie się o naszej rozmowie. Jeśli jest mi pan to w stanie obiecać mogę spróbować z panem porozmawiać - odrzekłem nie spuszczając z niego wzroku. Nie byłem pewny czy miał taką możliwość, ale inaczej nie mogłem tego zrobić, jeśli coś by się wydało byłoby tylko gorzej.
  11. Crystal/Felicja Romanis Spętana klacz, gdy poczuła inny rodzaj magii niż do tej pory zdołała otworzyć słabo oczy i ujrzeć to, co się wokół niej działo. Mroczna magia, która wypełniała to miejsce była dla niej okropnie bolesna nigdy się nie czuła tak marnie jak teraz. Gdyby nie pomoc nieznajomej byłoby jeszcze gorzej. A no właśnie gdyby nie obecne wykończenie organizmu najpewniej byłaby w szoku i to nie małym. Księżniczka Luna nigdy dotąd jej nie widziała. Co prawda słyszała, że powróciła, bo musiała ją obserwować ze swego więzienia a przynajmniej jej figurę szachową, ale samą księżniczkę nocy widziała tylko w książkach, gdy była jeszcze wolna a teraz tu stała. Tak bardzo chciała z nią porozmawiać, ale czuła się zbyt słaba by nawet zrobić tak drobną czynność. Natomiast druga klacz zmarszczyła lekko brwi widząc jak jej figury szachowe zostały łatwo pokonane. Wiedziała, że to nie będzie łatwe starcie. Nie była jeszcze gotowa na takie spotkanie. Swego czasu zabrała tyle magii a jednak między nią a tą klaczą była nadal różnica mocy. Musiała zrobić to zupełnie inaczej spróbować zagrać w inny sposób. Wtedy też przyszedł jej pomysł, co może zrobić. Właśnie otworzyła usta, gdy nagle to poczuła. Potworny ból w jej głowie był nie do wytrzymania nie była w stanie utrzymać tego świata bez koncentracji, którą teraz traciła. Spojrzała jak jej kopyto zanika. Zupełnie tego nie przewidziała. Nie sądziła, że w ten sposób ją wyrzuci z tego świata. W końcu całkiem zniknęła a na jej pyszczku można było zobaczyć istną wściekłość nim do tego jeszcze doszło. Zanim Luna jeszcze zniknęła mogła zobaczyć jak spętana klacz upada znów na szachownicę i się do niej delikatnie uśmiecha. - Dzi... dziękuje - powiedziała słabo i ponownie zamknęła oczy chcąc po prostu zasnąć i odpocząć. Crystal nagle otworzyła swe oczy. Nigdy jeszcze nie została tak gwałtownie wyrwana ze swego transu. Czuła się nieco rozkojarzona przez to, co się stało. Powoli uniosła dłoń przed swą twarz i nią delikatnie pokręciła. Dopiero po pewnej chwili, gdy już zdołała się w pełni ocknąć i wtedy też spojrzała na kobietę obok a na widok jej pogardy na twarzy delikatnie się uśmiechnęła. - Coś nie tak? - spytała niewinnie przechylając głowę. - Sądziłam, że przybyła mnie pani przywitać a teraz zastanawiam się czy dobrym pomysłem było odesłanie mojej ochrony, gdy tak nieprzyjemnie pani na mnie patrzy - na niewielką chwilę na jej twarzy, gdy to mówiła pojawił się naprawdę wredny uśmiech.
  12. Striding Rason/Jim Grayson Powoli opuścił budynek przy okazji rozmyślając o tym wszystkim. Powiedziała, że ta cała Crystal walczy teraz z jakąś księżniczką. Zastanawiał się tylko jak niby mogą walczyć. Magii takiej jak w Equestrii nie było w tym świecie. Czyli co urządziły sobie jakieś zapasy? Na dodatek kolejna rzecz, która mu się nie zgadzała to fakt, że ostatni raz widział ją w telewizji, gdy jechała na bankiet z tą całą minister, więc skąd tam teraz nagle jakaś księżniczka? Nic tu nie miało sensu. Spojrzał na magiczne wahadełko z lekkim zdziwieniem patrząc, jaki kierunek mu wskazywało. To było nawet lepsze niż GPS. Magia z pewnością była ciekawsza niż technologia. Zaczął powoli iść w wyznaczonym kierunku. Musiał to sprawdzić a potem zdecyduje czy ma coś zrobić czy na razie tylko obserwować póki, co.
  13. Jessica - Ja i ona mamy odmienne poglądy - odparła sucho już poza gabinetem tak, że Sonya nie słyszała. W jej tonie można było również zauważyć, że niema ochoty na kontynuowanie tego tematu ani najwyraźniej na jakiekolwiek inne rozmowy. Szła w milczeniu ponurymi korytarzami. Nie zatrzymywała się nawet na chwilę nawet się nie obracała by sprawdzić czy Cyrus za nią idzie jakby ją zupełnie nic nie interesowało i chciała mieć to wszystko z głowy. W końcu jednak przystanęła przed jakimiś drzwiami. - To jest szatnia męska - stwierdziła z pewną niechęcią. - Zanim cokolwiek ci powiem musisz się przebrać z wiadomych przyczyn nie wejdę tam z tobą - nagle zamilkła by włożyć dłoń do kieszeni a z niej wyjąc niewielki klucz. - Twoja szafka to numer 40. Tam znajdziesz mundur i pałkę. Gdy będziesz gotowy pokaże ci, co dalej i nie zgub klucza, bo będzie marnie - gdy skończyła mówić podała klucz chłopakowi a sama poszła pod ścianę czekać aż wróci. Wnętrze szatni nie było jakieś, nadzywyczajne. Typowa szatnia z tą różnicą, że dość duża wszędzie wokół szafki o limonowej barwie. Na środku stała drewniana przymocowana ławka a w jednym z rogów było nawet krzesło. Nic, czym warto było się zainteresować widać, że miało to być tylko pomieszczenie by szybko się przebrać i wyjść.
  14. Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska Snow cała zbladła, gdy usłyszała o tym, że ktoś zabijał jednorożce i mogła to być ta cała Crystal. Na jej ciele pojawiła się nawet gęsia skórka widać było, że była przerażona tą opowieścią. Jednak ja sam zmrużyłem oczy. Crystal nigdy otwarcie nie powiedziała ile ma lat na dodatek zawsze wydawała się bardziej chętnie otaczać jednorożcami. Nigdy nie przepadała za dawnymi pegazami i kucykami ziemskimi. Jednak jak miałaby być starsza ode mnie? Według słów księżniczki te zbrodnie działy się przed moim urodzeniem. A jako człowiek wydawała się mi równa wiekiem. Poza tym, co to za niby było zaklęcie i dlaczego w tym celu zabijano jednorożce? Czy to możliwe by to ktoś jej znany robił te zbrodnie a ona starała się to potem naśladować? Ale to też bez sensu w Equestrii nie mieliśmy doniesień o zabójstwach, chociaż w czasie buntów i walk można było nawet tego nie dostrzec. Sam nie wiedziałem, co myśleć. - Crystal nikomu nigdy nie podała swojego wieku z czasów gdy była kucykiem - odparłem w zamyśleniu, na co Snow aż się skuliła w lęku na myśl, że księżniczka może mieć racje, co do tych przeczuć. - Poza tym, co ciekawe bardzo lubi jednorożce głównie z nimi rozmawia inne gatunki kucyków... - zamilkłem na chwilę zabierając myśli. - Czasem miałem wrażenie jakby uważała je za gorsze. Nie jestem też pewien, ale chyba wychowała się w sierocińcu, gdy czasem o nim ktoś wspominał wydawała się wykazywać coś w rodzaju nieprzyjemnych wspomnień - powiedziałem dalej nad tym myśląc, gdy nagle znów się uśmiechnąłem. - Proszę jednak o wybaczenie księżniczko proszę dokończ swą opowieść Korporacja New Medica Hangzhou Chiny - Nie przejmuj się tym - odparła Sonya - W końcu za coś płacimy tej pani - stwierdziła z wyraźną irytacją w głosie, na co druga kobieta zmarszczyła wściekle brwi patrząc jej prosto w oczy. Można było odnieść wrażenie, że trwa między nimi teraz jakaś wewnętrzna walka. Niechęć kobiet mogła być dla Cyrusa ciekawa jednak prawdą było, że obie miały powody do wzajemnej niechęci. Sonya za czasów Equestrii była urzędnikiem pracującym w Canterlocie. Zawsze do końca wierna swej władczyni nawet, kiedy wszyscy uznali, że zginęła ta nadal pozostała jej wierna. Nauczyła się jednak walczyć w tym świecie dzięki pomocy Goldinga. Dlatego też zajmowała tak ważne stanowisko. Nie dość, że szybko nauczyła się różnych metod walki to jej umysł pozwalał jej sprawnie wszystkim zarządzać. Natomiast Jessica była jednorożcem wychowanym w Ponyville. Dawniej pracowała w sklepie i była również oddana księżniczce. Jednak po upadku krainy jej wiara zaczęła zanikać. Winiła księżniczki, że do tego dopuściły. Niestety Golding nie zdążył tego zauważyć za to Crystal była szybsza. Zaczęło się od zwykłych ciepłych rozmów. Następnie zaczęła ją stopniowo przekonywać, że dawna władza była marna tak samo jak idea Goldinga, który powtarzał ich błędy. Na dodatek wmówiła jej, że ten sprowadza na nich zagładę przez sojusze z niegodnymi istotami. W końcu uległa jej całkowicie i widziała władczynię tylko już w Crystal. Uważała, że sprawi, że staną się silniejsi niż kiedykolwiek. Chociaż Sonya nic o tym nie wiedziała to była na nią wściekła, że ta często mówiła otwarcie, że bez księżniczek będzie im lepiej. W końcu Jessica pierwsza opuściła wzrok. - Jestem Jessica - odparła bez entuzjazmu powoli wstając jakby nie miała już ochoty przebywać w towarzystwie przełożonej. - Skoro mamy razem pracować to, choć za mną. Mamy już wyznaczony grafik a ty musisz się przebrać - powiedziała kierując się do drzwi. Sonya cały czas patrzyła na nią ponuro.
  15. Korporacja New Medica Hangzhou Chiny Piętro nie zmieniło się od czasu ostatniego pobytu Cyrusa. Dalej panował tu półmrok. Jedyną różnicą byli teraz inni ochroniarze za oknem. Byli to dwaj mężczyźni, którzy o czymś dyskutowali. Jednak nic nie było słychać najwyraźniej i to okno było dźwiękoszczelne. Drzwi do gabinetu przełożonej pozostawały zamknięte jednak można było zza nich usłyszeć strzępki rozmów. Oba głosy były kobiece i jeden Cyrus mógł rozpoznać, bo już go słyszał w końcu należał do jego przełożonej jednak drugi był jakby bardziej ochrypły i zupełnie nieznany. - Nie mam na to czasu - powiedział nieznajomy głos. - Nie obchodzi mnie to. Ktoś musi go nadzorować a ty akurat jesteś w tej chwili wolna - powiedziała twardo Sonya. - Karol przekazał mi nadzór nad wami, więc masz się mnie słuchać - stwierdziła niemal wściekle. - A może spytajmy Felicje ona też ma tu coś do powiedzenia - odpowiedziała druga z wyraźnym znużeniem. - Niema jej ani Karola, więc na razie ja decyduje o każdym w tym budynku. A może mam do nich zadzwonić i powiedzieć, że się buntujesz? - spytała kierując dłoń ku telefonowi. - Dobra zajmę się tym kotem - powiedziała zaciskając zęby. Po nie długiej ciszy nagle można było usłyszeć krzyk przełożonej Cyrusa. - Cyrus! Skoro jesteś już za drzwiami dołącz do nas! - wrzasnęła Sonya w kierunku drzwi, gdy te się zaczęły odsuwać. Mężczyzna mógł zobaczyć brunetkę o krótkich włosach związanych w mały koński ogon siedzącą naprzeciw przełożonej to ona musiała być tajemniczą rozmówczynią o zachrypniętym głosie. Była bardzo drobna i niepozorna ubrana w mundur ochrony. Wyglądała na bardzo znużoną obecną sytuacją.
  16. Korporacja New Medica Hangzhou Chiny Kobieta ta sama, co wczoraj spojrzała tylko na chwilę na chłopaka i nie kontynuowała kontaktu wzrokowego. Jakby wcale nie miała ochoty tego robić. Otworzyła szufladę biurka, z której wyjęła jakiś nowy folder. Powoli go otworzyła tak by Cyrus nie widział, co jest w środku. Były to jego wyniki badań, które potwierdzały, że jest rodowitym kucykiem. Ponownie zamknęła folder i go schowała by zaraz zajrzeć do laptopa. Jej brwi się delikatnie zmarszczyły, gdy naciskała na kolejne klawisze. - Tak jest pan na liście - stwierdziła nadal spoglądając w laptop i nie podnosząc wzroku. - Jednak z racji tego, że przyszedł pan szybciej musi pan zaczekać pod jej gabinetem. Panna Sonya jest teraz w trakcie spotkania powiadomię ją o pana przybyciu, gdy będzie gotowa wpuści pana. Może pan już tam iść chyba pamięta pan drogę? - powiedziała dalej nie podnosząc wzroku od laptopa. Krzysztof W końcu skończył wkładać ostatnie paczki do samochodu. Gdy wszystkie się znalazły w środku zamknął samochód i wsiadł do środka na miejscu kierowcy pokazując przy okazji dziewczynie by zrobiła to samo. Z chwilą, gdy włożył kluczyki do stacyjki usłyszał jej słowa. Na które nic chwilowo nie odpowiedział. Zamiast tego zaczął powoli wyjeżdżać z budynku. Powodem jego milczenia było zastanowienie się jak odpowiedzieć na pytanie tak by niczego się nie domyśliła. Człowieka łatwo oszukać jednak kucyk kucyka może wyczuć, jeśli odpowie się nieodpowiednio. - Typowe dla was - powiedział z krzywym uśmiechem patrząc na drogę. - Słyszałem, że jesteście strasznie gadatliwe wy, jako kucyki - stwierdził skręcając na jakimś skrzyżowaniu. - Jednak chyba mogę ci odpowiedzieć i zaspokoić twą ciekawość. Zanim wasza kraina połączyła się z naszym światem byłem policjantem w jednostce specjalnej - kłamstwo, którego musiał się trzymać za każdym razem, gdy rozmawiał z kimś z zewnątrz. - W Equstrii natomiast byłem pegazem pracującym w fabryce pogody. Nie brałem jednak udziału w buntach tylko normalnie pracowałem jak każdy. Nie przeszkadzało mi jakoś szczególnie życie kucyka. Zaś, jeśli chodzi o Karola - na chwilę zamilknął zbierając jakby myśli. Prawdą było, że darzył go ogromnym szacunkiem. To dzięki Goldingowi nadal miał misje jednak musiał się trzymać swojego scenariusza. - To ciężki człowiek. Bardzo samotny nie lubi niemal niczyjego towarzystwa. Jednak widać, że ma dobre serce pod tą twardą maską, którą pokazuje wszystkim, na co dzień. Jest dobrym i uczciwym przywódcą jednak lepiej go nie denerwować - znowu odparł z krzywym uśmiechem jakby przypomniał sobie coś zabawnego. Powoli zaczął zbliżać się w kierunku jakiegoś szpitala.
  17. Wciąż przed oczami miałem obraz Elisabeth w skrzydle szpitalnym w uszach dzwoniły mi słowa ze strony Toma. Nie pamiętałem bym czuł się kiedykolwiek tak bezradny jak teraz. Nie wiedziałem, co powinienem zrobić. Każdy mój ruch oznaczał jeszcze większe cierpienie dla niej. Musiałem po prostu wydostać się z tego miejsca było tego po prostu dla mnie za dużo. Miałem wrażenie, że się zaraz uduszę lub zemdleje. Jednak z chwilą, gdy tylko dotarłem do drzwi szybko odkryłem, że są zamknięte. Jednak nie miałem nawet czasu by spróbować je, chociaż otworzyć za pomocą alohomora. A nawet by o tym pomyśleć. Bo gdy tylko stanąłem przy tych drzwiach doszedł do mych uszu znajomy głos. Powoli obróciłem się ku jego źródłu. Profesor Dumbeldore opiekun Gryfonów był ostatnią osobą, jaką spodziewałem się napotkać na drodze. Wiedział już o wypadku Elisabeth? Wieści szybko się rozchodziły. No właśnie, ale według Elisabeth i on nie przepadał za Tomem. Może on jedyny mnie wysłucha? A co jeśli Tom się dowie i ponownie ją ukarze w jeszcze gorszy sposób? Po prostu nie wiedziałem, co zrobić. Powoli w końcu jednak zdecydowałem się obrócić w stronę profesora będąc bladym jak ściana. - Nie jest pan w stanie mi pomóc - powiedziałem bardzo cichym podłamanym głosem. - Nikt mi nie uwierzy a ja sam już nie wiem, co mam robić - mówiłem coraz bardziej podłamany. Czy to było normalne, że użalałem się przed nauczycielem, który był opiekunem innego domu? Jednak musiałem w końcu komuś coś powiedzieć a nie sądziłem by profesor Slughorn, chociaż mnie lubił chciał mnie słuchać w tej sprawie a tym bardziej uwierzyć. Ponownie otworzyłem usta kontynuując. - Czy chciał pan kiedyś kogoś chronić a jednak każda próba skazywała te osobę na jeszcze gorsze cierpienie? - spytałem tym razem niezwykle poważnie patrząc na profesora.
  18. Crystal Nie takiej reakcji się spodziewała. Jednak miała racje Celestia była niczym szkodnik, który tłamsił prawdziwą moc kucyków tymi żałosnymi hasłami. Miłość czy przyjaźń słabe bezużyteczne części charakteru kucyków, które tłamsiły potęgę. Nigtmare Moon jedyna klacz, przed którą czuła szacunek stała się tak żałosna jak jej siostra. Każde jej słowo doprowadzało ją wręcz do furii. Czy ona nie rozumiała, czym teraz była? Na dodatek określanie jej, jako nikt?! Miała być gorsza od tego żałosnego nic nie wartego strzępka przeszłości?! Nic jednak nie zdążyła zrobić, gdy poczuła potężne uderzenie magii. To uderzenie odrzuciło ją na drugi koniec szachownicy. Jednak Crystal nadal stała na kopytach i teraz wyglądała na naprawdę wściekłą. - Nie chciałam tego, ale skoro tak chcesz to skończyć - powiedziała zaciskając zęby, gdy jej róg otoczyła aura a moc była tak potężna, że nawet oczy stały się przesiąknięte mocą. Magią, którą zabierała od tak dawna wszystkim swym ofiarom. Wiedziała jednak, że jej przeciwnikiem jest księżniczka i to nie byle, jaka. Musiała uważać jeden błąd oznaczał porażkę. W jednej chwili wszystkie figury szachowe zniknęły i pojawiły się, przy Crystal. Natomiast Luna została sama z nieprzytomną klaczą. Sama Crystal stała na miejscu królowej, bo tak chciała być widziana przez innych. - Zawsze lubiłam szachy strasznie mi przypominają życie. A więc księżniczko znaj moje dobre serce. Ty i ten żałosny bezużyteczny byt przeciw mnie i mojemu światu. Pokaże ci jak słaba się stałaś przez swą siostrę. Chociaż... - powiedziała z wrednym uśmiechem i nagle łańcuchy, które trzymały nieprzytomną klacz się napięły bardziej unosząc klacz w górę tak, że wszystkie jej mięśnie były napięte do tego stopnia, że aż lekko jęknęła z bólu. Na tym się jednak nie skończyło. Nagle przed Crystal znów pojawił się róg, Sombry który wylądował na jej szyi a na jej grzbiecie pojawiła się szata podobna do tego mrocznego kucyka. - Nie jestem nim, ale szybko się uczę - powiedziała z chytrym uśmiechem a figury zmieniły swą formę na czarny kryształ. - Pokaże ci jak potężna jestem przy tym bezużytecznym bycie, który potrafi tylko jęczeć nad swym losem! - powiedziała wściekle wysyłając trzy pionki przeciw samotnej Lunie. Jednak nie poruszały się jak zwykłe figury szachowe tylko szły cały czas na przód nie zatrzymując się i kierując na władczynię nocy. Druga klacz nie była w stanie nic zrobić w aktualnej sytuacji wisząc w powietrzu będąc nieprzytomną. Natomiast właścicielka szachownicy otoczyła się tarczą na wszelki wypadek patrząc na ruchy swych figur. Krzysztof Mężczyzna nic nie odpowiedział na uwagę dziewczyny kierując ją do samochodu. Tylko lekko wzruszył ramionami idąc dalej. Powoli zaczął dochodzić na miejsce gdzie stała typowa biała furgonetka dostawcza. Było tu pięcioro ludzi, którzy załadowywali skrzynie do samochodu. Wszyscy ubrani w typowe stroje robocze z naszywką korporacji. Ciężko było określić, co jest w pudłach, które ładowali jednak po dźwiękach szkła, w co niektórych można było się domyślić, że mogły to być jakieś leki. Nikt nawet nie zwrócił uwagi na dziewczynę i mężczyznę będąc zajętymi swą pracą. Krzysztof bez słowa skierował się do skrzyń i zaczął je ładować do wozu. - Też zacznij ładować - powiedział twardo do dziewczyny podnosząc kolejne skrzynki. - Im szybciej się uporamy tym szybciej wyruszymy - powiedział od niechcenia dalej ładując towar. Nadal nie był pewny jak przebiegnie ich współpraca. Na dodatek miał wrażenie, że mogą być z nią jakieś problemy. A może był zbyt drażliwy? Sam już nie wiedział.
  19. Sonya - Nie obchodzi mnie, co robisz prywatnie - stwierdziła dość niemiłym głosem. - Możesz być, czym tam sobie chcesz dopóki nie szkodzi to reputacji korporacji - powiedziała przewracając spokojnie kolejne strony w folderze. - Jednak w pracy ktoś musi cię mieć na oku. Nie podlega dyskusji, że nasza korporacja cieszy się największym szacunkiem na świecie a ja nie mam zamiaru pozwolić by ktoś zniszczył to, co tyle lat budowaliśmy. Nie chce również stracić własnej głowy za wygłupy pojedynczej jednostki - odrzekła twardo. - Co do twojego poprzedniego pytania zapewniam, że nawet byś nie zdążył strzelić. Jeśli jednak nie wierzysz naszym zabezpieczeniom zawsze możesz spróbować jednak nie odpowiadam za to, co się stanie - powiedziała jakby z wyzwaniem i krzywym uśmiechem. Nagle zatrzymała się na pewnej stronie. - A więc partnerka? Chyba mam kogoś odpowiedniego do współpracy z tobą. Z mojej strony to chyba będzie wszystko. Jeśli masz jakieś pytania zadawaj śmiało, jeśli nie możesz wrócić do domu i zameldować się u mnie o 8 rano jutro. A jeszcze jedna sprawa nie toleruje spóźnień zwłaszcza pierwszego dnia. Uprzedzam na wszelki wypadek
  20. Sonya - Pizze sami sobie zamawiają nasi pracownicy. Stołówka preferuje kuchnie wegetariańską z powodu upodobań naszej właścicielki - stwierdziła ze znużeniem patrząc na broń mężczyzny i pozwolenie. - Skoro masz pozwolenie i możesz z tym chodzić nie widzę problemu. Jednak pamiętaj każde nadużycie tego typu broni będzie karane. To nie jest środek wojny tylko cywilizowany kraj - powiedziała sięgają do szuflady w biurku gdzie wyjęła jakiś folder, który zaczęła przeglądać. - Jeśli chodzi o nasze zabezpieczenia nie przejmuj się. Jeśli ktoś tu wniesie nóż kuchenny będziemy o tym wiedzieć - stwierdziła przeglądając folder. - Zaraz pewnie powiesz, że o twoim pistolecie nie wiedziałam. Niestety jesteś w błędzie. Sprawdzam cię od samego początku robiąc twój profil psychologiczny czekałam aż go ujawnisz lub zrobisz coś głupiego typowe ryzyko zawodowe, które podejmuje czasem jak się nudzę - powiedziała wzruszając ramionami. - Jak już powiedziałam nie pozwolę ci tu latać samemu nie mamy do ciebie zaufania. Więc muszę ci wybrać partnera. Pytanie brzmi czy jesteś mężczyzną, który preferuje współprace z innym mężczyzną. Może lubisz pogadać sobie o sporcie czy o innych waszych męskich sprawach a może jesteś seksistą lub homoseksualistą i dlatego wolisz współprace z innym facetem. A może jednak wolisz współpracować z kobietą lub jest ci to zupełnie obojętne. Nie wiem sam powiedz, z kim byś wolał pracować
  21. Sonya - Każdy tak mówi - powiedziała pierwszy raz chyba posyłając uśmiech jednak ciężko było określić czy to coś dobrego. - Prawdą jest, że czas pokaże, na którym stanowisku nam bardziej odpowiadasz. Poza tym, gdy niema pracy w terenie nie ma zmiłuj będziesz siedział i patrzył w kamery jak każdy z nas - odrzekła, gdy na chwilę kątem oka zwróciła się na ekran swojego laptopa na biurku i zmarszczyła brwi szybko go zamykając. Ponownie spojrzała na mężczyznę a jej wzrok wrócił do starej normy jakby nic się nie stało. - Standardowym wyposażeniem naszych ludzi jest mundur z naszywką korporacji na kurtce a całość składa się z kurki, czapki, spodni i butów. Oczywiście przewidziana jest też kamizelka kuloodporna na różne wypadki - stwierdziła spokojnie dalej mówiąc - standardową naszą bronią są pałki teleskopowe są częścią naszego wyposażenia i w odpowiednich rękach stanowią groźną broń. Jednakże, jeśli masz pozwolenie możemy ci również dać jakiś pistolet na wszelki wypadek. A więc masz pozwolenie?
  22. Sonya Kobieta bez słowa zaprowadziła znów chłopaka do windy po drodze mijają ponownie pokoje, w których byli naukowcy. Jeden nawet wyszedł a na jego fartuchu były liczne czerwone plamy przypominające krew. Zniknął jednak bardzo szybko w innym pokoju obok nawet nie zwracając uwagi na dwójkę ludzi przechodzących korytarzem. Jedno było pewne pokoje były dźwiękoszczelne gdyż nie było nic słychać z rozmów ludzi. Gdy tylko znaleźli się w windzie kobieta znów nacisnęła guzik tym razem pojechali dwa piętra wyżej. Gdy tylko wysiedli można było zauważyć, że charakterystycznym dla całego pomieszczenia jest spory pół mrok. Było tu niewiele światła. Na dodatek cały ten korytarz przypominał obszerny garaż. Wokół było tylko kilka par drzwi. Co ciekawe było tu mnóstwo kamer tak jak by one strzegły bezpieczeństwa w tym pomieszczeniu a nie ludzie. Kobieta nadal nic nie mówiła tylko cały czas szła przed siebie. Gdy tak się poruszali Cyrus mógł zobaczyć dwójkę ochroniarzy w jednym pomieszczeniu jakiś chłopak i dziewczyna siedzieli przy kamerach monitoringu i przy okazji jedli pizze. Kobieta w końcu się zatrzymała przed kolejnymi drzwiami, które zaraz otworzyła. Pomieszczenie było znacznie jaśniejsze od ponurego korytarza. Przypominało eleganckie biuro. Na jednej ze ścian nawet wisiał wielki portret Felicji Romanis. Sama kobieta skierowała się za biurko i za nim usiadła kładąc dłonie pod brodą. - Siadaj - powiedziała twardo wskazując na krzesło na przeciw. - To jest moje biuro i tu dokończymy dalszą rozmowę - stwierdziła spoglądając na chłopaka twardym głosem. - Na początek pomieszczenie, które niedawno minęliśmy to główny plac ochrony. To tutaj przebywamy, gdy nie mamy zadań w terenie i kierujemy całym systemem alarmowym. Takimi jak alarmy, kamery czy roboty wartownicze. Nie myśl jednak, że to jedyne źródło zasilania. Lokalizacja zapasowych jest tajemniczą. Więc na początek bardziej wolałeś prace w terenie czy przy tego typu zabezpieczeniach?
  23. Sonya Mężczyzna zdawał się nie zwracać uwagi na bliznę, gdy zbliżał się do chłopaka. Sama kobieta stała z boku przyglądając się temu dość niechętnie. Jakby musiała tu być a miała znacznie ciekawsze zajęcia. Igła wbiła się zaraz w skórę chłopaka a gdy pobrano próbkę lekarz się odsunął i przyłożył wacik do ręki, z której pobrał krew. Następnie powoli się odsunął zabierając próbkę do jakiejś szafki. Gdy ją otworzył można było tam zobaczyć setki takich próbek. Wszystkie ułożone w alfabetycznie. Na jednej z nich nawet było napisane imię jego przełożonej. - Proszę dociskać wacik i się nie przeciążać przez jakiś czas - powiedział mężczyzna już się nie odwracając tylko wkładając próbkę. Kobieta spojrzała natomiast twardo na chłopaka. - Idziemy - powiedziała równie twardym głosem. - To mamy z głowy teraz pokaże ci sektory, w których działamy - stwierdziła nie czekając tylko kierując się znowu do drzwi. Jedno było pewne z pewnością nie należała do rozmownych osób. Chłopakowi jej zachowanie mogło nawet zapewne przypominać zachowanie dawnej gwardii Equestrii, która zwykle mało mówiła i robiła to, co im, na co dzień kazano.
  24. Striding Rason/Jim Grayson Miał jakieś dziwne przeczucie do tego, co mu powiedziała. Miał wrażenie jakby chciała go wykorzystać. Zaczynał powoli odnosić wrażenie, że wszyscy uważają go za swoją figurę, która zrobi bezmyślnie, co się mu powie. Jeśli jednak tak myśleli to byli w dużym błędzie. Jednak na wszystko przyjdzie czas. Wiedział, że musi mimo wszystko uważać na każdą propozycje ze strony tej kobiety. Na dodatek nie odpowiedziała mu czy to Twilight aktualnie walczy. Mimo wszystko chciał to sprawdzić może nie ujawnić się przed obliczem księżniczki, ale zobaczyć chociażby czy zagrożenie ze strony Crystal dobiegło końca. - Nie przywołuj mnie do gwardzisty, bo już nim nie jestem. Nie mam żadnego obowiązku nikomu pomagać robię to, kiedy sam chce - powiedział chwytając wahadło. - Zastanowię się, co zrobię jednak nie oczekuj nie wiadomo, czego. Zorientuje się w sytuacji a potem pomyślę, co dalej - powiedział twardo obracając się w stronę drzwi i idąc do nich. Mimo wszystko chciał być pewny czy coś się jej nie pomieszało. Ciężko mu było uwierzyć by jakaś księżniczka tu była i na dodatek spotkała Crystal to za duży zbieg okoliczności by był jak dla niego. Sonya Kobieta nic nie powiedziała tylko lekko kiwnęła głową, gdy nagle winda stanęła. Powoli wyszła pierwsza kierując się w z dłuż korytarza lekko oświetlonego jak w jakimś szpitalu. Idąc w głąb korytarza można było zobaczyć liczne szyby na ścianach i pracujących za nimi laboratorantów. Ci nawet zdawali się nie zwracać uwagi na mężczyznę i kobietę poruszających się korytarzem zajęci badaniami. Zatrzymała się w końcu pod jedną z par drzwi i nic nie mówiąc nacisnęła na klamkę. Pokój, do którego weszła przypominał zwykły gabinet lekarski był mocno oświetlony i wszędzie unosił się zapach leków. Za biurkiem siedział mężczyzna w kitlu o średnim wieku wpatrując się w mikroskop. Dopiero, gdy kobieta weszła do środka podniósł wzrok. - Przyprowadziłam ci dawnego kucyka - powiedziała dość znużonym tonem. Mężczyzna o lekkim zaroście i niewielkiej łysinie spojrzał na chłopaka. - Rozumiem - powiedział wstając i kierując się do jednej z szuflad po strzykawkę i rękawiczki. - Możesz usiąść - powiedział do chłopaka pokazując mu przy okazji krzesło. - Odpręż się podciągnij rękaw to długo nie potrwa
  25. Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska Ciekawe rzeczy padły z ust księżniczki trzeba było przyznać. A więc moja kuzynka nie została znaleziona przez księżniczkę a te całą Magdę? Co jeszcze ciekawsze ta kobieta zdawała się wyróżniać na profilu swojej rasy. Widziałem wielokrotnie wystąpienia panią premier a zawsze potępiałem jej działania zamiast doszukać się w nich drugiego dna. Straciłem wiarę w księżniczkę i uwierzyłem, że nie żyje a człowiek odkrył to tak szybko. Na dodatek miałem dług wobec tego człowieka, bo najwyraźniej uratowała Snow. A jednak człowieka pozostanie człowiekiem. Urodziła się na tu i należała do tego świata. Człowiek nigdy więcej nie powinien przekroczyć progu naszej krainy. Zbyt wiele złego już się stało by robić ustępstwa. Snow nagle skierowała swój wzrok na mnie a w jej oczach ujrzałem smutek. - Golding nie - powiedziała z wyraźnym smutkiem w głosie. - Ona taka nie jest - spojrzałem jej prosto w oczy po tych słowach. Nie było nic dziwnego dla mnie w reakcji Snow. Porozumiewaliśmy się bez słów zawsze tak było. Ona rozgryzła mnie już dawno i zawsze wiedziała, co mi chodzi w głowie. - Ale jednak to człowiek... - nie dane było mi dokończyć, bo Snow zaczęła dalej mówić. - Więc spytam cię inaczej - powiedziała teraz bardziej twardo niż wcześniej i również wbiła swój wzrok w mój. - Czy kucykiem czyni nas to, kim się urodziliśmy czy to, co mamy w naszych sercach? - mrugnąłem kilkukrotnie nie wiedząc, co powiedzieć. Zawsze wiedziała jak mnie podejść. - Nie oceniaj kogoś, kogo nie znasz przez pryzmat jego urodzenia. Ja znam Magdę jest moją przyjaciółką najlepszą, jaką kiedykolwiek miałam. Nawet w Equestrii żadna nie była mi tak bliska a nie znam jej wcale tak długo. Ja to w niej widziałam ona pasuje do nas. Nawet jestem gotowa jej pomóc dopasować się do naszego świata by pasowała jeszcze bardziej o ile będzie tego chciała. Czy sądzisz, że ktoś taki mniej zasługuje na nazywanie go kucykiem niż taki Sombra czy ta twoja Crystal, o której księżniczka powiedziała, że jest zła? - Być może i masz racje mimo wszystko nie sądzę bym pozostał ufny w stosunku do niej. Ludzie zbyt wiele złego zrobili naszej krainie - Więc poznaj ją a potem oceń jestem pewna, że zmienisz o niej zdanie - powiedziała twardo - Cóż jestem jej w pewnym sensie coś winien - nagle jednak moje oczy się zmrużyły i znów skierowały na księżniczkę. - Postaram się nie podważać twojej decyzji o tej Magdzie księżniczko nawet, jeśli po spotkaniu jej nie zmienię zdania. Nic nie poradzę, że czasy wojny pozostawiły we mnie blizny, które są teraz tak głęboko zakorzenione. Jednak Snow w czasie naszej sprzeczki przypomniała mi o czymś, o co chciałem spytać wcześniej - zamilkłem na chwilę by zebrać myśli. - Stwierdziłaś wcześniej księżniczko, że Crystal wydaje ci się być bardzo złym kucykiem i masz na temat niej pewną teorię. Więc pozwól, że spytam czy uważasz, że to przez ten jej rasizm jest taka zła czy chodzi o coś więcej? I co to za teoria, jeśli mogę spytać? Sonya Gdy tylko mężczyzna znalazł się wewnątrz windy drzwi do niej się natychmiast zamknęły. Kobieta tylko nacisnęła guzik, który sugerował, że jadą do podziemi. Sama winda była niezwykle nowoczesna nie było nawet można odczuć było jazdy. Sama kobieta wydawała się badawczo przyglądać nowemu pracownikowi. W jej spojrzeniu można było nawet dostrzec pewien brak zaufania i chłód. Jednak ciężko było ocenić czy było to u niej normalne czy taka była jej reakcja na nowego pracownika. Nagle jednak otworzyła usta. - Nazywam się Sonya tak na przyszłość - powiedziała twardo. - Gdy niema Karola jestem twoją przełożoną, więc z każdym problemem przychodzisz do mnie - stwierdziła mrużąc oczy. - Zanim dojedziemy powiem ci parę rzeczy. Pamiętaj, chociaż Felicja Romanis zarządza New Medica to sprawy ochrony są w rękach Karola. Nawet nie sądzę byś kiedykolwiek miał okazje ją spotkać. Zapewne już zobaczyłeś w mediach, że to kobieta o złotym sercu jest jednak bardzo również zajęta, dlatego sprawy bezpieczeństwa jej raczej nie interesują skoro musi nadzorować wszystkie badania, jakie prowadzimy. Karola też tu za często niema ma swoje sprawy, więc najczęściej będziesz widział mnie. A więc żebyśmy się zrozumieli nie szukam przyjaciół. Nie obchodzi mnie jak będziesz mnie nazywał i co o mnie myślał masz tylko wykonywać polecenia. Nie spodziewaj się tu akcji rodem z filmów akcji. Praca ochroniarza polega na monitorowaniu. Bezpiecznemu dowożeniu towaru do wyznaczonych miejsc itp. Zwykle to bardzo nudna robota. Ponieważ jesteś nowy i nie możemy ci jeszcze ufać wyznaczę ci partnera lub partnerkę wyszkolą cię i będą obserwować. Teraz jedziemy na badania krwi. Mam nadzieje, że nie boisz się igieł to standardowa procedura. A więc masz jakieś pytania? - spytała bacznie przyglądając się mężczyźnie.
×
×
  • Utwórz nowe...