Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska Na słowa Lust pierwsza na nią podniosła wzrok Snow. Ciężko było określić coś po jej minie. Jednak myśli, jakie krążyły w jej głowie atakowały ją z każdej strony. Czyli Anna naprawdę była dawniej podmieńcem? Czy Golding o tym wiedział? Nagle coś innego przyszło jej do głowy. Czy Anna, jeśli była podmieńcem mogła być również Forest Song? Szybko pokręciła głową jednak porzucając te myśl. To było niemożliwe i nie chciała w to wierzyć. Ja sam natomiast również skierowałem swój wzrok na Lust trzymając dłonie pod brodą i delikatnie mrużąc oczy na jej pytanie. Czy wydanie tych informacji było jak zerwanie sojuszu między mną a podmieńcami? To mnie teraz zastanawiało. Wiedziałem jednak, że jeśli jej nie powiem będzie tylko gorzej. Lust była wysoko postawiona w hierarchii podmieńców. Wiedziałem o tym już w Equestrii. Pamiętałem jej oddanie królowej. Więc dziwił mnie nieco fakt, że teraz była do niej tak negatywnie nastawiona, gdy wcześniej jej zawsze broniła. Co się takiego stało tutaj? Po dłuższym rozmyślaniu postanowiłem odpowiedzieć na jej pytanie. To były w końcu sprawy między podmieńcami, które jeśli tak pragnęła mogły sobie wyjaśnić, chociaż nie bardzo tego chciałem. - Rose Drink - powiedziałem w zamyśleniu. - Takiego imienia używała, gdy udawała kucyka i aktualnie też go używa. Nie posiada ludzkiego gdyż wszystkie stworzenia, które nie były dawniej kucykami łatwo zauważyć w tłumie. Poza tym nie akceptują swojej przemiany, więc nie chcą mieć z ludźmi nic wspólnego - odrzekłem spokojnie. - Wiem, że dawniej była trutówką jednak więcej nie jestem ci w stanie powiedzieć nie wnikałem w jej przeszłość tak głęboko - na chwilę zamilkłem by złapać oddech. - Musisz jednak wiedzieć, że podobnie jak inni przywódcy obecnych ras w organizacji jest teraz w Chinach jednak sądzę, że to będzie lepiej wyjaśnić to po opowieści księżniczki. No i jeszcze jedna sprawa może nie być zachwycona twoim widokiem - miałem tu na myśli upodobnienie Lust do ludzi. Gdy skończyłem mój wzrok znów powędrował na księżniczkę. Podobnie jak zresztą Snow, która na razie wolała to przemilczeć. Striding Rason/Jim Grayson Mężczyzna otworzył szeroko oczy na jej słowa jednak nie te o chaosie a o drugiej sprawie. Władczyni harmonii walczyła ze złymi oczyma? Czyli chodziło ją o Twilight Sparkle? Czy to ona walczyła z Crystal? Jednak z tego, co pamiętał jej potęga polegała na elementach. Czy bez nich ma szansę z kimś tak bezwzględnie złym? Na dodatek według jej słów to mogła być jego szansa by odzyskać kontrolę, ale co jeśli przegra te potyczkę? Jego nadzieja będzie stracona. Chwilę pokręcił głową by wyrzucić z siebie natłok myśli. - Chcesz powiedzieć, że Twilight teraz walczy z Crystal? - powiedział nagle odskakując jak poparzony na samą myśl. - Nie chcesz jej jakoś pomóc? Co zrobisz, jeśli przegra? Wiesz, że Crystal stanie się wtedy jeszcze potężniejsza - powiedział teraz z wyraźną paniką w głosie. Widział w jej przeszłości jak ta pochłania magię jednorożców a co się stanie jak pochłonie magię młodego alicorna? Czy ona właściwie mogła to robić, jako człowiek? Teraz zresztą nie czas na takie pytania, gdy każda sekunda się liczyła. Zaczął kierować się ku swoim rzeczom nie mógł tego tak zostawić. Nagle jednak znów obrócił głowę w jej kierunku. - A co z tobą? Sama chciałaś trafić do Equestrii. Nie chcesz też tego załatwić? - powiedział teraz skupiając na niej swój wzrok. Korporacja New Medica Hangzhou Chiny Kobieta na każdą odpowiedź mężczyzny tylko coś notowała na kartce i lekko potakiwała głową. Czasem zdarzyło jej się tylko dodać "yhym" po każdym jego słowie. Gdy skończyła schowała kartkę do jakiegoś folderu by zaraz nacisnąć jakiś guzik na biurku. Nic nie powiedziała już przerzucając kolejne kartki do schowka. Dopiero po około 5 minutach do biurka zaczęła kierować się jakaś kobieta o bladej cerze. Była całkiem szczupła po wyglądzie można było pomyśleć, że ma około 28 lat nie więcej. Sama ubrana była w ciemny strój. Na torsie natomiast widać było jej kamizelkę kuloodporną. Przy spodniach miała mały pistolet. Natomiast jej blond włosy były uczesane w koński ogon. Sama ich długość była średnia. Jej głowę zdobiła czarna bejsbolówka. Spojrzała na mężczyznę zielonymi oczami by zaraz skierować wzrok na kobietę za biurkiem. - Chciałaś czegoś? - powiedziała niechętnie - Tak to jest pan Cyrus zgłosił się do pracy w ochronie jak wiesz Karola niema, więc ty musisz się tym zająć - kobieta spojrzała dość niechętnie ponownie na mężczyznę, po czym znów skierowała swój wzrok na dziewczynę z recepcji. - Rozumiem - nagle wyjęła z kieszeni jakąś małą zawiniętą notatkę i podała rozmówczyni. - Zanim zapomnę wiesz sama, co to jest? - dziewczyna skinęła głową w lekkim napięciu. - Dobrze ma to być wysłane, do 16 bo wiesz, jakie może być to ważne - dziewczyna szybko schowała papier do szuflady i znów zaczęła grzebać w komputerze. Kobieta w mundurze znów skierowała swój wzrok na mężczyznę. - Dobra skoro to mamy z głowy idziemy - powiedziała tak jak by to był rozkaz i nie chciała słyszeć odmowy. Zaczęła iść w kierunku windy spokojnym krokiem.
  2. Korporacja New Medica Hangzhou Chiny Kobieta o długich ciemnych włosach rozpuszczonych tak, że spadały po całych jej plecach. Sama ubrana była w czarny sweter i jeansy. Na nosie natomiast miała typowe okulary. Jej cera była naturalna ani niezbyt opalona ani też blada. Na plakietce z imieniem widniało imię Julie. Co ciekawe nie wyglądała na Azjatkę a bardziej na Europejkę jak zresztą wszyscy okoliczni pracownicy. To mogło dawać do myślenia chociażby, że najwyraźniej pracownicy są przeważnie sprowadzani zza granicy. Kobieta dość niechętnie podniosła swoją głowę z nad ekranu komputera, nad którym nad czymś pracowała i zmrużyła delikatnie oczy patrząc na mężczyznę. - Rozumiem - powiedziała zaglądają do szuflady, którą właśnie otworzyła i wyciągnęła z niej folder. - Według dokumentacji jest pan dawnym Equestrianem, który stara się o pracę ochroniarza w naszej rodzinie - stwierdziła nie podnosząc wzroku z nad teczki. Dopiero, gdy skończyła mówić skierowała swój wzrok na mężczyznę. - Szefem ochrony naszej korporacji jest Karol Patris niestety niema go tu aktualnie. Jednak to nic straconego mamy kogoś, kto pana sprawdzi - mówiła przyglądając się mężczyźnie jakby chciała go prześwietlić wzrokiem. - Jednak wszystko po kolei - zamilkła na chwilę krzywo się uśmiechając. - Jak pan zapewne wie nasza korporacja od niedawna zatrudnia rodowitych Equestrian tak jak to powiedziała w wywiadzie nasza założycielka Felicja Romanis. Jednak proszę się nie martwić nie było to spowodowane pobudkami rasistycznymi a raczej ostrożnością. W każdym razie zadam panu parę pytań a potem dalej się panem ktoś zajmie - powiedziała wyciągając jakiś dokument z szuflady i długopis. - A więc czy jest pan zarejestrowany? Gdzie pan mieszkał w Equestrii? Jakiej pan był rasy będąc kucykiem? I gdzie pan do tej pory mieszkał, jako człowiek? - spytała trzymając długopis nad dokumentem i czekając na odpowiedź mężczyzny.
  3. Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna podniosła głowę na słowa swojej władczyni. Wielokrotnie słyszała, jakim jest ona wcieleniem dobroci, ale teraz sama tego doświadczyła. Księżniczka, która była kimś znacznie wyżej nad nią nie denerwowała się o jej podekscytowanie. Była niczym matka dla swych dzieci. Tak bardzo się cieszyła, że tu z nimi była. Ja sam natomiast położyłem dłonie pod brodą. Nie mogłem w to wszystko uwierzyć. Nasze księżniczki a nawet mój dawny kapitan gwardii a w tym i inni równie ważni dla naszego świata byli tu cały czas z nami a ja nawet o tym nie wiedziałem. Nie do końca jednak potrafiłem zrozumieć, dlaczego księżniczka szuka Speciosy. Ta dwulicowa zdrajczyni zasłużyła sobie na najgorsze, co mogło ją spotkać. Jednak najbardziej byłem załamany faktem, że tyle czasu walczyłem z całym procesem rejestracji nie do końca wiedząc, czym jest. Gdybym nie był tak głupi. Kilka chwil trwała krępująca cisza aż w końcu ponownie otworzyłem usta. - Powiedziałaś księżniczko naprawdę zdumiewające rzeczy, które mnie zaskoczyły - powiedziałem w lekkim zamyśleniu. - A myślałem, że po tym, co już mi powiedziałaś nic mnie więcej nie zaskoczy - stwierdziłem spokojnie by lekko westchnąć i znów zacząć mówić. - Może zacznę od początku. Nasza organizacja liczy kilkaset tysięcy dawnych Equestrian. Wszyscy oni pragną powrotu dawnego życia i jestem pewny, że pójdą za tobą księżniczko, gdy tylko im o wszystkim powiem - nagle jednak zmarszczyłem delikatnie brwi jednak bardziej w zastanowieniu niż zdenerwowania. - Gryfy i zebry na pewno się ucieszą, że ich władcy tu są. Jednak nie wiem, co będzie z podmieńcami - powiedziałem znów się lekko zastanawiając. - Ich obecna liderka w organizacji tak jak podmieńce, które za nią idą chcą powrotu, Chrysalis. Szukają jej niemal cały czas. One nie chcą nowej władczyni jej następczyni. Pragną by powróciła ona. Miałem nadzieje, że pani będzie wiedzieć gdzie jest jednak nie wiem jak zareagują, gdy im powiem, że najpewniej już nie żyje - na niewielką chwilę mój wzrok powędrował na Lust. Wiedziałem, że nawet ona by się z nią nie dogadała w tej kwestii. Choćby, dlatego że pozbyła się swych kłów. Obecna liderka, podmieńców, z którymi działałem nienawidziła swych braci i sióstr, którzy zapominali, kim są i starali się upodobnić do ludzi. Mój wzrok znów wrócił na księżniczkę. - Sam wiele razy próbowałem nawiązać współprace ze smokami jednak za każdym razem mi odmawiały. No i chyba nie bardzo lubiły Crystal. Wiem tylko, że już przyjęły czyjąś ofertę pomocy - uśmiechnąłem się lekko w kierunku księżniczki. - Zakładam twoją księżniczko. Nie rozumiem jednak, po co szukasz Speciosy. Ona jest zdrajczynią. Ma, czego chciała sama dokonała wyboru. Nie jesteś za nią odpowiedzialna księżniczko i czy jesteś pewna tego człowieka, który rządzi Ameryką? Sądzisz, że nas nie zdradzi? - nagle do rozmowy znów wtrąciła się Snow jakby się obudziła z transu po wszystkim, co usłyszała. - Wiedziałam Magda też jest kucykiem - powiedziała z uśmiechem. - Nie powiedziała mi prawdy żeby nic się zapewne nie wydało, ale to zrozumiałe - na chwilę skierowałem swój wzrok na Snow. Jaka znowu Magda? O czym ona znowu mówiła? Crystal Wpatrywała się ze znużeniem jak to słabe dawne wcielenie jej ciała wrzeszczało z bólu. Nawet nie zwracała na to najmniejszej uwagi tak jak by to była zwykła czynność. W końcu przestała i rzuciła nią bardzo boleśnie o ziemie niczym szmacianą zniszczoną lalką. Jedyną oznaką, że klacz nadal żyła były tylko ruchy ciała przy oddychaniu. Patrzyła na nią ze znużeniem. Najwyraźniej naprawdę nic nie wiedziała i nic nie zrobiła. Więc to wszystko musiało jej się wydawać. No nic teraz przynajmniej była pewna. Na razie była jej jeszcze potrzebna, dlatego nie zabiła jej. Zresztą to kwestia czasu nim całkowicie zniknie a ona będzie kontrolować ciało w pełni. Wtedy jednak stało się coś, czego nie przewidziała. Nawet nie zdążyła zareagować, gdy została odepchnięta przez kogoś. No właśnie ktoś wszedł do jej świata, ale jak? Zacisnęła wściekle zęby i wtedy otworzyła szeroko oczy. A więc to tak? Spojrzała na figurę szachową kobiety, z którą jechała samochodem a teraz na osobę, która przed nią stała. Nigdy by się tego nie spodziewała. Sama Nightmare Moon niestety w swej słabej postaci, ale jednak klacz, którą swego czasu podziwiała. Nagle na jej twarzy pojawił się uśmiech a róg Sombry się ulotnił, gdy zaczęła spokojnie iść w kierunku klaczy. - To zaszczyt poznać samą wielką Nigtmare Moon - powiedziała nie zatrzymując się. W międzyczasie z ust wykończonej klaczy leżącej za księżniczką wydostały się dwa słowa. Były strasznie słabe i tak ciche, że ledwo można było je usłyszeć a brzmiały. - Chce... Umrzeć... - Na co tylko druga klacz spojrzała na nią ze znużeniem. - Nie warto księżniczko jest nic nie warta - powiedziała od tak. - Jest żałosna i słaba zawsze była. Nawet własna matka się jej pozbyła, bo nic nie znaczyła - mówiła z wyraźną drwiną w głosie. - Pomimo że wyglądamy podobnie nie jesteśmy takie same. W sumie nawet nie jesteśmy tą samą osobą - stwierdziła spoglądając teraz na Lunę. - Ludzie by to nazwali opętaniem czy jakoś tak - powiedziała przykładając kopytko pod brodę w zastanowieniu. - Urodziłam się dzięki niej jestem niemal jak jej córka. Z chwilą, gdy użyła zakazanego zaklęcia dała mi życie nawet o tym nie wiedząc. A ja rosłam w siłę coraz bardziej. Pochłaniałam coraz więcej jej sił niczym pasożyt by urosnąć w siłę jednak w końcu odkryła moją obecność. Wyzwała mnie do walki chcąc mnie wygnać, ale jej słaba natura sprawiła, że stała się więźniem swej głupoty. Taki los spotyka wszystkie słabe kucyki, które są nic niewarte - powiedziała by zaraz uderzyć kopytem w szachową podłogę a na niebie tego miejsca pojawiło się ciemne nocne niebo. - Celestia jest słaba zawsze była. Kucykom będzie bez niej lepiej jednak ty - powiedziała z wyraźną fascynacją. - Jesteś wielką Nightmare Moon kimś, kto powinien rządzić. Z tobą Equestria stała by się potężna. Ja zawsze rozumiałam noc i jej zasługi. Jestem gotowa ci pomóc. Pomyśl tylko ile razem mogłybyśmy zdziałać - powiedziała z coraz większą ekscytacją. - Razem byśmy wyniosły Equestrie na zupełnie inny wyższy poziom kucyki stałyby się lepsze niż kiedykolwiek. Nikt by nam nie mógł zagrozić. To twoje dziedzictwo jesteś teraz jedyną osobą, która powinna rządzić. Jestem gotowa zostać w cieniu i ci pomóc we wszystkim - powiedziała zbliżając się jeszcze bardziej. - Pozbądź się tylko twej obecnej słabej postaci i znów stań się Nightmare Moon. Celestia cię zmusiła byś tak pokazywała się wszystkim, bo wiedziała, że jesteś od niej potężniejsza. Bała się ciebie. Więc jak będzie królowo nocy. Przymierze? - spytała wyciągając ku niej kopytko. Druga klacz nadal była nieruchoma wciąż tylko ledwo oddychając.
  4. Z każdą chwilą czułem się coraz gorzej. Miałem coraz bardziej ochotę zwymiotować. Nigdy się tak nie czułem. Nie byłem w stanie opisać, co się ze mną w tej chwili działo. Gdy tylko mój wzrok wędrował na Elisabeth czułem się jeszcze gorzej. Po ostatniej groźbie Toma poczucie winy mnie niemal przygniatało. Leżała tutaj po ciężkim wypadku a jedyną osobą odpowiedzialną za to byłem ja sam. Obiecywałem, że będę ją chronił a nawet tego nie potrafiłem. Chronić?! Ja jeszcze bardziej wszystko tylko pogorszyłem. Wokół była dla mnie tylko ciemność a w całym tym mroku byłem tylko ja i ona. Wciąż wpatrywałem się bezbronnie na całą te scenę. Nie dochodziło do mych uszu, że nic jej nie będzie, że wszystko będzie dobrze. Nie dość, że zawiodłem ja to stworzyłem. Nie zwróciłem uwagi nawet jak wszyscy wychodzili. Dopiero w pewnym momencie obróciłem się na pięcie i wybiegłem z gabinetu lekarskiego omijając profesora bez słowa. Nie zwróciłem uwagi również na Stepahnie, Adelie czy Toma po prostu ominąłem wszystkich. Nie obchodziło mnie, że zbliża się cisza nocna. Nie obchodziły mnie konsekwencje. Nic nie miało znaczenia. Łatwo było zauważyć, że nie kierowałem się do pokoju wspólnego ślizgonów. Sam nie wiedziałem, co chce zrobić. Musiałem być sam z dala od wszystkich. Po prostu nie chciałem nikogo teraz widzieć. Musiałem opuścić zamek i uciec jak najdalej od tego wszystkiego. Byłem gotów zniszczyć każdą przeszkodę na mojej drodze do celu byle się tylko wydostać. I tak właśnie biegłem cały czas przed siebie. Nic innego mi w tej chwili nie chodziło po głowie jak tylko opuszczenie tego miejsca.
  5. Striding Rason/Jim Grayson Nagle poczuł jak ta nagle złapała go za głowę. Czy to znaczyło, że ona potrafiła jakoś wyczuć, gdy tracił zmysły? Nie do końca rozumiał, co chciała zrobić. Nie reagował, gdy wpatrywała mu się w oczy. Co chciała w nich zobaczyć? Nic z tego nie rozumiał. Dopiero, gdy się odezwała jego rozmyślania się skończyły. Poczuł się dziwnie, gdy jej słowa docierały do jego uszu. Na chwilę nawet zapomniał o tym nieszczęsnym bólu. Przynajmniej było tak chwilowo, bo z chwilą, gdy skończyła niemal mówić poczuł jakby coś próbowało mu przewiercać czaszkę od środka. Nienawidził tego bólu. Wiedział, że będzie z czasem tylko gorzej. Jednak ponownie ból zaczął po chwili zanikać. Wtedy też w końcu otworzył usta. - Eliksir jest moją jedyną nadzieją - powiedział lekko mrużąc oczy. - Wszystko zaczęło się kilka miesięcy po tym jak zmieniłem się w człowieka jak Equestria zniknęła. Pojawił się w mych myślach. Wygląda jak ja, lecz mną nie jest i za każdym razem powraca. Pokonałem go kilkukrotnie w mym umyślę a on jednak zawsze wraca silniejszy próbując przejąć dominacje - powiedział marszcząc brwi w złości. - Ty nie wiesz jak to jest. Jednak ja sam nie wiem, czym się staję. Pierwszy raz się czegoś boję a to, dlatego że jest mi to zupełnie nieznane. Discord mnie ostrzegał o konsekwencjach złamania umowy, ale nie czegoś takiego się spodziewałem - powiedział zamykając oczy.
  6. Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska Na słowa księżniczki o eliksirze poczułem się jakbym został uderzony czymś ciężkim w głowę. W swej ignorancji mogłem sprowadzić zagładę na wszystkie rasy, którym chciałem pomóc. Jaki byłem głupi myśląc, że zdołamy odtworzyć eliksir. Dobrze, że badania nad tym nadal trwały. Gdybyśmy skończyli pracę za szybko miałbym ich wszystkich na sumieniu. Jednak teraz rodziła się nadzieja, ponieważ księżniczka również nad tym pracowała. Wspólnie mieliśmy większe szanse. Nawet po jej słowach byłem przekonany, że i ona tak myślała. Jednak na kolejne jej słowa zarówno ja i Snow zareagowaliśmy zdziwieniem. A więc nawet księżniczka Luna tu była? Wiedziałem, że żyje, ale nie sądziłem, że również tu była. Jednak nie do końca rozumiałem, co miała na myśli mówiąc o tej obserwacji. Czy Crystal podejrzewała to wszystko i kazała komuś obserwować księżniczki, bo w jakiś sposób dowiedziała się kimś są? No i to określenie, że jest bardzo zła. Czy to nie była lekka przesada? Było z nią coś nie tak, ale złem wcielonym chyba nie była. W końcu znowu otworzyłem usta. - Księżniczko zrobię wszystko by przekonać organizacje do współpracy z tobą i jestem pewny, że większość z nich pójdzie nawet bez tego za tobą - powiedziałem pewnie. - Poza tym jesteś dla siebie za surowa - powiedziałem teraz kręcąc głową. - Ty jesteś naszą władczynią i zawsze nią będziesz. Każdy popełnia błędy księżniczko. Bez ciebie Equestria nigdy nie byłaby taka, jaką ją znamy i jestem pewny, że nie tylko ja tak myślę - nagle Snow położyła jakby niepewnie dłoń na ramieniu księżniczki jakby nie będąc pewną czy jej przystoi takie zachowanie. - Zgadzam się z moim kuzynem księżniczko zawsze byłaś naszą władczynią już będąc małym źrebakiem marzyłam, że cię kiedyś poznam osobiście. Nie sądziłam jednak, że stanie się w to taki sposób - szybko jednak zabrała dłoń wbijając wzrok w stół. Poczuła się jakby pozwoliła sobie, bowiem na za dużo. A to nie przystawało zwykłemu kucykowi. - Sama widzisz księżniczko - powiedziałem z lekkim uśmiechem. - Ty jesteś naszą władczynią. Jednak niegrzecznie ci przerwałem twoją opowieść, więc jeśli chcesz opowiadać dalej. Zaszczytem będzie móc cię wysłuchać do końca. Crystal/Felicja Romanis - Dziękuje to bardzo miłe z pani strony - powiedziała z miłym uśmiechem, który był tak naprawdę tylko maską. Powoli wygodnie się oparła o swoje i miejsce i powoli zamknęła oczy by odpowiednio się skupić. Wolałaby zrobić to tradycyjnie tak byłoby łatwiej jednak przy tej kobiecie nie mogła od tak użyć swej magii. Musiałaby ją zabić potem, co zresztą i tak bardzo chciała zrobić i bez tego. Powoli przestawała czuć wszystko wokół siebie tak jakby to, co otaczało jej ludzkie ciało nie istniało. Nagle otworzyła swoje pomarańczowe oczy stojąc na czterech kopytach. Znów otaczały ją figury szachowe a sama stała na polu dla tych figur. W końcu jej wzrok zatrzymał się na klaczy, która teraz wyglądała jakby spała. Z pierwszą chwilą ciężko byłoby się domyślić, że te klacze wyglądają tak samo. Obecna taka ładna i zadbana. Podczas gdy druga wyglądała gorzej niż ostatnio. Była bardzo blada jej sierść była strasznie rozstrzępiona podobnie jak zresztą grzywa. Na dodatek na ciele miała wiele już starych i zeschniętych ran. Pamiątek po sadystycznych torturach jej drugiego ja. Gdyby nie to, że jej ciało poruszało się w czasie oddychania można by było pomyśleć, że już nie żyje. Crystal powoli ruszyła w kierunku swojego śpiącego odpowiednika i dość brutalnie uderzyła ją kopytkiem w pyszczek, na co tamta się nagle wybudziła i skuliła na jej widok. - Zmęczona? - spytała jakby z troską, co nie znaczyło nic dobrego. Druga klacz już dobrze o tym wiedziała. - Witaj - powiedziała starając się uśmiechnąć jednak czuła się nawet na to za słaba. Nagle poczuła jak drugie ja uniosła ją za kark za pomocą lewitacji. Było to dość bolesne jednak była to w stanie znieść. Doznawała przez te wiele lat już gorszego bólu. - Chciałabym się dowiedzieć czegoś o kobiecie, która ze mną w tej chwili jedzie - powiedziała ponuro. - Ja nie wiem, kim jest - powiedziała słabym głosem i pokazała kopytkiem na figurę, która miała przedstawiać te kobietę. - Wiem tylko, że jest w niej coś nietypowego. Powiedziałam ci wszystko, co wiem - Rozumiem - odrzekła ze zrezygnowanym głosem by zaraz znów się odezwać. - Jakiś czas temu poczułam magię podobną do swojej. Czy próbowałaś się kontaktować z tą kobietą? - Niby jak? - spytała przerażonym głosem. - Nie mam już mocy jestem zbyt słaba - Nie dawno tak bym pomyślała. Jednak, gdy tu ostatnio byłam użyłaś promienia magicznego by mnie zaatakować, więc masz jeszcze jakieś rezerwy. Poza tym te twoje nagłe zmęczenie, od czego niby? Nie używałam przecież teraz szachownicy. Więc pytam jeszcze raz czy kontaktowałaś się z nią? - Naprawdę nic nie zrobiłam - powiedziała teraz zrozpaczonym głosem nie będąc w stanie utrzymać łez. - No dobrze - powiedziała z ponurym wzrokiem, który nie wskazywał na nic dobrego. - Moje długie lata życia nauczyły mnie paru rzeczy. Gdy spytasz kogoś, czego najbardziej się lęka. Zawsze będzie to śmierć w innej formie, ale zawsze do niej prowadzi. Czasami boimy się o własne życie. A czasem kogoś bliskiego. Jednak są czasem chwilę, gdy błagamy o śmierć, bo staje się ona ukojeniem - gdy to powiedziała na jej pyszczku pojawił się diabelski uśmiech. Jej róg ponownie zalśnił a tuż obok pyszczka wyczerpanej klaczy pojawił się czerwony zakrzywiony róg upadłego jednorożca. - Więc upierasz się przy swoim stanowisku? - spytała niewinnie przechylając głowę. Druga klacz nic nie powiedziała tylko patrzyła przerażona na ten zły przedmiot. - Twoja wola - gdy to powiedziała nagle róg dotknął policzka klaczy. Widać było po jej pysku, że cierpi potworny ból. Zaciskała zęby z całej siły a łzy wypływały jej niekontrolowanie z oczu. Dopiero, gdy końcówką rogu lekko skaleczyła jej policzek i zaczęła po nim przejeżdżać coraz niżej kalecząc ją tym bardziej nie wytrzymała i wydała z siebie potworny wrzask. Nie była w stanie zapanować nad tym i każdy nie ważne gdzie był a miał moc by ją usłyszeć. Mógł usłyszeć ten krzyk bólu i rozpaczy tak donośny jakby kogoś żywcem obdzierali ze skóry.
  7. Gdy tylko otworzyły się usta Toma ledwo byłem w stanie się powstrzymać by czegoś nie zrobić. Mój wzrok przesuwał się to z niego to na jedyną osobę, która jeszcze została w moim sercu. Wszystko we mnie aż buzowało ledwo byłem w stanie się powstrzymać by nie rzucić się na niego tu i teraz. Jednak dopiero, gdy skończył cały zbladłem a moja różdżka opadła w dół. Mój wzrok znów skierował się na Elisabeth. Tylko i wyłącznie ja byłem winny za jej obecny stan. Najpierw odrzucił ją niemal cały Slytherin a teraz jeszcze to. Chcąc ją chronić doprowadziłem do jej krzywdy. Mój wzrok znów powędrował na Toma. On był istnym psychopatą. Wiedział, w jaki sposób zadawać mi ból. Poznał już mnie. Wiedział, że dręczenie mnie i ataki fizyczne nie mają sensu. Wolał zaatakować moje serce. Wiedział, że to najbardziej potworny ból dla mnie. Potem nie było wcale lepiej, gdy pojawili się inni w postaci dyrektora, naszego profesora i przyjaciółek zarówno moich jak i Elisabeth. Na słowa pielęgniarki poczułem jak coś przewraca mi się w żołądku. Miałem wrażenie, że zaraz zwymiotuje, gdy te słowa dotarły do mych uszu. Ona mogła zginąć to nie była zabawa a on dobrze o tym wiedział. Na dodatek widok profesora, dyrektora jak i naszych przyjaciółek uświadamiał mnie jak bardzo byłem teraz sam. Jedyna osoba, która mogła mnie jakoś wesprzeć leżała teraz nieprzytomna. Elisabeth prosiła mnie o jedną rzecz bym go ignorował. Ja nawet tej jednej prostej rzeczy nie potrafiłem zrobić. Czułem jak na mym czole pojawia się zimny pot a sam byłem blady jak ściana, gdy tylko bardziej o tym myślałem. W pewnym momencie całkiem schowałem różdżkę i opuściłem głowę. Równie dobrze można było to wziąć za gest poddania się. Byłem gotowy to zrobić byle tylko Elisabeth mogła żyć bez strachu. Zdałem sobie sprawę jak mało wiem o Tomie. Był potworem pozbawionym uczuć a na dodatek genialnym aktorem. Pierwszy raz czułem się tak bezbronny.
  8. Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska Słyszałem zarówno słowa Snow które wciąż dzwoniły mi w uszach jak i słowa Lust. Jednak nadal nie wiedziałem, co powinienem zrobić. Pomimo że tego nie widziałem czułem jak ich wzrok się we mnie wbija niczym ciężkie brzemię, które muszę nieść. Nie byłem w stanie zareagować będąc niczym posąg. Dopiero na kolejne słowa księżniczki czułem jak moje brzemię, choć lekko opada. Zdołałem podnieść w końcu podnieść wzrok na nią. Jej słowa były naprawdę kojące. Gdy powiedziała byśmy usiedli tylko kiwnąłem głową. Jednak nadal dobrą chwilę nie byłem w stanie się podnieść wciąż płaszcząc się na ziemi i wstydząc swojego dotychczasowego zachowania. Musiałem w końcu się jednak zebrać w sobie. Powoli wstałem i podniosłem dłonie kładąc jedną na drugiej i lekko nimi ocierając o siebie jedną o drugą. Zwykły nerwowy odruch. Snow jednak nic nie mówiła tym razem tylko spojrzała twardo na kuzyna by powiedział to w końcu. Wszystko to, co powiedział jej. W końcu to była ich władczyni. Sama nie chciała mu teraz przerywać by księżniczka mogła wszystko zrozumieć. W końcu nagle przestałem tego ciągłego odruchu po 5 minutach ciszy i znów spojrzałem na księżniczkę. Nagle złapałem jedną dłonią za dół maski a drugą za kaptur by w jednej chwili pozbyć się tych rzeczy by księżniczka mogła mnie zobaczyć w pełni. Spojrzałem jej głęboko w oczy. Mój wzrok był teraz wyraźnie zmęczony tak jak i można było to usłyszeć po głosie. Tak jak to, że każde słowo sprawiałoby mi wielki trud. - Nie tylko ty masz sekrety księżniczko - powiedziałem jakby lekko nad wszystkim myśląc i nagle westchnąłem by zacząć. - W dniu, w którym zostałem ciężko ranny obudziłem się w tym ciele, ale jednak nie sam. Nie wiedziałem gdzie jestem i jak zdołałem przeżyć, ale żyłem a ze mną zostało parę rzeczy. Obok mnie leżała moja dawna zbroja i włócznia, którą stworzyliśmy do walki z buntownikami. Teraz jest pozbawiona mojej magii i krucha jak szkło. Poza nią przetrwał mój feniks, który nie uległ przemianie i na dodatek posiadam twój włos - stwierdziłem by na chwilę zamilknąć i złapać oddech. Snow też o tym nie wiedziała, więc była w szoku, gdy teraz usłyszała, że tyle rzeczy z dawnej Equestrii przetrwało. Można było to zauważyć po jej minie jednak ja dalej kontynuowałem swój monolog. - Pierwsze dni na tym świecie były dla mnie agonią. Myślałem, że zostałem sam i wszystkich straciłem łącznie ze swym domem. Na dodatek utknąłem w tym ciele, którego nienawidziłem - stwierdziłem gniewnie zaciskając pięść. - Chciałem odpowiedzi, dlaczego żyłem a dlaczego tamtego dnia po prostu nie zginąłem. Odpowiedź jednak nie przychodziła. Chciałem, więc ze sobą skończyć - powiedziałem znów zaciskając pięści w gniewie. - I wtedy to się stało - stwierdziłem znużonym głosem. - Udałem się do lasu by to wszystko skończyć, ale tam napotkałem niewielką rodzinę. Schowałem się słuchając, o czym mówią. Wtedy też odkryłem, że były to dawne kucyki jak ja jednak nie gwardziści. Była to zwykła rodzina. Przerażeni i niewiedzący, co mogą zrobić. Brak księżniczki nowy świat to wszystko ich przerażało. Zrozumiałem, że to nie koniec mojej misji i muszę pomóc swym pobratymcom. Wtedy też się ujawniłem przed nimi i tak się to wszystko zaczęło - mówiłem spokojnie by znów zamilknąć i złapać oddech. - Nasza organizacja się rozrastała w coraz to więcej takich Equestrian. Jednak mym celem nie były tylko dawne kucyki. Starałem się by dołączyły do nas także inne dawne rasy. Część z nich poszła za mną. Czułem, że byliśmy im to winni, bo uważałem, że to nasza wina, że utknęliśmy w tym świecie. Powiedziałem, że widziałem twą śmieć, co nimi wstrząsnęło, bo wierzyli, że po nich wrócisz i im pomożesz. Wtedy też pokazałem im twój włos i twoi dawni poddani uznali, że to znak od ciebie, że nadal z nami jesteś, że odzyskają dawne życie. Moi pobratymcy zaczęli we mnie widzieć swego przyszłego lidera. Nie chciałem tego i próbowałem im to zawsze wybić z głowy jednak bezskutecznie. W każdym razie zaczęliśmy upodabniać się do ludzi. Obserwować ich zachowanie by nie dowiedzieli się, kim jesteśmy. Dawnym kucykom przychodziło to łatwo, bo się nie wyróżnialiśmy, ale niestety inni nie byli w stanie się tak upodobnić i nadal się ukrywali. Mieliśmy niewielkie obozy, w których żyliśmy zmieniając ich lokalizacje niemal, co tydzień by nikt nas nie odkrył. Ziemia nadal była w rozsypce, więc nie było to trudne. Jednak nasza grupa z każdym dniem rosła jakby nasza idea stała się zaraźliwa. Wiedzieliśmy, że nie możemy tak żyć i musieliśmy znaleźć nowy dom, ale gdzie? Equestria zniknęła a Ziemia nie była naszym światem. Pamiętałem, że gdy pierwszy raz tu przybyliśmy był problem, gdy inne wymiary zaczęły otwierać przez jakiś czas bramy do tego świata, więc pomyślałem, że istnieje gdzieś wymiar gdzie niema życia a my będziemy mogli tam zamieszkać i stworzyć nowy dom. Jednak najpierw musieliśmy odzyskać dawną postać a jak to wszystko zrobić bez magii? Mogliśmy, co prawda spróbować z ludzką technologią, ale nasze możliwości były ograniczone - znów na chwilę zamilkłem jakbym zastanawiał się, co powiedzieć jednak w końcu ponownie otworzyłem usta. - Kilka dni później, gdy znów zmienialiśmy obóz pojawiła się ona. Sama Felicja Romanis jedna z najpotężniejszych kobiet w świecie biznesu. Nie wiedzieliśmy jak nas znalazła, ale to zrobiła. Po pewnej wymianie zdań okazało się, że i ona jest kucykiem. Tak księżniczko właścicielka New Medica jest kucykiem, który naprawdę nazywa się Crystal. Niestety niewiele mogę ci o niej powiedzieć. Wiem, że była dawniej jednorożcem jednak, co dalej nie wiem właściwie nic. Ma na pewno spore pojęcie o magii być może uczyła się w Canterlocie. Jednak taką, jaką wy ją znacie z telewizji czy innych wywiadów to tylko maska. Gdy ją poznałem sojusz wydawał się idealny. Ona miała możliwości i znała świat ludzi potrafiła ukryć, kim jest a nas było wielu tak też narodziła się organizacja. Obecnie cała New Medica jest kontrolowana przez dawnych Equestrian. Jednak niedługo potem zacząłem odkrywać drugą naturę Crystal. Czasem miałem wrażenie, że twa śmierć ją wręcz cieszyła. Okazywała wrogość do innych ras. Uważając je za gorsze. Nie raz miałem z nią spory bym usunął innych z naszej organizacji. Nie raz namawiała mnie bym zabijał ludzi, gdy kradłem jakieś plany z budynków rządowych potrzebnych dla naszej sprawy. Jej argumentem zawsze było, że oni by się nie wahali tego zrobić. Ponadto czasem miałem wrażenie, że chciała mnie zabić jakby bała się, że będę kiedyś rządził w nowej krainie, którą chcieliśmy zbudować. No i to jej dziwactwo na punkcie szachów. Nigdy nie widziałem takich figur, jakie ona tam miała. Nigdy z nikim w nie, nie grała tylko sama przesuwała figury. Niemal wszędzie ze sobą zabierała szachownicę. Jednak to raczej tylko jakieś dziwactwo nic ważnego. W każdym razie czułem od niej to zagrożenie, ale nic nie robiłem gdyż bez dowodów nie miałem podstaw opierać się na samych podejrzeniach. Dlatego skupiałem się dalej na naszych priorytetach budowy nowego domu. Staraliśmy się odtworzyć eliksir mają nadzieje, że twój włos i nasza krew wystarczą by go odtworzyć i stworzyć drzwi do innego świata za pomocą technologii ludzkiej, ale wciąż jednak miałem Crystal na oku, bo nie mogłem jej zaufać - powiedziałem w końcu kończąc cały ten monolog. Znowu nic nie mówiłem pocierając o siebie dłońmi. Czy dobrze zrobiłem mówiąc to wszystko? Co za pytanie to było oczywiste. W końcu ta wiedza należała się rodowitym Equestrianom a księżniczka była jedną z nas a nawet kimś więcej, Widać było zdziwienie Snow na całą te długą opowieść i chciała coś powiedzieć, ale jednak uznała, że to pani Natalia powinna zacząć. Jednak nadal nie mogła uwierzyć, że Felicja Romanis to kucyk i to jeszcze o takim charakterze.
  9. Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska Nie zareagowałem na słowa Lust, choć dobrze je słyszałem. Po prostu nie byłem w stanie podnieść głowy przez cały wstyd, który teraz czułem. Chociaż nie powinienem byłem też trochę zły na nią. Bo to ona zachęciła mnie do poszukiwań odłamków w Equestrii. Gdybym wtedy tego nie zrobił nigdy bym nie pomyślał źle o księżniczce i dalej byłbym pewny, że jest wcieleniem dobra. A tak utraciłem te wiarę. Jednak wtedy i nigdy bym zapewne nie poznał Lust i nie wiem jakby się to wszystko potoczyło. Moja głowa była wprost bombardowana nowymi myślami. Snow na słowa Anny na chwilę na nią spojrzała. Czy w ten sposób chciała się jej przyznać do swojego pochodzenia? Czy to oznaczało, że Anna jest naprawdę podmieńcem? Jednak szybko znów zwróciła uwagę na panią Natalie nadal nie mogąc uwierzyć w to, kogo widzi. Poczułem nagle dotyk mej władczyni. Nie mogłem w to po prostu uwierzyć. Ona nie była na mnie zła. To była ta sama księżniczka, której wiernie służyłem w Equestrii. Wcielenie czystej dobroci. Jak ja mogłem w nią kiedykolwiek zwątpić? Ja nie zasłużyłem sobie na jej dobroć. Czułem jak moje oczy zaczynają przysłaniać kolejne łzy, których nie byłem w stanie powstrzymać. Snow wpatrywała się w to wszystko zszokowana ledwo będąc w stanie dalej trzymać usta zamknięte. Dopiero, gdy księżniczka pozwoliła jej przemówić zdjęła dłonie ze swych ust i opuściła wzrok. - Księżniczko tak bardzo przepraszam - mówiła z wyraźnym uniżeniem w głosie. - Ja nigdy nie chciałam nadużywać twej dobroci. Proszę o wybaczenie. Nie zachowywałam się jak należy w twoim towarzystwie - teraz nagle Snow wstała od stołu i padła na kolana jak należało przed swą władczynią. Nagle podniosła głowę mając zamknięte oczy, z których wypływały liczne łzy. - Golding powiedz księżniczce prawdę! - wrzasnęła lekko, na co ja lekko się wzdrygnąłem wciąż będąc sparaliżowanym. Nie wiedziałem, co powinienem zrobić. Brzemię wstydu było tak ciężkie.
  10. Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska Ponownie poczułem, gdy kobieta chwyciła me ręce. Nie potrafiłem tego do końca pojąć. Jak było to możliwe, że za każdym razem, gdy ktoś tak się do mnie zbliżył natychmiast go odtrącałem a u niej było inaczej? Tylko niewielka ilość osób mogła się tak do mnie zbliżyć. A wszystkie, które żyły były tutaj w tym pomieszczeniu. No i doszła teraz do nich Natalia. Kim ona była? I jak było to możliwe, że za każdym razem, gdy to robiła czułem jakieś pozytywne uczucia? Znów o mnie nie mówiła w sposób, o którym zawsze o sobie myślałem i nie chciała bym tak o sobie mówił. Snow spojrzała na panią Natalię, gdy ta zacisnęła dłoń na jej ramieniu. Sama nie wiedziała, co miała w obecnej chwili myśleć o tym geście. Jednak nadal się nie odzywała tylko słuchając. Gdy kobieta zaczęła mówić o tym jak moje ciało wróciło do zdrowia po przemianie w człowieka zacząłem domyślać się, dokąd to zmierza jednak nie mogłem w to nadal uwierzyć. Dopiero, gdy do mych uszu dotarły jej ostatnie słowa z mego oka zaczął wypływać strumień łez. Nie mogłem nadal w to uwierzyć, że to była ona a jednak wszystko mi mówiło, że tak właśnie było. Myślałem, że to już koniec gdybym tylko wiedział. Nagle wstałem od stołu i stanąłem obok niego by zaraz paść na kolana. - Tyś jest mą władczynią proszę pokieruj ponownie mym losem - mówiłem wzruszonym i załamanym głosem nie mogąc podnieść głowy by na nią spojrzeć. Wstydziłem się tego, co przez lata o niej mówiłem. Nie byłem nawet godzien by z nią rozmawiać a ona to mimo wszystko przybyła by porozmawiać ze zwykłym gwardzistą, jakich wielu. Snow zrozumiała wszystko chwilę później jednak można było uznać, że winą jest szok, gdy dotarło do niej wszystko cofnęła się nagle od pani Natalii. Nie mogła w to uwierzyć. Z tego wszystkiego z jej oczu wypływały łzy radości ledwo mogła się powstrzymać by coś powiedzieć. Było jej strasznie głupio, że tego nie zauważyła, pomimo że tyle razy razem rozmawiały. Na dodatek czuła się jakby wykorzystywała dobroć swej władczyni z powodu swojej obecnej sytuacji a nie powinna była tego robić. Zrozumiała również, że jej marzenie z dzieciństwa się spełniło. Zawsze marzyła, że będzie pracowała dla księżniczki Celestii. Miała nadzieje, że kiedyś odpiszę na 1 z jej listów, w których wysyłała swoje projekty strojów do pałacu jak i kilka słów o sobie i swych pomysłach. Nigdy jednak nie otrzymała odpowiedzi. Mogła poprosić Goldinga by się za nią wstawił, ale nie chciała tak spełnić swych marzeń. Chciała być zauważona za swą ciężką pracę a nie przez znajomości. Niedługo później dowiedziała się, że klacz reprezentująca element szczodrości jest projektantką była, więc pewna, że księżniczka wybierze ją do współpracy. Opuściła, więc Canterlot i zrezygnowała ze swego marzenia pracując w Crystal Empire czasem nawet dla księżniczki Cadence, ale jednak to nie było to samo. Zwłaszcza, że księżniczkę Celestie widziała tylko raz podczas parady, gdy była źrebakiem stając na głowie ojca. Nie mogła po prostu w to wszystko uwierzyć. Ale obiecała nie otwierać ust. A teraz tym bardziej nie mogła tego zrobić skoro wiedziała, od kogo wypłynęła ta prośba. Nie było to obecnie łatwe zadanie.
  11. Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska Tak to prawda wszyscy wiedzieliśmy, co było potem tym bardziej ja skoro nie raz walczyłem z buntownikami. Połączenie naszych światów skończyło się największym konfliktem, jaki kiedykolwiek widziała nasza kraina w swej historii. Chyba konflikty, które powstałyby z rasami z naszej krainy byłyby lepsze. Musieliśmy stworzyć nowy rodzaj broni by móc się bronić. Zmienić się całkowicie ze swej dotychczasowej natury by przetrwać. Z obu stron została przelana krew, dlatego nie chciałem już walczyć z ludźmi w obecnym wymiarze. Wystarczająco krwi zostało już przelanej a ja nie chciałem stać się taki jak oni. Zemsta nigdy nie należała do rozsądnych wyjść, dlatego wiedziałem, że Crystal się myli i jej namowy bym odpłacał ludziom za to, co nas spotkało tym samym nie było rozsądne. Na kolejne słowa Natalii o tym, że jak księżniczka zmieniła się w człowieka, zaginionym mieście i naszym świecie z mojego znowu popłynęła samotna łza. Equestria już nigdy nie zobaczymy naszego domu to na zawsze przepadło. Chociaż wiedziałem o tym od dawna to jednak czułem smutek, gdy za każdym razem tylko o tym pomyślałem. - Wiem o księżniczce Lunie - powiedziałem spokojnie a Snow niemal poskoczyła słysząc to. W sumie nigdy nie wiedziała o tym, że księżniczka była człowiekiem w Equestrii. A tym bardziej, że ja o tym wiedziałem. Wpatrywała mi się tak intensywnie jakby samymi oczami chciała o to spytać. - Widziałem ją wtedy wyruszyliśmy z moim partnerem by ją znaleźć. Jednak nigdy nie sądziłem, że ten sam los spotkał księżniczkę Celestie. Wiedzieliśmy o jej zniknięciu jednak nigdy nie sądziłem, że za tym kryło się jeszcze to - powiedziałem spokojnie na chwilę milknąc i wbijając wzrok w stół. - Czyli jednak księżniczka Celestia podzielała moje obawy a ja nawet o tym nie wiedziałem? - teraz w mym głosie pojawił się smutek. - Pojawiłem się w mieście by ją uratować. By ją znaleźć a nawet tego nie zrobiłem. Teraz niema już jej i naszej krainy wszystko straciliśmy tamtego dnia. To ja powinienem był tam zginąć nie ona - powiedziałem dalej wbijając wzrok w stół nie mogąc nawet podnieść głowy.
  12. Striding Rason/Jim Grayson Słuchał uważnie dalej każdego jej w milczeniu. Przynajmniej do pewnego czasu jego myśli znów uciekały do tego, co powinno się zrobić aktualnej sytuacji. Nigdy nie lubił czekać a teraz i tak niewiele można było zrobić. Nagle jednak dość mocno zacisnął zęby i przyłożył sobie dłoń do głowy. Pierwszy raz odkąd przybył do Polski to znów go zaatakowało. Zupełnie jakby coś przedzierało się przez odmęty jego umysłu by wydostać się na zewnątrz. Miał nadzieje, że to już minęło jednak ponownie powróciło. To byłoby za proste. To były właśnie najwyraźniej te konsekwencje, o których ostrzegał go Discord. Nie wypełniał umowy a to była jego kara za opuszczenie Equestrii. Ale czy on miał na to wpływ? - Tak siedzenie bez ruchu niema sensu - powiedział nadal lekko rozmasowując swoją skroń, gdy na jego czole pojawił się pot a skóra lekko zbladła. - Sądzę, że można się trochę porozglądać po mieście i spróbować zdobyć jakieś informacje. Może lepiej się tym zająć natychmiast - stwierdził powoli wstając od stołu i podchodząc do swych rzeczy. Musiał jak najszybciej znaleźć metodę w innym wypadku będzie tylko gorzej wiedział o tym dobrze. Crystal była zagrożeniem to prawda jednak on sam stawał się zagrożeniem dla samego siebie i to go trochę przerażało.
  13. Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska Wyjątkowy? Pomyślałem, gdy nagle oczy Snow skierowały się na mnie. Tak wiele razy to z nią przerabiałem. Ona też zawsze mówiła, że jestem niezwykły i nie powinienem tak okrutnie siebie traktować, podczas gdy ja zawsze kierowałem się jedną myślą. Zacisnąłem pięść przypominając to sobie. Chciałem być tylko narzędziem niczym więcej. Narzędziem w kopytkach księżniczek, które pomoże im budować ich świat. A gdy to narzędzie ulegnie zniszczeniu zawsze można je zastąpić czymś nowym. To zawsze sobie powtarzałem każdego dnia. Te słowa stały się mym mottem. Czyżbym się, więc mylił? Coraz więcej słów Natalii tworzyło mi solidny mętlik w głowie. Nie wiedziałem jak wiele jeszcze mogę się dowiedzieć. Byłem jednak pewny, że ma jeszcze sporo do powiedzenia a ja musiałem tego wysłuchać. Chociaż tyle mogłem zrobić. I znowu kolejne informacje, które mówiła doprowadzały do ataków szoku. Jednak nie tylko mnie, bo Snow widząc jej wzrok nie reagowała o wiele lepiej. Gdyby nie to, że trzymała dłonie na ustach zapewne przy każdym słowie, które tu padło wydałaby nawet jakiś dźwięk ukazujący jej zdumienie tym wszystkim. Więc to tak wszystko było? Nadal nie rozumiałem skąd ta kobieta czerpie te wszystkie informacje, ale nie potrafiłem się nad tym teraz zastanawiać, gdy me uszy bombardowały takie słowa. Czyli jednak księżniczka naprawdę nie chciała zabić ludzi? Nigdy bym nawet nie pomyślał, że magia, z którą żyjemy, na co dzień może nieść tak katastrofalne skutki dla innych. Jak mogłem sądzić, że księżniczka dokonała niemal zagłady ludzkości? Nie wiem. Nigdy nie powinienem był tracić wiary w nią a teraz jej niema i nie mogę jej nawet przeprosić. Nagle znów skierowałem wzrok na Natalię. - Wiele dziś padło tu mocnych słów - powiedziałem patrząc Natalii głęboko w oczy i milczałem myśląc nad tym, co zobaczyłem w nich. - Pierwszy raz od bardzo dawna widzę coś takiego w czyichś oczach. Dlatego wiem, że mogę pani wierzyć w każde słowo, które tu padło jednak pewnych rzeczy nadal nie pojmuje - stwierdziłem lekko mrużąc oczy. - Błędy pani i Discorda? Pani pomagała zatrzymać to, co się stało? Czy może ja to źle wszystko zrozumiałem? Nie wiem, kim pani nadal jest a wydaje się pani skrywać coś niezwykłego w sobie a każde kolejne pani słowo sprawia, że coraz bardziej czuje się zakłopotany, co jest raczej w mym przypadku niespotykane - powiedziałem lekko kręcąc głową. - Proszę o wybaczenie moje myśli same wychodzą z głowy. Rozumiem, że do wszystkiego dojdziemy a ja nie chce pani poganiać. Może, więc pani zignorować te pytania i opowiadać dalej - powiedziałem spokojnie jednak nadal patrząc jej w oczy.
  14. Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska Spojrzałem nieco zdziwiony widząc dłoń kobiety na mojej. W podobnym szoku była Snow można było to zauważyć po jej twarzy. Jej gest po prostu był dla mnie czymś zapomnianym. Trzymałem wszystkich na dystans w organizacji sam mierząc się z własnym problemami nie chcąc by inni się interesowali nie swoimi sprawami. A teraz poczułem opiekuńczy gest. Coś, czego nie czułem od tak dawna zwłaszcza od osoby, której zupełnie nie znałem. Czy jednak było tak naprawdę? Z każdą chwilą, gdy Natalia otwierała swe usta i dzieliła się kolejnymi zalążkami swej wiedzy miałem wrażenie jakby mnie dobrze znała. Jakbyśmy się już kiedyś spotkali. Jednak to było przecież niemożliwe. A może? Przecież nawet nie wiedziałem, jakim mogła być kucykiem. Może poznała mnie w pałacu? Wydaje się, że też tam pracowała. Pytanie, jako kto? Księżniczki musiały jej wyraźnie ufać znacznie bardziej niż nam. Nie wiem, dlaczego ale ten jej gest jak i słowa sprawiły, że znów zacząłem jasno myśleć a mój smutek zaczął jakby zanikać. Co do pierwszych naszych dni w tym świecie miała racje. Też myślałem, że nasze rasy będą mogły się nawzajem od siebie uczyć, ale wszystko się szybko zmieniło. Gdy w moje kopyta trafiła książka obrazująca historie ludzi zrozumiałem jak nasze rasy bardzo się różnią. Nie było szans byśmy znaleźli wspólny język i niestety okazało się, że miałem racje. Co do wymiarów wiedziałem, co nieco o tym. Zgłębialiśmy ten temat z chwilą, gdy wylądowaliśmy na Ziemi. Na tym też opierał się nasz obecny projekt. Szukaliśmy nowego domu. Jakiegoś wymarłego wymiaru, który moglibyśmy zasiedlić i żyć w pokoju taki był właśnie mój cel. Na informacje o tarczy i mieście się skrzywiłem, czego nie było widać pod maską. Czyli jednak miałem racje? Cały czas mówiłem Lust w trakcie naszych poszukiwań, że nie bez powodu miasto było zamknięte a tarcza zabrana. Wiedziałem, że czaiło się tam coś, czego nie powinniśmy byli widzieć. Na dodatek ten przeklęty gad Discord sprawił, że przestałem wierzyć mym władczyniom. Cały się tylko nami bawił i zapewne miał niezły ubaw. Snow nadal nic nie mówiła w jej oczach widziałem jak bardzo pragnęła otworzyć usta. W jej głowie musiały chodzić teraz setki pytań a jednak nic nie mówiła tak jak obiecała tej kobiecie. Jak wysoki musiał być jej autorytet dla mojej kuzynki? Jak sprawiła, że ta tak bardzo była jej uległa? Mój wzrok się zwrócił znów na Natalię a teraz po mym oku można było zobaczyć wyraźne zmęczenie. - Nie wiem, z czego tu się cieszyć - odparłem zmęczonym głosem jakbym nie wiadomo, co teraz musiał przeżywać. - Nie prosiłem się o to. Byłem zwykłym gwardzistą, jakich wielu. Poszedłem szukać księżniczki Luny i znalazłem ją w tej formie - powiedziałem na chwilę się krzywiąc na tamto wspomnienie. - Być może ją wtedy uratowałem a być może wcale mnie tam nie powinno być. Sam nie wiem - powiedziałem lekko kręcąc głową. - Wiem tylko, że to od tego się zaczęło. Gdybym być może zaniósł te odłamki księżniczce i powiedział o wszystkim nie stało by się to wszystko. Zacząłem za to zajmować się czymś, co mnie przerosło. Jakby nie patrzeć jestem po części odpowiedzialny za naszą obecną sytuacje - stwierdziłem z lekkim grymasem na myśl o swojej głupocie i o tym, do czego ona doprowadziła.
  15. Striding Rason/Jim Grayson Ponownie zmrużył oczy słuchając jej słów. To wszystko było dla niego strasznie pokręcone. Zresztą czy kiedykolwiek było inaczej? Magia kucyków sama w sobie dla niego była dziwna. A przecież niedawno był jednorożcem jednak nie do końca rozumiał jej zasady. A jednak magia kucyków była całkiem normalna, jeśli porównywać ją do magii chaosu. To, co robił Discord nie można było wyjaśnić w żaden możliwy sposób. Po prostu określało się go bytem chaosu tak było chyba po prostu najłatwiej wszystkim i nikt nie musiał się kłopotać nad tym jak to wszystko robi. Po prostu chaos. Tak samo najłatwiej jest wytłumaczyć jego nieśmiertelność czy właśnie jej wpływ na otoczenie. - Więc chyba nie pozostaje nam nic innego jak spokojnie czekać na odpowiedni moment - powiedział ciężko wzdychając. - Mi nic innego nie przychodzi do głowy a teraz nawet gdyby nie była w stanie mnie zauważyć nie byłby jej w stanie zaatakować. Nie przy tej całej ochronie i dziennikarzach. Na dodatek jest z nią minister. Nie chciałbym zrobić jakiegoś skandalu na skalę światową chyba sama rozumiesz? - powiedział znużony. Co prawda był nieśmiertelny, ale po takiej akcji nigdzie by się już nie mógł pokazać. Jego twarz byłaby wszędzie nie mógł by już nic zrobić.
  16. Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska A więc jednak miałem racje i Natalia nie była człowiekiem. Jak mogłem pozostać tak ślepy? Ta chęć pomocy moim pobratymcom próby pojednania dawnych Equestrian i ludzi to zupełnie nie pasowało do człowieka. Nawet Snow skierowała swój wzrok na Natalię, gdy ta powiedziała, że nie jest człowiekiem. Jej oczy były szeroko otwarte jakby była w szoku. Podejrzewała, że Magda nie jest człowiekiem, ale pani Natalii o to nie podejrzewała. Jednak ani ja ani ona się nie odezwaliśmy tylko uważnie słuchaliśmy kobiety. Znałem prawdę o wojnach o granice. Brałem udział w niejednej i wiedziałem, do czego zmierzała ta kobieta. Jednak to nadal nie był powód, dla którego najechaliśmy Ziemię pod pretekstem pomocy. Całe życie wierzyłem, że przybyliśmy tu pomóc ludziom. Walczyłem przeciw nim wierząc w to. Ta wiara dodawała mi sił w walce. A potem wszystko okazało się jednym wielkim kłamstwem. Mój wzrok pozostał kamienny, ale Snow słuchała wszystkiego z wyraźnym zainteresowaniem. Kolejne słowa kobiety były coraz ciekawsze, ale nie tylko to, co mówiła było ciekawe. Ale też jak to mówiła. Wypowiadała się tak jakby była świadkiem tego wszystkiego jakby była przy tym. Kim ona była? Kto mógł być we władaniu takiej wiedzy? Nawet gdy wspólnie z Lust szukaliśmy odpowiedzi nie natrafiliśmy na takie informacje, jakie teraz mówiła ta kobieta. Snow wydawała się tym wszystkim zupełnie skołowana jakby sama nie wiedziała, co mogłaby teraz powiedzieć. Informacje o Speciosie, które otrzymałem wprawiły mnie w jeszcze większy gniew. Przebrzydła zdrajczyni z własnej woli do nas przyszła a potem nas zdradziła. Miałem nadzieje, że pewnego dnia otrzyma odpowiednią nauczkę za wszystko, co uczyniła. Na samą myśl zacisnąłem pięść w gniewie wbijając wzrok w stół jednak zaraz ponownie podniosłem wzrok na Natalię, gdy ta powiedziała kolejne słowa. Discord?! To on to wszystko zaczął?! To była jego gra? Bawił się z nami od początku i to wydawało mu się zapewne śmieszne. I on niby był zresocjalizowany? Jednak zamiast gniewu tym razem pojawiło się coś innego a Snow widząc to niemal zamarła. W tym właśnie momencie spod mojej maski zaczęły spadać krople, które upadały prosto na stół. Można było zobaczyć w mym widocznym oku liczne łzy, które z niego wypływały. Nie pamiętam, kiedy ostatnim razy płakałem. - Nie wiem skąd pani to wszystko wie, ale jeśli to prawda - powiedziałem drżącym głosem jakby próbował się zebrać w sobie by coś powiedzieć. - Zawiodłem - powiedziałem załamany. - zawiodłem wszystkich. Mój ojciec wiernie służył księżniczce chciałem być taki jak on a ja zawiodłem. Zwątpiłem w nią we wszystko, co sobą reprezentowała. Nie zdołałem jej ocalić i jeszcze przybiłem jej łatkę. Nie jestem godzien swych przodków - powiedziałem załamany nie będąc w stanie powstrzymać łez. Snow chciała coś zrobić widząc stan swojego kuzyna. Nie rozumiała, co miał na myśli, że w nią zwątpił. Przecież zawsze jej służył wiernie. Pierwszy raz widziała go w takim stanie. Chciała mu jakoś pomóc, ale obiecała się nie wtrącać aż wszystko nie będzie wyjaśnione. Nie wiedziała, co teraz powinna zrobić.
  17. Striding Rason/Jim Grayson Ta magia pomyślał krzywiąc się lekko słuchając przy okazji wywodów Lüge i myśląc nad tym wszystkim. Czyli jednak, pomimo że władała mocą chaosu na znacznie bardziej zaawansowanym poziomie niż on wciąż były pewne zasady tego wszystkiego? Ale to by wiele tłumaczyło gdyby zasad nie było ona również byłaby nieśmiertelna i mogłaby nieść chaos niczym Discord. A jednak tego nie mogła. Więc aby zablokować zdolności tej całej Crystal musieliby się zbliżyć do niej? W tym momencie rodził się paradoks. W końcu chciał by zablokowała te moc by ich nie widziała i ewentualnego ataku na nią a jak się zbliżyć skoro będzie to widzieć? W pewnym momencie pewna myśl przyszła mu do głowy i wtedy też spojrzał na kobietę. - A to, co widziałem w jej przeszłości nie wystarczy? - spytał dalej kontynuując. - Tam przecież też władała taką samą mocą tylko, że znacznie większą. Teraz, jako człowiek niema tylu sił, więc powinno być łatwiej. Czy zobaczenie tej magii wtedy nie wystarczy ci by ją poczuć i zrozumieć być mogła zablokować jej umiejętności bez potrzeby zbliżania się?
  18. Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska Ciężko było określić jakimkolwiek słowem atmosferę, która padła po słowach Natalii. Moje oczy były szeroko otwarte, gdy skończyła mówić. Można było to zauważyć po jednym oku, które wyrażało kompletny szok. Jak to niby było możliwe? Nikt nie wiedział poza mną i Lust o poszukiwaniu odłamków. Dobrze był jeszcze, Discord który to zaczął, ale nie sądzę by za tym stał. Nie w tym świecie. Moje oko skierowało się na Lust. Czy to możliwe by ona? Nie nigdy by nie powiedziała nikomu. Nawet swym zaufanym podmieńcom o tym nie mówiła. Znów zwróciłem wzrok na Natalie. Nikt nie mógł wiedzieć, że włamaliśmy się do sypialni. Na dodatek nie zostawiliśmy żadnych śladów. Poza tym upewniłem się, że gwardia nie będzie też przeszkadzać, więc jak? Szukałem jakiekolwiek odpowiedzi. Nagle jednak mój wzrok powędrował na Snow, która wyglądała jakby się gotowała w środku ze złości. Dziewczyna nie mieszała się do rozmowy tak jak prosiła pani Natalia. Nawet niewiele z tego wszystkiego rozumiała. Jakaś tarcza i zaginione miasto? O co tu chodziło? Dlaczego Golding i Anna tego szukali? Czy tak się poznali? Nic z tego nie potrafiła zrozumieć. Ciekawa była czy chociaż znaleźli to, czego szukali. Jednak w jednej chwili jej pogodna mina się nagle zmieniła. Chyba Natalia jeszcze nie miała okazji zobaczyć jej tak zdenerwowanej. Zacisnęła zęby i wściekle zmarszczyła brwi. Jej wzrok wędrował to na Goldinga to na Annę. Gdzie oni się włamali?! Pomyślała wściekle. Sypialnie księżniczek to była świętość. Nikt nie miał prawa tam wejść. A oni od tak tam weszli?! Wiedziała, co prawda, że księżniczka później zniknęła, ale mimo wszystko nikt nie powinien był od tak tam wchodzić. Był wyraźny zakaz. Jak Golding będący gwardzistą mógł być tak lekkomyślny? Z tych nerwów otworzyła nagle usta i już chciała coś powiedzieć aż przypomniała sobie prośbę pani Natalii i szybko uwolniła jej ramię od swej dłoni by zakryć usta. Mimo wszystko jej oczy nadal wyrażały wściekłość. - Mówi pani interesujące rzeczy - powiedziałem spokojnie starając się nie zdradzać szoku na to, co usłyszałem a nie było to łatwe. Skierowałem na chwilę swój wzrok na Snow chcąc jej w ten sposób przekazać, że wyjaśnię jej wszystko później, na co ta skinęła nerwowo głową. - Sądziłem, że dobrze zacieraliśmy ślady w czasie poszukiwań - powiedziałem mrużąc oczy jakbym się nad czymś zastanawiał. - Każda odpowiedź daje informacje a pani w tym, co powiedziała dała mi ich sporo - nagle ciężko westchnąłem. - Nie jestem głupi. Najwyraźniej się, co do pani myliłem w kilku sprawach. Aby posiąść te informacje musiała być pani kimś znaczącym na dworze księżniczki. Na dodatek wyraża się pani tak jakby mnie już znała. To sugeruje, że była pani gwardzistką lub jakąś asystentką bliską księżniczki, która poznała sporo jej tajemnic. Jedno jest pewne. Pani nie jest człowiekiem. Nie sądzę by posiadała pani takie informacje będąc nim. Więc kim pani naprawdę jest? - spytałem poważnie. Snow na ostanie słowa szeroko otworzyła oczy i docisnęła dłonie do ust by zaraz coś jej się nagle nie wyrwało z całego tego zdziwienia tą rozmową.
  19. Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska Mój wzrok nagle spoczął na Lust z chwilą, gdy ta się odezwała. Nic nie mówiłem nie chcąc jej przerywać. Sama Snow jednak wyglądała na nieco zdziwioną słowami Anny. Jej głowa dość zabawnie przekrzywiała się to w stronę kuzyna a to w stronę kobiety. Jakby starała się doszukać sensu w tym, co przed chwilą zostało powiedziane. Najbardziej ją zastanawiało, gdy ta powiedziała "Prosiłam cię o coś prostego, o odrobinę zaufania". Kiedy niby prosiła o to Goldinga przecież jeszcze się nie spotkali? Nic z tego nie rozumiała. Z każdą chwilą Anna była dla niej coraz większą zagadką. Znów skupiła swój wzrok na kuzynie mając nadzieje, że otrzyma odpowiedź od niego. Jednakże nic nie powiedziałem i tylko zmrużyłem oczy. Gdy jednak Lust przestała mówić a cała trójka się zbliżała do mnie dopiero zdecydowałem się odpowiedzieć. - Dałem wam pełne zaufanie - powiedziałem twardo i lekko zmrużyłem oczy, co można było zauważyć po tym, które było widać. - Gdybym tego nie zrobił wcale nie byłoby tej rozmowy. Już po spotkaniu moich ludzi powinnaś była zauważyć, że ci nie są zadowoleni ze spotkania. Gdybym nie stworzył obecnego przedstawienia byłoby znacznie gorzej - stwierdziłem kładąc dłonie pod brodą i lekko wzdychając. Czułem się coraz bardziej zmęczony całym swym brzemieniem jednak nie chciałem tego okazywać. Nagle zabrałem dłoń spod brody i wskazałem na mały głośnik na stole. - Słyszałem wszystko, co zostało powiedziane w samochodzie, gdy tu jechałyście i jest mi naprawdę przykro, że padły tam gorzkie słowa ze strony mych ludzi. Nie myślcie również, że was szpiegowałem to wszystko miało zapewnić wam bezpieczeństwo, które obiecałem. Organizacja wkrótce się podzieli na 2 obozy jestem tego niemal pewny. Zakładam, że Crystal ma już kilku wśród nas, którzy popierają jej idę. Domyśl się, więc co byłoby gdyby w organizacji się dowiedzieli, że ukazałem swoją twarz jak i moich ludzi obcym. Ona dostałaby broń, którą mogłaby wykorzystać przeciw mnie - powiedziałem twardo. - Też proszę cię o zaufanie, co do moich działań nic więcej - zakończyłem swój wywód teraz patrząc na Natalię i uważnie słuchając każdego jej słowa. Snow natomiast znieruchomiała widząc pierwszy raz panią Natalię w takim stanie. Nawet nie chodziło o to, co powiedziała chodź to ją bardzo zainteresowało. Bardziej martwiła się o nią. Chciała ją jakoś wesprzeć tak jak ona to robiła do tej pory, więc położyła jej delikatnie dłoń na ramieniu patrząc z głęboką troską na nią. Chcąc jej w ten sposób pokazać swoje wsparcie. - Przemawia przez panią mądrość - powiedziałem lekko mrużąc oczy. Dziwnie się poczułem, gdy tak do mnie mówiła. Jakby ta kobieta wydzielała jakąś specyficzną aurę. - Jestem pani coś dłużny - powiedziałem kierując wzrok na Snow i na chwilę na Lust. - Wygląda pani jakby dźwigała ogromne brzemię, które już panią męczy - powiedziałem świdrując ją wzrokiem. - Widzę coś podobnego, na co dzień, gdy patrzę w lustro jednak moja misja nie dobiegła końca. Mojego domu już niema. Moich władczyń również niema. Robię, więc co do mnie należy. Złożyłem wiele lat temu przysięgę księżniczce, Celestii że będę chronił mojej krainy i mych pobratymców. Wiele zmieniło się od tamtego czasu. Mojej krainy może już nie być, ale wciąż są tacy, którzy potrzebują pomocy. Mam zamiar dotrzymać swej przysięgi mimo wszystko. To dosyć dziwne, ale wydaje mi się, że i pani nosi swoje brzemię z własnej woli podobnie jak ja - powiedziałem lekko mrużąc oczy. - W tym celu się tu zebraliśmy by porozmawiać. Wysłucham wszystkiego, co ma pani do powiedzenia choćby nie wiadomo jak straszne to było. Przysięgam na mój honor - powiedziałem uderzając się pięścią w pierś. Tak jak dawniej zdarzało mi się to w gwardii. Snow, co jakiś czas spoglądała na swego kuzyna w czasie tej mowy, ale teraz skupiała się na pani Natalii tak jak by się bała, że coś jej jest. Dlatego nawet nic nie mówiła. W końcu to miała być ich rozmowa. Miała zareagować tylko gdyby Golding był nieprzyjemny jednak nic na razie nie wskazywało by taki miał być.
  20. Striding Rason/Jim Grayson Łatwo powiedzieć trudniej zrobić powiedział sobie w myśli rozmyślając nad wszystkim, co przed chwilą usłyszał. Nie mieli tu do czynienia ze zwykłym człowiekiem czy Equestrianinem. Osoba, z którą się mierzą jest na pewno sprytna. Po czym można się było tego domyślić? Chociażby po tym, że najwyraźniej nawet księżniczki nie wiedziały o istnieniu tej całej Crystal a według jej wspomnień krążyła tam od setek lat nie wzbudzając podejrzeń. Nawet teraz była na tyle sprytna by oszukać wszystkich ludzi i wmówić im, że jest rodowitym człowiekiem. Nawet on tak do nie dawna myślał. - Zabić kogoś takiego jak ona nie jest łatwo nawet raz a co dopiero kilka razy - stwierdził lekko mrużąc oczy. - Czy sama nie próbowałaś już tego wielokrotnie? - spytał spoglądając teraz na kobietę. Jednak kontynuował nie czekając na odpowiedź. - Za każdym razem ci umykała. Nie zginęła nawet raz. Na dodatek ma swój własny system ostrzegania o niebezpieczeństwie według twoich słów, który jak widać działa niezawodnie - mówił spokojnie, ale można było wyczuć pewną twardość w jego głosie. - Nawet dla mnie to niemożliwe. Najlepszą metodą byłoby się do niej zbliżyć i wtedy wykonać wyrok, lecz nie można tego zrobić dopóki wszystko widzi. Nie znasz metody by zablokować jej te moc? Zakładam, że srebro w tym wypadku nie pomoże - powiedział marszcząc lekko brwi.
  21. Striding Rason/Jim Grayson Słowa ze strony kobiety brzmiały rozsądnie. Najłatwiej by było wyeliminować cel od razu i mieć to z głowy. Jednak lata jego działań nauczyły go paru rzeczy. Najważniejszą z nich był stopień zagrożenia a obecnie był ogromny. Gdy ktoś nie jest znaczący łatwo go wyeliminować. Ale gdy ma się do czynienia z kimś, kto ma nie małą potęgę i na dodatek się nie wie o nim niemal niczego sprawa staje się o wiele trudniejsza. Trzeba było działać niezwykle ostrożnie i czekać. Najgorsze w tym wszystkim było, że to przypominało zagrożenia z Equestrii, o których tylko słyszał w opowieściach. Jakby już teraz nie było wystarczająco trudno. Wtedy mieli na to metody jednak jak będzie trzeba walczyć z czymś takim, gdy odzyska pełnie swych sił? Obecni Equestrianie, którzy nawet by odzyskali dawne formy też zapewne nie byliby w stanie zatrzymać tego zagrożenia. W końcu nie każdy jednorożec był mistrzem magii a większość była raczej pacyfistyczna i znała tylko podstawowe zaklęcie. Nagle jego wzrok ponownie wrócił na kobietę. - To, co mówisz brzmi rozsądnie - stwierdził spokojnie. - Atak w tej chwili byłby głupi i zbyt szybki. Nawet nie wiadomo czy można ją od tak zabić - powiedział lekko kręcąc głową by zaraz znów sprowadzić na nią wzrok. - Zakładam, że ty cały czas na niej skupiasz wzrok. Czy potrafiłabyś wyczuć gdyby i ona władała podobną mocą twojej, że też mogłaby tak wszystko widzieć podobnie jak ty? - spytał zaciekawiony.
  22. Nigdy nie czułem się tak jak teraz. W chwili, gdy tylko znalazłem się w tym pomieszczeniu szybko zobaczyłem Elisabeth. Nawet nie musiałem jej szukać jakby jakiś instynkt mi powiedział gdzie ona właśnie leży. Gdy widziałem jej pozbawione życia ciało i resztki krwi na włosach czułem jak coś przewraca się wewnątrz mojego ciała. Tak jak bym miał zaraz zwymiotować. Czułem ogromną gulę w gardle, która nie pozwoliła powiedzieć mi nawet słowa. Po prostu nie kontaktowałem będąc w szoku tym wszystkim. Nagle poczułem coś mokrego na swoich policzkach. Łzy? Czy ja naprawdę w tej chwili płakałem? Chyba pierwszy raz w życiu mi się to zdarzyło. Nie pamiętałem bym płakał nawet, gdy miałem utarczki z Sophie lub kłóciłem się z rodzicami. Jednak bardziej niż cokolwiek innego rozwścieczył mnie obraz Toma, który w tej chwili stał przy Elisabeth i tymi swymi ohydnymi dłońmi jej dotykał. Widząc jego reakcje byłem niemal pewny, że zrobił to wszystko tylko po to by dać mi nauczkę. Powoli kierowałem się do łóżka Elisabeth starając się powstrzymać łzy. Szedłem tak spokojnie, że aż nie sposób było zgłębić, co mam w głowie. Ledwo byłem w stanie się powstrzymać by zaraz czegoś nie zrobić. Chciałem w tej chwili lepiej znać jakieś zaklęcie niewybaczalne choćby klątwę Cruciatus. Sam obraz Toma, który zgina się z bólu i wrzeszczy błagając o litość był niezwykle przyjemny. Jednak, gdy tylko się zbliżyłem do Lisy nagle stało się coś nieoczekiwanego. Kompletnie zignorowałem Toma i lekko nachyliłem się nad Elisabeth by delikatnie dotknąć jej policzka i zaraz ją lekko pocałować w czoło. Stałem nad nią załamany dobrą chwilę wpatrując się w ten makabryczny obraz aż w pewnym momencie dotknąłem nogi Toma końcówką swojej różdżki. Dalej jednak na niego nie spoglądałem jednak można było nagle usłyszeć mój głos jednak na tyle cichy by tylko on go usłyszał. - Sądzę, że zrobiłeś już wystarczająco - odrzekłem mając cały czas z załzawione oczy i patrząc tylko i wyłącznie na Elisabeth tak jak bałbym się, że zaraz zniknie z mych oczu. - Może czas byś sprawdził czy niema cię u profesora? Z pewnością już szykuje dla ciebie gratulacje na piśmie panie prefekcie - powiedziałem spokojnie, lecz na krótką niemal niewidoczną chwilę moje oko skierowało się na niego a można było w nim zobaczyć czystą nienawiść.
  23. Niestety słowa Walburgii okazały się aż nazbyt prorocze. Z chwilą, gdy ją ostatni raz spotkaliśmy wszystko zaczynało przybierać nieprzyjemny obrót. Tak jak powiedziała wtedy stałem się szlamą i zdrajcą krwi w jednym. W naszym domu coraz gorzej tolerowano naszą obecność. Jednak sam nie zwracałem szczególnej uwagi na to. Dlaczego ich zdanie miałoby mnie interesować? Nigdy mnie nie interesowało, co inni o mnie myślą nawet, gdy posiadałem swój dawny status. Jedyna opinia, jaka miała dla mnie znaczenie pochodziła zawsze tylko od mej ukochanej Elisabeth. Niestety nie zdołałem jej uchronić przed tym by do niej przyklejono wszystkie te łatki na dodatek nawet jej przyjaciółki, które przy nas zostały. One również zostały częściowo odtrącone. Czułem się temu wszystkiemu winny a mimo wszystko żadna z nich nie wydawała się na mnie zła. Na dodatek Elisabeth wydawała się być szczęśliwa jak nigdy w życiu. Sam również taki byłem. Nigdy nie byłem tak szczęśliwy jak teraz, gdy byliśmy razem. Mimo całego tego obecnego odtrącenia ostatnie nasze wspólne dni były najszczęśliwszymi w całym moim życiu i za nic bym ich nie wymienił. Wszystko niemal toczyło się przyjemnie aż nie zaczął zbliżać się dzień, którego od tak dawna się obawiałem. Czas szlabanu mojej ukochanej zbliżał się wielkimi krokami. Wszystko przez te przeklętą Vivienne. Za każdym razem, gdy sobie o niej przypomniałem zaciskałem wściekle pięści. Tyle już napsuła krwi Elisabeth a teraz jeszcze to. Mimo wszystko sama Elisabeth ani razu się mi nie skarżyła ani nie ukazała uczucia strachu przed tym dniem. Niestety, chociaż bardzo chciałem by było tak naprawdę to ja ją już za dobrze znałem i wiedziałem, że nic mi nie mówiła, bo nie chciała mnie martwić. Niestety, mimo że nie chciała mnie martwić nic to nie dawało, bo wszystkie moje myśli skupiały się tylko na tej właśnie zbliżającej się sobocie. W końcu nadszedł ten dzień. Bardzo chciałem być tam razem z Elisabeth, ale zasady szlabanu były jasne nie mogłem tam być. Gdybym to tylko ja był prefektem nie byłoby tego wszystkiego. Na samą myśl zaciskałem pięści jeszcze bardziej. Nie mogłem jednak siedzieć spokojnie, gdy ona tam była z nim sam na sam. Chciałem się czegoś dowiedzieć. Choćby czy lęk przed nim był uzasadniony. Wiedziałem, że był bardzo silny w końcu pokonał mnie w pojedynku bez większego problemu. Jednak chciałem się wiedzieć czy za tym może kryć się coś więcej. Zacząłem kierować się korytarzami Hogwartu w myśli przeklinając się za to, że nie mogłem być teraz przy Elisabeth. W końcu dotarł do mnie szyderczy śmiech osób, których szukałem. Sophie z Christianem byli właśnie w pustym korytarzu gdzie nie było świadków. Ta pierwsza właśnie znęcała się zaklęciami nad jakąś dziewczyną z Hufflepuffu pewnie się jej czymś naraziła. Typowe zachowanie u niej. Natomiast ten kretyn tylko się śmiał i poklaskiwał siostrze. Expelliarmus! - krzyknąłem w kierunku Sophie a jej różdżka wylądowała w mojej dłoni. Na jej twarzy rysowała się wściekłość. Zapewne było to spowodowane tym, że dała się tak głupio zaskoczyć. Dziewczyna, która teraz leżała na kolanach wyglądała na zdezorientowaną. - Uciekaj - powiedziałem w jej kierunku a ta nie oglądając się wykonała polecenie szybko uciekając. - Na co czekasz baranie! - wrzasnęła do Christiana. - Odzyskaj moją różdżkę - chłopak wyglądał na nieco zdezorientowanego, ale zaraz sięgnął po swoją różdżkę. - Nie radzę - powiedziałem spokojnie chwytając teraz różdżkę Sophie obiema dłońmi pokazując tym samym, że w każdej chwili mogę ją po prostu złamać. Teraz na twarzy Sophie pierwszy raz w życiu zobaczyłem taki strach tak jak by ktoś zagroził zabiciem kogoś z jej rodziny. Tak myślałem ceniła swą różdżkę ponad wszystkich innych. Machnęła dłonią w stronę brata i znów zwróciła wzrok na mnie. Widać, że z nie chęcią się do mnie odezwała, bo zrobiła nieprzyjemny grymas zanim otworzyła usta. Widać jak wszyscy inni traktowała mnie jak kogoś obrzydliwego. Dawniej też za mną nie przepadała, ale taką niechęć widziałem u niej pierwszy raz. - Czego chcesz? - powiedziała niechętnie. - Tom Riddle - powiedziałem bez ogródek. Na dźwięk jego imienia jej oczy otworzyły się szerzej a Christian zmarkotniał. Spróbowała jednak przyjąć dawną pozycje. - Co z nim? - odrzekła znów z wyraźną niechęcią. - Co o nim wiesz? Czemu wzbudza taki lęk? - pytałem niezwykle pewnie. - Lęk? - stwierdziła starając się ukryć emocje. - Nie wiem, o czym mówisz. Niczego ani nikogo się nie boję - nagle moje dłonie lekko zgięły różdżkę dając jej znak, że ta odpowiedź mnie nie zadowala. Na co ta szerzej otworzyła oczy w wyraźnym strachu. Dziwnie się czułem z tym, że kogoś tak dręczyłem tym bardziej Sophie. Pierwszy raz nasze rolę się odwróciły. Robiłem jednak to wszystko dla dobra Elisabeth. - To ci nic już nie da - powiedziała przełykając lekko ślinę. - Mów jasno - powiedziałem twardo by się nie wykręcała. - Skoro o niego pytasz zwrócił twoją uwagę czymś lub ty zwróciłeś jego - powiedziała powoli kierując się w moją stronę. - Najlepszym wyjściem dla ciebie jest go unikać tyle mogę ci powiedzieć - mówiła nadal dość niechętnie. - Dlaczego się go boisz? - powiedziałem patrząc ze zmarszczonymi brwiami - Ty dobrze wiesz, dlaczego - powiedziała posyłając mi teraz uśmiech. Jednak wyjątkowo wredny. - A jeśli tego jeszcze nie wiesz wkrótce się zapewne sam przekonasz - to, co usłyszałem nie napawało optymizmem. Ona naprawdę się go bała. A Elisabeth była z nim tam sama. Powoli puściłem jedną dłonią jej różdżkę i ją oddałem. jednak nadal trzymałem swoją na wypadek gdyby chcieli mnie zaatakować. Gdy tylko Sophie wyrwała mi swoją różdżkę spojrzała na mnie wściekłym wzrokiem jednak zaraz obróciła się i zaczęła odchodzić jakbym przestał ją interesować. Christian wyglądał na zdezorientowanego, ale zaraz sam również za nią ruszył. Chwilę stałem zagłębiony we własnych myślach aż w końcu sam zacząłem stąd odchodzić. Wróciłem znów do pokoju wspólnego. Okoliczne spojrzenia wskazywały, że niemal nikt nie był zachwycony moją obecnością. Chyba jedynie Stephanie i Adelia patrzyły na mnie normalnie. Jednak bez Elisabeth raczej z nimi nie rozmawiałem. Usiadłem samotnie w kącie i zacząłem spokojnie czytać księgę historii magii chcą oderwać myśli od tego, co usłyszałem. W końcu nic się nie musiało stać prawda? Elisabeth zaraz tu pewnie wpadnie i znów powie, jaki to jestem głupi, że tak się o nią bałem. Sama sobie w końcu poradzi. Czytałem spokojnie, gdy nagle ktoś wbiegł do pokoju a był to profesor, Slughorn. Wyglądał jakby biegł tu naprawdę bez wytchnienia. Moje oczy chwilę na nim spoczywały aż wróciłem do czytania. Jednak zaraz znów podniosłem wzrok słysząc słowo "tragedia". Kolejne słowa sprawiły, że poczułem się jeszcze gorzej. Książka wypadła mi z dłoni a sam zrobiłem się blady jak ściana. Byłem teraz sam w ciemnym pomieszczeniu a mych uszach wciąż brzęczały słowa profesora. Na nikogo nie zwróciłem uwagi, gdy w jednej chwili wybiegłem z pokoju wspólnego nawet nie podnosząc książki. Biegłem przed siebie nie patrząc na nikogo aż dotarłem do skrzydła szpitalnego.
  24. Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska Na odpowiedź Anny dziewczyna delikatnie zagryzła wargę. Nie było jednak spowodowane to tylko odpowiedzią ze strony Anny, która ponownie nie odpowiedziała wprost na pytanie, czego powinna już była się domyślić. A tonem, jakim to powiedziała. W jej głosie słychać było jakąś władczość tak jak naprawdę była kimś więcej niż zwykłym podmieńcem. Kim wtedy jednak była naprawdę? Czy mogła być dawną królową podmieńców? Szybko jednak porzuciła te myśl. Była niemal pewna, że ta nie miałaby takiego charakteru jak obecnie Anna. Co jednak miała teraz myśleć o samej Annie, jeśli naprawdę była jedną z nich? Jej rozmyślania się skończyły z chwilą, gdy poczuła jak ktoś chwyta ją za rękę. Szybko obróciła swą głowę w kierunku tej osoby. Ponownie to była pani Natalia. Zawsze była gotowa wesprzeć i podnieść na duchu w każdej chwili tak jak i teraz. Wciąż nie potrafiła pojąć jak to robiła. Na dodatek ciepło jej głosu jeszcze bardziej pomagało Snow w obecnej sytuacji. Szła nie tuż obok pani Natalii nie chcąc się jakby uwalniać z jej uchwytu. A w jej głowie wciąż brzęczały jej słowa. Miała racje polubiła Annę podczas tego krótkiego wspólnego pobytu. Polubiła również Magdę, która czasem była dla niej jak starsza i rozsądniejsza siostra. A jednak nie mogła pozbyć się wspomnień. To przez podmieńców straciła wujka i ojca Goldinga. Pamiętała jak księżniczka Celestia wręczyła mu pośmiertnie odznaczenie. Potem Golding poszedł w jego ślady, bo chciał oddać cześć jego pamięci. W tamtym też dniu ich drogi zaczęły się coraz bardziej rozdzielać. A jednak czy ludzie też nie zabijali kucyków? Było tak a jednak nadal Magda była dla niej jak siostra czy powinna więc przekreślać Annę skoro Golding z jakiegoś powodu ją akceptował? A może on też nie wiedział, kim naprawdę jest, gdy ją poznał? Sama nie wiedziała już, co myśleć a gdy coraz bardziej się w tych myślach zagłębiała nie zauważyła jak blisko już są budynku. Dwoje ludzi pilnujących drzwi zmierzyło całą trójkę wzrokiem. W brązowych oczach kobiety, która pilnowała budynku można było zobaczyć po części złość zapewne całą tą obecną sytuacją. Ciężko było nie zauważyć, że ludzie Goldinga nie są zadowoleni z całej tej sytuacji. Jednak poza złością było można też dojrzeć pewną formę strachu jak i zresztą u całej reszty. Najwyraźniej wszyscy bali się o swojego dowódcę i tym, że się mimo wszystko w jakiś sposób się naraża tak jak by bali się przyszłości bez niego i nie wiedzieli, co poczną dalej. Nic jednak nie powiedzieli, gdy jedno z nich nagle uchyliło drzwi do środka. Gdy cała trójka weszła już do środka drzwi natychmiast się za nimi zamknęły. Zapewne to była część umowy między Natalią a Goldingiem tak by nikt nie słyszał ich rozmowy. W całym pomieszczeniu paliło się światło a wszystkie stoły wokół były puste za wyjątkiem jednego przy samym końcu gdzie siedziała samotna postać a na stole przed nią było dużo rozmaitości. Postać ubrana w dziwną maskę i płaszcz powoli się podniosła od stołu i zaczęła kierować w kierunku kobiet. W tym nagle momencie Snow uwolniła się z chwytu pani Natalii i pierwsza zaczęła kierować się ku postaci lekko marszcząc brwi jakby natychmiast wyczuła, kto to jest. Wyglądała jakby nagle zapomniała zupełnie o nie dawnych rozterkach sprzed wejścia do budynku. - Golding, co ty wyprawiasz? - spytała ledwo powstrzymując chichot na strój swego kuzyna. - Nie rozumiem Snow - powiedziałem lekko zniekształconym głosem. Tego się obawiałem maska zmieniała mój głos, ale nadal dało się mnie zrozumieć. - Mówię o tym - powiedział by nagle unieść dłoń i zacisnąć w pięść i lekko zapukać w maskę. Na co sam się cofnąłem a ta pokręciła głową. - Mówiłam ci, że nie musisz się obawiać pani Natalii a ty jak zwykle nikomu nie ufasz - powiedziała jakby lekko obrażona. Chciałem coś powiedzieć jednak mi nie pozwalała mówiąc dalej. - Zupełnie jak wtedy, gdy złamałeś kopyto temu miłemu ogierowi, z którym się przyjaźniłam - dopiero teraz coś we mnie pękło tak, że dałem się wciągnąć w te rozmowę. - On nie chciał przyjaźni - powiedziałem wyraźnie zdenerwowanym głosem. - Widziałem to w jego oczach. Temu zboczeńcowi chodziło o coś zupełnie innego - powiedziałem niemal krzycząc. - Tak a potem skończyło się to tak, że żaden inny już nie chciał do mnie podejść, bo się bali i musiałam iść na studniówkę z tobą - powiedziała lekko się krzywiąc. - Ja na swojej byłem sam i jakoś mi to nie przeszkadzało. Poza tym dzięki temu w czasie dorastania miałaś adoratorów z głowy i wyrosłaś na porządną klacz - odchrząknąłem niemal zapominając, że nie jesteśmy tu sami a całe spotkanie powinno mieć więcej powagi. Nagle jednak ponownie wróciłem na ziemie i spojrzałem na Snow poważnie tak, że i ona się uspokoiła. Mój wzrok na chwilę powędrował potem na Lust jednak nie chciałem nim nic zdradzać, więc skierowałem go w końcu na samą Natalię. Nie mogłem być pewny ile Natalia wiedziała o Lust, dlatego też nie chciałem nic sobą zdradzać. - Witam panią pani Natalio jak i ciebie Anno - powiedziałem z jak najbardziej grzecznym głosem, na który było mnie stać. Ponownie skupiłem się jednak na Natalii w końcu to ona to wszystko zainscenizowała - Sporo o pani wiem śledziłem pani politykę od bardzo dawna - stwierdziłem spokojnie cały czas na nią spoglądając. - Moja kuzynka przyniosła mi pani wiadomość, więc z kilku powodów zgodziłem się na to spotkanie choćby, dlatego że zaopiekowała się pani Snow, gdy mnie tu nie było. Jak wcześniej zauważyła mam na sobie maskę proszę jednak nie brać tego, jako wrogość a bardziej gest przyjaźni. Dopóki nie wie pani jak wyglądamy wszyscy będziemy mogli rozejść się w pokoju, jeśli jednak by pani zobaczyła którąś z naszych twarzy nie mogę ręczyć za wszystkich w naszej organizacji - skrzywiłem się pod maską na myśl o Crystal gdyby się o tym dowiedziała. - Ale na spokojnie zapraszam do stołu i tam będziemy mogli zacząć rozmowę - powiedziałem ponownie kierując się do stołu i czekając na to aż reszta dojdzie. Zresztą to Natalia chciała tego spotkania, więc czekałem aż zacznie rozmowę. Sama Snow czekała aż pani Natalia i Anna ruszą by usiąść z nimi.
  25. Snow Night/Ewelina Szymańska W miarę jak trwała rozmowa z kierowcą Snow poczuła na sobie uścisk ze strony pani Natalii. Jednak nie chciała w żaden sposób po sobie tego zdradzić, dlatego też starała się nie reagować. Zauważyła jednak, że uścisk był najsilniejszy z chwilą, gdy nazwano ją zdrajczynią jej gatunku. Potem w miarę czasu coraz bardziej słabł. Miała wrażenie jakby był spowodowany nerwami. Być może nie podobała się pani premier ich reakcja na cały program rejestracji w końcu to przecież pani Natalia nadzorowała ten program. A może było to spowodowane tym, że uznano Snow za zdrajczynię gatunku. Nie była pewna, co było powodem jednak pierwszy raz chyba widziała panią Natalię zdenerwowaną. Czasem myślała nawet, że nie można jej doprowadzić do tego stanu. Dobrą chwilę trwała cisza przerywana jedynie dźwiękami pojazdu. Snow dalej się starała nie myśleć o zachowaniu pani Natalii. Nie chciała przypadkiem jeszcze bardziej popsuć jej humoru przed spotkaniem Goldinga. Czuła się głupio, bo prawdą było, że to ona wywołała całą te sytuacje. Gdyby nie otworzyła ust to wszystko nie miałoby miejsca. Nagle jednak jej wzrok skierował się na panią Natalię tak samo jak mężczyzny obok kierowcy. Sam kierowca spojrzał na nią przez lusterko. A wszystko było to spowodowane jej słowami. Snow uśmiechnęła się wyraźnie na jej słowa znów poczuła od niej te pozytywną aurę, która miała wrażenie, że w jakiś sposób dodawała jej sił. Sami mężczyźni wyglądali na nieco zakłopotanych tymi słowami, co wskazywały wyraźnie ich oczy. Nawet nie wiedzieli, co najwyraźniej powiedzieć. Widać w pewnym sensie czuli, że miała racje, ale nie chcieli nic powiedzieć, bo czuli się trochę głupio. Snow nadal spoglądała na panią Natalię z ciepłym uśmiechem i wyraźnym podziwem, że zareagowała w taki sposób pomimo słów, które tu padły. Wyglądało na to, że podróż przebiegnie już spokojnie. Niestety tylko na to wyglądało, bo cały czar obecnej miłej atmosfery prysł z chwilą, gdy do rozmowy wtrąciła się, Lust. Snow starała się nie wcinać do tego, bo nie chciała nikogo zdenerwować. Jednak mężczyźni nie wyglądali na zachwyconych. Z każdą chwilą, gdy się odzywała można było zobaczyć jak ich wzrok wykazywał coraz większą wściekłość. Atmosfera wokół wręcz zrobiła się ciężka, co można było wyczuć. Nagle pasażer obok kierowcy obrócił głowę w kierunku pasażerek jednak jego wzrok ignorował Snow i Natalię obecnie a skupił się na Annie prawdopodobnie kierowca też by się obrócił gdyby nie fakt, że nie mógł tego zrobić, bo prowadził. - A co ty możesz wiedzieć o Goldingu? - powiedział z wyraźną irytacją w głosie. Widać było, że ledwie powstrzymywał nerwy. - Nic o nim nie wiesz - powiedziała coraz bardziej wściekle niemal wrzeszcząc. - Gdybyś go znała tak jak my wiedziałabyś, że jest twardy. Gdyby nas potrzebował powiedziałby nam. Wie, że nam może zaufać - powiedział starając się zachować spokój jednak nie bardzo mu to wychodziło. - Poza tym, jakim prawem podmieniec mówi nam, że my nic o nim nie wiemy... - kolejne słowa zostały mu przerwane, gdy nagle do rozmowy znów wtrąciła się Snow. - Rozumiem, że możecie czuć się urażeni - powiedziała spokojnie teraz kierując na nich wzrok. - Jednak nie musicie obrażać Anny nazywając ją podmieńcem - nagle mężczyzna wyglądał jakby kompletnie zgłupiał, gdy skierował swój wzrok na Snow. Patrząc na nią jak na kogoś zupełnie nieuświadomionego. Tym razem jednak odezwał się kierowca. - Kim więc ona jest pani zdaniem? - Snow zamilkła nie wiedziała, co powiedzieć. Prawdą było, że też nie wiedziała, kim jest Anna, ale już dawno przestała myśleć, że jest podmieńcem. Kierowca nagle zaczął kontynuować. - Przykro mi proszę pani, ale to jest na pewno dawny podmieniec niema mowy o pomyłce - powiedział dalej jadąc i kontynuując. - Widzimy je, na co dzień gdyż są częścią organizacji ona wygląda zupełnie jak każdy z nich... - Ona jest przyjaciółką Goldinga - powiedziała z wyraźnie zrozpaczonym głosem. - Golding stracił ojca przez podmieńce i sądzisz, że zaprzyjaźniłby się potem z nim tak bardzo jak z nią? - pytała starając się nadal bronić Anny. Mężczyźni tylko po sobie spojrzeli, gdy samochód zaczął się zatrzymywać koło jakiegoś budynku, który wyglądał na zajazd. Przed drzwiami stała dwójka ludzi ubrana tak samo jak oni. Po posturze jednego z nich można było zauważyć, że to kobieta. Wokół nie było widać nikogo innego najwyraźniej reszta ochrony obserwowała teren ukryta w okolicy. - Nie wiedzieliśmy o tym odparł mężczyzna - chwilę milcząc, gdy parkował samochód. Gdy już go zatrzymał obrócił głowę w kierunku Snow a drzwi zaczęły się otwierać by można było wysiąść. - Golding nie jest wrogo nastawiony jednak do podmieńców, więc nadal może być ona jego przyjaciółką - Snow chciała coś najwyraźniej powiedzieć, ale mężczyzna jej przerwał. - Zanim coś pani powie to musi pani wiedzieć, że to Golding chce by w naszej organizacji były podmieńce jak i inne rasy to jego idea. Traktuje je na równi z nami. To Crystal nie chce w organizacji innych ras poza kucykami - powiedział jakby chciał skończyć temat. - Golding jest w budynku. Ochrona was przepuści, więc możecie spokojnie wejść -Snow była jak skamieniała słysząc to wszystko. Powoli opuściła pojazd nim jednak poszła dalej spojrzała zrozpaczona na Annę. - Powiedz, że kłamią, że nie jesteś podmieńcem i nigdy nie byłaś - patrzyła na nią z desperacją w oczach i wyraźnym smutkiem. Nadal nie chciała w to wszystko uwierzyć. Golding Shield/Karol Patris Widziałem, gdy samochód się zbliżał do zajazdu, gdy tylko zaparkował siedziałem spokojnie czekając aż przyjdą. Ubrany już w ten niecodzienny strój. Wpatrywałem się jednym widocznym okiem czekając aż przyjdą. Aktualnie siedziałem przy dużym stole gdzie było jedzenie i napoje. Chciałem się mimo wszystko ukazać z dobrej strony. Jednak nie nad tym myślałem a nad samym spotkaniem wciąż nie byłem pewny jak to się skończy i pomimo że nie było tego po mnie widać przez ten kostium byłem pełny obaw. To miała być moja pierwsza tak oficjalna rozmowa z człowiekiem. Dobrze, że Crystal nic o ty nie wiedziała, bo by się chyba naprawdę wkurzyła delikatnie mówiąc. Jednak nie obchodziło mnie jej zdanie. Wiedziała już, że nie można mnie do końca kontrolować i często robiłem wszystko po swojemu tak jak teraz. Mimo wszystko nadal nie byłem tym wszystkim zachwycony i nie ufałem Natalii, ale ze względu na Snow i Lust musiałem spróbować, choć bardzo tego nie chciałem.
×
×
  • Utwórz nowe...