Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Tego się nie spodziewałem. Patrzyłem jak zamurowany na ostrza. Naprawdę jest wiele różnic między podmieńcami. Te, które do tej pory spotkałem. Nie potrafiły robić takich rzeczy. Jednak nie widziałem potrzeby by sprawdzać jej broń. Po co by mnie w końcu miała oszukiwać? Schowałem swój miecz z powrotem. -Nie widzę takiej potrzeby. Wieże ci. Po co byś miała mnie oszukiwać. Dobrze to idę się rozejrzeć po reszcie zamku. Może komuś z nas dopisze szczęście. -Powoli opuściłem bibliotekę. Miałem zamiar na początek skierować się do sali tronowej być może księżniczki coś tam zostawiły zanim opuściły to miejsce.
  2. Gdy powiedziała by nic mnie zjadło. Miałem już wrażenie, że chyba się o mnie martwi. Jeszcze ten jej wzrok. Jednak po chwili dodała kolejną kwestię. Ciekawe czy specjalnie się ze mną przekomarza. Może uznaje do za swego rodzaju rozrywkę. Cóż trzeba się skupić na obecnych rzeczach. Zastanowiło mnie to, co powiedziała. Jeśli księżniczki dementują ich istnienie to może powinno tak być. Przecież nigdy nie robią niczego bez powodu. Mimo wszystko chciałem odpowiedzi. -Zrozumiałem. -Za nim jednak ruszyłem sięgnąłem kopytem o mój bok i wyjąłem miecz. -Nie powinnaś zostawać bez broni. Wiem, że masz swoje sztuczki. Ale mimo wszystko sądzę, że może ci się ten miecz przydać. Lepiej zawsze mieć takie rzeczy. Włóczni nie mogę ci dać. Bo jest związana z moją magią
  3. Wiedziała, co jest w tej książce i mimo wszystko mi ją dała? W co ona ze mną pogrywa? Mało tego zaproponowała, że mi ją przepiszę. Najwyraźniej już wszystko zapamiętała, co było w tej książce. Nic z tego nie rozumiałem. Jednak zastanawiało mnie, co takiego ją tam zainteresowało. Chwilę siedziałem w milczeniu, gdy nagle coś mi przyszło do głowy. Nie tylko w bibliotece mogą kryć się odpowiedzi na nasze pytanie. Szybko schowałem książkę do torby i ruszyłem do Lust szybko ją doganiając. -Chętnie skorzystam z twojej propozycji. -Na chwilę zamilkłem. -Lust tu może być sporo rzeczy ukrytych. Kto wie może nawet jakieś artefakty. Może podzielimy się obowiązkami. Ja przeszukam ten zamek od góry do dołu a ty zajmiesz się książkami. Co ty na to? -Nie mogłem zaprzeczyć, że lepiej przyswajała informacje i nie męczyła się czytając. Dlatego zaproponowałem takie obowiązki.
  4. Oczywiście musiała dodać coś jeszcze od siebie. Nie potrafię jej zrozumieć. Najpierw potrafi być miła a nagle potem wraca do swojej typowej natury. A może robi to specjalnie by mnie zmylić. Może nie chce by ktoś znał jej wrażliwszą stronę o ile naprawdę ją posiada. Już miałem zamiar jej odpowiedzieć na jej złośliwe pytanie, gdy ta nagle rzuciła do mnie jakąś książkę. Autor nie był mi znany a właściwie ciężko było rozczytać niektóre litery. Z pewnością była bardzo stara. Nie miałem pojęcia, co tam znalazła. Gdy nagle otworzyłem książkę. Otworzyłem szeroko oczy w zdumieniu. Starałem się przewracać strony delikatnie by ich nie zniszczyć. Nigdy nie słyszałem o tego typu zaklęciach. W akademii tego nie uczą. Muszą być zapomniane. Na dodatek te opisy artefaktów. Byłem w kompletnym szoku. Nikt w gwardii nie znał takich zaklęć. Autor sporo wiedział. Nawet o artefaktach podmieńców. Kim on był? Ta książka wynagradzała całą podróż tutaj. Przynajmniej mi. Miło by było gdyby Lust też znalazła coś, czego chce. Gdy zamknąłem w końcu książkę. Napadł mnie atak kaszlu z powodu kurzu, który się na niej nazbierał. Tylna okładka była nadpalona i oblepiona woskiem. Ciekawostka. Kto ją czytał ostatnio? Wiedziałem jedno ta książka raczej nie powinna tu zostać mógłby ją znaleźć ktoś nieodpowiedzialny. Trzeba ją zabrać do Canterlotu. Znów spojrzałem na Lust. -Ponownie dziękuje. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo wartościowa jest ta księga. -Dziwiłem się trochę, że mi ją dała. Dlaczego? Mimo wszystko nasz sojusz nie będzie trwał wiecznie. A tym silniejszy się stanę. Tym bardziej groźny będę dla niej. Ale czy będę potrafił ją jeszcze uznać za wroga lub zagrożenie?
  5. Powoli otworzyłem oczy. Dziwne zasnąłem? Chyba byłem bardziej zmęczony niż myślałem. Jednak ta drzemka dobrze mnie zregenerowała. Tylko pamiętam, że czytałem książkę w koncie na ziemie. A teraz jestem na łóżku? Chwilę się zastanawiałem nad tym jak się tu znalazłem. Aż odpowiedź znalazła się sama. Lust musiała mnie tu przenieść. Ale dlaczego to zrobiła? Nie musiała tego robić. A jednak zrobiła. Miała w tym jakiś ukryty cel? Czy zrobiła to ze zwykłej troski? Nie potrafiłem na to odpowiedzieć. Momentalnie wstałem z łóżka w pancerzu trochę nie wygodnie się śpi. Nie wiem ile czasu przespałem. Ale nie mogę go marnować. Już chciałem iść do swoich książek. Gdy obróciłem się jeszcze do Lust. -Dziękuje. -Powiedziałem szczerze i krótko. Zachowała się naprawdę miło i bezinteresownie jak na mój gust. Co trochę mnie dziwiło i zastanawiało.
  6. -Dziękuje. Ale nie martw się dam sobie radę. Jestem przyzwyczajony, że mało sypiam. -Powiedziałem, po czym schowałem menzurkę do torby. Tak się spodziewałem, że nie będzie chciała mojego jedzenia i wody. Mimo wszystko z grzeczności dobrze było spytać. Szkoda, że w sprawie snu nie byłem tak szczery jak to powiedziałem, Miła temperatura kominka i wcześniej zużyta energia tworzyły nieciekawe połączenie. Nie bałem się o swoje bezpieczeństwo. Wiedziałem, że raczej nic mi nie zrobi. Miałem już do niej pewne zaufanie. Sięgnąłem po kolejną książkę z brzegu by ją przeczytać. Kolejne informacje wewnątrz nie dostarczały nic ciekawego. Byłem w środku książki. Gdy nawet nie zauważyłem jak moje powieki ponownie opadły a wraz z nimi głowa opadła wprost na ziemie.
  7. Golding Shield Usiadłem w kącie na podłodze nic nie mówiąc. Po czym zdjąłem hełm kładąc go obok siebie. Zacząłem przeglądać kolejne książki. Te, które przejrzałem naznaczałem i odkładałem na bok. Kolejne książki były tylko ślepym zaułkiem. Wciąż żadnych potrzebnych informacji. W pewnym momencie zacząłem już odczuwać zmęczenie, gdy przeglądałem kolejne książki godziny mijały. Byłem przyzwyczajony do wielogodzinnej służby. Jednak pokonanie bariery i takiej odległości teleportacją dawało mi się powoli we znaki. W pewnym momencie nawet nie zauważyłem, gdy moje powieki opadły. Szybko się otrząsnąłem i wyjąłem z torby jabłko i wodę w manierce. Miałem nadzieje, że trochę mi pomoże. Spojrzałem, na Lust. -Chcesz coś do jedzenia lub picia? -Spytałem z grzeczności. Wiedziałem, że nie potrzebuje tego do życia. Ale sama mówiła, że nasze wino lubi. Więc może i te rzeczy lubi. Gwardia Manehattan Gwardziści spojrzeli jak podmieńce rzuciły się na esencje. Musiało im jej naprawdę brakować i musiały być poważnie wyczerpane. -Możecie używać wszelkich środków by ich wytropić. O ile nie robicie krzywdy innym kucykom. Więc możecie iść w tej postaci. Jeśli będziecie potrzebowały naszej pomocy. To wystarczy zaczepić okolicznego gwardzistę wtedy udzielimy wam natychmiastowego wsparcia. -Powiedział kapitan, po czym włożył hełm na głowę. -Więc powodzenia przy łowach
  8. Golding Shield -Dobrze. Więc ruszajmy tym szybciej weźmiemy się do roboty tym szybciej się stąd wydostaniemy. -Powiedziałem spokojni. Po czym podniosłem swoje książki za pomocą czaru lewitacji i ruszyłem spokojny krokiem do miejsca, które wcześniej przygotowała Lust. Nie bardzo chciałem tu przebywać dłużej niż jest to konieczne. Nie lubiłem opuszczać Canterlotu nie będąc pewnym czy to po co wyruszam ma w ogóle jakiś sens. Miałem tylko nadzieje, że znajdzie się tu coś ciekawego. Sądzę, że w takich momentach nie powinienem się oddalać. Na dodatek mam jeszcze parę rzeczy do zrobienia i muszę przemyśleć propozycje kapitana. Ale wszystko po kolei najpierw tutejsze sprawy. Na tym muszę się skupić. Gwardia Manehattan Kapitan nie do końca rozumiał sens pytania. Ale one dobrze wiedziały, że teraz wszystko zależy od nich. Dlatego to wykorzystywały. Złapał kopyto tej klaczy i lekko pocałował. Domyślał się, że zapewne tego oczekuje. W obecnym wypadku musiał grać z nimi w te grę. -Też się cieszę. -Kapitan kiwnął kopytem a jeden z jednorożców otworzył bramę celi. Nagle położył obok podmieńców duże pudło. -To jest esencja, którą skonfiskowaliśmy z waszych klubów. Teraz wszystko zależy od was. Jeśli dotrzymacie warunków umowy. Wasze siostry w całej Equestrii będą wolne. Jeśli chcą mogą tu nawet zostać. Jednak będą musiały się zarejestrować i nigdy więcej nie otwierać tych klubów. Jeśli natomiast wam to nie odpowiada będziecie mogły wrócić do Changei do waszej królowej i matki. Jeśli chodzi o stare pancerze to oczywiście, że są. Gdy tylko wojna i zagrożenie ze strony buntowników się skończy wrócą na nasze ciała. Teraz są używane głównie przy jakiś uroczystościach gdzie mamy się lepiej prezentować. Choć nie rozumiem, po co te pytanie
  9. Golding Shield Powoli zacząłem docierać do biblioteki. Cóż Lust przez drogę nic nie powiedziała. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Mimo wszystko teraz trzeba się skupić na tym, co jest teraz najważniejsze. Chciałem dowiedzieć się czegoś, co będzie pomocne w rozwiązaniu tej przeklętej zagadki. To przez nią tu przybyłem. Miałem nadzieje, że przyjście tu i złamanie wielu przepisów, dzięki którym Lust mogła wyjść na zewnątrz nie okażą się nie opłacalne. Powoli wszedłem do sali z książkami za pomocą magii podniosłem kilka książek z półki, które wydały mi się najbardziej interesujące. -Dobrze ja wezmę te. Przy okazji możesz sobie darować te książki z żółtą plamą na grzbiecie, czyli tamte dwie. -Wskazałem na nie kopytem. -Już je przeczytałem. Niema w nich nic ciekawego -Powiedziałem pustym głosem bez emocji. Miałem nadzieje, że w ten sposób będę ją trzymał odpowiednio na dystans, gdy ta zauważy, że obchodzi mnie tylko obecne zadanie. Gwardia Manehattan -Kapitanie nie zbliżaj się do nich lepiej. -Powiedział jeden z gwardzistów, którzy mu towarzyszyli. -Spokojnie żołnierzu. Moja śmierć nic by im nie dała. Poza tym nie sądzę by były obecnie do tego zdolne. -Kapitan zdjął hełm z głowy i postawił na podłodze. Po czym podszedł do krat i przystawił bardzo blisko głowę. Teraz można było zobaczyć cały jego pyszczek w pełnej okazałości. Był ogierem o czarnej sierści i pomarańczowych oczach. -Zadowolona? -Spytał nijakim głosem
  10. Golding Shield Argument nie do przebicia. Tu z pewnością będzie się lepiej czytało niż z dziurą nad głową i padającym śniegiem. No i miło, że też pomoże mi przejrzeć te księgi. Samemu to zapewne potrwa wieki. Mimo wszystko trzeba z nią uważać. Nie uważam, że coś mi zrobi. A przynajmniej nie specjalnie. Ciężko oduczyć się nawyków, które towarzyszą nam od dawna. A ona pewnie już od bardzo dawna sprawia, że ogiery jej ulegają. Lepiej zachować jasność umysłu, bo nie wiadomo czy jej nawyki znów się nie odezwą. -Tak masz racje. Tu będzie znacznie lepiej się czytało. Niema, co zwlekać chodźmy po te książki i weźmy się do pracy. Pozwól, że pójdę przodem. -Jednak nie czekałem na jej odpowiedź tylko spokojnym krokiem ruszyłem tak by mogła mnie spokojnie dogonić. Gwardia Manehattan Określenie bydło nie spodobało się kapitanowi ani jego eskorcie. Jeszcze większego szoku doznał, gdy ta klacz wypowiedziała jego imię. Skąd wiedziała? Ale teraz to nie ważne. Nie bardzo podobało mu się, że podmieńce uważały, że jego gwardzistom znów się nie powiedzie. Ale jednak one miały większe szanse. Informacje kucyków o podmieńcach są ograniczone. A one wiedzą więcej -Tak sądziłem, że same moje słowo wam nie wystarczy. -Przez kraty wepchnął zwinięty dokument. -Ten dokument jest podpisany przez księżniczkę Celestie i jasno stwierdza, że jeśli więzień zgodzi się pomóc gwardii zatrzymać poważniejsze zagrożenie dla Equestrii zostanie wypuszczony na wolność. W waszym przypadku pójdzie to na wszystkie wasze siostry. Bo wszystkie zostałyście zamknięte za to samo. Jesteśmy również gotowi spełnić twoje postulaty, o których przed chwilą mówiłaś i udzielić wam każdego wsparcia. Jeśli tylko nam pomożecie. Więc zgadzacie się nam pomóc?
  11. Gwardia Manehattan Kapitan gwardii nie mógł uwierzyć w to, co zaszło. Trzy bardzo niebezpieczne podmieńce zbiegły. Na dodatek zabiły dwójkę z jego ludzi. Manehattan jest ogromny. Gwardia niema możliwości w krótkim czasie ich namierzyć. Przynajmniej w pewnym sensie. Kapitan gwardii schodził w towarzystwie dwóch swoich zaufanych jednorożców z gwardii. Do najgłębszych czeluści lochów. To tu były trzymane podmieńce, które zostały złapane w klubach. Stanął przed jedną z cel. Wszystkie podmieńce były w naturalnej postaci. Długi pobyt w lochu pozbawił je sporo energii. Nie męczono ich, ale też nie dawano im rzeczy, które mogły dodać im energii. Nagle kapitan przemówił. -Dzisiaj do Manehattan przybyły trzy podmieńce. Są bardzo niebezpieczne. Ukradły księgę czarnej magii, która jest plugastwem naszej rasy. Zdołaliśmy ją odzyskać i odesłać na miejsce. Jednak więźniowie zdołali uciec i zabić dwójkę gwardzistów. Nie mamy pewności czy nie zapamiętali zaklęć. Powiem prosto. Jeśli zgodzicie się nam pomóc namierzyć te podmieńce dostaniecie amnestie dla was i wszystkich waszych sióstr w całej Equestrii, które pracowały w tych waszych klubach. Jesteśmy nawet zdolni pomóc wam wrócić do domu do Changei. A nawet na czas misji dać wam potrzebne pokłady energii byście mogły nam pomóc. Sądzę, że to szczodra oferta. Więc jak będzie? Gwardia Canterlot Gwardzista spojrzał na rzeczy a następnie na klacz. -Dobrze niech pani to zostawi. Gdy będzie pani wracać oddamy te rzeczy. -Powiedział gwardzista wskazując na pelerynę i eliksir. -Miłego dnia
  12. Golding Shield Powoli wszedłem do pomieszczenia gdzie usłyszałem głos Lust. Byłem już znacznie spokojniejszy, gdy wiedziałem, że nic jej nie jest. Chwilę rozejrzałem się po pomieszczeniu. Wyglądało znacznie lepiej niż inne. Nie sądziłem, że jakieś pomieszczenie zdoła się utrzymać w takim stanie. Najwyraźniej Lust już znalazła pomieszczenie, w którym ma zamiar przejrzeć książki. -Nie dawałaś długo znaku życia. Więc zareagowałem na ten dziwny dźwięk instynktownie. Całkiem przyjemne pomieszczenie. -Powiedziałem nagle by zmienić temat. -Wygląda lepiej niż reszta zamku. Niezwykłe, że tak dobrze się utrzymało. Cóż mi jak na razie szczęście nie dopisało nie znalazłem nic, co mogłoby nam pomóc Gwardia Manehattan Dwoje gwardzistów nie zdążyło w pole zareagować. Jednorożec , który szedł obok Sneaky i kucyk ziemski przed nią padli na ziemię ciężko krwawiąc. Prawdopodobnie nie żyli. Reszta zdołała uniknąć ataku. Pegazy wystrzeliły bełty w tarczę magiczną podmieńców. A ziemskie kuce uderzyły w nią włóczniami. Tylko jednorożce szykowały się by wykonać zaklęcie, które zniszczy te mizerną tarczę i poważnie zrani podmieńce. Gdy pegazy i ziemskie kucyki atakowały tarcze. Jednorożce rzuciły zaklęcie średniego ataku.
  13. Golding Shield Kolejna książka również była pudłem. Tym razem trafiłem na historie hodowli okolicznych roślin z czasów, gdy zamek był zamieszkany. Naznaczyłem książkę i odłożyłem na półce. Miałem zamiar sięgnąć po następną, gdy nagle usłyszałem dziwny dźwięk. Niewiele myśląc włożyłem szybko hełm na głowę i ruszyłem w stronę hałasu. Cóż mam nadzieje, że nic jej nie jest. Jeśli coś ją napadło i jest ranna. Nie wiem czy będę w stanie jej pomóc. Nie znam się na anatomii podmienców. A nie wiem czy nasze zaklęcia są w stanie ją uleczyć. Mój róg intensywnie świecił dostarczając światła tym mrocznym korytarzom. Byłem już blisko źródła hałasu. Cały czas trzymałem włócznie przed sobą na wszelki wypadek. Choć było to nie profesjonalne zachowanie postanowiłem krzyknąć. Jeśli coś ją napadało to może skoncentruje się na mnie. -Lust! Nic ci nie jest?! -Krzyczałem będąc coraz bliżej celu. Gwardia Manehattan Gwardziści nie mieli zamiaru się opóźnić. Wszystko już było ustalone. A żaden podmieniec nie będzie tu nic teraz mieszał. Gwardziści z tyłu dość boleśnie dźgnęli włóczniami każdego z podmieńców w zad do tego stopnia, że z ich ciała poleciało nieco ich krwi. By dać im do zrozumienia, że nie będą tego tolerować. Teraz, chociaż było pewne, że to podmieńce. W tym czasie jeden z jednorożców złapał dość boleśnie kopytem za karak, podmieńca który się potknął i znów ją postawił na równe kopyta. Cała reszta gwardzistów dalej mierzyła do nich gotowa do ataku -Iść Dalej! Bo dostaniecie jeszcze mocniej! -Powiedział wściekle gwardzista z tyłu.
  14. Golding Shield Pierwsza książka została przeczytana. A właściwie przejrzana czy nie kryje się tam coś, co może być pomocne. Może i potrafię szybko czytać, lecz nawet ja nie jestem w stanie przeczytać tej książki i wszystkich innych w całości. Więc szukałem tylko interesujących rozdziałów. Pierwsza książka, którą przeczytałem była tylko historią powstawania zamku. Więc ślepy zaułek. Strzepałem kopytem trochę śniegu z grzywy, który na mnie napadał przez dziurę w dachu. No cóż trzeba to jakoś zaznaczyć. By przypadkiem znów nie wrócić do tej książki. Miałem pewien pomysł. Dotknąłem książki rogiem a na jej grzbiecie pojawiła się żółta plamka w kolorze mojej aury. To trochę ułatwi zadanie i nie zniszczy tych cennych książek. Bo gdy opuszczę zamek te plamki znikną. Odłożyłem ją na półkę i ściągnąłem kolejną książkę by ją obejrzeć. Dziwiłem się, że księżniczki je tu zostawiły, dlaczego nie zabrały ich do biblioteki w Canterlocie? Ciekawe jak idzie Lust. Jak na razie mnie nie woła, więc chyba jest dobrze. Otworzyłem kolejną książkę i zacząłem przeglądać Gwardia Manehattan -Wkrótce dojdziemy. -Powiedział nijakim tonem gwardzista, który wraz z resztą grupy zaczął ich wyprowadzać z posterunku. Mimo wszystko postanowiono lepiej nie nie doceniać więźniów. Zdołali wykraść księgę z Crystal Empire. Pomimo że z pewnością była dobrze chroniona. Kryształowe kucyki może nie mają wśród siebie pegazów i jednorożców. Ale to jednak liczne wojska. Poza tym była tam księżniczka Cadence. I dawny kapitan a obecnie książę imperium, który wśród gwardzistów szczycił się swym męstwem. A ich była tylko trójka i dali radę. Gdy tylko opuścili posterunek dołączyło do nich kilku okolicznych gwardzistów. Wszyscy szli szyku. Tuż nad więźniami leciały pegazy celujący do nich z kusz. Z przodu i z tyłu szły ziemskie kuce z włóczniami gotowymi do ataku. Za to boczne strony ucieczki blokowały jednorożce, którym rogi cały czas się świeciły ich magiczną aurą. Wszystkich gwardzistów było łącznie dwunastu cztery kucyki ziemskie, cztery pegazy i cztery jednorożce. Breezy Orchid -Na wszystko przyjdzie czas. Ale dziękuje za te słowa Martinie. Dobrze, więc ruszajmy. -Klacz zaczęła iść spokojnym krokiem niedaleko Martina. Prosto do Canterlotu. Mimo wszystko dziś był jej chrzest bojowy. Pierwszy raz spotkała buntowników i się z nimi starła. Tak samo nie spodziewała się po sobie, że będzie tak łatwo w stanie kogoś zaatakować. Jednak, gdy zobaczyła atak na partnera już nic nie myślała. Zaatakowała instynktownie tylko by mu pomóc. Tak jak mówił Golding. Treningi są niczym przy tym, co się dzieje na prawdziwym froncie. Jednak nie chciała się dzielić swoimi odczuciami. Wolała zachować to dla siebie.
  15. Golding Shield -Dobrze to idź się rozejrzeć. Tylko lepiej uważaj. Tu wszystko może być groźne łącznie z tym sypiącym się zamkiem. Zawołaj mnie gdybyś mnie potrzebowała. -Właściwie nie powinienem puszczać jej samej. Ale nie sądzę by miała uciec. Znów spojrzałem na półki z książkami. Eh nie każdy docenia wiedzę, która gromadziła się tu przez lata. Szkoda tylko, że moje okulary spłonęły z domem. Zawsze lepiej mi się w nich czytało, pomimo że nie mam problemów ze wzrokiem. No nic zaczynajmy. Usiadłem, po czym zdjąłem hełm i położyłem obok siebie. W nim jednak nieprzyjemnie by mi się czytało. Za pomocą magii zdjąłem jedną z książek z półki i zacząłem spokojnie czytać. Gwardia Manehattan -Nie dorastasz do mnie poziomem panienko bym się z tobą kłócił. Wyprowadzić do lochów! Jeśli będą się stawiać użyć siły. -Gwardziści otoczyli podmieńce mierząc do nich z kusz kilku z nich sięgnęło po włócznie i przystawili je do ciał więźniów. Dając do zrozumienia, że jeśli się nie ruszą będą boleśnie kaleczeni przez te włócznie. -Iść! -Powiedział twardo jeden z gwardzistów. Breezy Orchid -Tak nie napotkałam tym razem na nic podejrzanego Martinie. -Na słowa o życiu prywatnym klacz się lekko zakłopotała. -Przeceniasz mnie Martinie mieszkam sama a właściwie w pewnym sensie. Mieszkam w koszarach gwardii. Od niedawna mieszkam w Canterlocie. Dopiero próbuje sobie tu ułożyć życie. Jeśli chodzi o kapitana Goldinga to nie wiem, co się z nim dzieje. Po szkoleniu już go nie widziałam. Jest wyższy stopniem, więc nie musi się nam tłumaczyć. Być może wysłano go na front biorąc pod uwagę jego doświadczenie
  16. Golding Shield Dalej szedłem przed siebie. Zniszczone ściany. Tak samo niektóre okolice zamoknięte od wody. Najpewniej pegazy atakowały używając zjawisk atmosferycznych. Pytanie tylko ilu tu było buntowników, że trzeba było dokonać aż takich zniszczeń. Nie sądziłem, że któryś z nich tu jest. To byłoby ogromne zaniedbanie a od czasu Nightmare Night minęło wiele czasu. Jak do tej pory nie widziałem tu również żadnych drapieżników. Być może tym razem będzie spokojnie. Wiedziałem gdzie się kierować. Jeśli gdzieś są informacje o odłamkach to tylko w księgach. W końcu się zatrzymałem przy jednej z sal. To w tym miejscu była cała wiedza księżniczek. Na szczęście to pomieszczenie nie zostało zdewastowane. Bałem się już, że przez buntowników cała ta wiedza została stracona. Jednak musieli się trzymać z dala od tego miejsca. Jeśli tu nie będzie żadnych informacji to już nie wiem gdzie szukać. -Tu jest cała wiedza, którą kiedyś trzymały księżniczki. Nie wiem czy to dla ciebie robi jakąś różnicę. Ale prawdopodobnie jesteś pierwszym, podmieńcem który ją ujrzy. Jeśli są jakieś informacje o tych przedmiotach to powinny być tu. Jednak patrząc ilość tych książek chyba nie prędko się z tym uporamy Gwardia Manehattan -Zdejmijcie pole siłowe i zakujcie w łańcuchy. Lepiej nie ryzykować i zabrać ich z moich oczu. Ta dyskusja niema sensu. -Powiedział dowódca i machnął lekceważąco kopytem. Jednorożce zdjęły pole siłowe, po czym podeszli do każdego z podmieńców i po kolei zaczęli zakuwać ich w łańcuchy. Reszta gwardzistów mierzyła w nich kuszami. Gdy jednorożce spokojnie ich zakuwały. Breezy Orchid Klacz wróciła na miejsce gdzie rozdzieliła się z Martinem. Tym razem nie wypatrzyła żadnych problemów. Teraz czekała na powrót Martina by dowiedzieć się jak mu poszło
  17. Golding Shield Dalej rozglądałem się po zamku patrząc na ślady walki. Musiało tu się stać coś złego. Jednak wiem, że plan buntowników nie wyszedł, bo nie złapali księżniczki. Opuściłem lekko głowę, po czym się odezwałem. -Czytałem raporty. Wtedy w Nightmare Night kiedy zawiązaliśmy sojusz. W Ponyville próbowano porwać księżniczkę Lunę. Buntownicy przybyli z tego miasta, które niedawno powstało. Próbowali przedrzeć się przez las Everfree. Jednak ich plan nie wypalił. Zostali pokonani. Jednak nie spodziewałem się, że walka odbyła się nawet tutaj. Dobrze to nie ważne chodźmy dalej. Mam nadzieje, że nie zniszczono czegoś ważnego. -Powiedziałem, po czym ruszyłem przed siebie. Gwardia Manehattan -Wy chyba bierzecie nas za kompletnych idiotów. Właśnie dostałem list, że trzy podmieńce ukradły coś z Crystal Empire. Dziwny zbieg okoliczności. Nagle pojawiają się trzy kucyki z rzeczą naznaczoną przez księżniczkę Cadence. Cóż to naprawdę dziwny zbieg okoliczności. Na początek pierwsza rzecz. -Nagle drewniane pudełko w magicznej bańce zniknęło. -To zostaje odesłane do właścicielki. A jeśli chodzi o waszą trójkę. To mamy już dla każdego z was miłe apartamenty. Macie coś jeszcze do powiedzenia? Breezy Orchid -Oczywiście jestem gotowa. Możemy ruszać dalej. Nawet, jeśli nic nie znajdziemy to odnieśliśmy dziś duży sukces łapiąc ich Gwardia Canterlot -A tak oczywiście o to pani rzeczy. -Gwardzista przekazała wszystkie rzeczy klaczy, które u nich zostawiła. -Życzę miłego dnia mam nadzieje, że pobyt był udany
  18. Pewność siebie bywa zgubna pomyślałem. Jednak nie powiedziałem tego na głos a zachowałem dla siebie. Ja i Lust z pewnością różniliśmy się od siebie. Sytuacja, w której się znalazłem była dość nietypowa. Zazwyczaj albo samotnie pojawiałem się w takich miejscach lub z kimś z gwardii. Z pewnością nie zabierałem ze sobą żadnych cywili. A tym bardziej współpraca z podmieńcem była czymś dziwnym. Większość gwardzistów zapewne bałaby się teraz odwrócić tyłem. W końcu sytuacja jest praktyczna. Sporo już o mnie wie. Chwila nie uwagi i mogłaby się mnie pozbyć a na moje miejsce wstawić kogoś z gniazda, kto będzie im szpiegował gwardię. Jednak nie obawiałem się jej. Nie sądziłem by chciała mnie zabić. Ona dała mi swoje zaufanie. Więc ja obdarzę ją swoim. Tyle, chociaż mogę zrobić. Spojrzałem na kamienie. Kopie idealne ciężko zaprzeczyć. -Tak chodźmy pozwól, że pójdę przodem. Lepiej się nie rozdzielajmy. Więc trzymaj się blisko. -Ruszyłem do przodu by pchnąć drzwi kopytami. -Przed wejściem jeszcze się lekko uśmiechnąłem pod hełmem tego nie było widać i spojrzałem na Lust. -Panie przodem. -Powiedziałem żartobliwym głosem. Jednak sam ruszyłem przodem. Mój róg zaczął świecić żółtym światłem by rozjaśnić mury tego starego zamczyska. Jednak coś tu było nie tak. Zamczysko było zdewastowane bardziej niż zwykle. Na ziemi leżały zużyte bełty gwardii. Czyżby walka z Nightmare Night odbyła się nawet tutaj?
  19. Golding Shield Zacząłem prowadzić Lust z dala od centrum. Mijaliśmy kolejne kucyki. Jednak tym bardziej ją prowadziłem było ich coraz mniej. Prowadziłem ją do spokojniejszych dzielnic Canterlotu. Mało kucyków się tam kręciło. Bo nie było, za czym. Same domy żadnych sklepów czy innych poważnych miejsc. Sam się sobie dziwiłem z tym, co chcę zrobić. Ale już podjąłem decyzje. Jeśli to, co robię okaże się złe. Sam oddam się pod sąd księżniczki. Jednak w życiu czasem trzeba ryzykować. Doprowadziłem Lust do zaułku. Gdy się upewniłem, że niema tu żadnych świadków. Mój róg zaczął intensywnie świecić żółtym światłem. A nasz dwójka zniknęła z tego miejsca. Momentalnie znaleźliśmy się w okolicy zamku dwóch sióstr. Padały na mnie płatki śniegu. W Canterlocie ich nie było przez barierę. Teraz i tak ich nie czułem przez pancerze. Pod kopytami też miałem śnieg Dobrze, że miałem sporo energii magicznej, więc ta teleportacja mnie jakoś nie nadwyrężyła. Spojrzałem na Lust. -Jesteśmy jak mówiłem. Ale lepiej uważać. Ostatnio w zamku napotkałem jednego kragidyla. Więc lepiej bądźmy ostrożni Breezy Orchid Nagle w okolicy Martina pojawiło się światło, w którym zamiast niego pojawiła się grupa gwardzistów z Breezy. Gwardziści zaczęli zabierać rannych za pola walki. A Breezy podeszła do Martina. -Oni już się nimi zajmą możemy dalej patrolować albo pomóc ich zabrać lub możesz wrócić do domu, jeśli nie jesteś na siłach Martinie
  20. Potrafi się dopasować do zasad panujących w Canterlocie trzeba jej przyznać. Pewnie za nim zaczęła prowadzić tutejsze interesy zgłębiła zachowanie tutejszych kucyków. Jednak widziałem w jej oczach, że raczej niema ochoty tu dalej przebywać. Cóż szczerze mówiąc też chciałem mieć to z głowy. Nie dość, że te odłamki strasznie mnie męczyły i chciałem poznać ich tajemnice. To muszę jeszcze poszukać nowego domu. Bo aktualnie zostałem bezdomny. Co nie jest zbyt przyjemnym uczuciem. Po chwili takiego rozmyślania odezwałem się tak by tylko ona słyszała a nikt spoza stolika. -Sądzę, że dobrze będzie ruszyć natychmiast. Posłuchaj, więc. Nawet ja nie jestem w stanie wyprowadzić cię poza barierę. Z kolegami z gwardii sobie poradzę. Ale bariera to już za dużo. Wyjdziemy innym sposobem. -Na chwilę zamilkłem. Żeby się rozejrzeć czy nikt nas nie podsłuchuje. Gdy się upewniłem znów się odezwałem. -Użyjemy teleportacji. Tak unikniemy wszelkich problemów. Jednak nie mogę zrobić tego tutaj przy wszystkich. Więc chodź za mną. Pójdziemy tam gdzie nikt tego nie zobaczy. -Za pomocą magii podniosłem swój hełm i włożyłem go znów na głowę. Po czym wstałem od stolika. By zaprowadzić Lust w odpowiednie miejsce.
  21. Poczułem nagle jak Lust dotknęła mnie kopytem. A jednak nie kłamała. Teraz pytanie brzmi czy wszystkie podmieńce mają tak wyczulone zmysły. Naprawdę ma czułe zmysły. To daje jeden dowód. Raczej szybko się od niej nie uwolnię. Chyba, że sama będzie tego chciała. Ściągnąłem nakrycie głowy z drugiego krzesła i podałem je Lust. Po czym usiadłem zdjąłem hełm i położyłem go obok siebie. -Niema, co się denerwować. Chciałem się upewnić czy się nie przechwalasz. Przy okazji ładny strój. -Powiedziałem szczerze. -Więc wyruszamy natychmiast. Czy chcesz coś jeszcze zrobić przed podróżą?
  22. Golding Shield Powoli zacząłem docierać na miejsce spotkania. Nie różniłem się przez zbroje od reszty gwardzistów. Byłem ciekawy czy Lust mówiła prawdę o swoich talentach w wykrywaniu. Dlatego nie zdjąłem hełmu. Gdy dotarłem na miejsce zacząłem się rozglądać za Lust. Zauważyłem ją w tej nowej postaci, w której opuściła mój dom noc przed spaleniem. Z tego, co zauważyłem chyba zarezerwowała mi krzesło. Naprawdę miło z jej strony. Nie zwracała uwagi z tego, co widziałem na mijające ją kucyki. Kilku gwardzistów też ją minęło. Zobaczymy jak na mnie zareaguje. Jeśli mnie nie rozpozna sam się zdradzę. Powoli ruszyłem w stronę jej stolika. Po czym podszedłem bardzo blisko niej. Wyglądało to jednak tak jak bym chciał iść dalej. Gwardia Manehattan Jednorożec przeczytał treść listu. Na jego pyszczku nie było widać reakcji. Spojrzał znów na kucyki. Wszystko by się zgadzało. W tym pudełku musi być książka czarnej magii. A to są podmieńce. Miał tylko nadzieje, że się nie myli. -Cóż określę to może tak. -Spojrzał na gwardzistów. Którzy do nich mierzyli i szybko machnął kopytem. -Jesteście zatrzymani! Teraz! Gwardziści jednorożce otoczyli trójkę kucyków polem siłowym. Reszta gwardzistów wciąż w nich celowała kuszami. W tym czasie jednorożec przygotował się i rzucił na podmieńce zaklęcie wiążące. Breezy Orchid Klacz lekko się uśmiechnęła. Jednak z powodu hełmu nie było tego widać. Nagle wyciągnęła tubkę z jakąś maścią i dała Martinowi. -Zrobiłam tylko, co należy. Proszę posmaruj im rany tą maścią. To powinno trochę zatrzymać ich krwawienie i wtedy powinni wytrzymać do przyjścia gwardii. Wkrótce wrócę z posiłkami. -Róg klaczy robłysł błękitnym światłem i ta nagle zniknęła z oczu Martina
  23. Golding Shield Rozmowa dobiegła końca. Zastanowiło mnie to, co powiedziała Lust Tale. Jak ona jest w stanie mnie tak wykryć? Czy każdy podmieniec jest do tego zdolny? Więc może ją przetestujemy. Pomyślałem z uśmiechem. Spodziewa się, że będę w bez hełmu. Włożę go. Ciekawe czy zdoła mnie wykryć. Powoli jeszcze wszedłem do baraku. Schowałem kamień duszy Lust. Wolałem go nie brać do lasu Everfree. Ubrałem zbroje i hełm, po czym zabrałem broń jakiś namiot na wszelki wypadek i trochę jabłek. Przed wyjście podszedłem do Arrowa. -Pilnuj wszystkich moich rzeczy. Wkrótce wrócę i znajdę nam nowy dom. -Sam Arrow zaczął sobie czyścić skrzydło. A ja opuściłem koszary i ruszyłem do miasta by dojść na miejsce spotkania. Gwardia Manehattan Jednorożec skrzywił pyszczek. Miał nadzieje, że przestraszą się na wiadomość o księżniczce. Nie wskazywało nic by się bali albo dobrze grali. Mimo wszystko zaczął pisać list. Wiedział, że i tak księżniczka tego nie przeczyta. Więc nie zawróci jej głowy i takie były procedury. Dostanie go jakaś jej sekretarz lub inny urzędnik. Jeśli jednak coś ukradli i jest to ważne to raczej w całym królestwie już o tym wiedzą i dadzą mu znać. Jeśli się myli to po prostu pozwoli im odejść. Jego róg rozbłysł po napisaniu listu. A ten momentalnie zniknął. -Więc teraz czekamy na odpowiedź. -Powiedział z pewnym siebie głosem. Gwardziści dalej bacznie obserwowali przybyszy Breezy Orchid Buntownicy padali od uderzeń Martina jeden po drugim. Jeden jednak wykorzystał sytuacje, gdy Martin atakował jednego z nich. Sięgnął po nóż by zaatakować go od tyłu. Za nim jednak zdążył zaatakować. Legł nagle na ziemi z nożem wbitym w żebro. Nagle pojawiła się Breezy tuż obok Martina. -Nic ci nie jest Martinie? Widziałam jak próbował cię zaatakować
×
×
  • Utwórz nowe...