Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Golding Shield W końcu dotarłem z kapitanem w okolice jego biura. Nie widziałem tu nikogo nawet gwardzistów. Nie wiedziałem, po co ta tajemnica i czego chce ode mnie chce kapitan. W końcu pierwszy się odezwałem. -Kapitanie, o co chodzi? Po co te tajemnice? -To dosyć delikatna sprawa Golding. Dzisiaj też nie mogę ci powiedzieć wszystkiego. Chce żeby po tych świętach zgłosił się do mojego biura -Oczywiście... -Posłuchaj. Nikomu nie mów o tym, że masz tam przyjść. Nawet Swiftowi -Ale kapitanie... -Wszystko w swoim czasie Golding. Wkrótce ci wszystko wytłumaczę. Teraz jednak powinieneś już wracać. Twoja partnerka nie powinna być tam sama. Zrozumiałeś? -Oczywiście -Dobrze to na razie tyle Nie wiedziałem, o co chodzi kapitanowi. Ale to chyba coś ważnego skoro nie chciał mi nic powiedzieć teraz i ciągnął mnie tutaj. Cóż wkrótce się dowiem. Teraz powinienem wracać do Yellow. Powoli zacząłem odchodzić Crystal Empire/ Gwardia kryształowe kucyki Coraz więcej gwardzistów przybywało ze wsparciem dla kolegów. Kolejne pozycje były zajmowane. A w intruzów leciały nowe jeszcze większe ilości bełtów i włóczni. Do pomocy sprowadzono balisty. Gwardziści mieli nadzieje, że takich ilości pocisków ze wszystkich stron. Mimo wszystko intruzi nie unikną.
  2. Na to pytanie mogłem szczerze odpowiedzieć. Tu i tak nie było nic do ukrycia. Miła odmiana po tych wszystkich kłamstwach i sztucznym zachowaniu, które padło z mojej strony podczas tego spotkania. Ponownie odezwałem się ze spokojny głosem i ze sztucznym uśmiechem. -Tylko głupiec by nie doceniał przeciwnika. Każdy z nich potrafi zrobić realne zagrożenie. Więcej raczej o nich powiedzieć nie mogę. Nie znam ich i nie wiem, na co ich stać. W każdym razie wkrótce się przekonam
  3. Popatrzyłem na swoją wygraną. A dopiero, co straciłem ten kupon. Kupując prezent, Yellow Rose. No nic może się do czegoś. Powoli odszedłem od stoiska, po czym poszedłem do Yellow Rose. -I jak wygrałeś coś ciekawego? -Cóż spodziewałem się czegoś innego, ale nie jest źle. Być może się do czegoś ten kupon przyda. -Yellow objęła mnie kopytem i pocałował w policzek. -Na pewno znajdziesz dla tego zastosowanie. Nie przejmuj się -Dziękuje. -Gdy tak staliśmy i rozmawialiśmy ktoś do mnie podszedł. Od razu poznałem głos kapitana -Witaj Golding już wróciłeś? -Szybko odwróciłem się w jego stronę. A Yellow mnie puściła -Tak kapitanie skończyłem już. Rekruci są gotowi -Bardzo mnie to cieszy. Widzę, że nie jesteś sam -Tak no cóż... -Kapitan spojrzał na Yellow, po czym pocałował ją lekko w kopytko i odezwał się bezpośrednio do niej -Czy nie będzie miała pani nic, przeciwko jeśli na chwilę pożyczę pani towarzysza? -Nie. Tylko ma wrócić szybko i w jednym kawałku. -Powiedziała żartobliwie Yellow -Oczywiście. -Odrzekł kapitan z uśmiechem. Po czym zaczął mnie prowadzić z dala od tłumu. Nie wiedziałem, o co chodzi. Ale raczej nie bez powodu nie chciał rozmawiać w tłumie.
  4. Łatwo zauważyłem sztuczny uśmiech tego mężczyzny. Kłamca kłamcy nie oszuka. Czy mam jakąś taktykę? Swoje plany mam. Jednak na ile się one sprawdzą na arenie? Tego nie wiem. Wszystko okaże się na miejscu. No cóż nie mam zamiaru zdradzać swoich planów. Co będę robił na arenie. Ale można spróbować powiedzieć coś by tłum tych psychopatów dalej się cieszył. -Zdolnościami? No cóż potrafię jakiś tam toster skręcić. Jeśli chodzi o taktykę to wole to zachować dla siebie. Wie pan niektórych rzeczy lepiej nie mówić. Zwłaszcza, jeśli mogą dać przewagę nad rywalami. -Powiedziałem ponownie ze sztucznym uśmiechem.
  5. (853-40=813) Golding Shield Powoli zaczęliśmy się zbliżać w okolice festynu. Wszystko było tak wspaniale udekorowane. Widać było, że księżniczka Twilight, która czuwała tu nad wszystkim naprawdę się postarała. Wielu gwardzistów mimo wszystko miało dziś służbę. Wielu z nich mijałem po drodze. Niektórzy z nich mnie chyba rozpoznali, bo jak przychodziłem chwilę przyglądali mi się z zainteresowaniem. No tak po tych plotkach, co miały miejsce jakiś czas temu. Mój widok z klaczą musiał ich nieźle dziwić. Yellow Rose szła tuż obok mnie. Chyba zauważyła, że część gwardzistów się nam przyglądała. -Golding jesteś pewny, że chcesz tu ze mną być? -A, czemu nie? Nie obchodzi mnie, co myślą o mnie inni. Ja przynajmniej nie upadłem tak nisko jak oni, że musiałem przesiadywać w jakiś klubach by dostać odrobinę przyjemności. -Gdy to powiedziałem Yellow jakby się na chwilę zamyśliła. Po czym spojrzała na mnie i się odezwała. -Będziemy musieli o czymś później porozmawiać Golding -Słuchaj Yellow, jeśli chodzi ci o to, co stało się ostatnio. To ja... -To nie o to chodzi. Nie chce przed tobą nic ukrywać. Muszę ci powiedzieć o czymś, co zrobiłam -Nie sądzę by to mogło być takie złe. Możesz mi powiedzieć teraz -W swoim czasie Golding. -Powiedziała twardo i stanowczo -Jak sobie życzysz. -Nagle moim oczom rzuciła się loteria. Cóż szkoda by nie spróbować swych sił. -Yellow, jeśli pozwolisz spróbuje swojego szczęście -Ależ proszę bardzo. Tylko pamiętaj by nie przesadzić z pieniędzmi. -Spokojnie Yellow -Podszedłem do straganu i lekko się uśmiechnąłem. Po czym się odezwałem. -Dzień dobry poproszę jeden los Striding Rason Ogier powoli skierował się w stronę domu gdzie był Wolf i Ahri. Nie miał ochoty tam wchodzić. Mimo wszystko zapukał do drzwi mając nadzieje, że wymiana zdań między Wolfem i Ahri się skończyła. No i że żadne z nich nie będzie wspominało o tym, co zaszło. Nie bardzo miał ochotę tego słuchać.
  6. Magus

    Quiz CMC V 2.0

    Najpierw próbowały się nimi zająć w domku na drzewie. Później dzięki nim Spike mógł wsiąść do pociągu by złapać Angela.
  7. Golding Shield Chwilę trwało to szykowanie się Yellow Rose. Ale nie miałem zamiaru jej poganiać klacz potrzebuje czasu żeby się przygotować. W końcu usłyszałem jak drzwi jej pokoju się otworzyły. Powoli zeszła na dół na głowie miała nauszniki, Ubrana była w czerwoną kurtkę. A na szyi miała naszyjnik ode mnie. Chwilę na nią patrzyłem jak zamurowany. Na co ta się uśmiechnęła i do mnie podeszła. -To idziemy? -Spytała ciepłym i miłym głosem -Oczywiście chodźmy. Nie możemy przegapić tak ważnego dnia. -Powoli zaczęliśmy kierować się do drzwi. Po czym opuściliśmy dom i zaczęliśmy kierować się na festyn. Crystal Empire / Gwardia kryształowe kucyki Gwardziści zaczęli zbiegać się ze wszystkich stron widząc, że wrogowie unieśli się w powietrze. Część gwardzistów zajęła pozycie na dachach. Gwardziści dokładnie wymierzyli kuszę, po czym oddali serie strzałów w stronę wroga. Dzięki światłu, jakie padało na wroga łatwo było go namierzyć. Kolejna część gwardzistów rzuciła włócznie wprost w intruzów.
  8. W odcinku "Luna odmieniona". Pocieszała ją bo wszystkie kucyki uciekały przed Luną
  9. To było dosyć kłopotliwe pytanie. Szczera odpowiedź brzmiałby. Guzik mnie to obchodzi. Jak dla mnie jestem martwy od czasu, gdy zmieniliście mnie w to coś i zaczęliście mnie nazywać John. Więc niewiele mnie interesowało, co mnie tam czeka. Miałem tylko nadziej, że mój potencjalny kat nie będzie się znęcał nade mną. Tylko szybko skończy moje cierpienia. Ale skoro już gram to grajmy do końca -Co mogę myśleć o igrzyskach? Niech no pomyślę. Zapewne będzie to ciekawe, lecz krótkie przeżycie. Czy czuje strach? Tak bym tego nie nazwał bardziej czuje adrenalinę przed myślą tego, co nas czeka. Jeśli chodzi o wygraną to mogę zagwarantować, że postaram się jak najlepiej by ją zdobyć. -Powiedziałem dalej się sztucznie uśmiechając.
  10. Powoli zacząłem dochodzić do domu Yellow Rose na sobie miałem tylko czarny szalik. Nie było mi zimno. Ale to była raczej kwestia przyzwyczajenia. Lekko zapukałem do drzwi. Najwyraźniej była w środku, bo słyszałem, że ktoś zbliża się do nich. Powoli drzwi zaczęły się otwierać a w nich stanęła Yellow. -Golding? Myślałam, że jesteś w Crystal Empire -Już wróciłem i mam dziś wolne. Pomyślałem, że możemy razem spędzić ten czas -Oczywiście nawet nie wiesz jak się cieszę. Daj mi tylko chwilę. Muszę się przygotować zanim wyjdziemy -Zaczekaj mam coś dla ciebie. -Po tych słowach wyjąłem małe fioletowe pudełko, które dałem Yellow Rose. Ta je otworzyła i zaniemówiła. Patrząc to na zawartość to na mnie. -Golding... -Nagle rzuciła się na mnie i objęła mnie kopytami. -Jest po prostu wspaniały. Dziękuje. Zawsze będę go nosić -Cudowna jesteś tylko ty. Cieszę się, że ci się podoba. A teraz przygotuj się. Szkoda tracić tak wspaniały dzień. -Yellow Rose pocałowała mnie jeszcze w usta i się uśmiechnęła -Masz racje. Wejdź. Zaraz będę gotowa Skierowałem się za Yellow Rose do jej domu. Po czym ta poszła na górę a ja usiadłem spokojnie na kanapie czekając na jej powrót.
  11. Chyba nie chciał wiedzieć prawdy, co myślę o tym miejscu. O nim i ludziach, którzy tu mieszkają, bo nie dożyłbym igrzysk i zapewne zrobiliby tu moją śmierć na żywo. Więc ponownie trzeba udawać. Powoli usiadłem na fotelu. Po czym się odezwałem dalej się sztucznie uśmiechając. Teraz użyłem sztucznego entuzjazmu w głosie, który był również niemal nie do zauważenia. -Tak to bardzo ciekawe miejsce jak i jego mieszkańcy. Raczej nie miałem jeszcze okazji spotkać się z czymś tak niebywałym jak to miejsce. Zdecydowanie różni się od miejsca, które oglądam, na co dzień
  12. Golding Shield (Nie płacę za to mam los na dwie darmowe rzeczy) Powoli kierowałem się do domu. Miałem zamiar odwiedzić Yellow Rose i zaproponować jej wspólne spędzenie tego radosnego okresu. Przechodząc obok jubilera zauważyłem piękny diamentowy naszyjnik z czerwonym brylantowym sercem. To na pewno by się jej spodobało i byłoby dobrym prezentem na ten miły okres. Poszedłem do jubilera i kupiłem naszyjnik. Po czym skierowałem się do domu. Gdy tam dotarłem zostawiłem zbroję i broń i ruszyłem do Yellow Rose z prezentem Striding Rason Ogier powoli opuścił kwaterę dowódcy w nowej zbroi. Ta rozmowa mu nieco pomogła. Zaczął kierować się do domu gdzie był Wolf i Ahri. Chyba już skończyli swoją rozmowę. Choć nie bardzo miał ochotę ją widzieć. Teraz były sprawy ważniejsze. Później będzie musiał naprawić błędy.
  13. Wszyscy pojawiliśmy się w blasku światła w okolicach koszar w Canterlocie. Cóż coraz lepiej mi wychodzą teleportacje. Popatrzyłem na swój oddział. Po czym się odezwałem. -No cóż jesteśmy na miejscu. Bardzo się cieszę, że mogłem was trenować w ostatnim czasie. Mam nadzieje, że moje nauki pomogą wam przetrwać na froncie. Teraz wszyscy możemy się rozejść. Jutro zostaniecie przydzieleni do nowych oddziałów. Tylko drogi waszej czwórki się będą ze mną jeszcze krzyżowały. -Spojrzałem na Martina i trójkę rekrutów. -Teraz życzę wam wesołych świąt. Pamiętajcie, że ten dzień jest ważny w naszej historii. Bo to tego dnia trzy plemiona kucyków się zjednoczyły. Dobrze na mnie już czas. Do zobaczenia -Zasalutowałem rekrutom. Po czym zacząłem powoli odchodzić.
  14. Mam się uśmiechać? Ciekawe, z jakiego niby powodu. Czuje się jak klaun. A na dodatek mam się pokazywać z lepszej strony przed bandą psychopatycznych sadystów myślących o tym gdzie będą mnie zbierać z areny, gdy jeden z trybutów skończy ze mną raz na zawsze. Spojrzałem jeszcze na kobietę -Zrobię, co mogę. -Powiedziałem z dosyć nudnym głosem. Na mojej twarzy pojawił się wymuszony uśmiech. Jednak postarałem się by nie było tego widać. Tylko ktoś to się na tym zna zauważy, że ten uśmiech nie był szczery. Zacząłem się kierować spokojnym krokiem w stronę sceny.
  15. Magus

    Quiz CMC V 2.0

    W pewnym sensie przez zniszczony materiał przez Sweetie Belle. Rarity nie mogła się nimi zajmować i szyć. Więc urządziły noc u Fluttershy.
  16. Klacz się lekko uśmiechnęła -Miło mi poznać Martinie. Oby nasza współpraca była owocna Jeszcze chwilę patrzyłem w milczeniu na rekrutów. Gdy nagle z zamyślenia wyrwał mnie Martina. Tak byliśmy tu za długo czas już był wracać do Canterlotu. Też chciałem spędzić ten radosny okres wigilii serdeczności w domu. To jeden z niewielu okresów, kiedy smutki znikały. -Tak masz racje Martinie na nas już czas. Pora wracać do domu. Jak mówiłem teraz zrobimy to błyskawicznie. -Mój róg zalśnił, po czym wszyscy momentalnie zniknęliśmy.
  17. Rekrut, którym była klacz podała kopytko Martinowi, po czym wciągnęła się na górę. Zaraz potem pomogła swoim dwóm towarzyszom dostać się na górę. Bardzo mi się to podobało. Po niedługim czasie dołączyli do nich kolejni gwardziści. Cóż poradzili sobie pomimo utrudnień, które im zaprezentowałem. Teraz czas ich przydzielić. Zacząłem po kolej ściągać każdego jednego po drugim czarem lewitacji na końcu był Martin. Gdy wszyscy byli na dole rozwiązałem przy okazji skrzydła Martina. -Gratulacje wszyscy pokazaliście, na co was stać. Jednak ostatni trening nie polegał na wyścigu. Chciałem ocenić waszą współpracę. Martin i wasza trójka. -Wskazałem grupę trzech rekrutów, w których skład wchodził ogier o brązowej sierści, żółtej grzywie i granatowych oczach. Klacz o błękitnej sierści, ciemno różowej grzywie i zielonych oczach. I jeszcze jeden ogier o pomarańczowej sierści, fioletowej grzywie i niebieskich oczach -Byliście w tym najlepsi. Wasza trójka zwróciła moją uwagę już w lesie Evefree. Już tam zawiązaliście idealną współpracę. Przedstawcie się kolejno -Iron Forge kapitanie. -Powiedział ogier i zasalutował -Breezy Orchid kapitanie. -Powiedziała klacz i również zasalutowała -Warding Star kapitanie. -Powiedział drugi ogier i też zasalutował -Dobrze wasza trójka i Martin będzie tworzyć oddział specjalny. Najbardziej mi zaimponowaliście. Poza zwykłymi zadaniami będą was też czekały zadania specjalne. Jednak, na co dzień musicie też współpracować. Breezy Orchid od tej pory jesteś partnerką Martina. Nikt w gwardii nie działa samotnie. Iron Forge i Warding Star. Wam zostaną przydzieleni w Canterlocie partnerzy, na co dzień. W przypadku Martina wybór był łatwy, bo nie jest jednorożcem. A partnerzy muszą się uzupełniać. Dlatego partnerami nie mogą być dwa jednorożce. Jeśli chodzi o resztę. Wszyscy zdaliście od dziś zostajecie gwardzistami Equestrii. Gratulacje
  18. Golding Shield Grupa rekrutów, która ze sobą współpracowała i Martin zbliżali się najbliżej do szczytu góry. No cóż dla Martina ta wspinaczka musi być równie nieprzyjemna jak dla rekrutów. Brak skrzydeł u gryfa musi być bardzo nieprzyjemny. Nagle zauważyłem jak jeden z rekrutów się pośliznął i zaczął powoli spadać. Na szczęście zauważyłem to. Szybko złapałem rekruta w czar lewitacji i odstawiłem z powrotem na miejsce, z którego spadł. No cóż to wpłynie na ocenę. Już zaraz rekruci zdobędą szczyt. Crystal Empire/ Gwardia kryształowe kucyki Pierwsi gwardziści już nadciągali w miejsce, które wskazywało im światło. Już widzieli sylwetki intruzów. Nie wiedzieli, co ci planują, ale nie pozwolą im uciec. Muszą zapłacić za wszystko, co zrobili. W stronę intruzów już się niosły krzyki -Stać! Nie macie, dokąd uciec! Poddajcie się!
  19. Golding Shield, rekruci Rekrut tylko coś burknął pod nosem. A ja skończyłem wiązać skrzydła Martina. -No dobrze tym szybciej tym lepiej. Pamiętajcie, że jest to obszar lawinowy. Więc do dzieła! Rekruci ruszyli w stronę góry jeden po drugim starali się wspiąć tylko za pomocą kopyt. Widać było, że brak rogów utrudniał im zadanie. Troje rekrutów których zauważyłem w lesie Everfree znów zaczęło ze sobą dobrze współpracować. Dwa ogiery i klacz ciekawy zespół. Radzili sobie lepiej niż inni. Sam stałem na dole i obserwowałem wszystko na dole będąc w gotowości gdyby coś wymknęło się spod kontroli. Gwardia Canterlot Gwardzista spojrzał na klacz a następnie na źrebaka. -Mała sierota? Oczywiście może ją tu pani zostawić my się nią zajmiemy. Nie musi się pani martwić. -Powiedział gwardzista z miłym uśmiechem i spojrzał na klaczkę. -Choć malutka nie musisz się martwić. Zajmiemy się tobą
  20. John Smith?! Co to za imię? Ciężko powiedzieć moje prawdziwe imię? Dobrze to niema sensu zagrajmy w te ich grę. Szczerze nic mnie nie obchodziło jak wypadnę i czy zdobędę sponsorów. Sponsorzy to tylko niewielka pomoc liczą się umiejętności. Po moich poprzednikach mogę stwierdzić, że zależy im, aby przeżyć i każdy jest gotowy na wszystko by to osiągnąć. Nawet ośmieszać się przed tą zgrają ignorantów. Niewiele i tak mnie to obchodziło dla mnie życie się skończyło, gdy zmieniono mnie w to coś. Ruszyłem za kobietą nie stawiając oporu i nie zwracając na nią większej uwagi.
  21. Magus

    Wielkie Wyzwanie #1

    /Most White Ogier zauważył, że jeden z noży zdołał zranić przeciwnika. Teraz nagle klacz spytała go o jego tożsamość. Najwyraźniej chce zyskać na czasie by zaplanować kolejny atak. Teraz i ona wie, jakim typem walki on walczy. Mógłby nie odpowiadać i zaatakować natychmiast. Ale gdzie wtedy zabawa? Można zagrać w jej grę i zobaczyć, co ona planuje. W końcu i on nie pokazał wszystkich atutów. Róg ogiera znowu rozbłysł. Po czym wszystkie noże zniknęły w blasku światła. Tak samo jak torba, która leżała na ziemi. A jego płaszcz na powrót wylądował na jego ciele starannie je zakrywając. -Ładne uniki. Prawię ci się udało. Z kim masz przyjemność? Moje dawne imię niema znaczenia. Bo należy do czasów, gdy byłem słabym nic nie wartym kucykiem. Obecnie możesz nazywać mnie, Damarok. To imię narodziło się wraz z otwarciem mych oczu przez mój zakon. A mym jedynym celem jest udowodnić kucykom jak słabe są wybierając drogę, jaką postawiły przed nimi księżniczki a jedyna droga prowadzi przez prawdziwą siłę. Więc teraz może ty powiesz coś o sobie? -Ogier dokładnie obserwował klacz i czekał na jej kolejny ruch. Albo wykorzysta okazje i spróbuje zaatakować lub będzie planować coś innego.
  22. Powoli zacząłem prowadzić oddział idąc przez śniegi Crystal Empire. Nowa zbroja całkiem dobrze chroniła przed zimnem. Naprawdę się postarano. Minęliśmy Królestwo otoczone barierą idąc dalej w kierunku, który ja wytyczyłem. Aż w końcu dotarliśmy do śnieżnych gór Crysta Empire. W końcu się zatrzymałem a cały oddział za mną. -Jak wiecie jesteśmy w okolicach Crystal Empire. Bardzo chętnie jak wy odwiedziłbym kryształowe kucyki. Ale zbliża się wigilia serdeczności i zakładam, że każdy chętnie spędzi ją w domu z kimś bliskim. Jeśli szybko ukończycie te szkolenie jeszcze szybciej wrócimy. Bo w drogę powrotną nas teleportuje. Dobrze by nie przedłużać. -Powoli otworzyłem jedną z toreb, które zabrałem. Po czym wyjąłem srebrne pierścienie. -Proszę włóżcie je na rogi. Żadna magia wam nie może pomagać przy tym ćwiczeniu. -Oddział nic nie odpowiedział, po czym wykonali moje polecenia. -To, co robimy kapitanie? -To proste to jest test waszej współpracy. Macie się wspiąć na szczyt tej góry. Ja wtedy ocenie całą waszą ciężką prace i przydzielę wam obowiązki -Kapitanie a gryf?! Spojrzałem ponurym wzrokiem na rekruta. Po czym ten przełknął ślinę. -To znaczy Martin -Martina niema rogu. Więc srebro nic tu nie da. Nic nie poradzę na jego szpony. W końcu mu ich nie zetnę. Jednak nie martwicie się ocenie was sprawiedliwie. -Spojrzałem na Martina. Po czym wyjąłem z torby linę. -Będę musiał jednak związać twoje skrzydła. Nie twierdzę, że będziesz kantował. Ale możesz ich użyć nawet odruchowo. Tak jak nam zdarza się użyć magii. Więc jesteś gotowy Martinie?
  23. Magus

    Quiz CMC V 2.0

    Urządzić noc znaczkową w domu Rarity
×
×
  • Utwórz nowe...