Skocz do zawartości

Burning Question

Brony
  • Zawartość

    862
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    14

Posty napisane przez Burning Question


  1. Następnie widzimy jak Trenderhoof ku wielkiemu zaskoczeniu zakochuje się w Applejack. Dlaczego zamiast wymodelowanej, wypielęgnowanej klaczy sukcesu, z twarzą pokrytą podkładem, którą nawet zgubienie szalika może doprowadzić do histerii pisarz wybrał prostą, szczerą, pracowitą, porządną, farmerkę? Tego nawet najstarsi górale nie wiedzą.

     

    Dostajesz wielkiego plusa za ten fragment. XD

  2. Do samej postaci naprawdę nic nie mam, nie jest zły, głupi czy cokolwiek- dobry facecik, choć nieciekawy. Największe 2 problemy jakie mam z nim osobiście wychodzą od producentów filmu bardziej niż od samej postaci:

    1. Mam wrażenie, że jest on zlepkiem wszystkich beznadziejnych trendów za którymi aktualnie szaleją dziewczyny (przynajmniej ja tego widzę dużo na internetach i na obrzeżach swojego otoczenia). Rurki, gitara i spiczaste włosy w stylu j-popowców. .....brawo producenci, to na pewno będzie interesująca postać! x_x No i nie zapominajmy o motywie na który lecą wszystkie amerykańskie laski, czyli bycie ex-chłopakiem złej postaci huehuehuehuehuehueheuehu.... :facehoof:

    2. Sugerowanie, że Twilight by się w nim zauroczyła. .... SO MUCH NOPE. Jak mówiłam, nie mam nic do gościa, pewnie byłby bardzo dobrym chłopakiem, ale nie widzę absolutnie niczego, czym mógłby zaimponować Twilight, czy czegoś co mieliby wspólnego, odwrotnego nie wiem... CZEGOKOLWIEK. Nie ma powodu, nie ma żadnego dopasowania tych postaci, NICZEGO. Z  Twi zrobiono durną nastkę identyczną z większością durnych nastek w Ameryce (plz nie patrzcie na ten film przez pryzmat Polski, bo to nie ma sensu).

     

    I to są główne 2 powody dla których dostaję zawału na jego widok. Nie chodzi o postać tylko o kretyńskie pomysły producentów i po prostu już się boję, co mogliby odwalić, gdyby tego kolesia wprowadzić do telewizyjnej serii.

  3. Mimo, że oglądało mi się przyjemnie i dużo się śmiałam, to jednak muszę przyznać, że odcinek był bardzo przeciętny i jak na razie obniżył loty 4 serii. Ale te pojedyncze elementy, które były w nim dobre, były naprawdę dobre, więc może zacznę od tych rzadkich plusów:

     

    1. Nowa postać o dość wkurzającym, ale wyjątkowym charakterze. Chciał dobrze, ale nie bardzo mu to wyszło... ^^"

    2. Ilość nowych wyrazów końskich mord rzekracza już wszelkie normy unijne!

    3. Jak zwykle miło mi jest widzieć AJ w jej racjonalnej odsłonie- wie, że koleś się w niej podkochuje, dość jasno daje mu do zrozumienia, że nie jest zainteresowana i robi fajną rzecz, żeby pokazać Rarci, jak wygląda  z boku, to co odwaliła w odcinku no i fajnie odegrała to, jak Rarity wygląda na codzień.

    4. Spike uczy nas wyluzowanego podejścia do ultimate friendzone. XD

    5. Błąd Rarci z którego wynika dobry morał- odpowiedni błąd postaci jest w końcu bardzo ważny.

     

    Minusy:

    1. Trochę dziwne tempo odcinka, cągłe przeskakiwanie z farmy do domku Rarity.

    2. Jestem rozczarowana tym, jak wychodzi Spike w tym odcinku- jego brak smutnych reakcji czy choćby miniiiimum zazdrości jest bardziej nierealny niż cała Equestria razem wzięta. Można tu było zrobić progress w relacji Rarity/ Spike albo chociaż regres. COKOLWIEK! x.x

    3. Głupota Rarity wchodzi na wyżyny- kiedy już myślę, że gorzej nie będzie albo WYDAJE MI SIĘ, ze ta postać mądrzeje, to zaraz wracamy do punktu wyjścia. :facehoof: Aż wezmę i rozbiję to na kilka podpunków:

    - kompletna ślepota w stosunku do Spike'a; w tym odcinku była mu chociaż wdzięczna za pomoc, więc WOW, w końcu doszliśmy do tego momentu! Postęp normalnie...

    - chyba najbardziej dobijająca rzecz- to jak Rarity udawała AJ. Podczas, gdy AJ papugowała Rarity z szacunkiem lekko wyolbrzymiając, Rarity była po prostu hamska i odgrywała AJ jako niedbającą o siebie kretynkę, o kompletnym braku szacunku do jej pracy fizycznej nie wspomnę. Nic tylko przywalić krzesłem. Mogę to tylko przyrównać do odcinka w którym z Fluttershy wyszedł diabeł i powiedziała co tak naprawdę sądzi o Rarci i Pinkie.

    - scena z pługiem... w tym momenci odczułam, że nawet taki moron jak Rarity nie byłby AŻ TAK głupi.

    - zazdrość na poziomie, gdzie Rarity już myśli, że AJ cieszy się z bycia wyrywaną przez tego hipstera i chce go "ukraść" kiedy ewidentnie widać, że nic takiedo nie ma miejsca. Jak na kucyka kochającego doborowe towarzystwo, Rarity ma bardziej zryte zdolności interpersonalne niż ja, czyli "wiedz, że coś się dzieje".

     

    Ten ostatni punkt najmocniej zaniża ocenę odcinka jak dla mnie.

     

    Neutralne rzeczy:

    -histeria Rarci na widok kucyka swoich marzeń- dla jednych wnerwiające, dla innych niezrozumiałe, a dla mnie... w pełni ją rozumiem. XD Jest to głupie, ale czasem ludziom tak odwala. ;D

    - dużo popularnych postaci drugoplanowych w grupowych ujęciach- w tym sezonie naprawdę zaczęli przywiązywać do nich uwagę

    • +1 1
  4. Ja tam wzorem własnych rodziców zamierzam ogarnąć i wychowanie dziecka i pracę, nie ma przebacz. The end. Partner najlepiej żeby miał takie samo podejście no i nie widzę problemu, żeby dzielić się obowiązkami w kwestii opieki. Dobre pary, to współpracujące pary, a nie że żoneczka ma być i tradycyjna- cały dom wysprząta, ugotuje i jeszcze ogarnie dzieciaka - i nowoczesna -wykształcenie i kariera, a mężuś tylko pracuje i odwala nieobecnego ojca, bo "nie zna się na dzieciach". No przecież to jakaś masakra piłą mechaniczną. x.x

    • +1 2
  5. @Kyoko, a Cahan nie mówiła o karierze? O.o Bo też mi się zdawało że ten temat był na poprzedniej stronie.

     


    Wskażcie fragment, w którym zaprzeczyłem pierwszemu zdaniu. Jeśli z kimś będę na poważnie (zapewne nie będę), to cholera, w planach na daleką przyszłość chcę, żeby się dziecko pojawiło. Jeśli ta jedyna nie będzie ograniczona fizycznie, to goddamnit, co niby jest w tym złego?

     

    Spokojnie Generałku, spokojnie. Też nie widzę w tym nic złego, w końcu to jeden z ważniejszych elementów w życiu wielu ludzi, więc zupełnie mnie to nie dziwi. Znam facetów dla których zrobienie sobie dzieci to po prostu wyraz ich najwyższej miłości w pewnym sensie, bo pokazuje ile ta osoba znaczy, że jesteś gotowa zaryzykować stworzenie z nią czegoś nowego i branie odpowiedzialności za to przez następne 18 lat conajmniej.

    A że ludzie mają różne pojęcie miłości to inna sprawa, dlatego lepiej jest jednak dobierać się tak, żeby zgadzać się w tych sprawach. Dla kogoś kto nie chce dzieci to nie problem żeby ich nie mieć, ale jeśli ktoś ma taką potrzebę bardzo, to może cierpieć. :/

  6. Zawsze możesz rozpocząć własny radom i walnąć tu wolne przemyślenia. ;D Tematy z ostatnich stron, to:

    -dlaczego nastki mają nasrane i latają za dupkami,

    -jak zarywać, żeby coś wyrywać ;D

    -ludzie którym odwaliło i z miłości zapomnieli o przyjaciołach

    - i taki random typu- kto chce mieć dzieciarnię i czy w ogóle, ale to już chyba offtop

  7. @Cahan, wiedz tylko, że masz moje mentalne wsparcie mimo, że mamy supełnie inne potrzeby w życiu. ;D Przy twoim podejściu zgadzam się ze wszystkim, nie można przecież zmuszać ludzi do niczego i nie każdy spełnia się życiowo w taki sam sposób jak większosć społeczeństwa (co najwidoczniej nie dociera do starszych osób, ale nie przejmuj się nimi).

     


    A ja bym wolała w ogóle nie rodzić, niż robić to wtedy, gdy nie miałabym stabilnej sytuacji finansowej. Kto wie, czy pobieżne problemy nie przerodziłyby się w coś poważniejszego... W końcu dzieci to spoore wydatki.

     

    Ja tam jestem z biednej rodziny, gdzie ludzie musieli sobie radzić z wychowywaniem cywilizowanych ludzi w dosć barbarzyńskiej części świata i nieźle im to wyszło- od nich  nauczyłam się, że  jedno dziecko jest całkowicie w porządku, bo nawet przy małej ilości kasy starcza spokojnie na wszystko co potrzebne, a i tak najważniejsze jest to, czy się dziecku poświęca wystarczająco dużo uwagi i jaka atmosfera panuje w domu.

    Niemowlęta mnie wku.... jak mało co na świecie, nie rozczulam się nad nimi, ale z dzieciarnią w wieku 3-10 lat mam świetny kontakt zwyle. Już tyle nieporadnych zwierzątek przetoczyło się przez moje ręce i przetestowało moją cierpliwość, że stać mnie będzie na przetrzymanie tych pierwszych 2 lat, które są chyba najgorsze. Przy moim wschodnio- fatalistycznym podejściu do życia pewnie i tak znajdę jakiś sposób na zmienienie tego w pozytywne doświadczenie. ;D

     

     

     


    Zdarzył mi się jeden taki, który zagadał do mnie na przystanku, czy mam chłopaka i czy byłabym zainteresowana... Z radością uciekłam do swojego autobusu. To już była przesada!

     

    LOL współczuję. XD Mi się zdarzały najróżniejsze przypadki i co do miejsca, gdzie się zdarzały, to nie ma reguły czy czyjś flirt uznam za creepy czy nie. Najgorsze są jednak stare kiepy zarywający do nastek do tego we wsiurskim stylu. :eww: Raz tylko zdarzyło mi się trafić na pewnego pana, który mimo podeszłego wieku zachowywał się spoko i jak kulturalna osoba, nie zarywał na hama i po prostu chciał przetańczyć cały wieczór w twista. Nie mogłam odmówić balowania z tak pozytywnym człowiekiem i nawet przegadałam z nim sporą część wieczoru. :fluttershy5:

    • +1 1

  8. A miałem cię za racjonalistkę. W jaki sposób ludzie mogą poznać język którego nigdy się nie uczyli? Przecież w mózgu nie mieli wtedy wystarczających informacji by się nim posługiwać. Tak właściwie to nie rozumiem co ma narodowość do osobowości. Jeśli w ogóle mówimy o istnieniu czegoś takiego jak naród, to dziedziczymy go po rodzicach albo przyjmujemy narodowość kraju do którego migrujemy.

     

    Ja ci tylko daję przykłady udokumentowanych przypadków z zakładów psychiatrycnych, o których kiedyś miałam przyjemność poczytać. Też mi to w ogóle nie pasuje do racjonalnego podejścia, ale chwilowo przyjmuję fakt, że takie dokumentacje istnieją i nie wzięły się z niczego. Jednak w tym temacie moje poglądy są jeszcze niedomknięte i znajdują się w kategorii rzeczy do dalszego badania. Ale takich tematów mam w głowie całą masę i nie na wszystko można znaleźć odpowiedzi od razu tym bardziej, że ludzkości nie udało się to na przestrzeni tysięcy lat, więc niech nikt nieoczekuje ode mnie, że w tej kwestii będę czegokolwiek pewna na 100% do końca życia. Szczególnie jeśli z czasem będzie pojawiać się więcej pytań niż odpowiedzi. Na razie opuszczam temat, ciekawie było- kiedyś na pewno jeszcze do tego wrócę, a o osobowości mnogiej i całej masie podobnych rzeczy to i tak będę musiała się uczyć na studiach, więc spoko.

    Pa!


  9. Stereotyp. Będąc w tym cudownym wieku stwierdzam, że nie jestem durniejsza od cepa i ani razu nie zdażyło mi się jeszcze lecieć na "hamów i prostaków". Więcej: większość moich znajomych/koleżanek to nie idiotki jarające się Zmierzchem, Bieberem i szmaceniem się, a normalne, niegłupie dziewczyny. Przypadek? Niet, zwracanie uwagi tylko na stereotypowe/drastyczne przypadki.

     

    Wyjątkowo cieszy mnie kiedy widzę, że nie mam racji. ;D

     


    Wow, zaczynam być hipsterem z tym swoim pragnieniem posiadania potomka.

     

    Przyłączam się. Znaczy ja na razie nie chcę dzieciarni, ale nie wyobrażam sobie bycia starą matką, co urodzi dopiero po 30stce. Nieeeeeeeeee. ;_; Wolę już mieć problemy finansowe, ale dziecko urodzić między 26-29 rokiem życia. Inaczej będę się czuć bardzo niekomfortowo psychicznie.


  10. To Ty, ale może innym dziewczynom by to zaimponowało, że gość zainteresował się, miał odwagę i mimo wszystko podszedł. Poza tym jak nie ma innej możliwości to dlaczego nie spróbować? Nawet jak się nie uda, to przynajmniej ma się czyste sumienie, że coś się próbowało robić. ;)

     

    Powiem tylko, że wszystko zależy od kontekstu i sposobu w jaki ktoś to zrobi i w kwestii ulicznego podrywu o niebo lepiej wypadają uroczy, nieśmiali goście niż ci pewni siebie. Tylko jakkolwiek by się ktos nie jąkał i czerwienił, to jednak powinien składnie gadać, mimo wszystko, bo inaczej reakcja jest taka, że nie bardzo wiadomo co z takim gostkiem zrobić i ma się ochotę uciec z miejsca zdarzenia. XD

  11. Kulturalne flirtowanie z sympatycznymi ludźmi jest naprawdę fajne na praktycznie każdy wolny wieczór. Aż tęsknię za czasami, kiedy mogłam to robić. ;D

     

    Bonus:

    only_jerks_and_bimbos_by_humon-d4uaxfb.j

     

    Bardziej prawdziwe niż się wydaje. ;D

    • +1 2
  12. Z neurobiologii właśnie. Ale to bez znaczenia, bo zamiast prokrastynować tutaj właśnie palnęłam esej gdzie indziej. Co ja robie ze swoim życiem w ogóle. XD

     

    KONIEC OFFTOPU

  13. Przepraszam za ten esej, ale Talar mnie natchnął do niego. :flutterblush:

     

    Człowieku, jak masz 16 lat, to się nie dziw, bo pindzie w tym wieku są durniejsze od cepa i zawsze lecą na hamów i prostaków- norma. Popatrz sobie na ulubione postaci dziewczynek w fandomach- sami źli bohaterowie albo zwykłe mendy. Logika w tym jest babska i pokręcona, ale jednak jest.

    Zamiłowanie do bad-boyów i generalnie dna społecznego: wokół tych ludzi zawsze coś się dzieje, nawet jeśli to kompletne gówno- COŚ się dzieje, jest rebelia i w ogóle oh ah oni są tacy charyzmatyczni. ...tak naprawdę nie są, tylko dziewczyny są słabymi stworzeniami ulegającymi autosugestii łatwiej niż niemowlęta.

    Poza tym baby- w tym wieku szczególnie- mają zamiłowanie do rozkminiania facetów, szczególnie tych z problemami i nudzą ich tacy mili, prości goście- żadnej tajemniczości, żadnych faktów do których tylko ta jedna cudowna wybranka mogłaby się dogrzebać poprzez długie rozmowy lub spotkania, które z czasem ujawniłyby że za tym dupkiem kryje się jakaś historia i jakiś powód dla którego jest dupkiem i tylko ona go rozumie! I wtedy tylko ona będzie mogła go "ujarzmić" i dać mu szczęście- wszystkie inne będzie traktował jak szmaty, ale nie ją bo TAKA jest wyjątkowa. :lunaderp: oh ah! Samiec alfa na wyłączność, jakie to podniecające uh oh! Btw. właśnie wyjaśniłam ci sekret sukcesu Zmierzchu.

    Nom... chyba wszystko jasne. :3

    Dodatkowo, dziewczyny podświadomie lubią być traktowane jak szmaty i najlepszym tego dowodem jest gigantyczny sukces "50 shades of gray". To mówi samo za siebie (tak, częściowo czytałam te wypociny). Nie przyznają się, ale jak już pójdą z kimś do łóżka, to wszelkie "brudne gadki" i tak dalej będą je podniecać. PRZYNAJMNIEJ okazjonalnie. ....to też mówi samo za siebie. Nie mówię, że wszystkie, ale naprawdę WIELE.

     

    I w obu tych powyższych cechach wielu bab nie byłoby nic złego, gdyby dziewczyny miały jednak zdroworozsądkowe podejście do związków, ale oczywiście ciężko o to kiedy się naoglądało amerykańskiego kina i naczytało "kobiecych" nowelek całkowicie oderwanych od rzeczywistości (też takie kiedyś czytałam i wierzyłam im, ale ostatecznie się ogarnęłam).. I tak na przykład nie ma nic złego w zamiłowaniu do rozkminiania facetów i "ujarzmiania" ich pod warunkiem, że mimo wszystko są to DOBRZY goście, bez kryminalnej przeszłości, bez narkotyków, którzy kulturalnie wyrażają się też o innych kobietach i można z nimi pogadać, a nie tylko kurwić pod monopolowym, czy "na podwórku na barierkach". Podobno najlepszy facet, to taki który jest właśnie miły, elokwentny i dobrze wychowany ale jak przyjdzie co do czego, to stanie się odważnym hardcorem np. żeby obronić swoją dziewczynę- będzie miał POTENCJAŁ do bycia bad boyem w kryzysowej sytuacji (albo w łóżku huehue), ale na codzień będzie jednak porządnym gościem.

    W całym tym babskim zamiłowaniu do submisji też nie ma niczego złego pod warunkiem, że do dochodzi do tego tylko w łóżku, przy "porozumieniu obu stron" i przy szacunku do siebie nawzajem. To jest wręcz ewolucyjnie wyjaśnione skąd się to bierze i naprawdę jest spoko. Tylko, że zamiast tego, laski nie mają do siebie szacunku na tyle, że dają się bić i zwracać do siebie jak do szmat tak na codzień (moje podwórko najlepszym przykładem takich patologii od 20 lat conajmniej).

     

    Dobra wiadomość jest taka, że wielu dziewczynom to przechodzi w późniejszym wieku, więc nie martw sie Talar i rób dalej co robisz, bo robisz to dobrze. ;D Nie staczaj sie do poziomu oczekiwań 16latek, bo to zwykle jest kompletne dno.

    • +1 5
  14. Nie wiem co historia z Albertem Fishem ma do osobowości mnogiej. Mogłaś się bardziej wysilić z poszukaniem przykładu tak btw. bo rzeczywiście były nieprzyjemne przypadki związane z osobowością mnogą. Polecam historię Billego Milligana.

     

    Historia z Albercikiem ma to do osobowości mnogiej, że jest jej klasycznym przykładem, który skończył się tragicznie. I naprawdę mam lepsze rzeczy w dzień przed egzaminem niż wyszukiwanie bardziej złożoonych przykładów, żeby kogoś przekonać, powiem tylko że jest to dla mnie fascynujący temat i wiele o nim czytałam. Stąd moja krytyka.

    Tak, zdaję sobie sprawę, że ma to guzik wspólnego z chrześcijaństwem. Po prostu ludzie biorący tulpy na poważnie mają podobny tok rozumowania co ludzie wierzący- stąd częste porównania do nich.

     

     

    Osobiście jestem przekonany co do drugiej opcji, ale nie mogę dać na to żadnych nieempirycznych dowodów.

    Nom. Nawet nie musiałam szukać daleko przykładów.

     

     

    Tragedie zdarzały się przez chrześcijaństwo, czy to znaczy, że trzeba je leczyć?

    Jak najbardziej i cieszy mnie, że zaczyna się na poważnie rozważać uznawanie wszelkich radykałów religijnych (RADYKAŁÓW) za ludzi z ostrymi zaburzeniami w kategoriah psychologii klinicznej. W końcu doszliśmy do tego etapu rozwoju cywilizacyjnego. Brawo.

     

     

    My tak byśmy nie umieli, bo po prostu dzielimy pamięć.

    Mam wrażenie, że tu jest jakiś skrót myślowy, którego nie ogarniam. To w końcu TYLKO dzielicie pamięć, czy AŻ tulpa może kontrolować twoje ciało?

     

     

    Tulpa istnieje w naszym umyśle, więc nie można powiedzieć że nie istnieje.

    Tak, w tym sensie istnieje, a jak już powszechnie wiadomo (mam nadzieję) myśl jest fizyczna. Ale nie chcę przez to powiedziec, że to co widzisz w swoim pokoju jest fizyczne, tylko że jedyne fizyczne ślady tulpy znajdują odbicie w twoim organizmie i w tym, jak wizualizacje CZEGOKOLWIEK  zmieniają twoje neurony i jak to się przekłada na hipokamp i tak dalej i tak dalej. Oczywiście istnieje cała masa myśli z których ludzie nie zdają sobie sprawę, a nierozumienie skąd się bierze wiele myśli i emocji, to powszechny fail większości ludzi. Dopiero jak się zauważy taki problem i zacznie nad nim aktywnie pracować, to nagle się doznaje oświecenia w kwestii tego skąd np. biorą się nasze złe nastroje. I mówię to po to, żeby podkreślić, że sama tupla nie jest zła, stado tulp nie jest złe tak długo, jak zdajsz sobie sprawę z faktu, że są w pełni zależne od ciebie, choćbyś na codzień dawała im masę swobody. To nadal jesteś TY i nikt poza tobą cię nie kontroluje, a jesli wydaje ci się, że tak jest, to gratulacje- doszłaś do poziomu, gdzie granice twojego JA są już ostro naruszone przez twój własny umysł. I weź mi spójrz w oczy i powiedz, że to jest zdrowe.

     

    Tulpa jest generowana przez ludzi i NIE jest osobowością mnogą, ale jeśli zajdzie się w tym za daleko, to -jak widać- może się nią stać na własne, naiwne życzenie swojego twórcy. Przy osobowości mnogiej możliwe jest, żeby ludzie na przykład mówili jezykiem, którego nigdy się nie uczyli, bo np. ich druga osobowość jest innego narodu itp. (tak wiem, że banalny przykład ponownie) Przy tulpach nie ma tego typu opcji.

    Człowiek zachowuje zdrowie psychiczne dzięki jednolitości tożsamości, co chyba nie jest wielką tajemnica dla nikogo, a jeśli jest, to... polecam edukację. Przydatna rzecz czasem.

  15. Z dworca masz bezpośredni tramwaj numer 10, jedziesz nim sobie spokojnie na Borek Fałęcki i stamtąd masz kilka kroków do miejsca meetu. ...tak na wypadek gdybyś się zgubił. Polecam NIE brać autobusów, bo zwykle o wiele dłużej zajmuje im dojechanie gdziekolwiek.

     

    I jeszcze pytanie od n00ba: czy trzeba koniecznie dokonywać tej przedpłaty przy rejestracji, czy można sobie zapłacić na miejscu przy wchodzeniu na meeta?

  16. Ja tam wbijam samotnie chyba, że przypadkiem ustalicie jakieś miejsce spotkania, które będzie mi w miare po drodze (na przykład gdzieś koło Dworca Głównego, pod Galerią czy coś). Najchętniej znalazłabym grupkę z tego forum już na samym meecie, choć jak już się do niej dołączę, to pewnie się nie odłączę, więc najpierw chyba pospaceruję trochę sama.... zobaczymy.

  17. Osobowość mnoga istnieje, temu nie zaprzeczysz. Ludzie kłócą się o to, czy jest to tylko złudzenie posiadania kilku osobowości czy rzeczywiście ich posiadanie, ale jeśli chodzi o samo istnienie tematu, nie można już mówić o wierze/niewierze.

     

    O ile jest to prawdą już w 100%, obserwowalną i odnotowaną przez naukę, to nie wiadomo o co w tym chodzi tzn. skąd się to bierze. Nie zmienia to faktu, że odczuwanie, jakby coś innego kierowało twoicm ciałem podchodzi pod głębokie zaburzenia i mów co chcesz, ale to się leczy. A jak się nie leczy, to można skończyć jak Albert Fish- polecam historię gościa.

    W miarę nieszkodliwą formą jest pozwalanie osobowościom komunikowanie się poprzez notatki czy listy, ale jeśli jest tak, że najpierw jedna coś pisze, potem znika a potem dopiero pojawia się druga i to czyta poprzez twoje ciało i zdaje jej się jakby widziała tą notkę po raz pierwszy, to.... przepraszam, ale to też podchodzi pod grube schizy i się leczy.

     

    ...inną opcją jest też skończenie gimnazjum. Niesamowite jak to działa na ludzi. XD Niestety, niektórym nawet to nie pomaga.

     

    Ostateczną opcją jest dojście do tego kryzysowego momentu w życiu, kiedy jesteśmy w stanie sami przed sobą przyznać, że Hogwart nie istnieje i odpuścić sobie tego typu "przedstawienia mentalne", żeby tylko żyło nam się ciekawiej.

    • +1 2
×
×
  • Utwórz nowe...