Skocz do zawartości

Burning Question

Brony
  • Zawartość

    862
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    14

Posty napisane przez Burning Question

  1. Czas odświeżyć temat! 

    Zacznę chyba od idoli fikcyjnych, bo oni byli pierwszymi w moim życiu.

     

    1. Hermiona Granger - miałam nieprzytomne szczęście, że ta postać była tak wielką częścią mojego dzieciństwa. Jest chyba najlepszym przykładem takiej idealnej współczesnej kobiety: silnej, inteligentnej, przezornej, odważnej, ale nadal pozostaje kobieca. Ma zbyt wiele zalet by wypisywać tu wszystkie. W pełni szanuję i doceniam tą postać i mam nadzieję, że kiedyś chociażby zbliżę się do jej poziomu świetności. ;_;

     

    2zf8gfn.gif

    2. Asami Sato - właściwie moja nowa ulubiona postać, którą uważam za ideał kobiety choć jest animowana. Umie się bronić, wie jak robić świetny biznes, świetnie wygląda, ale to co cenię w niej najbardziej, to [spoileryyyy] fakt, że gdy musiała wybrać między zemstą u boku ojca a bronieniem niewinnych ludzi przed jego paranoją, wybrała to drugie. Jest to coś z czym bardzo mocno się identyfikuję ze względu na różne osobiste przeżycia. Pod koniec serii wybaczyła ojcu jego zbrodnie i spróbowała odnowić tą relację za co też zebrała ode mnie gigantycznego plusa. I jest chyba pierwszą animowaną dziewczyną, którą oficjalnie przedstawiono jako bi w bardzo ładny, subtelny sposób. Tutaj też widzę dla siebie dobry wzór do naśladowania. ;D

     

    2s97om0.gif

    3. Mulan - pierwsza idolka mojego dzieciństwa. Dzięki tej inspiracji wielokrotnie miałam siłę sprzeciwiać się wielu niesprawiedliwym zachowaniom i łamać niektóre tradycje, które próbowano mi narzucić, choć były szkodliwe. Mój nieszczęsny idealizm zaczął się od tego filmu i trwa do tej pory w niemal nienaruszonym stanie, z czego mogę być dumna. ^^

     

    4. Tisamon - mistrz szermierki, który po raz pierwszy pojawia się w książce "Imperium Czerni i Złota". Jest dla mnie symbolem wszystkiego co szlachetne i całkowicie wymarłe w Europie, niestety. Jego postać od początku była dla mnie inspirująca. Jest niezwykle lojalny, honorowy, rządzi nim pewien fatalizm typowy dla wojowników z dawniejszych czasów. Nie jest wprawdzie mistrzem błyskotliwości, ale robi to, co uważa za słuszne i robi to perfekcyjnie nie popadając w hipokryzję. Mimo, że zabijanie to jego profesja, nadal pozostaje bardzo ludzką osobą. Wielki plus zbiera za naturę swojego związku z postacią z rasy, której jego krewniacy nienawidzą z całego serca. To też dodawało mi czasem otuchy w życiu, ponieważ mam dość podobny problem... w sumie jakby o tym pomyśleć, wiele osób w mojej rodzinie mogłoby utożsamiać się z tą sytuacją. ^^" Nie ma lekko.

     

    Myślę, że na razie wystarczy. ^^

  2. Nie dziwię się, w sumie też ostatnio rozważam odejście z tych i kilku innych powodów - mam wrażenie, że forum odciąga mnie od wielu istotnych spraw, więc chcę usunąć je z listy sposobów na marnowanie czasu. Zobaczymy. Do wakacji na pewno stąd zniknę, a do tego czasu będzie mi brakować Uszatki. Jedna  z moich bardziej ulubionych userek na forum (i Hugoholic zawsze cie zachwala a to też mój kumpel, więc wierzę mu, że jesteś super). ;D

    • +1 1
  3. Jakkolwiek CN aktualnie dobija poziomem... czegokolwiek, to Steven Universe jest zdecydowanie jedną z tych bajek na które patrzę BARDZO przychylnie. Kolorystyka i styl bajki są z jednej strony łagodne i pastelkowe, z drugiej bardzo odświeżające. Muzyka ładnie pasuje do klimatu i wyróżnia się swoją lekkością. Bardzo podoba mi się różnorodność postaci- to chyba moja ulubiona rzecz. W końcu mamy show w którym bohaterki mają 3 kompletnie różne od siebie figury, a główny bohater to sympatyczny grubiutki dzieciak o dobrym serduszku. Wprawdzie jest bardzo naiwny przez większość czasu ale gdy przychodzi co do czego widać, że rozumie więcej niż nam się wydaje. Jest dzieckiem i jest sobą- nie próbuje być cool na siłę, co bardzo mi się podoba. Również postacie poboczne robią bardzo dobre wrażenie. Są osoby czarnoskóre, "żółte", są osoby starsze, zdziwaczałe, a najbardziej przyklaskuję rodzicom Stevena, ale nie będę spoilerować. Trudno też mówić o złych postaciach- są raczej tylko takie, które zeszły z dobrej drogi i stały się skorumpowane. Btw. przedstawienie Lapis Lazuli i jej historii- 10/10. Nie wiem, co jeszcze powiedzieć poza tym, że regularnie i z przyjemnością oglądam kolejne odcinki. Podobnie jak MLP pomagają oderwać się nieco od rzeczywistości, a czasem nawet przypomnieć jakąś prostą życiową lekcję. :)

  4. 28as5lh.png

     

    Tutaj dodawane są informacje o tym, kto zdobył odznakę "Przyjaciela Daring Do" oraz informacje o wygranych w działowych konkursach.

    Można komentować i gratulować.


    Pierwsza odznaka za aktywność dla "Przyjaciela Daring Do" wędruje doooooo....

     

    Rex *Monster* Crusader!

    25gs674.png

    Gratulacje! ^^

     

    Punkty były liczone od początku listopada 2014 do końca stycznia 2015. Rex zdobył 19 punktów.

    Zaraz po nim był MaciejKamil oraz Uszatka - oboje zdobyli po 16 punktów.

    • +1 1

  5. Najbardziej mnie właśnie fascynuje, bawi i smuci jednocześnie ta skrajność. Z jednej strony chce się związać ta osóbka z Lordkiem, ale z drugiej strony mogę okazać się taki sam jak ten pan Lordkiem nie będącym. Ja to rozumiem, ale cholera nie można tak cały czas przez życie iść. No, to chyba tyle

     

    Oooooooooooo, byłam, widziałam, przeżywałam.

    Absolutnie masz rację, takie wieczne zamykanie się w sobie i brak odwagi i przenoszenie problemów z poprzedniego związku do nowego to jest tragedia. Ale niestety nie ma wiele wspólnego z dojrzałością a bardziej z odwagą i tym, na ile byliśmy zaangażowani w ten związek. Bo jak to była szczeniacka miłość na 3 miesiące a potem sie skończyła to jedno, a jeśli to był ktoś wobec kogo mieliśmy naprawdę poważne plany i uczucia... to jest rzeźnia. Ja się po tym zbierałam 2 lata, inni nie dają sobie nawet miesiąca czasami. I dziwią się, że im się nie udaje utrzymać żadnego związku. Znajomi mieli już wiele sytuacji gdy coś takiego jak u ciebie rozwaliło albo PRAWIE rozwaliło obiecujące związki. I za każdym razem jak słyszę takie historie to i słuchający i opowiadający i tamten jełop, który to rozwalił żałują, że sprawy źle się skończyły.

    Sama raz omal nie zrezygnowałam z miłości, bo:

    - facet zbyt idealny, gdzie mi do niego?

    - miałam jeden przetragiczny związek na odległość a teraz drugi którego na początku bałam się histerycznie i prawie zmusiłam się do udawania że mnie nie obchodzi. Ale na szczęście pękłam.

    No i warto było. Przede wszystkim nie powinno się wybierać partnera na takich samych zasadach na jakich wybieraliśmy poprzedniego, a większość osób tak robi. I potem w nowym partnerze widzą swojego starego. Ale popełniają te same błędy w nowych związkach i jojczą, że przez to wszystko się rozpadnie. Fuck logic. Eh, szkoda gadać.


  6. Jak choroba lokomocyjna mogła ci przeszkadzać w graniu? Czyżby levele ze zjazdami i pływanie z Sssamem cię dobijały? 

     

    Działanie kamery, jej zbyt "agresywne" obracanie się na strony + słaba grafika w starszych grach natychmiast powodują u mnie nudności. Mózg ma taką atawistyczną reakcję, gdy wydaje mu się, że się ruszasz ale fizycznie nie wykonujesz odpowiednich ruchów. Dlatego nudności występują nie tylko w samochodzie ale i przy graniu. Tak naprawdę zacząć gejmić mogłam dopiero przy nowych grach, gdzie sterowanie i kamera są płynne. ^^"

  7. Z okazji, że mam dziką chorobę lokomocyjną nie byłam nawet w stanie grać w Raymana 2, ale pamiętam jak w podstawówce chodziło się do biblioteki miejskiej, gdzie stał komputer i tam była pierwsza gra Raymana zainstalowana. Łoooooo, szaleństwo z cywilizacją! A jaki ubaw? Dzieciaki się biły o ten komputer. (Były też Wormsy, Smurfy i coś jeszcze XD ). 

    Rayman 3D podobał mi się bardzo. Nie jestem dobrą recenzentką gier... ani w ogóle recenzentką, więc powiem po prostu- dobra gra. Sterowanie mnie nie denerwowało, muzyka i grafika bardzo przyjemne. Wszystko fajnie.

    Najnowsze wersje Raymana denerwują mnie tylko jednym - bohaterowie wyglądają jakby mieli psychozę z ADHD i IQ -100. No po prostu nie lubię takich szaleńczo tępych wyrazów twarzy u postaci, którymi gram. Ale tak poza tą jedną rzeczą gry są świetne, cieszy mnie powrót do stylu dwuwymiarowego. Muzyka w Rayman Origins - świetna. Jak na razie chyba najlepsza ze wszystkich gier. W Rayman Legends próbowałam grać krótko, bo na próbę i na pewno spróbuję w przyszłości przejść całość. Bardzo podoba mi się możliwość wyboru różnych postaci do gry. :D

    Ogółem: Rayman był ze mną od dzieciństwa i z czasem staje się coraz lepszy, co mnie bardzo cieszy. ^^

  8. Eh, bardzo was przepraszam, ale to mi nie idzie. Tak jak Regis, odpisuję na takie rzeczy bardzo wolno i potrzebuję czasu na spokojne zastanowienie a czasu nie mam. Przygotowuję się do kilku koncertów i imprez na raz, zostało mi mało czasu do przygotowań na maturę z historii sztuki a nawet nie znam jeszcze podstawy programowej + kilka innych prywatnych spraw do załatwiania i jeszcze inna praca. Na forum stać mnie tylko na mizerne podtrzymywanie działu Daring Do przy życiu i tyle. x.x Ta bitewka jest chyba najniżej na liście moich priorytetów. Przepraszam, że psuję zabawę, ale nie wyrabiam i wypisuję się z rozgrywki. :c

×
×
  • Utwórz nowe...