Mephisto The Undying

- Sam sobię naleję, nic mi nie jest. - uśmiechnął się Jonathan. Poszedł do kuchni, wziął szklankę i nalał sobię wody. - Ja ciebie też. - powiedział Law z uśmiechem.

- W porządku. Ja muszę się czegoś zimnego napić. - powiedział i pocałował czoło dziewczyny. Po pewnym czasie Law pocałował Emily. Po chwili odsunął głowę. - Czas wstawac księżniczko.

- Oczywiście że nie kochanie. - powiedział i spojrzał jej w oczy.

- Nie jestem zły. - powiedział wciąż ją przytulając.

- Wiem, rozumiem, nie miałaś na to wpływu. - przytulił ją.

Jonathan złapał nadgarstek którym ściskała jego gardło i sam ścisnął przez co puściła go mimowolnie. - Mnie nie możesz zabić Lorence. - powiedział i pocałował ją.

- Zmienia... - powiedział jeszcze słabiej.

- Jesteś... jej częścią... - powiedział.

- Przecież... jesteś... Lorence. - powiedział z trudem.

- Każdy tego potrzebuje... zrozumiesz to kiedyś... - powiedział ledwo i przytulił ją.

- Nie trzeba. Dziękuje. - wzięła wisiorek. - Do widzenia. - ukłoniła się i odeszła.

- Daje powód by żyć. Daje szczęście, daje uczucie że kogoś interesujesz. Że ktoś o tobie myśli. Daje wiele... - powiedział.

Frey wysłuchała słów sprzedawcy. - Dziękuje za pomoc.- powiedziała.

- A da się określić co to za brakująca część? - zapytała cicho.

((Sorry ale grypa utrudnia, zaraz usunę)) Frey podeszła do straganu. - Chcę wycenić to. - położyła amulet na ladzie.

Frey poszła w kierunku jubilera przypatrując się grupce osób.

Frey, nie widząc żadnego sklepu z biżuterią westchnęła. Po chwili jednak postanowiła pójść trochę dalej. Zastanawiała ją jednak kwestia tylu strażników.

Frey, jeszcze przez chwile oglądała medalion, potem wstała i poszła szukać jakiegoś jubilera albo kogoś kto mógłby to ocenić.

Frey widząc wybrakowanie zaczęła mu się przyglądać, zastanawiało ją czego może brakować. Pomyślała o zaniesieniu wisiorka do jubilera żeby on to rozpracował.

- Żałuj. - powiedział patrząc jej w oczy.

Po chwili Frey zaczęła oglądać amulet z każdej strony. ((Bardziej chodzi o to że ciężko się z fona piszę przy okazji wciąż dusząco kaszląc ))

((Spoko, tak ino mówię )) Frey westchnęła. Nie była zachwycona faktem że jest mokra, no ale nie miała co z tym zrobić. Usiadła na murku od fontanny.

((Gracz nie ma wpływu na otoczenie i jeśli coś znajdzie to też wybó GM'a ))

((Ale to jest rzecz typ którą w każdej sesji każdy opisuje sobię sam ;_; ))

Frey po chwili sięgnęła po amulet. Ledwo bo ledwo ale złapała go. Niestety ręka na której się opierała poślizgnęła się i wpadła do fontanny. Szybko z niej wyszła ale mimo to była mokra.