- Nie wiem czemu ty, ja nawet nie wiem w którym punkcie tej operacji to ja dostałem dowodzenie. - powiedział. - Dobra, idźcie do środka a ja na niego poczekam. - powiedział
((Nie każdy ma w szkole francuski i nie każdy wie co to jest Prêt więc jesteśmy kwita.))
- Powinniśmy poczekać na spóźnialskiego ale w tym tempie to nas ranek zastanie. - powiedział. - Ewentualnie ktoś może na niego poczekać... ale wtedy mniej osób będzie przeszukiwać szkołę więc zajmie to więcej czasu... - powiedział zastanawiając się, zaczął liczyć coś na palcach. - Dobra, poczekamy 10 minut jak nie przyjdzie do tego czasu to Marry zostanie i na niego poczeka a jeśli dotrze to wejdą razem. - powiedział.
- Co on, parówki do termosu stara się wpakować? - po chwili strzelił facepalma. - Oh mon Dieu... on to wziął an serio. - mruknął.
((Curt przeklina po francusku bo po Fińsku brzmi to kiepsko ))
Curt wrócił do domu, wyciągnął książki z plecaka i zapakował do niego potrzebne rzeczy, schował do kieszeni nóż motylkowy, śrubokręt i telefon do drugiej, wziął też do plecaka czekoladę i krakersy bo lubił. Spojrzał na zegarek.