-
Zawartość
10766 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Mephisto The Undying
-
Thomas odbezpieczył broń. Po chwili opuścił go i zaczął się śmiać. - Ale miałeś minę. - powiedział przez śmiech.
-
- Muszę przyznać że ładna. - powiedział po hiszpańsku. - I zna angielski. - dodał.
-
- A po staremu. Dogadałem się z taką jedną dość uroczą Indianka która uratowała mi życie. A jak u ciebie? Kogo gonisz? - zapytał.
-
- Poczekaj tu chwilę. - powiedział widząc człowieka idącego w stronę wioski, podszedł do niego zza pleców. - Najszybsza ręka na dzikim zachodzie co nie? - zapytał.
-
- Dla mnie każdy jest taki sam. - powiedziała. - Jestem tu nowa więc gdzie dostanę pokój? - zapytała.
-
((Wydedukowała co robią? .-.)) Lucy spojrzała na śmiejącą się dziewczynę. - E, ty, jesteś człowiekiem czy duchem? - zapytała.
-
- Sam się domyśl. - powiedziała, minęła go i poszła dalej.
-
Lucy odepchnęła Adda. - Nie to miałam na myśli. Niżej, niżej niż myślisz. - powiedziała.
-
- Możesz zacząć od lizania. Ale nie piersi. - powiedziała.
-
- Byli tacy którym lepiej szło. - stwierdziła.
-
- Czy ty mi macasz piersi? Koleś... pozwolił ci ktoś? - zapytała.
-
- Pewnie. - powiedziała. - Chcę zobaczyć jak próbujesz. - dodała uśmiechając się złowieszczo.
-
- I tak byś nie pomacał, za wysokie progi chłoptasiu. - stwierdziła.
-
- No. Jeśli będziesz grzeczny to nic ci nie zrobię. - stwierdziła.
-
- E, niedożywiony, po kiego ci ten skalpel? - zapytała.
-
- A ty mi nie. - stwierdziła. - Niedożywiony i dziwny. Szkieletów mam już dość. - dodała.
-
- Powinieneś zostać modelką, masz do tego odpowiednią aparycje, wysoki, niedożywiony i dziwny. Perfekcyjnie. - powiedziała i ruszyła dalej.
-
- Pasują do twojego dziewczęcego ciałka. - wyszczerzyła się złośliwie.
-
Lucy wyszła z basenu i zaśmiała się podle. Ruszyła na poszukiwanie miejsca gdzie mogła dowiedzieć się gdzie ma pokój.
-
- Nie denerwuje się córki Hel. - powiedziała szorstko i wepchnęła go do basenu, odwróciła się i wyszła.
-
- Mówisz i masz. - powiedziała i wyszła. - Sig, znajdź mi rzeczy tego białowłosego kolesia i przefarbuj je. Daje ci swobodę kolorów. Może cała tęcza. - powiedziała do ducha. Co prawda wyglądało to jakby mówiła do siebie ale trudno. Po chwili weszła na basen. - Lepiej sprawdź swoje ciuchy. - powiedziała ze złośliwym uśmiechem. W tym czasie Sig zajmował się powierzonym zadaniem.
-
- Czy ty właśnie? - spojrzała na niego zdziwiona. - Nie, koniec. Walę to. Nie będziesz musiał czekać do śmierci żeby cierpieć... o nie nie, twoje życie będzie cierpieniem! - krzyknęła.
-
- Jeśli znowu wrzucisz mnie do basenu to przysięgam ci że po śmierci zaznasz wiecznych cierpień, bólu, głodu i strachu. - powiedziała ale podeszła.
-
- No, masz bardziej dziewczęce ciało niż ja. - stwierdziła.
-
((Jakby co to ona ma gorset, pończochy i bielizne. Wszystko czarne.)) - Zamknij się! - krzyknęła zakładając sukienkę. - i wiem że zazdrościsz mi tyłka, ale twoje damskie ciałko i tak jest niezłe. - dodała uśmiechając się podle.