-
Zawartość
10766 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Mephisto The Undying
-
- Nie, jednak może po prost kiedy się odwracasz światło pada inaczej i nie wygląda to tak samo. - powiedział.
-
- Jest jakiś plan? - zapytała Ara patrząc na Breaka pytająco.
-
- Trochę dziwnie wygląda twój cień, w tym świetle wyglądał trochę intrygująco. - wyjaśnił i spojrzał na dziewczynę.
-
- Nie naprawdę. Wypiłem dziś już dość dużo, jak zgłodnieje to się najwyżej przejdę na polowanie. - powiedział, po chwili zaczął przyglądać się cieniowi.
-
- Cóż, można powiedzieć że wampiry mają dwa rodzaje głodu. Jeden który można zaspokoić zwykłym jedzeniem jak mięso, sałatki i tym podobne. Drugi zaś jest głodem krwi. Potrzebujemy jej aby żyć, chociaż na samym zwykłym jedzeniu też przetrwamy ale nie jest to zdrowe. - powiedział. - A co do dyrektorki, cóż, sądzę że ona dąży do manipulacji ludźmi, wściekłym tłumem łatwiej się rządzi. - powiedział.
-
- Stawiałbym raczej na dyrektorkę naszej szkoły. Jest demonem, i to dość starym. Nie wspominając już o tym że czuć od niej mocną krwią więc pewnie ma rodowód. - powiedział.
-
- Och, ja wcale nie jestem najdziwniejszą osobą w tym mieście. - powiedział.
-
- W tobie naprawdę jest coś dziwnego. - powiedział. - Chociaż w sumie sporo tu dziwnych osób. - dodał.
-
- Dla bogów? - zapytał ze zdziwieniem.
-
- Wybacz że poruszyłem ten temat. Nie wiedziałem że będzie ci przykro. - przeprosił.
-
- Och. Jesteś dość zżyta z domem? - zapytał. - W sensie z rodziną, ojczyzną i takie tam. - dodał.
-
- Ja rzadko mieszkam gdzieś przez długi czas. A w sumie, co cię skłoniło do przeprowadzenia się tutaj? - zapytał.
-
- Nie martw się, dla mnie to i tak wcześnie. W końcu ja jestem nocnym stworzeniem. - powiedział. - Jeśli chcesz już spać ja mogę iść. - powiedział.
-
- Jak to mówią rodziny się nie wybiera. - powiedział. - W sumie która godzina? - zapytał.
-
- Nie ma za bardzo czym, mój tym wampira jest po prostu silniejszy. Ja się urodziłem jako wampir. - powiedział.
-
- Kołek w serce, ale nie jest tak znowu łatwo się do nas zbliżyć. Łatwo też nas spalić. A w słońcu nasza krew się gotuje i jesteśmy słabsi. Nie umieramy. - powiedział. - Ach, i ja nie jestem takim zwyczajnym wampirem. - dodał.
-
- Mamy wydłużone kły to prawda. - powiedział uśmiechając się i pokazując zęby.
-
- Mhm. Po prostu ludzie często źle reagują na wieść że nie wierze w żadnego boga. - powiedział. - W zasadzie to twoja reakcja na to że nie wierze jest najmniej przesadna. - dodał i uśmiechnął się.
-
- Nie martw się. Rozumiem że wierzący przy niewierzącym zawsze czują że ,,jak to on nie wierzy'' Spoko, - powiedział.
-
- To wedle uznania. Ja nie wierze bo nie czuje potrzeby wiary. - powiedział. - Ta, to tylko romantyczne opowieści. - wzruszył ramionami. Serana popatrzyła na Nicka, potem odwróciła się i wróciła do domu.
-
((Co ty odmieniać przez przypadki nie potrafisz? Imię matki Chunga to Serana.))
-
- Co do czosnku, jemy go, to że nas straszy to tylko przesąd, to dobra przyprawa, a trumien nie używamy. - powiedział.
-
- Różnie, około litra. Do dwóch, i nie zawsze są to ludzie, każda rasa smakuje inaczej. - powiedział. - Hmm, ciekawe. Może ją sprawdzę. - powiedziała. - A teraz spadaj bo nie jesteś tu mile widziany. - powiedziała. ((Serane. Nie Serano.))
-
Imię i Nazwisko: Edward Kenway (AC IV BF dodtałem i nie mogłem się powstrzymać) Wiek: 31 lat Wygląd: Rasa: człowiek Przynależność Ideologiczna <Rebelianci lub Republikaninie>: rebeliant Charakter: chciwy, podstępny, cwany, pomysłowy. Nie wyklucza się jednak możliwości że kogoś polubi i nie będzie dla niego zły. Historia: Początkowo pracował na statku republikanów ale nie było to dla niego dość dochodowe, nauczył się tam jednak wszystkiego co było mu potrzebne do pirackiego życia. Gdzie są pieniądze, tam zjawia się on, Broń: Dwa miecze świetlne, trzy pistolety, bomby dymne, granaty, ukryte ostrze. Pozycja na statku: Gdzie go przyjmą tam będzie. Ale na ogół robi za nawigatora.
-
- Zależy jak zgłodnieje. - powiedział spokojnie. - Jest. Ale to rzadkość. -