-
Zawartość
10766 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Mephisto The Undying
-
- O to dlaczego wtedy tak nagle uciekłaś... - odpowiedział.
-
- To chodź. Opatrzę ci to i będziesz mogła iść. - powiedział. - Do mnie jest najbliżej. - stwierdził i skierował się w stronę swojego domu.
-
- Trudno. I tak trzeba to opatrzyć. - powiedział.
-
- Nic takiego co? - powiedział. - A to że krwawią to też nic takiego?
-
- Wiesz. Trzeba by to wyczyścić. I opatrzyć... - powiedział.
-
- To mogę zrobić. - powiedział kładąc jej rękę na policzku. - Czemu ściskałaś szkło? - zapytał.
-
- No nie powinnaś. - powiedział. - A na pewno nie o mnie. - dodał.
-
- Trochę mniej spontanicznej reakcji. - stwierdził. - Ale taka też jest w sumie dobra.
-
Jonathan zdziwił się i odsunął głowę. - Nie do końca takiej reakcji się spodziewałem. - stwierdził.
-
- Ta. - odpowiedział.
-
- Przestań do cholery bać się o mnie. - powiedział nim Lorence odeszła.
-
- Eh, to prowadzi donikąd. - przewrócił oczami.
-
- Jesteś strasznie bojaźliwa... - stwierdził. - Boisz się że coś mi zrobisz, z kolei ja nie boje się tego w ogóle. - pokręcił głową z dezaprobatą. - Szkoda. - westchnął.
-
- Wciąż uważam że nie masz się o co bać. - stwierdził.
-
- Jak dotąd nic mi nie zrobiłaś. - wzruszył ramionami.
-
- A skąd pewność że mi coś zrobisz? - zapytał.
-
- Normalnie trzęsę się ze strachu. - przewrócił oczami. - Serio sądzisz że tak łatwo mnie zabić? - zapytał.
-
- Po co ty się o mnie boisz? Jakby nie było jestem diabłem, na dodatek jakiś anioł chciał mnie zabić a ja wciąż dycham. - wzruszył ramionami.
-
- Balansujesz pomiędzy dwoma skrajnościami, i te zmiany głosu to nie przeziębienie. - stwierdził. - I po co znowu płaczesz? - zapytał.
-
- Hm... masz rozdwojenie jaźni czyż nie? - powiedział.
-
- Nie jestem idiotą, raczej jeśli powiesz o co chodzi to zrozumiem, i nie drzyj się tak. - powiedział.
-
- To mi to wyjaśnij. - przewrócił oczami.
-
- Może ale to nie powód żeby traktować mnie jak ścierwo. - odpowiedział wciąż oschle.
-
- I po co od razu płaczesz? - zapytał spokojnie ale oschle.
-
Jonathan wciąż spacerował po mieście, nie miał pomysłu co zrobić.