-
Zawartość
10766 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Mephisto The Undying
-
- Kurdę Alin, daj pozrzędzić, stary jestem. Mogę. - powiedział.
-
- Wciąż więcej możliwości niż ja... - stwierdził. Usiadł obok Elizabeth. - Pewnie i tak poradzisz sobie lepiej niż ja Eli... - powiedział.
-
((Podczas używania Cornvella jest taki symbol z tego też wypada miecz który przyzywa.)) - Zobaczmy co to potrafi. - mruknął i skupił się na broni, po chwili z symbolu wysunął się miecz. Jonathan chwycił go. Po chwili pojawił się drugi. - No... jednak jest zacnie... ciekawe ile maksymalnie dam radę. Zrobię sobie tron z mieczy... - powiedział. Podszedł do skały i uderzył.
-
- Ale to co masz ty wygląda o dwadzieścia procent fajniej. - stwierdził.
-
- Ta... broń... kontra wisiorek... tak bardzo równo... so much wow... Pieseł taki potężny. - przewrócił oczami.
-
- Ty masz przynajmniej broń, ja mam wisiorek... - stwierdził.
-
- Cóż, coś się wymyśli. - powiedział.
-
- I tak będzie ciekawiej niż oglądanie kogoś kto może sprawić że wodą może zablokować byka. - wzruszył ramionami.
-
- Ciekawe co ja mam zrobić? - zapytał opierając się o ścianę.
-
- Chociaż spróbuj. - powiedział i wyciągnął telefon, znalazł jakiś filmik i podał telefon Lorence. - Proszę.
-
- Nie wiem, o czymś śmiesznym? Małych kichających pandach czy coś. - powiedział.
-
- Tak samo jak od siedemdziesięciu lat... - stwierdził. Przetarł oko. - A tobie jak?
-
- No coś być musi... skup się i postaraj się wymyślić co. - powiedział.
-
((A nie, tak się pytam.)) - Musi coś być... - stwierdził. - Cornvell co? Ciekawe...
-
- No dobra. - wzruszył ramionami i wykonał instrukcję. Po chwili w ręku miał wisiorek. (taki sam jak jest na obrazku z wyglądem postaci.) - Wow... tak bardzo potęga... - powiedział patrząc na wisiorek, po chwili założył go. ((A właśnie, będzie Rating Game? I podobna akcja jak miał Issei kiedy gadał z czerwonym smokiem?))
-
- Ugh... za wcześnie... - mruknął Marcus pod nosem, podniósł się. Po chwili ubrał się, i wyszedł z pokoju. - I jeszcze będę musiał pokazywać sztuczki kurde... - pomyślał.
-
- Cóż, nie wiem o co chodzi ale spokojnie. - powiedział i uśmiechnął się. Poszedł na dół razem z Lorence. - Dobra. Jestem. - powiedział.
-
- Wątpię by miał wyrzuty sumienia. Chodź. - powiedział, wstał z łóżka i podał Lorence rękę żeby pomóc wstać.
-
- Przecież nic ci nie jest. - powiedział. - Oddychaj głęboko. I uspokój się. - powiedział.
-
- Sorry ale muszę wziąć też ciebie. - powiedział. - Poza tym na ciebie pewnie też czekają. - wzruszył ramionami.
-
- Czy ja wiem? - wzruszył ramionami. - Zwyczajnie nie dałbym rady. - powiedział.
-
- Lubię cię. - powiedział. - Trochę trudno było by mi cię nienawidzić. - stwierdził.
-
- A skąd ta pewność? - zapytał. - Nigdy tego nie powiedziałem. Poza tym jakbym cię nienawidził to bym nie poszedł za tobą do parku. - powiedział.
-
- Kiepsko udajesz psychopatkę. - stwierdził.
-
- A skąd ta pewność? - zapytał. - Nie wydajesz się być złą osobą. - dodał.