-
Zawartość
10766 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Mephisto The Undying
-
- C... - powiedział po chwili zastanowienia.
-
- Ze szczegółami? Nie przemyślałem tego do końca więc wybieram te drugą opcje. - odpowiedział.
-
- Wyzwanie... - powiedział spokojnie.
-
- No to może nie będę ci ułatwiał. - uśmiechnął się. - Może przebierz się w strój pielęgniarki i przejdź się wokół domu. -
-
- To będzie trudne wyzwanie... ale dobrze... - powiedział. Podszedł do telefonu, wybrał numer. Po chwili odebrał jakiś starszy ogier. White westchnął. - Część tato... żenię się... - powiedział. Potem przez pewien czas tylko przytakiwał. - Mhm... dobra, teraz tak szczerze to gram z taką jedną klaczą w pytanie czy wyzwanie... sorry... - powiedział. - Ta, cześć. - powiedział i odłożył słuchawkę. Usiadł naprzeciwko Gravity. - Proszę bardzo. Pytanie czy wyzwanie?
-
- Wyzwanie. - odpowiedział po chwili zastanowienia.
-
- Czekaj... zaraz przyniosę. - powiedział, po chwili wrócił z kilkoma pudełkami. - Tyle mam... hmm... prawda czy wyzwanie, monopoly i szachy... To w co gramy? - zapytał.
-
- Heh... to może zagramy. - powiedział. - Chyba mam kilka gier planszowych...
-
- Tylko co? - powiedział. - Masz jakiś pomysł? Bo telewizora niestety nie ma... - westchnął.
-
- Nie, nic. - odpowiedział. - A gdzie ty byłaś?
-
- Ta... - odpowiedział. - To fakt... - dodał.
-
- Hę? To ty wyszłaś? - zapytał. - I jak wrażenia? - zapytał.
-
White wyszedł z łazienki. Rozejrzał się po pokoju, Gravity nie było. Uznał że wciąż śpi więc nie przejmował się tym, usiadł na sofie i zaczął się nad czymś zastanawiać.
-
White poszedł na górę. Zobaczywszy że Gravity śpi uśmiechnął się pod nosem. Położył medalik na szafce obok i cicho wyszedł.
-
- No.. mam kilka, w szafce po lewej od łóżka jest pudełko. Tam chyba coś jest. - odpowiedział.
-
- Nic... - odpowiedział. - Nie mam co do tego pewności... - dodał.
-
- Cóóż... jeśli mam się przyznać to... - powiedział cicho. - To zajrzałem do pamiętnika... - wymamrotał pod nosem. - Przepraszam... - dodał. - I myślałem o tym co napisałaś.
-
- No wiesz co... to niemiłe... - powiedział wciąż czerwony na twarzy.
-
White spojrzał na swoje skrzydła. Faktycznie były u góry, zarumienił się. - Od jak dawna? - zapytał.
-
- Z czego się tak śmiejesz? - zapytał patrząc na Gravity.
-
- Hm... na ogół dobrze kłamię... ale ty najwidoczniej nie masz problemów z zauważeniem tego... - stwierdził.
-
- Widać że kłamie? - zapytał ni stąd ni zowąd.
-
- O tej klaczy alicorna... zastanawia mnie czym jest... - odpowiedział spokojnie.
-
White zastanawiał się nad treścią zeszytu, nie dawał jednak po sobie poznać by się martwił. Wyglądało to bardziej jakby zastawiał się nad jakimś paradoksem.
-
- Dobra. - powiedział White, spojrzał na zeszyt, przez chwilę zastanawiał się czy nie zajrzeć. Ciekawość wzięła nad nim górę, podszedł cicho do stołu i nasłuchując czy Gravity nie idzie, uchylił strony i spojrzał na ostatnią zapisom. Przeczytał szybko i zamknął zeszyt. Zdziwił się, usiadł na fotelu i zaczął nad tym myśleć.