-
Zawartość
10766 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Mephisto The Undying
-
- Ej... wyłącz to... - wymamrotał przez śmiech. - Proszę... - wciąż się śmiał, po chwili zaczął się wiercić.
-
- Nieźle... chociaż ja bym wolała Roba Halforda. - odpowiedziała. - Chociaż i tak miałam niezłe powitanie. - dodała.
-
- Ta, chętnie coś zjem. - odpowiedziała. - Jak ty się tu znalazłeś? W sensie w tym świecie. - zapytała.
-
- Wow... nie tak ostro siostro. - zażartował.
-
- umm... Gravity? - zapytał patrząc na klacz. - Co ty chcesz zrobić? - zapytał.
-
White uśmiechnął się. - Będziemy musieli szybko się zamienić bo trochę mi skrzydła przeszkadzają. - powiedział podnosząc głowę, - No to jaka będzie kara? - zapytał. - Byle by nie łaskotki bo tego już mam dość... - dodał.
-
- Nie możesz mnie skuć, nie jesteś policjantką, - powiedział uśmiechając się. - No i wiesz, jakby nie było to ja leżę na tobie, nie odwrotnie. - Dodał uśmiechając się. Po chwili zaczął łaskotać Gravity.
-
Butelka z wodą Będę sprzedawać wodę?
-
- A co jak spróbuje? - zapytał z uśmiechem
-
- Dobrze siostro będę grzeczny. A może nie? - powiedział uśmiechając się.
-
White w pewnym momencie przestał. Zbliżył pyszczek do pyszczka Gravity. - A co dostanę w zamian? - zapytał.
-
- Niestety ale, nie przestanę. - powiedział łaskocząc klacz.
-
- Już nie, proszę. - powiedział gdy Gravity odsunęła głowę. - Chyba że... - powiedział, pociągnął klacz na łóżko, przekręcił się i po chwili był nad Gravity. - chyba że ja cię połaskoczę. - uśmiechnął się i zaczął ją łaskotać.
-
White zaczął się wiercić, nie przestając się śmiać. - Już wystarczy... proszę nie... - wymamrotał wciąż się śmiejąc.
-
- Nie, czekaj... przestań... - wymamrotał śmiejąc się, - przestań... - dodał wciąż się śmiejąc.
-
White odsunął lekko głowę. - To nie jest medycyna, - powiedział i uśmiechnął się. Po chwili on ją pocałował.
-
Szczęka Whita opadła. - Oo chłopie... jesteś... tak bardzo... - powiedział, po chwili zamknął pyszczek, - Potrzebuje natychmiastowej pomocy, usta-usta. - powiedział z uśmiechem.
-
- Nie no, chcę cię w tym zobaczyć ale trochę mnie to zdziwiło. - odpowiedział.
-
White zdziwił się. - Czekaj czy ty... - mruknął pod nosem gdy Gravity wyszła. - Nie mówcie mi że... - dodał i zaczął wpatrywać się w drzwi.
-
- Tak naprawdę to nie mam bladego pojęcia... ale tak sądzę że to dlatego że uważam że seksownie byś w tym wyglądała. - odpowiedział.
-
- Średnio smaczne ale dzięki. - powiedział. - Położysz się czy tylko posiedzisz? - zapytał.
-
Gdy White usłyszał że Gravity jest już na dolę spojrzał na jej torbę. - Zią, nie rób tego... jesteś dorosły... - mruknął do siebie. - Eh. - westchnął i podszedł do torby, otworzył ją cicho i delikatnie wyciągał rzeczy, zobaczywszy strój pielęgniarki uśmiechnął się pod nosem. Zaczął odkładać wszystko. Tak by wyglądało jakby tam nie zaglądał. Położył się, - Chciałbym ją w tym zobaczyć... - mruknął.
-
White uśmiechnął się. - Spokojnie, nie będę wyobrażać sobie za dużo. - powiedział.
-
White uśmiechnął się lekko. - Wiem... - powiedział. - Ale pomarzyć nie można?
-
- Dzięki... - powiedział i wziął jedno. Spróbował. - Dobrę. - powiedział z uśmiechem. - Eh... szkoda że się nie przebierzesz... - pomyślał i spojrzał na Gravity.