-
Zawartość
10766 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Mephisto The Undying
-
- No dobrze. - westchnął. - Nie będę, już naciskał, - powiedział.
-
- No weź Gravity, powiedz. - poprosił, zaniósł swój talerz do zlewu. - Proszę. - dodał.
-
- O czymś jeszcze? O czym? - zapytał zaciekawiony.
-
- Ok... - powiedział, - A tak z ciekawości, gdy poradziłem ci wczoraj żebyś zamknęła oczy i myślała o czymś miłym, o czym myślałaś? - zapytał.
-
- A no, szybko zdrowieje to fakt. - powiedział i uśmiechnął się.
-
- Coś naprawdę dziwacznego... takie jakby fantasy... albo bajka... o smokach, rycerzach i te inne... dziwaczne... - stwierdził. - Biegałem tam z toporem w zębach. - powiedział lekko rozbawiony. - Ty z kolei... - zamyślił się krótko. - O już pamiętam, ty chodziłaś z łukiem. - uśmiechnął się. - Ale ogólnie to mało pamiętam.
-
- Jak widzisz, nic mi nie jest... - powiedział. - Dość dziwny sen... przyznaje. - dodał.
-
- Przyjemnie, ale miałem dość głupi sen. - powiedział siadając na fotelu. - A tobie, coś się śniło?
-
White obudził się. Przetarł oczy, poprawił lekko grzywę i zszedł na dół. Zobaczywszy Gravity uśmiechnął się. - Hej... - powiedział na przywitanie. - Jak się spało? - zapytał.
-
Imię i nazwisko: Jack ,,Painkiller'' Roth Wiek: około 25 lat Rasa: człowiek Miejsce urodzenia: dantooine Specjalizacja: (tu chodzi o zawód?) łowca nagród/były jedi. Umiejętności: używanie mocy (średnio zaawansowane), walka wręcz (jest silniejszy dzięki swoim mechanicznym ramionom), strzelanie z broni krótkiej, strzelanie z broni ciężkiej, strzelani z broni wyborowej. Wygląd: Sam Jack Kombinezon Historia: Urodził się 27 roku ABY na Dantooine. W wieku czterech lat został zabrany przez mistrza Jedi do zakonu. Mimo talentu, zawszę zachowywał się jakby nie chciał być w zakonie. Przez wszystkie podczas których był w zakonie zawsze udało mu się ukończyć zadanie, nie koniecznie w jednym kawałku. W wieku dwudziestu lat jego ręce, lewe oko oraz kilka organów wewnętrznych było z metalu. Około rok później nie mówiąc nikomu odszedł z zakonu, Po prostu zniknął. Wynajął pewnego człowieka który zrobił dla niego jego kombinezon oraz nową broń. Nie będąc już Jedi, został łowcą nagród. I to świetnym łowcą nagród. Dzięki możliwości używania mocy i ogólnym umiejętnością był wręcz maszyną do zabijania, ta praca była dla niego o wiele lepsza. Czuł się jakby ożył.
-
White zamknął oczy. Przez chwilę o niczym nie myślał ale po chwili zaczęła go zastanawiać ta cała woda. Po chwili jednak przestał o tym myśleć i zasnął, oddychał dość spokojnie.
-
White położył się obok, przytulił klacz. - To zamknij oczy i pomyśl o czymś miłym . -powiedział i pocałował ją w policzek.
-
- Może pójdziemy spać? Skoro i tak nie pooglądamy filmu... - zaproponował.
-
- Nie bój się... nie pozwolę cię skrzywdzić... - powiedział, - Będzie dobrze. - dodał.
-
- I nie zginiesz. - powiedział spokojnie. - Nie pozwolę na to... - dodał i przytulił klacz. - Nie płacz... proszę. - powiedział.
-
Gdy cała woda wypłynęła White zamknął drzwi i poszedł na górę, usiadł obok leżącej Gravity. - Hej... - powiedział cicho. - W porządku? - zapytał.
-
- Otworzę drzwi. - powiedział i podleciał do nich, otworzył na co woda zaczęła się wylewać. - Już,
-
- Spokojnie, - powiedział cicho. - Wymyślimy coś... na razie jesteśmy bezpieczni. - powiedział.
-
White usiadł obok Gravity i przytulił ją, - Spokojnie... już jej nie ma. - powiedział cicho.
-
- Mam dziwny pomysł... - stwierdził, wziął telewizor i wystawił go za okno tak że teraz ekran skierowany był ku ziemi.
-
((Chmura, woda wypada w dół )) - Co do? - powiedział patrząc na Alicorna. Po chwili wyłączył telewizor. Oddychał szybciej.
-
White co jakiś czas śmiał się, co pewien czas spoglądał też na Gravity, cieszył się że jest tu z nim, oraz cieszył się że jest wesoła.
-
- Ta... - powiedział i uśmiechnął się pod nosem. Film się zaczął.
-
White puścił film, wziął koc usiadł obok Gravity, przykrył ją i siebie.
-
- Komedię. - odpowiedział, wziął swój talerz i odniósł go do zlewu, podszedł do telewizora i zaczął szukać jakiejś płyty.