-
Zawartość
10766 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Mephisto The Undying
-
Feliks spojrzał na Sznurka, - Co się tak patrzysz jakbyś mnie pierwszy raz widziała? - zapytał szeptem.
-
Lee ugryzł się w kciuk u lewej ręki, przejechał nim po symbolu na ręce zostawiając nieco krwi. Po chwili w pokoju stał stwór przypominający nieco mopsa. - Przedstawiam wam mojego Behemotka. Niech powęszy za niedoszłym mordercą. ((Behemot wygląda tak. http://fc01.deviantart.net/fs70/f/2012/363/3/1/little_animatoin_finished_by_shyannesikes-d5pmth9.gif ))
- 1512 odpowiedzi
-
- Nic specjalnego, i oddychaj trochę ciszej, rozmawiają o kobietach. - powiedział szeptem i wzruszył ramionami.
-
Gdy znajdowałem się już przy kurhanach zacząłem się rozglądać, nie koniecznie ze strachu ale z ciekawości, wiedziałem że w takich miejscach można spotkać kogoś ciekawego, jednak nie było to regułą. Widoki wciąż były jednak dość przyjemne. W pewnym momencie zatrzymałem się i zacząłem rozglądać. Miałem wrażenie że w pobliżu ktoś jest, może i było to tylko wrażenie ale położyłem rękę na mieczu. Ruszyłem powoli przed siebie.
-
Gdy dotarli do skrzyżowania dwóch ulic a Feliks rozejrzał się szybko odwrócił się i złapał Sznurka i Malinę za ręce, szybko wszedł do pierwszej lepszej klatki schodowej. - Bądźcie cicho, idą niemiaszki... - powiedział szeptem, po chwili dało się słyszeć rozmowę dwóch Niemców.
-
Feliks obklejał ściany i drzwi raz po raz spoglądając na swoje towarzyszki. Rozglądał się też w poszukiwaniu jakiś SS-manów, na szczęście żadnego nie było. - Dobra, idziemy jeszcze kawałek dalej. - powiedział cicho i ruszył dalej ulicą.
-
Przyglądałem się wszystkim ludziom którzy tu byli. Nie zauważyłem nikogo ciekawego, bądź dziwnego. Dopiłem piwo, i zostawiłem monetę w ramach zapłaty, wstałem z krzesła i wyszedłem przed gospodę, z początku światło mi trochę przeszkadzało ale szybko się przyzwyczaiłem. Rozglądałem się przez chwilę, - Hmm, jechać konno, czy może pójść pieszo? - zadałem pytanie sam sobie. Pomyślałem jednak że pójdę pieszo. Wziąłem głęboki oddech i ruszyłem na wschód z nadzieją że spotkam tam kogoś ciekawego, lub przynajmniej kogoś kto mógłby dostarczyć mi informacji.
-
Feliks szedł cicho prosto, kilka razy patrzał za siebie. - Dobra, jeszcze kawałek i zaczniemy naklejać. - mruknął skręcając w na ogół bardziej ruchliwą ulicę, dał każdemu plakaty i taśmę. - Dobra, teraz tak. Macie być cicho, jeżeli zobaczy was niemiaszek to wiejecie. Nie do domu, do lasku najlepiej, gubicie Niemca i co sił w nogach zwiewacie. Około pierwszej tam się spotkamy, a teraz, cicho i ostrożnie. Czaicie? - powiedział dowódczym tonem przyglądając się Malinie i Sznurkowi.
-
- To my idziemy tam. - Wskazał w przeciwnym kierunku. - To co, ja idę. Malina, Sznurek, idziecie? - zapytał schodząc na dół.
-
- To jak, Malina. Gotowa? I kto idzie do której części miasta? - zapytał Kamyka.
-
- Mi pasuje. Nawet bardzo. To jak, dawaj plakaty i idziemy kleić. - powiedział i wyszczerzył zęby.
-
- Mhm. Kiepskawo trochę, ale mnie jakoś na ogół nie sprawdzają, raz się zdarzyło tylko. Dobra, dobra my tu gadu gadu a tu trzeba się podzielić. - stwierdził.
-
- A widziałaś mnie w krótkich włosach? Wyglądam fatalnie. Fatalnie to mało powiedziane. Wyglądam jak łysy szczur. - powiedział i spiął włosy. - Cześć Kamyk. Gdzie byłeś?
-
- Nie nie widziałem go. Ostatnio widziałem go jeszcze o szesnastej... I cześć Agata, i cześć Adela. Pierwszy raz w życiu przyszedłem wcześniej niż on. To dziwne. - stwierdził. - A właśnie. Nie macie może gumki do włosów? Przydała by mi się. - spytał.
-
Lee podwinął prawy rękaw i zaczął rysować coś palcem na ręce. Po paru minutach przestał, - Wiedźmo, potrafisz przywoływać? - powiedział i pokazał to co stworzył, na jego ręce było coś w rodzaju pieczęci z krzyżem którego dolny koniec był zamieniony księżycem w kształcie sierpa po środku.
- 1512 odpowiedzi
-
Feliks szedł spacerem przez miasto, był ubrany w długie czarne spodnie, ciemne buty ze skóry, ciemnoszarą koszulę i marynarkę w podobnym kolorze. Do tego skórzana torba, pod marynarką miał ukryty składany nóż motylkowy. Po około dwudziestu minutach marszu był już na miejscu. Wszedł do kamienicy i ruszył na trzecie piętro.
-
- To jak gramy w kierki? Zasady są proste, najpierw przekazujemy trzy karty osobie po swojej lewej, potem jedna osoba daje kartę, powiedzmy trefla, wtedy reszta osób też musi położyć trefla, ten kogo karta wystawiona ma największą wartość zabiera karty leżące na stole, ten kto zbierze najwięcej kart przegrywa. Pasuje? - wyjaśnił i rozdał każdemu po trzynaście kart. - Gramy? - zapytał i uśmiechnął się.
-
Lee spojrzał na Kat. - To jak, szukamy niedoszłego mordercy czy może czekamy aż wróci?
- 1512 odpowiedzi
-
Feliks zaczął tasować karty. - Dobra. To w co gramy? Bo nie wiem po ile rozdawać. - zapytał.
-
- Czy ty mnie szantażujesz? - zapytał z podejrzliwym spojrzeniem. Po chwili wzruszył ramionami. - To gramy? Bo przecież nie będziemy tak siedzieć. Masz jakieś karty? - zapytał Jankę.
-
Spojrzałem tylko zdziwiony na karczmarza. - Nie, zły sen miałem. To pewnie dlatego. - powiedział spokojnie i zacząłem jeść. Śniadanie nie było w sumie złe, ot gulasz jak gulasz. Raz po raz spoglądałem na drzwi mając wrażenie że ktoś wejdzie, ale najwidoczniej były to tylko moje przypuszczenia. Dość szybko skończyłem jeść i zostawiłem pustą miskę i łyżkę. Siedziałem jeszcze przez chwilę zastanawiając się nad tym czy już wychodzić czy może jeszcze zostać. - Karczmarzu, daj mi trochę piwa. - powiedziałem jeszcze.
-
- Hej no, ja przecież żartowałem. - powiedział i zrobił obrażoną minę. - Ale i tak w coś zagrać możemy. W końcu nie będziemy tak siedzieć.