Skocz do zawartości

Mephisto The Undying

Brony
  • Zawartość

    10766
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Mephisto The Undying

  1. ((Zabiłem byłego Kat, obecnie ja oraz Kat znajdujemy się w Paryżu, Grim w sumie również.))
  2. Lee podniósł Klausa. Wbił mu w serce sztylet i rzucił go na ziemię. Po paru sekundach Klaus stanął w płomieniach i po pewnym czasie zniknął. - Zgoda. Przekaże mu to. A teraz spadaj. Jeden trup na dzień mi wystarczy. - powiedział oschle do wiedźmy.
  3. Lee spojrzał na Klausa. - Cóż. Przecenił swą siłę. Mieszaniec czy nie, jest słaby... Dzięki że zostawiłaś go przy życiu. I tak przyjemnie się zabijało. A teraz, inne pytanie. Przybyłaś żeby popatrzeć czy masz tu jakiś cel wiedźmo?
  4. - Nie ciebie pytam Klaus. Pytałem ciebie Grim... - powiedział przyglądając się wiedźmie.
  5. Lee rzucił Klausa na ziemię. Kopnął go w żebra. Po chwili podniósł go za włosy i uderzył go ręką w kark. - Takie pytanie mam. Po co komu tak fatalny podwładny? I czy też chcesz zabić Kat?
  6. - Eh. Aleś ty słaby... - mruknął Lee wstając. Podszedł do leżącego Klausa i ciągnąc go za nogę wyciągnął go na zewnątrz. Rozejrzał się. - Grim, wiedźmo! Gdzie jesteś?! - zawołał rozbawiony wciąż się rozglądając.
  7. Goblin ugryzł w nogę Klausa, na co demon z kosturem strzelił pociskiem w klatkę piersiową Klausa. Lee przysiadł na ziemi. - Co z nią? - zapytał Finna przyglądając się swoim podwładnym atakującym Klausa.
  8. - Nie sap tak. Chyba że chcesz umrzeć... - powiedział wchodząc za nim. Po chwili zamiast Susan trzymał czerwonego goblina z nienaturalnie długimi rękoma. Goblin wytrzeszczył zęby i ugryzł Klausa w brodę niemalże łamiąc ją. - Eh. Nie widzisz że ja nawet nie muszę się męczyć. Wystarczą moi podwładni by cię zniszczyć. - Lee zaśmiał się.
  9. Lavaris uderzył w ziemię tworząc przed domem ścianę. Lee stanął na niej. - A nu nu nu nu nu. Bambaryłko... - powiedział kpiąco. Lavaris zniknął. Lee wyciągnął z kieszeni medalik. - Wiesz co to jest? To jest pieczęć. Jeśli cię nią trafię wylądujesz w Hel jako mój podwładny. Ale jest problem. Masz pole siłowe. Jaki demon je ściągnie? Może Ruth? - na ścianie pojawił się symbol z którego wyszedł wysoki, błękitny demon w zbroi z kosturem. Wycelował nim w Klausa. Na polu siłowym pojawiły się pęknięcia, po chwili rozkruszyło się. Lee szybko pojawił się przed Klausem i wbił mu medalik w miejsce serca. Po chwili rana po medaliku zniknęła na co Lee kopnął Klausa a ten wywracając się oberwał kosturem.
  10. Za Klausem pojawił się dziwny stwór znacznie większy od poprzedniego demona. Uderzył w Klausa w plecy odrzucając go na kilka metrów. Stwór zaryczał. - Lavaris! Ooo. Mój ty wielki stworze. - Lee wstał, otrzepał się. - No to jak Klaus, powalczymy na magię co? - narysował w powietrzu palcem symbol z którego wyleciał pocisk który ugodził Klausa w brzuch. Lee podbiegł do niego i kopnął go w twarz. Rzucił go na ziemię na co Lavaris skoczył na niego wbijając mu łokieć w szyję.
  11. Przyjrzałem się tabliczce. - Mhm. Obie są cudownie skromne. - mruknąłem pod nosem. Odłożyłem tabliczkę. Wziąłem jeden z dokumentów i zacząłem ją czytać.
  12. Spojrzałem na tabliczkę. - Eh. No nie można jej odmówić skromności... - powiedziałem pod nosem. Przez chwilę jeszcze oglądałem tabliczkę jednak po chwili ją odłożyłem i wziąłem drugą tabliczkę. Zacząłem się jej przyglądać.
  13. Przyjrzałem się gazecie. - Eh. Ależ to jest głupia seria... - mruknąłem pod nosem. Odłożyłem gazetę na miejsce. - To może wezmę jedną z tabliczek. - mruknąłem pod nosem i wziąłem tę tabliczkę która leżała bliżej.
  14. Przyjrzałem się miejscu. - Hm. - Podszedłem do kanapy. Usiadłem na niej na co Metamonek zrobił to samo. Wziąłem gazetę i zacząłem czytać.
  15. Przed wejściem do domu uderzyła błyskawica. Gdy część kurzu upadła dało się zobaczyć ciemnowłosą istotę z czerwoną skórą, rogami, i stosunkowo długim, wąskim ogonem, odzianą w mundur. Zatrzymała Klausa i rzuciła go w głąb ogrodu. - Dzięki Sigurd... - powiedział Lee wstając. Istota skłoniła się. Lee złapał Klausa za włosy podciągnął go nieco do góry, Sigurd przytrzymał jego nogi na ziemi. Lee uderzył go mocno w plecy. - Eh. Sigurd możesz wracać do Hel... - na słowa Lee istota skłoniła się i zniknęła. ((Hel nie Hell...))
  16. Przyglądałem się rozwidleniu. - Tam nie wejdę... Hmmm. - mruknąłem pod nosem oświetlając drogę w dół. - Przynajmniej na razie... - dodałem po chwili. Spojrzałem na schody. - Lepiej pójść tam, nie Metamonek. - powiedziałem do zwierzątka. One tylko kiwnęło główką. Ruszyłem na górę.
  17. - Hahahah. Śmieszne... - powiedział oschle. Pojawił się przed Klausem odpychając go. Podniósł najbliższy mebel i uderzył go w twarz. - Hallowed be my name! - powiedział uderzając go w twarz pięścią. Podniósł go przycisnął do ściany jedną ręką a drugą zaczął ciągnąć jego rękę. - Zobaczymy jak szybko ją wyrwę... - zaczął ciągnąć mocniej.
  18. Aarthael wyciągnął miecz i sztylet. - Zobaczymy... - powiedział rozglądając się.
  19. ((Normalnie łom z Hogwartu.)) Wyciągnąłem latarkę i schowałem łom. Przecisnąłem się przez szparę, przez chwilę zapach mi przeszkadzał ale po pewnym czasie przyzwyczaiłem się. Ruszyłem przed siebie świecą latarką.
  20. Lee wstał szybko. Przeciągnął się. - Owwe. - zaśmiał się. Splunął krwią na ziemie. - Moja krew jest przeklęta! Zasługa bycia przebitym mieczem archanioła! Umrzesz głupcze! - krzyknął. Podszedł do drzwi i otworzył (wyłamał) je z kopa. - Booyahh! I still alive... - zaśmiał się. - Chyba nie myślisz że coś mi zrobisz. A teraz. Zostaw proszę Kat. Albo zobaczysz że Earlem piekła nie zostaje się od tak.
  21. Spojrzałem na szparę. - Hm... - podniosłem łom i włożyłem go ostrożnie. Próbowałem albo wyrwać cegłę albo zaciągnąć jakiś przełącznik. Przez chwilę nic się nie udawało więc wyciągnąłem łom, spojrzałem przez szparę. - Mhm... Dobra teraz powinno już zadziałać. - powiedziałem i znów włożyłem łom. Poruszałem nim przez chwilę w nadziei na jakąś akcje.
  22. (Młotek? A tak btw. ja jeszcze nie dotarłem do biblioteki tylko wyszedłem z bawialni.) Przyglądałem się ścianie. - Hmm. - podszedłem i obstukałem ścianę. - No, no. Bez cięższego sprzętu zajmie mi to kilka godzin... Niby był tam młotek ale i z nim zajmie mi to dużo czasu... Eh. Chyba jednak muszę zawrócić... - mruknąłem. Szybko poleciałem do skrytki w korytarzu i zabrałem leżące tam narzędzia. Po chwili wróciłem do biblioteki. Rozłożyłem narzędzia. - Eh. Dobra, po kolei... Łom jest do kłódek więc teraz na niewiele się zda... A młotek? Hm. - złapałem go w kopytko (podobnie jak Octavia trzyma smyczek.) i zacząłem uderzać w te miejsca gdzie dźwięk był najbardziej pusty.
  23. -Ała... - powiedział obojętnie Lee. - Ale bolesne... Ałaaaa... - mówił wciąż obojętnie. - A ty się schowaj. On nie jest teraz moją zabawką. - powiedział i uśmiechnął się a rana tworzyła dziwaczne przedłużenie uśmiechu. Złapał Klausa za kark i rzucił nim w podłoże. Zaczął kopać go po głowę wbijając ją w ziemie. - Ja chcę się pobawić. Nie leż tak. - powiedział bez emocji wciąż kopiąc.
  24. Spojrzałem na tabliczkę. - Spirytystki? Ciekawostka... - mruknąłem pod nosem. - No dobra ale po kiego grzyba... aa może duch mi odpowie. - Powiedział i uśmiechnąłem się lekko. Schowałem tabliczkę do torby. - Hm. Dobra co teraz? - wyciągnąłem mapę. - To wszystko? No to trzeba zobaczyć bibliotekę... Hmm. - mruknąłem pod nosem i wyszedłem z bawialni. ((Biblioteka teraz tak?))
  25. Lee nie odpowiedział. Spojrzał na dom. Odwrócił się do Klausa. - Cóż. Ale wiesz. Ja ci nie pozwolę podejść dopóki nie dostarczysz mi zabawy. A co do gatunków osób w tym domu. Jesteś głupi myśląc że ci odpowiem... A teraz... Jeżeli nie chcesz walczyć. - zaczął podchodzić. - To grzecznie zdychaj... - powiedział zatrzymując się przed nim i wbijając mu rękę w brzuch.
×
×
  • Utwórz nowe...