Skocz do zawartości

Sir Hugoholic :3

Brony
  • Zawartość

    167
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Posty napisane przez Sir Hugoholic :3

  1. Problem jest taki, że takich ludzi jest więcej. Z myślami samobójczymi. Co widzi taka osoba w takiej sytuacji? Głównie chwalenie i pozytywne wspominanie samobójcy. Rodzi się poczucie, że samobójstwa są akceptowane społecznie. Także takie podświadome (czyli groźniejsze). Poza tym, zawsze jesteśmy bardziej skłonni do zrobienia czegoś, jeżeli ktoś inny to zrobił, w szczególności jeżeli jest to nasz znajomy.

     

    Ogółem z tego co słyszałem, to bez ingerencji psychologów, w szkołach w których pojawiło się samobójstwo, jest znacznie większa szansa na kolejne. Jednak danych statystycznych niestety nie przytoczę, nie pamiętam skąd tą informację wyczytałem.

    Ja wiem tyle, że psychologia w moim otoczeniu, zarówno w czasach szkolnych jak i teraz była strasznie bagatelizowana, bądź wręcz demonizowana przez wielu ludzi. W Polsce dominuje rażący brak jakiejkolwiek wiedzy z tego zakresu i zapewne on też ma swój udział w samobójstwach niektórych ludzi. A pedagodzy w szkołach... przemilczę to, bo po prostu dla mnie zgrozą było to, co wygadywali w tych, w których ja się uczyłem.

     

    Ja sam pozytywnie wspominam osobę, o której pisałem w swoim poście, ALE jednocześnie nie pochwalam jej ostatecznej decyzji. Rozumiem, że cierpiała i to strasznie, ale po prostu postąpiła źle odbierając sobie życie. Gdy słyszę, że ktoś chce popełnić samobójstwo to robię, co mogę, by tą osobę powstrzymać (chociaż z PRAWDZIWYMI groźbami nie miałem do czynienia prawie wcale).

    Pozytywne wspominanie osoby, która się zabiła to jeszcze nic złego. Lecz tłumaczenie/chwalenie decyzji o popełnieniu samobójstwa to już zupełnie inna sprawa. Samobójstwo jest ogromnym błędem i nawet gdyby naprawdę bliska mi osoba się tego dopuściła, to bym takiej decyzji nie chwalił.

    • +1 2
  2. Mój znajomy z klasy rzucił się pod pociąg.

     

    Nikt nie wie czemu, ale powstała pewna hipoteza, nie wiem czy chcę wam ją przedstawić. Podobno na TVN24 leci już ta informacja na pasku i na ich stronie udało nam się znaleźć taką informację, pełną czystych i rzetelnych faktów.  Na fakt.pl też jest taka informacja.

    Rano po szkole rozeszła się taka informacja, że chłopak zaginął. Chcieliśmy go iśc poszukać. Nie udało się...

    Cholera to był straszliwie nieśmiały chłopak. Zawsze uprzejmy, mówił "smaczengo" na stołówce, otwierał drzwi dziewczynką. Nic nie mówił nigdy, strasznie małomówny...Nie miał przyjaciół, jedyny jego znajomy to kolega z ławki, którego znał z podstawówki. Nie wiadomo jaką miał sytuacje w domu, nawet gdzie mieszkał....Kurwa do mnie to wciąż nie dotarło i cała się trzęsę.  Każdy z kklasy go szanował, było go nam szkoda bo nic nie mówił.

    Przepraszam za błędy wciąż jestem w szkouk....

    Możliwe że usłyszycie o nim w wieczornym wydaniu wiadmości...

     

     

    Chociaż zgadzam się (?), że dawanie zbytniej atencji samobójcom jest raczej negatywnym działaniem. Zachęca innych do samobójstw.

    Nie tyle do samobójstw, co do grożenia, że się popełni samobójstwo. W większości przypadków, gdy ktoś pisze, że "chce się zabić" to pisze to, by zwrócić na siebie uwagę. Czasem jest to zwykłe, bezczelne szukanie atencji, a czasem rozpaczliwe wołanie o pomoc - tu też trzeba te dwa przypadki od siebie odróżnić i nie generalizować. Zwykle tzw. "attention whore" poznać jest bardzo łatwo. 

     

    Co do chłopaka - mogłabyś powiedzieć trochę więcej, StarostaXD? Jeżeli masz jakieś jeszcze informacje. Ciężko jest ocenić, co dokładnie go popchnęło do tak drastycznej decyzji po tym, co napisałaś. 

    Niemniej - przykro mi, szczególnie szkoda mi jego rodziny i każdego, kto tego człowieka znał i lubił. Rok temu sam tu pisałem o tym jak koleżanka popełniła samobójstwo, więc wiem jak się czujesz :( :hug:

  3. Trochę muszę się uczepić produkcji. Ktoś stanowczo przegiął z głośnością i to słychać. Ale to jest bolączka wielu współczesnych albumów, nie tylko metalowych, czy rockowych.

    Poza tym... no, jest spoko, przyjemny folk metal, melodie, nawet wokale bardzo dobre, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że to gatunek, w którym... często to one są słabym punktem zespołu (personal opinion :v ). Nie zwalił mnie on z nóg, ale słuchało się przyjemnie, więc daję mu mocne 7,5/10. 

     

     

    A ode mnie znowu Rebellion, gdyż zdążyłem się ciut lepiej zapoznać z dyskografią. Całe szczęście poprzedni utwór, który wrzuciłem nie okazał się anomalią i zespół jest po prostu... no, dobry. Przynajmniej moim zdaniem :v

     

  4. Wokal natychmiastowo skojarzył mi się z płytą Wuthering Heights - Salt. Przynajmniej dopóki refren się nie zaczął. Swoją drogą - dobry refren. Hugo approves.

    3:19 - bardzo zacna melodia, za nią samą już jestem skłonny dać dziewiątkę. Wprawdzie nie jest ona czymś niespotykanym, bo już niejeden zespół taki styl grania zaprezentował, niemniej Panom z Civil War wychodzi to bardzo dobrze. Jeśli czegoś mi brakuje to jakiegoś momentu, w którym gitary wychodzą ostro na pierwszy plan z porządnym, ciężkim riffem, lecz nie mogę powiedzieć, by było to warte obniżania oceny.

    W tym przypadku jestem skłonny dać dziesiątkę. Bezapelacyjnie. I zapoznać się bardziej z ich twórczością.

     

    A co ode mnie? Kurczę, ciężka sprawa, bo zespół poznałem dosłownie parę minut temu. Zwie się Rebellion i nawet nie wiem, co grają. I szczerze? Niespecjalnie mnie to obchodzi, bo grają jak dla mnie świetnie. Kupili mnie po pierwszym przesłuchani i mam nadzieję, że innym także do gustu podejdzie.

     

    Oto i on:

  5. W utworze wszystko jest dobre - riffy gitarowe, solo, no i... uwielbiam wokal. Perkusja mogłaby być głośniejsza, bo słychać, że bębniarz w studiu się nie obijał, lecz ktoś skutecznie to schował za ścianą gitar i wokalu. Nie wiem, co sprawia, że ostatnimi czasy wiele zespołów spycha perkusję do tyłu, dla mnie to zabiło już niejeden utwór. 

    +1 za klawiszowca w teledysku :v

    9/10

     

    Ode mnie tym razem w związku z nieprzyjęciem lżejszego grania coś z "drugiej" strony. Power metal w wykonaniu Persuader. Bezlitosny, z bardzo ostrymi wokalami, gitarami siedmiostrunowymi i świetnym outro. Przez wielu pieszczotliwie nazywany "wkur...nym Blind Guardian", zaś wokal można opisać "Hansi Kursch, gdy go szlag trafia" :D 

    A jak się zwie utwór?

    Persuader - Judas Immortal

     

  6. W takim razie polecam zapoznać się z resztą dyskografii, gdyż przez wielu Orden Ogan jest wychwalany, a recenzenci w znacznej większości są zachwyceni ich dwoma ostatnimi płytami (Ravenhead do nich należy). Szczególnie Ci polecę utwory The Things We Believe In, The Lake, Sorrow is Your Tale i Too Soon, gdzie wokalista trochę bardziej się wykazuje. 

     

    Ale przechodzimy teraz do rzeczy.

    Hammerfall... poniekąd są oni odpowiedzialni za stereotyp power metalu, w którym gatunek ten definiują tylko wysokie wokale, riffy gitarowe oraz teksty po angielsku nazywane "cheesy".

    Co myślę o utworze? Wpada w ucho, w refrenie typowy dla gatunku chórek przeplatany śpiewem wokalisty, który osobiście lubię, wokal na wysokim poziomie, wielbię riffy gitarowe. Proste, ale przy tym świetnie się ich słucha. Fajna gitarowa solówka nieoparta o znienawidzone przeze mnie "PATRZCIE JAK ZAPIE...SZYBKO GRAM NA GITARZE!". Definitywnie plus za nią się należy.

     

    Utwór wyceniam na 9/10. Bardzo dobry, ale jednak 10/10 rezerwuję dla muzyki, która mnie wciąga do tego stopnia, że gwałcę replay 50 razy dziennie :D

     

     

     

    A co ode mnie tym razem? Postanowiłem pójść w inny klimat i zaprezentować zespół Alcest (od lżejszej strony). Z tego, co się orientuję, gatunek, w którym siedzą jest definiowany jako shoegaze (dziwaczna nazwa, nie ja ją wymyśliłem), a utwór? Cóż... pierwsze skojarzenie z tym utworem to gwieździsta noc i czuć od niego nutą romantyzmu (z nocą dziwna sprawa, gdyż utwór się zwie... Solar Song). Niektórym może się nie spodobać ze względu na powtarzalność i fakt, że bardziej głaszcze, niż daje po twarzy, ale osobiście właśnie za to go uwielbiam. Jeśli ktoś chce podumać, albo się zamyślić, to może przy nim łatwo "odpłynąć" :D

    Ok, już kończę marudzić, miłego słuchania życzę!

     

  7. Mam już wszystkiego bardzo dosyć. Serio.

    Ot znów sprawa z kumplem. Jego rodzice coraz bardziej odwalają. Z podejścia do mojej osoby na zasadzie "sympatyczna osoba, lubimy ją" zmieniło się ono w "ma na ciebie zły wpływ, masz się z nią nie zadawać", TYLKO dlatego, że kolega się wyoutował w pewnej kwestii, bo to oni wręcz niszczyli mu psychikę, a to akurat kwestia cięższa do ukrycia niż przykładowo orientacja. 

    No i co? Z racji, że jestem osobą, która go wspiera i nie twierdzi, że sobie coś ubzdurał to wyszło na to, że go nakręcam i że mu się w głowie poprzestawiało, bo odwala głównie od kiedy mnie poznał. Szkoda tylko, że po prostu byłem pierwszą osobą, której mógł powiedzieć o tym jak się czuje, bo po prostu trafiliśmy najzwyczajniej pod tym względem na siebie, że umiemy się dogadać. I co z tego, że dzieli nas te durne pięć lat różnicy. Wiek to zasrana cyferka, która nijak ma się do psychiki, tego co się czuje i w ogóle. A przynajmniej nie jest to jakiś chory schemat, że każdy 15 czy 20 latek musi zachowywać się według jakiegoś ustalonego planu. Ale nie, bo przecież wielcy pedagodzy od siedmiu boleści wiedzą wszystko lepiej.

    Ja po prostu go nakręcam i oczywiście mam na niego zły wpływ. Pewnie szczególnie tym, że pomogłem mu przestać się samookaleczać i pilnuję na tyle na ile mogę, by nic głupiego nie zrobił, jak oni nawet nie widzą, że ich dziecku niewiele brakuje do tego, żeby w końcu zrobiło sobie coś poważniejszego. Tak tak, samookaleczanie się to pozerstwo dla większości. Tyle, że jak ktoś ma blizny w miejscach w których naprawdę tego nie widać, bo nie chce by ktokolwiek to widział, to znaczy, że to nie jest pozerstwo. Ale przecież pedagodzy spokojni, że on sobie nic nie robi, bo rączki całe...

    No ale dobrze. Wczoraj była spina pt. że w ogóle mamy się ze sobą nie zadawać, ba, POZWĄ MNIE O NĘKANIE JAK NADAL BĘDZIEMY SIĘ WIDYWAĆ. Śmiech na sali. Nie wiem, czy oni w ogóle myślą, ale fakt, że ich dziecko przychodzi do mnie roztrzęsione, nie mogąc się uspokoić, bo ma dosyć wszystkich jazd w domu i nie chce do niego wracać i wręcz błaga ich o to by mógł u mnie nocować, bo po prostu koszmarnie się czuje w domu, to raczej nie jest nękanie z mojej strony, tylko znęcanie się psychicznie nad nim przez nich. Ale nie, bo to ja jestem zły. Spoko, nie muszę do niego chodzić do domu, choć przychodziłem i tak zawsze tylko wtedy jak ich nie było, żeby nie przeszkadzać. Ale jak on chce się sam ze mną widywać to nie mam pojęcia gdzie oni widzą w tym nękanie... Ale jest mi strasznie przykro, że w sumie ludzie "znając mnie" jedynie z tego, że zawsze mówiłem im raptem dzień dobry i do widzenia, strasznie najeżdżają na moją osobę i robią ze mnie jakiegoś strasznego demoralizatora... Już pomijając fakt, że na pewno mają mnie za pedofila, który go molestuje i mąci mu w głowie, bo przecież każdy kto jest starszy i zadaje się z kimś młodszym musi od razu mieć spaczony mózg. 

    Jest mi przykro strasznie. Na niczym innym mi tak nie zależy jak na tym, by móc go zabrać z tego domu wariatów i zamieszkać z nim w innym mieście, na jakiejś stancji, z dala od tego wszystkiego, bo to się robi coraz bardziej pochrzanione. Problem w tym, że tak bardzo próbuję coś zrobić, ale nie mogę. Miałem dziś rozmawiać z jego matką, bo chciała ze mną pogadać. Przychodzimy i co? Mamy się wynosić, bo nie ma nastroju na żadne rozmowy. Dobrze rozumiem, coś się stało, nie będę się pchać. Poszliśmy do mnie. Kumpel dzwoni do matki o 20, zapytać co się dzieje. Po 10 połączeniach łaskawie odbiera i ochrzania go, że nie wrócił jeszcze do domu, ach, no okej, bardzo mądre. No i tu wracamy do jazd z serii on nie chce wracać do domu, bo znów go będą męczyć, a oni nie chcą pozwolić mu u mnie zostać, bo ma spać w domu. No super. Ja się tylko boję, że mu psychika siądzie w końcu na tyle, że serio sobie coś zrobi. 

    Czemu rodzice, którzy powinni kochać swoje dziecko bezwarunkowo krzywdzą je najbardziej? 

     

    Powiem tyle - za słabo znam sytuację w domu Twojego kolegi by coś więcej o tym powiedzieć. Ale mogę się domyślić, że gnojone przez lata "w niczym nie idealne dla rodziców, a dla otoczenia wprost przeciwnie" dziecko w końcu pękło i zaczęło się na swój sposób buntować. 15 lat, czyli trochę czasu jeszcze siłą rzeczy minie.

     

    Niestety, rodzic ma w zasadzie władzę absolutną i póki nie zdobędzie się niezależności finansowej to jest się rzeczą. Ucieczka? Będzie jeszcze gorzej, jeśli nie zrobi się tego mądrze.

     

    Co radzę - niech chłopak odda się bez reszty swoim pasjom, niech tworzy, nawet po kryjomu. Niech żyje nadzieją, że za X lat będzie lepiej, a on wytrzyma. Im na złość. I niech uświadomi sobie też ile jest wart.

     

    To oczywiście tylko moje domysły, które mogą być bardzo chybione, gdyż nie znam całej sprawy.

    Podpiszę się po tym, co napisała Cahan, bo mam takie samo zdanie.

     

    Dodam, że jeśli faktycznie znęcają się nad nim, to próbą pozwania Ciebie sami sobie wykopią grób, Ukeż. To nie jest tak, że będzie się patrzeć tylko Tobie na ręce, już pomijając fakt, że ich syn także będzie odpowiednio odpytany przez osoby bardziej kompetentne, niż szkolni pedagodzy. Jeśli wszystko, co Twój kolega mówi jest prawdą (koniecznie bierz poprawkę na to, że może mieć tendencję do wyolbrzymiania problemów, by uniknąć wpadki), to jesteś w tej sytuacji, moim zdaniem nietykalny. 

     

    Odradzam Ci jak na razie próbę urwania się z nim - może to przynieść więcej krzywdy, niż pożytku. Nie wierzę, że nie będę go szukać, a jeśli po tym go znajdą to jego czeka małe piekiełko w domu, a Ciebie zapewne areszt za porwanie. Ponadto dochodzą takie kwestie jak choćby pieniądze, które jak wiadomo na drzewie nie rosną. Będzie praktycznie na Twoim utrzymaniu. Może to być dla Ciebie zbyt duże obciążenie. Wiem, że nie jest to przyjemna sprawa, chłopak pewnie się męczy, ale wierzę, że już sam fakt, iż ma w Tobie wsparcie mu pomaga i go trzyma przy względnie zdrowych zmysłach. 

     

     

    Nie mogę dać żadnej konkretnej rady, gdyż - podobnie jak Cahan nie znam dokładnie sytuacji, a wolę uniknąć sytuacji, gdzie moja rada przyniesie skutek odwrotny od zamierzonego i wyrządzi mu więcej krzywdy, niż doznał do tej pory. Zostaje mi tylko życzyć i Tobie i jemu powodzenia, mam nadzieję, że w końcu uda mu się z tego wyjść. I szacunek, że tak się poświęcasz dla drugiej osoby i jej pomagasz. Jest to coraz rzadszy widok ;)

    • +1 1
  8. To dobry pomysł :) I już spisuje pomysły by zrobić takie połączone :) Może nawet nie tyle kuco-animatrony co po prostu takie jakby zmieszanie universów :D Zobaczymy jak to wyjdzie w praniu ^^

    A na tą chwile kolejna nowość z mojej strony:

    http://blackywhitebreeze.deviantart.com/art/Forever-A-Little-Girl-In-Soul-Digital-Art-530108327

    Już Ci to pisałem, ale muszę się powtórzyć.

     

    Ten rysunek zabija uroczością, bije od niego pozytywnymi emocjami, mówiąc wprost napatrzyć się nie mogę. Od strony technicznej powiedzieć wiele nie jestem w stanie, bo się zwyczajnie nie znam, ale uwielbiam kolory, pomysł z "puszczeniem oczka" i trzymaniem uszka w ustach tylko dodaje uroczości wtedy, gdy już i bez tego jest jej bardzo dużo. Mam nadzieję, że więcej takich prac zaprezentujesz :D 

  9. Niestety, ale moim zdaniem 3DG wiele straciło przez odejście Adama. Mówiąc wprost - w moich oczach to on był główną siłą napędową zespołu i teraz brzmią jak podrzędna kopia samych siebie. To jest moje osobiste zdanie, lecz ten utwór, jak i cała płyta to przeciętniaki w porównaniu z np. Take Me Under, które mimo prostoty mnie urzekało. Oceniam na 5/10. 

     

    A teraz ode mnie zespół power metalowy znany jak Orden Ogan. Są oni moim ostatnim odkryciem na scenie metalowej i... co tu dużo mówić. Dla mnie są niesamowici, a ostatnie wydawnictwo pod tytułem Ravenhead ma spore szanse na zostanie płytą roku w moim osobistym rankingu. 

    Bez zbędnego gadania - zapraszam do słuchania (rym przypadkowy). Orden Ogan - Ravenhead :3

     

     

    Wrzuciłam filmik w spoiler~ Dog in the Fog

  10. Popieram wniosek Uszatki. Może jeśli więcej userów napisze, że są za, to stanowisko administracji mlppolska.pl się zmieni?

    Także jestem za.

     

    Żarty żartami, ale właśnie przez coś takiego swego czasu na innym forum, w którym uczestniczyłem była spora drama. Napisał tam (już zbanowany) użytkownik do innego użytkownika, by się zabił i... było o włos, bo osoba, do której to napisał cierpiała na mocną depresję. Raz wyjdzie z takiego tekstu żart. Raz wyjdzie drama. A raz może skończyć się tragedią.

    Jeśli administracja uważa to, co napisałem za bajkę to zapraszam do kontaktu z administracją mlpforums odnośnie tej sytuacji. Nazwę usera, który doprowadził do tej sytuacji mogę podać w formie prywatnej wiadomości.

    • +1 5
  11. Tak mnie teraz naszło, skoro to taki całkowity hejt Broniaczów, bo wątpię by ktoś z poza fandomu używał tego hasła, to kreuje mi się pytanie dlaczego "Best"?

     

    Samo stawianie jej jako tej najlepszej postaci tła to już jest faworyzowanie. Często takie postacie w innych serialach i mangach są kreowane tak, że robią jeszcze większe show niż postacie główne. Przez co stają się bardzo popularne.

     

    Z tego co patrzę na internecie na genezę tego hasła, to chodziło o to, że przez s1 i s2 nie miła odcinka ze swojej perspektywy, gdy inne kucyki już miały.

     

    Problem z tym hasłem był taki, że ktoś posunął się troszkę zbyt daleko. Gdyby skupić się na tym powyższym argumencie i patrzeć jedynie do końca sezonu drugiego, to można by było ją nazwać najlepszą, ale postacią drugoplanową. Postacią, która podąża za głównym bohaterkami i ich wspomaga. Taką tezę można spokojnie udowodnić mocnymi argumentami, które każdy znajdzie i po części musielibyśmy się zgodzić.

    Owszem, użyty jest zwrot "best", lecz kluczowe jest tutaj określenie jej jako postaci drugoplanowej mimo, iż tak naprawdę jest jedną z głównych bohaterek. W tej konkretnej sytuacji "best" nie jest komplementem. Naprawdę wątpię, by autorzy tego stwierdzenia chcieli ją w ten sposób pochwalić. Bardziej obstawiam próbę rozwścieczenia (czasem niestety skuteczne) fanów AJ. Fanów, w stronę których i tak należy się ukłon, bo póki co, z tego, co widziałem wykazują się oni często anielską cierpliwością. Jako fan Fluttershy muszę powiedzieć, że w zagranicznym fandomie często borykałem się z kosmicznym butthurt'em gdy ktoś Flutterki nie lubił. A gdy ktoś stwierdził, że za AJ nie przepada (rzecz jasna w normalny, nieprowokujący sposób)? Opinia tej osoby jest uszanowana.

  12. Głównie jest to żart, jednak (niestety) są osoby, które biorą to śmiertelnie na poważnie i zakładają, że skoro one nie lubią AJ to nie jest ona główną bohaterką. Najczęstsze argumenty, jakie słyszałem? "Nieznaczna" rola w serialu, nudna (obstawiam, że to wynik tego, że z mane 6 jest chyba najdojrzalsza emocjonalnie), czy też takie piękne argumenty jak to, że "nie jest urocza" (facepalm). 

     

    Na mlpforums była swego czasu taka skrajność, że ktoś sugerował... zabicie AJ w celu zwiększenia dramatyzmu w show "a on by za nią nie tęsknił, więc to nie taki głupi pomysł". Oczywiście takie skrajne przypadki to jednostki, niemniej... niestety dla niektórych to nie żart >.>

  13. Spokojnie, większość osób po roku studiów zwykle odkrywa, że to jednak nie dla nich i zmieniają kierunek. Musisz usiąść sobie na spokojnie i odpowiedzieć sobie szczerze w czym jesteś dobra albo chociaż jakie rzeczy cię interesują. Rozłąka z rodziną powinna być ostatnią rzeczą, którą bierzesz pod uwagę. Również ten godzinny dojazd autobusem to naprawdę nie jest jakiś dramat. W większych miastach ludzie tak codziennie zasuwają a znam i takich co musieli co rano wstawać o 5 i telepać się PIESZO 3 godziny do szkoły. Także naprawdę... ten godzinny autobus to norma. W tym czasie możesz sobie zawsze coś poczytać, douczyć się... dobudzić po zarwanej nocce. Dobrze jest też wykorzystać ten czas na jakieś własne przemyślenia na które rzadko ma się czas.

    Nie martw się tym, czy wybierzesz studia czy postanowisz wyrobić sobie zawód. Oba wybory będą warte tyle ile pracy włożysz w ich naukę i jak będziesz wykonywać swoją pracę po szkole. Naprawdę... Natomiast bardzo ważne jest to czy uda ci się po tym znaleźć stałą pracę czy tylko taką, która trafia się raz na jakiś czas ale nie codziennie (jak np. zawód muzyka gdzie nigdy nie wiesz czy zarobisz coś w tym miesiącu czy nie). Raz będą okresy gdy ludzie z zawodem będą bardziej potrzebni, potem wrócą czasy gdy potrzeba będzie ludzi z wyższym wykształceniem i tak to się będzie zmieniać cały czas. Nie znajdziesz uniwersalnego rozwiązania na każdą epokę więc tym się nie przejmuj.

    Co do starszych osób to nie daj wywoływać na siebie nacisku. W ich czasach i wybór kierunków był mniejszy i realia inne, więc myślą, że wszystko jest proste. Poza tym nie wiem skąd bierze się ta porąbana logika starszyzny typu "OMG JEŚLI BĘDZIEMY WSZYSCY MASOWO NACISKAĆ NA DZIECKO TO OGARNIE SIĘ ŻYCIOWO I W CALE NIE POPADNIE W DEPRESJĘ". ...brawo. Nic tylko powinni się zabrać za pisanie poradników wychowawczych. <slow clap>

     

    Ja z kolei byłam zmuszona rzucić moje wymarzone studia i teraz muszę sobie szukać zawodu. Też jeszcze nie wiem co będę w życiu robić, bo nie miałam planu B, więc... <piąteczka>.

     

    Żeby nie było, że koleżanka rzuca słowa na wiatr powiem, że jestem jednym z tych, co po roku zmienili kierunek na taki, którego nigdy nie brali pod uwagę. Życie potrafi zaskakiwać i decyzja, którą podejmiesz teraz i tak może w przyszłości ulec zmianie wraz z tym jak będziesz zdobywać coraz więcej wiedzy.

    Na mnie też rodzice wywierali presję, gdy wybierałem się do liceum. Był to cyrk na kółkach (a koniec końców i tak liceum zmieniłem ku ich niezadowoleniu  :ming: ). No i kłócili się rodzice z dziadkami, bo ci chcieli, bym poszedł do technikum o czym mi wiecznie truli (dziwne... myśleli, że mnie obchodzi to, co oni ode mnie wymagają  :fluttershy3: ).

    To gadanie można albo brać na poważnie i się dołować albo przytakiwać grzecznie, a myśleć swoje. Jeszcze czas masz by się zastanowić, jaki kierunek najbardziej Ci się "widzi". 

    I rada ode mnie - nie sugeruj się tym, że daleko, że autobusy i dojazdy. To brzmi ciężko. Ale wcale takie nie jest. zależy jak się to postrzega. Sam do wybranej przeze mnie szkoły dojeżdżałem autobusem, zaś teraz co drugi weekend autem się tłukę 50 km przez dziury  :ming: na swój sposób jest to fajne. No i można zwalić winę za nieobecność na zajęciach na zepsuty autobus.

     

    Tak więc głowa do góry. Od siebie dodam, że żaden z moich znajomych nie trzyma się tego, co chciał robić w gimnazjum. A, nie, czekaj, jest jeden. Przyszły ksiądz  :rainpriest:

  14. Mała aktualizacja.

     

    ... gdybym zaczekał parę minut z pisaniem tutaj. Przed chwilą dostałem odpowiedź. Nie gniewa się na mnie i w ogóle wszystko jest w porządku także dziękuję tym, co napisali. Mój problem jest rozwiązany i obym następnym razem wykazał się większą cierpliwością. Lekcję z tego wyciągnąłem i jak znowu napiszę z tym samym problemem to śmiało walcie po twarzy  :ming:

    • +1 1
  15. Widzę, że masz problem z garinopodobną jednostką.

     

    Dlaczego niby zachowałeś się jak "skończony osioł"?

     

    Najeżdżała na ciebie mimo iż ty tego nie chciałeś. Powiedziałeś jej więc w prost, że masz inne plany. Zapewne wbiła na profil Twojej przyszłej (trzymam kciuki) dziewczyny, aby dowiedzieć się trochę o swojej "rywalce". Najprawdopodobniej będzie starała się powalczyć o Ciebie. (To tylko spekulacje. Równie dobrze może Cię olać.)

     

    Bądź dobrej myśli, że wszystko się dobrze skończy.

    Zachowałem się jak skończony osioł, bo nie zareagowałem od razu. Potrzebne było kilka dni, bym tamtej dziewczynie powiedział, że mam już od dawna plany z inną i po prostu nie jestem zainteresowany. A że będzie się starała walczyć to dobrze wiem. Boję się tylko, że jako taktykę obrała sobie zrażenie jej do mnie. 

     

    Staram się być... im szybciej dostanę odpowiedź tym lepiej... dzięki.

  16. Może nie będzie to pocieszenie ale... teraz po prostu musisz wypić piwo które sam naważyłeś (i nie widzę żadnego usprawiedliwienia - jak się kogoś kocha to nie bawi się w takie coś). W takich sytuacjach mówi się od razu jak wygląda sytuacja a nie owija w bawełnę bo właśnie tak to się kończy. Poza tym jak na starcie wszystko się powie (nawet dość dosadnie) to mniej to zaboli drugą osobę niż po czasie (czytaj tak jak teraz).

     

    Życzę aby wszystko się dobrze ułożyło.

    Jestem tego świadom. Jak pisałem już napisałem co zaszło między mną, a tą drugą osobą. To wszystko jest moją winą i nie zamierzam udawać, że jest inaczej.

     

    Pisałem o tym tu po prostu, by to z siebie rzucić. Czekam już drugi dzień, by odczytała wiadomość. I to to czekanie boli mnie najbardziej.

     

     

    I dziękuję. 

  17. Ostatnie dni (od czwartku począwszy) mnie wykańczają. Spieprzyłem sprawę po całości i teraz za to zbieram. 

     

    Ale od początku.

     

    Jest pewna dziewczyna na innym forum, co do której mam nadzieję na więcej niż tylko przyjaźń. Dobrze sobie z tego zdaje sprawę i sama mówiła, że jak spotkamy się w 4 oczy to są spore szanse, że zostaniemy parą.

     

    Ale Hugo był cholernym osłem i prawdopodobnie wszystko spieprzył. 

     

    Czemu? Bo ostatnio napisała do mnie inna dziewczyna. Trochę popisała o tym jak jej się w życiu nie wiodło, jak była i jest u psychologa. No, szkoda mi jej było. Jakiś czas po tym zaczęła bardzo często do mnie pisać, a z czasem po prostu flirtować. Dawałem jej delikatnie do zrozumienia, że to co pisze to chyba trochę za dużo biorąc pod uwagę fakt, że nasze relacje są czysto koleżeńskie, lecz nie przynosiło to skutku. A twardo się postawić nie potrafiłem przez durnowaty strach, że ją skrzywdzę.

    W końcu w czwartek poszła jeszcze dalej niż w komplementy itd więc podjąłem odpowiednie kroki i jej powiedziałem, żeby przestała w końcu tak do mnie pisać, bo doskonale wie, że już z kimś innym mam takie plany i ich nie zmienię. Trochę ostrzej, lecz nadal stosunkowo łagodnie. Nie ucieszyła się i zaczęła robić typowego guilttrip'a. W końcu zaczęła normalnie pisać po jakiejś godzinie, lecz wtedy też zauważyłem, że odwiedziła profil mojej (oby) przyszłej dziewczyny. I boję się, że jej coś głupiego napisała.

     

    A ja sam czuję się jak skończony sk...syn. Czuję się jakbym zdradził. Napisałem długą wiadomość w której opisałem, co się stało. Zrobiłem to wczoraj, lecz nie przeczytała jej nawet mimo, iż logowała się parokrotnie. Czekanie mnie dobija. Boli bardziej niż nawet to jakbym zaprzepaścił swoje szanse. Po prostu już nie wytrzymuję, czuję się bezradny, chcę coś zrobić ale wiem, że nie mogę zrobić nic...

     

    A to wszystko to efekt mojej głupoty... i miękkiego serca >.>

     

    Przepraszam, wiem jak to wygląda (i, że zapewne namieszałem)... po prostu chcę to z siebie wyrzucić... niech mnie ktoś przytuli :(

  18. Chyba usunę konto... Popadam w depresję na tym forum, nie mam co robić, wszyscy mnie krytykują, a nikt by mnie chyba nie wspominał dobrze. I tak mnie nie pocieszycie... Po prostu: Chyba z nikim na tym forum się nie mogę dogadać, i wszyscy mnie pewnie nienawidzą czy nie lubią. Lepiej dla wszystkich, jak usunę konto. Może Jaksiu się wreszcie odczepi.

     

    Na start powiem Ci - nie myl depresji ze zwykłym gorszym okresem w życiu, przez który prawie każdy człowiek w jakimś momencie przechodzi. To są dwie zupełnie różne rzeczy, a depresja to znacznie więcej niż zły nastrój. 

     

    W ... wiadomo gdzie miej Jaksia. Każdy ma swoich wrogów, poza tym po lekturze jego wypowiedzi stwierdzam, że nie masz się czym przejmować. Pokaż się ludziom z dobrej strony to jakieś dobre znajomości zdołasz tu zawrzeć :)

     

    Poza tym to jest internetowe forum, nie traktuj tego za poważnie, ludzie, którzy mają tu z Tobą problem mogą co najwyżej pomachać pięścią albo napisać nieśmieszny komentarz. 

    • +1 1
  19. Już w grudniu masz egzaminy? :o

    Niestety tak. Mam je rozwalone na całe dwa miesiące i pierwsze startują już za tydzień. Urok studiów zaocznych na prywatnej uczelni to... odbiegające od standardów terminy egzaminów w moim przypadku. Chyba tu opublikuję swój harmonogram zajęć, by następny ponymeet tak zrobiono, bym mógł przyjść  :wow:

  20. Kurczę, musieliście go robić akurat w dniu moich egzaminów na uczelni? Chcę się pojawić, nawet bardzo, ale po prostu w ten dzień nie ma najmniejszych szans, bym zdołał urwać się z zajęć :(

     

    Cóż... może będę miał więcej szczęścia następnym razem. 

  21. Nie mogę włączyć tej gry. Nim cokolwiek się włączy pojawia się komunikat o tym, że "program przestał działać" i tyle. 

    Mam gwfl czy jakoś tak. Też się z tym męczyłam razem z PervKapitan, ale udało się, działa tylko gra nadal nie chce. 

     

    Gra na steamie. 

    Windows 8 czy tam 8.1 

     

    Dodam, że steam twierdzi iż 1 plik nie jest zgodny z grą czy coś takiego. Odinstalowałam i zainstalowałam grę jeszcze raz, ale to nic nie dało. 

    Proszę o pomoc bo bardzo chcę zagrać  :fluttersad:

    Jako, iż problem już rozwiązałem z Tobą na steam, to dam tu małą aktualizację, iż teraz nie pojawia się ekran logowania do gfwl po odpaleniu gry, co z kolei uniemożliwia zapisywanie stanu gry. Ostatnia próba jakiej się podjęliśmy skończyła się usunięciem gfwl z komputera i brakiem możliwości jego ponownej instalacji, niestety moja wina. Pomysłów kompletnie brak, po raz kolejny zabezpieczenia antypirackie utrudniają życie uczciwym graczom i sprawiają, że piracka wersja po prostu działa lepiej. Jeśli ktoś ma na to jakieś rozwiązanie to byłoby bardzo fajnie, ja już chyba wysiadam. 

    • +1 1
  22. Ten temat WCALE nie powstaje dlatego, że na jutro mam dużo uczelnianych rzeczy do zrobienia, naprawdę! Słowo daję...!

    ...No dobrze, przyznaję. Oto przed Wami kolejny przejaw prokrastrynacji.

     

    Cóż mogę napisać o sobie... rysuję od kiedy pamiętam, a na poważnie zaczęłam... no dobra, nie zaczęłam wcale. Ciągle się bawię i mojej "sztuce" daleko od ideału. Chwilowo przeżywam kryzys twórczy, który leczę kucykami. Mam nadzieję, że uda mi się wyjść z tego dołka... I że znowu zacznę bazgrać na nieco poważniej i będzie mi to sprawiać przede wszystkim radość.

     

    Na dzień dzisiejszy rysuję same kucyki, bo są nieskomplikowane i łatwo się przy nich odprężyć.

    Co do techniki, to zazwyczaj rysuję tradycyjnie, ale jeśli chodzi o kuce, to preferuję digital (bo go nie potrafię i mogę się nauczyć, bez zrzędzenia, że mi nie wychodzi i mam nie próbować).

     

    Moja pierwsza kucykowa praca to AJ na rysunkowe wyzwania na FGE, rysowana głównie kredkami, z małą pomocą mazaków przy cieniach:

    apple_bucker_by_lunar_isbre-d7z4t31.jpg

     

    Wkrótce potem powstała moja OC Milky, którą już zdążyłam zaspamować forum. Ref sheet wykonany w paincie:

    milky_mane_mspaintref_by_lunar_isbre-d83

     

    Nabazgrałam też wersję w stylu bardziej MLP i w sukience na Galę Grand Galopu. Tak sobie mi wyszła, ale niektórym się podoba:

     

    milkyindress_by_lunar_isbre-d86eyd1.png

     

    Najnowszą kucykową pracą jest Dr Whooves, narysowany na potrzeby konkursu nagłówkowego tutaj, na tym forum. Wersja pełna rysunku prezentuje się następująco:

     

    dr_whooves_by_lunar_isbre-d86jmzu.png

    Szczerze mówiąc, chyba sobie za dużo myślałam o sobie, bo, wbrew moim nadziejom, praca ta nie cieszy się popularnością na devie :c Na forumie też nikt jej nie zauważył :c

     

    Mam też parę wipów:

    Fluttershy i Discord, praca do fanfika, którego namiętnie czytam. Skończę nie wiem kiedy:

    fluttersai_by_lunar_isbre-d86r2zk.png

     

    Milky Mane na jakimś wzniesieniu, skończę też nie wiem kiedy... Cóż, lubię ją rysować.

    milkymaneinlove1_by_lunar_isbre-d86b0uz.

     

    No i to chyba tyle, jeśli chodzi o poniacze... mam parę szkiców, ale myślę, że nie są warte pokazania.

     

    A jak rysowałam zanim przerzuciłam się na kuce?

    Heh, może to dla niektórych będzie zaskoczenie, może niektórzy mnie tu znają z deviantarta lub innych miejsc, gdzie wciskałam swoją twórczość. Dla tych osób mówię – niespodzianka!

     

    A oto bazgroły. Są wśród nich prace starsze i młodsze, uporządkowane chronologicznie... nie pokazuję dużej części, tylko drobny wycinek.

     

    king_of_wild_roses_by_enerai-d76e7lk.jpg

     

    head_full_of_dreams_by_enerai-d6bxej0.jp

     

    shelter_of_the_trees_by_enerai-d5b685t.j

     

    mudda_faar_by_enerai-d6fz2e4.jpg

     

    don__t_ask_by_enerai-d50uchw.jpg

     

    water_of_youth_by_enerai-d38jf5m.jpg

     

    thunderdance_by_enerai-d3aqhml.jpg

     

    No to... oto ja. Ja i moje bazgroły. Chciałabym kiedyś wrócić do rysowania czegoś innego, niż kucyki pony, ale na razie nie mam na to siły.

     

    To chyba tyle ode mnie. Mam nadzieję, że chociaż część tego co pokazałam przypadnie Wam do gustu n__n" Liczę na krytykę i wszelkie komentarze, bo one naprawdę uskrzydlają i dodają sił do tworzenia dalej.

    A może macie jakieś sposoby na przezwyciężenie rysunkowego zastoju?

    Co do rysunków już pisałem w prywatnej wiadomości, że są świetne i naprawdę jest na czym oko zawiesić. A Twój OC wykonany w "klasycznym" stylu z MLP wygląda świetnie ^^ Ogółem bardzo oryginalna OC, a przy tym bardzo ładna, co jest naprawdę rzadkością. 

     

    Lecz ja nie o tym, bowiem w sumie myślałem o tym, co napisałaś na końcu i się podzielę tym, co często robię ja, jako muzyk, który próbuje swoich sił w pisaniu własnych kompozycji (co także wiąże się z ewentualnymi zastojami spowodowanymi brakiem inspiracji i pomysłów). 

     

    Więc, cóż, moje rozwiązanie na moje kłopoty jest proste - przeglądam prace innych, a konkretnie utwory. Słucham tego, co inne zespoły robiły, jakie robiły przejścia między poszczególnymi częściami utworów, ogółem wsłuchuję się we wszystkie ich szczegóły. Stąd też czerpię nowe pomysły i staram się o nie opierać, co często przynosi pozytywne efekty. No i, wiadomo, nic także na siłę, bowiem wtedy najgorsze prace wychodzą. U mnie dni, gdy mam dużo pomysłów częste nie są, ale gdy już taki nadejdzie to tworzę za cały miesiąc XD 

     

    Powodzenia i mam nadzieję, że niedługo wrócisz do rysowania, bo naprawdę świetnie Ci to wychodzi :)

    • +1 1
×
×
  • Utwórz nowe...