Skocz do zawartości

Sir Hugoholic :3

Brony
  • Zawartość

    167
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Posty napisane przez Sir Hugoholic :3

  1. Ostatnio umarł mi dziadek. Bardzo to przeżywam, ale nikt, nawet moja przyjaciółka nie chce mi współczuć. Potrzebuje otuchy. Wszyscy weseli z życia nawet moja rodzina, a ja taka ponura.

    .

    Pamiętam jak mi zmarł dziadek. Pamiętam ten dzień, jakby miało to miejsce wczoraj mimo, iż stało się to dokładnie w przeddzień zakończenia roku szkolnego w trzeciej klasie szkoły podstawowej. Nie jest to przyjemne uczucie, domyślam się, że byłaś z nim bardzo zżyta. 

    Pewnie słyszałaś to już, ale odpowiedz sobie na pewne pytanie - czy Twój dziadek chciałby, byś teraz tak się załamywała? Wątpię w to. Tak samo jak mój na pewno by mi tego nie życzył. Tęsknota jest zrozumiała, kurczę, ja za swoim do dzisiaj tęsknię, ale nie pozwól na to, by to uczucie zaczęło rządzić Twoim życiem. Zobaczysz, że w końcu poczujesz się lepiej :hug3:

  2. Poza bardzo trafionymi argumentami MaciejKamila dodałbym jeszcze to (i zaznaczył, że całego wątku nie przeczytałem, podobnie zresztą jak on).

     

    W fandomie chyba najbardziej rozchwytywane są klacze, które są dziewczęce/urocze do bólu i podejrzewam, że niemała w tym wina tego, iż Daring Do jest mało popularna. Na punkcie Coco Pommel, gdy się pojawiła sporo osób (w tym ja) dostało świra, a najczęściej wyłapywanym argumentem jej fanów było "she's adorable/cute". Z tego samego powodu dużo osób lubi Rarity, Twilight, Lunę, Fluttershy, no i sporo innych postaci, których obrazki zalewają internet. 

     

    Daring Do się od nich różni i to sporo. Pierwsza postać, z którą mi się ona kojarzy to Indiana Jones (przynajmniej w kwestii profesji, bo osobowości się różnią delikatnie), odbiega od tych uroczych, cukierkowych do bólu czasami wręcz klaczy, by ją polubić trzeba pójść w inną stronę, niż za argumentem, który można streścić w prostym "d'awww". Przez to, moim zdaniem część jej potencjalnych fanów odpada. Podejrzewam, że gdybyśmy na jej miejsce wpakowali kolejną podobiznę Fluttershy, to byłaby znacznie bardziej popularna :v Ale lepiej, by do tego nie doszło, Daring Do chyba jest jedną z najbardziej wyróżniających się postaci i osobiście ją bardzo cenię. Mam nadzieję, że trafi się z nią więcej odcinków w przyszłości. A, że jest mało popularna? Nie po ilości fanów powinno się oceniać postacie z seriali/filmów itd. 

     

    To tyle ode mnie. 

    • +1 2
  3. Padło na mnie, hm?

     

    Cóż, droga BQ, opowiem Ci o mojej wycieczce do Krakowa, która miała miejsce w długi weekend, bo pewnie nie wiedziałaś, że tam byłem  :twilight8:

    Mój "wypad" był bliski niepowodzenia ze względu na chorobę (przeziębienie w moim przypadku zawsze ma denne wyczucie czasu i tego roku nie było inaczej), lecz na szczęście udało mi się wykurować wystarczająco, by pojechać i nie zarazić BQ niczym poza hugami  :ming:

    Sama podróż autobusem (a właściwie polskim busem, polecam przewoźnika swoją drogą) była przyjemna, poza tym, że zapewne w ramach kampanii wyborczej komisyjnie zmasakrowano fragment autostrady (?) przy samym Krakowie, co zapewniło godzinne opóźnienie XD Nie ukrywam, trochę stres miałem, bowiem to pierwszy raz, gdy kompletnie sam gdzieś pojechałem, ale na szczęście problemów żadnych nie było (przynajmniej dopóki nie mogliśmy się nawzajem znaleźć na dworcu, bo jeden derp i drugi się nie połapał, że owy dworzec jest dwupoziomowy  :derp6: ).

    Gdy już na siebie trafiliśmy (tudzież odkryliśmy, czemu nie mogliśmy na siebie trafić wcześniej) to ruszyliśmy w stronę przyszłej bazy wypadowej do Krakowa (a przy okazji w tramwaju przekonałem się, że jestem totalnym noobem w kwestii "nowoczesnych" technologii  :ming: ). Po drodze zahaczyliśmy o sklep, kupiliśmy trochę soczków... no dobra, dobra, kupiliśmy piwo :c 

    W każdym razie... dotarliśmy na miejsce, Hugo był zbyt leniwy, by wypakować graty, więc walizka dumnie leżała przez cały pobyt na środku pokoju, no i tak wyglądał piątek. Wieczór spędziliśmy na oglądaniu filmów animowanych, tego dnia były to: How To Train Your Dragon (Toothless, nienawidzę Cię za to, jaki jesteś uroczy <3) i Megamind ("what a drama queen XD ). 

    Cóż, tak wyglądał piątek.

     

     

    Teraz sobota.

     

    Hugo jak zwykle obudził się wcześnie, ku niewątpliwemu "zadowoleniu" Pani gospodarz  :ming: . Zjedliśmy śniadanie i pora zacząć pierwszy "normalny" dzień w Krakowie. Z tego miejsca pragnę pozdrowić kolegów z tyłu tramwaju, którzy chyba wypluli płuca ze śmiechu i zapewnili wszystkim rozrywkę z rana XD

    Pierwsze miejsce, do którego się udaliśmy jest chyba oczywiste - Wawel. Szczęście było po naszej stronie, bowiem trzeba było kupić bilety jedynie na Dzwon Zygmunt oraz do grobów królewskich. No i, rzecz jasna - jakieś piśmidło o Wawelu, by nasze zwiedzanie nie polegało na tępym wpatrywaniu się we wszystko (koniec końców sporą większość zwiedzania i tak podsłuchiwaliśmy przewodników  :ming: ). Jestem kiepski w opisywaniu miejsc, bardzo kiepski, lecz wizualnie Wawel prezentuje się świetnie i... ehh, nie wiem, co dodać xD Co do Dzwonu Zygmunt - dojście do niego było dla mnie.. kłopotliwe, ludzie w dawnych czasach to chyba krasnoludy były, bo ciasno tam strasznie było :v A Hugo dotknął dzwona, bo liczy, że zgodnie z tym, co stwierdził przewodnik pomoże mu to znaleźć dziewczynę  :forever_alone:

    Po dzwonie przyszła pora na groby królewskie. Po raz kolejny nie mam za wiele do napisania, tak naprawdę każdy, kto zna trochę historii wie, czego tam się spodziewać. Jak mówiłem - w opisywaniu miejsc jestem beznadziejny, wybaczcie :( 

     

    Po Wawelu, cóż... była pora na obiad. BQ postawiła sobie za cel zdeptanie moich prób zrzucenia kilogramów, więc na start poszliśmy do Moaburger na lekko... przerośnięte hamburgery, których, cytuję "nie da się zjeść z godnością" (niestety jest to prawda XD). Ledwo się udało je wcisnąć, ale jakoś poszło. Chwilę zamarliśmy w bezruchu po tym jak wypełniliśmy brzuchy po brzegi, ale cóż... trzeba iść dalej. A BQ postawiła sobie za kolejny cel zmusić mnie na pójście do kina na Interstellar, więc motywację miała do kontynuowania wycieczki. 

    Tak więc dojechaliśmy tramwajem blisko galerii, a w samej galerii mieliśmy sentymentalny powrót do przeszłości. Do czasów, gdy kolejki do sklepów ciągnęły się kilometrami. Dokładnie taka kolejka nas powitała gdy poszliśmy po bilety. Ale poszło szybciej niż się spodziewaliśmy, więc niedługo potem znaleźliśmy się na sali kinowej i mogliśmy oglądać film. Film, który wbił mnie w fotel i do teraz mam kompletną sieczkę w głowie na myśl o nim. Więcej takich filmów, a nie durnowatego kina akcji, gdzie jeden glina rozbija cały kartel narkotykowy paroma strzałami z pistoletu, a po drodze ratuje damę w opałach. 

     

    Reszta dnia... pochodziliśmy po rynku (no i zostałem zmusz...grzecznie poproszony o spróbowanie kasztanów, które także okazały się dobre ^^ Potem powrót no i wieczór/noc spędzone na oglądaniu filmów - Zaplątani i Frozen ^^ Oba genialne, a Olaf to postać bardzo podobna do mnie, bowiem "he likes warm hugs" :D 

     

    No i to jest sobota, teraz ostatni dzień - niedziela.

     

    Po raz kolejny Hugo obudził się pierwszy no i na początek dnia obejrzeliśmy Drogą do El Dorado. Po tym po raz kolejny - na miasto. Lecz tym razem dzień spędzony wyłącznie na jedzeniu co wpadnie w ręce. Najpierw było sushi i robienie wiochy, bowiem nigdy wcześniej nie jadłem nic pałeczkami no i... nie było źle, ale też nie najlepiej  :derp2: Ale samo jedzenie bardzo dobre i poszedłbym tam jeszcze raz. A potem ciastka, których paczka kosztowała "tylko" 80 zł no i cupcakes. Nie ma tu za dużo do pisania, bowiem nic konkretnego nie robiliśmy. Potem był jedynie powrót no i na ostatni wieczór obejrzeliśmy Nowe Szaty Króla, a Kronk to moja nowa ulubiona postać Disney'a :D 

     

     

    Uf... wyszło krócej, niż się spodziewałem. Niestety zdjęć z wypadu nie mam :(

     

     

    A teraz nam wyśpiewa grzecznie o swoich przygodach: Uszatka, Imesh oraz Burning Question :3 

    • +1 2
  4. Owszem.

     

    I skończyłem misję z Claptrapami. Momentami misje były wkurzające, ale końcówka i walka z bossem to iście pomysły rodem z Saint's Row :rainderp: I nie ma to jak mieć pistolet-rewolwer silniejszy niż snajperka :rainderp:

    Interesowałoby Cię rozpoczęcie gry od nowa w coopie?  :squee:

  5. A ja przegryzam się przez DLC do Bordera Jedynki i już mnie wkurwia :P Ta misja dla tej babki naukowiec... Przynieś 5 części Claptrapów... Ok. Miło z twojej strony, ale potrzebuję ich jednak jeszcze trochę. Tak z 42... Emm... ok, da się zrobić. Dzięki ci, dzięki! Ale jakbyś tak mógł mi przynieść 75... A SPIE :yay:, babsztylu jeden! :v

    Niklas, a masz Bordera na PC? :D 

     

    Dwójka ma ciekawsze questy typu "Shoot this guy in the face", zabić typa i wykonać teabagging na jego zwłokach, przywalić gościowi tak mocno, by eksplodował xD Naprawdę, fantazja twórców tam przekroczyła wszelkie granice :v 

  6. Spoko,spoko,chyba aż tak źle nie jest a wojna nie jest tak blisko,bliżej są media które odwracają uwagę od spraw w rządzie,między innymi tego,że właśnie teraz nasza kochana partia rządząca sprzedaje nam polskę.

    @up. Racja,osoby które nic nie wiedzą o wojnie nie powinny iść do wojska.Czemu? A co by tam zrobiły? Co najwyżej posłużyłyby jako mięso armatnie.

    Poza tym wojny nie są nam teraz potrzebne,jak putin chce wojny to niech sobie w cs-a porgra. :pinkie3:

    Wiem, że wojny nie będzie, ale to nie zmienia faktu, że coraz więcej mówi się o przymusowym poborze do wojska... i tu jest główny problem. 

    • +1 1
  7. A co myślisz o "double rainbow" claptrap'a? :D W podstawce w jedne miejsce jak trafisz to widać tam dwie tęcze i claptrap zaczyna nawijać, jakby się zjarał i zaczyna się śmiać  :lol:

     

    A w owym DLC były jeszcze granaty typu FIREBALL choćby no i legendarne PUNCH HIM SO HARD THAT HE EXPLODES XD 

  8. Bo jeszcze wczoraj nie było :P Do aż mi zaktualizowało wraz z wywaleniem ustawień graficznych. Wtedy też nie wiedziałem, aż przez przypadek wcisnąłem O zamiast I, no i zobaczyłem opcje zaproszenia kumpli do gry xd

     

    Teraz jestem przed The Vault, więc chyba trzeba DLC zrobić :P

    To możesz mnie na steam dodać jak masz na PC. Mój nick tam to Bro'Var, tylko w miarę możliwości z chęcią bym poleciał od nowa :v Nie stanowiłoby to dla Ciebie problemu? 

    A, no i muszę jeszcze tą grę zainstalować.

  9. Pierwszy Borderlands działa online teraz? Jak ja mogłem o tym nie wiedzieć? Także jak ktoś ma pierwsze Borderlands na PC to także chętnie spróbuję coopa :D 

     

    Wolę dwójkę, ale w sumie pierwsze Borderlands też miało fajny klimat, no i nie robiłem w nim DLC i trzeba ten błąd naprawić :v

  10. Ehh, ja niestety posiadam tą grę na PC, więc raczej nie pogramy razem :(

     

    A miałem na myśli właśnie to, że nie jest trudno. Po prostu walki z bossami i ogółem ze wszelkimi wrogami niesamowicie się ciągną i robi to się niebywale nużące, gra traci ostro na dynamice z tego powodu i loot tego nie rekompensuje dla mnie. Są osoby, które to lubią, ale dla mnie to niestety jest minus.

     

    I widać lubimy te same dodatki, tak tam bez ogłady się jedzie po MMO, że co chwila miałem z kolegą płakałem xD Np ten quest, gdzie trzeba sprawić, że jeden wróg dokona "ragequita", drugiemu trzeba zrobić teabagging, a trzeciego niestety już nie pamiętam xD 

  11. Nie będę czarował, słabo mi idzie gra w trójkę, nigdy nie byłem w tej grze dobry i próby przejścia kampanii kończył się sromotną klęską :derp: Ale mimo to grę samą w sobie uwielbiam, chociaż muszę w końcu się w niej podszkolić, by moja interakcją z nią nie kończyła się bezkresnym noobfestem. Ile ja bym dał za lepszego skilla w tej grze xD W każdym razie podepnę się pod pierwszy post z pytaniami:

     

     

     

    Ulubiony zamek pod względem rozgrywki: Twierdza

    Znienawidzony zamek pod względem rozgrywki: Inferno

    Ulubiony zamek pod względem klimatu: Cytadela

    Nielubiany zamek pod względem klimatu: Nekropolia (nie pytać czemu, nie wiem). 

    Ulubiony bohater: Crag Hack

    Nielubiany bohater: każdy z sokolim wzrokiem

    Ulubiona jednostka: starożytne behemoty 

    Znienawidzona jednostka: Ulepszona wersja gorgon, której nazwy nie pamiętam. Szlag mnie trafia, gdy wróg je ma :c

    Ulubiona magia: brak zdania

    Ulubione zaklęcie: oślepienie

  12. Grałem w obie części Borderlands i druga bezapelacyjnie wygrywa u mnie. Na steam przegrałem póki co 95 godzin, głównie w coopie.

     

    Jednak jedna rzecz potrafiła mnie lekko drażnić. Przy trzecim/czwartym przejściu gra robi się po prostu nudna. Wrogowie stają się niebywale wytrzymali, przez co z każdym z nich trzeba się bardzo długo tłuc, a przy tym brak jest wyzwania, bowiem poza wytrzymałością nie ma w nich nic, co by sprawiało, że bardzo trudno jest się przez nich przebić. A przy walkach z bossami umierałem z nudów. 

     

    Z drugiej strony podoba mi się zwiększenie drzewek umiejętności, i same postacie wydają mi się ciekawsze. Osobiście gram zer0, a szkoliłem go już zarówno w walce wręcz jak i korzystaniu ze snajperek, w obu wariantach potrafi być zabójczy (walką wręcz przy drugim przejściu jednym uderzeniem zabrał bossowi 1/3 HP ).

     

    No i nigdy nie zapomnę takich wybitnych questów jak "Shoot this guy in the face" XD 

     

     

    Swoją drogą ktoś chętny na coopa? Z chęcią bym wrócił do Borderlands 2. Mowa tu o zaczęciu gry od początku, od "zera". 

  13. Nazywajcie mnie jak chcecie, lecz w obliczu ostatnich wydarzeń mam ochotę na mały vent off.

     

    Drażni mnie medialne nakręcanie paniki w związku z sytuacją na Ukrainie, które doprowadza moją mamę do szaleństwa i pomysłów typu "zamykajmy wszystko i uciekajmy za granicę". Już padła nawet Nowa Zelandia jako podobno wolne od wojny miejsce. Drażni mnie niesamowita subiektywność mediów oraz brak jakiegokolwiek oddzielania faktów od fikcji tylko po to, by coraz bardziej zastraszyć naród i by ten nadal się zajmował Ukrainą i nie patrzył naszemu własnemu rządowi na ręce.

     

    Coraz więcej z tego powodu mówi się o wojsku. O przywróceniu obowiązkowego poboru. Nazywajcie mnie jak chcecie. Ale stanowczo sprzeciwiam się poborowi, nie zamierzam porzucać tego, co do tej pory zdobyłem, studiów, na których mi nadzwyczaj dobrze idzie, pracy, znajomych, rodziny, bo panowie na wiejskiej sobie tak postanowią. Nie zamierzam pieniędzy wydanych na studia wywalić w błoto dla nich, bo powiedzmy sobie szczerze, będzie cud, jeśli oddadzą chociaż połowę z nich. Nie chcę teraz całego życia wywracać do góry nogami po wysiłku, jaki wkładam, by sobie spokojną przyszłość zapewnić. Ponadto po zakończeniu studiów znikam z tego kraju na dobre, także z poborem czy bez w razie czego na froncie mnie nie zastaną. Więc bym stracił swój cenny czas na coś, co nie przyniesie efektów w przyszłości. 

     

    Wiem, że to może i wyglądać jak dziecinada, czy szukanie wymówek, by do wojska nie iść, ale od dawna jestem bardzo negatywnie nastawiony do samego faktu, że w ogóle ludzie nadal bawią się w wojenki i próbują je tłumaczyć durnymi ideologiami czy gadką o wrogach narodu. Bardziej mnie przeraża to, że znajdują oni posłuch, a potem jeden człowiek do drugiego żywi zawiść tylko dlatego, bo ten się urodził w innym kraju na co zresztą wpływu nie miał żadnego. To wszystko po prostu jest kompletnie nie mój świat, nigdy nie otworzyłbym ognia do drugiej osoby, nie próbowałbym jej zabić. Nie rozumiem, czemu próbuje się z powrotem przywrócić przymusowy pobór, bez wątpienia jest więcej osób takich jak ja, a których by on dotyczył. Osób, które na froncie byłyby balastem, a może i nawet by po prostu uciekły za granicę i wyszczupliły już i tak mocno przerzedzoną populację w Polsce tylko po to, by uniknąć służby. Jaki jest tego sens? Bo ja nie widzę żadnego i nie zdziwię się jak sam nie wyjadę po prostu za granicę i tam studiów nie skończę innych, jeśli mnie do tego zmuszą.

     

    Po prostu chcę żyć w spokoju bez cholernych wojen i wojska na karku podczas, gdy coraz więcej na to wskazuje, iż w tym chorym kraju nikogo to nie obchodzi... 

    • +1 7
  14. Pomysł całkiem fajny, boję się tylko, że Niekryty nawet przez przypadek tylko da kolejne argumenty dla hejterów, którzy lubią szukać dziury w całym i dokonywać nadinterpretacji tego, co widzą. Poza tym parę osób to już wspomniało. Z początku był fajny, ale z czasem... meh, zaczął się wypalać i powtarzać oklepane do bólu teksty. Może to nie być tak zabawne jak zapewne niektórzy mają nadzieję, że by było. Spróbować można, ale cóż... nie spodziewałbym się cudów po nim. Chyba, że nagle magicznie mu powrócą jakieś dobre pomysły.

     

     

    A czy naprawdę jest to nam takie niezbędne?

    A czy to forum jest niezbędne? A czy oglądanie MLP jest niezbędne? Czy np spotkanie się z kimś tam jest niezbędne? Czy przejechanie całej Polski na jakiegoś ponymeet'a jest niezbędne? Właśnie... też nie jest. A jednak ludzie to robią. Jakbyśmy robili tylko to, co jest "niezbędne" to życie byłoby nudne jak flaki z olejem. 

    • +1 1
  15. Cóż. Znowu pora na mnie. Mówiąc wprost. Wkurza mnie praca. Czemu mnie wkurza? Bo pracuję z mamą w jednym biurze. Co w tym złego? Bo ile można dosłownie sekundę po tym jak próg biura przekroczę mnie pouczać, że się mówi "dzień dobry". Powiedziałbym. Gdyby mi dała na to czas, czyli ledwo minutę (a nawet tyle nie daje...) To, że nieważne, czy pracuję, czy nie. To chyba nie ma u niej znaczenia. I tak na mnie swoje nerwy wyładuje i nazwie nierobem, a potem twierdzi, że to "przez stres" i "przecież nic się nie stało", bo w końcu reszta pracowników biurowych jest głucha i nie słyszy tych tekstów kierowanych do mnie. Wkurza mnie to, że gdy czegoś nie wiem (zdarza się, przepływ informacji tu jest fatalny i o wielu rzeczach nie jestem powiadamiany przez to) i ośmielę się spytać to zbieram za to ochrzan, bo przecież lepiej robić na czuja i potem dostać ochrzan, bo coś zostało zrobione źle. Wkurza mnie to, że dzisiaj z braku rzeczy, o które może się mama do mnie przyczepić to miała wielki problem z tym jakie buty ubrałem do pracy. Mam dość tego marudzenia, raz na jakiś czas to pół biedy, ale ja codziennie słyszę jakieś marudzenie i się zastanawiam po co ja w ogóle się staram, skoro i tak zbiorę za najmniejszą drobnostkę, albo w ogóle za nic, a gdy zostanę po godzinach nawet (rzadko, ale się zdarza) to nie słyszę nic, nawet "dziękuję". Ja wiem, to moja praca, mój obowiązek, ale to chyba nie oznacza, że powinno się tak do mnie podchodzić? A potem udawać w domu, że nic się nie działo, albo nie udawać i dalej mi prawić morały. Dodam, że sama nieomylna nie jest i zaliczyła już niejedną wpadkę za które ode mnie złego słowa nie usłyszała, a już na pewno nie publicznie, co najwyżej napisałem jej na skype, co jest źle i spytałem, czy pomóc poprawić...

     

     

    Ehh, wybaczcie, musiałem to gdzieś wylać, bo już po prostu nosiło mną dzisiaj... nie jestem sam idealny i nie czaruję, zdarzy mi się wpadka jak każdemu, ale to chyba nie oznacza, że można mnie karcić za wszystko i bez powodu?

  16. Za internet jesteśmy odpowiedzialni wszyscy. Hugoholic powiedział, że mimo zabezpieczeń czasem na coś trafi, więc to nie tylko sprawa rodziców.

    Masz rację, ale to nie oznacza, że rodzice nie powinni pilnować swojej pociechy. A coraz więcej rodziców nie nadzoruje w ogóle dziecka przed komputerem. Wtedy żadne filtry, internauci, nic dziecka przed wchodzeniem w nieodpowiednie strony nie uchroni. Taka jest smutna prawda - to głównie od rodziców zależy, czy dziecko trafi na takie treści, czy nie. Internetu się po prostu nie da całkiem z tego wyczyścić w myśl zasady "co do internetu trafia już nigdy z niego nie znika", której zgodność z faktami nie raz już udowodniono (pamiętacie ostatniego mema internetowego ze zdjęciem Beyonce, na którym aparycją przypominała orangutana i dramatyczne próby Beyonce usunięcia tego zdjęcia z internetu? :v ). Można co najwyżej pomagać w dopracowywaniu filtrów, najłatwiejszą metodą byłoby umożliwienie "zgłaszania" nieodpowiednich treści, które przechodzą mimo uruchomionego safesearch, lecz nie wiem, czy jest to aktualnie możliwe. Niemniej rozwiązanie takie byłoby z pewnością dobre, na YouTube teraz tak długo jak dziecko umyślnie nie próbuje w "niegrzeczne" filmy wejść to nigdy ich nie znajdzie, z wyłączeniem tych, które jeszcze nie zostały "oflagowane". 

    • +1 2
  17. Czy walka z wiatrakami? Nie powiedziałbym. Ostatnio zaistniała sprawa tzw. DWM. Chodziło o ściągnięcie tumblrowego bloga traktującego o "Molestii". Cały blog był jednym wielkim żartem z gwałtów i molestowań. Czy udało im się zdjąć tego bloga? A jakże. Aczkolwiek jeśli chodzi o ogół zasady 34 to się zgadzam.

    To jest jeden blog na 5352 innych stron o tej tematyce rozsianych po internecie. Poza tym blog może i zdjęto, bo łamał regulamin. Ale obrazki okraszone ostrzeżeniami nie zostaną zdjęte, bo regulaminu nie łamią. To takie samo zwycięstwo moim zdaniem jak banowanie użytkowników, którzy wrzucają clopy na fora do działów, które nie są dla nich przeznaczone, czyli żadne :P 

  18. Witamy w internecie. Tutaj ze wszystkiego zrobi się porno. Nawet z kolorowych kucyków z serialu o magii przyjaźni. Nie powiem, by mi to się podobało, jakoś nie potrafię się w tym doszukać tego, co chcą przekazać autorzy takich obrazków, czy opowieści (których także nie trawię jeśli mowa tu o clopficach). Bym był szczęśliwszy, gdyby to nie istniało, będę szczery. Ale istnieje. Lecz jest pewne proste rozwiązanie dla tych, którzy tego nie lubią. Nie oglądać. Nie ukrywam, niemożliwym jest całkowicie unikać clopów (nawet ze swoją ostrożnością raz na 100 lat trafię na jakiś obrazek, którego google skutecznie nie przefiltrowało), ale łatwo jest ograniczyć wpadanie na nie do minimum. A hejcenie? Nic nie da. Mogą sobie ludzie hejcić, nikogo, kto te rzeczy przegląda to naprawdę nie obchodzi i osoby, które mają wielki problem z rule 34 jako ogółem i są tak wielce nastawione "anty" tylko marnują swój czas i walczą z wiatrakami. Skuteczność ich protestów jest porównywalna do popularnego ostatnio wśród polityków "wyrażania zaniepokojenia" w związku z pewnymi wydarzeniami na świecie :v

    • +1 1
  19. Awww, to ja daję :fshug:  dla:

     

    Uszatki - bo jest świetną przyjaciółką no i pierwszą osobą, którą powitałem na forum (kurde... kto by pomyślał, że tak dobrze trafię xD A no i ona też mi dała więc odwdzięczyć się trzeba :v Dlatego masz tu drugiego :v:hug:

     

    Imesha - bo to on mi pokazał to forum i gdyby nie on to prawdopodobnie by mnie do dziś tu nie było i jest świetnym pozytywnie nastawionym kolegą :D

     

    Elfki z Amanu - chyba pierwsza znajoma tutaj i daję jej huga, bo inaczej na stosie spłonę jak tylko zobaczy, że nie dałem :v

     

    Burning Question - także dobra koleżanka, seanse z MLP, które z nią miałem zaliczam do udanych i mam nadzieję, że jeszcze zdołamy to powtórzyć :D

     

    StarostaXD - "nowy nabytek" wśród moich znajomych, jej daję, bo... po prostu ją lubię i dałbym na żywo także, gdyby mieszkała bliżej :v 
     

    Piter Wan Kenobi za te wszystkie rozmowy na steam w trakcie mojej gry w Wiedźmina no i za to, że ogółem jesteś, jak to dzisiaj by powiedziała młodzież "spoko ziom" xD

     

    Nimfadora Enigma - jeśli myślała, że ją hug ominie, to się srogo myli :v 

     

     

    No i dla całej reszty forum, bo fajnie się tu czas spędza :v

×
×
  • Utwórz nowe...