Skocz do zawartości

Mordoklapow

Brony
  • Zawartość

    282
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Posty napisane przez Mordoklapow


  1. Jeszcze jedno. Czyli Kościół nadając Bogu ludzkie cechy w imię lepszego poznania Boga robi to bezpodstawnie?

    Tutaj akurat muszę ci przyznać rację co to tego, że użyłem złego słowa. Co do reszty to patrz mój post wyżej.

     


    I musiały się znaleźć jakieś dekle, które przerodziły ten temat w ciągłe udowadnianie swojej racji. Świetnie....

    No cóż. Z tego co mi wiadomo, miej więcej tak brzmi definicja słowa "dyskusja". Chociaż zgadzam się odnośnie faktu, że przydałby się na to osobny temat.


  2. A "kochający ojciec, który za dobro nagradza, a za zło każe"?

     

    Osobiście uważam to za swego rodzaju... przybliżenie. Wszystko przez to, że sądzę że Bóg nie jest ograniczony przez prawa logiki. Bo czemu miałby być? Jest przecież wszechmogący. Zauważ jednak, że nasze przymiotniki są dostosowane do logiki dwuwartościowej. Nie możemy w odpowiedni sposób opisać Boga. Możemy tylko tworzyć sobie jego przybliżone wyobrażenie. Sądzę że on "o tym wie" i być może sam "stara się" przybliżyć swój obraz w naszych głowach, byśmy byli zdolni do jak najlepszego zbliżenia się do niego.

     

    Zupełnie innym problemem jest to, że nadawanie mu znanego nam toku rozumowania, też jest bezpodstawne. Z bardzo podobnych powodów. Takie rzeczy są chyba wręcz dla niego uwłaczające.

     

    Ponadto, odniosłem wrażenie, że każdy dobiera sobie religię do własnych przekonań i zachowań, a nie przekonania i zachowania do religii. Problem jest jednak taki, że wieloznaczność Biblii (jak i innych świętych ksiąg) na to pozwala. Co więcej nawet do tego zachęca. Każdy ma zupełnie inny obraz Boga, dopasowany do swojego charakteru i swoich upodobań. Przyznajcie się Panie i Panowie, kto z was drastycznie zmienił poglądy po dołączeniu do Kościoła? A kto zaczął szukać pasujących sobie interpretacji Biblii oraz materiałów w internecie?

  3. Proponowałbym odpuszczenie sobie wszelakich wyzwisk i pozwolenie autorowi tego tematu kontynuowanie swoich jakże ciekawych rozważań. Przy okazji, apeluję o okazanie inteligencji przez nie reagowanie na jakiekolwiek zaczepki. Po prostu dajcie sobie spokój.

    • +1 3

  4. A Adam i Ewa zostali wyrzuceni z Raju, ponieważ Bóg miał taki kaprys. Do tego jeszcze w owym ogrodzie Szatan wybrał się na Dni Otwarte, chcąc zobaczyć nowiuteńką "zabaweczkę" stworzoną przez Stwórcę i tak przypadkiem namówił do grzechu pierwszych ludzi.



    Przy okazji nasuwa się kolejne pytanie: Po jakiego grzyba Bóg Szatana stworzył? Czyżby nieudany eksperyment?

     

    Osobiście uważam, że nadawanie Bogu cech ludzkich jest bezpodstawne. Według mnie nie jest to taki dziadek w chmurach strzelający piorunami, tylko jest bytem doskonałym nieograniczonym przez prawa logiki. Zrozumienie takiego bytu... heh.. z tym raczej u nas słabo.


  5. Bóg nie może grzeszyć.

    Mógłbyś to jakoś uargumentować? To zdanie wydaje mi się być fałszywe. Lub po prostu mamy inne postrzeganie Boga.

     


    Zadam jedno pytanko, czy KK próbował odpowiedzieć na pytanie "Czy da się w Niebie grzeszyć?". Ludzie są przecież niedoskonali, więc dlaczego po śmierci mieliby być inni.

     

    Zawsze mi się wydawało, że to szatan jest głównym sprawcą grzechu. W niebie nie ma szatana.

     

    Przy okazji chciałbym zauważyć, że dyskusja idzie w złym kierunku - rośnie ilość inwektyw i ogółem internetowej polityki, co zazwyczaj ma tragiczne skutki.

  6. Ubiór to częściowo kwestia środowiska, ludzi wśród których się obracamy. Chociaż ludziom którzy przy jego pomocy (ew. makijaż, i inne podobne cechy zewnętrzne) starają się wyróżnić z tłumu trochę współczuję. To jakby nie mieli wyróżnień w ważniejszych sprawach. Oczywiście, nie tyczy się to ludzi dla których takie rzeczy są naprawdę ważne, np z powodu ukierunkowania kariery :hmpf: .

     

    Chociaż ja, jak to przystało na socjofoba, wybitnie nie lubię się wyróżniać. W szczególności w sposób który narażałby mnie na negatywne odczucia w moją stronę. I naprawdę źle się czuję w centrum uwagi. Być może właśnie przez to zazwyczaj ubieram się na czarno/szaro. Ponadto, zaczynam się martwić (czasem bardzo mocno), gdy ludzie podejrzanie często na mnie spoglądają :crazytwi3: .

     

    Z drugiej strony odrobina wyróżniania się jest naprawdę potrzebna dla naszej psychiki.

  7. Ja polecam usunięcie całej historii przeglądarki, zakładek itp. Odkąd tak zrobiłem (dawno temu) marnuję o wiele mniej czasu na badziewnie głupich stronach typu demotywatory lub joemonster. Z tymi stronami to jest tak, że jak człowiek o nich nie myśli, to na nie nie wejdzie.

  8. Odnośnie błędów poznawczych to polecam książkę "Pułapki myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym". Napisana przez jednego z najważniejszych twórców tych teorii. Chociaż skupia się raczej na błędach statystycznych, to można wiele się dowiedzieć o myśleniu samym w sobie.

     

    I tak, jest to temat jednocześnie fascynujący jak i depresyjny. Popełniamy takich błędów dziesiątki, a nawet setki dziennie. Ponadto część z nich ma niebagatelne znaczenie dla naszej samooceny. Mówię głównie o różnych złudzeniach ponadprzeciętności itd. Jak człowiek je po raz pierwszy poznaje, i zaczyna w pełni sobie zdawać z nich sprawę... Cóż, robi się słabo dla psychiki. Ogółem muszę przyznać, że psychologia jest smutna. Pokazuje nam, jak człowiek jest ograniczony, ułomny i zakłamany. :fluttersad:

     

    Wracając do tematu: Mój znajomy kiedyś postanowił swojej dziewczynie wskazywać właśnie popełniane błędy poznawcze. Po dwóch dniach musiał przestać, by ratować związek. :pinkie4:

  9. Szczerze mówiąc, ja teraz czerpię większą przyjemność z wychodzenia na dwór niż kiedyś. Być może dlatego, że niegdyś byłem do tego zmuszany. Teraz naprawdę lubię chodzić, szczególnie w jakiś cichych miejscach, w których nie ma ludzi.

     


    Te wszystkie memy "Jeżeli pamiętasz to to miałeś zajebiste dzieciństwo!". Nostalgia i tylko to, piękne uczucie, ale czasami niektórzy zbyt powaznie je traktują

     

    Osobiście wolę to nazywać "Klasyczny przykład działania błędu poznawczego i miłości człowieka do samego siebie". Czasem bywam taki niemile szczery. Oczywiście nie znaczy to, że sam czasem tak nie myślę, chociaż w takich sytuacjach (jak je dostrzegę) staram się "naprostowywać".

  10. Z tym dzieciństwem to jest tak, że każdy uważa, że to właśnie jego było najlepsze. No, pomijam przypadki patologiczne. Ja np. w dzieciństwie dość dużo czasu spędzałem przy komputerze, i wcale nie wspominam tego czasu gorzej, niż tego spędzonego na placu zabaw/boisku. I nie martwię się tym, że osiedla są puste a dzieci siedzą w domach. Przynajmniej nie będą miały od kogo się nauczyć palić czy pić.

  11. Kolejny bardzo dobrze zmontowany cover. Bardziej nawet mi się podoba niż oryginał.  W sumie nie mam nawet do czego się przyczepić. No, może rzeczywiście, jak się człowiek przysłucha, to słychać w pewnym momencie taką przerwę. Ale kto by się takimi nonsensami przejmował...

    I cieszę się, że już sobie lepiej radzisz z zakończeniami. NIe brzmią już tak, jakby matka mi do pokoju weszła i ściszyła radio.

  12. Bardzo ładnie wyszło! Chociaż mam pewną obiekcję: W ostatnim utworze trochę czasami wychodzi na wierzch bas, który jak na moje ucho jest odrobinę zbyt... niski? Odnoszę wrażenie, że powstaje pustka między tymże basem a resztą utworu. Mimo to, muszę przyznać, że naprawdę mi się podoba. Widać (a raczej słychać) postępy, co jest bardzo pocieszające. Szczególnie, że w polskim fandomie nie mamy wielu (chociaż odrobinę) klasycznych muzyków :fluttercry2: .

     

    Pogłos rzeczywiście jest trochę dziwny. Niestety też nie znam się na obróbce dźwięku, więc nie pomogę :( . Ale poza tym jakość jest całkiem dobra.

     

    Ps. NP-31! Też to mam!   :fluttershy4:  Całkiem dobry sprzęt, trzeba mieć tylko własne słuchawki/głośniki, bo te wbudowane są beznadziejne.

  13. Cofanie się w czasie przeczy szczególnej teorii względności, która jest faktem. Sorry.

     

    Za to można ciekawsze rzeczy robić z czasem. Np. przenieść się nieskończenie daleko w przód! Tak się dzieje przy wpadnięciu do czarnej dziury. Okoliczni obserwatorzy widzą jak coraz bardziej się zbliżasz do horyzontu zdarzeń, ale zbliżasz się coraz wolniej. Twój czas w ich układzie coraz bardziej zwalnia. I nigdy, przenigdy, z punktu widzenia osoby z zewnątrz za horyzont zdarzeń nie wpadniesz. Oczywiście z czarnej dziury już nie wylecisz.

     

    Ogółem, czas działa znacznie inaczej niż większości z nas się wydaje. I co więcej, o wiele ciekawiej. Tylko żeby to porządnie zrozumieć, to niestety geometria różniczkowa jest niezbędna .

     




    Z rzeczy osiągalnych (chyba), warto wymienić możliwość zatrzymania czasu. Wystarczyłoby uzyskać temperaturę zera bezwzględnego, w niej bowiem nie ma ruchu, a bez niego czas nie istnieje (nic go nie określa).

     

    Nie jestem pewien, ale tak to chyba nie działa. Z dwóch powodów:

    1)Obniżenie temperatury do zera oznaczające zatrzymanie się cząsteczki nie może zajść, gdyż według fizyki kwantowej nieoznaczoność tejże cząsteczki poszłaby w nieskończoność. Pech. Cząsteczka byłaby wszędzie. Dosłownie. A to jest niemożliwe.

    2) Definicja czasu chyba tak nie działa. Chociaż nie jestem pewien, musiałbym pomyśleć.


  14. W sumie jakość snu wcale nie zależy od czasu,a od ilości FAZ snu. Jednemu człowiekowi wystarczy 4 godziny a inny potrzebuje 10 aby się wyspać.

    Przede wszystkim zależy od jakości snu. Dla przykładu: w chodnych pomieszczeniach sen jest bardziej efektywny. Ponadto, ważny jest także wiek. Im jest się młodszym tym więcej snu należy zaznawać.

    Liczy się także ilość poszczególnych faz snu. Najczęściej nam brakuje snu REM. Jest to sen tzw. sen płytki. W jego czasie masz sny, twoje gałki oczne są w ciągłym ruchu, mięśnie są sparaliżowane a w mózgu dzieje się dużo dziwacznych rzeczy, których nie potrafimy zbyt dobrze zrozumieć. Zazwyczaj pierwsza faza REM przychodzi dopiero po pewnym czasie od zaśnięcia. Po to wprowadza się do życia drzemki, gdyż dobra drzemka składa się głównie z właśnie tej fazy. Oczywiście, trzeba się tego nauczyć. W ten sposób możemy ograniczyć lekko czas wydany na sen i częściowo przełożyć go na środek dnia. Drugiej fazy snu (NREM) potrzebujemy trochę mniej niż zazwyczaj zażywamy, więc ograniczenie jej w podany powyżej sposób, nie powinno negatywnie wpłynąć na zdrowie.

     

    Są ponadto jakieś rozpaczliwe próby spania tylko przy pomocy drzemek, jednak zdecydowanie je odradzam.

  15. Polecam nauczyć się drzemek. Bardzo przydatna umiejętność w takich warunkach. 2 drzemki po 20 min mogą zmniejszyć zapotrzebowanie snu o 2 godziny. Ponadto są bardzo dobrym sposobem na odpoczynek, zarówno psychiczny jak i fizyczny. W sumie najlepszym jaki znam.

    Ponadto polecam ustanowić sobie jakieś rozsądne senne nawyki. Codziennie chodzić spać o tej samej godzinie i codziennie o tej samej godzinie wstawać. Drzemki też.

    Ja tak sobie zrobiłem, i nie mam żadnego problemu ze snem, i mimo że śpię mało, to praktycznie cały czas jestem wyspany. A największym plusem tego jest to, że sen przestaje być wtedy problemem. Po prostu zapominasz jak to jest mieć z nim problem.

  16. Szczerze mówiąc, dla mnie to nic specjalnego. Trochę wodoru i helu. To, że coś jest 10^n razy większe nie robi na mnie większego znaczenia. Są na tym świecie rzeczy znacznie bardziej niesamowite, tyle że na nie nie zwracamy uwagi, bo się do nich przyzwyczailiśmy. A szkoda, bo czasem są one znacznie ciekawsze niż kupa wodoru 200 mln lat świetlnych od nas.

     

    Chociaż, jako ciekawostkę (która dla większości z was jest oczywistością, ale co tam) dodam, że teraz widzimy ją taką, jaka była 200mln lat temu.


  17. Moim zdaniem to sztuczna kłótnia, jeżeli ktoś ma jakieś wykształcenie muzyczne. Można dodać bardzo wiele od siebie i jednocześnie nie wyjść poza ramy wyznaczone przez zapis utworu. Na tym właśnie polega piękno muzyki, a szczególnie klasyki, gdzie można bawić się i zagłębiać w te na pozór subtelne zmiany

    Szczerze mówiąc, moje wykształcenie muzyczne ogranicza się do umiejętności dokonywania transformaty Fouriera dla funkcji falowej :twiblush: .

     

    Moje zdanie wyrobiłem sobie obserwując opinie różnych ludzi w różnych miejscach internetu. Być może jest ona błędna. Jednak zdarza mi słyszeć różne, tak pokręcone interpretacje niektórych utworów, że można ledwo je rozpoznać. Dla przykładu mam na płycie op.39 no.12 Alkana i szczerze mówiąc nie jestem w stanie go słuchać, mimo że znalezione w internecie wykonanie wprost uwielbiam. Albo kiedyś słyszałem w rmf classic taką interpretacje przesławnego op.53 Chopina, że rozpoznałem ten utwór dopiero po... 2 minutach? Brr.... koszmarnie... A muszę zauważyć, że to jeden z moich ulubionych utworów Chopina. Postaram się znaleźć tą interpretację i wstawić w edita.

  18. Chodzi o to, że ja lubię jak wykonawca bawi się muzyką, eksperymentuje. Tu zagrać trochę ciszej, tam trochę wolniej. Eksponować momenty kulminacyjne. Ale, jak już wspomniałem jest to kwestia gustu. Od lat wykonawcy klasyczni i ich słuchacze kłócą się o to, jak należy zagrać utwór: tak jak to zaplanował kompozytor, czy dodając coś od siebie.

    Dla przykładu: w okolicach 1:46 zrobiłbym crescendo.

     

    Mam jeszcze pytanie: na jakim instrumencie to nagrywasz?

  19. Bardzo porządnie zrobiony cover. Dodałbym trochę ekspresji, ale to tylko moje zdanie - kwestia gustu. Pod względem technicznym jest też bardzo dobrze. Chociaż, osobiście zamknąłbym otwór jakimś ładnym akordem, albo chociaż zamiast ściszając dźwięk sztucznie, grałbym coraz ciszej i wolniej. Osobiście uważam, że brzmiało by to naturalniej i... mniej inwazyjnie. Ale to w sumie moja dziwna niechęć do przerywania w ten sposób utworów.

     

    Ogółem rzecz biorąc, bardzo dobry utwór.

     

    I jestem za, jeśli chodzi o tutoriale.

  20. Nie wiem. W gimnazjum byłem z 9 lat temu, ale jestem prawie przekonany, że braliśmy udział w olimpiadach.

     

    Ja ostatnio w gimnazjum byłem 4 lata temu i o ile pamiętam, tam popularniejsze są konkursy przedmiotowe. Może i masz też olimpiadę matematyczną gimnazjalistów (omg :NjdaT: ), ale ona jest wyjątkowo oszczędna jeżeli chodzi o przyznawanie zwolnień z egzaminu gimnazjalnego, więc praktycznie każdy kto jest tam finalistą lub laureatem, już jest pewnie zwolniony z powodu konkursu przedmiotowego.

    Podstawową różnicą między konkursem przedmiotowym a olimpiadą jest taka, że żeby przejść dalej z tego pierwszego musisz mieć ok 90% punktów, a żeby przejść z tego drugiego zazwyczaj wystarczy 40-50%. I wierzcie mi, to drugie jest o niebo trudniejsze.

     

    Edit: To jest chyba najbardziej offtopowy temat no forum :twiblush: .

  21. Powiedziałbym, że 5% znajduje się w granicach niepewności pomiarowych, więc mimo że nie jestem miłośnikiem sportu, uważam że to nie jest aż takie krzywdzące. Pozostaje pytanie, o jakie osiągnięcia chodzi. Osiągnięcia na skalę kraju naprawdę powinny być wyróżnione. Nawet w czymś tak bezużytecznym i szkodliwym dla zdrowia jak zawodowy sport.

     

    I jeszcze jedno. Naprawdę duże osiągnięcia sportowe, mogą świadczyć o charakterze danej osoby - że jest pracowita, cierpliwa i zdeterminowana do osiągania sukcesów. A właśnie tacy ludzie powinni uczęszczać do lepszych szkół.

     

    Btw. - >biologia>nauka w gimnazjach masz konkursy przedmiotowe. Różnica między olimpiadą a konkursem przedmiotowym jest duża.

     

    Marshewa: Elita (niesportowa) nie ma takich problemów, bo to są laureaci olimpiad/konkursów przedmiotowych, więc mają maksa punktów przy naborze. :giggle:

    • +1 1

  22. Ale wszyscy zdają maturę. No, może oprócz skrajnych... ahem.

    Według Newsweek'a matury z matmy nie zdało 17% maturzystów. Dużo tych skrajnych... ahem.

     

    Co do matematyki na przedmiotach humanistycznych: wyobraźcie sobie psychologa bez znajomości statystyki. Żal, żenada i żałość. A takich obecnie mamy naprawdę dużo. I w dodatku oni robią badania statystyczne, nie wiedząc co to np. średnie odchylenie standardowe :crazytwi: . Więcej o tym można poczytać w "Zakazanej Psychologi" Tomasza Witkowskiego.

    • +1 1
  23. Narzekanie na to, że ktoś nie zdał matury... ech. Gdyby wszyscy ją zdawali, to byłaby raczej bez sensu.

     

    Osobiście uważam, że dzięki maturze z matematyki będziemy mieli mniej magistrów europeistyki, hotelarstwa i innych podobnych badziewi. Wykształcenie wyższe kosztuje i powinno ono być nagrodą za ciężką pracę. Typowe dla nas standardy, w których studia są przedłużeniem liceum (dla niektórych gimnazjum) są dla mnie niedopuszczalne. Tak więc, mimo iż zdecydowanie jestem ścisłowcem to uważam że matura z języka polskiego jest potrzebna, gdyż wyższe wykształcenie zobowiązuje do posiadania pewnej wiedzy ogólnej.

     

    A nauczenie się matematyki, to nierzadko kwestia przeliczenia nie paru zadanek, tylko paru zbiorów zadanek.

    • +1 1
  24. To jest matematyka, a nie polski, gdzie możesz walnąć byka, ale sens pozostanie ten sam (chociaż punkty i tak ci za orty odejmą). W matematyce jeden błąd = zły wynik. I tyle. 0 punktów. Nikt nie będzie na maturze patrzył ci przez ramię i pilnował, czy przypadkiem "nie widzisz, że stawiasz zły znak, chociaż znasz wzory". Życie to nie bajka.

    Nie zgadzam się. Prawdziwa matematyka powinna opierać się na umiejętności rozwiązywania zadań, nie na wyniku. Rozsądny nauczyciel gdy widzi że masz zły wynik przez jakąś literówkę, odejmuje ci 0,5 punktu, nie wszystkie. Tak też to działa na maturze. Za zrobiony drobny błąd obliczeniowy odejmują ci tylko część punktów. Zresztą tak samo jest na np. olimpiadzie matematycznej, czy fizycznej. Tam dają zazwyczaj jakieś punkty, nawet gdy nie doszedłeś do wyniku, tylko gdy byłeś na dobrej drodze.

    Edit: I jeszcze zapomniałem napisać, że to też działa w drugą stronę. Sam wynik, bez żadnych wytłumaczeń, dowodów czy przejść to nie matematyka. Za to powinno się obcinać punktację i to ostro.

     

    Całek nie ma nawet na rozszerzonej matmie (niestety). Z rachunku różniczkowego tylko podstawy i to chyba dopiero od tego roku. A jak ktoś chce zdawać rozszerzoną maturę z matmy, to znaczy że najprawdopodobniej całek i pochodnych będzie potrzebować. Chemia, fizyka, statystyka, inżynieria czegokolwiek - te nauki bez całek nie istnieją.

     

    Chociaż muszę przyznać, że matematyka w liceum rzeczywiście jest nieciekawa, wręcz brzydka. Nie ma w niej absolutnie nic ekscytującego. I nie uczy tego, co mi się strasznie podoba w matematyce wyższej - logicznego i abstrakcyjnego myślenia. Dla przykładu - Humaniści zazwyczaj nie są w stanie zrozumieć, że jeden, nawet najbardziej wymyślny kontrprzykład obala całe twierdzenie. Od razu, bez przebaczenia.

    No, i prawnicy powinni uczyć się matematyki. Może wreszcie nauczyliby się tworzyć zwięzłe i jasne prawa.

    • +1 1
×
×
  • Utwórz nowe...