Skocz do zawartości

Mordoklapow

Brony
  • Zawartość

    282
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Posty napisane przez Mordoklapow

  1. Witaj!

     


    Lubię matmę. Mam 5. Jestem dobry.

    Próbowałeś się nauczyć czegoś z matematyki wyższej? Tam dopiero robi się ciekawie...

     


    Smartfony robią z ludzi debili. Korytarze są ich pełne.

    Prawda. Chociaż nie do końca. Pewnie w przyszłości zmądrzeją.

     


    Disco Polo jest dla wieśniaków.

    No cóż, raczej zbyt trudna i skomplikowana muzyka to to nie jest.

    A jakiej ty słuchasz?

     


    Mówię zawsze szczerze (walę prosto z mostu).

    Zauważyłem.

     


    I ostatnie. Przede mną trudny okres. Idę do gimbazy. Wspierajcie mnie duchowo!

    To tyle na temat matematyki wyższej. :

     

    Mam jeszcze pytanie: Jak tu trafiłeś?

     

    Miłej zabawy na forum.


  2. Czyli jeśli jakimś cudem, ludziom udałoby się uzyskać temperaturę zera kalwinów, to zatrzymaliby czas?

    To rzeczywiście byłby cud, bowiem fizyka kwantowa jasno uniemożliwia osiągnięcie 0 kelwinów.

     


    Brak czasu jako to, że wszystko dzieje się w dokładnie tym samym momencie, między czynnościami nie mma przerwy czasowej. Nie potrafię wyobrazić sobie tego obrazami. I zauważ, że jeśli nic się nie rusza, to ty wyobrażając sobie nieruchomych ludzi, możesz policzyć do dziesięciu, a ci ludzie będą stali nieruchomo przez dziesięć sekund.

    Tak, tyle że wtedy im się będzie wydawało, że stoją 0 sekund. Im czas nie upłynie, i to się liczy. Obserwator dalej porusza się w czasie, oni nie.

     

    Ale rzeczywiście czas dla obserwatora ludzkiego zatrzymać się nie może. Są z resztą fajne zagadnienia z tym związanie w szczególnej teorii względności.

     

    @KochamChemie W takim razie wybacz za mój godny autysty dar rozpoznawania skrótów myślowych.


  3. Wszelkie dochodzenie w tej sprawie nie ma większego sensu w tym tysiącleciu, ale najpierw należy stwierdzić, czym w ogóle jest wymiar. Powszechnie zauważyłem dwie, dość odrębne definicje:

    Liczba wektorów bazy. Tak się definiuje wymiar, i według tej definicji żyjemy w 4 wymiarowej przestrzeni.

     


    Istnieje dokładnie N wymiarów ortogonalnych i tyle samo ortonormalnych. Gdzie N jest liczbą naturalną.

    Co to są wymiary ortogonalne i ortonormalne? Wektory bazy mogą takie być, ale wymiary?

     


    Jestem niezrównany w mej mądrości.

    Polemizowałbym, w szczególności że film nie jest zbyt przemyślany.

  4. @Talar Istnieje coś takiego jak ciekawość ludzka oraz przyjemność z myślenia.

    Rzeczywiście temat nie jest jakoś specjalnie filozoficzny. Jednak możemy udawać, że to słowo w jako nazwa subfora zostało zastosowanie w kontekście nie znaczenia rzeczywistego, tylko raczej jego etymologii.

     

    Poza tym jeszcze nikt nie skopiował niczego z wikipedii. Jedyną osobą którą można byłoby o to podejrzewać jestem ja, a ja tego nie zrobiłem. Nie wspominając o samym fakcie, że przeczytanie ciekawego artykułu na tejże stronie byłoby budujące. Więc śmiało Panie i Panowie, czekam na odniesienia do jakiegoś ciekawego artykułu na wikipedii.

     

    I to nie musi być ani filozofowanie ani dyskusja, tylko luźna niezobowiązująca wymiana poglądów i jeszcze luźniejszych przemyśleń. Taka grupa hintów która jednak może skłonić do przemyśleń lub przekierować twoje rozważania na nowe tory. Osobiście niesamowicie cenię kontakt z ludźmi którzy lubią myśleć o takich lub podobnych rzeczach. Czasem człowiek pod ich wpływem wpada na błyskotliwe pomysły, nawet w dziedzinach których by o taką możliwość nie podejrzewał.


  5. Co do tematu: myślę, że nawet jeśli istniałyby inne wymiary, to nie potrafilibyśmy sobie ich wyobrazić, tak samo jak nie potrafimy wyobrazić sobie braku czasu.

    Można sobie wizualizować. W szczególności można sobie wizualizować przestrzenie nieskończenie wymiarowe, nawet takie w których pomiędzy każdymi dwoma wymiarami jest nieskończenie wiele innych wymiarów.

     


    Jednak większość teorii z dużą liczbą wymiarów nie ma rąk i nóg.

    Jak jest z fizyką, to szczerze mówiąc nie wiem. Jednak wiedz, że w matematyce liczba wymiarów - dopóki jest skończona - nie robi żadnej różnicy.

  6. Przestrzeń Minkowskiego to taka przestrzeń 4 wymiarowa. Trzy wymiary "fizyczne" i czas. Punkty na tej przestrzeni nazywamy wydarzeniami.

    Odległość między wydarzeniami liczymy ze wzoru:  s^2=(c*t)^2-x^2-y^2-z^2 gdzie x,y,z to są odległości między dwoma wydarzeniami w poszczególnych wymiarach fizycznych. t to różnica czasu między tymi wydarzeniami, czyli tak naprawdę odległość między nimi w czwartym wymiarze. c to prędkość światła.

    Na tym wzorze opiera się fizyka relatywistyczna.

    Ponadto przestrzeń Minkowskiego jest jednorodna. Oznacza to, że nie ma żadnego wyróżnionego punktu. I odległości między dwoma punktami są takie same dla różnych miejsc w przestrzeni. Tzn. że jak masz pręt to nieważne gdzie mierzysz jego długość, zawsze będzie ona taka sama.

     

    W naszym pięknym i jakże fascynującym wszechświecie tak nie ma. W pobliżu masy rzeczy robią się coraz dłuższe. Dziwne, ale prawdziwe. Należy jednak pamiętać, że jest to efekt geometryczny, nie fizyczny. Ciało nie odczuwa naprężeń, tylko po prostu rozciąga się razem z całym otoczeniem. Niektórzy wyobrażają sobie to jako wygięcie rzeczywistości w stronę jakiegoś innego wymiaru. Tak jak jest na rysunku. Zauważ, że jak masz błonkę rozciągniętą na jakimś płaskim stelażu (np bębenek) to jak naciśniesz na nią, to krzywa którą tam narysujesz się rozciągnie. Przedłuży. I tak sobie niektórzy wyobrażają mechanizm rozciągania się rzeczy pod wpływem pola grawitacyjnego. Jest to wyobrażenie mylące, gdyż nie ma piątego wymiaru, w który moglibyśmy się wygiąć.

    • +1 1
  7. 4. Jednak nie żyjemy w klasycznej przestrzeni Minkowskiego, bo nasza przestrzeń nie jest jednorodna. Żyjemy w przestrzeni, w której odległość od punktu A do B zależy od tego ile masy jest między nimi. Czemu o tym mówię? Bo wiele osób sądzi, że w takiej sytuacji robi się dziura w piątym wymiarze i działa grawitacja.

    Rys. 1 Trochę błędne wyobrażenie działania grawitcji.

    GPB_circling_earth.jpg

    To jednak tak nie działa, bo my nie żyjemy na 4-wymiarowej powierzchni (to ma ładną nazwę - rozmaitość) zanurzonej w 5-wymiarowej przestrzeni. To zmienia się metryka, czyli sposób mierzenia odległości. Po prostu. Tak abstrakcyjnie to wygląda.

     

    A co do innych "nadwymiarów" to jestem zwolennikiem brzytwy Ockhama. Nie ma po co mnożyć wymiarów ponad potrzebę. I tak najprawdopodobniej nigdy ich nie odkryjemy. Chociaż możemy sobie powyobrażać że tych wymiarów jest alef 0 (nieskończoność). Z takimi rzeczami jest zawsze kupa zabawy!

    • +1 1

  8. Najsłabiej? Ciekawe, zważywszy na to, że Ashleigh Ball to przede wszystkim piosenkarka xd

    No cóż. Z tego co mi wiadomo, jeżeli chodzi o mane6 często VA nie śpiewa, tylko biorą od tego inne osoby. Tak jest w przypadku Twilight, Rarity (imo najlepszy głos ever) i Pinkie. I co więcej też muszę przyznać, że niezbyt mi się jej śpiew podoba. Wystarczy że sobie przypomnę początek piosenki "Make this castle a home".

     

    Powiem tyle: są piosenkarki i piosenkarki. Bez urazy, ale życie nie daje każdemu po równo.


  9. Emm, a to bycie atletką jest czymś złym? :rainderp:

    Chyba nie znasz mojego podejścia do zawodowego sportu. Jest bezcelowy, dużo kosztuje społeczność i niszczy zdrowie zawodników. Ale jest to prywatna opinia, i to nie jest miejsce by o tym dyskutować.

     

    Poza tym to właśnie byciem atletką ta klacz usprawiedliwia swoje ambiwalentne podejście do edukacji.


    Utwór był śpiewany przez Ashleigh Ball, czyli właśnie głos Rainbow, więc... :drurrp:

    Domyślam się. Na początku dobrze sobie radzi, jednak potem (w moim osobistym mniemaniu) zmienia jej się lekko głos. Możliwe, że po prostu na innych częstotliwościach już nie umie tak dobrze grać głosu Dashie.

     

    A może to ja jestem przewrażliwiony?

     


    A może to wszystko, to tylko moja nadinterpretacja? Oby ktoś pociągnął Hasbro za język, bo jeśli jednak dobrze łączę te kropki, to pomimo porządnego odcinka, należą się autorom owacje na stojąco za to, jak to rozegrali.

    Raczej nie. Zbyt dużo osób to tak interpretuje, poza tym wszystko się zgadza aż za bardzo. Dla mnie ten odcinek był niemalże pisany z podręcznikiem do psychologii na kolanach.

     

    I zgadzam się, że scena z płaczem jest przesadzona. I że mogła być zrobiona lepiej.

  10. Mam mieszane uczucia. Nie wiem co myśleć o odcinkach, w których jeden z kucyków zachowuje się jak czteroletnie dziecko, chore na pół ze wszystkich znanych ludzkości zespołów upośledzenia umysłowego Tutaj Rainbow zachowuje się gorzej, co jest dla mnie zaskoczeniem. Myślałem, że nie da się bardziej ogołocić tej bohaterki z inteligencji emocjonalnej. Wow, szacun dla twórców. Czekam na odcinek, gdy posunie się jeszcze odrobinę dalej. Będziemy mogli zobaczyć wtedy samo jądro głupoty, oczyszczone z każdego, nawet najdrobniejszego śladu dorosłości, inteligencji czy ogarniętości. Doprawdy, nie wiem jak jeszcze bardziej można skrzywdzić Rainbow. Osobiście za nią nie przepadam, właśnie za takie niesamowite zaćmienia umysłowe. No, i ego, bycie atletką i inne takie.

     

    Abstrahując od (delikatnie mówiąc) głupoty, w odcinku bardzo dobrze spisał się tank, będący klasycznym bohaterem typu "ty coś rób, ja nie robię niczego i przez to jestem śmieszny". Czasem był. Trochę go też rozwinęli jako bohatera, widzimy ponadto pewien postęp jego relacji z Rainbow. Brawo, naprawdę mi to się podoba - rozwojowi relacji społecznych w tym serialu mówię tak, to chyba między innymi dzięki temu MLP działa na mnie tak "ożywiająco".

     

    Teraz czas na największy mankament odcinka. Piosenka. Ten głos to nie Rainbow Dash! To jakaś marna, bardzo marna podróba tego głosu! Być tak być nie może! Co oni sobie myśleli? Toż to dramat. Z lepszym głosem piosenka może byłaby dobra. Chyba.

     

    Właśnie! Piosenki. Tu muszę zgłosić sprzeciw odnośnie tego co robi Hasbro/DHX z muzyką MLP! W każdym dotychczasowym odcinku była piosenka. 4 piosenki, żadnej (według mnie) naprawdę dobrej. Co się dzieje? Z tym też idą na masówę? Beznadzieja. Martwię się, jednak piosenki to ważna część serialu. Nigdy nie wierzyłem w opowieści o rzekomym końcu MLP czy fandomu, ale sytuacja zaczyna robić się niepokojąca. Powolny spadek jakości ważnego elementu tegoż uniwersum może stać się powodem powolnego spadku ilości bronych.

     

    Wracając do tematu, odcinek był dobrze przygotowany pod względem psychologicznym. Fajne jest to, że Rainbow pokazuje, jak zachowuje się osoba, która dowiaduje się o niechybnej przyszłej śmierci. Zazwyczaj życie takiej osoby dzieli się na fazy takie jak niepewność, zaprzeczenie, bunt i agresja, targowanie się z losem, depresja, akceptacja.

    Brzmi znajomo? Czegoś takiego byliśmy świadkami przez dwadzieścia minut tego odcinka. Teraz jak ktoś powie ci, że masz raka i umrzesz, to może przypomni ci się Rainbow Dash i będziesz w stanie obserwować, jak niezwykle przewidywalny/a w takiej sytuacji jesteś. Fascynujące.

     

    Rainbow płakała jak dziecko, co daje +1 do oceny odcinka. Fluttershy płakała, więc ja płakałem, co daje -1 do oceny odcinka. A Twilight pokazała w tej scenie empatię godną prawdziwej autysto-księżniczki. Tylko machała główką na przyjaciółki, żeby pocieszyły tego ryczącego niedorozwiniętego tęczowego dzieciaka. Podejść i samemu coś zrobić? Nie, po co, mam od tego służące. I za to wszyscy ją kochamy!

     

    Ogółem odcinek bardzo porządny, 9/10. Gdyby tylko piosenka byłaby lepiej zrobiona...

     

    Ale i tak Dashie płacząca jak bachor :evilshy:

    • +1 2

  11. Co do dużego miasta vs małego to się nie zgodzę. Ja chodziłem do Technikum w Chełmie Lubelskim . Miałem bardzo dobrych i wymagających nauczycieli i egzamin na tech mech zdałem na 95%.

    Tyle, że technika to nie to samo co licea ogólnokształcące. Technika stawiane były, z tego co mi wiadomo, tam gdzie były potrzebne, czyli w miejscach gdzie był przemysł. Jak był przemysł, to było tam dużo doświadczonych ludzi, którzy znali się na rzeczy. I mogli tego odpowiednio uczyć. W liceach liczą się uczniowie. Takie nerdy piszące maturę na 98% i wygrywające olimpiady. Dlatego właśnie najlepsze Polskie licea są w większych miastach. No, to zależy co uważamy za większe miasto, bo Toruńskie Akademickie które ostatnio w rankingu perspektyw całkiem dobrze sobie radziło jest w mieście na ok 200 000 mieszkańców. Co do technikum rzeczywiście nie widać takiej zależności. Niektóre z tych najlepszych są w mniejszych miastach, niektóre w większych.

     


    W przypadku liceum ranking zdawalności matury.

    A olimpiadki? :hmpf:

     


    Co do pracy to tez różnie bywa. Jak nie masz doświadczenia to choć byś nawet najlepszą szkołę w kraju skończył to możesz co najwyżej liczyć na Staż z Urzędu pracy za 980zł na rękę( i to dobrze jak się załapiesz), każdy przedsiębiorca chce (w przypadku Machnika) min 2 lata praktyki . ( Tak jest w moich stronach) Smutne ale prawdziwe.

    Nie zawsze. Jak masz opanowany język java  i tytuł finalisty olimpiady informatycznej, to można zacząć od znacznie lepszej pensji, mając skończone nawet LO. Nie mówiąc o tym, że jak po trzech miesiącach zmienisz pracę, to masz naprawdę przyzwoite hajsy. A inżynier po porządnym kierunku na PW, to może bez praktycznie żadnego doświadczenia z 4 tysiące na stażu wyciągnąć. Tak więc dużo tu zależy od sektora, w którym się zatrudniasz.


  12. Według mnie zasady i tak by się wykształciły, bo nasza cywilizacja nie mogła by bez nich funkcjonować, to przychodzi naturalnie, a Bóg jasno określił co wolno, a czego nie wolno robić, żeby nie było wątpliwości - tak jest uczciwiej.

    Tak, to raczej prawda. Z tego co czytałem (Jerzy Vetulani Bez ograniczeń. Jak rządzi nami mózg) moralność mamy głęboko zakorzenioną w genach. Np. małpy nierzadko też mają coś podobnego.

     

    Jednak interesuje mnie znaczenie tego pojęcia wg. religii np. w kontekście zbawienia, bowiem czasem padają tu wypowiedzi na temat tego, czy człowiek który grzeszy pójcie do nieba itd.

     


    A tak na marginesie, to z czego "niczym kalosz z szamba" wypłynęło to pytanie? Z umysłu? Czy z szamba, tylko mi nie pasuje konstrukcja zdania?

    Rzeczywiście, umknęło mi słowo.

  13. Ostatnio z mojego ohydnego i zawalonego twierdzeniami matematycznymi, utworami Czajkowskiego i błędami poznawczymi umysłu, niczym kalosz z szamba, wypłynęło na wierzch następujące pytanie: Czy to nie jest po prostu tak, że Bóg zdefiniował tak pięknie abstrakcyjne i pejoratywne pojęcie grzechu, nie po to byśmy mieli za co kupować bilety do piekła, tylko w banalnym celu uprzyjemnienia nam życia? Mimo wszystko, życie w społeczeństwie w którym wszyscy podlegają zasadom typu "nie zabijaj" jest chyba trochę fajniejsze niż gdy takich zasad brakuję, co nie? Niestety, z powodu moich żałosnych pokładów wiedzy teologicznej nie jestem w stanie samemu odpowiedzieć na to pytanie, więc byłbym wdzięczny komuś mniej lub bardziej oświeconemu w tej dziedzinie za odpowiedzenie mi na moje jakże ułomne pytanie.

  14. Znaczki symbolizują chyba talenty, a nie przyszły zawód? Mam rację czy nie?

     

    No bo ile osób pracuje w zawodzie, w którym ma talent?

     

    Z tego rozumowania wynika, że Rarity powinna być górnikiem, a nie krawcową.

    Dla mnie morał odcinka brzmi: Nie ma co się przejmować przyszłością, będzie dobrze.

     

    Niestety, nie zawsze będzie. Czasem nawet ludzie którzy mają pracę którą lubią, wypalają się zawodowo.

     

    Jednak różni ludzie różnie odbiorą tą puentę. Norma.


  15. Jeśli twoim zdaniem życie polega na przejściu przez nie, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu, to raczej się nie dogadamy. A tekst o kiblu, choć całkiem niezły ( :spike:) to imho zbędny. Nie tyle o wyróżnianie się chodzi. Ale co z tego że sobie żyjemy, z naszymi głębokimi przemyśleniami i zmysłem kultury, jeśli po przemyśleniach nic nie zostanie a te osoby które tak kochamy prędzej czy później umrą?

    W takim razie istnieje pewna szansa że się dogadamy. Rzeczywiście, zostawienie na świecie czegoś po sobie to godna (przynajmniej w niektórych aspektach) idea. Niemniej, jeżeli będziemy rozumowali w sposób boleśnie racjonalny to nieważne co po tobie zostanie, i tak nie będziesz żył, więc będziesz miał to w dupie. Metaforyczne rzecz jasna. Ale taka absolutna logika, jest akceptowana przez niewielu ludzi, więc rzeczywiście twoje zdanie ma sens. Aczkolwiek, jako idealista uważam, że ważniejszym jest, czy to co pozostawiłeś po sobie jest dobre czy złe. Proponuję odpuścić sobie dyskusje czym jest dobro i zło, bowiem niektórym tego typu dysputy nie pasują.

     

    Oczywiście idealizm jest wybitnie nielogiczny, ale podporządkowywanie się prawom logiki też jest czymś w rodzaju ideologii.

     

    Wracając więc do pozostawiania po sobie spuścizny, możemy według mnie wyróżnić dwa główne wątki:

    a) Ważne jest to, że pozostawiłem po sobie coś dobrego. Ludzie mogą zapomnieć, co mnie to.

    b) Ważne jest to, że ludzie o mnie pamiętają. Nie ważne za co.

     

    Zdaję sobie sprawę, że dla prawie każdego istnieje pewna wypadkowa tych dwóch pojęć. Pozostaje więc pytanie w jakim stosunku do siebie.

     

     


    Nie lubię lata i lubię lato. Nie lubię, bo gorąc, imprezy, ludzie wychodzą a ja gorąca, imprez i ludzi nie lubię. A po owocach często wymiotuję. Tego też nie lubię.

    Z drugiej strony lubię, bo wolne od szkoły, świata, ludzi i bo jadę do brata co roku. To akurat lubię.

    Imprezy to zło. To jest zabawne, ale są one dla mnie mieszaniną wszystkiego czego nie lubię. Ludzie, taniec, łatwa do odbioru muzyka, ludzie, hałas, więcej ludzi. Fakt, że ludzie chętniej wychodzą na ulice też jest dla mnie smutny. Nie można przez to spacerować wieczorami i nocami. A wysoka temperatura to jakaś żałość, Człowiek czuje się jak roztopione g**no. Nic się mu nie chce.

    Do szkoły już nie chodzę, więc ten pozytyw lata jest dla mnie już nieaktualny. Za to studiuję coś co kocham, więc jest jeszcze gorzej.

  16. Nie, nie uważam tak. I też nie wiem gdzie niby coś takiego napisałam...

    Wybacz w takim razie, najwidoczniej źle zrozumiałem twoją wypowiedź:

    Jeżeli masz swój mózg i swoją wolę to nie ważne czy telewizja czy internet - ani to ani to nie będzie Tobą manipulować.

     

     

     

    Chodzi o to, że nieważne z czego korzystasz, jeżeli korzystasz z tego zdrowo i mądrze to żadne z tych dwóch mediów, z resztą nie tylko dwóch, ale i wszystkich mediów jakie istnieją nie są "złe" ani "dobre.

    Co to znaczy zdrowo i mądrze?

     

    Weźmy sobie takie poranne wiadomości. Wyobraźmy sobie, że pojawia się informacja, że kolejny młody człowiek zginął od marihuany. Masz zdjęcie płaczącej matki i apele, że legalizacja tegoż związku to mordowanie przyszłych pokoleń. Naprawdę sądzisz, że coś takiego zupełnie nie wpłynie na twój światopogląd? Przecież to tylko poranne wiadomości! Te wszystkie informacje pewnie są prawdziwe. Jest to jeden przypadek na 38mln ludzi! Ale mimo to zniekształca to nam obraz świata.

     

    Ograniczyć się do filmów? Przecież filmy są reżyserowane. Tam absurdalne historie są normą. Tyle, że człowiek jak widzi co się dzieje w filmie, podświadomie zaczyna traktować to jako prawdę. Jako sensowny argument za lub przeciw czemuś. To samo z książkami czy grami komputerowymi. Ile to razy ludzie podczas sensownych dyskusji podpierają się literaturą fantastyczną? Orwellem czy Huxley'em? Tacy autorzy zniekształcają nasz światopogląd, na podstawie całkowicie wymyślonych faktów.

     

    Tak więc, ponawiam pytanie: co to znaczy mądrze i zdrowo?

     

    Jedynym moim pomysłem jest robienie czegoś w rodzaju poprawek. Ale to jest bez sensu, bo zamiast odpoczywać przy mediach, będziemy się tylko męczyli. I jest to mało efektywne. I w ogóle lipa.

     

     

     

     

    Co to zmienia jeśli zbijają się w jedną wielką masę? Bo w taką właśnie się zbijają, z wyłączeniem niewielkiej ilości jednostek, między innymi cholernych polityków. Oszuści? Krętacze? Złodzieje? Pewnie tak. Pewnie nie. Ale prawda jest taka że uczciwi czy nie- wyróżniają się jakoś.

     

    Wyróżnianie? O to ci chodzi? Załóż kibel na głowę i wyjdź na ulicę. Jak ktoś ci tam usiądzie będziesz mógł się poczuć jak prawdziwy polityk. W centrum uwagi i tak dalej...

     

     

     

    Przeciętny Kowalski tego nie robi, często żyje własnym życiem, widząc przed sobą jedynie kolejny dzień zapieprzania w firmie bez nazwy, bo trzeba kredyty pospłacać etc

    A co, ma żyć cudzym życiem? To, że ma pracę której nie lubi czy jakiś tam kredyt, to, że nie jest co drugi dzień w telewizji, na pewno sprawia, że jest bydłem.

     

     

     

    A najgorsze że ostatecznie skończy tak prawdopodobnie większość uczestników tej rozmowy, mimo tego naszego pieprzenia o samodzielnym myśleniu. A dlaczego? Bo jak nie będziemy tak robić to nie ma za co żyć.

    Najgorsze? Czemu?

     

     

     

    Za to zauważyłem że to ciebie coś tutaj zabolało.

    Tak, rzeczywiście. Boli mnie, gdy inni mają takie podejście do świata.

     

     

     

    Ale nie widzę powodu żeby rzucać co posta "yntelygentnymi" słowami tego typu. Język polski jest bogaty, można to pewnie ubrać ładnie w inne słowa bez budzenia wśród innych wrażenia że starasz się szpanować znajomością trudnych słów. Nie mówię tego złośliwie, ale po prostu zabrzmiałeś jak buc.

    Wybacz, po prostu parę osób tutaj wykazało się wiedzą na ten temat i pomyślałem, że jest to pojęcie dość dobrze znane. Taki błąd poznawczy. Nie mówiąc już o tym, że na pewno by ci nie zaszkodziło poznanie ciekawego pojęcia z dziedziny neurologii.

     

     

     

    W moim mniemaniu przynajmniej, bo poczułem się zaatakowany.

    Poczułeś się tak jak poczułaby się większość użytkowników na tym forum, bowiem rzeczywiście mój post nosił znamiona ataku.

     

    Co do całego postu: Naprawdę uważasz, że wyróżnianie się jest takie ważne? Że o to w życiu chodzi?

     

    Ps. Sorry za nie spostrzeżenie wniosku o zmianę tematu.

    Dla rozluźnienia ostatnio dość ciężkiej atmosfery wypowiem się na temat zarzucony przez Kangura. Owoce są dobre, niestety w centrum Warszawy nie ma za bardzo miejsc by je hodować. Chyba tylko w doniczce na balkonie (znam takich desperatów), ale wtedy miałyby pewnie większe stężenie zanieczyszczeń niż Wisła. A truskawki czy maliny bardzo lubię, tyle że bez dodatków.

  17. Jeżeli masz swój mózg i swoją wolę to nie ważne czy telewizja czy internet - ani to ani to nie będzie Tobą manipulować.

    Na jakiej podstawie tak twierdzisz? Nie chciałbym bawić się w wycieczki personalne, ale czy ty naprawdę uważasz, że manipulowanie polega na pokazanie w reklamie wesołych ludzi? Dobra manipulacja to taka, z której sobie nie zdajesz sprawy. Tak, TY! A oni dobrze manipulują. Czasem zdarza mi się, że nagle, być może przez przypadek, dostrzegę użycie jednej z technik w miejscu, w którym nigdy bym się nie tego spodziewał. Wiesz jakie to jest zaskoczenie?

     

    I mam pytanie Kangurze. Ile znasz technik manipulacyjnych?

     

    Najważniejszą rzeczą w bronieniu się przed manipulacjami, jest  zdanie sobie sprawy, że tak naprawdę cały czas innym udaje się nami manipulować. Jednak większość ludzi zdaje się uważać, że jest niemożliwy do zmanipulowania, bo... to tak. Bo tak chce ich ego.

     

    Największym jednak problemem jest fakt, że praktycznie zawsze uważamy, że to my jesteśmy tymi oświeconymi. To jest takie żałosne!

     

     

     

    Jakieś 19 osób na 26 (dane własne, lel) nie myśli, tylko powtarza to co im się spodobało. Ewentualnie próbuje ubrać to w inne szaty, albo tak dopasować, żeby bardziej pasowało do ich preferencji.

    Poglądy polityczne? Kalka komentarzy z wykopu, sadistica (sic), ewentualnie powtarzają czyjeś teksty bez refleksji. Narzekanie na prawo i lewo jak to wygląda, zero myślenia, kłótnie oparte na wymianie niekoniecznie związanych ze sobą tez. Głośny, duży przykład na który możesz się natknąć: Korwiniści i "lewaki". Wśród ludzi pokutuje dużo archetypów, wzorców myślenia, często powielają mimowolnie inne źródła, powtarzają je, bez głębszej analizy. Dlatego telewizja była tak ważna w budowaniu opinii publicznej ziom.

    Posłuchaj sobie obgadujące się sąsiadki, zobacz jak ludzie reagują na niektóre rzeczy, posłuchaj kłótni. Albo inny durny przykład: reguła "pierwszego komentarza" który ponoć nadaje całej dyskusji ton i od niego zależy czy inni odbiorą rzecz pozytywnie, czy negatywnie.

    Większość ludzi nie myśli, nie analizuje, nie rozbiera rzeczy na czynniki pierwsze, tylko instynktownie w nie wierzy. Też nie jestem lepszy, bo człowiek to zwierzę stworzone do tego, żeby pożerać motywy i je wydalać, zarażać się nimi - ale widząc innych STARAM się myśleć samodzielnie.

    Na regułę pierwszego komentarza nie reagują tylko autyści. Jeżeli z tobą tak jest to powinieneś sprawdzić neurony lustrzane albo zastanowić się jeszcze raz, czy rzeczywiście tak z tobą jest. Jest to zbyt głęboko w naszym kodzie genetycznym żeby to zwalczyć. Jedyne co możemy robić, to szacować wpływ jaki pierwszy komentarz na nas wywiera i próbować robić w naszych komentarzach poprawki. Jest to trudne i nieprzyjemne.

     

    I brawo, bardzo pochwalam próby samodzielnego myślenia. Jednak na jakiej podstawie sądzisz, że tylko ty tak robisz? Bo gdyby inni też tak robili, to mieli by takie same zdanie jak ty? Muszę przyznać, że sam często w tą pułapkę wpadam.

     

    Problem polega na tym, żeby sobie przez chwilę wyobrazić, że może nie jednak nie jesteś specem od samodzielnego myślenia. I nagle, przynajmniej w moim wypadku ukazuje się nieprzyjemny obraz, a mianowicie raczej nie widać specjalnej różnicy między tymi niemyślącymi i tobą.

     

    Przecież wiem jak to jest. Absolutnie kocham analizować. Zachowania ludzkie - to co piszą, to co lubią, to na kogo głosują. Zdawałem sobie też sprawę, że najwspanialszy obiekt do obserwacji, będzie zawsze tam gdzie ja. Pomyśl, że możesz zaglądać ludziom w umysły! Jakie to byłoby niesamowite. A tak naprawdę jest człowiek któremu możesz spojrzeć w umysł. Tylko że trzeba porzucić myślenie o nim, jako kimś lepszym z założenia. I co się wtedy okazuje? Możesz sobie wyobrazić.

     

     

     

    Jak kiedyś zobaczysz jakiś mem z kotkiem i go gdzieś wrzucisz, ludzie to pokomentują, poudostępniają, albo nawet przerobią, to spróbuj prześledzić co wami wszystkimi tak naprawdę kieruje.

    Jeżeli traktować "mem z kotkiem" dosłownie, to nie wiem o co ci chodzi. Potraktuję to więc jako metaforę memu z Korwinem.(Wybacz za mój godny autysty dar rozpoznawania metafor i sarkazmu) W takim razie chciałbym zaznaczyć, że ludzie którzy głosują na Korwina też uważają że są jedynymi logicznie myślącymi, racjonalnymi, niezmanipulowanymi osobami. Tak jak i Ty, tak jak i ja. Każdy odrobinę bardziej zaangażowany w polityką tak myśli. Powiedziałbym wręcz, że na tym polega polityka. Na robieniu dobrze swoim wyborcom. Mówisz "Tak, mój wyborco, zobacz jacy oni (głosujący na inną partię) są nie myślący i zmanipulowani" i masz wyborców w kieszeni. To samo ma się zresztą co do religii. Ostatnio miałem nieprzyjemność obejrzeć "Boga Urojonego" Dawkinsa. Wyglądało to mniej więcej tak, jak to opisałem u góry. Po stronie katolickiej też to tak wygląda.

    Po każdej stronie to tak wygląda. Także twojej i mojej. Głaszczemy się nawzajem po główkach i mówimy "Spójrzcie, jak inni nie myślą".

     

     

    Mój point jest jednak taki, że tylko nam się wydaje, że inni nie myślą analitycznie, nie próbują myśleć samodzielnie. Żeby było zabawniej, wydaje się tak każdemu. A jak komuś się tak nie wydaje, to osobiście biję mu brawo.

     

     

    Edit: I chciałbym żebyś się tak naprawdę, naprawdę poważnie zastanowił: Czy twoje pierwsze zdanie w twoim poście ci się spodobało?

    "Jakieś 19 osób na 26 (dane własne, lel) nie myśli, tylko powtarza to co im się spodobało."

    • +1 2

  18. Słyszałem/czytałem kiedyś pewną wypowiedź. Nie pamiętam dokładnie, więc będzie parafraza:
    "Ludzie to bydło(...) Nie wszyscy, ci którzy nie są to pojedyncze jednostki, ale większość to niemyślące bydło" <--- Informuję pokornie że to nie dokładne słowa, acz sens mam nadzieję pozostał taki sam. No więc ludzie są jak bydło.

    TAK! Odnalazłem go! Oto ostatni wolnomyśliciel, geniusz nad geniuszami, widzący wśród ślepców, kolorowy wśród szarych! Brawo! Brawo! Niech Bogu będą dzięki za twą olśniewającą poświatę padające na me bydle oblicze!

     

    Naprawdę? Bydło? Czy to jest naprawdę tak trudno, wysilić jednocześnie pamięć, myślenie analityczne i empatię? Neurony lustrzane? Czy to jest naprawdę, tak niesamowicie trudne do zrozumienia, że jesteś po prostu jednym małym człowieczkiem? Nikim specjalnym? Ego aż tak boli od tego? Że takich jak ty są miliardy? Tych co myślą, że są jednymi z ostatnich myślących?

     

    Nikt taki nie jest. Nikt nie jest zupełnie ślepy, niemyślący i należący do "bydła". Każdy ma potężne emocje. Każdy ma odczucia podczas odbioru sztuki, pewnie tak intensywne i mocne jak ty. Prawie każdy ma jakieś drobne przemyślenia w swojej głowie, czasem bardziej lub mniej genialne. Każdy ma pasje i zainteresowania. Każdy ma ludzi których niesamowicie kocha. Każdy ma ambicje i marzenia - zarówno mniej jak i bardziej realne. A to że ty tego na pierwszy rzut oka nie dostrzegasz, nie czyni tych ludzi bydłem.

     

    Ego boli, co nie? Mnie też... Dlatego właśnie nikt nie lubi prawdy.

    • +1 2
  19. Z tego co udało mi się dostrzec, Szanowny użytkownik o nicku Razorhead w swój komentarz o odcinku wmieszał polemikę z moją oceną na ten temat. Jako klasyczny osobnik Homo sapiens odczuwam nieprzemożoną chęć obrony mego zdania i z góry przepraszam osoby trzecie za ewentualne niedogodności związane w możliwością powstania niekontrolowanej dyskusji wynikłej z mojej kontr polemiki.


    Nie zgadzam się natomiast z podchodzeniem przez niektórych do snów jako do rzeczy mało znaczącej i przez to redukującej znacząco ilość "prawdziwej" akcji w utworze. Na przykład, w tym wypadku dają możliwość do względnie szczegółowego ukazania burzy emocji i przemyśleń, targającej umysłem bohatera, co w niektórych tworach kultury może być wręcz bardziej pasjonujące i wciągające niż, dajmy na to, sceny walk, pościgi i wybuchy. Pragnę też przypomnieć, iż coś, co odbywa się w umyśle jakiejś postaci, potrafi być bardzo istotne i pociągać za sobą wiele niebagatelnych konsekwencji - zali czy to nie nasze myśli i emocje stanowią nieraz motor naszego postępowania?


    Problem jest taki, że nie za bardzo mnie interesują głębie bohaterek tegoż odcinka, gdyż są one ubogie w charakter i jakiekolwiek specjalnie ciekawe cechy. Ot, takie trochę różniące się od siebie dzieciaki. Wedłóg mnie nawet Spike ma większe możliwości odnośnie pokazania głębi, gdyż jest wprowadzony na głębsze wody niezwykłości głównych bohaterek tegoż serialu. Dzieje się tak, gdyż ma tandencje do pojawiania się z mane6 i automatycznego tworzenia relacji - bardziej lub mniej skomplikowanych - z tymi właśnie klaczami. Które mają więcej charakteru niż ta grupa dzieciaków. Miłośników CMC z góry przepraszam za urazę.

    Osobiście nie oczekuję od kuców akcji. Wręcz przeciwnie, bardzo cenię bardzo nudne i bardzo banalne odcinki, bowiem właśnie za to pokochałem ten serial.

    I myśli oraz emocje można przedstawić przy pomocy innych motywów niż sen.


    Wyznam również, iż nie przekonują mnie argumenty traktujące o przewidywalności odcinka,


    W moim osobistym mniemaniu jest to kwestia osobista. Niektórzy takie rzeczy przewidują, inni nie.


    Primo, należę do grona osób, które chciałyby podkreślić, że epizod ten jest rzeczywiście swoistym zamknięciem (póki co) trylogii (jak na razie) dotyczącej interakcji kolejno Scootaloo i Sweetie Belle, a teraz również Apple Bloom, z księżniczką Luną.


    Sądzę, iż to nie nie jest żaden argument odnośnie jakości odcinka. Po prostu popchnęli kawałek fabuły globalnej do przodu i tyle. Kiedyś musieli. I według mnie zrobili to średnio. Ogółem MLP ma trochę problem z tym, że zaczynają tworzyć osobne odcinki w których każda z jakiejś grupy klaczy (mane6 lub cmc) musi przez coś przejść. Zazwyczaj scenarzyści mają dobre pomysły na początku (odcinek ze Scootaloo, Sweetiebelle, czy ten w którym Rainbow Dash otrzymuje klucz do skrzynki) ale potem pojawiają się problemy. Nie wioadomo co zrobić z tą ostatnią klaczą! Skończyły się pomysły! I otrzymujemy coś takiego.


    Secundo, chciałbym też zwrócić uwagę na fakt, iż wiele osób podobno było przez akcję rozgrywającą się w pierwszej części odcinka utrzymywana w swoistej niepewności (na przykład czy to wszystko to sen, czy jakiś podstęp Starlight Glimmer itp.), a część person, które go widziały, nadaje niektórym jego fragmentom slangowe miano randomu (ten termin zaś oznacza, przypominam, wykorzystanie czegoś losowego i nietypowego, a przez to właśnie na ogół nieprzewidywalnego).


    Losowość danego dzieła, też może być przewidywalna. Dzieje się tak, gdy scenarzysta jest zbyt mało kreatywny i naśladuje innych twórców. Odnoszę wrażenie tym wypadku tak jest. Na dzielni wśród moich ziomów nazywam to Złym Randomem.

     

    Należy też wspomnieć o fakcie, że morał odcinka jest raczej naciągany. Powiedzmy sobie szczerze, ilu ludzi ma pracę którą lubi?
     

    • +1 2
  20. Film bez szału. Wiesz czemu tak myślę? Bo gdybyś zapytała jakiegoś człowieka gdzie znajduje się znajduje w "wybitności" i "niezwykłości" w społeczeństwie, to prawie na pewno wskazałby górne 20%. Prawie każdy uważa siebie za tego "jedynego oświeconego" i widzącego więcej niż reszta.

     

    Z tego powodu nienawidzę takich książek, filmów i innych środków mediów które wysuwają na pierwszy plan tragicznego, oświeconego i widzącego więcej niż reszta ludzi. To jest takie aroganckie! Nie szerzmy złudzenia ponadprzeciętności. A tak, to każdy myśli, że jest tym jedynym kolorowym wśród szarych, jedynym widzącym wśród ślepców i jedynym myślącym wśród głupców. Jak my kochamy czuć się lepsi od średniej!

     

    Wszyscy jesteśmy kolorowi. Mamy emocje, ambicje i osoby które kochamy. Zainteresowania i pasje. I nikt, NIKT, nie jest szary.

     

    porzućmy arogancję

    • +1 1
  21. @Avanidius Dobra, masz rację, jestem cholernym ignorantem w dziedzinie mediów publicznych, spojrzałem na złą stację. Cofam mój jad i gorąco przepraszam za szerzenie łgarstw przeciwko telewizji publicznej.

     

    Moją pomyłkę uzasadniam jednak faktem, iż ostatni dłuższy niż 2min kontakt z telewizją miałem z 3 lata temu.

    • +1 1
  22. Ja tam lubię się czasami odmóżdżyć oglądając takie głupie seriale :^)

    Czasem można, to prawda. Każdy potrzebuje odpoczynku. Jednak nie cały czas! Mózg pod pewnymi względami zachowuje się jak mięsień. Trenowany robi się coraz bardziej efektywny (i efektowny :twiblush: ), nie używany zanika. I rzeczywiście, co jakiś czas potrzebuje odpoczynku.

    Zresztą same kuce też odmóżdżają tyle że "na wesoło".

×
×
  • Utwórz nowe...