Skocz do zawartości

Mordoklapow

Brony
  • Zawartość

    282
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Posty napisane przez Mordoklapow

  1. Szczerze mówiąc mój kontakt z telewizją jest bardzo ograniczony, toteż poczułem potrzebę uporządkowania swojej wiedzy na ten temat. Włączam w interneci program TV i co widzę? Jest chyba gorzej niż myślałem. Głupi serial, film, głupi program, coś o ogrodzie, poranne wiadomości, głupi serial, głupi serial, głupi serial... Boże, widzisz i nie grzmisz!?

    Publiczna telewizja powinna mieć misję. Powinna być odrobinę ambitna. Jest państwowa, ona ma podwyższać poziom intelektualny społeczeństwa, nie na odwrót! To co się dzieje na jakiś innych kanałach, to mnie nic nie obchodzi - wolny rynek, nic nie zrobisz. Ale przecież państwowa to co innego.

  2. Tyle że telewizja jest publiczna i hajsy na to idą z pieniędzy publicznych. Za takie trudne "trudne sprawy" płacisz ty/twoi rodzice, podczas gdy za to że jakiś gimbus wrzuci do internetu film jak gra w minecrafta nie tracimy nic.

     

    Nie mówiąc o tym że telewizja powinna zachęcać do ukulturalniania się i szerzyć wiedzę. A przynajmniej starać się to robić.

  3. Przesadzacie. Przecież kiedyś też było pełno idiotów. Narzekanie, że kiedyś było lepiej, w moim osobistym mniemaniu, nie mają sensu. Po pierwsze, przecież nikt z nas nie żył w "starych dobrych czasach" więc nie wiem jakieś były kiedyś reali. Po drugie, Wszystko wydaje się uwypuklać przez internet. Po prostu idioci krzyczą najgłośniej, przez co wydaje nam się że jest ich więcej w rzeczywistości. Po trzecie, nie ma mody na głupotę. Nigdy jej nie było i najprawdopodobniej nie będzie. Za to jest moda na nie myślenie. I zawsze była, i niestety chyba zawsze będzie. Taka już jest natura ludzka, że nie lubimy wysilać szarych komórek. Więc nie ma co się dziwić, że ludzie oglądają telewizję, która to jest jednym z najlepszych sposobów odmóżdżania się. A jak zazwyczaj dorzuci się tam trochę połechtania ego przez pokazanie idioty, to cóż... Czego więcej można chcieć? Zresztą to nie jest tylko problem telewizji, ale i internetu, ale o tym już chyba dobrze wiecie. Po czwarte, nie jest wcale tak źle jak twierdzicie. Tutaj trzeba się trochę wysilić i wpaść w dobre towarzystwo. Ruszyć tyłek i np. dostać się do jak najlepszej szkoły/uniwersytetu. Z moich osobistych doświadczeń wynika, że to pomaga w przywróceniu sobie wiary w ludzkość.

     

    Ktoś wyżej pisał o 10h przy komputerze. Mi się zdarzało, i to nie raz, nie dwa. Najczęściej jak jakaś gra mnie wciągnie to potrafię przeznaczyć na nią nawet więcej dziennie. Chociaż potem zazwyczaj robię sobie 2 miesiące wolnego od grania.

     

    Zresztą, rola komputera zmienia się z czasem. W sumie to może spędzam przy nim te 8-10 godzin codziennie? Z niego biorę zadanka, piszę na nim sprawozdania, słucham muzyki, czytam podręczniki i skrypty. Nie można narzekać, że czasy się zmieniają. Akurat tego nie zmienimy. Po prostu pewnych procesów się nie zatrzyma. I niekoniecznie muszą być one negatywne. Są po prostu nadejściem inności, obcości. A człowiek tego nienawidzi.

     

    Tak więc, zamiast stawać się kolejnym Narzekaczem Na Współczesne Czasy proponuję zrobić coś z sobą. Zostawić za sobą to całe nie-myślenie i zająć się innymi sprawami. Polecam Sztukę. Taką porządną, starszą (ta nowsza jest strasznie, strasznie trudna) i nauczyć się ją odbierać. I mówię o Sztuce, nie o sztuce. Rembrandt, Bach, Mickiewicz, Przyboś. Takie coś, co nas z początku odrzuca, bo jest trudne w odbiorze. Ale potem... ach! Nie będzie można bez tego żyć.

     

    I myśleć. Dużo myśleć. Znaleźć konstruktywne rzeczy na temat których lubimy i umiemy myśleć i robić je zamiast tych czynności które myślenia nie wymagają.

    • +1 1
  4. Zaczął się całkiem nieźle, ale po jakiś 10 min zrobił się strasznie przewidywalny. I trochę... ...nudny. Taki senny random, w dodatku dość średni. Gdy chcę coś takiego to łapię za Schulza. Za pierwszym, no może drugim razem w kucach to była nowość, świeżość i tak dalej. Ale teraz... meh. Tylko się niecierpliwiłem kiedy ta Luna się wreszcie zjawi i będzie rozwiązanie akcji. I łączenie snów? Bez przesady, toż to nie "Incepcja". 

     

    I właśnie zdałem sobie sprawę z tego, dlaczego ten odcinek był dla mnie taki nieprzyjemny. Wiadomo było doskonale co się stanie, ale za cholerę nie można było przewidzieć kiedy. To stworzyło nieprzyjemne uczucie napięcia wewnętrznego. Poza tym, rozwiązanie akcji było średnie. I te piosenki to takie nie wiadomo co. Lalala sratatata i tyle. meh, 5/10

     

    Z plusów, to chyba tylko latająca Scootalo. Świadome sny for the win.

    • +1 3
  5. Pytanie jaka wiara nie jest bezkrytyczna, jeśli mówimy o wierze religijnej? Mało który wierzący otwarcie wątpi w istnienie Boga, nie tyle filozoficznego stwórcę świata nawet, co religijnego Boga. Zresztą, przecież na tym właśnie polega wiara - na przyjęciu czegoś jako pewnik, bez szukania w tym niezgodności.

    Cóż, masz trochę spaczoną wizję niektórych katolików. Są tacy katolicy którzy starają podejść do wiary sceptycznie i z dystansem. I są tam pewne drobne sprzeczności, jednak w granicach niepewności pomiarowych. No, i wszystko można wytłumaczyć niezrozumiałością Boga. :D Bo spróbuj zrozumieć istotę nieograniczoną przez logikę.

     

    Warto zwrócić uwagę jeszcze na fakt, iż kościół katolicki to była mimo wszystko ogromna organizacja trwająca przez wieki. To, że po drodze wplątało się tam trochę kłamstewek i niedociągnięć nie należy się dziwić. Niemożliwością byłoby wręcz, żeby tak się nie stało. Jednak najważniejszy point jest ciągle taki sam.

     

     

     

    Zwiększenie i dofinansowanie czegoś co nie przyda się w życiu, brawo

    Ale się przydaje po życiu. :pinkie4:


  6. Bezkrytyczna wiara jest właśnie bezmyślnością. Czym innym nazwać przekonanie o tym, że uzdrowi cię kąpiel w jakimś źródle, bo jakieś dziecko zobaczyło tam kiedyś matkę boską? Przy czymś takim nie chodzi nawet o wiarę w Boga i stworzenie świata, ale o naiwną wiarę w cuda, wbrew statystyce.

    Bezkrytyczna wiara jest bezmyślnością. Zgadzam się. Jednak odniosłem wrażenie że mówił on o każdej wierze. Zarówno mniej i bardziej krytycznej. Takie nieprzyjemne uogólnienie.

     

    Btw. bezkrytyczna niewiara też jest bezmyślnością.

     


    Ja natomiast oczekiwałem więcej dystansu. Btw. autokrytycyzmu brakuje właśnie religii.

    Problem jest taki, że ten film nie obraża mnie jako katolika. Tzn. jego treści raczej nie trafiają w moje rozumienie wiary. On godzi w moje oczekiwania względem obiektywizmu i tolerancji ateistów. Teraz po prostu widzę, że muszę jednak ich zacząć traktować trochę inaczej.

     

    A co do faktu, że autokrytycyzmu brakuje części katolików, to się zgadzam. Ogółem nam jako ludziom tego brakuje.

     


    Gdzie tu widzisz manipulację? Przecież Dawkins nie mówi, że naukowcy mają rację, bo mają mikroskop w ręku.

    Nie, nie mówi. Na tym właśnie polega dobra manipulacja. Nie mówi, a przekazuje treści. Tutaj jest klasyczna zasada kontrastu. Muzykę i kolorystykę pewnie losowali, co nie? Żeby tylko było obiektywniej.

    • +1 1

  7. Nie wiem, gdzie tu widzisz jakikolwiek jad na katolików. Dawkins mówi, co uważa za słuszne. Krytykuje wiarę, a nie depta po ludziach. I słusznie, bo jeśli komuś się należy szacunek, to ludziom, a nie ideologii. Dawkins nie pluje na nikogo jadem, po prostu ma odwagę kwestionować szacunek do religii wynikający z tradycji, pokazywać związane z nią niebezpieczeństwa. I chwała mu za to, że katolików, którzy obecnie nikogo nie zabijają, też ma odwagę krytykować. Wskazał piękny przykład katolickiego zabobonu i bezmyślności, i naiwności.

    Nazywanie wiary bezmyślnością. Nie wiem jak bardzo bezkrytycznym w stosunku do tego filmu trzeba być, by nie widzieć takich rzeczy.

     


    Że niby ja, czy Dawkins? Żaden z nas nie sugerował takiego związku. A z tym, że nie ma szacunku (ja zresztą też nie mam) do przekonań innych ludzi, masz rację. Jeśli szacunek się należy, to komuś, nie czemuś.

    Nie? Naprawdę? Dawkins nie sugerował takiego związku?

    Nie wspominając o tym, że według mnie szacunek do innych ludzi objawia się między innymi szacunkiem do ich przekonań. A przynajmniej nie zakładaniu z góry że są gorsze.

     

    Co do tego filmu, to to jest jakaś parodia nauki. Pokazuje jeden przykład jakiegoś islamskiego fanatyka i od razu sugeruje, że każdy kto jest wyznawcą jakiejkolwiek religii taki jest. Dramat. Czy tam w ogóle są jakieś statystyki? Chyba tylko fakt, że 49% amerykanów wierzy, że Ziemia ma poniżej 10000 lat.

     

    Nie wspominając o tym, że jak dla mnie za dużo tam chwytliwych hasełek, a za mało jakichkolwiek sensownych argumentów. Najbardziej dramatyczne dla mnie jest jednak to, jak ten człowiek żeruje na ludzkich błędach poznawczych. W skrócie manipuluje.

     

    Dla przykładu: https://youtu.be/tMvhaoahotw?t=8m6s

    Przecież to jest chyba wycięte z jakiegoś filmu propagandowego! I oczywiście muszą być najważniejsze atrybuty naukowca. Mikroskop i pipeta! Teraz wiem, że to oni mają rację.

     

     Albo 39:49. Naprawdę nie zdajesz sobie sprawy, jak zmieni się obraz muzułmanów po zobaczeniu starannie dobranego, a może i nawet wyreżyserowanego przypadku?

     

    Ps. Chyba nie chcemy dyskusji kogo działania spowodowały najwięcej ofiar w XX i XXI wieku.

     

    I w sumie nie widzę powodów kontynuowania dyskusji. Szczerze powiedziawszy oczekiwałem odrobinę autokrytycyzmu, ale jak widać się przeliczyłem.

  8. Hawking akurat jest bardziej arogancki niż Dawkins w tym aspekcie imo, chociaż on po prostu nie jest zbyt zaangażowany w walkę z religią. Ale co do tego, że z perspektywy naukowca mówił, że Boga nie ma, to jestem pewien.

    Poza tym, nie wiem, gdzie ty widzisz u Dawkinsa manipulacje.

    https://www.youtube.com/watch?v=tMvhaoahotw

    To było łatwiejsze niż myślałem. Już w drugiej minucie padają słowa Jestem naukowcem i wierzę że istnieje głęboka sprzeczność między nauką a religią. Patrz : twój pierwszy dzisiejszy post.

     

    Teraz, jeżeli tego pragniesz, mogę przez dwie godziny oglądać ten film i wytykać błędy, manipulacje i przykłady bezpodstawnego wylewania jadu na religię i ludzi ją wyznających.

     

    Edit:

     

    Zamachowiec terrorysta wierzy, że zabijając w imię Boga dostanie się natychmiast do raju dla męczenników. Problem ten dotyczy nie tylko islamu. Chce zbadać ten niebezpieczny czynnik także dla judaizmu i chrześcijaństwa. Bezmyślność nazywana wiarą. Klasyczny przykład stopy w drzwiach. + jad na katolików

    Wierzę też, że idea stwóry odbiera wszechświatwowi jego prostotę. Świat jest prosty. No tak. Ktoś chyba nie próbował zajmować się fizyką kwantową, albo chociaż relatywistyczną.

    Dwudzisty pierwszy wiek powinien być wiekiem rozsądku, tymczasem irracjonalna wiara wraca do łask. Jad na katolików.

    Religijny ekstremizm wpisany jest w najbardziej zacięte i długotrwałe konflikty. No tak, bo każdy wie, że pierwsza i druga wojna światowa to były konflikty spowodowane religią.

    Wiara zniechęca do samodzielnego myślenia. Powoduje podziały i jest niebezpieczna. Jad na katolików.

    Sądziłem że rozum wygrał wojnę z przesądami, ale widok tłumów pielgrzymujących przyprawia o wstrząs. Jad na katolików.

    Ten tłum jest spokojny, ale wspiera przeciwny postępowi system wiary, któremu rozsądek musi rzucić wyzwanie. Wow, to jest niezłe. Skąd oni to wzięli? W radzieckich filmów propagandowych?

     

    To jest pierwsze pięć minut filmu. Dalej nie dam rady.

     

    Ogółem ten film to jest trochę takie głaskanie ateistów po główce i mówienie: Patrz jacy ci katolicy są tępymi, niezdolnymi do samodzielnego myślenia, siedzącymi mentalnie w średniowieczu idiotami. A właśnie ty, młody ateisto, jesteś obrońcą rozumu ludzkiego. Stoisz na straży by ten średniowieczny zabobon nie przeszkodził światłemu postępowi. Ja przynajmniej tak to widzę.

     

    @down Sugerowanie związku między inteligencją a katolicyzmem. Cios absolutnie poniżej pasa, z absolutnym brakiem szacunku do przekonań innych.


  9. Big Bang nie jest aż tak niedorzeczny, ale mimo wszystko nie przemawia do mnie zbytnio. Równie dobrze mógł być, jak mogło go nie być. Przy okazji, ciekawa kwestia, raz to słyszę, że wszechświat powstał 10 miliardów lat temu, innym razem, że 4 miliardy. Co tam, 6 miliardów w tę, czy w tamtą-drobiazg. Ci ludzie nie mają pojęcia, co się działo parę tysiącleci temu, a gadają o miliardach lat, ciekawe.

    Tutaj muszę wystąpić w obronie Pana Ateisty :D . Są bardzo dobre przesłanki za tym co się wtedy działo. Mamy na przykład promieniowanie tła.

     


    Dobór naturalny jest faktem, który wcale nie potwierdza teorii ewolucji. Nic nowego się nie tworzy, po prostu zaczynają dominować pewne cechy, wszystko rozmnaża się, wedle swojego gatunku. To że konie na północy mają dłuższą sierść, nie oznacza, że nagle wyrosną im skrzydła, bo tak łatwiej się przemieszczać w górach. Z powodu mutacji nic dobrego się nie dzieje. Widziałem ludzi, których ona dotknęła. Nie mieli żadnych super mocy, za to rączka kończyła się w połowie, a to głowa powiększona, niesprawne kończyny. Tragedie, a nie rozwój.

    Cóż,  tutaj działa prawo Bernoulliego wielkich liczb. Szansa, że na przestrzeni milionów lat wytworzą się pozytywne mutacje jest dość duża. Poza tym, jesteśmy w stanie prześledzić jak jedne gatunki się zmieniały z jednych w inne.

     


    Ale prawda taka ,że temat chyba trochę zboczył z kursu

    Ten temat częściej zbacza z kursu niż samoloty tanich linii lotniczych. Według mnie, dopóki jest kulturalnie to nie ma przeciwwskazań, jeżeli mówimy o drobnym offtopie. No, chyba że ci ten fakt przeszkadza, to możemy spróbować przenieść się gdzieś indziej.

    • +1 2

  10. Dodajmy jeszcze okrucieństwo inkwizycji, wojny religijne np.krzyżowe, grabieże majątków milionów ludzi, przewagę formy nad treścią, nepotyzm, korupcje, manipulacje, usprawiedliwianie zbrodni cytatami z Biblii, dżihad itp. Niestety przez religie, na świecie powstało wiele zła. Ale również dobra, nie zapominajmy o np. misjonarzach, którzy codziennie ryzykują życie, żeby pomóc milionom ludzi, z dziesiątek krajów. Budują szkoły i szpitale, uczą alfabetu, często tworząc go od podstaw. Religia mnóstwo ludzi wyciągnęła z trudnej sytuacji, takie są fakty. Takich dobrych i złych przykładów, można by wymieniać setki. Sprawa nie jest więc oczywista, nawet dla ateisty,,, (Celowo nie wymienałem argumentów, będących kwestią wiary.)

    Osobiście uważam, że to kwestia dorośnięcia religii. Katolicyzm już dorósł do statusu religii pokoju, więc w tym wypadku, argument że kiedyś tam coś się działo lekko traci na wartości. Ciekawe kiedy wiara ateistyczna dojdzie do tego momentu w którym jest teraz islam?

     

    Co do pozytywnych aspektów religii to gdzieś chyba czytałem, że ludzie religijni są statystycznie szczęśliwsi. Jak znajdę źródło to potwierdzę.

     


    Chyba koledze powyżej chodziło o to, skąd wziął się ten Big Bang. No właśnie, co mogło być przed tym? Pewnie nic. Chociaż... chociaż nigdy nie wiadomo!

    Nigdy nie było wiadomo, obecnie nie wiadomo, i nigdy nie będzie wiadomo.

     

    @White Hood Dużo można by wymieniać podobnych przypadków.


  11. Jacy to podli ateusze mają czelność krytykować religię z pozycji naukowca? Hawking, Dawkins?

    Używają swojego autorytetu, by wzmacniać przekazywaną treść. Osobiście do tego pierwszego nic nie mam, on się tak z ateizmem nie obnosi jak Dawkins. Nie wspominając o tym, że ten używa wrednych manipulacji w swoich materiałach. Kościół w sumie też, więc możemy uznać 1:1.

     


    Można próbować wyjaśniać przyczyny dla których ludzie wierzą w Boga.

    Można też wymienić wiele przyczyn dla których ludzie nie wierzą w Boga.

     


    Ale prawdą jest że nauka wypiera religię, jeśli chodzi o wyjaśnianie praw rządzących wszechświatem.

    Problem jest taki, że im bardziej np. fizyka się rozwija, tym pozostawia większe pole do popisu dla filozofii.

     

     

     


    A może po prostu miałeś na myśli tylko jakichś gimbusów z neta... Jeśli tak to zwracam honor. Takich sporo miałem okazję poznać

    I tak i nie. Granica między gimboateistą a ogarniętym ateistą jest płynna. A ja po prostu wszedłem na facebookowy pro-ateistyczny fanpage o raz za dużo. Czyli raz. Wcześniej miałem ateistów za inteligentnych racjonalnych ludzi. A kiedy ujrzałem wpis w stylu "usuwamy katolików ze znajomych" to niemalże zapłakałem. Sam czasem się lubię pośmiać z jakiegoś udanego żartu z kościoła katolickiego, ale to co się tam dzieje jest czasem poniżej godności człowieka. Nie wspominam o nazi-ateistach typu "grupa henocha". Jak kto chce popsuć sobie humor, to polecam sobie wyszukać.

     

    Ogółem internetowy ateizm traktuję tak samo jak internetową politykę. Najczęściej uciekam, zanim stracę resztki wiary w ludzkość.


  12. Oj tak i zazwyczaj ,jeżeli nie zawsze jest to zdecydowana większość.

    Właściwie to wydaje mi się że nie. Największym problemem jest to, że oni najgłośniej krzyczą, przez co ich najlepiej słychać i widać. Człowiek, ponieważ widzi ich stosunkowo często, zaczyna przypisywać ich cechy całej grupie. Ale co tam, spróbujemy pobawić się statystykami. I uczepmy się tych nieszczęsnych ateistów. Ile znajduje się w np. internecie takich krzykaczy? Sporo, może np. z 15000. Wyobraź sobie 15000 ateistów walecznie walczących w klasycznych gównoburzach, postujących gify z Janem Pawłem II czy uważających że 99% księży to pedofile. Liczbę tą przeszacowałem dość mocno, jest to bowiem liczba polubień strony na facebooku "Nowy ateizm". Jest to największa grupa tego typu i jeżeli istnieje jakaś przesłanka wskazująca na błędne oszacowanie, proszę o zwrócenie mi uwagi.

    Teraz powołam się na dane stąd : http://en.wikipedia.org/wiki/Religion_in_Europe . 5%. W przybliżeniu tyle w 2010 roku było ateistów w Polsce. Daje to prawie 2 mln ludzi wyznających ten światopogląd. I tych krzykaczy jest mniej niż 1%! Szczerze mówiąc, sam jestem zaskoczony.

     

    Można mnożyć podobne przypadki. Np. z Korwinistami, czy ogółem z przedstawicielami konkretnych ugrupowań politycznych. Nie mam zamiaru jednak tego rozstrząsywać, gdyż boję się o przyszłość tego tematu.

     

    Należy jeszcze zwrócić uwagę na to, że jednym z największych problemów dla Homo Sapiens jest właśnie tworzenie statystyk i oszacowań bez danych statystycznych. Po drodze jest tyle różnych pułapek w które wpadamy, że zazwyczaj wynik wychodzi całkowicie błędny. Jako ciekawostkę powiem, że Daniel Kahneman dostał nagrodę nobla w dziedzinie ekonomii właśnie za zaskakujące wyniki w badaniach psychologicznych na ten temat.

    • +1 2
  13. Jak widzę temat przeszedł na bardziej lub mniej znane słowa ateistów. Pozwolę sobie zacytować, polskiego wybitnego neurobiologa, prof. Jerzego Vetulaniego.

     

    Jestem ateistą. Ale mówię to jako Jerzy Vetulani, a nie jako naukowiec. Jako naukowiec bowiem nie mam prawa wypowiadać się o istnieniu czy nie istnieniu boga ani nikomu w tej materii czegokolwiek sugerować. Dopóki nauka nie ma odpowiednich narzędzi, nie powinna nawet próbować odpowiadać na pytanie o istnienie Boga.

     

    Szkoda, że sporej części porządnych ateistów reputację niszczy grupa idiotów, traktujących swoje przekonania jako lek na kompleksy i niską samoocenę. Oczywiście w prawie każdym ugrupowaniu tacy ludzie się znajdą. Najgorsze jest jednak to, że to właśnie oni najgłośniej krzyczą.

     

    Edit: Zapomniałem napisać źródła: Jerzy Vetulani, Maria Mazurek Bez ograniczeń. Jak rządzi nami mózg. (2015)

    • +1 3

  14. Bo wyobraź sobie nicość przed wielkim wybuchem. Dla mnie jest to nie do ogarnięcia że nie było czasu, poprostu niczego, ta nicość nie trwała chwile ani miliony lat.

    W tym przypadku spróbuj dojść do odpowiedzi, napewno cię to nie znudzi

    Hmmm.. Z tego co mi wiadomo, to naukowcy są w miarę zgodni, że odkrycie co było przed wielkim wybuchem jest niemożliwe. Nie "nieosiągalne przez niedoskonałość sprzętu" itp.

    tylko niemożliwe ze względu na samą istotę wszechświata. Być może coś przedtem istniało, jednak nigdy się o tym nie dowiemy. Pech.

     


    Co do tego całego konkretnego paradoksu to jestem zdania jak ktoś wcześniej że ten ów Bóg stworzy kamień którego nie bedzie w stanie podnieść ( no bo może coś takiego zrobić). Ponieważ jest wszechmocny nie możesz mu powiedzieć że skoro teraz nie podniesie tego kamienia to przestał być wszechmocny gdyż on właśnie stworzył kamień którego sam nie może podnieść, czyli rzecz która do stworzenia potrzebuje istoty wszechmocnej jako punkt odniesienia. Gdy zaś ten Bóg ma podnieść ten kamiń podniesie go bo ten kamień przestanie być niemożliwy do podniesienia, ponieważ istota wszechmocna zarzyczyła sobie go podniesienia. Proste prawda? xD

    Pozwól, że zadam ci inne pytanie: Czy Bóg może stworzyć kamień którego nie będzie w stanie nigdy podnieść?

  15. Cześć!

    Pozytywistyczny człek... To mi się podoba! W jaki sposób przejawia się w tobie ten pozytywizm? Piszesz nowele? Może badasz logikę matematyczną? Albo zajmujesz się filozofią nauki? Jesteś miłośnikiem emancypacji kobiet? Trochę oldschool, ale co tam. Szkoda że tak mało wiem o pozytywizmie. Wiesz, wolę romantyzm... :twiblush:

     

    Parę pytań:

    -Od kiedy oglądasz kuce?

    -Jakiego działu matematyki nie lubisz najbardziej?

    -Czytujesz książki?

    -W czym programujesz?

     

    No, i należy się bardziej tradycyjna forma przywitania:

    welcome_to_the_herd_by_james_mizuhara-d3

     

    Miłej zabawy na forum!

  16. Zrobienie tego co jest logicznie absurdalne nie jest prawdziwym zadaniem.

    Pytanie to, nie jest kontrtautologią. Jest próbą dowodu ad absurdum (przez sprzeczność). W dodatku, według mnie, udaną. Jak dla mnie jest to dostateczny argument, by sądzić, że jeżeli istota wszechmogąca istnieje, to jest ponad logiką.

     

     

     

    Poza tym co to pytanie wnosi ,czy coś buduje? Czy pomaga poznać jakąś prawdę? Co da ci odpowiedź dana przez człowieka? Nie mamy kompetencji by odpowiadać na takie pytanie.

    No cóż, próby obalenia istnienia Boga są mile widziane u każdego, nawet u katolika. Udawanie, że one nie istnieją jest raczej mało... ogarnięte? Należy przedstawiać jakiś poziom zrozumienia dla myśli ateistycznej i pochwalać jej własne próby dążenia do prawdy.

     

    I mamy kompetencję do odpowiadania na takie pytania. Bo czemu nie? To, że jest ono wykraczające poza nasze postrzeganie świata nic nie zmienia. Poza tym, jaki świat byłby nudny, jeżeli odpowiadalibyśmy tylko na pytania typu "co będzie dziś na obiad".


  17. Takie tematu już istnieją, Gabryś.

     

    Powiedziałbym, że istnieje różnica między tymi trzema tematami. Pierwszy wymieniony przez ciebie temat to klasyczny random w którym możesz pochwalić się np. znajomością pojęcia sarkazmu. Drugi to miała być poważna dyskusja. Tutaj z kolei mamy coś w rodzaju "każdy-coś-dopisze-ale-nikt-tego-nie-czyta". Poza tym, kto się przejmuje takimi rzeczami jak dublowanie tematów?

     

    No to się wypowiem: Nie zgadzam się, że w fandomie jest obecnie dużo narzekania. Kiedyś było tego o wiele więcej. Połowa publicystyki w tych wszystkich "Brohoofach" i "Manezette'ach" to było narzekanie. Ponadto, bardzo popularny niegdyś temat "Czego nie lubimy w fandomie" leży zapomniany od 17 lutego. I to mi się właśnie podoba. Jako fandom idziemy pod tym względem w dobrym kierunku.

     

    Ogółem w fandomie kiedyś też bardzo mi się podobała muzyka klasyczna. Teraz już chyba nikt tego nie produkuje. A szkoda, bo było czego słuchać.

     

    Ludzie w sumie są całkiem ok. Przede wszystkim można kulturalnie podyskutować na mniej lub bardziej ambitne tematy.

  18. Polonez "Polonez" Kilara. Chyba jeden z najlepszych przykładów tego, co kultura masowa robi ze sztuką. Niszczy, wypacza i degraduje.

     

    Tak naprawdę jest to piękny majestatyczny utwór, jak przystało z resztą na poloneza. Dokładnie skomponowany. W sumie nie mam się do czego przyczepić. Bardzo dobrze uwypukla najważniejsze cechy tej formy. Rytm, metryka i tak dalej. Ogółem 7,5/10.  Bo to aż polonez i tylko polonez. Nic więcej i nic mniej.

     

    Ale nie mogę go słuchać, przez ten zakichany taniec na beznadziejnej (dla mnie) studniówce.

     

    Ja dam coś prostego i emocjonalnego. Einaudi, Nuvole Bianche:

     

    Ps. Epickość to tylko wierzchołek góry lodowej muzyki klasycznej. Jednak żeby móc podziwiać resztę, trzeba się trochę zanurzyć...

  19. Tak jak sprawiedliwość na świecie nie istnieje to tak samo tolerancje można wcisnąć pomiędzy baśnie andersena... po co więc udawać?

    Matematyka też w twoim znaczeniu tego słowa nie istnieje. A jednak samoloty latają. Bo nawet jak coś jest abstrakcyjnym nieistniejącym pojęciem, to efekty tego mogą być naprawdę ogromne.

     

     

     

    Czy to jest ważne kto lub co się tym zajmuje? Dla mnie efekt jest ten sam, tracisz swoje życie / swoich ludzi ratując coś co tak na prawdę jest dla mnie w chili obecnej bezwartościowe?

    Hm... Jeżeli dla ciebie życie ludzkie jest bezwartościowe to cóż mam powiedzieć? Smuci mnie to.

     

    Ale co do tego, że całkowita tolerancja jest wybitnie racjonalna chyba się zgadzamy. Tak?

     

    Edit:

    @up Specjalnie zaakcentowałem tamtejsze poglądy większości ludzi i przekaz propagandy. Osobiście nie uważam, jakoby żydzi byli tylko złodziejami.

    Edit2: O! Powyższy post diabli wzięli.


  20. Co człowiek to inne priorytety... ale ja jestem chamem, materialistą, egoistą, antysemitą, rasistą...oj dużo by wymieniać, po prostu bardzo łatwo podejmuję decyzje na podstawie chłodnej kalkulacji i opłacalności.

    Nie jestem pewny, ale antysemityzm i rasizm chyba nie opierają się na chłodnej kalkulacji. Raczej na jego braku. Ja też jestem jej miłośnikiem, ale w bardziej ideologicznej formie. Po prostu kalkuluję w skali globalnej. Ale jak kto woli.

     

    Nie wspominając o tym, że gardzę niechęcią do inności. I wszystkim co jest tak prymitywnie instynktowne.

     


    Pomijając to wszystko, nie wierze w coś nade mną więc po co ratować tych randomów tracąc swoich i narażając swoje życie?

    Och, tym zajmuje się filozofia, etyka i inne takie. I psychologia, chociaż od trochę innej strony.

    • +1 1

  21. A w jaki sposób chciałbyś pomóc takim ludziom? Terapia, odizolowanie, wypuszczenie na wolność przy jednoczesnym kontrolowaniu każdego kroku tego człowieka?

    Na jakiej podstawie twierdzisz, że Hilter nie planował holocaustu? A kogo innego, jak nie Żydów obwiniał za całe zło tego świata i krzywdzące postanowienia Traktatu Wersalskiego?


    No cóż. Według mnie tak powinno być. Po co mamy utrzymywać tych pasożytów? Jak już są, to niech się do czegoś przydadzą te patałachy, albo niech nie zawracają nikomu głowy, kiedy są inni, bardziej wartościowi ludzie. Jednak ja czekam na odpowiedź tych, którzy twierdzą, że trzeba pomagać najgorszym szują.

    Czekałeś, czekałeś i się doczekałeś. A oto ma odpowiedź:

    Nie wiem. Nie jestem jakimś psychoterapeutą.

     

    Problem jest jednak inny. To niekoniecznie był aż taki zły człowiek. To po prostu były złe czasy. Przecież holocaust został zaplanowany przez sztab ludzi. To nie wyglądało tak, że Hitler poszedł do Himmlera i powiedział "zabijta tych żydów", a ten złapał za młotek i pobiegł budować obozy. Pewnie gdyby ktokolwiek z jego sztabu rządził Rzeszą wyszłoby na to samo. To była powolna eskalacja nienawiści połączona z opłacalnością tego precedensu. "Niech się patałachy i złodzieje też do czegoś przydadzą" pomyśleli niektórzy ludzie i zaczęli wysyłać ich do zakładów pracy. No i tak to wszystko narastało. Ponadto były hajsy z zagrabionych majątków, które były naprawdę spore. W końcu żydzi byli bogaci (jak każdy szanujący się Niemiec wiedział, po prostu się nakradli).

     

    Dla mnie najważniejsze jest to, że ten człowiek był tacy jak inni. A to, że ci "inni" byli tacy jacy byli, to już inna kwestia.

     


    pokrapiane pewnymi brakami w wiedzy historycznej

    Zgadzam się, mam raczej ubogą wiedzę na temat Trzeciej Rzeszy i Hitlera, jednak w kontekście jadu, jaki jest na niego wylewany, jest dość ciężko o objektywne materiały. Trzeba czerpać ze źródeł bezpośrednich, na to nie mam jednak czasu. I nie znam zbyt dobrze niemieckiego.


    To coś z cyklu, że jeden nawrócony jest wart więcej, niż iluś tam świetych? Mnie tam wkurza, że nie docenia się tych "zwykłych" ludzi, a lituje się i daje przywileje patologii czy innym odchyłom.

    Nie jest wart więcej. Jednak nie jest wart mniej. Powtórzę się: psychika ludzka nie działa w ten sposób, co większość z nas myśli. Jest bardzo niewiele ludzi jednoznacznie złych. (Wyjątkami są jacyś kompletni psychopaci, ale co do takich też nie należy być co do tego pewnym, bo nie wiemy co się w ich głowach dzieje.) To wszystko jest kwestia środowiska w którym żyjemy. To ono wpływa na nas najbardziej. Poza tym, on miał po prostu inny system wartości. Dalej są ludzie na tym świecie którzy wykoleili by pociąg, gdyby to uratowało by "tych swoich". On miał okazję, zrobił to. Rzesza przegrała wojnę, więc nazywamy go zbrodniarzem.

     

    Ponadto skonfrontuję te dwie wypowiedzi


    Moralność i etyka. Propsuję temat, bo nie dzieli, a wymaga myślenia.


    Co mnie obchodzi jakiś pociąg pełen randomów z czego pewnie większością bym gardził od pierwszego spojrzenia. Nie serio, osoba która by zdecydowała się ratować ten zakichany pociąg zamiast swoich okrzyknąłbym przegryem dekady.

    Nie miałbym nic przeciwko temu, byś okrzyknął mnie przegryem dekady. Nawet poczułbym się zaszczycony.

    • +1 1

  22. Mam dwa powody, by tego nie robić. Po pierwsze, ludzie, których znam, są dla mnie ważniejsi niż ci, których nie znam. Po drugie, nie podejmując działania, nie biorę odpowiedzialności ani za życie ludzi w pociągu, ani za życie moich bliskich.

    Moim zdaniem znacznie trudniej jest odpowiedzieć na to pytanie: Czy przyczyniłbyś się do śmierci (nieważne w jaki sposób, ważne, że gdyby nie twoje działanie, które rozważasz, ta osoba by przeżyła) niewinnej osoby, by uratować osobę, którą kochasz?

    Bardzo klasyczny błąd poznawczy (sorry za powtarzanie się z tą psychologią, nie mogę się powstrzymać). Jest to tzw. efekt pominięcia. Proponuję o tym poczytać np. na wikipedii. Radzę się go wyzbyć, bo jest to bardzo nieprzyjemny dla otoczenia efekt. No, chyba że stwierdzenie "Bóg tak chciał, więc nie będę się mieszał" ci wystarczy.

     

    Co do Hitlera: Takim ludziom się pomaga, nie nimi gardzi. To jest po prostu ofiara swojej ideologii i ludzi którzy ją aprobowali. Mogę się założyć, że na początku panowania ten człowiek nie planował holocaustu. To był zapewne efekt stopniowego narastania nienawiści wobec żydów z powodu dysonansu poznawczego i chęci zdobycia poparcia. Nienawiść dobrze jednoczy ludzi. Najpierw się ją udaje, a w efekcie.. cóź, zasada "fake it until you make it" zadziałała aż za dobrze.

     

    Poza tym, problemem jest też fakt, że on miał władzę. Prawdopodobnie na świecie było (i jest) wielu ludzi którzy gdyby też ją mieli, zrobiliby coś podobnego.

    • +1 3
  23. Witaj! Pozwól, że zadam ci parę pytanek! (Jakie to oklepane...)

    Mam do ciebie pytania:

    1. Pianino traktujesz jako instrument do akompaniamentu, czy może słuchasz też utworów stworzonych tylko i wyłącznie na ten instrument?

    2. Politechnika...  czy nadal lubisz matmę? Analizę i tak dalej..

    3. Próbowałeś kiedyś grać na jakimś instrumencie?

    4. Ulubiona postać z Mass Effecta?

     

    I życzę dobrej zabawy na forum!

     

    PS. Z niecierpliwością czekam na pomyłki odnośnie twojej płci... :ajawesome:

×
×
  • Utwórz nowe...