Rammestein spojrzał na nią. Wstał i wszedł między drzewa. Po chwili wrócił w ludzkiej postaci z wielkim kocem i termosem pełnym gorącego kakała.- Skusisz się?- zapytał.
(( oj tam oj tam))
A masz z tym jakiś problem, że tu siedzę? Mała zabójczyni a myśli, że cały stół tylko dla niej.- warknął i wgryzł się w jabłko.- A tak w ogóle. Jak już mamy razem pracować to się przedstawię. Raven jestem.- powiedział.
Po dwóch godzinach snu Rammestein wstał delikatnie, żeby nie obudzić dziewczyny a następnie ruszył nad pobliskie urwisko. Byĺo bardzo strome ale on usiadł na skraju i patrzył na księżyc.
Raven stał w pełnym słońcu. Przy pasie miał katanę, pod białym płaszczem dwa sztylety, a na ręce rękawicě z metalowymi pazurami. Czekał. Spokojnie czekał