Skocz do zawartości

PrinceKeith

Brony
  • Zawartość

    1481
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Wszystko napisane przez PrinceKeith

  1. Co to musiało być za cholerstwo... Bardzo silne i skuteczne. Na pewno wiedział, że tak będzie. Cóż, bardzo sprytne uśpienie czujności. Nie ma co. Zamrugała kilka razy patrząc na sufit. To teraz miał być chyba ten upragniony spokój. Próbowała podnieść się do siadu by potem rozejrzeć się po pomieszczeniu. Ile czasu nie była świadoma? - Ezreal? - wydusiła z siebie po chwili. Nie była pewna czy jest obok. Może w innym pomieszczeniu albo po za domem.
  2. Shiro wzruszyła ramionami. - Dla mnie nie ma żadnego problemu - powiedziała rozkładając dłonie na bok. Postanowiła jak na razie się nie odzywać. Nie to nie, proste. Czekała aż Ezreal wróci. Piltover, dom tak bardzo tęskniła do swojej małej pracowni gdzie unosiła się taka cudowna atmosfera.
  3. Shiro zachichotała. - Mógłbyś przestać robić podchody i po prostu jej powiedzieć. Jak ztam tego wyjdzie - powiedziała spokojnie. Wbiła swój wzrok w podłogę. Miała nadzieję, że z Caitlyn będzie wszystko ok. Vi chyba za dużo już przecierpiała. Jej śmierć zapewne ciężko byłoby jej znieść, bardzo ciężko.
  4. Shiro spojrzała na Jayce'a miną w stylu nie rozumiem cię. Po chwili myślenia postanowiła coś powiedzieć. - Nie mam takiej potrzeby, nie wiem jak on... Ej Jayce, podoba ci się Caitlyn nie? Spokojnie, to widać - powiedziała szczerząc się.
  5. Potrzebuję wyrozumiałego gracza do sesji... Chętni na pw -_-

  6. Shiro położyła dłoń na jego włosach mając zamiar je mierzchwić. Westchnęła. - Ktoś musi stąpać twardo skoro ty prawdopodobnie bujasz w obłokach - powiedziała. - Jeżeli mogę to nie pogardzę.
  7. Shiro spojrzała na niego. Trzymała głowę na obojczyku Ezreala. Próbowała się uspokoić, oddychać spokojnie. Zamrugała kilka razy. - Ufasz mi prawda? W to, że nigdy bym cię nie zdradziła... - zapytała cicho patrząc na niego.
  8. Dziewczyna westchnęła. - Tylko, nie przyzwyczajaj się do nich tak bardzo ok? Po prostu, nie wiadomo jak poradzą sobie na wojnie... Wiesz już na starcie mogą zginąć. Jest osoba która potrzebuje spokoju bardziej ode mnie. Teo. Ta wojna go wykańcza psychicznie a on nie może nic zrobić, niestety. Pozostaje mi jedynie go wspierać - powiedziała.
  9. Shiro złapała się za głowę. Dyszała cicho. No nie... Ból. Shiro spojrzała nana Ezreala. - Łydka, ból się nasilił. To jest taki pulsujący i palący ból - powiedziała w jego stronę nieco ciszej. Miała nadzieję, że ktoś będzie w stanie jej pomóc.
  10. Shiro zachochotała kiedy usłyszała to co powiedział do Jayce'a Ezreal. - Uważaj, bo rzuci się na ciebie ze wścieklizną. Nie żartuje - powiedziała, chcąc dosięgnąć głowy Ezreala by poklepać go po głowie. - Nie jestem zbrodniarzem. Po za tym walczyłabym onie Ezreala do ostatniej kropli krwi, tak . Bo bardzo mi na nim zależy - powiedziała uśmiechając się.
  11. Shiro wzruszyła ramionami. - Cokolwiek by nieła mieli zrobię coś co ich przebije. Spokojnie, postaram się działać w ten sposób byście nie ucierpieli. Nigdy nie mogłabym zostać żołnierzem. Bez urazy dla ciebie. Potrzebuję tej wolności. A propo wolności. Jak podoba ci się chwila spokoju od tamtej czwórki? Mam zadzwonić do Topaza i zapytać jak się sprawują? - zapytała pijąc dalej kawę.
  12. Shiro zachichotała. - Ezreal chyba jest zazdrosny. O nie, to oznacza, że mi nie ufa. Chyba powinien wiedzieć, że nigdy bym go nie zdradziła. A może poprostu to donie niego nie dochodzi... Jak u mnie? W sumie gdyby nie ta kostka mogłoby być wspaniale. Liczę na trochę spokoju po tym wszystkim - powiedziała udając dobry humor. Nie chciała by Jayce zaczął ją łaskotać jak Vi.
  13. Shiro westchnęła ciężko. Czuła się źle na duszy. Czy choć raz nie mogła zrobić czegoś dobrze? Najwyraźniej. Skrzywiła się lekko patrząc na ziemię. - Niech to się wszystko skończy, proszę... - mruknęła sama do siebie. Brzmienie własnego głosu było na swój sposób kojące.
  14. Dziewczyna zastukała kilka razy o stolik. Zastanowiła się. Po chwili wzięła łyka kawy. Zmarszczyła lekko brwi. Oparła głowę na dłoni. - Nie wiem... Dwa, może trzy lata? Nie mam pojęcia. Wojna jest okropna. Jak się skończy nareszcie będę mogła zaznać spokoju normalnego życia. Znaleźć sobie męża, wychować dzieci. Wiesz o co mi chodzi prawda? - zapytała.
  15. Po chwili siedzieliście przy stoliku. Ty miałeś czarną herbatę a Shiro zamówiła sobie kawę karmelową i ciastko. Westchnęła cicho. - Wojna... Cóż postarajcie się nie niszczyć mechów to będę miała więcej wolnego. Mam przyjeżdzać do was co tydzień, i tylko jeśli będzie potrzeba. Nie zrobicie niepotrzebnych awarii, będę siedziała spokojnie w Japonii i raczyła się życiem - powiedziała.
  16. Dziewczyna dalej siedziała nieco przestraszona. Bez Ezreala nie była w stanie wstać. Transport z Piltover. Spojrzała na blondyna. - Możesz pomóc mi wstać, proszę - powiedziała patrząc na niego. Miała nieco zagubiony wyraz twarzy.
  17. Kobieta z łukiem przełożonym przez ramię spojrzała na chłopaka. Wydawała się całkiem zadowolona z wyboru. Wiedziała jaka była przeszłość chłopaka, mógł ją naprawić a ona mogła mu pomóc. Opiekunka wypuściła ostatni, różowy kwiat. Wirował on w powietrzu kilka chwil a potem wpadł w dłonie pewnej osóbki. Nie była ona widoczna ze względu na swój niski wzrost. Dopiero po chwili z tłumu wyszła niska dziewczyna, około lat osiemnastu, o różowych włosach które rozpuszczone sięgały ziemi. Podeszła do opiekunki. Ta spojrzała po was. - Mam nadzieję, że wiecie, iż to nie jest, pomyłka... To was wybrało Drzewo Matka - powiedziała spokojnie.
  18. Kobieta uśmiechnęła się szeroko. Była zadowolona, z twgo kogo przyjdzie jej trenować. Wyglądała na dobrą osobę, ciekawe jak potem. Opiekunka spojrzała na dwa ostatnie kwiaty. Przez chwilę zastanawiała się który puścić pierwszy. Ród Snikoya postanowiła zostawić na sam koniec. Wypuściła pomarańczowy kwiat. Wędrował on chwilę w powietrzu, latał to w tą, to w drugą. Po kilku minutach wpadł jednak w dłonie Klipera.
  19. Shiro przestraszyła się reakcji Vi. Chciała ją pocieszyć, nie wyszło. Czuła się bardzo źle z tego powodu. Zwiesiła głowę. Kiedy Cait osunęła się na podłogę Shiro otworzyła szeroko oczy przestraszona. - Co może jej być? Wykończenie organizmu, a może trucizna? To raczej trudne. Niech jej ktoś pomoże - powiedziała.
  20. Shiro westchnęła cichutko. Z pomocą Ezreala usiadła na przeciwko Vi. Położyła dłoń na jej ramieniu. - Zginęła za to byśmy my mogli żyć w lepszym świecie. Jest bochaterką. Śmierć boli, ale na pewno nie chciałaby byś płakała - powiedziała chcąc ją pocieszyć.
  21. Shiro westchnęła cicho. - Cóż, chyba już wyszła - powiedziała Shiro nieco smutna. - To co musimy teraz zrobić? - zapytała cicho. Spojrzała na wychodzącego Azira. Dziś zginęło wiele osób. Czy musiało tak być? W sumie nie, ale wszystko spowodowały tylko i wyłącznie wybory Kayle.
  22. Shiro zwiesiła lekko głowę. - Masz rację. Śmierć to coś okropnego. Byle tylko ktoś ich zapamiętał. W takim razie chodź, spróbuję pocieszyć Jinx. Ano i dzięki, że mi pomagasz - powiedziała.
  23. Shiro położyła głowę na jego klatce piersiowej zadowolona z siebie. Uśmiechała się lekko. Przymknęła na chwilę oczy ale otworzyła je ponownie kiedy westchnął. - Coś nie tak? No bo westchnąłeś ciężko. Mi możesz powiedzieć - rzekła spokojnie spoglądając na Ezreala.
  24. Zaczęła lekko mierzchwić jego włosy. - Na razie mam potrzebę nacieszenia się twoją obecnością - powiedziała cicho. - Tak bardzo cię kocham. Jesteś najcudowniejszym co spotkało mnie w życiu, tak myślę... Nie wiem jakie jest twoje zdanie. Jesteś cudowną osobą - rzekła dalej mierzchwiąc mu włosy.
  25. Dziewczyna uśmiechnęła się. Już byli bezpieczni, chyba, takie było jej zdanie. Dziewczyna spojrzała na Ezreala. - Pomożesz mi? Chciałam pocieszyć Jinx, wyglądała jakgdyby bardzo cierpiała - powiedziała wplatając dłoń w jego włosy.
×
×
  • Utwórz nowe...