-
Zawartość
1481 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
6
Wszystko napisane przez PrinceKeith
-
Teo pobiegł wyłączyć wodę. Po czym podszedł do ciebie. - Nie, boję się spryskiwaczy. - powiedział robiąc minę niczym obrażony kocur. - A muszę podlać rośliny szybciej, bo muszę ogarnąć jeszcze dom. Kiedy nie ma Shiro, to nie ma osoby która by posprzątała.
-
Na szczęscie był to tylko Bell wędrujący w głąb budynku. Czyli nie było się czego obawiać. Spokojnie wyszedłeś z centrali i udałeś się w stronę domu. Idąc spokojnie, zauważyłeś Teo który podlewał kwiaty w ogrodzie, a raczej uciekał przed spryskiwaczem piszcząc.
-
Doszedłeś do archiwum. Szybko odnalazłeś pudełko z taśmami z przesłuchania. W domu miałeś przeniśnty odtwarzacz który na pewno byłby w stanie uruchomić taśmy. Zabrałeś obydwie, jedna z podpisem Naho Tsukiyama, zaś druga Will Waterfall. Usłyszałeś kroki na korytarzu, musiałeś się zbierać.
-
Bell zastanowił się. - Któryś z buntowników wyłączył zasilanie i poderżnął mu gardło. Kiepska sprawa, ale do jutra mają wybrać nowego gubernatora. - powiedział po czym westchnął.
-
Wszedłeś do środka, ale ataku nie było. W bazie było dosyć spokojnie choć powinno być odwrotnie. Któś z twoich kompanów broni minął cię. Chłopak, brązowowłosy z szmaragdowymi oczami, Bell. - O, cześć. - przywitał cię z uśmiechem. Miał na sobie mundur a na plecach zabezpieczoną broń.
-
Dziewczyna nieco się skrzywiła. - Skoro tego potrzebujesz, to dobrze. - powiedziała i cię puściła. Wyszedłeś z pomieszczenia, zszedłeś po schodach na niższe piętro. Kolejnym krokiem było wydostanie się na zewnątrz. Postanowiłeś się przejść. Nie wiedziałeś ile spacerowałeś, choć minęły dwie godziny. Minąłeś centralę Wojska Brytyjskiego. Co zrobisz?
-
Shiro wzruszyła ramionami. - Po tymnie jak wywołała wybuchy, no i cię zabiła, miała stanąć przed osądem Ligi. Czy tak się stało, nie wiem. - powiedziała.
-
Spojrzała na ziemię. - Nieco lepiej... - powiedziała cicho nieco się kuląc. Lekko zadrżała. Dalej patrzyła na ziemię ale oddech miała spokojny. Muzyka działała na nią kojąco. Wtuliła się w płaszcz który dalej miała na sobie.
-
Dziewczyna kiwnęła lekko głową po czym na ciebie spojrzała. Wstała i podeszła do radia, z kupki płyt obok wyjęła jedną i włożyła do radia po czym ponownie usiadła obok ciebie. Po chwili zaczęła grać spokojna tradycyjna muzyka japońska. Dziewczyna nieco się do ciebie zbliżyła.
-
Dziewczyna delikatnie skinęła głową. Poszliście po schodach na wyższe piętro. Z pod płaszcza, który wydawał się na nią za duży wysunęła dłoń z kluczem do swojego królestwa. Przy kluczach znajdował się niewielki breloczek z kwiatem sakury. Kiedy doszliście do odpowiednich drzwi dziewczyna otworzyła je kluczami, weszła i usiadła na łóżko. Pokój był standardowych rozmiarów. Na jednej ze ścian znajdowała się fototapeta z panoramą dawnej Japonii, reszta ścian miała kolor intensywnego fioletu. Znajdowało się tu łóżko, toaletka, biórko oraz rozsuwane drzwi które odkrywały garderobę, przynajmniej tak się zdawało. Większość mebli była biała, zże niewielkimi akcentami różu. W kącie stało drzewko Bonsai.
-
Shiro skrzywiła się. - Racja, wydaje się niegroźna. Chyba zrobili jej pranie mózgu, czy coś... - stwierdziła po czym zbliżyła się do krat. - Ej, Jinx? Słyszysz cokolwiek poza swoimi myślami? - zapytała dziewczyny. - Co oni ci zrobili? Kto to zrobił?
-
Stała gdzieś na korytarzu, szlochając cicho. Spojrzała tylko na ciebie przez łzy nic nie mówiąc. Nie mogła wstrzymywać emocji dłużej, smutek wylewał się z niej falami i żadna maska nie była w stanie jej zasłonić.
-
Zero westchnął. - Teraz to nie ważne, jest cała, cel osiągnięty. Czego chcieć więcej? Wiem, że ważne jest dla ciebie bezpieczeństwo. Ale to wojna Nathanielu. Nawet stawiając krok na korytarzu kryjówki nie jesteś bezpieczny. - powiedział po czym dalej zaczął przeglądać papiery.
-
Shiro spojrzała na postać. Znała ją, znała doskonale. - Sprawczyni twojej śmierci? Tak, we własnej osobie. - stwierdziła Shiro marszcząc przy tym lekko brwi. Jeszcze tej tu brakowało. Jeszcze coś zrobi i będzie na nich, super.
-
Zero spojrzał na ciebie. - Pragnęła zemsty. Sama przyszła do mnie by uzyskać pozwolenie na misję. Jeśli nie wierzysz, zapytaj jej. - powiedział przeglądając papiery.
-
- Dobrze. - powiedziała. Kiedy doszliście pchnęła drzwi. - Zrobione. - powiedziała i od razu wyszła nie dając mu dojść do głosu, ruszyła ku jakiemuś pomieszczeniu. Zero wydawał się nieco zaskoczony jej zachowaniem.
-
Pomimo tego nic przykrego was nie spotkało. I poznałeś nawe przejścia o których wcześniej nie wiedziałeś. - Gdybyś za mną nie lazł zapewne droga powrotna byłaby krótsza, pod dachach. - powiedziała po czym wpisała kod do drzwi kryjówki, weszliście. - Ja za raz wrócę. - powiedziała i ruszyła w stronę bióra Zero.
-
Dziewczyna westchnęła cicho, otarła łzy po czym lekko zadrżała. Przyciskając ją do siebie poczułeś to. - Dobrze, zwijajmy się. - powiedziała po czym oswobodziła się z twojego uścisku. Ruszyła powoli, rozglądając się dookoła. Szła w cieniu, patrząc czy za nią idziesz. Wiedziała co robi. Jeszcze bardziej wtuliła się w płaszcz.
-
Dziewczyna zaczęła cicho szlochać. Nóż wypadł jej z ręki i upadł na bruk z brzdękiem. Tymczasem wszystkie media huczały już o zabójstwie gubernatora. - Postąpiłby tak samo. - powiedziała cicho, dalej płakała.
-
Dziewczyna poruszała się po mieście ciemnymi uliczkami. Skradała się. Po chwili była na miejscu, siedziba gubernatora. Co ona próbowała. Szybko wdarła się do miejsca sterującego elektrycznością i rozcieła kable powodując brak prądu. Jednak zostałeś na zwenątrz, nie miałeś ochoty pakować się w to, co ona. Wróciła po kilkunastu minutach, w niektórych miejscach jej płaszcz był ubrudzony od krwi. Sam nóż też był. Uciekła po czym skuliła się w pierwszej lepszej uliczce wtulając w płaszcz. Był przesiąknięty zapachem chłopaka, nie, samą jego obowością. Westchnęła cicho po czym złożyła głowę w kolanach.
-
Dziewczyna spojrzała na niego. Momentalnie jej wyraz twarzy zmienił się z nijakiego na zmieszany. Była nieco zdezorientowana, nie do końca wiedziała co robi. Wykonywała tylko to co trzeba było. - Przyśpieszam bieg wydarzeń. Ktoś musi dźwigać rolę Willa. - powiedziała po czym ruszyła w stronę wyjścia z kryjówki.
-
Chyba nie zamierzała tego zrobić. - To nie twoja wina. - rzuciła obojętnie. To było dziwne, w jednej chwili zalewa się łzami, w drugiej zachowuje się jak gdyby miała kamienne serce i nic nie czuła. - Z resztą, i tak to już nie ważne.
-
Znalazłeś ją po chwili. Szła, założyła na siebie czarny płaszcz, obszyty dookoła szaro-białym puchem. Gdyby na ciebie nie spojrzała, nie poznałbyś jej. Na jej twarzy nie było już śladów łez ani smutku. Tylko rutyna, obojętność i kompletna nicość. Cicho westchnęła chowając dłoń z norzem bardziej pod płaszcz. - Witaj. - mruknęła tylko.
-
Zero zaśmiał się cicho wstając. - Misje samobójcze to specjalność Zakonu. - stwierdził. - To jak, piszesz się jako wspracie? - zapytał. Mówił, jakby cały plan miał ułorzony w głowie. Bo tak było. W dłoni przewracał niewielki wyświetlacz hologragiczny, prawdopodobnie z planem.
-
Zaśmiał się cicho, zastukał palcami o biórko. - Oko, za oko... - stwierdził. Uśmiechnął się ale przez maskę nie było tego widać. - Planujemy zamach na gubernatora Strefy 11. Odpłacą nam za to, co zrobili. - dodał. Mierzył wysoko, to było zadziwiające.