-
Zawartość
1481 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
6
Wszystko napisane przez PrinceKeith
-
Shiro westchnęła. - Mogę ci je dać. Jednak jak mówię. By to zrobić, potrzebuję układu... Zaproponuj coś... - powiedziała cicho.
-
Dziewczyna spojrzała na niego. - Potrzebujesz znaleźć osobę z Kodem Geass. Na szczęście masz ją obok siebie. Musimy zawrzeć jakiś układ. - stwierdziła przeglądając notatki w dzienniku. Nie była pewna czy ma to zrobić. Nie ufała mu jeszcze na tyle by dać mu moc. Nawet jej współlokator nie wiedział.
-
Shiro westchnęła. - Na to, powiedziała. Geass można otrzymać od osoby w stadium Kod Geass. - powiedziała cicho. W tej chwili dostała SMS i ekspresowo na niegociebie odpisała. Powoli zaczęła zciągać elementy mechanizmu z siebie.
-
Dziewczyna spojrzała na niego siedząc w helikopterze. - No iluzje. I odczucia. Wiesz strach, radość, smutek i takie tam... - powiedziała patrząc na niego.
-
- Trzeba powstrzymać Ezreala. - rzuciła szybko po czym pobiegła do niego by go pchnąć. Nie mogła dopuścić do tego by przyzwał kolejną zjawę. Po prostu rzuciła się na niego chcąc przykliszczyć do ziemi.
-
Shiro westchnęła. - Moc. U każdej osoby działa inaczej. Pierwsze stadium kontrolowane jedno oko. Drugie stadium niekontrolowane jedno oko. Trzecie stadium niekontrolowanie obu oczu. Czwarte stadium Kode Geass... - powiedziała licząc na palcach. Spojrzała na ciebie jakby zastanawiając się. - Iluzja, i narzucanie odczuć. - powiedziała cicho. Potem przyjechał wasz transport. Obok was wylądował helikopter. Weszliście do niego u usiedliście na miejscach. Shiro zapięła pas.
-
Dziewczyna wykonała gest by przywołać najbliższego bochatera z ligi by pomógł jej w walce. Cały czas starała się strzelać do Ezreala. Nie rozumiała tylko czemu w miejscach zaklęć pojawiała się normalna tkanka. Po chwili rzuciła swoją superumiejętność.
-
Shiro zmarszczyła brwi. - Raczej nie chciała od ciebie nic więcej. Geass too moc która u każdego ukazuje się inaczej. Ma cztery stopnie rozwinięcia. - powiedziała.
-
Dziewczyna doskoczyła fo niego i próbowała go pchnąć by nie mógł wezwać kolejnych stworzeń. W trakcie wszystkiego ciskała w niegotym jaknie największą liczbą kryształów. Musiała wygrać.
-
Dziewczyna zamyśliła się. Spojrzała na ciebie tak jakby oceniała czy jesteś godny, by odpowiedziała na to pytanie. Chwilę jeszcze się zastanawiała, ale trwało to krótko. - To Geass. - rzuciła. - Ale u każdego objawia się inaczej. - powiedziała po czym zdjęła rękawiczkę z lewej dłoni. Co dziwne, dopiero teraz ją zauważyłeś oraz nie nosiła takiej na prawej. Na wierzchniej części jej dłoni znajdował się czerwony znak, taki jak w oku dziewczyny.
-
- W runie jednego z budynków, na dzielnicy Japońskiej. - powiedziała po czym zaczęła się kierować w stronę wyjścia. - Acha, i na prawdę nie wróci. Zapewne dostała to czego chciała. Ktoś dużo zapłaci jej za zdobycie informacji. Wróci do ciebie tylko jeśli dostanie zlecenie o wyciągnięcie informacji właśnie z ciebie. - wychodziliście coraz dalej. To co mówiła była prawdą. Kiedy wyszliście z budynku ukazała ci się architektura zniszczonej Japonii. Wszędziw szaeo i ponuro. Pełno gruzów i ciał. Okropny widok. Shiro spojrzała dookoła nie rozumiejąc dlaczego można doprowadzić do czegoś takiego. Dla niej to było straszne, okropne, barbarzyńskie. Po jej policzku spłynęła pojedyńcza łza. Nacisnęła przycisk na konstrukcji przy uchu. - Uwolniłam go, jest cały i zdrowy, niestety zdobyła od niegoo informacje. - powiedziała. - Czekajcie tam, wyślemy wam transport. - powiedział ktoś z centrali. Shiro usiadła na jakimś sporym kawałku gruzu.
-
Shiro wybuchła śmiechem. - Serio? Dałeś się nabrać na jej kłamstwo? No to brawo. - powiedziała po czym podeszła dodo ciebie i zaczęła grzebać przy zaciskach na krześle. Po chwili siłowania otworzyły się i byłeś wolny. Kruczoczarna dziewczyna tym czasem zdążyła otworzyć swoje ślepia. Shiro spiorunowała ją wzrokiem. - Masz cztery sekundy żeby z tąd wyparować. Inaczej zginiesz. - powiedziała. Dziewczyna rozpłynęła się a Shiro spojrzała na ciebie. - Jeśli manie dosyć rozumu, nie wróci tutaj.
-
Usłyszeliście nad sobą stukot kroków. Delikatne kroki, brzmiały jakby ktoś szedł na obcacach. Po chwili usłyszeliście że ta osoba która tam szła nuciła cicho. Znałeś ten głos. Po chwili była tuż przy drzwiach. Usłyszałeś ciche odliczanie do czterech. - Już tu jest... - wymamrotała czarnowłosa i natychmiast się rozproszyła. W tym czasie coś za drzwiami natarło na niemiejsce skutecznie je otwierając. W drzwiach stanęła Shieo choć w nieco innym stanie. Na plecach miała coś w rodzaju kręgosłupa ryby, było to podpięte kablami do mechanicznego ostrza przymocowanego do nadgarstka. Do twgo dochodziła konstrukcja na głowie. - Gdzie jesteś... - wymamrotała rozglądając się. Czarnowłosa pojawiła się za dziewczyną i już chciała ją zaatakować ale gdy tylko zbliżyła się na kilka metrów poraził ją prąd, na tyle mocny, że doprowadził do utraty przytomności.
-
Dziewczyna wzruszyła ramionami. Dalej czegoś wyczekiwała, nie była pewna. Czyżby ktoś od ciebie miał cię z tąd wyciągnąć. - No normalnie. Po prostu. Nie umiem tego wytłumaczyć. - powiedziała dalej na ciebie patrząc a po chwili spojrzała na drzwi. Czegoś oczekiwała.
-
Dziewczyna wstała z ziemi, zamyśliła się. Wykonała gwiazdę i ustała po twojej prawej stronie. Cały czas zbierała myśli. Wyglądał jakby na coś czekała, nasłuchiwała. Po chwili jednak wróciła do normalności. Ponownie wykonała gwiazdę i usiadła przed tobą, wzruszyła ramionami. - No normalnie. - powiedziała. W jejsumie oku mignęło coś, jakby mewa. W jednej chwili jej cząsteczki rozpadły się i znikły. Pojawiła się za tobą a następnie użyła tej umiejętności by wrócić na miejsce.
-
[Gra][Arcybiskup z Canterbury, Pawlex]Dwóch bogów, jeden świat
temat napisał nowy post w Luźna gra ról
Na dworzu, przy ognisku siedział Vivienne i chłopak którego widzieliście u boku bogów. Był dosyć wysoki, zbudowany raczej zwyczajnie. Posiadał krótko obcięte blond włosy, spoglądał nana dziewczynę szarymi ślepiami. Co ciekawe, na jego kolanach spokojnie drzemał rudy lis, z niebieską kropką na czole. -
Dziewczyna zachichotała. - Wcale go nie zaatakowałam. Po prostu czekałam aż dojdziesz w odpowiednie miejsce. Teraz moja kolej. Opowiedz mi o uzbrojeniu. - poprosiła. Jedyną ronią jaką dostrzegłeś była katana schowana w pochwie usadowionej na plecach. Czyli jednak była gotowa na nagły atak.
-
Ponownie zachichotała. - Raczej ciężko będzie im dostać się do tego pokoju. Szkoda, że jest tu wiele pułapek. I ostrzegam, jeśli spróbujesz mnie zastrzelić, takrze zginiesz. Do mojego pulsu jest podłączona bąba o dosyć sporym zasięgu. - powiedziała. Po chwili pojawiła się przed tobą i usiadła na ziemi. - To jak, odpowiesz na pytania?
-
- A czy to ważne? - odezwała się postać. Brzmiała, jakby mówiła z przestrzeni za tobą. - Ważniejsze jest to kim ty jesteś. Dla kogo ty pracujesz i jakie macie plany. Jeśli powiesz po dobroci, to cię puszczę. Jak nie, to zaboli. - w tym momencie usłyszałeś brzęczenie. Z zakuć na krześle popłynął prąd. Ale tylko przez chwilę.
-
Bezpoblemowo uniknęła wszystkich pocisków. Jednak ona sama nie strzelała. Nie byłeś pewny czemu, ale zapewne wykonywała czyjeś rozkazy. Obudową pistoletu uderzyła cię w głowę w takim miejscu i tak mocno, że zacząłeś widzieć czarne kropki przed oczami. Kręciło ci się w głowie, poczułeś się słabo. Kolejną rzeczą była ciemność. Kiedy się ocknąłeś, znajdowałeś się w jakimś ciemnym miejscu gdzie światło padało jedynie przez lampę na suficie. Tył głowy bardzo cię bolał. Próbowałeś się poruszyć jednak spełzło to na niczym. Byłeś przykuty do krzesła rękami i nogami. Usłyszałeś znany ci chichot.
-
Ta ponownie zachichotała i podniosła się z kamienia. Otrzepała się, rzuciła pistolet i włożyła dłonie dopełne kieszeni. W jej lewym oku coś mrugnęło a potem rozpłynęła się. Wtedy poczułeś mocne uderzenie w plecy. Przewróciłeś się ledwo łapiąc oddech. Twój prawy policzek stykał się z ziemią. Nie wiedziałeś co się stało. Po chwili dziewczyna znów pojawiła się przed tobą, podniosła broń i powtórnie zachichotała.
-
Dookoła ciebie znajdowały się same ruiny. Usłyszałeś za sobą kroki a następnie cichy, delikatny chichot. Odwróciłeś się. Na jedym z kamieni siedziała dziewczyna o kruczoczarnych włosach. Jej błękitne ślepia wydawały się matowe. W dłoni trzymała pistolet, niewielkich rozmiarów. Wyglądało jakby na ciebie czekała.
-
Szef spojrzał na ciebie. - Pośpieszyłeś się. Zaatakował ktoś z Zakonu Czarnych Rycerzy. Twoim zadaniem jest go powsrzymać. - po chwili podał ci cholograficzny ekran który wyświetlał się z niewielkiej blaszki. - Masz tu wszystkie koordynaty. Wrazie jakbyŝ potrzebował pomocy, mów przez komunikator. Liczę, że złapiesz tego buntownika. - powiedział.
-
Po posiłku spokojnie wróciliście dodo kwatery. Jak na razie nie było żadnych zadań. Napomniałeś o obronie dla Shiro. Szef powiedział ci, że możesz ją stanowić i nie będziesz wtedy brać udziału w niektórych misjach. O godzinie osiemnastej wróciłeś do domu. Resztę wieczoru spędziłeś miło. Do czasu. Szykowałeś się do pójścia spać, była godzina dwudziesta trzecia. Usłyszałeś nagłe wezwanie do centrali przez komunikator.
-
Dziewczyna westchnęła cicho. - Sama nie wiem, po prostu nimi kieruje, wydaję się być dobrym taktykiem. Po za tym jest zamaskowany i raczej nie cofa swoich działań. - powiedziała. Na pytanie o pisaniu nieco się speszyła. - Mój współlokator wyjechał na trzy tygodnie na Cypr. Wysyła mi zdjęcia i no, rozmawiamy. - powiedziała po czym zabrała się za spokojne sporzywanie zupy.