-
Zawartość
1481 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
6
Wszystko napisane przez PrinceKeith
-
Madoka była strasznie zmęczona. Miała pokrążone oczy. - Hi - Hide...
-
Madoka poszła tam. Wiedziała, że to jego uluhione miejsce.
-
Madoka poszła do mamy Hideakiego. - Pani mamo Hideakiego, ja idę się przewietrzyć. Jak nie wróce to mnie nie szukajcie, prosze. - powiedziała.
-
- Są za głupi, żeby mnie złapać. - powiedziała. Po chwili odwróciła się na pięcie i zaczęła iść w stronę domu.
-
- I tak nic nie pooradzisz... Prędzej czy później mnie nie okiełznasz Hide... Ale na razie, ciesz się spokojem. - powiedziała.
-
- Dałeś jej uciec! Powinna zginąć! Powinna poczuć co to ból! Podła! Podła!- zamiast się uspokajać Madoka dalej się nakręcała.
-
- Jak możesz... - wyszeptała, poczułeś jak lekko drży. Z jej oczu zaczęły płynąć łzy. - Jak możesz?!
-
Po policzku Madoki spłynęła łza. Dolna powieka lekko jej zadrżała, oczy zmniejszyły się. Teraz, to ona miała być łowcą... Hah. Wyrwała się chłopakowi i rzuciła się na dziewczynę.
-
Madoka wychyliła się z kryjówki. To co zobaczyła, zdenerwowało ją. Zacisnęła dłoń w pięść, zmarszczyła lekko brwi. Czuła jak przepływa przez nią złość. Co ona sobie wyobrażała? Heh... Na szczęście wy chan odząc dziewczyna przygotowała się I schowała do torby jeden z kuchennych noży. Postawiła torbę na ziemi i wyjęła nażędzie. Wyszła z ukrycia, powoli zbliżała się do dwójki. Gdy była dostatecznie blisko odezwała się: - Jesteś mało inteligentna. - stwierdziła. - Żeby próbować poderwać chłopaka który jest w związku? Mojego chłopaka? Oj, nie ładnie. - powiedziała ironicznie. Uśmiechnęła się triumfalnie.
-
Madoka postanowiła go śledzić. //lolz
-
- Dzięki. - powiedziała po czym weszła do domu.
-
- Hide... Czy miałbyś może, coś przeciwko, jakbym pofarbowała włosy? - zapytała prosto z mostu.
-
Dziewczyna szła za tobą wolnym krokiem, od czasu do czasu machnęła ogonem. Po niedługim czasie byliście na miejscu.
-
- Jak chcesz... - powiedziała.
-
Dziewczyna przeszła w pośrednią formę nadal siedzăc na podłodze.
-
- Może. A jeśli nawet, to co?
-
Zwierzę spuściło głowe smutne.
-
- Oj, nie obwiniaj się tak...
-
Lis zaprzeczył łbem. Zaczął ocierać się o jego nogi.
-
- Uroczo się rumienisz. - powiedziała.
-
Dziewczyna zmieniła się w lisa I zaczęła szukać. Przytargała z łazienki miecz Johna. Niosła go w pysku.
-
- Fajerwerki są głośne. - skomentowała Madoka.
-
- Tak, to fajny pomysł. Kocham biwkai. - powiedziała.