Kolejny dzień, kolejna ofiara. Widok czy zapach krwi nie robiły na tobie żadnego wrażenia. Z twoją listą zabitych osób już dawno powinieneś siedzieć w więzieniu ale... Cóż, powiedzmy, że miałeś haki. Korporacje wzajemnie ze sobą walczyły, niekiedy posuwały się do tego by cię wynająć, w zamian oferując ci zapłatę i ochronę, przynajmniej na jakiś czas. Tak na prawdę nikt prócz osób bardziej bogatych nie wiedział o tobie. Twoje nazwisko był zatuszowywane jak tylko się dało. Nikt nie chciał zdradzać nikomu, że wynajął ciebie, byś kogoś zabił. Dzisiejszy dzień był wyjątkowo spokojny. Szedłeś, jakby nigdy nic. Słońce świeciło oświetlając szklane budynki miasta. Na niebie przewijały się chmury lecz, nie zapowiadało się na deszcz. Dziś nie widziałeś wielu przechodniów ani samochodów. Wszyscy byli czymś zajęci, do czasu... Nagle przed tobą przebiegła dziewczyna, wydawało się jakby biegła niczym lis. Miała białe włosy do kostek, oczy bardzo ładnie oprawione, jedno żółte, drugie różowe. Z głowy wyrastały jej rude lisie uszy. A za nią powiewał iście puszysty ogon. Ubrana była całkowicie na biało. Ucieczka z psychiatryka czy jak? Nie wiedziałeś dokąd jej się tak śpieszy, do czasu. Nagle zauważyłeś władze, oraz laborantów goniących ją. Ta w szybkim tempie zaczęła się wspinać na jeden z żurawi. W końcu usiadła, bardzo zwierzęco na samym końcu. Ci, którzy ją gonili stali na dole i nie wiedzieli co mają zrobić.