Dokładnie, gdyby nie te wszystkie pytania paradoklasne czy nie to byśmy sie tu wynudzili. Chociażby w tym momencie jedno z sławniejszych (chyba) pytań to jak powstał wszechświat?
Bo wyobraź sobie nicość przed wielkim wybuchem. Dla mnie jest to nie do ogarnięcia że nie było czasu, poprostu niczego, ta nicość nie trwała chwile ani miliony lat.
W tym przypadku spróbuj dojść do odpowiedzi, napewno cię to nie znudzi
Co do tego całego konkretnego paradoksu to jestem zdania jak ktoś wcześniej że ten ów Bóg stworzy kamień którego nie bedzie w stanie podnieść ( no bo może coś takiego zrobić). Ponieważ jest wszechmocny nie możesz mu powiedzieć że skoro teraz nie podniesie tego kamienia to przestał być wszechmocny gdyż on właśnie stworzył kamień którego sam nie może podnieść, czyli rzecz która do stworzenia potrzebuje istoty wszechmocnej jako punkt odniesienia. Gdy zaś ten Bóg ma podnieść ten kamiń podniesie go bo ten kamień przestanie być niemożliwy do podniesienia, ponieważ istota wszechmocna zarzyczyła sobie go podniesienia. Proste prawda? xD