-
Zawartość
2960 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
12
Wszystko napisane przez Dead Radio Man
-
- Wszystko jest w łazience - Odpowiedział Rin.
-
Rin i Elesis weszli do budynku. - Oto i jesteśmy - Rin dostrzegł kolejnego diabła i Franklina - Co tu się dzieje - Zapytał - Nie ważne idę do Jonathan'a, Elesis rozgość się ja zaraz wrócę. - Rin ruszył do pokoju zabrał szkicownik i poszedł do pokoju w którym był Jonathan. - Hej - Rin zobaczył Lorance - Oj to chyba zły moment, poczekam chwilę. - Rin wyszedł przed pokój. (( Usuńcie ten cały spam ))
-
- Tak, mam tam wszystko co jest potrzebne do życia - Rin uśmiechnął się do Elesis.
-
- Tak, stara szkoła. Chodźmy - Rin zaproponował by tam poszli.
-
- Tworzy płomienie i daje nad nimi kontrole. - Rin powiedział to z zawadiackim uśmiechem - Ja za to posiadam Króla Feniksów, hmm pasujemy do siebie - Rin zaśmiał się.
-
- Sami nowo wskrzeszeni i jeden "były" demon - Rin uśmiechnął się - Dobrze że umiesz co nieco. A jaki jest twój boski dar?
-
Rin wyciągnął figurkę gońca. - Przyjmij ją Elesis - Uśmiechnął się do niej szeroko.
-
- Widzę że nie pociągniesz zbyt długo w takim stanie - Rin spokojnie odpowiedział, nadal wyczuwał ból Lorance - może chciała być dołączyć do mojej rodziny jako goniec?
-
- Wybacz tą nie uprzejmość - Pochylił się i przedstawił - Nazywam się Rin Yatogami, wysoko klasowy diabeł z rodziny Bael. Czy mógł bym wiedzieć jak ta grupa została zniszczona?
-
- Nie jestem czysto urodzonym diabłem - Rin odpowiedział dziewczynie - A ty czego szukasz?
-
- Ehhh - Rin patrzył na nią lecz nagle wyczuł aurę diabła. Była za blisko wydawało się że jeszcze kilka dni i jej świadomość by znikła Rin obrócił się i zobaczył ją. Była ładna. Nie wiedział też czy idzie do niego więc postanowił nic nie robić.
-
- Przykro mi że musi wyjechać, dam mu na przechowanie mój szkic by o nas nie zapomniał - Rin puścił Lorance. - Chcesz jeszcze chwilę tu posiedzieć? Zostanę z tobą.
-
Rin chwycił ją delikatnie za twarz. - Lorance, popatrz na mnie - Rin'owi nadal ściekały łzy z oczu - Czy myślisz że dałbym radę gdym zostawił cię samą? Przez sekundę przebiegła mu myśl o pocałowaniu Lorance na znak tego że ją kocha ale nie mógł by zrobić tego teraz gdy ona jest w takim stanie. - Nie chcę żebyś znikła z mojego życia, a Jonathan wróci za rok. Diabły żyją o wiele dużej niż 100 lat więc to mały okres czasu na jaki nas opuści.
-
- Przyrzekam że cię nie zostawię - Rin objął ją rękami - Nigdy.
-
- Ja będę zawsze was chronił - Powiedział Rin smutnym tonem głosu - Wiem że to trudne, nic nie poradzę na to Lorance - Rin próbował się uspokoić - Chciałem i chce wierzyć w to co mi powiedziałaś dzisiaj. A poza tym zawsze będziemy mogli użyć kręgu Teleportacyjnego żeby go odwiedzać.
-
Rin poczuł ból emocjonalny płynący od Lorance. - Mam nadzieje że przyjdziesz jeszcze dzisiaj wieczorem do starej szkoły mam coś co muszę ci dać, teraz muszę biec do Lorance - Rin pobiegł sprintem w stronę Lorance, znalazł się przy niej w jakieś dwie minuty. Podszedł do niej i położył jej rękę na ramieniu. Jemu też łzy leciały z oczu.
-
- I nie ma żadnej opcji w której byś mógł zostać z nami? - Zapytał rozżalony Rin.
-
- Ale czemu - Rin przypomniał sobie sen - Czemu - Z oczu Rin'a zaczęły lecieć łzy - Nie chcę stracić któregoś z was.
-
- Ale co... - Rin nie zdążył bo Lorance odeszła, Rin patrzył na jej plecy. - Co się stało Jonathan. (( Rin wygląda jak gościu na moim nowym avku :3 ))
-
Rin w końcu opadł na ziemie. Wyłączył Łamacz. Nagle poczuł smutek Lorance i Jonathan'a więc postanowił pójść do nich. Pamiętając by nie dać opanować się emocją które Rin zaczął czuć do Lorance, Rin przybrał maskę zwykłego uśmiechu. Doszedł do kawiarenki i zobaczył siedzącą dwójkę, podszedł do nich i zapytał: - Czy coś się stało?
-
Rin zawisł w powietrzu patrząc na całe miasto. - Czas wracać - Rin powoli zlatywał na ziemie.
-
Rin pod postacią feniksa rozejrzał się dookoła. Oczyma ptaka wszystko wyglądało inaczej, wzbił się w powietrze i wzleciał ponad chmury.
-
(( Ehh no okej ))
-
(( Zezwalam bo ja ))
-
(( Czyli robisz nową postać? ))