-
Zawartość
2960 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
12
Wszystko napisane przez Dead Radio Man
-
(( Afroamerykanin posługujący się Polską szablą? Jeśli musisz Mephisto a ile by trwał ten twój wyjazd < w postach > )) Rin w końcu wstał. - Łamacz Ładu: Król Feniksów Jibril - Rin naparł od razu na świadomość ptaka. - Słuchaj się mnie - krzyknął do niego. Nie miał zamiaru być dłużej łagodny dla tego ptaszka. Jibril się uśmiechnął. - Przyjmuje twoją determinacje, od teraz nie będę cię nękał. Zostaliśmy partnerami. Rin zamienił się w Feniksa, nad głową płonęła korona z błękitnych płomieni.
-
(( Który i w jaki sposób ? )) Rin był już głęboko w lesie. Usiadł na ziemi. Patrzył się po drzewach, wdychał świeże powietrze. Musiał wyciszyć umysł zanim zacznie przełamywać obronę ptaka.
-
- Franklin wybacz muszę jeszcze coś zrobić dzięki za radę, mam nadzieje że jeszcze wieczorem wpadniesz do starej szkoły - Rin odwrócił się, poszedł przed siebie. Czyli będę musiał ukrywać swoje emocje pod maską. Rin westchnął, szedł do cichego miejsca w lesie. Chciał w końcu opanować swój Balance Breaker.
-
- Zrezygnuje - Rin odpowiedział - Nie chcę nikogo do niczego zmuszać, po prostu będę udawał że nic się nie stało. A i Franklin proszę nie mów nic o tym innym a tym bardziej Lorance.
-
(( Okej zezwalam bo ja )) - Czuje się dziwnie gdy patrzę na Lorance - Rin westchnął - Normalnie z nią mogę rozmawiać, dzisiaj trochę się opiekowałem nią. Nie mogę się w niej zakochać, chociaż bym tego chciał.
-
(( Powiedzmy że może być, ale z powodu tego iż to wygląda na wielki atak i dość silny użycie go będzie kosztowało na początku większość sił potem będziesz pisał że postać ćwiczy i będziesz mógł używać kilka razy, wiecie chodzi o to by postacie ciągle się rozwijały i przybierały na sile a nie wszystko dookoła potrafi was zabić )) - Och przepraszam - Rin zwolnił równając się z Franklinem - Po prostu nie wiem co robić. Ehhh to nie jest coś co można sobie ot tak załatwić.
-
(( Tak, ale po jednej dostaniecie po obozie, ja już dla swojej postaci wymyśliłem kilka *^* )) Rin biegł, nie mógł jednak przestać myśleć o Lorance. - Szczeniaku, źle skończysz jak na niej się będziesz skupiał - Jibril odezwał się w jego głowie. - Od kiedy się o mnie w ten sposób troszczysz, he? - Od teraz, nie dam swoich mocy byle komu ale martwić się będę, uważaj bo możesz w końcu zniszczyć swoją rodzinę przez te "uczucie". Rin przystanął, oparł się o drzewo i uderzył w nie pięścią zirytowany. - Ehhh. - Zaczął biec dalej.
-
Rin zaczął biec, nadal rozmyślał nad swoimi emocjami. Nic nie mógł poradzić że nagle się pojawiły. Teraz musi już nad nimi panować ponieważ Lorance ma już chłopaka. Gdy Rin sobie przypomniał jego pierwszą próbę wyznania miłości uśmiechnął się pod nosem. Było to upokarzające i wolał nie przechodzić przez to ponownie. Rin puścił sobie w MP3 utwór: A Perfect Circle - Weak and Powerless. https://www.youtube.com/watch?v=XtvvzxET1GI <<<<< Ogólnie fajna nutka
-
Rin wrócił do swojego pokoju. - Co to jest - Potrząsnął głową, czuł się dziwnie. - Ehhh, jeju muszę się uspokoić. - Rin zdjął koszulę i spodnie założył bluzkę i spodnie dres'owe i założył mini mp3 do ćwiczeń. Wyszedł przed szkołę i zaczął rozgrzewkę.
-
Rin się zarumienił, spuścił wzrok. - Nie ma za co - Ruszył do budynku. (( Wyraz twarzy Rin'a był prawie taki sam jak na moim avku, oczywiście jak się odwrócił))
-
- Dzięki - Rin uśmiechnął się szeroko - Lorance, ja cie usprawiedliwię. Magia diabłów potrafi takie rzeczy, dobrze idę się przebrać w dres, Franklin chcesz też jakiś dres?
-
- Hah, jak chcesz to za 30 minut idę pobiegać - Powiedział Rin - Dla rozrywki możesz dołączyć, aa i patrz narysowałem nas wszystkich - Rin pokazał szkic Franklin'owi.
-
- Zobaczy się - Rin uśmiechnął się i zobaczył Franklin'a. - Co tam?
-
(( Ejjj no to było na specjalnie D: , likwidacja :C )) Piłka odbiła się od drzewa, Rin zaskoczony posunięciem Lorance pozwolił na dalsze trzymanie się w uścisku. - Przyjemne to jest - Powiedział nadal zdumiony - Franklin idzie.
-
Rin uśmiechnął się przez sen. - Bo - Krótka przerwa - nie chcę już być sam - Kolejne łzy wypłynęły mu z oczu. Rin obudził się i przetarł oczy. - A co to, płakałem - Uśmiechnął się jeszcze szerzej - Żałosny jestem co ?
-
- Tak... się cieszę - Rin mówił przez sen, jednak dalej nic nie mówił. Łza poleciała z jego oka.
-
Rin odwrócił twarz w stronę Lorance, nadal spał. Mimo snu był uśmiechnięty.
-
Rin przymknął oczy. Wiatr lekko potargał mu włosy. Było mu przyjemnie, od wielu miesięcy tak się nie odprężył jak teraz.
-
- Ja też na to w taki sposób patrze - Rin powiedział, odłożył szkicownik. - Chyba się zdrzemnę - Wiatr przyjemnie powiał słońce świeciło jasno.
-
(( To je Franklin D: )) - Dobrze - Rin najpierw narysował obok siebie Franklina z kubełkiem kurczaków z KFC, potem Vergil'a i Jurijego. Wszyscy byli uśmiechnięci. - Ahh cała moja rodzina. "Nieźle się bawisz szczeniaku" Jibril odezwał się w jego głowie.
-
- Dobrze - Rin Zaczął szkicować, Jonathan stał zaraz obok Lorance i trzymał ją za rękę, także był uśmiechnięty. Gdy Rin skończył pokazał Lorance.
-
Rin trochę się zdziwił. - No dobrze - Zaczął szkicować i po jakiś 5 minutach skończył. - I jak - Na szkicu Rin stał obok Lorance, miał przyjacielski uśmiech i oczy skierowane prosto na oglądającego.
-
- Ehhh masz złą samoopinie, jesteś ładna - Gdy Rin był trochę zakłopotany - Wybierz kogo mam teraz dorysować. - Rin dał wybrać Lorance.
-
- Postaram się żeby było dość spokojne - Rin słuchał ciągle Lorance, właśnie skończył ją rysować. Pokazał jej - Co sądzisz? - Zapytał Rin.