Skocz do zawartości

Ares Prime

Brony
  • Zawartość

    1999
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez Ares Prime

  1. Dobra, zgodnie z obietnicą daję ostateczne zdjęcia mojego przezabójczego toporzyska. Stylisko pomalowane bejcą na połysk, jak należy. Rekwizyt na Haloween jak się patrzy, jesli chce się przebrać za wikinga, orka, barbarzyńcę czy ogólnie typa lubiącego robić bliźnim krzywdę.

    WizGMzW.jpgqdecGW8.jpg

    ZemtX6d.jpgA10t95G.jpg

    k8Pqh1d.jpg

    No i tak to właśnie wygląda moi kochani. Jak na prototyp tego typu produkcji wydaje mi się że osiągnąłem ciałkiem zadowalający efekt. Naprawdę, to bardzo ciekawa forma rozrywki twórczej, można się wiele nauczyć jesli ma się chęci. Zachęcam każdego aby spróbował swoich sił i możliwości. Jednak ze względu na zbliżające się niskie temperatury, będę musiał odstawić robotę typu szpachlowanie-utwardzanie i lakierowanie, bo mój warsztat nie jest odporny na niskie temperatury, a te szkodzą materiałom na które jednak pewne pieniądze poszły. Jednak wcale nie zaprzestaję tworzenia, o nie! Poza powyższymi zdjeciami, doszły mi dwa nowe, niezbyt wielkie projekty. 

    1. Topory Olafa League of Legends. 

    Kojarzycie zapenw tego pana?

    Olaf-Render-League-of-Legends.png

    Tak więc chce zrobić jego topoty, sztuk dwa. Są stosunkowo proste do wykonania a wiadomo - dwa topory są bardziej zabójcze od jednego. W kazdym razue zacząłem już prace. Po kilkunastu minutach obliczeń i rysowania na płycie MDF o grubości 5mm wyciąłem odpowiednie kształty. Zdobienia zaś zrobiłem z tektury modelarskiej oraz cienkiego polistyrenu... jednak tylna część ostrza topora nie do końca będzie zgodna z oryginałem, bo brakło mi miejsca. Nie mniej rozmiar ostrzy jest jak najbardziej prawidłowy.0qCZUtY.jpg

    bbZHPgc.jpg

    Póki co to tyle. Komentarze i opieprze oczywiście są jak zawsze mile widziane.

     

     

     

     

     

  2. - Rozumiem wasze wszelkie obawy, ale siedząc tutaj nie mamy szans wrócić do domu, a każdy dzień naszej nieobecności szkodzi naszym krajom. Nie mamy wyjścia, musimy spróbować znaleźć jakąkolwiek formę pomocy w tym mieście. Nie wiemy nic, a potrzeba nam wiele. Musice tutaj zostać we trójkę, ja spróbuję zrealizować plan jaki ustaliliśmy - przede wszystkim to zdobyć jakieś jedzenie i leki. Za długie przebywanie w mieście też jest ryzykowne, dlatego postaram się wrócić po zmierzchu - oznajmiłem swoją decyzję wszystkim. Wiedziałem, że liczą na mnie więc musiałem zaryzykować. Dla nich. 

    Jednak pozostawał pewien problem - mój wygląd. Changelingi wiedzą jak wyglądam więc musiałem trochę to zmienić. Wziąłem ostry sztylet należący do Coopera i z ciżężkim westchnieniem oznajmiłem - Aż żal to zrobić... ale nie ma innego wyjścia. Muszę pozbyć się brody i zarostu - po czym powoli zacząłem ścinać bródkę i wąsy które tak lubiłem. Trudno, kiedyś odrosną, ale mimo wszystko szkoda było. Nie jedna klacz na ten zarost poleciała, w dodatku zawsze jak byłem ogolony to wyglądałem o kilka lat młodziej, że czasem trudno było mnie wziąć za dorosłego ogiera. Nie miałem lustra, więc trudno było określić stan twarzy po goleniu, ale chyba nigdzie się nie zaciąłem. 

    - Jak wyglądam? Tylko się nie śmiejcie...

     

  3. Obejrzane więc pora na opinię...

    Unikałem spojlerów, plotek i przecieków póki film się nie pojawi. I uważam że warto było.

    Film był dobry. Fabuła całkiem dobrze prowadzona i pokazana, najbardziej jednak spodobała mi się postać Twilight. W moim przypadku niemal mogłem się z nią utożsamiać - osoba spokojna, cicha, odrzucana przez równieśników... póki nie poznała czym jest przyjaźń. Cały czas kibicowałem jej podczas filmu, a finałowa scena była naprawdę mistrzowska, choć muszę się zgodzić że była stosunkowo za krótka. Jednak niektóre sceny są dziwne... jak choćby same pokazanie igrzysk. Serio? Motory i mięsożerne rośliny... dziwne to wyglądało. Co mnie zaś najbardziej wkurzało? To suczydło, dyrektorka z Crystal Preak. Widać kobicie brakuje czegoś twardego... na przykład drewnianego pala i stosu żeby ją spalić. Cadence... rany, naprawdę prześlicznie ją zrobili. Najlepiej wyglądająca postać w filmie. Piosenki są bo są. Nie są złe, ale jednak bez rewelacji. 

    Ogółem stwierdzam że w porównaniu z poprzednimi częściami, trzecia część trzyma siętuż za Rainbow Rocks. Warto obejrzeć. 

  4. No nareszcie jakieś info o meecie. 

    Oczywiście że wpadnę obowiązkowo, mam już zarezerwowany urlop i kasę na tenże cel. Ale mam zasadnicze pytanie - w jakiej szkole lub miejscu odbędzie się owy meet? Czy będzie on w tym samym miejscu co wiosenny krakowski meet który odbył się w tym roku?

  5. Wysłuchałem cierpliwie co miała do powiedzenia Luna. Bała się, może coś w głebi duszy ukrywała czego nie mogła mi wprost powiedzieć. Jeżeli miałbym zgadywać, w przeszłości prócz przemiany w Nightmare Moon, przeżyła coś jeszcze, czego nie chce ujawniać. Było mi jej szkoda i naprawdę pragnąłem jej pomóc, jednak czułem że jeżeli będę zbyt mocno naciskał, może zamknąć się na mnie na zawsze. Instynkt dyplomatyczny podpowiadał mi, żeby lepiej dać jej czas do namysłu. Może to poprostu zauroczenia, może faktycznie miłość... nie bylem w stanie tego teraz określić. Jednak ja również nie mogę naciskać na nią. Wiedziałem jednak, że dla niej... zrobiłbym wszystko. 

    Kiwnąłem, głową i lekko się uśmiechnąłem.

    - Mój ojciec zawsze mawiał, że przeszłość to księga z której winniśmy się uczyć wytyczać własne ścieżki, jednak nie może nas zaślepiać. Wczoraj to już historia, jutro to tajemnica, lecz dzień dzisiejszy to dar losu. A dary są po to aby się nimi cieszyć. - lekko otarłem łzy Luny z jej policzków. - Ty również zapamiętaj moje słowa, pani. No cóż... - wstałem na równe nogi i lekko strzeliłem karkiem. - Sądzę, że powinniśmy obudzić resztę i oznajmić im co powinniśmy zrobić. Wystarczy już chyba tego spania, pora znów ruszać w drogę

    Następnie ostrożnie obudziłem pozostałych i po tym jak już dojdą do siebie, oznajmiam im swój plan - czyli wyruszenie do miasta, zdobycie pieniędzy i najpotrzebniejszych środków, oraz wynajęcie statku. 

  6. Witajcie moi kochani w kolejnym fotoraporcie ze stolarskiego warsztatu.

    Jak wcześniej zapowiadałem dziś zajmę się głównie zdobieniami i malowaniem. Jako, że topór miał być ogólnie mało wybajerzony pod względem zdobień, zdecydowałem się na dodanie zębów zrobionych z masy modelarskiej, oraz obicie części rękojeści skórą, jak w przypadku młota. Ale to na sam koniec. Miejsca na runy pomalowalem czerwonym, fluoresencyjnym lakierem i trochę przybrushowałem srebrną farbą, w celu zamaskowania niedoskonałości. Zaś stylisko pomalowałem brązową lakierobejcą. Jednak muszę jeszcze nałożyć ze 3 warstwy w celu uzyskania porządanego koloru.

    p5jQxri.jpg6peFzZb.jpgRTys5DW.jpg

    6peFzZb.jpg

    Tak więc następne zdjęcia z tym toporem będą już ostateczne. A poniżej macie kilka innych projektów nad którymi pacowałem, ale zostały chwilowo odłożone na boczny tor. Nie mniej jednak one też kiedyś doczekają się wykończenia i będą pięknie zdobić ściany w moim pokoju, albo u kogoś innego jesli zdecyduję się je sprzedać. 

    1 - Miecz Leonidasa.

    QlKGdnb.jpgTWXjHgx.jpgz2HDPtP.jpg

    2. Buława Mordekeisera - Jak ją zrobiłem? Otóż wcześniej musiałem skleić z pepakury kulę, którą następnie usztywniłem samą żywicą. Następnie zaś przy użyciu dużej ilości masy papierowej wypełniłem wnętrze kuli. Tak, bo zakup pianki montażowej żeby wypłenić taką kulę, to mało się opłaca. Lepiej zrobić masę papierową, a już na pewno będzie taniej. Kiedy masa w środku zachnie można jeszcze użyć trochę żywicy aby trzymała się trzona na stałe. Potem powierzchnię potraktowałem szpachlą i papierem ściernym, ot standardowa procedura w robieniu tego typu replik. 

    vx80EZM.jpgZOCyVQ9.jpg

    Serio naprawdę to jest jeden z najcięższych projektów, bo waży dobre 6 kg. Efekt oczywiście w pełni zamierzony, a sama broń będzie przeznaczona do zwalczania wrogów wszelakich. Hue hue hue... No i oczywiście na pokazanie wielkości tejże broni musiałem ponownie poprosić modela o pomoc. Przynajmniej mam pewność, że nie będzie używał jej do zabawy, bo nie uniesie. 

    No dobrze, to chyba na dziś tyle, zatem do zobaczenia w następnym fotoraporcie! A, byłbym zapomniał - komentarze, krytyki i ogólnie posty w tym temacie będą zawsze mile widziane. 

    No to nara, czeeee!

     

  7. Hardshell

    - To dziwne... śnieg pada a nie zimno - mruknąłem widząc wszędobylski śnieg i lód. Podmieńce nie lubią zimna, wolimy cieplejsze rejony, gdzie jest słonecznie i przytulnie aby założyć siedziby. - Mamy iść do miasta? A co jeśli tam być niegościnnie i nie lubić takich jak my? Oni pewnie nas nie wpuścić, albo próbować zabić. Oni zawsze tak robić. Was może by i przyjęli, ale nie mnie. Iść tam to niedobry pomysł.

  8. Witajcie moi kochani w kolejnym odcinku warsztatowych prac, jak to mawia jeden pan w kartonie na łbie. 

    Jak wcześniej mówiłem, dziś zajmiemy się pracami w drewnie. Jak dotąd, powiem wam szczerze, że to jest chyba najprzyjemniejsza część pracy modelarskiej w mojej amatorskiej karierze. Bowiem już za młodego szczuna robiłem bardzo proste drewniane repliki, żeby nie powiedzieć do bólu toporne. Teraz, jeśli czas pozwoli będę realizował kolejne repliki w tym kierunku. Zaś na początek, postanowiłem zająć się wykonaniem czegoś prostego, jak topór bojowy typu labrys. 

    Materiały potrzebne to płyta MDF, o grubości do 6-8 mm. Taka grubość w zupełności wystarczy, bo to płyta meblowa, jest dość mocna aby w niej wycinać i rzeźbić, oraz szlifować do woli. W takiej płycie najlepiej jest pracować za pomocą elektrycznej wyżynarki, bo ręcznie poprostu za długo wam to zajmie czasu, a przy odrobinie wprawy i ćwiczeń, będziecie w stanie wycinać dowolne krztałty ostrzy. Jako trzonu użyłem styliska do kilofa, o wadze 2,5 kg, wcześniej musiałem jedna wyciąć szparę aby wsunąć ostrze w gniazdo. Oto zaś efekt 1 dnia pracy przy toporze.

    lpH5hCd.jpg

    Prosty, ale całkiem nieźle wyglądający. Zresztą, każdy szanujący się ork, krasnolud, czy barbarzyńca wie, że topór nie ma ładnie wyglądać, tylko rozłupywać czaszki wrogów jakby to były skorupki od jajek. Tia...

    Omówmy trochę ostrze naszego narzędzia mordu. Jak widzicie zostało już wyostrzone i wyszligowane. Tu najlepiej się sprawdza dory pilnik do drewna i siła wałsnych rąk. Pokusiłem się też o zdobienia w postaci run, po obu stronach topora są takie same i symbolizują moc, siłę, stado, oraz witalność. 

    34J6dBb.jpg

    Na trzonku runy są ułożone w inskrypcji która jest jednocześnie imieniem topora - Wilczy Kieł. 

    uwV5yEM.jpg17k6QLp.jpg

    Na próbę wykorzystałem tu 2 rodzaje technik - z jednej strony runy są wycinane za pomocą ostrza kołowego, z drugiej zaś grawerowane. I chyba niesety drewno trzona jest zbyt twarde do grawerowania, przez co efekt jest niesety niezbyt ładny. Próbowałem też wypalić runy za pomocą wypalarki ale cóż, chyba też to za twarde drewno.

    A tu macie widok na złączenia ostrza z trzonem.

    C8TvP4r.jpg

    XoT4I1l.jpg

    Wcześniej jak mówiłem, wyciąłem stosowny otwór, założyłem w nim ostrze jednoczęściowe, potem całość potrakrowałem żywicą żeby trzymało się na wieki wieków. Całość, po wyschnięciu żywicy, doprawiłem klejem do drewna wikolowy, a na sam koniec położyłem szpachlę do drewna i wyszlifowałem. Od strony technicznej to byłoby właściwie tyle. Ot niecałe dwa dni pracy i mamy całkiem przyjemny topór, w dodatku wytrzymały i przyjemny w wyglądzie. Teraz zostaje nam go tylko pomalować i przy ozdobić, ale to w następnym odcinku.

    No to nara, czeeeee!

     

    • +1 1
  9. No cóż, czasem lepiej napisać coś tutaj niż tłamsić w sobie...

    Otóż człowiek, którego uważałem za swojego przyjaciela, albo chociaż dobrego znajomego, z nieznanego mi powodu odwrócił się ode mnie. Stało się to jakieś 2-3 tygodnie temu, ot gadaliśmy przez GG jak co wieczór po robocie, aż tu nagle ten zamilkł. Myślę, może poprostu zajęty, ale jak tydzień minął a tu nic. Ani be, ni me ni pocałuj mnie w dupę. Piszę na gg, przez forum, maila - nic. Kompletnie nic. Wreszcie musiałem prosić innego znajomego z którym tamten kontakt utrzymuje stale i co? Nie wiem o co jest na mnie obrażony, czy wściekły, widziałem jego rozmowę z tamtym gościem - on ze mną gadać nie będzie nigdy. A wczesniej nawet żeśmy się nie kłócili. Nie wiem o co mu poszło, trudno, tak bywa, ale poprostu... kuźwa, no kiedy ciebie przyjaciel w taki sposób olewa, to nie jest miłe. Żeby choć powiedział dlaczego - ale nie. Nie wiem czemu tak zerwał znajomość i kontakt, w sumie teraz mało mnie to obchodzi. Ale i tak jest przykro zwłaszcza, że nigdy mu źle w żaden sposób nie życzyłem.

    • +1 3
  10. Nie powiem, że jej słowa mnie zaskoczyły. Taką możliwość oczywiście brałem pod uwagę z prostej przyczyny - ona bądź co bądź, jest alicornem. Jest nieśmiertelna i włada potężną mocą. Moje życie będzie trwać raptem kilka dziesiecioleci, jeśli dopisze mi los. Ona będzie trwać wiecznie. Ma moc którą kontroluje księżyc i pewnie jednym ruchem i jedną myślą może pokonać całe armie. To boginii. A ja jestem tylko śmiertelnikiem. Wiedziałem, że może tak być, więc co mnie pchnęło do takiego wyznania? Ale cholera... przecież, nic na to nie poradzę. Ja... ja poprostu ją kocham. Nawet jeżeli to mnie boli. 

    - Pani... Luno. Ja... rozumiem, że jesteś Księżniczka, a przede wszystkim alicornem i władczyną, istotą o wielkiej mocy i potędze. - ostrożnie ważyłem słowa. Nie chciałem za bardzo na nią naciskać. - Ja jestem tylko śmiertelnikiem, który ośmielił się zakochać w kimś takim jak ty. Ale wiedz, że wszystko co wcześniej mówiłem, to prawda. I to jest moja decyzja, i tylko moja. Niezależnie od tego co postanowisz... ja będę cię chronił, póki bije moje serce i póki będę zdolny dzierżyć miecz. 

    Potem zaczęła opowiadać o swojej rzekomej przeszłości i niemożności wybaczenia sobie. Mówiła to twardo i z pasją, coś musiało w tym być. Z wolna przypomniałem sobie nikłe rzeczy z przeszłości, stare księgi wyczytane w Canterlot, jak i również nasze dawne podania i legendy o Ciemnej Królowej, która kiedyś chciała zawładną całym światem zsyłając na niego niekończącą się noc. Dotąd uznawałem to tylko za durne bajki. Aż do teraz. 

    - Ty... ty byłaś Ciemną Klaczą. Nightmare Moon. - powiedziałem z westchnieniem, na wspomnienie tego dziwnego, mrocznego podmuchu, kiedy wtedy straciła przytomność. - Znam te opowieści, czytałem stare księgi... ale nie wierzyłem w nie, aż do teraz. Ona chciała sprowadzić wieczną noc na świat, słyszałem. Ona była tobą, ale wiem że zostałaś od niej uwolniona. Ty jesteś władczynią, którą poddani kochają i szanują, nie boją się i nie drżą na twój widok. Widziałem to wtedy, kiedy byłem jeszcze w Canterlot. I nie zaprzeczaj temu, bo wtedy okłamujesz samą siebie. Możesz mieć mnie za śmiertelnika który niewiele wie, ale mimo wszystko trochę życia poznałem. Coś skrywasz przed wszystkim, nie chcesz tego ujawinić. I jeśli mam być z tobą szczery, to właśnie najbardziej cię boli, szkodzi ci jak rak. Nie możesz sobie wybaczyć. Może się mylę... ale wiedz jedno. We mnie zawsze znajdziesz oparcie, niezależnie od tego co postanowisz, Luno. 

  11. Jej wypowiedź trochę mnie skonfundowała, ale po jej reakcji zacząłem sądzić, że ona... chyba też coś do mnie czuje. Nie byłem jednak pewny co. Czułem jak moje serce bije szybciej, zrobiło się mi też dziwne gorąco. Jednak wziąłem głęboki wdech, jak przed skokiem do jeziora. 

    - Istotnie, może nie znamy się za długo, a nasza wydarzenia podczas naszej znajomości nie były zbyt korzystne, ale...  - głos mi na chwilę uwiązł w gardle. Nawet podczas swojego stażu jako ambasador i negocjator, takiej pustyni w ustach jeszcze nie miałem. Jednak nie wycofam się nie w takiej chwili. 

    - Myślałem sporo nad tym... i nie znajduję innego wytłumaczenia, jak to, że poprostu zakochałem się w tobie. Od pierwszej chwili gdy cię ujrzałem, pani. To przyszło nagle i trafiło mnie z siłą tysiąca burz piaskowych. Ja cóż... - potrarłem kopytem o brodę. - Uznaj mnie za głupca, ale dla ciebie jestem gotów na wszystko. Choćbym miał mierzyć się z całą armią Changelingów sam jeden, zrobię to, a nie pozwolę żeby stała ci się krzywda. Ja... wiem, że to zabrze dziwnie, ale ja od razu, gdy cię ujrzałem, pokochałem cię od pierwszego wejrzenia. Dlatego... zrobię dla ciebie wszystko. 

    Zamilkłem aby dać jej czas na reakcję.

  12. Hardshell

    Coś...  nas uśpiło. Pieśń, piękna pieśń, jakiej jeszcze nigdy w życiu nie słyszałem. Uczucie senności owładnęło mną jak ciężki, miękki koc, i nim zorientowałem się, padłem na ziemię jak zabity.

    Kiedy się ocknąłem, z poczatku sądziłem, że jakoś wróciłem do domu siostry Twilight. Też mieszkała w wielkim drzewie, gdzie pachniało zywyicą, trochę murzem i mnóstwem magii. Ale tutaj nie było tyle książek, tylko jakieś zwinięte kartki i wogóle nie przypominało to domu Twilight. Tu było inaczej, obco. Wtedy usłyszałem jak ktoś na dole wchodzi do środka. Klacz kuca, z bronią i czymś jeszcze. Chciałem zejść, zadać pytana jak tu trafiliśmy, ale ona znów zaczęła grać. Tak pięknie, jak jeszcze nigdy nie słyszałem. Dosłownie zniewoliła mnie ta pieśń, usiadłem i słuchalem jej w zadumie, lekko się uśmiechając.

  13. Hardshell

    Bariera była mocna, ale prawie udało mi się ją strzaskać dzięki silnym ciosom. Wtedy jednak Spring Love zaczęła mówić. 

    - Hardshell nie służyć nikomu, zwłaszcza Plugawej Królowej! Ona zła. 

    Na chwilę zaprzestałem ataków na tarczę obronną obcego kuca. A co jeśli Spring jednak miała rację? Ona mnie nigdy nie okłamała, ona była przyjaciółką, a przecież przyjaciele nie kłamią. Z tego tylko względu zaprzestałęm atakować obcego. 

    - Dobra... ja wierzyć Spring Love. Niech Olivia zobaczy co jest z tym nowym obcym. Ale jeżleli obcy próbować nas oszukać, Hardshell cię rozerwie na strzępy - warknąłem ostrzegawczo do obcego.

  14. Hardshell

    Nie dam się nabrać na kłamstwa obcego kuca. Skąd mam wiedzieć, czy kłamie czy nie. Nie ufam mu, nie puszczę mu płazem gróźb do mojej jedynej rodziny. Nie zamierzam się zatrzymywać ani ustępować. 

    - Nikt nie będzie rozkazywać Hardshellowi! Ja nie ufam żałosnemu kucykowi. Ty nie wyjść stąd żywy! - warknąłem nie przerywając ataku na niego. 

  15. Dooobra...

    Młot już jest zrobiony od dawna i znalazł już nowego właściciela. A tu macie efekt końcowy mojej pracy. 

    KjTqSHG.jpg

    oayoykR.jpg

    Ej5PigY.jpg

    zUA9bB0.jpg

    4jzYK1R.jpg

    9I4rtlZ.jpg

    Rro0Cwp.jpg

    Efekt - jak dla mnie zarąbisty. Czas pracy - ok półtora miesiąca, nie licząc przerw spowodowanych moim lenistwem. Szacowany koszt materiałów - 190 zł. Ale i tak nabrałem mnóstwa doświadczeń i nauczyłem się wielu sposobów i trików modelarskich. To tyle jesli chodzi o temat młota.

    W następnych foto-raportach, zajmę się pracą w drewnie, stolarką i ogólnie wszystkim co związane jest z drewnem i wycinaniem. 

    Do następnego!!

     

  16. Hardshell

    Kiedy zdawało się, że ogary zagryzą mnie na śmierć, bestie po chwili odeszły. Uciekły za tym, który im rozkazywał. Tamten potwór próbował skrzywdzić Spring Love... nie daruję mu tego. Ona przyjaciółką jest moją. Ale ten drugi - słyszałem jak mówił o skrzywdzeniu mojej siostry, o krzywdzie innych, głupich, żałosnych kucyków. Chciał ich sprzedać, za swoją nędzną skórę. Chciał ich krzywdy...

    Wtedy jednak zauważyłem, co się ze mną dzieje. Moje rany i pancerz zaczęły się zasklepiać. No tak... ewolucja. Plugawa Królowa o tym wspominała coś. Że będę inny z czasem, lepszy, silniejszy, mocniejszy. Więc to jest to? To jest dobre! Czuję, że ja twardszy, mocniejszy, wytrzymalszy. I choć trochę zmęczony jestem, to nie zamierzam darować plugawemu sprzedawczykowi!

    - Zdradziecki kuc, chcieć krzywdy Twilight?! - warknąłem wstając na równe nogi i obnażając kły ruszając jak taran na obcego kuca. - Hardshell odgryzie ci ten żałosny, zdradziecki łebek! 

  17. Okej, muszę się wtrącić, bo obecna sytuacja nie wydaje mi się jasna i logiczna. 

     

    Po pierwsze - O matko, panie MG, weź pan pisz posty jaśniej, bo nie wiem gdzie zaczyna się kwestia mojej postaci, a gdzie jeszcze reszty graczy. Spędziłem bite 10 minut studiując ten post, próbując rozgrodzić gdzie w ogóle jest Hardshell, Viktor i Spring, co robią i w jakim są stanie. I proszę cię, weź dodaj znaki interpunkcyjne w zdaniach. 

    Po drugie - Gwałt? No panowie... gdzie niby?! Poza tym, serio? Rozumie, wolność i swoboda, ale to już z deka było nie smaczne. Rozumiem, dział +18, ale może tak bardziej sugestywnie?

    Po trzecie - Jakoś mam wrażenie, że Hardshell to mało jest potrzebny. Co tam, że atakuje go sfora wściekłych piekielnych ogarów, jest poraniony i ma prawie rozprute gardło, co tam, że z jego siłą i rozmiarem mógł chociaż dłużej opierać się demonowi, a nie zostać obezwładniony jak szmaciana lalka. Nie chwila... To właśnie mi się nie spodobało. Nie dość że nie dałeś mojej postaci żadnych szans na jakąkolwiek akcję, to dodatkowo jego kompani jakoś nie specjalnie się przejmują, tym że jest atakowany przez zgraję wściekłych demonów. Ok, każdy gracz prowadzi postać jak chce i uważa, ale na miłość boską, trochę więcej uwagi odnośnie otoczenia, bo wg tego co MG napisał, to zostało tam kilka demonów z którymi się trzeba rozprawić a potem sobie rozmawiać o dupie Maryni. 

     

    Dlatego proszę o poprawę ostatniego posta MG i na przyszłość radzę unikać takich błędów. To naprawdę w oczy kole i psuje rozgrywkę. 

  18. Hardshell 

     

    Ten... demon był silny. Może i silniejszy niż ja. Trzymał mnie mocno za szyję, powoli odcinając dopływ tlenu i sprawiając niesamowity ból. 

    Czułem jak jego szpony wpijają się w moje ciało, przecinając nawet pancerz i grubą skórę. 

    Próowałem się wyrwać ale na próżno. Trzymał mnie jak zabawkę. Chciał skrzywdzić Spring Love, musiałem ją obronić. 

    Ale wtedy odezwał się ten drugi kuc, mówiąc w dziwnym języku, którego trochę rozumiałem. Mówił coś o krzywdach, coś o kucykach, ale mówił też o Twilight. On... on chce ją zkrzywdzić?! Zranić?! Zrobić coś złego mojej siostrze?!

    Warknąłem wściekle usiłując się wyrwać, ale bez skutku, więc postanowiłem zaryzykować i ugryzłem z całych sił demona w rękę którą mnie trzymał abym mógł się oswobodzić.

  19. - Wrócić drogą morską? Hm, to chyba jest najlepsze z możliwych rozwiązań. Na lądzie nasi wrogowie z pewnością mają większe siły do poszukiwań, a sam na ich miejscu wypytywałbym kogo się da, każdego kto wie cokolwiek. To dobra myśl, Luno. Choć wyprawa do miasta jest ryzykowna, to innego wyjścia nie mamy. Trochę gotówki mamy, ale za mało żeby wynająć statek, ale spokojnie - uśmiechnąłem się tajemniczo. - Sporo grywałem w kości i karty podczas podróży, i śmiem twierdzić, że całkiem niezły ze mnie gracz i szuler. Zarobimy w ten sposób dość pieniędzy i informacji. Portowe miasta są skarbnicą różnorodności, jeśli się wie gdzie i czego w nich szukać. 

     

    Przez chwilę patrzylem się na śpiących towarzyszy po czym znów zwróciłem się do Luny.

    - Księżniczko... pamiętasz naszą ostatnią rozmowę... wiesz, zachowałem się trochę jak głupiec. Poprostu... jakby to powiedzieć, od dawna nie spotkałem takiej klaczy jak ty. Kogoś tak... niezwykłego i zaskakującego. Wybacz mi bezpośredniość, ale - zawahałem się, ale podbudowany nie tak dawnym zbliżeniem, zdecydowałem się bardziej otworzyć. - Jesteś zdecydowanie najpiękniejsza klaczą, jaką w życiu widziałem.

  20. Dobra. 

    Widzę, że należą się wszystkim czytelnikom wyjaśnienia. 

     

    Po pierwsze - fika nie porzuciłem i porzucić nie zamierzam. Ta karygodna przerwa spowodowana jest nie tyle brakiem weny, co poprostu pochłaniającym czas na pisanie życiem prywatnym i kilkoma ważnymi decyzjami życiowymi. 

    Po Drugie - forma i sposób w jaki napisałem poprzedni rozdział, okazała się istnym węzłem gordyjskim i ugorem do pisania rozdziału 21. Nic mi poprostu nie pasowało i nie grało. Dlatego też musiałem zmienić końcówkę poprzedniego rozdziału aby było jak należy. Polecam zatem przeczytać rozdział raz jeszcze, albo ostatnie 4 strony aby zrozumieć co i jak. Poza tym musiałem zmienić trochę nurt fabularny aby fik był krótszy. 

     

    Choć czasu mam mało, obiecuję wam że następny rozdział pojawi się w ciągu 2 tygodni. 

    Tymczasem nie zapominajcie o opowiadaniu i wyczekujcie kolejnych rozdziałów.

×
×
  • Utwórz nowe...