-
Zawartość
437 -
Rejestracja
-
Ostatnio
O Emily
- Urodziny 19 Marzec
Kontakt
-
Gadu-Gadu
52778336
Informacje profilowe
-
Płeć
Klacz
Ostatnio na profilu byli
21167 wyświetleń profilu
Emily's Achievements
-
//Przepraszam za opóźnienie, ale niestety miałam problemy z połączeniem internetowym, a moje poczucie czasu poszło w cholerę. Postaram się napisać odpowiedź jak najszybciej mogę.
-
173,35 zł
-
//Give me time, wysyłacie pięć wiadomości na minutę, a ja tu próbuję posty pisać. Po za tym gdzieś w połowie pisania posta stwierdziłam, że jakoś to głupio brzmi i zaczęłam od nowa - Cóż, uciekniecie to zginiecie tak czy siak. Jesteście rebelią, macie przewalone od samego początku. - powiedziała niebieskowłosa dziewczyna cicho się śmiejąc. Gdy zauważyła, że ludzie skierowali na nią swój wzrok, błyskawicznie znikła w tłumie. Olef pokiwał głową. - Dobrze, jednak wciąż uważam, że powinniśmy zając się sprawą szpiegów. Nie wiadomo komu możemy ufać. Wojska zmierzają w naszą stronę, mogą być tu w przeciągu kilku dni. Zaatakują tak czy siak, ale w przypadku porażki nie powinni się dowiedzieć kim jesteśmy. - powiedział rozglądając się po tłumie. Nie miał zamiaru odbierać ludziom nadziei na to, że mogą wygrać, ale wolał rozważyć wszystkie możliwości. Nie mógł też pogodzić się z myślą, że mogliby przeprowadzić to bez niego. Od dziecka chciał wiedzieć o wszystkim i brać we wszystkim udział. Lubił być w centrum uwagi. Między innymi dzięki temu został doceniony w rebelii i zaczął coś znaczyć. Nie chciał tego teraz zmarnować. - Jesteśmy tutaj. Jeśli szpieg jest wśród nas, i tak może podać informacje o nas. Nie ma różnicy czy teraz czy później. - odezwała się któraś z osób w tłumie i Annuum po cichu przyznał mu rację. Nie mają nic do stracenia. Westchnął cicho. Tłum ludzi przybliżył się powoli do trzech osób, wcześniej kłócących się, teraz zaś namawiających ich do walki. Wielu z nich wierzyło w rebelię już od samego początku, część pomogła w jej największym osiągnięciu, jakim był zamach na księcia Cazara. Byli skłonni i gotowi do walki. Jedynie mała grupka pozostała gdzieś w oddali, szepcząc coś między sobą, jednak nikt nie zwrócił na nich uwagi. *** Siły zmierzające do miasteczka zatrzymały się na niedługim postoju. Żołnierze siedzieli w grupach, jedząc prowiant i rozmawiając po cichu. Gdzieś na obrzeżach stał samotnie młody mężczyzna, powoli konsumując przydzielony mu kawałek chleba z jakimś rodzajem mięsa. Nie było to może nic nadzwyczajnego, jednak jako pojedynczy posiłek sprawdzało się nawet w porządku. Od wielu lat jadali w ten sposób, przyzwyczaili się do tego. Jak przez mgłę pamiętał posiłki, które przygotowywała mu matka, gdy jeszcze był dzieckiem. Wiele przepysznych i jakże sycących potraw, których nazwy już dawno pozapominał. Ale potem trafił do akademii, która szkoliła chłopców na najlepszych wojowników i każdy posiłek stał się taki sam. Cicho uśmiechnął się przypominając sobie swój rodzinny dom, a następnie wrócił do obozu. Podszedł do żołnierza o niebieskich oczach i kręconych blond włosach i usiadł koło niego. - Hej, Malvagio. Nie uważasz, że coś jest nie tak z tymi rolnikami?
-
- Wszystko i wszyscy są tu do dyspozycji, przynajmniej mam taką nadzieję. - odezwał się głośno kapitan, spoglądając na tłum oceniająco i starając się przerwać dyskusję, której co prawda nie słuchał od paru wymian zdań, niezainteresowany bardzo opiniami podległych mu ludzi. Nie podobała mu się panująca atmosfera, w powietrzu wisiał spór. - Oczywiście potrzebna jest tu współpraca i zgranie. Potrzebujemy ludzi, którzy są w stanie zapanować nad innymi i poprowadzić ich do zwycięstwa. Jak już zostało wspomniane, ucieczka nie wchodzi w grę. - Po tłumie rozszedł się szmer rozczarowania. Parę osób odeszło z miejsca zebrania, najwyraźniej licząc na inną odpowiedź i nie wierząc w fakt, że mogą coś sami zrobić. Parę osób chciało zabrać głos, ktoś nawet zaczął przepychać się w stronę dowódcy, ale kapitan znów zaczął mówić, ignorując kolejne pytanie o zaangażowanie innych dowódców. - Według informacji przesłanych nam przez szpiegów, armia wysłana przez królową złożona jest z około dwóch tysięcy specjalnie wyszkolonych żołnierzy, a także szpiegów. Uważam, że szczegółowe plany powinniśmy zostawić na później i wybrać spośród siebie tych najbardziej zaufanych, w tym oczywiście mnie, a następnie przedyskutować to w zamkniętym gronie. - powiedział, próbując odwrócić uwagę ludzi od rozwijającej się zażartej dyskusji. Parę osób prychnęło. Nie uważali go za zbyt wartego zaufania, szczególnie w momencie, gdy zdawał się celowo wspominać o braku dowództwa, nie tłumacząc jednak ich nieobecności. Jego próby także nie dały efektu, zmierzająca w stronę kłótni konwersacja zdawała się być o wiele bardziej interesująca. Ktoś w tłumie krzyknął coś o istnieniu możliwości ucieczki i tym razem Olef musiał sam zacząć dyskutować z paroma spośród zebranych, co skutecznie odwróciło jego uwagę od rzucających się sztyletami ludzi. Jedyną osobą, która zdawała się go popierać była tajemnicza, niebieskowłosa dziewczyna, nieznana nikomu z miasteczka.
-
- Pokaż poprzednie komentarze [1 więcej]
-
Słownik w telefonie nie ma około 70% słów w języku polskim i większości form czasowników. Podkreśla co piąte słowo.
-
Miejsce zebrania przepełnione było przeróżnymi ludźmi. Była tu prawie połowa całego miasteczka, a ludzie wciąż przychodzili. Było to pierwsze spotkanie z tak wysoką frekwencją, prawdopodobnie dlatego, że wieść o zmierzających w stronę miasteczka wojskach rozniosła się dość szybko wśród mieszkańców. Chcieli wiedzieć co powinni zrobić dalej, choć wielu z nich od razu uciekłoby, gdyby tylko dostali na to zezwolenie od dowództwa. Dlatego też część z nich zjawiła się tutaj - mieli nadzieję na otrzymanie jakże wygodnego dla nich polecenia ucieczki i ratowania własnego życia. Faktem, który wywołał ich zaniepokojenie, gdy szybko rozniósł się po ustach zebranych była nieobecność większości dowódców w miejscu spotkania. Jedynymi członkami dowództwa, których byli w stanie dostrzec w tym tłumie, zresztą łatwo, bo stali oni na małym podwyższeniu na środku, które służyło na codzień do ogłaszania wieści z miasteczka, był kapitan Olef Annuum i dwaj jego przyjaciele, będący nieco niżsi rangą od niego. Brak dowództwa przyniósł zebranym pewne obawy, które jednak większość z nich zignorowała, uznając zapewne, że jeszcze zdążą się oni pojawić. Minęło jednak już piętnaście minut od planowanej godziny spotkania i dało się słyszeć przeróżne szmery i szepty zdziwienia. Po chwili Olef Annuum chrząknął głośno, zwracając tym samym na siebie uwagę ludzi. Głosy ucichły, a wiele osób obróciło swe głowy w kierunku dowódcy, słusznie przypuszczając, że zgromadzenie właśnie się rozpoczęło. - Witajcie. - odezwał się mężczyzna, na tyle głośno, by nawet stojący z tyłu byli w stanie go usłyszeć - Słyszeliście zapewne o tym, że do naszego miasteczka zmierzają siły królowej. - Przerwał na chwilę, upewniając się czy na pewno wszyscy słyszeli te wiadomości, które, przesłane przez szpiegów rebelii, przeraziły mieszkańców zarówno w sprawy buntowników wplątanych, ale także całkowicie z nimi nie związanych. Nie słysząc żadnych zaprzeczeń, kontynuował - Zebraliśmy się tu dzisiaj, niestety bez większości dowództwa, by przedyskutować nasze przyszłe działania. - Gdzie są pozostali przywódcy rebelii? - zapytał ktoś z tyłu, jednak nie dostał odpowiedzi. Może nie został usłyszany, a może to Annuum nie chciał na to pytanie odpowiadać i zwyczajnie je zignorował, ale kwestia ta zaczęła budzić coraz większe zainteresowanie wśród zebranych tłumów, nawet jeżeli odpowiedź na nie byłaby tak prosta, jak zwyczajny zbieg okoliczności i niemożność pojawienia się w tym miejscu i czasie przez kilka osób naraz. - Musimy zastanowić się nad naszą strategią - odezwał się kapitan zwracając się do swoich przyjaciół, a także reszty znajdujących się na miejscu osób - Może ktoś chce zacząć z propozycją? - zapytał z czystej grzeczności, gdyż sam opracowywał powoli w głowie plan i jako, że bardzo skromnym człowiekiem to on nie był, osobiście uważał, że ciężko będzie wymyślić lepszy.
-
172.95 zł
-
[Temat z zapisami] Minęło 10 lat odkąd królowa Darsallia zjednoczyła pięć księstw w krainie Helarr i objęła władzę nad nowo utworzonym królestwie Arhalii. Rządziła twardą ręką i pomimo dość wysokich kar za popełniane przestępstwa i skupieniu przez nią większości przemysłu w okolicach stolicy kraju, powiększając przy tym biedę przy granicy królestwa, była wciąż uwielbiana przez lud i wychwalana w pieśniach. W pewnym momencie jednak, w małym, rolniczym miasteczku oddalonym od stolicy o wiele mil, ludzie zaczęli się buntować. Powstała tam mała organizacja, nazywana przez postronnych Rebelią lub Buntownikami, której członkowie po cichu zaczęli snuć plany obalenia władzy. Plotki o niej zaczęły być coraz głośniejsze, aż w końcu wpadły w uszy pewnego szpiega, który poniekąd, choć nikt nie wiedział czy naprawdę tak było, przekazał te informacje królowej. Ta zdawała się nie przejąć się tym zbytnio, a przynajmniej sprawiała takie wrażenie. Podobno jednak wysłała ona do Rebelii swojego agenta, który raz na jakiś czas powstrzymywał ich plany. W taki sposób trwała ta cicha wojna, pewnego razu jednak jej ofiarą padł syn królowej, kilkuletni książę Cazar. To załamało zarówno Darsallię, jak i jej męża, króla Augusta, gdyż oboje byli do dziecka przywiązani, a młody książę miał w przyszłości zostać królem. Dzięki szybkim działaniom królewskich służb bezpieczeństwa szybko udało się pochwycić buntownika będącego odpowiedzialnym za zabójstwo, jednak było pewne, że nie działał on sam. Królowa, osuwając się na skraj rozpaczy, wysłała swoich najbardziej zaufanych żołnierzy i szpiegów do miasteczka, w którym z samego początku wybuchła Rebelia. *** Siły władczyni Arhalii zmierzały w stronę małego miasteczka na horyzoncie już od kilku długich dni. Nie byli bardzo zmęczeni, nawet pomimo krótkich i rzadkich postojów oraz oszczędzania zasobów. Większość z nich, szczególnie żołnierze, byli do tego przyzwyczajeni. Szpiedzy za to wyruszyli o wiele wcześniej, by przypadkiem nie wydać się, gdyby ktoś z miastowych zauważył ich maszerujących z wojskiem. Co prawda do miasteczka była jeszcze długa droga, bo i tempo marszu najszybsze nie było, ale co i rusz mijali ich przeróżni podróżnicy, rolnicy przewożące swoje towary, a także czychający przy drogach zbóje, którzy na widok armii królowej uciekali w popłochu. Pomimo niezatrzymywania się w miastach, które było swoistą strategią, którą obrał ich dowódca z jemu tylko znanych powodów, żołnierze zaczęli zauważać biedę mieszkańców tych terenów. Większość z nich mieszkała w stolicy całe swoje życie nie podróżując daleko, ale w szkołach i akademiach uczyli ich, że obszary oddalone od niej są bogatsze i uprzemysłowione. To także powiedzieli im przed drogą tutaj, prawdopodobnie uznając, że biedota miasteczek nie zostanie przez nich zauważona. *** Przywódcy rebelii już dawno wiedzieli o nadchodzących wojskach. Szpiedzy przebywający w tym czasie w stolicy kraju, z których niektórzy mogli mieć jakiś związek z otruciem przyszłego następcy tronu, jak najszybciej przesłali informacje o wyruszającym konwoju. Niektóre były bardziej, niektóre mniej dokładne, ale z około dziesięciu listów udało się wyciągnąć mniej więcej pełny obraz wysyłanych sił. Jeden z informatorów podał także, że do miasteczka zmierzało też kilku szpiegów, co zaniepokoiło ich. Nie dość, że musieli przygotować się zbrojnie i dobrze się ukryć, nie mogli też ufać nikomu nowemu. Ba, nie było pewne czy mogą wierzyć ludziom z wewnątrz. Wiedzieli, że muszą jakoś sobie poradzić, bo ich misją, wielce dla nich ważną i szlachetną, było wprowadzić z powrotem pokój i równość w państwie. Dowódcy zaczęli jednak szykować się na możliwość ucieczki z miasteczka, a nawet kraju, zatajając to przed innymi członkami rebelii, bojąc się, że zostaną uznani za tchórzy. Nie wszyscy z nich zgadzali się z tym, uważając, że w istocie jest to kłamstwo i tchórzostwo, jednak nie byli w stanie w żaden sposób przekonać reszty. Nie będąc pewnym swej decyzji, generał Olef Annuum zwołał na ogólną naradę wszystkich członków buntowników. Miało ono odbyć się dziesiątego dnia po ostatniej pełni księżyca. Wszyscy, którzy wspierali rebelię otrzymali tego dnia rano mały płatek czerwonej róży, który był umownym symbolem spotkania o południu.
-
@Po prostu Tomek Karta przyjęta i wpisana na listę. Myślę, że ilość osób jest idealna by wkrótce zacząć (w wypadku, by ktoś chciał się dopisać, jest jeszcze miejsce). Podlinkuję za chwilę temat do gry. [Zagraj]
-
@Lucjan Karta jak najbardziej poprawna, jednak jeżeli postać pracuje dla rebelii, przydałoby się wyjaśnić dlaczego. Szczególnie w wypadku kogoś pracującego za pieniądze. Aczkolwiek karta przyjęta.
-
172,25 zł
-
Tak, spokojnie, nie mam narazie limitu miejsc, a nawet gdybym miała, to jeszcze nikt nie przekroczył. Zawsze można też dołączyć w trakcie gry .
-
Nie ma potrzeby, jest dobre . Oba KP przyjęte i wpisane na listę. Za chwilę może ją wstawię do pierwszego posta.
-
[Gra] Minęło 10 lat odkąd królowa Darsallia zjednoczyła pięć księstw w krainie Helarr i objęła władzę nad nowo utworzonym królestwie Arhalii. Rządziła twardą ręką i pomimo dość wysokich kar za popełniane przestępstwa i skupieniu przez nią większości przemysłu w okolicach stolicy kraju, powiększając przy tym biedę przy granicy królestwa, była wciąż uwielbiana przez lud i wychwalana w pieśniach. W pewnym momencie jednak, w małym, rolniczym miasteczku oddalonym od stolicy o wiele mil, ludzie zaczęli się buntować. Powstała tam mała organizacja, nazywana przez postronnych Rebelią lub Buntownikami, której członkowie po cichu zaczęli snuć plany obalenia władzy. Plotki o niej zaczęły być coraz głośniejsze, aż w końcu wpadły w uszy pewnego szpiega, który poniekąd, choć nikt nie wiedział czy naprawdę tak było, przekazał te informacje królowej. Ta zdawała się nie przejąć się tym zbytnio, a przynajmniej sprawiała takie wrażenie. Podobno jednak wysłała ona do Rebelii swojego agenta, który raz na jakiś czas powstrzymywał ich plany. W taki sposób trwała ta cicha wojna, pewnego razu jednak jej ofiarą padł syn królowej, kilkuletni książę Cazar. To załamało zarówno Darsallię, jak i jej męża, króla Augusta, gdyż oboje byli do dziecka przywiązani, a młody książę miał w przyszłości zostać królem. Dzięki szybkim działaniom królewskich służb bezpieczeństwa szybko udało się pochwycić buntownika będącego odpowiedzialnym za zabójstwo, jednak było pewne, że nie działał on sam. Królowa, osuwając się na skraj rozpaczy, wysłała swoich najbardziej zaufanych żołnierzy i szpiegów do miasteczka, w którym z samego początku wybuchła Rebelia. Okej, moje opisy ssą. Do rzeczy. Możecie wcielić się tutaj albo w żołnierza królowej, rebelianta albo bezstronnego człowieka, mogącego potem dołączyć do jednej ze stron (pamiętajcie, to że jest to rebelia, nie musi wcale oznaczać, że to "ci dobrzy". To nie Star Wars). Każda z postaci może także być szpiegiem. Działa wtedy dla jednej ze stron, jednak zaczyna grę razem z tą drugą stroną i z nią prowadzi interakcje (W karcie postaci oznaczamy tą stronę, dla której jest szpiegiem) Strona, po której odpowiada się postać może się zmienić w trakcie gry. Jeżeli postać jest szpiegiem, inne postacie nie mają prawa wiedzieć tego od razu. Tak, mogą myśleć, że coś jest z nią nie w porządku, ale nie mogą jej od razu zdemaskować. Wysilcie się odrobinę, można to fajnie rozwinąć. Karta Postaci: Imię: Nazwisko: Pseudonim: (opcjonalnie) Wiek: Strona: Stanowisko: (szpieg/żołnierz/inne (podaj jakie)) Wygląd: Charakter: Umiejętności: (typu sztuki walki, bycie świetnym kłamcą itp.) Krótka historia: (czym postać zajmowała się wcześniej, rodzina, motywacje) Dodatkowe informacje: Osobiście w grze będę odgrywać rolę epizodyczną, głównie narratora i postacie drugo- i trzecioplanowe. Gra zacznie się mniej więcej przy około 4 osobach. Przyjęte Karty Postaci: