
Darnok2
Brony-
Zawartość
768 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Darnok2
-
Drake zamówił kubek rumu, a gdy go otrzymał pociągnął długi łyk i potrząsnał głową. Spojrzał na Bjorna i Samuela z nutą ciekawości i zwrócił się do Kapitana. -O której i gdzie dokładnie mam się jutro zjawić? No i chcę żebyście wszyscy wiedzieli jedną rzecz. - Tu spojrzał na kapitana, bosmana i dwóch rekrutów - Jak walczyć to do końca i z całą energią. Nienawidzę tchórzy. Ale jak na was patrzę panowie to nie sądzę abym tu na takich trafił.
-
Laizer ciężko usiadł na ziemi pod ścianą. Spojrzał z niedowierzaniem na Ciela i Cloude'a. -Ale...ale...no jakim cudem do cholery? - wziósł do góry ręce, opuścił je i zaczął się w trochę psychopatyczny sposób przez kilka sekund - Jakim cudem rządzi Tobą dwunastolatka?
-
-Kapitanie. - Drake uśmiechnął się krzywo - Wszyscy dzielimy piracki los. Więc jestem waszym kamratem. A także mam nadzieję członkiem załogi. Ale dobrze panowie - oferuję swoje ostrze i moją lufę. - Compton ukłonił się wręcz przesadnie.
-
Drake wszedł do tawerny obok i zobaczył wysokiego, brodatego kolesia który rozmawiał z dwoma innymi siedzącymi przy stole i jednym który stał obok brodacza. -Czołem kamraci! Ponoć szukacie załogi. Jestem Drake Compton, lat 28. Wprawiony w walce maczetami i strzelaniu z garłacza. Od 18 roku życia na morzu. Wieloletni pirat, wcześniej hiszpański korsarz.
-
Drake Compton siedział na plaży patrząc w bezkresny horyzont i obserwując pustkę. Na jego twarz tkwił cienki uśmiech. W prawej ręce trzymał ogłoszenie. To była jego życiowa szansa. Wstał i poprawił maczetę przy boku. Pora znaleźć przyszłych pracodawców.
-
-Po głębszym namyśle nie wiem czy chcę ją poznać. Znając Ciela i jego znajomych to pewnie będzie kolejny świr. -Laizer zamyślił się - Chociaż to nie ma znaczenia. Jeśli ktoś chce się dostać w otoczenie Yony, musi być kimś pewnym. Więc...nie wiem jak reszta, ale jestem za poznaniem jej.
-
-To może czas poznać. - Laizer mruknął podejrzliwie - Chyba nie masz nic do ukrycia?
-
W każdym razie jest taka możliwość. I co jest za krótko?
- 27 odpowiedzi
-
- piraci
- adwenczyr tajm
- (i 3 więcej)
-
Imię i nazwisko: Drake Compton Wiek: 28 Wygląd: Wysoki, ok. 190cm wzrostu, dobrze zbudowany, o nieco ciemniejszym kolorze skóry. Ma krótką czarną bródkę i czarne dredy do ramion związane czerwoną chustą. Oczy fioletowe, blizna na klatce piersiowej. Charakter: Brawurowy, dowcipny, odważny, nerwowy, mściwy, pomocny. Historia: Urodzony w Europie żył z rodzicami i trójką rodzeństwa. Zawsze ciągnęło go walki i podróży. W wieku 15 lat uciekł z domu i z rodzimej Anglii przez dwa lata podróżował, a w wieku 17 lat wypłynął jako hiszpański korsarz na morze. Z czasem załoga statku na którym plywal zbuntowała się i zostali piratami. W Kingston wylądował rok temu, gdy jako jedyny ocalał z załogi po walce z anglikami. Przez ostatni rok chwytał się mniejszych robót by przeżyć. Dzisiaj ma dość, chce z nową załogą ruszyć w morze. Umiejętności: Sprawnie włada maczetami i ma ogromną wprawę w strzelaniu z garłacza.
- 27 odpowiedzi
-
- piraci
- adwenczyr tajm
- (i 3 więcej)
-
Laizer skupił myśli - "Przed chwilą ich życie było zagrożone a on się martwi że nie pograli w jakąś grę? Czy Ciel nie może znać jakichś nornalnych ludzi. Chociaż raz." - Miał mętlik w głowie. Był szczęśliwy bo w pojedynku pokonał Violet i jednocześnie wściekły bo uciekła. Musiał ją dopaść. Ale nie to było w tej chwili najważniejsze. - Raven, Corwin? Co sądzicie o tym co mówi Cloude?
-
-Jin-Kao, nasz dowódca, generał, złoty smok i opiekun Yony, księżniczki Yony, prawowitej spadkoboerczyni cesarstwa. - Laizer spojrzał zagadkowo na Cloude'a - Chcesz do nas dołączyć nie wiedząc kto to Jin-Kao? Zakładam że wiesz o co walczymy, skoro chcesz to zrobić. Laizer spojrzał na Ravena, Corwina i Ciela. - Chyba mógłbyś, o ile Jin-Kao się zgodzi. Przy okazji - wyciągnął do Cloude'a rękę - jestem Laizer.
-
Laizer spojrzał pytająco na Cloude'a, po czym dodał sucho. - Powinniście bardziej się zabezpieczyć następnym razem. Gdyby nie my to skończyłoby się mniejszą, bądź większą masakrą. Wyciągnął z torby pod ścianą wino i wziął kilka głębszych łyków. -Chciałbym zobaczyć minę Jin-Kao jak się o tym dowie. Swoją drogą dziwne że zaatakowali Avalon, a nie Yonę.
-
-Już po wszystkim. - Laizer skrzywił się - To wszystko wydarzyło się szybciej niż można się było spodziewać. Ich przywódczyni nam zwiała, jak na razie trzeba opatrzyć Ravena.
-
-Księżniczko, popilnuj go. - Laizer uprzejmie powiedział do Avalon, po czym zszedł na dół szukać Corwina. Znalazł go palącego spokojnie fajkę. -A Ty widzę jak zwykle opanowany. - uśmiechnął się - Dzięki za ogarnięcie sytuacji. Byłeś lekarzem, prawda? Raven jest ranny, zajmiesz się nim? Laizer nie czekając na odpowiedź wrócił na górę.
-
((Akcja ruszyła, była sieczka na bankiecie, walki i dziwactwa. Warto nadrobić zaległości w czytaniu. I nie między sobą, a we trzech rozwinęliśmy sytuację))
-
Laizer delikatnie odłożył Ravena na kanapę. -Mógłbym Cię prowizorycznie opatrzyć, ale nie mam bandaży. Ciel? Pomożesz?
-
Laizer wszedł z Ravenem na górę. Otworzył kopniakiem drzwi i wszedł do pokoju Ciela, Avalon i Somy. -Księżniczko. Znasz się na leczeniu? Mamy rannego.
-
-Więc głupio żebyś padł od tej, nie? - Laizer zaśmiał się sucho - Chodźmy do Ciela, Somy i Avalon.
-
-W takim razie chodź. - pomógł Laizerowi wstać i założył sobie jego rękę za głowę. - Violet niestety dała nogę. Chodź. Trzeba Cię opatrzyć.
-
Laizer zbiegł na dół i zobaczył Ravena. Podbiegł do niego i przytrzymał go żeby się nie osunął. -Co jest smutasie? - uśmiechnął się nerwowo - Żyjesz? Zabiłeś wszystkich?
-
Laizer wbiegł na dach po drodze scinając trzech wrogów. Na dachu zastał Violet w otoczeniu tuzina wojowników. Jej ręka zabandażowana wisiała bezwładnie. Gdy go zobaczyła go z jej oczu ziała nienawiść. -Mało Ci szczylu? -Zapytałbym o to samo jednoręki bandyto. - Laizer uśmiechnął się złośliwie -Brać go! - wrzasnęła Violet, która się cofnęła do barierki Najemnicy rzucili się na Laizera, lecz ten pewniejszy i spokojniejszy radził sobie bez problemu. Ściął trzech pierwszy i skrzyżował broń z następnymi. Po kolejnej wymianie ciosów stało już tylko czterech. Gdy ściął dwóch kolejnych, pozostali zawrócili w strone Violet, ta puściła mu wzrok pełen jadu. -Odwrót! - krzyknęła straszliwie -A co z resztą, pani? -Zamknij ryj. - zdzieliła go w głowę - Idziemy. Nim Laizer zareagował zeskoczyli na przygotowane na dole konie, na których odjechali. Wściekły splunął za nimi. -Szlag by ją trafił! - rzucił w powietrze.
-
To rozdzielmy się. Weźmiesz na siebie skarbiec? - Laizer naprężył mięśnie i zaczął powoli iść w kierunku dachu, po chwili zatrzymał się i odwrócił a jego spojrzenie było zimne jak lód. - Jeszcze jedno Raven. Zostaw Violet. Ona jest moja.
-
Laizer wybiegł na korytarz i zatrzymał się. -Raven, gdzie mogą być? Myślisz że w razie porażki chociaż opróżnią Somie skarbiec?
-
Laizer uśmiechnął się. -Słowo pijaka. Uważaj na Violet. Ona nawet zraniona jest groźna. A w akcie rozpaczy pewnie ucieknie. Póki co zajmijmy się jej ludźmi.
-
-Zraniłem Violet, pewnie będą się reorganizować. - zerknal na Avalon i Somę - Wszystko okej?