Jedyne co jest złego w tym finale to antagonistka z dupy. Skąd ona się wzięła, gdzie mieszkała, gdzie są rodzice, dlaczego jakiś gówniak chce potężnej mocy z dupy, do czego, ktoś ją skrzywdził? Milion pytań pojawia się na jej temat, i to dość podstawowych więc to bardzo kiepsko świadczy o niej... Naprawdę o wiele lepiej by wyszło, gdyby okazała się to Chrysalis, przecież nawet przy Starlight reagowała gniewem, wręcz dając nam wskazówkę. Ale nie, woleli zrobić coś, co nie ma sensu i nie klei się kupy. Nie ma sensu by była zwykłym kucykiem.
To jest moim zdaniem jedyny minus tego finału. Jest on ogromny, ale wiele rzeczy oprócz tego mi się podobało.
Podobało mi się przede wszystkim to, że nowe Mane6 właściwie rozwiązało problem. I to w sposób bardzo fajny, ciekawy, zgrany. Nie pamiętam by kiedykolwiek oryginalne Mane6 tak dobrze się zgrywało jak one. No właśnie, oryginalne Mane6 było uwięzione...i dobrze! Chociaż te sceny w tym lochu były równie dobre. W ogóle na początku jak usłyszałam Tirek to od razu było "O NIE!" najgorszy villain (do tego czasu) ale jego występ w tych odcinkach był...spoko. Jak wkurzała go Pinkie Pie, ogólnie jak był taki bezsilny i o tym doskonale wiedział. Poddał się im dzięki Pinkie. Neighsay w odcinku też się "nawrócił" i nie zrobił to w jakiś głupi sposób. Miał swoje poglądy i się ich trzymał, ale w końcu czynami nowe Mane6 przekonało go raczej, że jego poglądy były głupie. Też podobało mi się, że do pomocy przyszły CMC, co prawda wiele nie zrobiły, ale to było dobre widzieć, że to nie tylko główne bohaterki mają pomóc. Swoją drogą Luna i Celestia chyba pierwszy raz miały jakiś powód by zostać w zamku, a nie pomagać. Villain co prawda był z dupy, ale to jak ona manipulowała wszystkim było takie...perfekcyjne, aż miło się oglądało. Szkoda tylko, że dalej była z dupy. No, i to chyba tyle. Ciężko mi ocenić ten finał właśnie przez to, że minus jest jeden, ale taki duży. Dostrzegłam sporo plusów jednak, które naprawdę mi się podobały.