Słomka Chleba

T-34 posiadał wentylacje, i wcale nie były tak awaryjne. Jednak prawdą jest że nie miał on zaplanowanej obsługi po wyjeżdżonych 100h aż do 45 roku, poza tym po 50h trzeba było zrobić tyle rzeczy że dowdódcy wysyłali je specjalnie na odstrzał. Albo zostawiali za sobą. Czepić się można jeszcze stali która przy trafieniu rozsypywała się na kawałki raniąc załogę.

A tak poza tym warunki w środku nie różniły się od tych w amerykańskich m4 . A co do współczesnych to T-90 (w żadnej wersji) nie jest konkurencyjny dla Leo 2 czy Abramsa.

T-34 to były czołgi-masówki. Może miały "wentylację", ale tylko na papierze, bo po kilku strzałach stężenie gazów prochowych było tak wielkie, że by załoga się nie zaczadziła, musiała otwierać "garnek" (właz dowódcy) i kierowcy, by się wywietrzyło. A awaryjne były jak diabli, bo niby skąd się wzięło "przesr**** jak w ruskim czołgu"?