-
Zawartość
2358 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez wiej007
-
Podeszłem do szkieletu -Odezwij się do mnie duszo... przysięgam że cię nie skrzywdzę...
-
-To z tego co dobrze liczę... masz prawie 2 tygodnie?
-
-Wygląda na to że wygrałem. Gotowa na drugą rundę?- powiedziałem ponownie rzucając kości. Jedna rozgrywka to były 3 rundy.
-
-Wygląda na to że wracamy do Violet, chociaż trochę mi się to nie podoba. Tak swoją drogą Fire... ile ty masz lat? Bo z tego co pamiętam byłeś mniejszy ode mnie kiedy cię spotkałam.
-
Podeszłam by zobaczyć co to za postać.
-
-Rzut nawet niezły, ale teraz moja kolej. -wziąłem kości po czym rzuciłem nimi. Z mojej twarzy nie znikał uśmiech.
-
-No dobrze,ale warunek jest taki. Jeśli ty wygrasz wybierzesz sobie jedną z nagród jakie mamy do dyspozycji, zaś jeśli ja wygram odpowiesz mi na kilka pytań. Zgoda? Przy okazji, jestem Raider Luck ale wszyscy kuglarze nazywają mnie Łupieżcą. -powiedziałem z uśmiechem.
-
Przytuliłam swojego przyjaciela -No cześć Fire. Co ty tam robiłeś? Odpoczywałeś?
-
-Mogę spróbować ją sprawdzić. Przy okazji Hammer... nie sądzę że uda nam się go znaleźć. Dobrze wiesz że jak zniknie to jak kamień w wodę. Po chwili poszłam sprawdzić ową grotę.
-
-Hej panienko. Chcesz może zagrać w kości? Możesz coś wgrać. Chyba że się boisz wtedy zrozumiem to że odmówisz.-powiedziałem z uśmiechem. Lubiłem strategie zachęcania "Graj albo jesteś tchórzem"
-
Zaczęłam się przyglądać jak Fire "pływa", ja sama nie miałam zamiaru wchodzić do wody gdyż za nią nie przepadałam.
-
-Może go później zapytam. -idąc za Shadow'em zaczęłam się rozglądać w szukaniu czegoś interesującego.
-
Zniżyłam głowę -Nic... nawet najmniejszego impulsu...
-
Shadow "Veritas" Dark -Cóż... jeśli mielibyśmy spotkać tutaj smoka to raczej będzie to jego duch albo szkielet ale mam nadzieje że tak się nie stanie. Trudno dogadać się nawet z żywym smokiem. -powiedziałem starając się widzieć więcej za pomocą moich oczu.
-
-Cóż co mi szkodzi. Zawsze to coś się dzieje. -po chwili teleportowałem się w to miejsce i ponownie zacząłem mówić w języku umarłych- Jeśli tu jesteś dusza umęczono pokaż mi się, nie skrzywdzę cię gdyż chce ci pomóc. (Przy okazji, ten język umarłych normalne kucyki słyszą mniej więcej tak:
-
-Nie wiem... ale mogę spróbować. Sami i tak nic mu nie zrobimy. -po chwili zaczęłam myśleć o Veritasie by nam pomógł... właściwie to błagałam.
-
-Z tego co zauważyłam już drugiego dnia po tym jak go spotkałam to, to że rosną przez z kontakt z ogniem. Swoją drogą... ciekawe ile on ma lat?
-
Podeszłem do jednego ze stołów w strefie gier, rozsiadłem się i położyłem kości na stół. -Zapraszam do gry w kości. Można coś wygrać, można coś przegrać ale można też grać dla zabawy. Kto chce zagrać w kości?- mówiłem z entuzjazmem.
-
-Ho ho... Ład i Dobro dominują... To będzie mój szczęśliwy dzień. -schowałem Kości Losu po czym zacząłem robić skrzydlate-pompki by być przygotowany na występ.
-
Poszłem do swojego wozu. Dzięki Kości Losu robiłem za wróżbitę ale byłem też nawet dobrym akrobatą... oraz niezłym hazardzistą. -No dobrze... -powiedziałem rozciągając się i trzymając swoje kości- Dopisze mi dziś szczęście?- rzuciłem Kości Losu na stół i czekałem co wypadnie.
-
-Dziękuje bardzo. Jeśli pani pozwoli, ja już pójdę. Zostało jeszcze wiele rzeczy do rozstawienia.
-
(Człowieku? ) -Cóż, jestem jednym z tych kuglarzy którzy przyjechali do miasta. Matka przysłała mnie w sprawie tych formalności potrzebnych byśmy mogli występować itd. -powiedziałem wręczając burmistrzyni papiery
-
-Dzień dobry. Przepraszam że przeszkadzam ale gdzie mogę znaleźć Panią Burmistrz?- powiedziałem z dobrym humorem.
-
Podeszłam do Arrowa i Hammera, miałam zamiar pomóc im wstać.
-
-Dusiłam swoje ofiary pewnymi specyfikami. Ale domyślam się jakie to jest uczucie.