-
Zawartość
2358 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez wiej007
-
Shadow "Veritas" Dark Wyciągnąłem z torby kawałek pajęczych wnętrzności dokładniej oko. Zjadłem je. To było dla mnie coś zwykłego ale to pewnie było dla innych obrzydliwe. -Ja czekam tylko na was.
-
Uśmiechnąłem się lekko złośliwie. -To patrz co teraz zrobią. Pewnie się zdziwią... Za pomocą magii sprawiłem że drzwi łazienki się otworzyły. Można było się domyślić że była ona pusta.
-
-Zmieniłam zdanie... nie uduszę Arrowa... posłuży mi za testera moich wyrobów trucizn wymiotnych, paraliżujących i osłabiających. Masz jakieś inne pomysły jak się wydostać? Mogę nas teleportować ale drzwi nadal będą zamknięte.
-
-Po co pracować dla kogoś kto już nie żyje i taki pozostanie? Jakie tajemnice? Wszystkie moje sekrety są już nie ważne bo należą do przeszłości. A czemu wiem że mnie nie wykorzystujesz? Jak sama mówiłaś: Wolisz być tu ze mną niż z całym towarzystwem w karczmie. A nawet jeśli wykorzystujesz... to i tak już to nie zrani mojego serca. Przeżyło ono wiele cierpień... przeżyje jeszcze jedno. Chociaż wolałbym by tego nie było.
-
-Nieważne, zróbmy tak. Ty staraj się je udźwignąć a ja postaram się je unieść magią. Przy odrobinie szczęścia nam się uda... i będę mogła udusić Arrowa za jego głupotę.
-
-Ale na mnie chyba nie zamierzasz wykorzystać tej trzeciej umiejętności, co? -ponownie ją przytuliłem i lekko się zaśmiałem- Nie marzy mi się zostać zabitym przez klacz którą właśnie trzymam w ramionach i którą kocham.
-
-Mam nadzieję. To gdzie teraz idziemy?
-
-Wybacz Felicjo... ale tego nie zrobię... nie można zmienić się w jeden dzień, na to potrzeba lat. A teraz nie uśmiecha mi się być na tym przyjęciu. To nie dla mnie... nie dla ostatniego z rodziny Dark. Przez chwilę tak stałem po chwili otworzyłem zamek łazienki (teraz była otwarta lecz drzwi nadal zamknięte) i użyłem teleportacji. Teraz byłem przed cukiernią. Po prostu... usiadłem na najbliższej ławce.
-
-Pewnie masz racje. Ale trochę trudno je zachować kiedy wiesz że twoi towarzysze... oraz twój mistrz... okazali się być tymi złymi i chcieli cie zabić a uważałeś ich za najlepszych przyjaciół... a zginęli od twoich sztyletów...
-
-Mówiłam ci już że mam wrażenie że Arrow'owi brakuje czasami rozumu?
-
Unikając swoich pułapek jakoś doszłam do Arrowa i Hamera -I jak to na razie wygląda?
-
-A teraz ważniejsze pytanie. Czy ty komuś zapadłeś w pamięci?
-
-A coś szczególnego ci zapadło w pamięci?
-
-Em... Shadow, mam pytanie. Kiedy ostatnio byłeś w Changei? Bo ja nie pamiętam za bardzo naszych podróży tutaj kiedy byłam jeszcze duchem.
-
-Może tak może nie. Ale teraz... może przestaniemy o tym rozmawiać? -przytuliłem ją do siebie i pocałowałem- Bo teraz chyba nie chcesz chować emocji?
-
Westchnęłam i postanowiłam nadal rozstawiać pułapki. Wiedziałam że nie zakończę tej kłótni
-
-Dziękuje Fire, ale nie jestem za bardzo głodna. Dołączmy do innych bo pewnie na nas czekają.
-
-Oh, ty mój mały niegrzeczny smoku... -powiedziałam ponownie go przytulając- Stęskniłam się za tobą.- z radości nie zauważyłam że lekko się zapaliłam.
-
Zaczęłam od skrzyżowań w korytarzach. Pułapka była prosta. Ktokolwiek będzie na skrzyżowaniu dostanie strzałą paraliżującą Arrowa która zostanie wystrzelona albo z dołu albo z góry chyba że będzie tak szybki jak Arrow podczas lotu.
-
Wyszłam z pomieszczenia. Miałam zamiar stworzyć magiczne pułapki w strategicznych miejscach, takich jak skrzyrzowanie na korytarzu, wejście główne i wejścia do ważnych pomieszczeń.
-
-Hammer idź z nim by nie zrobił sobie krzywdy. I przypomnij mu o oczach cienia. Możemy przecież widzieć w ciemności jeśli to konieczne.
-
-Pamiętaj też że nikt nie ominął moich pułapek całkowicie. Chyba że wiedział jak. Dobrze...- za pomocą lewitacji wzięłam torbę Arrowa- Postawię pułapki z tych pocisków w kluczowych wejściach... więc uważajcie.
-
-To dobrze. A co się stało z Luną? Nie goniła cię czy coś?
-
-Ech... w porządku... Arrow, masz może parę swoich pocisków paraliżujących?